-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1184
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać433
Biblioteczka
2015-08-13
2015-01-04
Musiało upłynąć wiele czasu, zanim w moich dłoniach znalazła się jakakolwiek książka Murakamiego, wybór padł akurat na tę z powodów iście prozaicznych, była jedyna na półce. Zaczytywałem się w pochlebnych recenzjach tej pozycji, między innymi drukowanych w poważnych tygodnikach i wyświetlających się na równie dostojnych portalach w sieci. Po przebrnięciu, przychodzi mi na myśl, że jest ona niczym horoskop, bo ogrom osób się do niej dopasuje. Sama forma wydania zachęcała do czytania, bo tego czarnego jakby nie za dużo na kartkach, a sporo białego oraz literki też takie rozrosłe.
Nie było przypadkiem, że Murakami doczekał się nagrody dla autora najgorzej opisanej sceny seksu. Zupełnie nie wywołuje to we mnie zdziwienia. Sam styl pisania nieodparcie kojarzy się z jednym autorem, Coelho. Prostota tekstu na poziomie nierozgarniętego nastolatka. Nagminnie rzucały się w oczy nietrafione porównania. Za częste powtórzenia tych samych zwrotów, takie puste przeloty filozoficzne. Odnoszę wrażenie, że autor ma swoich czytelników za lekko infantylnych. Zbiera się tych minusów, niezmiernie łatwo jest krytykować, bo jest za co, ale są też i plusy.
Przede wszystkim czytało się szybko, książka nie nużyła, a czasami nawet poprawiała humor poprzez "barwne" opisy. Można się dowiedzieć o paru ciekawostkach, takich jak np. polidaktylia. Całkiem duży plus za potępienie przez autora wszelkich kreatywnych szkoleń dotyczących rozwoju człowieka , mających kształcić kastę posłusznych pracowników w korporacjach (wszelkie prania mózgu).
Jednakże zostałem skutecznie zniechęcony do dalszego odkrywania twórczości autora na długi czas, co jednak nie znaczy, że ta książka jest aż taka słaba, po prostu jest wiele lepszych do przeczytania, przez co szkoda mi czasu.
Musiało upłynąć wiele czasu, zanim w moich dłoniach znalazła się jakakolwiek książka Murakamiego, wybór padł akurat na tę z powodów iście prozaicznych, była jedyna na półce. Zaczytywałem się w pochlebnych recenzjach tej pozycji, między innymi drukowanych w poważnych tygodnikach i wyświetlających się na równie dostojnych portalach w sieci. Po przebrnięciu, przychodzi mi na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-05-12
Trudno mi było obcować z tą książką. Nie posiadałem żadnej wielkiej ani nawet małej wiedzy o tym czego mogę się spodziewać po niej. Przystąpiłem do czytania z pozycji laika. Moje dotychczasowe związki z literaturą iberoamerykańską nie należały do najprzyjemniejszych. Nie podołałem "Grze w klasy" Cortazara oraz wymęczyłem "Raj tuż za rogiem" Llosy, po czym, nie sięgnąłem już po żadną książkę wymienionych autorów. Nie odmawiam książki ogromnej wartości jaką z sobą niesie, wielkiego rozmachu z jakim została napisana, wielości motywów jak np. biblijny potop, wniebowstąpienie, wszechobecnego wątku samotności, mieszania się fikcji z rzeczywistością, aczkolwiek nie zapałałem do takiej literatury miłością. Co oczywiście nie oznacza, że nie warto było podjąć trudu jej przeczytania, bo np. z takich pomniejszych spraw, po raz pierwszy mogę świadomie słuchać kawałka Myslovitz "W deszczu maleńkich żółtych kwiatów".
Trudno mi było obcować z tą książką. Nie posiadałem żadnej wielkiej ani nawet małej wiedzy o tym czego mogę się spodziewać po niej. Przystąpiłem do czytania z pozycji laika. Moje dotychczasowe związki z literaturą iberoamerykańską nie należały do najprzyjemniejszych. Nie podołałem "Grze w klasy" Cortazara oraz wymęczyłem "Raj tuż za rogiem" Llosy, po czym, nie sięgnąłem już...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-12-31
Moje pierwsze zetknięcie z pisarstwem Jacka Dehnela uważam za względnie satysfakcjonujące. Pierwsze strony są niejako próbą, czy zdołamy przebrnąć przez zastosowany archaiczny i trudny język. Byłem bliski odłożenia książki na dalsze później, lecz po raz kolejny zacząłem czytać początek, już z odpowiednią koncentracją.
Kim była główna bohaterka Matka Makryna? - pada pytanie w wywiadzie z autorem. - "Nikim. Matka Makryna nie istniała, była, możemy powiedzieć, postacią literacką, wykreowaną przez pewną biedną, prawie niepiśmienną kucharkę z Wileńszczyzny, Irenę Wińczową. Ale jednocześnie (...) była kimś, jedną z najsłynniejszych postaci polskiego romantyzmu, ubóstwianą przez wieszczów, należała do głównych rozgrywających i rozgrywanych w emigracyjnej polityce" - odpowiedzi udziela autor i już ona powinna skłaniać do chęci bliższego zapoznania się z losami głównej bohaterki.
Oczywiście jest to literatura trudna do przyswajania. Mogę także potwierdzić inne głosy, że przez całą książkę mamy do czynienia z najwyższym kunsztem literackim autora, jednak wielkiej akcji tutaj nie uświadczymy, a gdy w tekście taki ogrom zapomnianych słów do przebrnięcia możemy poczuć się odpychani od czytania. Książka nie rzuciła mnie na kolana, abym jak Matka Makryna przed świętym obrazem położył się przed nią krzyżem na ziemi, ale również nie zawiodła. Jak najbardziej warto poświęcić jej czas.
Moje pierwsze zetknięcie z pisarstwem Jacka Dehnela uważam za względnie satysfakcjonujące. Pierwsze strony są niejako próbą, czy zdołamy przebrnąć przez zastosowany archaiczny i trudny język. Byłem bliski odłożenia książki na dalsze później, lecz po raz kolejny zacząłem czytać początek, już z odpowiednią koncentracją.
Kim była główna bohaterka Matka Makryna? - pada...
2015-12-21
2015-12-14
Całkiem dobra i przystępna lektura dla osob, które chcą zapoznać się zwłaszcza z XIX wiecznym Londynem. Poruszany temat wskazywałby na dogłębniejsze wniknięcie w podziemne życie miasta, a tutaj autor odkrywa tylko to co na wierzchu, dosyć pobieżnie, co oczywiście nie przeszkadza w czytaniu, lecz może być niewystarczające dla wymagającego czytelnika. Dla mnie ta książka spełnia rolę fundamentu, który pozwoli mi lepiej zorientować się w twórczości Dickensa. Poza tym znajdziemy w niej wiele różnych ciekawostek, jeżeli przystępujemy do czytania z pozycji laika, w zakresie wiedzy o historii Londynu.
Całkiem dobra i przystępna lektura dla osob, które chcą zapoznać się zwłaszcza z XIX wiecznym Londynem. Poruszany temat wskazywałby na dogłębniejsze wniknięcie w podziemne życie miasta, a tutaj autor odkrywa tylko to co na wierzchu, dosyć pobieżnie, co oczywiście nie przeszkadza w czytaniu, lecz może być niewystarczające dla wymagającego czytelnika. Dla mnie ta...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-12-05
2015-12-05
2015-11-29
2015-11-22
W poszukiwaniu doskonałego antydepresantu, należy niezwłocznie zapoznać się z tą książką. Dostajemy świetną komedię przepełnioną czarnym humorem. Niby zwyczajny szary człowiek, struchlały w swoich poczynaniach, nie przejawiający chęci do wyzwolenia w sobie większych ambicji, lecz zdolny do rozmyślania o zabójstwie żony. A te myśli prowadzą nieuchronnie do katastrofy. I gdy bohater wpada w coraz większe perypetie, zamiast współczucia wykwita na naszych ustach niekontrolowany śmiech. Dodatkowo autor rozprawia się z prostotą myślenia, mieszczaństwo, szkoła itd. itp.
Muszę przyznać, że ta książka była dla mnie doskonałym przerywnikiem pomiędzy cięższymi tomami, potrafiła wprawić w ruch, tkwiącą we mnie zaśniedziałą maszynę śmiechu.
W poszukiwaniu doskonałego antydepresantu, należy niezwłocznie zapoznać się z tą książką. Dostajemy świetną komedię przepełnioną czarnym humorem. Niby zwyczajny szary człowiek, struchlały w swoich poczynaniach, nie przejawiający chęci do wyzwolenia w sobie większych ambicji, lecz zdolny do rozmyślania o zabójstwie żony. A te myśli prowadzą nieuchronnie do katastrofy. I gdy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-11-19
2015-11-15
2015-11-09
To uczucie, które ogarnia od chłonięcia pierwszych wersów, coś wspaniałego, jakby słowa darzyły nas miłością. Zacząłem czytać w metrze, potem w autobusie i to co wokół mnie, przestało mieć znaczenie. Świetlicki jest gwarantem najwyższej jakości, celnie uderza w codzienną Polskę, niektóre znane osoby i przede wszystkim w nasze serca.
Po głębszym wniknięciu poczułem się jakbym narodził się na nowo bądź do tej pory nie żył pełnią życia. Te wiersze ocalają mnie, wyciągają z najgłębszego lochu. Pełnią funkcję obronną przed schamieniem i dodają skrzydeł.
To uczucie, które ogarnia od chłonięcia pierwszych wersów, coś wspaniałego, jakby słowa darzyły nas miłością. Zacząłem czytać w metrze, potem w autobusie i to co wokół mnie, przestało mieć znaczenie. Świetlicki jest gwarantem najwyższej jakości, celnie uderza w codzienną Polskę, niektóre znane osoby i przede wszystkim w nasze serca.
Po głębszym wniknięciu poczułem się...
2015-11-01
Pewnego pięknego dnia 2012 roku pokusiłem się o zakup Książki twarzy, ponieważ jej autor został uhonorowany za nią nagrodą NIKE, na dodatek niniejszej książki zabrakło na stanie i musiałem swoje odczekać. Złapałem się na chwytliwą akcję promocyjną, która operowała hasłem klucz - mój prywatny facebook. Tylko nikt nie wyjaśnił, że to książka dedykowana dla wybranych, nielicznych odbiorców, którzy są zdolni wychwycić większą głębię poruszanych tematów przez autora, a nie dla zwyczajnego człowieka, jeszcze mało otrzaskanego z literaturą, jakim wtedy byłem w stu procentach. Dlatego odłożyłem ją grzecznie na półkę po przeczytaniu 1/3, lecz jak się okazało, z czasem zacząłem do niej zaglądać i odkrywać interesujące mnie temqty, a w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że niektóre z nich nawet są w stanie mnie poruszyć. W momencie, gdy dowiedziałem się o nowej książce Bieńczyka, postanowiłem, że mimo problematycznych początków z akceptacją jego twórczości, na pewno wpadnie do mnie chociaż na chwilę.
Pomimo zbyt wielkiego nagromadzenia trudnych słów, dałem się oczarować, w pełni doceniłem pisanie Bieńczyka (styl pisania mógłbym porównać do magazynu Nowe Książki). Ciągle obecny w rozważaniach Proust, przewijający się Kundera, znaczenie gestów, a nawet karnawał w Rio, praktycznie większość tematów poruszanych przez autora zaciekawiła mnie. Dodatkowo odkryłem również, że istniał ktoś taki jak Edward Hopper i ponowny zachwyt, tym razem malarstwem. Zapewne będę powracał do tej pozycji, oczywiście wyrywkowo, bo najlepiej byłoby ją czytać, otwierając w jakimkolwiek przypadkowym miejscu i chłonąć piękno języka, wskrzesić zapomniane słowa oraz rozwijać swoją mowę ojczystą, bo mało kto tak pisze jak Bieńczyk.
Pewnego pięknego dnia 2012 roku pokusiłem się o zakup Książki twarzy, ponieważ jej autor został uhonorowany za nią nagrodą NIKE, na dodatek niniejszej książki zabrakło na stanie i musiałem swoje odczekać. Złapałem się na chwytliwą akcję promocyjną, która operowała hasłem klucz - mój prywatny facebook. Tylko nikt nie wyjaśnił, że to książka dedykowana dla wybranych,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-10-19
Czytanie tej książki w czasie gorszego nastroju może wywoływać pogłębienie tegoż stanu. Być może Marai nie zachwyca taką wielkością pisarską jak ma to miejsce w "Żarze", lecz trzeba wziąć pod uwagę, że Pierwsza miłość to jego debiut.
Jeśli mowa o samej fabule. To mamy zaawansowanego wiekowo profesora łaciny, żyjącego na uboczu społeczeństwa, lubiącego spacerować, bo wtedy może kogoś spotkać i zamienić kilka zdań i nie tylko. Następnie pojawia się jego nieszczęśliwa platoniczna miłość do swojej uczennicy, która nie może przynieść niczego dobrego. Karykaturalna rywalizacja o względy wybranki ze swoim najlepszym uczniem. Częste intymne refleksje na marginesie głównego wątku, które pozwalają wolniej płynąć historii.
"Był ze mnie tchórz i wygodnicki. W ten sposób człowiek nie dojdzie do niczego."
"Grzeszny jest każdy, kto trzyma się z dala od ludzi."
"Dzisiaj zastanawiałem się, jak marny jest człowiek. Zarówno w psie, jak i w Bogu szuka sposobności, aby móc kochać"
Istnieje możliwość wyłuskania jeszcze więcej przeszywających słów, które trafiają do nas z wielką przyswajalnością.
Powieść o tym, jak kończy samotny człowiek. Na pewno nie ostatnia, którą przeczytałem tego autora.
Czytanie tej książki w czasie gorszego nastroju może wywoływać pogłębienie tegoż stanu. Być może Marai nie zachwyca taką wielkością pisarską jak ma to miejsce w "Żarze", lecz trzeba wziąć pod uwagę, że Pierwsza miłość to jego debiut.
Jeśli mowa o samej fabule. To mamy zaawansowanego wiekowo profesora łaciny, żyjącego na uboczu społeczeństwa, lubiącego spacerować, bo wtedy...
2015-10-13
Kazuyo Ishiguro pozwolił mi chociaż na trochę zagłębić się w często pomijaną przeze mnie fantastykę. Oczywiście miałem świadomość w trakcie czytania, że stworzony świat nie kipi od bogactwa detali, jakie mógłbym znaleźć w pierwszej z brzegu typowej książce fantastycznej. Aczkolwiek opisy wczesnośredniowiecznej Brytanii z domieszką zjawisk nadprzyrodzonych, rozważania o niepamięci, wiele odwołań do literatury, zupełnie mnie pochłonęły. Zresztą, jak sam autor przyznaje, nie liczą się dla niego podziały na gatunki literackie, ponieważ zostały one wymuszone przez przeobrażenie książki w towar masowy.
Mamy tutaj krainy opanowane przez smoczycę, ogry, diabliki oraz tajemniczą mgłę, która zaciera wspomnienia. Główni bohaterowie, starsze małżeństwo Axl i Beatrice, wyszydzani i coraz bardziej spychani na margines życia w swojej kolonii z powodu swojego zaawansowanego wieku, postanawiają wyruszyć w podróż do dawno niewidzianego syna, której wynikiem ma być polepszenie ich losu. Tak oto niewinna wędrówka zamienia się w wielką wyprawę po bezkresach nieodgadnionego świata, gdzie na swojej drodze spotykają enigmatyczne postacie. Im dalej dotrą tym więcej dowiadują się o sobie. Interesująca jest ich relacji, w której dostrzec można niebywałą troskę o siebie.
Książka oczywiście wytacza do nas pytania o prawdziwą miłość, pamięć. Czy miłość ze złymi wspomnieniami może przetrwać, być może należy je skrzętnie wyrzucać? Czy zapomnienie, to najlepsze rozwiązanie na powstrzymanie rozlewu krwi? Śmiało stwierdzam, że spędziłem miłe chwile z tą powieścią. Zapewniła mi rozrywkę oraz argumenty do głębszych myśli.
Kazuyo Ishiguro pozwolił mi chociaż na trochę zagłębić się w często pomijaną przeze mnie fantastykę. Oczywiście miałem świadomość w trakcie czytania, że stworzony świat nie kipi od bogactwa detali, jakie mógłbym znaleźć w pierwszej z brzegu typowej książce fantastycznej. Aczkolwiek opisy wczesnośredniowiecznej Brytanii z domieszką zjawisk nadprzyrodzonych, rozważania o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-02-27
Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że wraz z pierwszą przeczytaną książką Vonneguta, zacząłem wymagać od literatury czegoś więcej. Niejako jego proza otworzyła mi oczy, że można czytać nie tylko kryminały i bestsellery promowane przez wiodące księgarnie na rynku. Niniejszy zbiór opowiadań posiada wiele świetnych tekstów, oczywiście są i nieco gorsze, co jednak nie może dziwić, patrząc na pośmiertne wydanie. Już pierwsza opowieść stawia wysoko poprzeczkę dla kolejnych, gdzie na głównym planie znajduje się genialne urządzenie konfidio, "najlepszy przyjaciel człowieka", bo przecież każdy pragnie rozmowy. W powyższym opowiadaniu autor z chirurgiczną precyzją przedstawia bolączki człowieka i wskazuje, że nie ma łatwych rozwiązań. Poza tym w kolejnych tekstach, pojawia się także tematyka wielkiego kryzysu, całkiem sporo o paranoi, o kłopotach, które mogą wyniknąć z powodu pisarstwa, a nawet jest coś o stalkingu. Nie zabrakło również naigrywania się z podejścia amerykańskich szkół do uczniów poprzez pryzmat IQ. Mimo opowiadań lepszych i nieco słabszych, wszystkie łączy szybka akcja, bez zbędnych dłużyzn, dlatego czyta się je z zawrotną prędkością oraz ogromną radością. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to tylko do zbyt konwencjonalnych zakończeń. Czasami, aż się prosiło (wedle mnie), aby kompletnie wprowadzić akcję na wyższy poziom surrealizmu. Jednakże zakończenia są często przewrotne jak to powinno być w opowiadaniach. A te moje wymagania są spowodowane przez zbyt długie obcowanie z pisarstwem Rolanda Topora. Warto się zapoznać z tą pozycją, bo jej przeczytanie nie boli, a jednocześnie nas ulepsza.
Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że wraz z pierwszą przeczytaną książką Vonneguta, zacząłem wymagać od literatury czegoś więcej. Niejako jego proza otworzyła mi oczy, że można czytać nie tylko kryminały i bestsellery promowane przez wiodące księgarnie na rynku. Niniejszy zbiór opowiadań posiada wiele świetnych tekstów, oczywiście są i nieco gorsze, co jednak nie może...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-03-11
2015-04-29
Książka wpadła w moje ręce, gdyż nazwisko Joyce Carol Oates kojarzyło mi się z dobrą literaturą, a na dodatek podtytuł sugerujący opowiadania tajemnicze oraz pełne grozy, tym bardziej zachęcił mnie do zapoznania się z nimi. Świeżo w pamięci miałem przeczytane "Opowieści niesamowite" E.A. Poe.
Delikatnie mówiąc, pierwsze dwie historie nie rzucają na kolana, ciężko w nich o zaskoczenie, nagły zwrot akcji, coś co zmiotłoby nasze dotychczasowe domysły z powierzchni. Trzecie, czyli "Człowiek, który walczył z Rolandem LaStarzą" - tutaj historia już potrafi zaciekawić. Dowiadujemy się, między innymi o mrocznej stronie zawodowego boksu.
Z pozostałych opowiadań wyróżniłbym "Zwierzaka", gdzie obserwujemy tajemniczą przemianę dziecka w ludzkie zwierzę. Pachnie tutaj nieco pisarstwem Kinga i np. kojarzy mi się z "Cmętarzem Zwieżąt".
Moim faworytem jest tytułowe opowiadanie - Muzeum doktora Mosesa. Pojawiają się wreszcie w pełni stany sugerowane na okładce, możemy się wczuć w upiorną atmosferę, która w końcu staje się zauważalna, nawet w przypadku czytania w pełnym słońcu. Ono ratuje całość i pozwala obronić zasadność wydawania tej książki. Ta dosyć wysoka ocena, spowodowana jest właśnie przez powyższe.
Wedle mnie, z całej 10 opowiadań warte przeczytania są tylko ze 3, reszta jest zupełnie przeciętna. Zauważyłem zbyt wiele opisów, które nie pomagają formie jaką są opowiadania, zdecydowanie za mało dialogów oraz brak elementów zaskoczenia, które są tak typowe np. dla Topora bądź nawet Vonneguta.
Książka wpadła w moje ręce, gdyż nazwisko Joyce Carol Oates kojarzyło mi się z dobrą literaturą, a na dodatek podtytuł sugerujący opowiadania tajemnicze oraz pełne grozy, tym bardziej zachęcił mnie do zapoznania się z nimi. Świeżo w pamięci miałem przeczytane "Opowieści niesamowite" E.A. Poe.
Delikatnie mówiąc, pierwsze dwie historie nie rzucają na kolana, ciężko w nich o...
2015-07-09
W pierwszej kolejności muszę się przyznać, że omawiany zbiór opowiadań Scotta Fitzegeralda wylądował w moich rękach raczej przypadkowo, a już za największą agitację posłużyło oczywiście tytułowe opowiadanie - Ciekawy przypadek Beniamina Buttona. Po jego przeczytaniu i zderzeniu z filmem, byłem pełen podziwu dla twórców ekranizacji, co jednak w żaden sposób nie urąga samemu opowiadaniu. Główną różnicę stanowi fakt, iż opowiadanie jest zdecydowanie jak komedia, takie zwiewne, lekkie, a film podany jest w formie dramatu. Pozostałe 7 opowiadań to typowe obyczajówki z mądrym przesłaniem. W których poruszane są między innymi takie kwestie jak; czy warto być nad wyraz dobrym człowiekiem, że mała przemoc w słusznej sprawie czasami popłaca. Opowieści są przewrotne, lekko odrealnione, i co ważne, nieprzegadane, jak przystało na dobre opowiadania. Czyta się je z przyjemnością, bez poczucia marnowania czasu.
W pierwszej kolejności muszę się przyznać, że omawiany zbiór opowiadań Scotta Fitzegeralda wylądował w moich rękach raczej przypadkowo, a już za największą agitację posłużyło oczywiście tytułowe opowiadanie - Ciekawy przypadek Beniamina Buttona. Po jego przeczytaniu i zderzeniu z filmem, byłem pełen podziwu dla twórców ekranizacji, co jednak w żaden sposób nie urąga samemu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Niezwykle trudno jest mi ocenić tę książkę. Z jednej strony mamy wspaniały jak dla mnie początek, gdzie zostajemy z całą mocą wprowadzeni w wykreowany przez autorkę świat. Po takim onirycznym, poetyckim wstępie byłem przekonany, że czytam odpowiednią literaturę. Jednak dalsze czytanie nie wywoływało już takich jednoznacznych pozytywnych odczuć. Czasami odnosiłem wrażenie, że autorka pisze typowo pod krytykę literacką "Może nie do końca napisałam to z sensem, coś tu być może nie pasuje, lecz zostawiłam tyle miejsca na dopowiedzenia, że będzie wielkie pole do wspaniałych interpretacji". Zbyt często natrafiałem na chaos, taki kompletny nieład. Cóż z faktu, że język w wielu miejscach piękny, gdy poszczególne historie nie zazębiały się. Coś w stylu: mam worek pełen różnych ciekawych informacji, nie zawaham się go użyć w całości. Jednakże trzeba oddać, że w wielu miejscach książki bije mądrość. Zapamiętam poruszony temat braku słów w języku na ładne określenie kobiet. Przykładowo, myślimy o starszej, doświadczonej i mądrej osobie, od razu mamy słowo - mędrzec, a jaki odpowiednik w rodzaju żeńskim? Wiedźma? Książka nie spowodowała we mnie zachwytu, nie dałem się jej w pełni ponieść, lecz skoro niekiedy potrafiła zmusić do głębszych przemyśleń, nie był to zmarnowany czas.
Niezwykle trudno jest mi ocenić tę książkę. Z jednej strony mamy wspaniały jak dla mnie początek, gdzie zostajemy z całą mocą wprowadzeni w wykreowany przez autorkę świat. Po takim onirycznym, poetyckim wstępie byłem przekonany, że czytam odpowiednią literaturę. Jednak dalsze czytanie nie wywoływało już takich jednoznacznych pozytywnych odczuć. Czasami odnosiłem wrażenie,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to