-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać339
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2017-01-03
2017-01-03
2016-12-31
2016-12-21
Cudo! Przypomniały mi się atlasy, jakie miałam w dzieciństwie, ale ten jest zdecydowanie piękniejszy graficznie, aż trudno się od niego oderwać.
Sama nie wpadłabym na to, ile ciekawostek można spotkać pod wodą i pod ziemią. Niby takie wszystko oczywiste, ale jednak można się nieźle zaskoczyć. Całość naprawdę ciekawie skomponowana, dzieciaki co chwilę czegoś tam szukają, przeglądają, pytają, za każdym razem można odkryć coś nowego. Dla syna najciekawsze było wszystko co związane z wydobyciem paliw kopalnych, wytwarzaniem energii elektrycznej oraz procesami oczyszczania ścieków, córkę urzekły ryby słodkowodne i morskie oraz korzenie roślin.
Szczerze polecam, atlas ładny i każdy znajdzie w nim coś dla siebie.
Cudo! Przypomniały mi się atlasy, jakie miałam w dzieciństwie, ale ten jest zdecydowanie piękniejszy graficznie, aż trudno się od niego oderwać.
Sama nie wpadłabym na to, ile ciekawostek można spotkać pod wodą i pod ziemią. Niby takie wszystko oczywiste, ale jednak można się nieźle zaskoczyć. Całość naprawdę ciekawie skomponowana, dzieciaki co chwilę czegoś tam szukają,...
2016-12-05
Pewnego dnia dwa żółwie znajdują kapelusz, który bardzo im się podoba. Niestety pojawia się problem – kapelusz jest tylko jeden, a żółwiki są dwa. Jak wybrnąć z tej sytuacji?
Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książeczki. Tekstu do poczytania jest w niej niewiele, jednakże treści między wierszami naprawdę sporo. Może stanowić dobry wstęp do rozmów z dziećmi. Dodatkowo żółwie wzbudzają ogromną sympatię.
Wizualnie książeczka jest również piękna, choć postawiono raczej na prostotę. Dla mnie było za dużo powtórzonych scen, rysunków, które różniły się tylko detalami, a zważywszy na to, że i tekstu mało i rysunki minimalistyczne, to skończyło się na tym, że przygoda z książeczką była w głównej mierze przerzucaniem kartek. Szkoda, bo spodziewałam się jakiejś dłuższej historii.
Daję siedem gwiazdek, moje pierwsze spotkanie z autorem i myślę, że jakaś magia w nim była, mimo iż niewielka.
Pewnego dnia dwa żółwie znajdują kapelusz, który bardzo im się podoba. Niestety pojawia się problem – kapelusz jest tylko jeden, a żółwiki są dwa. Jak wybrnąć z tej sytuacji?
Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książeczki. Tekstu do poczytania jest w niej niewiele, jednakże treści między wierszami naprawdę sporo. Może stanowić dobry wstęp do rozmów z dziećmi. Dodatkowo...
2016-12-03
2016-12-03
2016-12-03
2016-12-03
2016-11-30
2016-11-30
2016-11-30
2016-11-22
Rok 2140. Po IV wojnie światowej Ziemia jest wyniszczona i jałowa. Z pomocą Ziemianom przybywają obcy z planety Loge, zwani Pradawnymi. Podpisują traktat, w zamian za pomoc w terraformowaniu planety, Pradawni będą mogli w przyszłości zamieszkać wspólnie z ludźmi na Ziemi, a ludzie pomogą im się przystosować do życia na swojej planecie, poprzez proces Zawładnięcia. Czy taka przyszłość ma jakąkolwiek rację bytu?
Przyznam szczerze, że nie porwała mnie ta historia. Jedna z tych młodzieżowych książek, które szybko się czyta, ale nie specjalnie wciąga. Wszystkiego było dla mnie za mało. Historia nawet… jakaś, chociaż całe Zawładnięcie nie było niczym szczególnym, raczej dość dziwnym. Główna bohaterka, Ari, również wypada blado. Już nie wspominając, że trójkąt miłosny, a raczej w tym przypadku czworokąt, był okropny, mdły i generalnie nie ma w nim nic emocjonującego.
Akcja jakaś była, ale raczej wszystko dość płaskie i nie wczułam się w żadne wydarzenie na tyle, żeby oczekiwać z niecierpliwością jego zakończenia, raczej oczekiwałam po prostu końca książki.
Szkoda, bo potencjał jakiś był i czytało się nawet miło. Tym bardziej, że kosmici i w ogóle, myślałam, że to moje klimaty. Ale tym razem się nie udało. Nie jestem specjalnie zachęcona do przeczytania kolejnych części.
Rok 2140. Po IV wojnie światowej Ziemia jest wyniszczona i jałowa. Z pomocą Ziemianom przybywają obcy z planety Loge, zwani Pradawnymi. Podpisują traktat, w zamian za pomoc w terraformowaniu planety, Pradawni będą mogli w przyszłości zamieszkać wspólnie z ludźmi na Ziemi, a ludzie pomogą im się przystosować do życia na swojej planecie, poprzez proces Zawładnięcia. Czy taka...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-19
Przed labiryntem Thomas i Teresa byli związani z DRESZCZem ponad 10 lat, szkoleni, wychowywani i badani od dzieciństwa, wszystko w celu znalezienia lekarstwa na Pożogę. Na ile każde z nich było oddane sprawie?
Cudownie było powrócić do starych przyjaciół i to dodatkowo w nawiązaniu do mojej ulubionej części, czyli Więźnia Labiryntu, zobaczyć wszystko od kuchni, obserwować życie, uczucia i rozwój Thomasa przed labiryntem oraz dowiedzieć się więcej o jego relacjach z DRESZCZem i Teresą. W końcu wspaniale było zobaczyć znów innych bohaterów, zwłaszcza Newta, który okazał się bardziej tragiczną postacią, niż myślałam, kiedy poznajemy jego przeszłość.
Wszystko było dla mnie bardzo ciekawe, zobaczyć w jaki sposób labirynt powstawał i jak znaleźli się tam pierwsi mieszkańcy. Bardzo dużo zyskujemy odnośnie charakterystyki postaci, dowiadujemy się, co tak naprawdę myśleli, co ich ukształtowało. Myślę, że dla każdego miłośnika serii, do których również się zaliczam, książka będzie czystą przyjemnością.
Jedyne co drażni, ale to nie tylko w tej historii, tylko ogólnie w prologach, to znajomość zakończenia. I tak, kiedy pojawia się jakaś akcja, a życie bohaterów balansuje dosłownie na krawędzi, nie czujemy tego dreszczyku emocji, nie niepokoimy się o ich los, bo wiemy, że wybrną z sytuacji. Tak też było tutaj i to dwukrotnie.
Na szczęście autor na samo zakończenie zaserwował znowu zwrot i podzielił się z nami taką informacją, po której szczęka opada, bo nigdy nie brałam pod uwagę takiej ewentualności i ja osobiście musiałabym chyba od nowa przeczytać całą trylogię Więźnia, żeby dokładnie prześledzić słowo po słowie i wyczuć, czy to jest w ogóle możliwe. Ufam autorowi, że tak, ale kiedyś powrócę do tej historii, jeśli czas pozwoli. Polecam!
Przed labiryntem Thomas i Teresa byli związani z DRESZCZem ponad 10 lat, szkoleni, wychowywani i badani od dzieciństwa, wszystko w celu znalezienia lekarstwa na Pożogę. Na ile każde z nich było oddane sprawie?
Cudownie było powrócić do starych przyjaciół i to dodatkowo w nawiązaniu do mojej ulubionej części, czyli Więźnia Labiryntu, zobaczyć wszystko od kuchni, obserwować...
2016-11-15
„…może powód, dla którego te części są zakopane w ziemi, jest mniej romantyczny, niż wszyscy mamy nadzieję…”
Bardzo mocno podekscytowałam się na tą pozycją, nie wiem dokładnie co mnie przyciągało, może tytuł, może opis. A tutaj, niestety, lekkie rozczarowanie.
Pod dr Rose Franklin, kiedy była małą dziewczynką, zapadła się ziemia i wylądowała na olbrzymiej dłoni. Wiele lat później zostaje kierownikiem zespołu badającego ową dłoń, jako niezwykły artefakt nieznanego pochodzenia…
Pierwsze co rzuca się w oczy, to książka ta nie ma typowo powieściowej formy. Składa się z serii wywiadów tajemniczego mężczyzny (którego tożsamość jest nam nieznana, a pełni domyślną rolę dowodzącego projektem, momentami psychologa i powiernika) z bohaterami, poprzeplatanych kilkoma zapisami głosowymi, bądź zapisami z pamiętnika. Praktycznie całość książki to dialog bohaterowie – tajemniczy mężczyzna. Ciężko było wczuć się w jakieś relacje pomiędzy bohaterami, niejednokrotnie dość zażyłe, kiedy dowiadujemy się o nich z tego, co mówi dany bohater jakiemuś obcemu typowi, bez dialogu pomiędzy danymi postaciami. Ciężko było, ale poniekąd się udało, bohaterowie nie byli mi do końca obojętni.
Od samego początku książka wciągała i zachęcała tajemnicą, trudno było przewidzieć, co się może wydarzyć i do czego autor zmierza. Mimo dość dużych miejscami przeskoków w czasie, oraz wspomnianej już dziwnej formy przekazu, wczułam się w wydarzenia i myślałam, że będę czytać z zainteresowaniem do samego końca, jednakże gdzieś za połową zaczęło się poziewywanie, zawiało nudą, dialogi były zbyt rozwleczone i toporne, a mężczyzna prowadzący wywiady stał się irytujący. Dodatkowo, nic specjalnego w książce się nie wydarzyło. Myślałam, że autor zostawi coś mocnego na koniec i niby jest jakiś zwrot w epilogu, ale jak dla mnie zdecydowanie za mało.
„…może powód, dla którego te części są zakopane w ziemi, jest mniej romantyczny, niż wszyscy mamy nadzieję…”
Bardzo mocno podekscytowałam się na tą pozycją, nie wiem dokładnie co mnie przyciągało, może tytuł, może opis. A tutaj, niestety, lekkie rozczarowanie.
Pod dr Rose Franklin, kiedy była małą dziewczynką, zapadła się ziemia i wylądowała na olbrzymiej dłoni. Wiele...
2016-11-09
„…najlepsze rzeczy w życiu są proste i nic nie kosztują.”
Do sięgnięcia po tę pozycję skłoniło mnie nazwisko jednego z autorów, którego serię Podzieleni bardzo lubię. Nie miałam żadnych specjalnych oczekiwań, wiedziałam, że jest to książka skierowana do młodego odbiorcy, całość mnie nie powaliła, ale okazała się naprawdę przyjemną opowieścią, która może w jakiś sposób zachęcić młodego człowieka do zapoznania się z historią Tesli i jego wynalazkami (sama trochę poszperałam w tym temacie).
Pierwsza połowa książki niespecjalnie mnie zainteresowała, wszystko wydawało się takie zwyczajne, pomimo niezwykłości przedmiotów, odkrytych przez czternastoletniego Nicka na strychu domu, do którego wprowadził się z ojcem i bratem po śmierci mamy, a które to przedmioty stworzył sam Tesla. Pomyślałam sobie, że nie wciągnę się i nie zainteresuję, że to będzie koncept tego rodzaju: przedmioty ze strychu będą miały przeróżne dziwne funkcje, do tego trochę z życia szkolnego bohaterów i nic większego się nie wydarzy.
Ale od momentu akcji z rękawicą baseballową autor zdecydowanie się rozbujał, książka nabrała jakiegoś głębszego i ciekawszego wymiaru i zdecydowanie lepiej się czytało, a wręcz zaczęła wciągać. Cieszę się, że nie odłożyłam tej historii wcześniej i że dałam jej szansę, bo były momenty, dzięki którym i się pośmiałam i wzruszyłam. Znajdziemy tu po trochu wartości rodzinnych, tęsknotę po stracie, przyjaźń, tajemnicę, pierwsze zauroczenia, przygodę. Może nie jest to nic specjalnie skomplikowanego, książka napisana jest bardzo prostym językiem, ale przedstawiła jakąś fajną historię i to chciałam tutaj docenić, wystawiając jej siedem gwiazdek, mimo iż moje wcześniejsze odczucia były słabsze.
„…najlepsze rzeczy w życiu są proste i nic nie kosztują.”
Do sięgnięcia po tę pozycję skłoniło mnie nazwisko jednego z autorów, którego serię Podzieleni bardzo lubię. Nie miałam żadnych specjalnych oczekiwań, wiedziałam, że jest to książka skierowana do młodego odbiorcy, całość mnie nie powaliła, ale okazała się naprawdę przyjemną opowieścią, która może w jakiś sposób...
2016-11-08
Do sięgnięcia po książkę zachęcił mnie trailer filmu reżysera, którego bardzo lubię. Po tych krótkich urywkach moje oczekiwania były naprawdę wielkie, a niestety, opowieść była dość letnia.
Nastoletni Jacob Portman wiedzie dość normalne życie, przepełnione opowieściami jego dziadka o przeróżnych istotach i wydarzeniach, które dla chłopca wydają się być jedną wielką bujdą. Jednak kiedy starszy pan zostaje zamordowany w tajemniczych okolicznościach, a na miejscu zbrodni Jacob poza umierającym dziadkiem zastaje dziwną kreaturę, chłopak nie może poradzić sobie ze swoimi emocjami i zostaje skierowany na terapię. Nie może jednak wymazać z pamięci obrazu potwora i ostatnich słów dziadka…
Całość dość zgrabnie się układa. Miałam chęć na baśń, na coś niezwykłego i porywającego. Nie do końca to dostałam. Opowieści o dzieciakach z różnymi mocami, tutaj nazwanymi ‘osobliwymi’ już były, to nie jest nic, co może w jakikolwiek sposób zaskoczyć. Dodatkowo, co mnie drażniło, narracja pierwszoosobowa w wykonaniu chłopca o połowę młodszego ode mnie, żyjącego w czasach współczesnych, a przez dużą część książki miałam wrażenie, jakby to były wspomnienia jakiegoś wiekowego staruszka. Swoboda dialogów nie korelowała w żaden sposób z przemyśleniami narratora. Później akcja się rozbujała i zauważyłam, że i narracja szła swobodniej i była bardziej adekwatna z wiekiem Jacoba.
Na najwięcej gwiazdek, na większość z tych moich również, zasługuje oprawa całej historii, która była świetna. Lokalizacja osobliwego domu, pętle, głucholce, stare zdjęcia… to wszystko było naprawdę ciekawe i dzięki temu opowieść nabrała jakiejś nowej świeżości i z całą pewnością zaciekawiła na tyle, że przynajmniej ja mam chęć na kolejne tomy. Nie było tutaj wybuchów śmiechu, płaczu, większych zachwytów, ale mogę tę książkę polecić, jako przyjemną lekturę. Kto jednak się spodziewa, jak ja wcześniej, jakiś głębszych emocji, czy też dreszczy (które mogłaby sugerować okładka), to może się niestety rozczarować.
Do sięgnięcia po książkę zachęcił mnie trailer filmu reżysera, którego bardzo lubię. Po tych krótkich urywkach moje oczekiwania były naprawdę wielkie, a niestety, opowieść była dość letnia.
Nastoletni Jacob Portman wiedzie dość normalne życie, przepełnione opowieściami jego dziadka o przeróżnych istotach i wydarzeniach, które dla chłopca wydają się być jedną wielką bujdą....
2016-11-02
2016-11-02
2016-11-02
„Milczymy. Rozumiemy się. Ja i dziki ni to wiking, ni to pirat z drugiego końca wszechświata. I jest dobrze.”
Sama z siebie nie wiem, czy złapałabym się za tę książkę. Na pewno nie byłby to mój priorytet. Ale jako że otrzymałam ją w prezencie, a takowe staram się czytać w pierwszej kolejności, nie pozostaje mi teraz nic innego, jak podziękować teraz mojej przyjaciółce udanego wyboru, bo lektura Pana Lodowego Ogrodu była naprawdę emocjonująca.
Vuko Drakkainen rusza na odległą planetę Midgaard ratować zaginioną na niej ekspedycję naukową… Zaczynając od początku – autor połączył dwa moje ulubione gatunki, początek sugerowałby sci-fi, ale potem wszystko się zmienia, nie spodziewałabym się takiego połączenia, które dodatkowo strasznie przypadło mi do gustu. Zwłaszcza postać głównego bohatera – Vuka, Nocnego Wędrowca, który wiele w życiu przeżył i nie ma zbyt dużo rzeczy, które mogłyby go zadziwić. Podobało mi się, że nie był jakimś nadczłowiekiem z natury, tylko większą część swojej zwinności i siły zawdzięczał zaawansowanej technologii.
Zaciekawiły mnie również wątki o księciu, tohimonie, bardzo mnie ciekawi, do czego i w jakim kierunku autor zmierza w tym temacie. Muszę też nadmienić, że wątek z bystretkami był oszałamiający.
Jednak najbardziej spektakularne okazało się zakończenie. Powiedziano mi, że mam się szykować na zaskoczenie, byłam więc szczerze przekonana, że jestem gotowa i nic mnie nie ruszy, a tutaj zdziwiłam się, bo faktycznie końcówka była przesiąknięta mocą i aż się nie chciało w nią uwierzyć.
Podobał mi się także klimat książki i jej język, bardzo malowniczy. Wszystko ładnie i płynnie się czytało. Czasami miałam ochotę, żeby całość przyspieszyła, nachodziła mnie chęć powiedzieć bohaterom „idźcie szybciej” albo „mówcie więcej – za mało dialogów!”, ale były to naprawdę sporadyczne momenty, które w żaden sposób nie zaważyły na ocenie, bo autor wynagrodził to właśnie pięknem języka.
Z całą pewnością zapoznam się z kolejnymi częściami tej historii.
„Strzała, która zmieni lot, gdzieś musi polecieć. Wiatr, który przybędzie na wezwanie, sprowadzi sztorm albo ciszę za dwa dni. Pieśniarz wygina linie losu i zaraz potem wszystko zamienia się w węzeł. Wszystko, co tak wyszachrujesz, wraca potem dwa razy i w jeszcze gorszej postaci albo świat wokół potwornieje. Nie ma nic za darmo.”
„Milczymy. Rozumiemy się. Ja i dziki ni to wiking, ni to pirat z drugiego końca wszechświata. I jest dobrze.”
więcej Pokaż mimo toSama z siebie nie wiem, czy złapałabym się za tę książkę. Na pewno nie byłby to mój priorytet. Ale jako że otrzymałam ją w prezencie, a takowe staram się czytać w pierwszej kolejności, nie pozostaje mi teraz nic innego, jak podziękować teraz mojej przyjaciółce...