Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać319
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Eric Elfman
4
7,0/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, literatura młodzieżowa
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
458 przeczytało książki autora
537 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Patronat LC
2013
Z Archiwum X: Nasze miasto
Eric Elfman
Cykl: Z Archiwum X (tom 4)
6,8 z 42 ocen
86 czytelników 1 opinia
1997
Najnowsze opinie o książkach autora
Strych Tesli Eric Elfman
7,1
Narobił Serb bigosu
Tytuł wskazuje na naukowy charakter książki lub na tematykę krążącą wokół nauki i tak właśnie jest. Może sam Tesla nie jest obecny na kartach powieści ciałem, ale duchem już tak, bo strych, o którym mowa należał nie do kogo innego jak do samego wynalazcy. Część domu, którą chłopak zapragnął przeznaczyć na swój pokój, skrywała ogromną ilość sprzętów mniej lub bardziej przydatnych. Jeden z nich uszkodził głowę chłopakowi w niefortunnej sytuacji i ten postanowił sprzedać przedmioty na wyprzedaży garażowej, które są tak popularne w Ameryce. Chętnych nie zabrakło, a raczej ci, którzy dowiedzieli się o akcji chłopaka, z całych sił zapragnęli kupić ten czy inny przedmiot. Wniebowzięty chłopak liczył pieniądze i pozbywał się sprzętu. Wydawało się to zbyt piękne, aby było prawdziwe, ale było. Sprzęty znalazły nowych właścicieli, a Nicka znaleźli pewni panowie. Intratny biznes sprowadził na nastolatka kłopoty, choć na początek wystarczyłoby stwierdzenie, że sprowadził na siebie natrętów. Wszystko za sprawą gratów, których już nie posiadał. Tak pokrótce rozpoczyna się fabuła tej młodzieżówki, która w żadnym momencie nie zwalnia tempa i cały czas coś nowego się dzieje. Ciągłość sprawia, że czyta się szybko, bo nie ma chwili, w której jest zmiana miejsca na zupełnie inne niezwiązane z tym co się dzieje lub czasu, lub bohatera. Tym samym lektura przypomina trochę taką wakacyjną przygodę, podczas której poznajemy nowych ludzi i w ich towarzystwie spędzamy czas, aczkolwiek "wakacyjna" to tylko porównanie, bo fabuła rozgrywa się w trakcie roku szkolnego.
Myśląc o "Strychu Tesli" chciałabym powiedzieć, że to pomysłowa powieść przygodowa, ale z tym ostatnim to nie jest tak do końca, bo nie ma tu zdarzeń rozgrywających się w tajemniczych miejscach, nieznanych krainach czy takich zarejestrowanych podczas podróży o bardziej lub mniej określonej destynacji. Są natomiast elementy odkrywania tego, co staje na drodze bohaterów. Fabuła zawiera wiele momentów zaskoczenia i niebezpieczeństwa, które dostarczają czytelnikowi rozrywkę, a obecny humor i mieszanka science-fiction z detektywistycznym gatunkiem tworzą powieść raczej dla młodzieży niż dla dorosłego miłośnika na przykład literatury pięknej, ale dorosły lubujący się we wspomnianych gatunkach odnajdzie w niej wszystko, na co liczy: zabawną historię, przygodę, morał, tajemnicę. Historia Nicka jest bardzo realistyczna, bo nowa rzeczywistość, w jakiej chłopak musi się odnaleźć, zdawać by się mogła niczym relacja przeciętnego gimnazjalisty, nieistotne czy w Polsce, czy gdzieś za granicą. I u nas i tam życie nowego ucznia w szkole jest podobne i początki w nowej szkole czy w klasie nie różnią się zbytnio. Autorzy przedstawiają historię nastolatków, nie znaczy to wcale, że używają jakiegoś infantylnego języka czy slangu. Jest tak jak być powinno jeśli chodzi o styl i treść. Granica wieku nie zostaje ustawiona na 15 czy 16 lat. Rodzinna tragedia będąca motorem późniejszej akcji stanowi doskonały balans do części humorystycznej. Do tego dochodzi całkiem inteligentny przebieg kolejnych zdarzeń i dobrze skrojeni bohaterowie. Nick jest spokojnym rozważnym nastolatkiem, który musi poradzić sobie z rodziną tragedią na swój sposób. Ma młodszego brata i tak razem w trójkę z ojcem muszą się wreszcie posunąć choćby o krok do przodu i zamieszkanie w nowym domu to dla nich ten pierwszy ważny i konkretny krok ku lepszemu. Nowy dom to tak naprawdę dom po krewniaczce, której chłopak nawet nie znał. Żeby było ciekawiej, wśród bohaterów jest i pewien samotnik, z którym Nick nawiązuje interesującą relację. Chłopcy, chłopcy, chłopcy... i dziewczyna. No musi być, bo chłopak ma przecież swoje uczucia, które wreszcie ma okazję do kogo adresować. Nastoletnia miłość to takie przyjemne niewinne zjawisko, które pięknie wrysowuje się w naukowo-odkrywczą intrygę. Jest jeszcze jedna dziewczyna, Petula. To imię nie może zwiastować niczego dobrego. Potrzebna jest taka dziwaczka, manipulantka i krejzolka, ale chyba nie do końca w pozytywnym tego ostatniego słowa znaczeniu. Ponadto zwyczajności życia szkolnego dodaję obecność Panny Planck, która serwuje posiłki, ale tak całkiem zwyczajna to ona nie jest. Myśląc o niej, wiem, że warto doczytać powieść do końca. Pozytywnie odbieram interakcje między młodzieżą, relacje synów z ojcem i pomysł z gratami ze strychu. To takie niepospolite, żeby nadać zwykłym przedmiotom nowe funkcje. Funkcje niebanalne i zabawne, a czasem przerażające w skutkach. Jedynym elementem, który ciężko mi się trawiło była obecność mężczyzn w garniturach, którzy jak tylko się zwiedzieli o przedmiotach, tak długo nie odpuszczali. No ale nie ma chyba historii, którą kupujemy i uwielbiamy w całości, w stu procentach. Choć często tak się wyrażamy, to zawsze znajdzie się jakaś część, jakieś ogniwo lekko nadrdzewiałe, które z jednej strony spaja powieść, a z drugiej staje kością w gardle. Ale to dobrze, bo tym lepiej taka historia wrzyna się potem w pamięć.
Strych Tesli Eric Elfman
7,1
„…najlepsze rzeczy w życiu są proste i nic nie kosztują.”
Do sięgnięcia po tę pozycję skłoniło mnie nazwisko jednego z autorów, którego serię Podzieleni bardzo lubię. Nie miałam żadnych specjalnych oczekiwań, wiedziałam, że jest to książka skierowana do młodego odbiorcy, całość mnie nie powaliła, ale okazała się naprawdę przyjemną opowieścią, która może w jakiś sposób zachęcić młodego człowieka do zapoznania się z historią Tesli i jego wynalazkami (sama trochę poszperałam w tym temacie).
Pierwsza połowa książki niespecjalnie mnie zainteresowała, wszystko wydawało się takie zwyczajne, pomimo niezwykłości przedmiotów, odkrytych przez czternastoletniego Nicka na strychu domu, do którego wprowadził się z ojcem i bratem po śmierci mamy, a które to przedmioty stworzył sam Tesla. Pomyślałam sobie, że nie wciągnę się i nie zainteresuję, że to będzie koncept tego rodzaju: przedmioty ze strychu będą miały przeróżne dziwne funkcje, do tego trochę z życia szkolnego bohaterów i nic większego się nie wydarzy.
Ale od momentu akcji z rękawicą baseballową autor zdecydowanie się rozbujał, książka nabrała jakiegoś głębszego i ciekawszego wymiaru i zdecydowanie lepiej się czytało, a wręcz zaczęła wciągać. Cieszę się, że nie odłożyłam tej historii wcześniej i że dałam jej szansę, bo były momenty, dzięki którym i się pośmiałam i wzruszyłam. Znajdziemy tu po trochu wartości rodzinnych, tęsknotę po stracie, przyjaźń, tajemnicę, pierwsze zauroczenia, przygodę. Może nie jest to nic specjalnie skomplikowanego, książka napisana jest bardzo prostym językiem, ale przedstawiła jakąś fajną historię i to chciałam tutaj docenić, wystawiając jej siedem gwiazdek, mimo iż moje wcześniejsze odczucia były słabsze.