-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant11
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2024-04-27
2024-03-31
2024-01-24
2024-02-21
2023-08-20
2023-08-11
2023-08-11
2023-07-29
2023-07-18
2023-06-16
2023-05-30
2023-06-07
2023-04-24
2023-04-09
2023-04-03
2023-03-25
2023-03-11
2023-03-07
George R.R. Martin zabiera czytelników w podróż po historii rodu Targaryeonów — od czasów Aegona I Zdobywcy, aż po kres smoków. Polskiej tradycji stała się zadość, dlatego "Ogień i krew" zostało podzielone na dwie części, przełamując historię pod koniec panowania Viserysa I.
Sięgając po tę powieść wiedziałam, że jest ona napisana specyficznym językiem i bliżej jej do książki historycznej, aniżeli prozy. Jest to coś, co niektórych do "Ognia i Krwi" zraziło — i szczerze mówiąc, nie można się tym osobom dziwić. Czytając, nie doświadczymy dialogów ani skomplikowanej ewolucji postaci.
W zamian jednak mamy wielowątkowość oraz zwroty akcji, które potrafią trzymać w napięciu. I mimo że na początku ciężko było przywyknąć mi do stylu pisania, z czasem nie mogłam się oderwać od lektury. Bohaterów jest wiele, poszczególne wydarzenia zamykają się w ciągu kilku stron (lub mniej), a praktycznie co rozdział witają nas nowe nazwiska — nie czułam jednak, żeby było chaotycznie. Choć niektóre sceny zasługiwały na większe rozbudowanie — którego z oczywistych powodów GRRM nie mógł tu zaoferować — to dalej świetnie się bawiłam; bo kluczem jest traktowanie "Ognia i krwi", jako właśnie historyczne dopowiedzenie do znanego nam już uniwersum.
W tym momencie warto zauważyć, że historia Targaryenów posiada różne źródła — mniej lub bardziej prawdopodobne. Jedne wydarzenia posiadają niezbite dowody, a inne ograniczają się do rozmaitych plotek, bez możliwości poznania prawdy. Jest to dla mnie czymś intrygującym i osobiście od razu sięgałam na fora internetowe, by poznać teorie czytelników. :D
Po "Ogień i krew" zdecydowanie warto sięgnąć; jednocześnie chciałabym zaznaczyć, że jest to pozycja bardziej dla fanów książek GRRM. Osoby, które z jakiegoś powodu nie słyszały o Pieśni Lodu i Ognia (w dowolnej formie) mogą czuć się zdezorientowane.
George R.R. Martin zabiera czytelników w podróż po historii rodu Targaryeonów — od czasów Aegona I Zdobywcy, aż po kres smoków. Polskiej tradycji stała się zadość, dlatego "Ogień i krew" zostało podzielone na dwie części, przełamując historię pod koniec panowania Viserysa I.
Sięgając po tę powieść wiedziałam, że jest ona napisana specyficznym językiem i bliżej jej do...
2023-02-12
2023-01-25
Abriella wie, jak działać w cieniu. Potrafi skradać się i kraść od bogatych, by móc zapewnić sobie i swojej siostrze lepsze życie — a przynajmniej szansę na nie. Brie i Jasalyn, na skutek niefortunnych wydarzeń, znajdują się pod kloszem ciotki, która wykorzystuje je jako tanią siłę roboczą. Dziewczyny są związane niewolniczym kontraktem, którego spłacenie opóźnia się w czasie z każdym miesiącem. Sytuacja pogarsza się do tego stopnia, że Jasalyn zostaje wydana królowi Mrocznych Fae, a Brie postanawia ją uratować.
"Nasze puste przysięgi" promowane są jako połączenie Dworów S.J. Maas oraz świata fae wykreowanego przez Holly Black — mamy zatem kombinację dwóch skrajności, bo o ile twórczość Black kocham, tak sagi Maas nie potrafię ździerżyć. Po okładce wnioskowałam, że Lexi Ryan stworzyła świat bardziej zbliżony do stylu Maas, jednak nie straciłam nadziei! Zwłaszcza, że w grę wchodzi moje obiektywnie ulubione wydawnictwo.
Początek był bardzo obiecujący; historia, choć miała w sobie nieco podobieństwa do Dworów, rozpoczęła się z przytupem i unikalną nutą, która zapowiadała ciekawe fantasy —Brie dodatkowo wydawała się być bardzo rozgarniętą bohaterką, stąpającą twardo po ziemi i mającą świadomość swoich czynów. Taki stan utrzymywał się przez mniej-więcej połowę książki, aż do momentu, w którym nasza protagonistka zaczęła wzdychać do dwóch męskich fae naraz.
Okładka niestety zobowiązuje i podczas lektury pojawia się kąt miłosny między Brie a Sebastianem i Fynnem. Nie chcę tutaj zdradzać zbyt wiele, powiem jednak, że mamy tutaj poniekąd kopię relacji Feyry z Tamlinem i Rhysandem. Im dalej w las, tym bardziej całość książki zaczyna przypominać Dwory — do tego stopnia, że powoli zaczęłam rozpatrywać plagiat treści. Co prawda nieco lepiej napisany, ale wciąż plagiat.
I tak szczerze, to czuję się mocno zawiedziona. Historia miała naprawdę mocny start i potencjał, który niestety nie został rozwinięty — a zaskakujące zakończenie nie zdołało uratować średniej jakości treści z drugiej połowy. W przyszłości być może zabiorę się za kontynuację, nie będzie to jednak mój czytelniczy priorytet.
Abriella wie, jak działać w cieniu. Potrafi skradać się i kraść od bogatych, by móc zapewnić sobie i swojej siostrze lepsze życie — a przynajmniej szansę na nie. Brie i Jasalyn, na skutek niefortunnych wydarzeń, znajdują się pod kloszem ciotki, która wykorzystuje je jako tanią siłę roboczą. Dziewczyny są związane niewolniczym kontraktem, którego spłacenie opóźnia się w...
więcej Pokaż mimo to