-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2018-07-31
2018-05-08
2018-03-19
2018-02-22
2018-01-31
2018-01-20
2017-11-02
2017-11-02
2017-08-27
2017-08-25
2017-04-16
2017-01-14
2017-01-14
2016-12-31
2016-12-09
2016-11-28
2015-10-07
2016-12-03
Szóstka Wron to nowa książka Leigh Bardugo. Autorka poprawiła styl, narrację, tempo i ogólnie większość rzeczy, do których miałem zastrzeżenia podczas czytania poprzednich jej książek.
Książka dzieje się w tym samym uniwersum, co trylogia Griszy, więc są tu nawiązania do postaci z tamtego cyklu, jednak znajomość tamtych postaci nie jest potrzebna do zrozumienia całości wydarzeń.
Zacznę od Bohaterów: autorka postawiła tu na dość trudną do opanowania sztukę pisania kilku (sześciu dokładnie) POVów (z angielskiego point of view, czyli każda postać ma swój własny rozdział, w której możemy poznać jej charakter, historię i stosunki do innych wyrzutków w ekipie. Autorka wprawdzie nie robi tego tak dobrze jak G.R.R. Martin, ale jest w tym całkiem niezła... Chociaż robię błąd porównując zabijającego swoich bohaterów starego pisarza, a trzydziestojednoletnią kobietę z trylogią na koncie).
A więc mamy sześć różnych osób, każda z innym celem, a łączy je wszystkie to, że są wyrzutkami. Oczywiście są to wyrzutki tak wyrzucone, jak tylko wyrzucony wyrzutek bywa wyrzucony, co autorka przypomina prawie na każdej stronie. Najbardziej spodobała mi się postać Jespera i Kaza, który bardzo przypominał mi Kaladina(dość podobne orgin story). Duży plus za brak trójkąta miłosnego, który zwykle w książkach wypada tak mdle i nudno, że wszystkim się nudzi.
Do czego trudno mi się było przyzwyczaić (i patrząc po recenzjach nie tylko mi) to młody wiek całej ekipy. Siedemnastolatkowie często nie wypadają realnie z bliznami duszy i ciała (pani Clare, piję do pani) to tu się udało. Postaci były dojrzałe, ale jednocześnie zachowały młodzieńczą świeżość.
Świat przedstawiony bardzo mi się spodobał. Cała otoczka Griszów i innych elementów fantastycznych była dość mała, tak, że czasami można było pomyśleć o tej książce jak o przygodówce w epoce wiktoriańskiej.
Akcja początkowo pędząca jak z bicza stopniowo zmniejszała pęd, tak że na koniec dowlokła się ledwo do ostatniej kartki. Moim zdaniem to był plus tej książki.
Książka rewelacyjna, cóż więcej mówić.
Szóstka Wron to nowa książka Leigh Bardugo. Autorka poprawiła styl, narrację, tempo i ogólnie większość rzeczy, do których miałem zastrzeżenia podczas czytania poprzednich jej książek.
Książka dzieje się w tym samym uniwersum, co trylogia Griszy, więc są tu nawiązania do postaci z tamtego cyklu, jednak znajomość tamtych postaci nie jest potrzebna do zrozumienia całości...
„Mówisz o głodzie i bólu, jakby to były siły, którym nie można się oprzeć. Wszystko jest dopuszczalne pod warunkiem, że skłonił nas do tego ból… jeśli pozbawić nas wygód, stajemy się zwierzętami”
Debiut Brandona Sandersona to niezwykła opowieść Urban-fantasy zaczynająca uniwersum Cosmere. Jest to dojrzała powieść o pragnieniu władzy, chęci przeżycia i intrydze, od której zależy cały świat.
Dzięki reedycji wydania dostaliśmy piękną okładkę przednią i dużą brzydszą tylnią (roi się w niej od spoilerów, do połowy fabuły).
Świat Sel podzielił się na dwie połowy. Wschód wyznaje Shu-Korath religię miłości i pokoju. Natomiast zachód zjednoczył się pod panowaniem ogromnego imperium wyznającym religię dominacji i bezwzględnego posłuszeństwa. Jedyne co ratowało wschód było potężne miasto bogów – Elantris. Jednak co się stanie jeśli zabraknie magów władających Aonami? Co się stanie kiedy zabraknie Seonów, wytwarzanych przez bóstwa? 10 lat temu stolica Arelonu przeszła przez Reod. Elantryjczycy stali się zombie skazanymi na wieczne cierpienie.
Uwielbiam fantasy dziejące się w miastach. Dlatego tak lubię Sandersona, ze wszystkich jego książek, które przeczytałem tylko 2 nie działy się miastach. Taka książka musi mieć przede wszystkim ciekawe miejsce fabuły i interesujące postaci. Mamy tu oba składniki najwyższej jakości.
Postaci pierwszoplanowe to ludzie igrający z ogniem. Dobrze napisani, chociaż Raoden bardzo przypominał mi Elenda z innych książek autora. Tak samo bezinteresownie odważny, mądry i nienawidzący przemocy i ucisku. Sarene to młoda księżniczka, zmuszona by grać w niebezpieczną rozgrywkę o dusze i życie swoich nowych krajan. Hrathen to najciekawsza postać książki. Jego przemyślane intrygi czytało się jak pierwszorzędny kryminał. Mający wiele dylematów, logiczny do bólu kapłan miał najciekawsze rozdziały.
Postacie drugoplanowe też dawały radę, Galladon, Roion, czy Dilaf. Ich dobrze napisane charaktery, były swoistym odpoczynkiem od błyskawicznej akcji książki. Jako postać trzecioplanowa pojawił się oczywiście mój ulubiony Hoid :).
W tej książce pokazano też świetnie Manifestację Inwestrytury - AonDor. Skomplikowane rysowanie magii w powietrzu skojarzyło mi się trochę ze starymi bajkami o czarodziejach , ale dla mnie i tak to było lepsze niż Rozbudzanie w Rozjemcy, czy Allomacja w Z Mgły Zrodzonym. AonDor był sprawiedliwy, niczego nie zabierał, zależał od człowieka, nie od bogactwa, czy urodzenia.
Rewelacyjna powieść, bardzo dobre rozpoczęcie Uniwersum. Polecam i życzę Szczęśliwego Nowego Roku
„Mówisz o głodzie i bólu, jakby to były siły, którym nie można się oprzeć. Wszystko jest dopuszczalne pod warunkiem, że skłonił nas do tego ból… jeśli pozbawić nas wygód, stajemy się zwierzętami”
więcej Pokaż mimo toDebiut Brandona Sandersona to niezwykła opowieść Urban-fantasy zaczynająca uniwersum Cosmere. Jest to dojrzała powieść o pragnieniu władzy, chęci przeżycia i intrydze, od...