-
ArtykułyTak kończy się świat, czyli książki o końcu epokiKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant25
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać424
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
Biblioteczka
2015-06-15
2015-09-15
Słaba. Nudna. Ledwie dokończyłam.
"Maybe Someday"jest moim drugim albo trzecim(zależy jak liczyć) spotkaniem z twórczością Colleen Houck. Parę miesięcy temu czytałam "Pułapkę uczuć" i "Nieprzekraczalną granicę"- były to cudownie spędzone chwile. Niestety tam gdzie "Pułapka(...)" i jej druga część zachwycają, "Maybe Someday" traci z każdą chwilą. A oto co mam do zarzucenia:
1. Zacznę od imion głównych bohaterów:
- główna bohaterka, jej imię to największe miasto w Australii;
- główny bohater, on jest imiennikiem głównego bohatera "Mody na sukces".
Jeśli choć trochę znacie się na geografii i macie dziadków, którzy mają telewizor, to bez problemu rozwiążecie zagadkę(bo nie będę tych imion używać, za bardzo mnie wkurzają).
2. Postacie(czytać główni bohaterzy, praktycznie tylko oni występują w tej książce) są płytkie, nudne i wyidealizowane do granic możliwości. To straszne, ale naprawdę miałam wrażenie, że czytam książkową wersję "Mody na sukces". Mamy dwie osoby pasujące do siebie idealnie, stworzone dla siebie, niemogące bez siebie żyć. Przeciw którym sprzysięża się cały świat.
3. W tej książce akcja staje na drugim rozdziale, dalej nic a nic się dzieje. NIC A NIC
4. W "Pułapce uczuć" pisarka przepięknie oddała emocje towarzyszące postaciom, ich historię po prostu się czuło. Przeżywało się z nimi każdą chwilę, w dodatku idealnie oddawano dramatyzm chwili. Tu jest kompletnie inaczej. Emocji zero. Uczucia to jedynie słowa na papierze, nic nie oddają. Wydaje mi się, że pisarka używa retrospekcji o jakichś tragicznych zdarzeniach z życia postaci, tylko po to by ich jeszcze bardziej wybielić.
5. Piosenki. To kolejny punkt programu wciśnięty na siłę i bez potrzeby. Zdaje się, że muzyka miała być głównym tematem tej historii, ale autorka wolała się skupić na swoich idealnych postaciach i tym jak ich do siebie zbliżyć, ale tak żeby dalej były czyste na 100%. W "Pułapce(...)" poezja była naprawdę wspaniałym wątkiem historii, ale w tym przypadku "Maybe someday" jest tylko tytułem powieści nawiązującym do głupiej, irracjonalnej pioseneczki. Nie kupuje tego.
Naliczyłam się tych wad, pora na zalety. Właściwie jest jedna i nosi imię Warren - po prostu za niego pani Hoover dostaje gwiazdkę, którą inaczej bym odebrała.
"Nie chcę być niegrzeczny, ale przez ostatnie miesiące trochę przytyłaś. W tych dżinsach masz strasznie wielki tyłek. W niebieskiej sukience nie będzie aż tak bardzo rzucał się w oczy. Włóż ją, jeśli nie chcesz, żeby wszyscy nas wytykali palcami."
I tak na zakończenie przykład głupoty tej historii: dziewczyna przez dwa lata chodzi z chłopakiem i przez te dwa lata on ją zdradza z jej najlepszą przyjaciółką, z którą w dodatku ona mieszka. A ta cudowna, piękna i ponoć inteligentna dziewczyna niczego nie zauważa, mimo że robią to to tuż pod jej nosem i by się chyba nigdy nie skapnęła, gdyby nie sąsiad z naprzeciwka.
Nie polecam
Słaba. Nudna. Ledwie dokończyłam.
"Maybe Someday"jest moim drugim albo trzecim(zależy jak liczyć) spotkaniem z twórczością Colleen Houck. Parę miesięcy temu czytałam "Pułapkę uczuć" i "Nieprzekraczalną granicę"- były to cudownie spędzone chwile. Niestety tam gdzie "Pułapka(...)" i jej druga część zachwycają, "Maybe Someday" traci z każdą chwilą. A oto co mam do...
2015-11-18
"Natalii 5" choć jest sugerowana jako kryminał. to w rzeczywistości jest przezabawną i lekką w odbiorze lekturą. Przygody pięciu sióstr, z których każda nosi to samo imię, balansuje na linii między groteską, a twardą rzeczywistością.
Natalia(Anna), Natalia(Natalia), Natalia(Nata), Natalia(Magda) i Natalia(Natka) nie miały pojęcia o istnieniu żadnej z wymienionych obok nich Natalii. Jednak każda z nich jak najbardziej okazała się prawdziwa, kiedy usiadły obok siebie w jednym pomieszczeniu, bo Natalia Sucharska nie jest tylko jedna. Kiedy spotykają się po raz pierwszy w życiu, czują do siebie raczej wrogość, a co najgorsze nie mogą ochrzanić ojca, który jest winny tej katastrofie - bo on stchórzył i zwiał na tamten świat;)
Olga Rudnicka pisze w sposób, który chce się czytać. Ma wyraźny i prosty sposób wypowiedzi, który dodatkowo pomaga w kontaktach z siostrami Sucharskimi. A są to osóbki nieprzeciętne, w każdej scenie w której występuje większa ilość niż jedna Natalia jest gwarantem nieokiełznanego śmiechu, jeśli w pobliżu znajdą się jeszcze przypadkiem pewni genialni(albo i nie) policjanci, to sytuacja może wymknąć się z pod kontroli.
Polecam z uśmiechem na ustach - to książka warta Waszego śmiechu
"Natalii 5" choć jest sugerowana jako kryminał. to w rzeczywistości jest przezabawną i lekką w odbiorze lekturą. Przygody pięciu sióstr, z których każda nosi to samo imię, balansuje na linii między groteską, a twardą rzeczywistością.
Natalia(Anna), Natalia(Natalia), Natalia(Nata), Natalia(Magda) i Natalia(Natka) nie miały pojęcia o istnieniu żadnej z wymienionych obok...
2015-07-27
Nudzisz się?
Nie masz co robić?
Nie masz co czytać?
A może masz doła lub okres?
Dziś zabawię się w lekarza i zapisze ci receptę: trochę śmieszną, ciepłą, miłą i niestety odrobinę realistyczną.
Przedstawiam Wam panią Piontek- harpię, potwora, chodzący(na wysokich szpilkach) katalog mody i mamę Gusia. Przedstawić należy też Gusia, znaczy się Augustyna Poniatowskiego(on jest lekarzem, ale na razie nie o tym). Syn pani Gertrudy(Poniatowskiej de domo Piontek) jest więc ginekologiem praktykiem i za wszelką cenę chce się uwolnić od mamusi. Receptę na to wypisał mu przyjaciel Cyryl(on nie jest lekarzem), a więc Gutek(w ramach recepty) wyprowadza się z domu I zaczyna się historia...
A więc czas na lekturę, która = niekontrolowane napady śmiechu; sceny, które dobrze znamy z codzienności; niejednowymiarowe postacie, które z pewnością pokochacie i gwarantowany brak NUDY.
POLECAM
PS: Zapomniałam wspomnieć, że pani Piontek wraz mężem, również trudni się fachem lekarza.
Nudzisz się?
Nie masz co robić?
Nie masz co czytać?
A może masz doła lub okres?
Dziś zabawię się w lekarza i zapisze ci receptę: trochę śmieszną, ciepłą, miłą i niestety odrobinę realistyczną.
Przedstawiam Wam panią Piontek- harpię, potwora, chodzący(na wysokich szpilkach) katalog mody i mamę Gusia. Przedstawić należy też Gusia, znaczy się Augustyna Poniatowskiego(on...
2015-02-08
Tom III jest nawet lepszy od poprzednich części. Autorka wprowadza na scenę nowe postacie i nowe wątki. Szczególnie spodobały mi się się fragmenty z wiedźmami i ich nowymi wierzchowcami. Tak jak wcześniej akcja pędzi na złamanie karku i nie daje nam się nudzić. Dramatyczne zakończenie sprawia, że niecierpliwie, lecz z nadzieją na dobrze spędzony czas czekam na tom następny, który zapowiada się bardzo obiecująco.
Polecam
Tom III jest nawet lepszy od poprzednich części. Autorka wprowadza na scenę nowe postacie i nowe wątki. Szczególnie spodobały mi się się fragmenty z wiedźmami i ich nowymi wierzchowcami. Tak jak wcześniej akcja pędzi na złamanie karku i nie daje nam się nudzić. Dramatyczne zakończenie sprawia, że niecierpliwie, lecz z nadzieją na dobrze spędzony czas czekam na tom następny,...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-01
Taa druga część słabsza. A główna bohaterka traci z każdą stroną.
Muszę być szczera - powyższa opinia pojawiła się, bo nie miałam pojęcia co napisać.
A teraz jestem uzależniona od obu wydanych tomów, które wciąż czytam na nowo, bo trzeciego nie wydano, a zakończenie drugiego, jest takie...aaa!
Nienawidzę szanownego wydawnictwa.
Jak ja się mam niby nauczyć włoskiego???
Taa druga część słabsza. A główna bohaterka traci z każdą stroną.
Muszę być szczera - powyższa opinia pojawiła się, bo nie miałam pojęcia co napisać.
A teraz jestem uzależniona od obu wydanych tomów, które wciąż czytam na nowo, bo trzeciego nie wydano, a zakończenie drugiego, jest takie...aaa!
Nienawidzę szanownego wydawnictwa.
Jak ja się mam niby nauczyć włoskiego???
2015-10-11
2015-11-13
Rozumiem historię, tragizm utworu i jego znaczenie.
Aczkolwiek nadal nie rozumiem czemu zmusza się mnie do czytania książek napisanych przez narkomanów(choć zdaję sobie sprawę, że to pojęcie w romantyzmie nie istniało).
Chciałabym nie polecić, ale co ja poradzę na to, że i tak nie ma znaczenia moje polecanie bądź nie, bo to lektura, więc przeczytać każdy musi.
Rozumiem historię, tragizm utworu i jego znaczenie.
Aczkolwiek nadal nie rozumiem czemu zmusza się mnie do czytania książek napisanych przez narkomanów(choć zdaję sobie sprawę, że to pojęcie w romantyzmie nie istniało).
Chciałabym nie polecić, ale co ja poradzę na to, że i tak nie ma znaczenia moje polecanie bądź nie, bo to lektura, więc przeczytać każdy musi.
2015-01-27
Jest to powieść przyjemna w odbiorze, nie wymagająca logicznego myślenia. Akcja toczy się szybko, ale bez problemu da się nadążyć. Tu nie można się nudzić.
Świat przedstawiony przez Dana Krokosa to niezaprzeczalnie Nasz Świat. Przecież tak właśnie wygląda życie w wielkim mieście- są po prostu rzeczy których racjonalnie wytłumaczyć się nie da, a człowiek musi iść za tłumem. Ta książka ma prosty, niewymagający język, który zachęca do dalszej lektury. Choć na pierwszy rzut oka widać, że jest to pierwsza książka pisarza.
Postacie są proste, bo tu liczy się akcja, ale sympatyczne i mało irytujące. Nawet wątek romantyczny(rzecz jasna figura geometryczna) nie jest nazbyt napastliwy, a raczej delikatnie wpleciony w fabułę.
Książkę tę polecam osobom młodym, które chcą na chwilę oderwać się od codzienności.
Jest to powieść przyjemna w odbiorze, nie wymagająca logicznego myślenia. Akcja toczy się szybko, ale bez problemu da się nadążyć. Tu nie można się nudzić.
Świat przedstawiony przez Dana Krokosa to niezaprzeczalnie Nasz Świat. Przecież tak właśnie wygląda życie w wielkim mieście- są po prostu rzeczy których racjonalnie wytłumaczyć się nie da, a człowiek musi iść za tłumem....
2015-07-18
"Pół króla" to moje pierwsze spotkanie z autorem, nie ukrywam iż udane.
Książę Jarvi królem miał nie być, ale nim został. Mimo woli, mimo chęci, mimo możliwości. Mimo ograniczeń, które nakłada na niego wrodzone kalectwo. Mimo to, gdy zostaje zdradzony przez najbliższych, decyduje się podjąć walkę o dziedzictwo i dopełnić zemsty za wyrządzone mu krzywdy.
Książka mi się podobała. Przypominała mi się inna seria, o podobnej tematyce. Mam na myśli "Trylogię władzy" Jennifer Nielsen - moją najulubieńszą serię. Ta, choć trochę brakowało, prawie dorównała tamtej. Mogłabym się tylko czepić faktu, że bardzo łatwo było rozwikłać sieć zagadek i połapać kto jest kto- co miało chyba być zaskoczeniem.
Polecam osobom, które cenią sobie dobrą fabułę i zawiłe postacie ponad szybką akcję, ponieważ pisarz radzi sobie lepiej w dwóch pierwszych aspektach. Czekam na drugą część.
"Pół króla" to moje pierwsze spotkanie z autorem, nie ukrywam iż udane.
Książę Jarvi królem miał nie być, ale nim został. Mimo woli, mimo chęci, mimo możliwości. Mimo ograniczeń, które nakłada na niego wrodzone kalectwo. Mimo to, gdy zostaje zdradzony przez najbliższych, decyduje się podjąć walkę o dziedzictwo i dopełnić zemsty za wyrządzone mu krzywdy.
Książka mi się...
2014-11-14
Świetna!
Przezabawna powieść, ale i mądra. To jest nawet trochę lepsze od "Dumy i uprzedzenia". Genialna postać Kasjana(nie wiem jak to się pisze bo słuchałam) i świetna panna Zosia- która była chyba próbą napisania autobiografii przez pisarkę, która też miała niezły charakterek. Tyle, że bohaterka "Czaharów" nie nosiła krótkiej spódnicy i jeszcze krótszych włosów oraz męskiego żakietu w XIX w.- jak to robiła Rodziewiczówna(szczerze podziwiam).
Polecam!
Świetna!
Przezabawna powieść, ale i mądra. To jest nawet trochę lepsze od "Dumy i uprzedzenia". Genialna postać Kasjana(nie wiem jak to się pisze bo słuchałam) i świetna panna Zosia- która była chyba próbą napisania autobiografii przez pisarkę, która też miała niezły charakterek. Tyle, że bohaterka "Czaharów" nie nosiła krótkiej spódnicy i jeszcze krótszych włosów oraz...
Jedna z najlepszych książek dla dzieci. Nawet teraz, po 10 latach, czytając to bratu- zaśmiewałam się do łez.
Jedna z najlepszych książek dla dzieci. Nawet teraz, po 10 latach, czytając to bratu- zaśmiewałam się do łez.
Pokaż mimo to2015-05-11
No cóż, czy ja dotarłam chociaż do połowy? Zdaje się, że nie. Ostatnim razem nudziłam się tak przy "I tu żyją smoki", ale tamta seria miała przynajmniej ciekawe podstawy, a autor unikatowy pomysł.
Tu nie ma nic. Ani klimatu, ani ciekawych postaci, ani oryginalności. Nawet potencjału nie dostrzegłam.
Dlatego ewidentnie skończyłam przygodę w świecie czarownic i zdecydowanie do niej nie wrócę.
No cóż, czy ja dotarłam chociaż do połowy? Zdaje się, że nie. Ostatnim razem nudziłam się tak przy "I tu żyją smoki", ale tamta seria miała przynajmniej ciekawe podstawy, a autor unikatowy pomysł.
Tu nie ma nic. Ani klimatu, ani ciekawych postaci, ani oryginalności. Nawet potencjału nie dostrzegłam.
Dlatego ewidentnie skończyłam przygodę w świecie czarownic i...
2014-05-05
Dawno nie czytałam książki która byłaby tak niewinna, trochę mi przypomina prozę Musierowicz. A wzięłam ją z półki w bibliotece nie zaglądając nawet do środka.
Dawno nie czytałam książki która byłaby tak niewinna, trochę mi przypomina prozę Musierowicz. A wzięłam ją z półki w bibliotece nie zaglądając nawet do środka.
Pokaż mimo to2015-01-04
Bardzo dobra kontynuacja. Kiedy czytałam "Jeśli zostanę", to śmiałam się i płakałam na zmianę. Na szczęście druga część nie sprowadza na czytelnika tak skrajnych emocji. Jest raczej melancholijna, spokojna i wzruszająca.
"Where She Went"(nie mam zamiaru używać tytułu zmyślonego prze tłumaczy) to opowieść z punktu widzenia Adama. Opowiada on o wydarzeniach, które miały miejsce przed wypadkiem, w czasie gdy Mia była w śpiączce i po przebudzeniu dziewczyny. Autorka postanowiła zaskoczyć czytelników, Mia odeszła, a Adam nie rozumie dlaczego(nic mu nie wyjaśniła, po prostu zerwała kontakt).
Teraz po dwóch latach ich drogi znów się przecinają, ale mają dla siebie tylko jedną noc i wiele do powiedzenia. Ich życie sporo się zmieniło od czasu rozstania...
Bardzo mi się podobała ta historia i bardzo, ale to bardzo ją polecam. Jest cudowna.
Bardzo dobra kontynuacja. Kiedy czytałam "Jeśli zostanę", to śmiałam się i płakałam na zmianę. Na szczęście druga część nie sprowadza na czytelnika tak skrajnych emocji. Jest raczej melancholijna, spokojna i wzruszająca.
"Where She Went"(nie mam zamiaru używać tytułu zmyślonego prze tłumaczy) to opowieść z punktu widzenia Adama. Opowiada on o wydarzeniach, które miały...
2015-01-10
Ostatnia część serii "Olimpijscy herosi" została przeze mnie przyjęta z wielką ekscytacją i niepokojem. Tak to już jest kiedy przychodzi czas na pożegnanie bohaterów, którzy towarzyszyli nam przez ostatnie trzy lata życia.
Jak wyszło Riordanowi "zakończenie mitologii"? Jak dla mnie całkiem dobrze. Pisarzowi udało się utrzymać swój największy atut- humor. Bez względu na sytuację zawsze możemy liczyć na jakiś zabawny tekst. Więc chodź widać już u pisarza wyczerpanie długim pisarzem(przez co opowieść jest momentami przewidywalna), to nie zauważyłam, aby "Krew Olimpu" była słabsza od swoich poprzedniczek.
Tym razem postaciami na których swoją uwagę skupił pisarz są: Jason, Leo, Piper i tu niespodzianka i to zresztą bardzo miła- Nico i Reyna. Tak lubię Jasona, Leo jest zabawny, ale nie można by wymienić Piper na Percy'ego lub chociaż Annabeth?
Skupie się jednak na pozostałych postaciach, którym przypadło jak sądzę najtrudniejsze zadanie. Na początek Reyna, która zbudziła u mnie nie tylko podziw i szacunek, ale również sympatię. Dlaczego? Po pierwsze, przebyła pół świata na wezwanie Annabeth, by zabrać posąg, który być może zapobiegnie wojnie pomiędzy obozami- innymi słowy dąży do pokoju co u herosów, a tym bardziej Rzymian, jest dość rzadkie. Po drugie, mimo że dręczą ją duchy przeszłości i nie tylko, zawsze odnajduje w sobie siłę nie tylko dla siebie samej. Trzeci powód to fakt, że jako pierwsza naprawdę zaakceptowała Nica. I w tym miejscu przejdę do syna Hadesa. Z pewnością nie tylko ja czekałam na ten moment. Liczyłam na narrację Nica już w poprzedniej części i nic z tego, ale Rick Riordan postanowił choć raz pójść z myślą czytelników i uczynił kilka ustępstw swoim postaciom(czego wstęp książki bynajmniej nie zapowiada). A jak wypadł Nico? Na najmłodszym uczestniku misji ciąży najtrudniejsze zadanie. Nico wie, że w końcu może zabraknąć mu sił na kolejny skok w cień, a mimo to wciąż się nie poddaje. Dręczy go wymęczenie i zgorzknienie, czuje się odrzucony przez innych. Czy w końcu znajdzie swoje miejsce?
Z wielka ulgą zakończyłam lekturę tej serii. Miło jest kończyć serię bez poczucia straty, zawodu lub innych negatywnych odczuć. "Olimpijskich herosów" kończę z odczuciem spełnienia. Na koniec mogę już tylko polecić książki Ricka Riordana każdemu kto: potrafi oderwać się od szarej rzeczywistości, chce przeżyć wielką przygodę, lubi poznawać nietuzinkowe postacie, umie i lubi śmiać się w głos itd. itp.
Polecam gorąco;)
Ostatnia część serii "Olimpijscy herosi" została przeze mnie przyjęta z wielką ekscytacją i niepokojem. Tak to już jest kiedy przychodzi czas na pożegnanie bohaterów, którzy towarzyszyli nam przez ostatnie trzy lata życia.
Jak wyszło Riordanowi "zakończenie mitologii"? Jak dla mnie całkiem dobrze. Pisarzowi udało się utrzymać swój największy atut- humor. Bez względu na...
2015-01-20
Elżbieta York zapisała się w historii z trzech powodów:
1. była córką Edwarda IV i jego słynnej małżonki;
2. prawdopodobnego romansu ze swoim wujem Ryszardem III;
3. była matką Henryka VIII.
W sensie, że była córką, siostrą, bratanicą, żoną i matką króla, a jakby się uprzeć to można by jeszcze dodać bycie babką dwóch charakternych monarchiń. Bogaty życiorys?
Przeczytałam kiedyś w wikipedii, że związek Elżbiety York i Henryka VII był dość udany i zgodny. No tak, rzeczywiście byli bardzo zgodni. Zwłaszcza w jednej sprawie: matki trzeba słuchać. Wobec tego każde z nich słuchało się własnej rodzicielki. Losy Elżbiety Woodville i Małgorzaty Beaufort zostały opisane w innych powieściach pani Gregory(jedną już przeczytałam, druga leży na półce). Wcale nie powinno się dziwić, że dzieci były całkowicie od nich zależne- panie miały charakterki.
"Biała księżniczka" to książka w której główna bohaterka znajduje się w cieniu matki i teściowej i paru innych osób. Mimo narracji pierwszoosobowej nie za bardzo przywiązujemy się do królowej Elżbiety, a mimo to czyta się to bardzo szybko i przyjemnie. Nie ma tu twardych faktów historycznych, ale jest wiele domysłów i niedomówień. Potęguje to tylko głód wiedzy, ale jak było naprawdę nie wie nikt z obecnie żyjących, a i tym co,wtedy żyli nie było łatwo się dowiedzieć jak się rzeczy mają.
Polecam, jak wszystkie książki Philippi Gregory
Elżbieta York zapisała się w historii z trzech powodów:
1. była córką Edwarda IV i jego słynnej małżonki;
2. prawdopodobnego romansu ze swoim wujem Ryszardem III;
3. była matką Henryka VIII.
W sensie, że była córką, siostrą, bratanicą, żoną i matką króla, a jakby się uprzeć to można by jeszcze dodać bycie babką dwóch charakternych monarchiń. Bogaty życiorys?
Przeczytałam...
2015-01-21
Taki tam dodatek - ani ziębi ani chłodzi, więc można pominąć milczeniem.
Taki tam dodatek - ani ziębi ani chłodzi, więc można pominąć milczeniem.
Pokaż mimo to2015-01-24
Mogłabym coś o tym napisać, ale w sumie nie mam co. Ja mam jakiegoś pecha do kryminałów, odkąd wyrosłam ze Scoobiego Doo nie znalazłam żadnej książki z tej kategorii, która by mnie naprawdę zaciekawiła. "Prawdziwy sprawdzian" to przyjemna i lekka lektura bez polotu, tak jak i poprzednia książka tego autora którą czytałam.
Mogłabym coś o tym napisać, ale w sumie nie mam co. Ja mam jakiegoś pecha do kryminałów, odkąd wyrosłam ze Scoobiego Doo nie znalazłam żadnej książki z tej kategorii, która by mnie naprawdę zaciekawiła. "Prawdziwy sprawdzian" to przyjemna i lekka lektura bez polotu, tak jak i poprzednia książka tego autora którą czytałam.
Pokaż mimo to2015-01-31
"Pułapka uczuć" nie jest tylko romansem, to książka, która porywa i wciąga w opowieść. Pokazuje ciężar straty i walkę z nieuniknionym. Jest na wskroś wzruszająca, co w dodatku potęgują zawarte w niej wiersze(gratulacje dla tłumaczki).
Polecam
"Pułapka uczuć" nie jest tylko romansem, to książka, która porywa i wciąga w opowieść. Pokazuje ciężar straty i walkę z nieuniknionym. Jest na wskroś wzruszająca, co w dodatku potęgują zawarte w niej wiersze(gratulacje dla tłumaczki).
Polecam
Zacznijmy od tego, że nienawidzę tabletów. Dlaczego? Bo miałam już napisaną prawie całą recenzję i mi się wcisnął głupi przycisk i wszystko zniknęło. Więc teraz postaram się to napisać jeszcze raz, ale pewnie i tak wyjdzie gorzej niż poprzednio. No to, zaczynałam chyba tak:
"Mam dla nas ciekawy film kostiumowy" - mama wie jak zainteresować swoją córkę. Kiedy oglądam film, który mnie wciąga, to szukam informacji o pisanym pierwowzorze. Jednak nie często naprawdę się za tę książkę biorę. Tym razem mi się udało - już następnego dnia wywąchałam gdzieś audiobooka i jeszcze tego dnia go wysłuchałam prawie w całości. Pociąg był tak silny, że nie mogłam spać i wstałam o trzeciej w nocy, aby wysłuchać historii do końca, a przez następny tydzień oglądałam wszystkie inne dostępne ekranizacje. Aż smutno się robi, że "Wichrowe wzgórza" to jedyna książka Emily Bronte(bo powieść jej siostry mnie nie satysfakcjonuje).
Nie rozumiem jednak interpretacji tej książki przez wiele osób(tak konkretnie twórców filmów), które koncentrują się na nieszczęśliwej miłości głównych bohaterów. W moim mniemaniu o wiele ciekawszy jest tu aspekt psychologiczny powieści. Zresztą moim zdaniem Katy i Heathliff wcale się nie kochali. Mam wręcz wrażenie, że nie byli zdolni do miłości względem drugiej osoby.
Przedstawiam tragedię dwóch aktów, zdumiewająco podobną do "Króla Edypa" i "Antygony", choć w o wiele lepszym wydaniu. To było tak: Edgar kochał Katy, Izabela kochała Heathliffa. Katy kochała Katy, a Heathliff kochał Heathliffa. Katy chciała Heatliffa, a dostała Edgara. Heathliff chciał Katy, a dostała się mu Izabela. Hindley kochał siebie i swoją Frances - to chyba jedyna udana para w pierwszej części historii. Cała tragedia polegała na tym, że Edgar i Izabela byli strasznie głupiutcy, Heathliff i Katy samolubni, a Hindley okrutny.
To historia o szaleństwie, nienawiści i zemście. Niewiele miejsca, w życiu mieszkańców Wichrowych wzgórz, pozostało dla miłości. Wśród bohaterów powieści, litość budzą jedynie bohaterzy "drugiego aktu": Hareton i Linton, bo nie mieli wpływu na swój los. Za to Katy "2" budzi u mnie kontrowersje, bardzo trudno jest ją ocenić. Myślę, że w przeciwieństwie do kuzynów, nie była całkowicie czysta.
Ta historia wciągnęła mnie tak mocno, że wciąż zaprząta moje myśli. Jest niesamowita i zdecydowanie godna polecenia.
POLECAM
PS: Przepraszam jeśli brzmi to jak masło maślane i za możliwe spojlery;-)
Zacznijmy od tego, że nienawidzę tabletów. Dlaczego? Bo miałam już napisaną prawie całą recenzję i mi się wcisnął głupi przycisk i wszystko zniknęło. Więc teraz postaram się to napisać jeszcze raz, ale pewnie i tak wyjdzie gorzej niż poprzednio. No to, zaczynałam chyba tak:
więcej Pokaż mimo to"Mam dla nas ciekawy film kostiumowy" - mama wie jak zainteresować swoją córkę. Kiedy oglądam film,...