Kwiat paproci i inne legendy słowiańskie Katarzyna Berenika Miszczuk 6,7
ocenił(a) na 63 tyg. temu Po kolei o każdym, potem zbiorczo:
Wszyscy mówią, że opowiadanie Pauliny Hendel "Rem-X" wybija się na tle pozostałych, ale... No mi ono nie siadło. Faktycznie, sama końcówka jest świetna i zdecydowanie ratuje cały tekst, ale cała reszta, zwłaszcza pod kątem stylu, zupełnie mi nie podeszła, a Ida wydawała mi się wyjątkowo irytująca, choć z drugiej strony może tak miało być? Nie wiem, nie jestem fanką niestety. 5/10.
"Sezon na nowożeńców" Anety Jadowskiej - wreszcie tekst tej autorki, w którym podobał mi się styl. Minus niestety za to, że to znów opowiadanie z uniwersum i czuć, że jest tu jakiś większy kontekst, który umyka bez znajomości innych tekstów. Nie powinno mieć to miejsca w samodzielnym opowiadaniu. Ogólnie jednak i tak nie porwało, fajne do połowy, a potem nagle porobione i cała intryga rozwiązana ot tak, do tego bardzo przewidywalnie. 6/10.
"Kukuk" Marty Kisiel - no styl Marty Kisiel i jej humor językowy wylewający się z każdego zdania to ja uwielbiam. Czytałam z ogromną przyjemnością, moim zdaniem Kukuk zdecydowanie wybija się na tle pozostałych tekstów. ALE - coś mi się zdaje, że to też jest tekst z większego uniwersum (chyba?) bo od połowy zewsząd wyzierają niedokończone wątki. Stylizacja językowa momentami też poleciała za daleko. Stąd 8/10.
"Maliny na śniegu" Marty Krajewskiej - na starcie razi kilkukrotny błąd w imieniu bohaterki (Nieradka czy Naradka w końcu?). Widać sporą wiedzę autorki w zakresie historycznych praktyk ludowych i rzemieślniczych, miło się czyta takie teksty. Podoba mi się przekaz, wykonanie nieco mniej, bo krótka forma sprawiła, że stało się nieco zbyt dosłowne. 7/10.
"Dziecina się kwili, matusieńka lili" Agnieszki Kulbat - Wojmir bardzo przypomina wiedźmina. Bardzo. Całość napisana poprawnie, ale za nic nie mogłam się wgryźć i zaangażować na tyle, by obchodziły mnie te postacie. Fabuła też jakaś taka donikąd. 5/10.
"Noc nas tu zastanie" Katarzyny Bereniki Miszczuk - fajny pomysł, ale bohaterowie potwornie irytujący, płytcy i kliszowi. Z utęsknieniem czekam na slashera, w którym nastoletni bohaterowie nie będą bandą idiotów (choć przyznaję, że niestety na górskich szlakach o takich nietrudno). Stylistycznie to opowiadanie podobało mi się najmniej ze wszystkich, uciążliwie dosłowny narrator męczył. Coś tu się też nie powiodło z redakcją i/lub korektą, bo wyłapałam najwięcej powtórzeń i błędów w połączeniach logicznych, błędy językowe też się zdarzyły, np. selfstick zamiast selfie sticka. Poza tym ni cholerę nie zgadza się topografia - bohaterowie wyszli ze Świętej Katarzyny, mówią, że przez kilka godzin nie doszli nawet na Łysicę, podczas gdy idzie się tam około godziny. W planach mieli też Święty Krzyż, na który idzie się około pięciu godzin ze Świętej Katarzyny. Na to drugie faktycznie mogli nie dojść, ale nie ma możliwości, żeby wędrówka od Świętej Katarzyny do Łysicy (na którą nadal nie doszli) trwała od pory obiadowej do godziny dziewiętnastej, nawet w tempie ospałego żółwia. Poza tym o dziewiętnastej w czerwcu jest nadal jasno, więc o tej porze nie zalega jeszcze żaden półmrok, nawet między drzewami. Zabawa konwencją też moim zdaniem się nie udała. 2/10.
"Iskra niebieska" Martyny Raduchowskiej - to z kolei językowo i stylistycznie jest przepiękne. I najbardziej klimatyczne z całego zbioru, wreszcie czuć te tytułowe "legendy słowiańskie". Przyczepić się mogę jedynie tego, że reguły świata przedstawionego okazywały się na bieżąco, jak akurat pasowało do fabuły, oraz tego, że to opowiadanie mogło spokojnie skończyć się wcześniej. Mimo to gotowa byłam uznać je za najlepsze z całego zbioru, ale nie do końca podoba mi się kierunek, w jakim poszła fabuła po połowie, stąd daję 8/10 na równi z opowiadaniem Marty Kisiel.
"Wiedźmi kamień" Jagny Rolskiej - przeczytałam i tyle, zero odczuć. 4/10.
"Noc Kupały w Babiborze" Małgorzaty Starosty - pomysł fajny, dialogi sztuczne. Za dużo podobnych imion postaci - Malwina, Marlena, Monika, Melania. Wszystkie mi się pomyliły. Widzę tu w ogóle umiłowanie aliteracji i tak, jak zwykle bym przyklasnęła, gdyby chodziło o jakąś fajną grę słów, tak w imionach i nazwiskach postaci jest to po prostu mylące (poza wymienionymi powyżej pojawia się jeszcze kilkoro bohaterów o zbliżonych do siebie mianach, a wszyscy mają imię i nazwisko na tę samą literę). Najbardziej podobały mi się opisy obrzędów słowiańskich, ale totalnie nie wiem, o co ostatecznie chodzi w tym opowiadaniu, ani kto jest kim. Widzę w opiniach, że tekst ten nawiązuje do pozostałej twórczości autorki, co tym bardziej mnie drażni, a jednocześnie tłumaczy powstały fabularny chaos. 5/10.
"Na kwiatu urok" Anny Szumacher - a tu z kolei bawiłam się świetnie, drugie po tekście Marty Kisiel opowiadanie, na którym uśmiałam się w głos. "Słowodzicielka" tej autorki w ogóle mi nie podeszła, ale ta historia jest super, czytało się łatwo, bohater angażujący, narracja błyskotliwa. I pomysł też fajny, z rozsądną dozą absurdu (który nasunął mi skojarzenia z "Siódemką" Ziemowita Szczerka). 10/10. Cieszy mnie, że cała antologia, niestety bardzo nierówna, kończy się tak pozytywnie.
Wobec tego po podliczeniu średniej ocen mamy 6/10. I takie też są moje ogólne odczucia, bo poza trzema opowiadaniami (Kukuk, Iskra niebieska, Na kwiatu urok),które podobały mi się bardzo, resztę albo już zapomniałam, albo zapomnę niebawem.