-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2016-04-22
2014-10-30
Cytat: Wszystko, co wie o Teresie, stawia ją w niekorzystnym świetle. Wszystko, co mu opowiedziała, przedstawia ją jako złą, nieodpowiedzialną matkę. Wszystko, czego dowiedział się o niej od innych ludzi, może ją zniszczyć. Na zdjęciach, które zrobił, Teresa wymyka się jednak z tego schematu. Aleksander jest dobrym fotografem, robienie zdjęć idzie mu o wiele lepiej niż pisanie artykułów.
Książek Małgorzaty Wardy zawsze jestem ciekawa, gdyż wiem iż zaserwuje mi ogromną dawkę emocji. Tych prawdziwych, nie koloryzowanych, które zmuszą mnie do zatrzymania się i zastanowienia. Czy znalazłam to czego oczekiwałam? O tym na końcu, teraz kilka słów o bohaterach.
Poznajemy historię opowiadaną przez trzynastoletnią Agatę, córkę swojej matki, ojca brak. Za to jest babcia, która chce najlepiej dla swojej córki i wnuczki, ale też chce to robić według swoich zasad. Czy na pewno słusznie? Poznajemy Teresę, która od wieku nastoletniego ma chorobę afektywną dwubiegunową i nie zawsze może zająć się sobą i dzieckiem. Mamy też Agatę, dziecko kochające bezgranicznie swoją matkę, mimo choroby. Teresa jest zdrowa i postanawia spróbować o własnych siłach wychować swoją córkę. Pakują się i wyjeżdżają w góry. Jednak nie przed wszystkim da się uciec. Nie wszystko można przewidzieć.
Żeby utrudnić, autorka obdarza Teresę urodą i wdziękiem, które przyciągają spojrzenia męskiej części społeczeństwa, a co za tym idzie niechęć żeńskiej. Książka jest układanką, którą poznajemy powoli i z różnych perspektyw. Nikt tak naprawdę nie jest tutaj dobry, ani zły. Zagubiony owszem, zraniony też, skrzywdzony, czasem opuszczony, ale gdzieś z nadzieją błyskającą z daleka. Historia matki i córki, porusza jeszcze kwestię zamkniętych społeczeństw, które wolą się odciąć od tego co nieznane, bo może być niebezpieczne dla ich małego światka.
Zastanawiam się, ile takich "Lodowych miast i serc" jest na świecie... Ile osób musi cierpieć w samotności, bo druga osoba nie zareaguje, o państwie też nie wspominając, gdyż zasiłki w wysokości kilkudziesięciu złotych to nie pomoc. Tak, książka daje do myślenia, niestety nie jest łatwą lekturą, więc jeśli ktoś ma doła, odradzam. Ale na pewno warta przeczytania, bo jak zwykle trudne tematy, opisane w sposób umiejętny i niesamowity... Bo bohaterowie pani Wardy są rzeczywiści, jakby żyli gdzieś obok i tak się zastanawiam, ile tragedii było z powodu niedopatrzeń, czy z przyzwolenia innych.
Dziękuję za kolejną dawkę emocji i spraw, które zbyt często są zamiatane pod dywan!
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2014/10/49wszelkie-krzywdy-ludzkie.html
Cytat: Wszystko, co wie o Teresie, stawia ją w niekorzystnym świetle. Wszystko, co mu opowiedziała, przedstawia ją jako złą, nieodpowiedzialną matkę. Wszystko, czego dowiedział się o niej od innych ludzi, może ją zniszczyć. Na zdjęciach, które zrobił, Teresa wymyka się jednak z tego schematu. Aleksander jest dobrym fotografem, robienie zdjęć idzie mu o wiele lepiej niż...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-08-06
Cóż, starym zwyczajem najpierw dostała mi się druga część sagi. Myślałam, że z tego powodu nie będę rozumiała wielu elementów książki, nic bardziej mylnego. Autorka w tak prosty i świetny sposób połączyła najistotniejsze wątki pierwszej części z drugą, że najszybciej jak to będzie możliwe sięgnę po pierwszą część. Następnie będę czekać na trzecią.
Książka jest podzielona na cztery części, które rozpoczynają się fragmentami bajki o czerwonym kapturku. Połączenie starej bajki znanej przez wszystkie dzieci z zupełnie nowym, świeżym spojrzeniem autorki wydały niesamowitą historię, która wciąga od pierwszych stron. Pierwsza część wiąże się z zaginięciem babci Scarlet i rozpoczęciem poszukiwań, w których pomaga jej Wilk, mężczyzna zajmujący się nielegalnymi walkami. Równolegle toczy się historia Cinder uciekającej z więzienia z innym więźniem, który posiada statek wojskowy.
W drugiej części poszukiwania babci ruszają do przodu, porywacze wypuścili jej ojca, który dał jej kilka wskazówek. Dzięki nim Scarlet połączyła porywaczy z Wilkiem i postanowiła za wszelką cenę dowiedzieć się czy ma coś z tym wspólnego i żeby doprowadził ją do babci. Następnie wspólnie wybierają się do Paryża, będzie to początek naprawdę ogromnych kłopotów. Cinder w tym czasie ćwiczy swoje umiejętności i cały czas ukrywa się przed pościgiem. Śledzi również sytuację królowej Levany i ukochanego księcia Kaia.
Kolejnych dwóch częściach akcja się rozkręca, jednak by nie psuć niespodzianki, tylko krótko wspomnę, iż Scarlet i Cinder w końcu się spotkają, w momencie w którym królowa Levana rozpęta wojnę w największych miastach na ziemi. Użyje do tego swoje nowe nabytki, czyli lunarów specjalnie przystosowanych do walki, zachowujących się jak... wilki. Tutaj również uczucia Scarlet i Cinder zostaną wystawione na ciężką próbę. Jak rozegrają wojnę o ziemię i Lunę? Czy możliwy będzie Happy End? Na te pytania nie odpowiem, tylko zachęcę do sięgnięcia po Sagę Księżycową, naprawdę warto.
Książka liczy 494 strony, jednak czyta się ją jednym tchem i zazdrości wyobraźni autorce. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Zapraszam do niesamowitego świata stworzonego przez Marissę Meyer.
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2013/08/saga-ksiezycowa-wizja-nowego-swiata.html
Cóż, starym zwyczajem najpierw dostała mi się druga część sagi. Myślałam, że z tego powodu nie będę rozumiała wielu elementów książki, nic bardziej mylnego. Autorka w tak prosty i świetny sposób połączyła najistotniejsze wątki pierwszej części z drugą, że najszybciej jak to będzie możliwe sięgnę po pierwszą część. Następnie będę czekać na trzecią.
Książka jest podzielona...
2017-04-18
Jak w tak niewielkiej książce można zawrzeć tyle emocji? Czytając "Oskara i panią Różę" myślałam, że trudno będzie o coś równie przejmującego. A jednak. Tutaj nie mamy chorego na raka chłopca, ale chłopca, który przez raka traci właśnie najważniejszą osobę w życiu - mamę.
Conor żyje sam z mamą, tato założył nową rodzinę za oceanem i czasem dzwoni. Babcia jest inna niż wszystkie mu znane babcie, bo pracuje, stroi się i zdecydowanie nie gotuje. Conor zdaje sobie sprawę, że mama choruje i że leczenie może potrwać. Ale zaczyna nawiedzać go koszmar, tak straszny, że niszczy go jeszcze bardziej niż zaistniała sytuacja. Potem pojawia się potwór, zawsze o 12:07, aby opowiedzieć chłopcu historię. A raczej trzy, czwartą ma opowiedzieć Conor i ma być prawdą.
Historie potwora pokazują świat i ludzi w szarościach. Takich rzeczywistych, z dobrymi i złymi cechami, wyborami. Świat jaki widzą dorośli, gdzie zło nie zawsze jest złem, a decyzje niosą konsekwencje. Świat przed którym matki chronią dzieci, bo jeszcze im się przyjdzie z nim zmierzyć. Conor ma to nieszczęście, że świat przyszedł wcześniej i niszczy powoli jego raj zbudowany z mamą. W tym świecie Conor ma jeden poważny problem, którym jest jego koszmar. Bo przez ten koszmar on uważa się za tego złego...
Niezwykle trudnym czasem dla każdego jest choroba najbliższych. Często przerasta nas, dziecko tym bardziej. Z racji zupełnie innego pojmowania świata, dobra, zła dziecko tworzy swoją wersję rzeczywistości, z którą potwór pomaga mu się uporać. My mamy psychologów, ale warto pamiętać, że gdy jest trudny czas dla rodziny dotyczy on wszystkich członków - nawet jeśli dziecku nie powiemy prawdy, ono i tak będzie wiedziało.
Książka wzrusza, zasmuca i jest brutalna, bo wszystko toczy się nadal, mimo naszej tragedii. Polecam na chwilę zadumy.
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2017/04/gdy-wali-sie-swiat-i-przychodzi-potwor.html
Jak w tak niewielkiej książce można zawrzeć tyle emocji? Czytając "Oskara i panią Różę" myślałam, że trudno będzie o coś równie przejmującego. A jednak. Tutaj nie mamy chorego na raka chłopca, ale chłopca, który przez raka traci właśnie najważniejszą osobę w życiu - mamę.
Conor żyje sam z mamą, tato założył nową rodzinę za oceanem i czasem dzwoni. Babcia jest inna niż...
2016-11-21
Relacje między mężem a żoną bywają różne, trudne, a z czasem "ja wiem lepiej, że ty sobie z tym nie poradzisz". Bycie z kimś wiąże się z przyzwyczajeniem, odarciem z pewnych tajemnic, ale tak naprawdę jak owa relacja się ułoży zależy tylko od nas samych. To jak już mamy męża i żonę, to czas na dzieci. Ich wychowanie, przedszkole, szkoła, zajęcia dodatkowe. Ile kobiet pracuje i ogarnia sprawy związane z odchowaniem pociech praktycznie w pojedynkę, bo mąż ma mniej elastyczne godziny pracy, bądź inną wymówkę. Tak właśnie funkcjonują nasze bohaterki, do pewnego momentu.
Ewelina i Justyna poznały się dość przymusowo. Poturbowały się w autobusie i wylądowały na tym samym oddziale i pokoju. Obie panie są mężatkami z dwójką dzieci. A mężowie? Jeden w momencie wypadku w ogóle zauważył, że od jakiegoś tygodnia w ogóle nie widział swoich dzieci... I gdzie one są? Ale później, przecież opieka nad dziećmi to nic trudnego, nie wiem o co moja żona się martwi.I tutaj na własnej skórze Mateusz i Sebastian przekonają się jak bujną wyobraźnię mają ich dzieci. A w dodatku usłyszą od swoich pociech, kilka słów prawdy (niekoniecznie im się to spodoba).
Zapraszam na Instagram
Autorki nie szczędziły panom przeszkód, a wszystko okraszały świetnym humorem w dialogach. Znalazły tyle problematycznych codziennych czynności, że człowiek dochodzi do wniosku, że najciężej to jednak jest w domu, ale i tak chcemy tam wracać. Zaistniała sytuacja może w trochę przerysowany sposób pokazuje, że opieką nad dziećmi należy się dzielić, bo w awaryjnej sytuacji, nawiązanie relacji tata-dziecko, bywa trudna. A jakieś stare porzekadło mówi, że człowieka poznaje się w sytuacjach kryzysowych. Tutaj nasze bohaterki na nowo poznały swoich mężów i może trochę bardziej ich doceniły, oczywiście w drugą stronę też poszło (i panom nawet szybciej :P). Książkę polecam, zabawna, fajne dialogi i wydaje mi się, że daje trochę do myślenia.
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2016/09/kochanie-dam-sobie-rade.html
Relacje między mężem a żoną bywają różne, trudne, a z czasem "ja wiem lepiej, że ty sobie z tym nie poradzisz". Bycie z kimś wiąże się z przyzwyczajeniem, odarciem z pewnych tajemnic, ale tak naprawdę jak owa relacja się ułoży zależy tylko od nas samych. To jak już mamy męża i żonę, to czas na dzieci. Ich wychowanie, przedszkole, szkoła, zajęcia dodatkowe. Ile kobiet...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-01-01
2016-11-26
Człowiek szukając swojego miejsca na ziemi, ląduje w różnych miejscach. Błąka się po Europie, Azji, Amerykach, aby osiąść na chwilę tam gdzie poczuje się swobodnie. Chociaż jeśli ma się duszę wędrowca, długo w jednym miejscu się nie zostaje. Ilona od 2010 roku mieszka w Norwegii, wybrała miejscowości wysunięte daleko na północ, wyspę Spitsbergen. Mierzy się z długimi nocami, krótkimi dniami, mrozem, burzami śnieżnymi i samym sobą. I o tym właśnie są jej reportaże. Znajdziemy w nich fascynację tym miejscem i ludźmi. Światem gdzie czas i życie płyną zupełnie inaczej. Gdzie jak wspomina człowiek uczy się samego siebie, szczególnie w porze nocnej.
"Ciemność nie jest problemem. Problemem jest samotność w ciemności." (s.115)
W jej reportażach oprócz historii miejsca i poznanych ludzi, znajdziemy fragmenty, które mówią wiele o autorce, o tym jak ten świat oddziałuje na nią, jaka dla niej jest ta zimna kraina. Jak fascynuje, uspokaja, a czasem doprowadza do czarnej rozpaczy. Autorka pisze bardzo obrazowo i czytając niemal jestem wśród mrozu, śniegu i tych niezwykłych ludzi. Obserwuję renifery, niedźwiedzie, lisy i pardwy, czy przechadzam się korytarzami opuszczonych budynków. Aż chce się spakować i wyruszyć na Spitsbergen. Wówczas przypomina mi się uwaga autorki, że trzeba być przygotowanym nie tylko na zimno, ale również na ciszę i samotność wśród nocy. Bo czasem zostaje się odizolowanym od lądu z powodu warunków atmosferycznych.
"Co roku czeka nas to samo zaskoczenie, niezależnie od tego, jak długo się mieszka za kołem podbiegunowym. Światło wraca. Zwłaszcza jak przez kilka dni pada śnieg i są niskie chmury, a potem nagle niebo się wypogadza i okazuje się że nadszedł dzień. Ale czy to radość? Bardziej zdziwienie, że to już. Że tak szybko, świat się robi za duży. (s.127)
W przedstawionym w reportażach świecie Ilona nie lukruje, chociaż wszędzie jest biało. Opowiada szczerze o zachwytach i zauroczeniu Spitsbergen, jak również o niedostatkach i trudnościach życia codziennego. Pisze o swoich lękach, tęsknocie. O troskach tych którzy tam pozostają i tych którzy postanawiają opuścić zimną wyspę. A samego czytelnika zabiera w ciekawą podróż w mroźne rejony, może zachęcając do spakowania walizki.
"Drugiej zimy nie pamiętam. Podczas trzeciej wpadłam w psychozę i wydawało mi się, że coś siedzi pod sufitem i się gapi. Czwartej nawet nie zauważyłam. Noc polarna jest jak długi sen, który wyparowuje zaraz po przebudzeniu." (s.82)
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2016/11/gdzies-na-ponocy-wsrod-nocy.html
Człowiek szukając swojego miejsca na ziemi, ląduje w różnych miejscach. Błąka się po Europie, Azji, Amerykach, aby osiąść na chwilę tam gdzie poczuje się swobodnie. Chociaż jeśli ma się duszę wędrowca, długo w jednym miejscu się nie zostaje. Ilona od 2010 roku mieszka w Norwegii, wybrała miejscowości wysunięte daleko na północ, wyspę Spitsbergen. Mierzy się z długimi...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-02-24
2020-02-24
2021-02-24
2014-01-20
O książce słyszałam, więc czemu nie sięgnę po polską autorkę, może mnie czymś zaskoczy. Moje życzenie się spełniło, byłam oniemiała po lekturze. Nawet nie byłam w stanie odłożyć książki, Alina Krzywiec hipnotyzuje i kradnie czas! Tak siadając przy "Długiej zimie..." można zapomnieć, że coś miało się zrobić, gdzieś miało się być. I to wszystko przez niemoralną kobietę, która postanawia sama niszczyć sobie życie.
Maria B. jest nieszczęśliwa, mam wrażenie od zawsze, jest nietuzinkowo piękna, szczupła i zadbana. Ma kochającego męża, Miśka i córeczkę Julkę. Jednak Maria czuje pustkę, nawet wstręt do siebie, gdyż ma świadomość, iż odrzuca czego zazdroszczą jej wszyscy, łącznie z jej siostrą Moniką. Co jest tak niemoralnego w Marii B? Zacznijmy od zdrady męża i to nie raz, konta internetowe, gdzie wyłapuje kolejnych kochanków. Potem chęć zemsty na tym, który bezczelnie postanowił ją zostawić i tym sposobem wpada w tarapaty, o jakich nawet nie śniła.
W planie zemsty nie przewidziała braku kontroli i wplątaniu innych osób. Listonosz, który losowo wybiera przesyłkę Marii B. postanawia, iż będzie to "ta właściwa" dla niego kobieta. Od tej pory Mariusz K. robi wszystko by być blisko niej, małymi krokami zbliża się do niej. Już nie wspominając, iż mężczyzna ma swoje grzeszki na koncie i smutne dzieciństwo, które wpłynęło na jego tok myślenia i funkcjonowania.
Są to bohaterowie negatywni i destrukcyjni. Jak daleko można się posunąć, ile można stracić, ile kochający mąż może wybaczyć. Szczególnie, iż on też zostanie podany pokusie. Czy w zawirowaniach uczuciowych i niebezpiecznych związkach, gdyż listonosz okazuje się jednym z tych mężczyzn, których nie chcielibyśmy spotkać, można wyjść bez szwanku? Autorce gratuluję, od książki nie mogłam się oderwać. Bohaterowie zostali tak wykreowani, jakby byli prawdziwymi ludźmi. Nie wiem czy kibicowałam Marii, aby dostrzegła co niszczy, byłam tak pochłonięta tym co ona robi, że mogłam tylko razem z nią przeżyć ten dziwny moment jej życia.
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2014/01/niemoralne-poszukiwania-siebie.html#more
O książce słyszałam, więc czemu nie sięgnę po polską autorkę, może mnie czymś zaskoczy. Moje życzenie się spełniło, byłam oniemiała po lekturze. Nawet nie byłam w stanie odłożyć książki, Alina Krzywiec hipnotyzuje i kradnie czas! Tak siadając przy "Długiej zimie..." można zapomnieć, że coś miało się zrobić, gdzieś miało się być. I to wszystko przez niemoralną kobietę, która...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05-16
2017-04-11
Mam słabość do świata, który wykreowała J.K. Rowling. Magia, przyjaciele, przygody, fantastyczne zwierzęta, mnóstwo niesamowitych pomysłów to moje dzieciństwo z Harrym Potterem. Dlatego nie mogło zabraknąć "Fantastycznych zwierząt" zarówno jeśli mówimy o ekranizacji, jak również o wersji książkowej. Ale chyba nie jestem jedynym fanem magicznej serii Rowling.
Rozpoczynamy wstępem Newta Skamandera z adnotacją, że przedmowa jest tylko dla czarodziei i już buźka się cieszy, załapaliśmy się na nią. A poważnie zabawny wstęp i rzeczowy jak przystało na podręcznik. Rys historyczny - jest, odniesienie do mugoli - jest, klasyfikacja Ministerstwa Magii - jest. Możemy rozpoczynać naukę. Wiele haseł posiada również ilustrację, co sprawia że naprawdę chciałoby się te zwierzęta spotkać. Jeśli istniało prawdopodobieństwo spotkania zwierząt z mugolami, owa informacja również znajduje się w podręczniku.
Ogólnie książkę polecam młodszym, starszym, szczególnie fanom świata Harry'ego Pottera i zauroczonym Newtem Skamanderem. Mnie zachwyciły ilustracje, piękne i tak mi się zamarzyło, żeby wszystkie fantastyczne zwierzęta zobaczyć, choćby tylko na ekranie. Ach, to jest jeden z tych podręczników, do których chętnie będę wracała :P
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2017/04/newt-skamander-i-jego-miosc-do-zwierzat.html
Mam słabość do świata, który wykreowała J.K. Rowling. Magia, przyjaciele, przygody, fantastyczne zwierzęta, mnóstwo niesamowitych pomysłów to moje dzieciństwo z Harrym Potterem. Dlatego nie mogło zabraknąć "Fantastycznych zwierząt" zarówno jeśli mówimy o ekranizacji, jak również o wersji książkowej. Ale chyba nie jestem jedynym fanem magicznej serii Rowling.
Rozpoczynamy...
2021-05-16
2021-05-16
2013-08-25
Zmęczenie - to odczuwałam czytając książkę, psychiczne męczenia jak Casey, która przeżywała te trudne do opisania sytuacje ze swoją nową podopieczną. Sophie ma 12 lat i teoretycznie trafiła do Casey tymczasowo, bo jej dotychczasowa opiekunka jest chora i musi się podleczyć.
Jednak instynktem wyczuwa, że z dziewczynką jest coś nie tak. Przeczucie miało ją nie mylić, natomiast nie przeczuwała jak bardzo źle jest z tą trochę wyrośniętą dziewczynką. Na początek choroba Addisona, przez którą Sophie musi się cały czas pilnować i zażywać leki z sterydami, aby nie doprowadzić do "przełomu nadnerczowego". Och, żeby to był jedyny problem dziewczynki. Okazuje się, iż Sophie jest bardzo świadoma swojej cielesności (jest dobrze rozwinięta i wysoka ok. 170cm). Prowokuje mężczyzn swoim zachowaniem, obłapianiem, czy pokazywaniem się w kusej bieliźnie (mając zaledwie 12 lat). Dochodzę jeszcze niekontrolowane ataki i wulgarne słownictwo oraz okres dojrzewania.
Okazuje się, iż życie Sophie nie było łatwe, gdyż od ponad roku jej matka była w śpiączce, a nikt z rodziny nie chciał, nie potrafił się nią zająć. Cały ciężar spadł na rodzinę Casey, która później się dowiedziała, iż opiekunka nie wróci po małą. Zachowanie dziewczyny było tak męczące psychicznie, ze sama potrzebowałam przerwy od książki, bi nie wiedziałam czy dotrwam do końca. Wyplewiłam w międzyczasie kostkę wokół budynku, żeby móc odsapnąć od Sophie.
Wcześniej przeczytałam historię Justina, którym Casey zajmowała się przed Sophie. Historia chłopca była przerażająca i przytłaczająca, jednak nie wymęczyła mnie tak jak historia z Sophie. Nie byłam pewna jak to się skończy, czy uda się pomóc temu dziecku, które naprawdę krzyczało o pomoc i to w bardzo drastyczny sposób.
Historię Justina można poznać w "Chłopiec, którego nikt nie kochał", jednak to też książka dla osób o mocnych nerwach.
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2013/08/jak-trudno-czasem-niesc-pomoc.html
Zmęczenie - to odczuwałam czytając książkę, psychiczne męczenia jak Casey, która przeżywała te trudne do opisania sytuacje ze swoją nową podopieczną. Sophie ma 12 lat i teoretycznie trafiła do Casey tymczasowo, bo jej dotychczasowa opiekunka jest chora i musi się podleczyć.
Jednak instynktem wyczuwa, że z dziewczynką jest coś nie tak. Przeczucie miało ją nie mylić,...
2021-02-24
2015-01-03
Dzisiaj będę kompletnie nieobiektywna. Prawdopodobnie nawet post będzie mało klarowny i pełen och! Ach! I jeszcze raz och! Ale czasem trafi się taka książka, która po prostu przewraca wszystko do góry nogami. W moim przypadku to Love, Rosi albo Na końcu tęczy (wcześniejszy tytuł) zarówno książka jak i film są dla mnie… Nie wiem jak to określić, ale dostałam takiej energii, że dzisiaj to całe metropolie mogę przenosić!
A powracając do książki. Już wiem, pani Cecelia Ahern chyba ma monopol na świetne książki, jeszcze kilka spotkań z autorką przede mną, ale w chwili obecnej na rękach ją mogę nosić. Pomysł na książkę miała nawet oklepany, gdyż przyjaźń przeradzająca się w miłość, jest powszechnie stosowana. A fakt, iż niezwykle łatwo przeoczyć etap przemiany – udowodniony w rzeczywistym świecie. Jednak forma książki, która początkowo trochę mnie odstraszyła – ostatecznie kupiła mnie w skarpetkach! Listy, maila, czaty, kartki, pocztówki itd. Cała historia przedstawiona w formie wiadomości. Czasem się gubiłam, ale nie przeszkadzało to w żaden sposób w delektowaniu się przygodami Rosie i Alexa. Poza tym osobiście uwielbiam pisać kartki, listy i pocztówki – otrzymywać oczywiście też! I właśnie po lekturze postanowiłam przejrzeć własny zasób i może maili i czatów nie wydrukowałam jak główna bohaterka to się nad tym zastanawiam. A nóż widelec Internet kiedyś padnie!
Rosie, która została dosyć brutalnie potraktowana przez życie i nie ukrywała, że czasem wszystko było zupełnie nie tak i wiele decyzji podjętych przez nią nie było najlepszych – miała kogoś kto podnosił ją zawsze. Z kim kojarzy nam się „najlepszy przyjaciel”? Z osobą, która zawsze powie ci prawdę, nie zawsze będzie z nią fajnie i miło, ale będziemy mimo odległości i przeciwności myśleć o niej i szukać u niej porady. Czasem mamy taką przyjaciółkę, czasem tym kimś okaże się nasza druga połówka. Różnie to bywa. Rosie ma Alexa, z którym znają się od dziecka, przyjaciele po grobową deskę. I tutaj pojawił się właśnie problem, gdy zauważyli zmiany w relacji, każde z nich się przestraszyło i stchórzyło. Nie raz i nie dwa. Stracili wiele lat, wiele szans… Ale przyjaźń przetrwała. I dawała siłę na kolejne dni. A jak się skończyła ich historia, może przewidywalnie, może nie do końca…
W każdym razie: polecam, polecam! Ja po lekturze mam zamiar wziąć i napisać listy i wysłać ważnym dla mnie osobom, bo bez nich byłoby po prostu nudno! A film oczywiście polecam, sama mogę oglądać w kółko, chociaż główny aktor osobiście nie przypadł mi do gustu, to w film się wpasował. Ależ mam dzisiaj dzień!
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2015/01/romantyczka-ze-mnie.html
Dzisiaj będę kompletnie nieobiektywna. Prawdopodobnie nawet post będzie mało klarowny i pełen och! Ach! I jeszcze raz och! Ale czasem trafi się taka książka, która po prostu przewraca wszystko do góry nogami. W moim przypadku to Love, Rosi albo Na końcu tęczy (wcześniejszy tytuł) zarówno książka jak i film są dla mnie… Nie wiem jak to określić, ale dostałam takiej energii,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-25
W zeszłym roku gościliśmy panią Wiolettę w naszej bibliotece, na spotkanie przyjechała przygotowana w przebranie i różne ciekawostki dla dzieciaków. Nawet wróżby dla chłopców i dziewczynek. O swoich książkach opowiadała ciekawie, okazała się również osobą biegłą w sprawach piłki nożnej (o tym również napisała książkę dla dzieci).
Wracając jednak do "Małej Cyganeczki", autorka przedstawiła stereotypy dotyczące inności, nieufności wobec tego co nieznane. Naszymi bohaterkami są Marysia, dziewczynka mieszkająca we wsi, przy której zatrzymuje się tabor, A także Lalkę, małą Cygankę. Dziewczyny mimo początkowej nieufności, zaprzyjaźniają się. Podczas tej letniej znajomości Marysia poznaje życie wędrowców, poznaje świat przyrody i moc wyobraźni. Lala natomiast uczy się czytać i pisać, gdyż tego u nich nie uczą, a jej marzeniem jest poznanie liter. Tak oto poznając swoje światy dziewczynki zaprzyjaźniają się, przełamując stereotypy funkcjonujące wśród obu grup.
Historia naprawdę fajna, przełamująca pewne tabu. A także nawiązująca do znanej poetki Papuszy. Autorka często nawiązuje do czyiś biografii, tworząc niezwykłe historie, które stają się przystępne dla dzieci. Mogę poświadczyć, iż u mnie dzieciaki chętnie sięgają po książki pani Wioletty Piaseckiej.
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2016/10/na-doranoc.html
W zeszłym roku gościliśmy panią Wiolettę w naszej bibliotece, na spotkanie przyjechała przygotowana w przebranie i różne ciekawostki dla dzieciaków. Nawet wróżby dla chłopców i dziewczynek. O swoich książkach opowiadała ciekawie, okazała się również osobą biegłą w sprawach piłki nożnej (o tym również napisała książkę dla dzieci).
Wracając jednak do "Małej Cyganeczki",...
Jeśli nie mogę być z tobą.
Czekał będę,
aż przyjdziesz.
Aż zabierzesz mnie gdzieś.
Może kiedyś.
Może kiedyś.
Książka przez którą prawie chodziłam po suficie. Tak naładowana emocjami, że prawie potrzebowałam jakiegoś detoxu. Jedna myśl mi się nasunęła po przeczytaniu. Czy naprawdę walcząc o własne szczęście kogoś trzeba zranić? Świadomie czy nie, ale czy potrzebny nam wstrząs, żeby trafić na swój kurs? Już nie wspomnę o piosenkach, które były częścią książki, słuchanie to sama przyjemność.
Dwoje praktycznie dorosłych ludzi z ułożonym planem na przyszłość. Sydney mieszka z przyjaciółką i ma chłopaka, który jest bezpieczny, ale okazuje się, iż w międzyczasie figluje z inną. I to z kim? Jej przyjaciółką. Nieciekawa wiadomość. Spakowana, w deszczu siedzi na ulicy i nie wie co robić. Pomocną dłoń wyciąga Ridge, który zafascynowany jej tekstami piosenek, chce więcej i uznaje, że to dobry pomysł, aby osiągnąć cel.
Współpraca rozwija się całkiem płynnie, tylko... Właśnie tylko... Wkracza uczucie, które oboje próbują w sobie zdusić. Czemu? Bo wyrządzą tym krzywdę swoim bliskim, przyjaciołom i sobie. Czy można jednak walczyć z uczuciami, gdy mieszka się pod jednym dachem? To nie lada wyzwanie. Sama byłam rozdarta przez całą książkę, gdyż uczucie Sydney i Ridge'a było czymś niezwykłym, rodzącym się delikatnie, a w pewnym momencie z poczuciem winy. Z drugiej strony dziewczyna Ridge'a Maggie też jest niezwykłą istotą i zranienie jej jest ostatnią rzeczą, jaką chce sam czytelnik. Jak podsumowali sytuację przyjaciel Sydney i Ridge'a, a także jego brat "nie zazdroszczę tej sytuacji".
Ja też. I brnęłam z bólem przez kolejne karty książki. Czekając jak to się rozwiąże, bo sama bałam się zakończenia. Jak w życiu, wszystko się może zdarzyć. Może kiedyś. Maybe someday. A na zakończenie jedna z piosenek.
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2015/10/maybe-someday-moze-kiedys.html
Jeśli nie mogę być z tobą.
więcej Pokaż mimo toCzekał będę,
aż przyjdziesz.
Aż zabierzesz mnie gdzieś.
Może kiedyś.
Może kiedyś.
Książka przez którą prawie chodziłam po suficie. Tak naładowana emocjami, że prawie potrzebowałam jakiegoś detoxu. Jedna myśl mi się nasunęła po przeczytaniu. Czy naprawdę walcząc o własne szczęście kogoś trzeba zranić? Świadomie czy nie, ale czy potrzebny nam...