rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

W domku, gdzieś w środku lasu, w środku zimy, żyje sobie spokojnie nasza Oda z Bazylim. Wszędzie cisza, spokój niczym nieskalany...

Nie uwierzy ten, kto spotkał się już z Odą, Rochem, Bazylim w poprzednich tomach cyklu "Dożywocie". W "Oczach urocznych" powracamy do wiły-szaławiły i dzieje się, oj dzieje. Ktoś lub coś grasuje w okolicy, szkody są coraz większe, zaś winowajcy nie można namierzyć. Ucierpiała nawet Oda, choć ona akurat dosyć często wpada w kłopoty.
Coś się dzieje również z Rochem, który zajmuje się dziwnymi rzeczami i znika na całe dnie, tygodnie, chyba też jest ranny. Ale z Rocha wyciągnąć jakieś informacje...
Dodatkowo Bazyli szuka, szuka swego miejsca i zajęcia. A z tego mogą wyniknąć tylko kłopoty.

Teraz wszystko wrzucamy do jednego kotła, mieszamy, dodajemy cięty język autorki, kilku dodatkowych postaci. Jeszcze raz mieszamy. Wstawiamy nad większy ogień i obserwujemy rozwój sytuacji. A jest co obserwować!

https://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2019/10/marta-kisiel-oczy-uroczne.html

W domku, gdzieś w środku lasu, w środku zimy, żyje sobie spokojnie nasza Oda z Bazylim. Wszędzie cisza, spokój niczym nieskalany...

Nie uwierzy ten, kto spotkał się już z Odą, Rochem, Bazylim w poprzednich tomach cyklu "Dożywocie". W "Oczach urocznych" powracamy do wiły-szaławiły i dzieje się, oj dzieje. Ktoś lub coś grasuje w okolicy, szkody są coraz większe, zaś...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dom, który się przebudził Emilia Dziubak, Martin Widmark
Ocena 8,3
Dom, który się... Emilia Dziubak, Mar...

Na półkach:

Wspomnienia są czymś niezwykle pięknym, pomagają w trudnych chwilach, ale potrafią też odciąć nas od świata. W tej niezwykłej bajce zaczynamy od wspomnień Larsona, który jest już stary. Zamknął się w domu i wspomina swoje życie. Pewnego dnia do jego drzwi zapukał chłopiec z doniczką.

W tym momencie rozpoczyna się nowa przygoda Larsona, w którą wciągnął się jak małe dziecko. Każdego dnia miał podlewać nasionko w doniczce, aż do momentu powrotu chłopca z wakacji. Owa niespodzianka przywróciła starszego pana do życia, przypomniała jak za oknem może być pięknie, jak wygląda posprzątany dom, i że w domu jest jeszcze... kot Jan Sebastian.

Historia sama w sobie jest piękna, mówi o potrzebie przydatności, potrzebie posiadania celu. To małe ziarenko rosnąc, przywracało Larsona światu. A zakończenie? Piękne. Niezwykłe w tej książce są też ilustracje, klimatyczne i przemyślane, opowiadające tę samą historię bez słów.

https://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2019/02/martin-widmark-emilia-dziubak-dom-ktory.html

Wspomnienia są czymś niezwykle pięknym, pomagają w trudnych chwilach, ale potrafią też odciąć nas od świata. W tej niezwykłej bajce zaczynamy od wspomnień Larsona, który jest już stary. Zamknął się w domu i wspomina swoje życie. Pewnego dnia do jego drzwi zapukał chłopiec z doniczką.

W tym momencie rozpoczyna się nowa przygoda Larsona, w którą wciągnął się jak małe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Żniwiarz" jako seria skierowana już do dorosłych odbiorców przybliża nam historie o upiorach, utopcach i innych stworach, które kiedyś tam usłyszeliśmy od dziadków. I pewnie dawno już o tym zapomnieliśmy. Choć podświadomie nadal rozsypujemy sól, trzymamy zioła, które mają odstraszać, przez pewną ignorancję nie drążymy dlaczego to robimy...

Nie znamy źródeł naszych przesądów, bo często nie pytamy. A tutaj Paulina Hendel na tacy podaje nam kolejne stworzenia z słowiańskiej demonologii, łącznie ze znaczeniami ziół i sposobami unicestwienia (gdyby zapytać naszych dziadków pewnie, byśmy się dowiedzieli jeszcze więcej). Tutaj poznajemy słowiańskie przesądy nadal zakorzenione w naszym życiu. Podania, które są równie ciekawe i barwne, jak te ze starożytnego Rzymu i Grecji, a w dodatku są nasze!

A kim jest tytułowy Żniwiarz? Osobą, która walczy z naszymi nocnymi demonami, z naszymi strachami czającymi się w cieniu. Bo gdyby nie człowiek, nie byłoby demonów, bo gdyby nie człowiek nie byłoby Żniwiarzy...

W świat nocnych demonów wprowadzają nas Feliks, stary już Żniwiarz, który niejedno widział, niejedno zrobił, a świat i tak go dalej zaskakuje. Wraz z Magdą, która jest zafascynowana podaniami słowiańskimi i tym co robi jej wujek, i często niczym wrzód na tyłku rusza wszędzie za Feliksem, poznajemy własną historię. Razem tworzą niezwykły duet wybuchowy, ale lojalny. A z czym im się przyjdzie zmierzyć w pierwszym tomie? Z Pierwszym Żniwiarzem. Bo jak rozpoczynać serię z demonami słowiańskimi to z przytupem.

https://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2019/01/paulina-hendel-zniwiarz-pusta-noc.html

"Żniwiarz" jako seria skierowana już do dorosłych odbiorców przybliża nam historie o upiorach, utopcach i innych stworach, które kiedyś tam usłyszeliśmy od dziadków. I pewnie dawno już o tym zapomnieliśmy. Choć podświadomie nadal rozsypujemy sól, trzymamy zioła, które mają odstraszać, przez pewną ignorancję nie drążymy dlaczego to robimy...

Nie znamy źródeł naszych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Cinder" jest jedną z niewielu książek, do których wróciłam. Pierwszy raz czytałam ją kilka lat temu, w dodatku w innej szacie graficznej. Nowe wydanie jest piękne, ale nadal mam sentyment do tego starego. Chętnie powróciłam do historii Cinder i choć wówczas zakończyłam przygodę na pierwszym tomie, bo zaczęłam lekturę od drugiego, obudziła się we mnie nostalgia (to były początki mojego blogowania) i zawód, że nie miałam okazji przeczytać kolejnych tomów.

Meyer przenosi nas do zupełnie innego świata, gdzie pośród ludzi żyją księżycowi, a wielu ludzi z powodu mechanicznych części ciała, stało się cyborgami. Takim cyborgiem jest Cinder. Jak w tradycyjnej historii, tak i tutaj jest sierotą, nieakceptowaną przez macochę. Jednak Cinder jest pożyteczna, jako mechanik zarabia na utrzymanie macochy i sióstr. Jednakże jako cyborg jest traktowana jak własność, a nie jako pełnoprawny członek rodziny, o czym przyjdzie się jej przekonać na własnej skórze.

Książę Kaito będzie zmuszony poślubić królową Księżycowych, aby uniknąć wojny. Jest jednak szansa uniknięcia ślubu, dzięki informacją jakie zdobył jego robot. Niestety został uszkodzony i nie można go uruchomić. Książę znając reputację Cinder jako najlepszego mechanika w mieście, postanawia powierzyć jej naprawę i zachowanie tego w tajemnicy.

Co wyniknie ze spotkanie naszego Kopciuszka z Księciem? Jeszcze większe zamieszanie i rozwój akcji, która swoją kontynuację ma w tomie "Scarlet". Czytając "Cinder" nie ma czasu na nudę. Ciągle coś się dzieje, poznajemy nowe elementy układanki, które sprawiają, że zdajemy sobie sprawę, jak ogromny obraz musimy ułożyć. Czy polecam? Zdecydowanie, jeśli lubisz nowe spojrzenie na tradycyjne historie.

https://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2019/01/marissa-meyer-cinder.html

"Cinder" jest jedną z niewielu książek, do których wróciłam. Pierwszy raz czytałam ją kilka lat temu, w dodatku w innej szacie graficznej. Nowe wydanie jest piękne, ale nadal mam sentyment do tego starego. Chętnie powróciłam do historii Cinder i choć wówczas zakończyłam przygodę na pierwszym tomie, bo zaczęłam lekturę od drugiego, obudziła się we mnie nostalgia (to były...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mrrr... Jazz! Mrrr... Ernest! Mrrr... Stara Warszawa! Mrrr... Mróz! A teraz poważniej. Za każdym razem, gdy bohaterowie wkraczali do "Mokradła", odpalał mi się czarno-biały kadr z filmu. Widziałam to zadymione pomieszczenie, pełne podejrzanych typów i w tle jazz... Sam jazz by mi wystarczył, ale "Mokradło" właśnie kojarzy mi się ze starym gangsterskim filmem. I Wołyniak do tej scenerii pasuje idealnie.

Obok Gerarda z "Behawiorysty", Ernest jest moim ulubionym bohaterem. Może przez charakter, małomówność czy nietuzinkowe imiona, ale Panowie zostaną ze mną na długo. Takich bohaterów chcę więcej, z przeszłością, częściowo pogodzonych z przyszłością, chwilowo zbyt łatwo przyjmujących ciosy, jednocześnie będąc niezwykle magnetycznymi osobowościami. Gdzie ja takich jeszcze znajdę!

Teraz od początku.
Przynajmniej Ernest "Wołyniak" Wilmański chciał zacząć od początku. Anonimowo. W innym mieście, z dala od przeszłości. Ale chcieć to sobie można. Ostatecznie trafił z jednego bagna do drugiego. Moim zdaniem z dachu pod rynnę. Powoli znów piął się hierarchii nowej grupy przestępczej i przypominał sobie czemu zrezygnował wcześniej. Ale przeszłość zawsze da o sobie znać i nawet w starej Warszawie upomniała się o Wołyniaka.

Aaa... Zapomniałabym, jeszcze kobieta. W sumie w przypadku Wołyniaka - dwie. Wyszczekana małolata, którą wziął pod opiekę w Warszawie, bądź ona jego, bo tylko w kłopoty potrafił się pakować. I policjantka wierząca w ideały itd., czyli problematyczna kobieta. Ale życie bez kobiet bywa nudne, a na nudę Ernest nie mógł narzekać na żadnym polu swego życia. Jaką cenę przyjdzie mu zapłacić za swoje marzenie o nowym życiu?

Mimo iż skończyłam tę książkę, dźwięki jazzu jeszcze będą za mną długo kroczyć. A zakończenie, cóż uwielbiam takie! Jest jak Ernest, z nutą nadziei.

http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2018/08/remigiusz-mroz-swit-ktory-nie-nadejdzie.html

Mrrr... Jazz! Mrrr... Ernest! Mrrr... Stara Warszawa! Mrrr... Mróz! A teraz poważniej. Za każdym razem, gdy bohaterowie wkraczali do "Mokradła", odpalał mi się czarno-biały kadr z filmu. Widziałam to zadymione pomieszczenie, pełne podejrzanych typów i w tle jazz... Sam jazz by mi wystarczył, ale "Mokradło" właśnie kojarzy mi się ze starym gangsterskim filmem. I Wołyniak do...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Tajemnica pożarów Martin Widmark, Helena Willis
Ocena 7,8
Tajemnica pożarów Martin Widmark, Hel...

Na półkach:

"Tajemnica pożarów" przybliża rolę i zadania strażaków i ekspertów przeciwpożarowych. Którego dzieciaka nie interesuje zawód policjanta, strażaka? Tutaj poznajemy podział jaki panuje w straży, o to jak dbają o sprzęt, mundur. Później poznają rodzaje gaśnic i zasady bezpieczeństwa, czyli informacje jak najbardziej przydatne. Potem należy jednak rozwiązać zagadkę. Kto stoi za pożarami i kradzieżami. Haczyk polega na tym, że nie ma podpalenia, wszystkie pożary wyglądają na samoistne. Ha, ha. I jeszcze kradzieże! Zawsze znika jedna z najcenniejszych rzeczy!

https://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2018/08/widmark-martin-willis-helen-tajemnica.html

"Tajemnica pożarów" przybliża rolę i zadania strażaków i ekspertów przeciwpożarowych. Którego dzieciaka nie interesuje zawód policjanta, strażaka? Tutaj poznajemy podział jaki panuje w straży, o to jak dbają o sprzęt, mundur. Później poznają rodzaje gaśnic i zasady bezpieczeństwa, czyli informacje jak najbardziej przydatne. Potem należy jednak rozwiązać zagadkę. Kto stoi za...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Tajemnica biblioteki Martin Widmark, Helena Willis
Ocena 7,6
Tajemnica bibl... Martin Widmark, Hel...

Na półkach:

"Tajemnica biblioteki" mnie zaskoczyła rozwiązaniem. Może gdybym czytała je tak jak zostały wydane, może zdziwienie byłoby mniejsze. Wracając jednak do treści. Z bibliotecznej czytelni znikają cenne woluminy. Bibliotekarka w panice, gdyż ktoś je kradnie i przechodzi bez problemu przez bramki z alarmem. Podejrzanych jest trzech: elektryk, pastor i pani naukowiec. Stali bywalcy biblioteki! I kto jest złodziejem?

Książka nie jet długa, ale oprócz zagadki kryminalnej, autorzy przemycają tutaj informacje o funkcjonowaniu biblioteki, zasadach korzystania ze zbiorów, zabezpieczeniach wprowadzanych w budynkach z cennymi książkami itd. Jest to wiedza istotna, przekazana w ciekawy sposób. Książka sprawdziła się u nas na nocy w bibliotece, gdzie dzieci słuchały historii podzielonej na trzy części i co dwie godziny odkrywały kolejne dowody zbrodni, aż do rozwiązania zagadki. Informacja zwrotna - podobało się!

https://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2018/08/widmark-martin-willis-helen-tajemnica.html

"Tajemnica biblioteki" mnie zaskoczyła rozwiązaniem. Może gdybym czytała je tak jak zostały wydane, może zdziwienie byłoby mniejsze. Wracając jednak do treści. Z bibliotecznej czytelni znikają cenne woluminy. Bibliotekarka w panice, gdyż ktoś je kradnie i przechodzi bez problemu przez bramki z alarmem. Podejrzanych jest trzech: elektryk, pastor i pani naukowiec. Stali...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Widzę ducha, słyszę ducha - chyba jest ze mną coś nie tak! Podobne myśli miał Danny Moon, gdy zobaczył pierwszego ducha-pirata. Jednakże jako nastolatek, który miał na sumieniu kilka guwernantek (może więcej niż kilka) postanowił to wykorzystać... W szkole! Jako nowy uczeń z zagranicy, nie radził sobie najlepiej w nowym otoczeniu. A szkoła nie była tak fajna jak to sobie wyobrażał. Ale kto ma ducha po swojej stronie zwojuje świat!

Tej samej myśli był także zły bohater książki, który postanowił wykorzystać duchy i w dodatku bez ich zgody. Ucierpiał również duch pirata, którego Danny lubił i postanowił pomóc duchom. I przeżyć przygodę. Ile razy podczas akcji ratunkowej chłopak wyraził, jak bardzo cieszy się na przygodę życia. Innego zdania była jego kuzynka Aneta, która przy pewnym progu niebezpieczeństwa, chciała zrezygnować. Ale kuzyn sam się nie uratuje.



Trochę mieszam w opisie, bo tę książkę trzeba przeczytać, żeby przeżyć przygodę, żeby poprawić sobie humor i przypomnieć sobie jak to jest być dzieckiem. Kto śledzi vloga Marysi wie jaką żywiołową dziewczyną jest, z jakim entuzjazmem opowiada i to właśnie czuć w tej książce. Jej energię, jej zachwyt i chęć przygód. Myślę że w naszym życiu jest właśnie odpowiednikiem Danny'ego. Książka skierowana do młodzieży, ale czytajcie, poprawcie sobie humor, znajdzie w sobie dziecko, które pragnie przygód!

Z nadzieją, że Danny przeżyje więcej przygód!

https://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2018/06/maria-krasowska-banda-niematerialnych.html

Widzę ducha, słyszę ducha - chyba jest ze mną coś nie tak! Podobne myśli miał Danny Moon, gdy zobaczył pierwszego ducha-pirata. Jednakże jako nastolatek, który miał na sumieniu kilka guwernantek (może więcej niż kilka) postanowił to wykorzystać... W szkole! Jako nowy uczeń z zagranicy, nie radził sobie najlepiej w nowym otoczeniu. A szkoła nie była tak fajna jak to sobie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Psierociniec Małgorzata Pietralik, Agata Widzowska
Ocena 7,9
Psierociniec Małgorzata Pietrali...

Na półkach:

W "Psierocincu" poznajemy psiaki, które z różnych powodów straciły dach nad głową. Jedne zostały porzucone, inne zabrane z powodów zaniedbań, ale łączy je jedno, chcą odnaleźć nowy dom. W takich okolicznościach poznajemy Remika, psa poetę. Remik znajduje przyjaciół w Psierocincu i wierzy, że dla każdego z nich będzie szczęśliwe zakończenie. A jako poeta, tworzy wiersze o swoich towarzyszach niedoli, a każdy pies dla którego stworzył wiersz, odnalazł dom. Jednak w pewnym momencie zastanawia się, czy gdy stworzy wiersz dla siebie, również odnajdzie nowy dom. Czy znajdzie się odpowiednia rodzina dla psa-poety?

Książka przybliża nam realia schronisk, warunki życia zwierząt, mówi o możliwościach wolontariatu czy imprezach wspomagających adopcję. W kolejnych wierszach poznajemy również podstawowe obowiązki posiadania psa, czyli jedzenie, spacery, higiena, wizyty weterynaryjne. Autorka w niezwykły sposób przedstawiła świat zwierząt, które znalazły się na "zakręcie życiowym" i czekają na nowe domy, rodziny, które je pokochają. Widzowska połączyła prozę z wierszami urozmaicając i podkreślając ważniejsze elementy przedstawianej historii. A całość okalają piękne ilustracje autorstwa Małgorzaty Pietralik. Kilka z nich podrzucam poniżej.

https://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2018/06/agata-widzowska-psierociniec.html

W "Psierocincu" poznajemy psiaki, które z różnych powodów straciły dach nad głową. Jedne zostały porzucone, inne zabrane z powodów zaniedbań, ale łączy je jedno, chcą odnaleźć nowy dom. W takich okolicznościach poznajemy Remika, psa poetę. Remik znajduje przyjaciół w Psierocincu i wierzy, że dla każdego z nich będzie szczęśliwe zakończenie. A jako poeta, tworzy wiersze o...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Biuro M Alek Rogoziński, Magdalena Witkiewicz
Ocena 6,8
Biuro M Alek Rogoziński, Ma...

Na półkach:

Książki Magdaleny Witkiewicz dla mnie są świetne, lubię do nich wracać, bo poprawiają mi humor, bo są lekkie, ale zawsze coś tam przemycą do przemyślenia. Po prostu lubię ten styl. Współautorstwo to już inna bajka, raz wyjdzie, innym razem nie. Wiem, że to już kolejna książka napisana przez duet Witkiewicz&Rogoziński, ale dla mnie to pierwsze spotkanie. Słyszałam, że fajna, dobra, ten duet się sprawdza itd. To czytam i ja.

Pierwszym rzutem poznajemy Baśkę, oj ta to ma "nieszczęście" wpisane w swój byt. Trzech narzeczonych, trzech Michałów i każdy poszedł do innej kobiety, ale do tej samej... Mieć taką koleżankę to prawdziwy skarb, mówię wam. Teraz trochę poważniej, dziewczyna ma dość mężczyzn, ludzi, a na pocieszenie dostaje kota (który nie przejawia specjalnie przywiązania i sympatii, do nikogo). Basia mimo że nieszczęśliwa, trochę pod przymusem losu znajduje pracę w biurze matrymonialnym. I postanawia wykorzystać swoje informatyczne zdolności, żeby rozwinąć firmę.

Drugim rzutem jest Jacek. I co tu o nim powiedzieć... Znacie ten typ. W życiu zawsze mu coś nie wyjdzie, coś spieprzy, o czymś zapomni, ale jego urok osobisty i płeć piękna mu pomogą (zawsze). On też trafia do biura matrymonialnego, jako pracownik, bo z kobietami to on sobie radzi. Ale się jeszcze chłopak zdziwi...

Wreszcie mamy Biuro M. i resztę nietuzinkowych bohaterów. Szefową - ostrą brzytwę, ale w sumie przymykającą oko na zachowania pracowników, dopóki nie grozi to nuklearną katastrofą. Wróżkę, która uwielbia się kłócić z zielarzem. Jak oni pracują w jednym budynku, na jednym piętrze? Mam wrażenie, że autorzy tworząc tę książkę, zaczerpnęli co nieco z własnej współpracy. I wyszło całkiem zabawnie.




Spodobało mi się zakończenie, rzadko się zdarza. Niby happy end, ale jednak czy na pewno? Dla stałych czytelniczek Magdy i Alka jest jeszcze jeden smaczek przewijający się podczas lektury. Otóż, akcja dziejąca się w Miasteczku, odkrywa przed czytelnikiem (częściowo) dalsze losy dobrze znanych postaci z poprzednich książek Witkiewicz, a nawet sięga do postaci stworzonych przez Rogozińskiego. I teraz mam ochotę przeczytać ich pierwszą wspólną książkę. Ktoś coś?

http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2018/06/biuro-m-magdalena-witkiewicz-i-alek.html

Książki Magdaleny Witkiewicz dla mnie są świetne, lubię do nich wracać, bo poprawiają mi humor, bo są lekkie, ale zawsze coś tam przemycą do przemyślenia. Po prostu lubię ten styl. Współautorstwo to już inna bajka, raz wyjdzie, innym razem nie. Wiem, że to już kolejna książka napisana przez duet Witkiewicz&Rogoziński, ale dla mnie to pierwsze spotkanie. Słyszałam, że fajna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do Mroza mam sentyment, jako postaci historycznej (dzięki studentom, a raczej studentkom). A tak poważnie, przyznaję jego serii nie czytałam. Za to "Behawiorysta" i "Świt, który nie nadejdzie" zrobiły na mnie dobre wrażenie. O pierwszej już pisałam, druga książka niestety jeszcze czeka... "Nieodnalezioną" przeczytałam dzień po jej premierze, w dodatku zarwałam przez nią noc. Czemu piszę o niej dopiero teraz? Bo dużo się w niej działo, może chwilami za dużo.

Książka porusza temat istotny, który mimo wszystko jest spychany na boczne tory. W końcu przemoc nas nie dotyczy. Nieważne czy mówimy o przemocy fizycznej, psychicznej, odpychamy to jak najdalej, bo jeszcze wywołamy wilka z lasu. Ale ona istnieje i potrafi przejść nasze wszelkie wyobrażenia. Dlatego znalazłam w "Nieodnalezionej" to co lubię w książkach Remigiusza, czyli dosadny, brutalny opis sytuacji. Można poetycko opisać niemal wszystko, ale czasem trzeba krótko i brutalnie przedstawić coś, co dla wielu trwa wieki. To było raptem kilkaset stron, a wzbudziło tyle emocji i dyskusji. Sceny zbyt brutalne, nierealistyczne, jak ona mogła się podnieść bo tylu uderzeniach itd. Sporo tego było, ale człowiek postawiony pod ścianą, walczący o życie, naprawdę jest zdolny do wielkich czynów. Nie zawsze tych dobrych, często tych złych, ale w walce o przetrwanie, nie wiemy jak się zachowamy. Wielu może potępiać decyzje Kasandry, ale czy ktoś chciałby je podjąć za nią?

Tylko ten nieszczęsny Damian. Przykro było czytać jak się miota i żyje z poczuciem winy, że nie potrafił ocalić swojej ukochanej. Potem ta iskierka nadziei, że ją odnajdzie. Tutaj akcja szybko się rozwinęła, mimo wielkich krzyków, że od początku wiadomo było jak to się skończy, a autor ślepo go poprowadził na..... (każdy kto przeczytał wie gdzie). Ale tutaj pojawia się inny problem, ktoś kto chce wierzyć, uwierzy we wszystko. I osobiście jestem ciekawa dalszych losów Damiana, dla mnie postaci wyjętej z dramatu szekspirowskiego. Ile ja przy nim kręciłam głową, powtarzając "naprawdę w to uwierzyłeś?". Jednakże innego zakończenia dla niego nie potrafiłam sobie wyobrazić.

Tak podsumowując to zakończenie mi się podobało. Jakkolwiek to zabrzmi, bo było wielce prawdopodobne. A w takich książkach preferuję realistyczne zakończenia, zamiast cukierkowych. "Nieodnaleziona" ma wady, można by ją pewnie też inaczej napisać (rozwinąć niektóre wątki), ale zainteresowała mnie i przeczytałam ją w jedną noc. A od stycznia minęło już trochę czasu, a bohaterowie nadal niewyblakli w pamięci.

http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2018/05/remigiusz-mroz-nieodnaleziona.html

Do Mroza mam sentyment, jako postaci historycznej (dzięki studentom, a raczej studentkom). A tak poważnie, przyznaję jego serii nie czytałam. Za to "Behawiorysta" i "Świt, który nie nadejdzie" zrobiły na mnie dobre wrażenie. O pierwszej już pisałam, druga książka niestety jeszcze czeka... "Nieodnalezioną" przeczytałam dzień po jej premierze, w dodatku zarwałam przez nią...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawość i bezpośredniość dziecka przypomina nam dorosłym, że sami kiedyś zupełnie inaczej patrzyliśmy na świat. Pola i Bułeczka nagle znalazły się w zupełnie dla siebie nowej sytuacji. Ich mama trafia do szpitala, a tato ma pracę, przez którą często musi wyjeżdżać. Dziewczynki posmakują wolności i ogromnej dawki odpowiedzialności za siebie i innych. Pomimo własnych problemów, dostrzegają problemy innych, dokładniej pewną smutną dziewczynkę, która z jakiś powodów jest trzymana przez matkę w domu. Siostry zaprzyjaźniają się z niezwykłą dziewczynką Wiłką i postanawiają jej jakoś pomóc.

Okazuje się że Smoczyca (jak nazwały matkę Wiłki dziewczynki) jest wiłą, postacią którą znamy z legend i opowieści. Wiłka natomiast jest w połowie człowiekiem po ojcu, którego nie zna. Jednak to właśnie był powód wygnania kobiet z rodzinnych stron. Okazuje się, że tęsknota za rodziną i tradycjami przesłania Smoczycy ból i przykrości jakie przysparza córce. Zamknięcie w domu ma chronić dziewczynkę przed nietolerancją i innymi zagrożeniami świata zewnętrznego. Dodatkowo Wiłka ma opanować tradycyjny taniec wił, aby pokazać się na konkursie. Kobieta nie dostrzega szkód wywołanych swoim zachowaniem, cierpienia dziecka. W końcu spełnianie własnych marzeń za pomocą swych dzieci nie jest niczym nowym. Dopiero interwencja z zewnątrz i determinacja Poli i Bułeczki zmuszają Smoczycę do zastanowienia się nad tym co najlepsze jest dla Wiłki. I że rodzice powinni swoje marzenia sami realizować, a nie zmuszać do tego własne dzieci.

Książka niezwykła, przeznaczona dla dzieci, którzy są najsurowszymi recenzentami. Porusza problemy iście dorosłe, z którymi dzieci też często muszą się mierzyć. Strach przed zmianami, czy odrzuceniem, inność, samodzielność i spełnianie marzeń - małe wielkie rzeczy przed którymi staje każdy z nas. A w dzieciach jest coś takiego, że zawsze szukają szczęśliwego zakończenia, a którym dorośli często zapominają, wybierając mniejsze zło. Dlatego książkę polecam dzieciom i dorosłym, bo nigdy nie jest za późno.

https://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2018/05/antonina-kasprzak-wika-smocza.html

Ciekawość i bezpośredniość dziecka przypomina nam dorosłym, że sami kiedyś zupełnie inaczej patrzyliśmy na świat. Pola i Bułeczka nagle znalazły się w zupełnie dla siebie nowej sytuacji. Ich mama trafia do szpitala, a tato ma pracę, przez którą często musi wyjeżdżać. Dziewczynki posmakują wolności i ogromnej dawki odpowiedzialności za siebie i innych. Pomimo własnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wspomnienia i pamięć są niezwykłe. Czasem nie potrafimy sobie czegoś przypomnieć, staramy się z całych sił i nic. Innym razem siedzimy sobie na ławeczce i wszystko wraca. Są miejsca, które wywołują nasze ukryte wspomnienia. Tak jest w przypadku naszego bohatera, jadąc nad ocean, powracają do niego wspomnienia.

Narrator naszej opowieści przypomina sobie zdarzenia, które miały miejsce gdy miał siedem lat. Z powodu braku pieniędzy, wynajmowali jego pokój. Jeden z najemców kradnie ich samochód i popełnia w nim samobójstwo. A następny lokator będzie jeszcze bardziej kłopotliwy. W tym czasie poznaje trzy niezwykłe kobiety mieszkające niedaleko. Lettie wydaje się być parę lat starsza od niego, jednak słuchając ją ma wrażenie, że przeżyła stulecia, a jej babcia twierdzi, że była przy Wielkim Wybuchu. To wśród nich będzie się czuł bezpiecznie i tam również będzie miał najwięcej do stracenia.

Postacie są wykreowane na krawędzi rzeczywistości i fantastyki. Czytając odnosi się wrażenie, tak owe kobiety mogły naprawdę tam mieszkać. A zjawy i potwory mogły się przekroczyć barierę, i żyć między ludźmi. Opisy niezwykle barwne, realistyczne mimo zupełnie odrealnionych postaci. Tak Neil potrafi stworzyć intrygujący świat, w którym człowiek zawsze chce się zatracać. Świat, w którym możemy stawiać czoła naszym największym lękom i zawsze ktoś będzie nam wówczas towarzyszył.

https://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2018/01/ocean-na-koncu-drogi-neil-gaiman.html

Wspomnienia i pamięć są niezwykłe. Czasem nie potrafimy sobie czegoś przypomnieć, staramy się z całych sił i nic. Innym razem siedzimy sobie na ławeczce i wszystko wraca. Są miejsca, które wywołują nasze ukryte wspomnienia. Tak jest w przypadku naszego bohatera, jadąc nad ocean, powracają do niego wspomnienia.

Narrator naszej opowieści przypomina sobie zdarzenia, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Listy, takie odręcznie napisane, wysłane lub przekazane są dla nas ważniejsze niż maile, czy smsy. W świecie internetu, szybkich lunchów, rozmów telefonicznych, zapominamy o drugim człowieku. A wystarczy chwila, aby zobaczyć, poczuć, zrozumieć. W "listach do utraconej" poznajemy młodych ludzi, którzy radzą sobie ze stratą bliskich. A najsmutniejsze jest to, że większość dorosłych nie chce widzieć ich problemu, bądź postanawia pomóc na swój sposób, nie zastanawiając się czy dobrze robi.

Juliet Young traci matkę, osobę którą podziwiała. Kobieta była świetnym fotografem, wyruszała na linię frontu i wracała z niezwykłymi zdjęciami. Juliet zawsze chciała być jak matka. Jednak po jej śmierci, czuje osamotnienie i porzuca fotografowanie. Uważa, że powrót do zdjęć byłaby zdradą matki. Nadal bardzo często odwiedza grób matki, zostawia jej listy, bo taki miały zwyczaj. Zawsze pisały do siebie i dziewczyna ciągle pisze o sobie, życiu, problemach, chociaż nie spodziewa się odpowiedzi.

Aż do momentu, gdy list dostaje się w ręce Declana Murphy. Chłopak sprząta i kosi na cmentarzu w ramach kary. Nie jest to zajęcie, które lubi, ale lepsze niż poprawczak. Po śmierci młodszej siostry i ponownym ślubie matki, nie potrafi się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Czuje się niechciany, zepchnięty na boczny tor. W szkole jest uważany za "złego chłopaka" i często na starcie odczuwa bezsilność i porażkę. I nawet nie podejrzewa, że odpisanie na list znaleziony na grobie zmieni jego życie.

Juliet i Declan wzajemnie dodają sobie otuchy. Ich korespondencja pozwala im dojrzeć światełko w tunelu i powoli wychodzić z żałoby. Każde z nich ma inne problemy, z którymi musi sobie poradzić. Jednak co się stanie, gdy odkryją z kim tak naprawdę pisali? Czy w ogóle będą chcieli to wiedzieć? W końcu łatwiej jest wyżalić się nieznajomemu.

Przyznam, że wachlarz problemów jakimi autorka obdzieliła bohaterów książki mógłby przytłoczyć niejednego. Z drugiej strony ukrywanie uczuć i emocji, powoduje izolację, z której trudno później się wydostać (o tym miał się przekonać Declan). Kłopoty z komunikacją, bywają bardzo niebezpieczne i odsuwają od siebie najbliższych, nawet gdy naprawdę chcą nam pomóc. I dodajcie do tego jeszcze okres dojrzewania, i macie smutną historię, ale zarazem niezwykle piękną.

https://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2018/01/listy-do-utraconej-brigid-kemmerer.html

Listy, takie odręcznie napisane, wysłane lub przekazane są dla nas ważniejsze niż maile, czy smsy. W świecie internetu, szybkich lunchów, rozmów telefonicznych, zapominamy o drugim człowieku. A wystarczy chwila, aby zobaczyć, poczuć, zrozumieć. W "listach do utraconej" poznajemy młodych ludzi, którzy radzą sobie ze stratą bliskich. A najsmutniejsze jest to, że większość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozpocznę od okładki, jest cudowna. Ilekroć na nią patrzę to się rozczulam. W tym roku u mnie śnieg chyba tylko na zdjęciach i okładkach książek. Lekturę na ogół rozpoczynam od ostatnich stron, tutaj był krótki wywiad z autorką. Wspominała, że początkowo miał to być zbiór opowiadań o różnych osobach. Cieszę się, że połączyli to w jedną powieść. Ostrzegam, zdradzam zakończenie, choć tak naprawdę niezupełnie ;)


Głównymi postaciami są Ruth, Dora, Hank i Alyce, jednakże mała miejscowość Fairbanks, z którą są związani, powoduje splecenie ich historii. Życie w małych społecznościach posiada zalety i wady, nikt nie będzie temu przeczył. A gdy dodamy do tego lokalizację - Alaska, gdzie zależność od najbliższego sąsiedztwa bywa istotniejsza niż w naszych zaludnionych terenach, nie sposób wyjść z założenia, iż drogi naszych bohaterów złączą się i to nie raz. Daje również możliwość przemycenia innych iście ciekawych postaci.

Ruth chce być kimś, chce być kochana, chce by było tak jak kiedyś. Tak jak było gdy jeszcze żył jej ojciec, a rodzice byli w sobie tak mocno zakochani, iż cały świat stawał się piękny dla małej Ruth. Jednak w wieku nastu lat zachodzi w ciążę i babcia wysyła ją do klasztoru, nic nie mówiąc. Tam dziewczyna dowiaduje się o swojej rodzinie rzeczy, o których się nie mówiło w domu babci. Czy informacje pomogą Ruth zrozumieć swoją sytuację i postępowanie babci?

Równie trudno jest Dorze, chociaż ona posiada rodziców, to wolałaby żeby było inaczej. Człowiek się zastanawia, co trzeba uczynić dziecku, by chciało nie chciało mieć rodziców... Dziewczyna próbuje ułożyć sobie życie mieszkając z rodziną jej przyjaciółki. Gdzie czuje miłość, widzi jak powinny wyglądać relacje rodzic-dziecko. W końcu dociera do momentu, gdy sama przed sobą musi przyznać czego naprawdę chce od życia, bo tak naprawdę wtedy może ruszyć do przodu.

Odpowiedzialność jaka spadła na barki Hanka, przerosłaby niejednego dorosłego. Opiekując się młodszymi braćmi, stara się im zapewnić lepszą przyszłość. A przynajmniej przetrwać do swojej osiemnastki, by móc legalnie zająć się rodzeństwem. Los postanowi go jednak jeszcze okrutniej sprawdzić i nawet optymizm najmłodszego z braci może nie pomóc. Na szczęście chłopcy po drodze znajdą kilku dobrych ludzi, którzy zechcą ich wesprzeć.

Alyce tańczy, pięknie tańczy. Balet jest dla niej ważny, a nawet najważniejszy w życiu. Po rozwodzie rodziców stara się jednak nie zawieść rodziców. Głównie ojca i chce zrezygnować z ważnego przesłuchania o stypendium, by jak co roku wyjechać z nim na połów. Mimo namów przyjaciółek, poczucie obowiązku i spędzenie czasu z ojcem, skłania dziewczynę do wyjazdu na coroczną wyprawę. Czy Alyce będzie potrafiła zawalczyć o swoje marzenia? Czy wyszuka sobie kolejne wymówki?

Wszyscy młodzi, piękni, zagniewani... Każdy z tych młodych ludzi ma poważny problem, szuka rozwiązania dobrego dla wszystkich. Tylko czy rozwiązanie idealne istnieje? Autorka stworzyła zakończenie, które jest potrzebne nam wszystkim. Zakończenie, bez zakończenia. Dające nadzieję, możliwość dopowiedzenia własnego. Bo pewnie czytając każdy znajdzie swoje odbicie, w którejś z postaci i będzie mieć okazję dopisać własne zakończenie, bądź nowy początek.

W okresie noworocznym często szukamy nowego początku, potrzebujemy nadziei, iż coś się może zmienić. Że my możemy coś zmienić. I chyba z taką myślą zostawia nas ta lektura.

https://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2018/01/czym-pachnie-twoj-dom.html

Rozpocznę od okładki, jest cudowna. Ilekroć na nią patrzę to się rozczulam. W tym roku u mnie śnieg chyba tylko na zdjęciach i okładkach książek. Lekturę na ogół rozpoczynam od ostatnich stron, tutaj był krótki wywiad z autorką. Wspominała, że początkowo miał to być zbiór opowiadań o różnych osobach. Cieszę się, że połączyli to w jedną powieść. Ostrzegam, zdradzam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ludzką historię można przedstawić w krótkich prozach. Kilka stron. A na nich ból, smutek, samotność, niezrozumienia, wstyd, niedowierzanie, nadzieja, strach. Wiele uczuć i emocji towarzyszących nam codziennie, niezmiennie sprowadzających do szarej rzeczywistości.

To moje pierwsze spotkanie z twórczością Grynberga i przyznam, że wstrząsające. Nadal zaskakują mnie ludzkie historie, okrojone do prostej, czytelnej wersji. Przedstawione historie Żydów są smutne, mają w sobie zaprzeczenie własnej tożsamości. Strach przed powtórką, niezrozumieniem. Wesołości w nich za grosz, ale ludzkich dramatów ogrom. Na 128 stronach, znajdziesz ponad 30 historii, tak odmiennych, jak każdy człowiek. I jak każdy człowiek - wartościowych. Przyznam , że nie mogłam się oderwać. Każdą historię chłonęłam. Jeśli po nią sięgniesz, przepadniesz i zastanowisz się nad brutalnością historii, rzeczywistości i ludzkości.

Historie niezwykłe, czyta się czasem ciężko. Jednak zastanawiam się, czy byłabym ich wstanie wysłuchać, tak jak autor. Mimo wszystko polecam, bo książka moim zdaniem wartościowa.

https://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2017/12/w-krotkich-sowach.html

Ludzką historię można przedstawić w krótkich prozach. Kilka stron. A na nich ból, smutek, samotność, niezrozumienia, wstyd, niedowierzanie, nadzieja, strach. Wiele uczuć i emocji towarzyszących nam codziennie, niezmiennie sprowadzających do szarej rzeczywistości.

To moje pierwsze spotkanie z twórczością Grynberga i przyznam, że wstrząsające. Nadal zaskakują mnie ludzkie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdzie można spotkać szaleńca? Moim zdaniem wszędzie. Jednak w XIX wiecznej Ameryce, szaleńcem jest każda niewygodna osoba, która miała pecha zadrzeć z wpływowymi ludźmi. W przytułku dla obłąkanych oprócz osób chorych, można spotkać młode dziewczyny w ciąży, wdowy, lekarzy, a nawet uciekinierów, dla których to bezpieczne miejsce.

Grace Mae trafia do jednego z bostońskich przytułków na polecenie swojego ojca. Jest w zaawansowanej ciąży, czy to jej wina? Nie, ale prawda jest równie okrutna jak życie kobiety w XIX wieku, gdzie słowo mężczyzny znaczy nadal wiele. Grace jest gotowa prosić lekarza o trwałe kalectwo, aby nie wrócić do domu. Okazuje się, że istnieje inny sposób by ocalić dziewczynę, ale cena również jest wysoka. Nigdy więcej nie zobaczysz nikogo ze swoich bliskich, nie będziesz też mogła wieść normalnego życia. Jaką decyzję podejmuje Grace?

Rusza z doktorem Thornhollowem i pomaga mu w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. Można uznać ich za pierwszych kryminologów, którzy na podstawie dowodów, próbowali określić kim jest przestępca, czym się kieruje i jak go powstrzymać. Niestety nie pomagał im fakt, że jedno z nich było tylko lekarzem, a drugie szaleńcem z przytułku. Jednak obcowanie ze śmiercią i mordercami ma swoją cenę. Jaką przyjdzie zapłacić Grace i Thornhollowowi?

Przyznam, że zaciekawiła mnie książka i czytałam z przyjemnością. Fabuła jest przemyślana, autorka zaznajomiła się z faktami dotyczącymi przytułków dla obłąkanych i okrutną rzeczywistością socjety, która rządzi się innymi prawami, niż my szaraczki. Nie ma tutaj wartkiej akcji, ale w zamian dostajemy nałożone na siebie problemy różnych ludzi, różnych warstw społecznych. Dzięki temu uzyskujemy świat z odcieniami szarości, a nie tylko czerń i biel.

https://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2017/11/kto-tu-jest-szalencem.html

Gdzie można spotkać szaleńca? Moim zdaniem wszędzie. Jednak w XIX wiecznej Ameryce, szaleńcem jest każda niewygodna osoba, która miała pecha zadrzeć z wpływowymi ludźmi. W przytułku dla obłąkanych oprócz osób chorych, można spotkać młode dziewczyny w ciąży, wdowy, lekarzy, a nawet uciekinierów, dla których to bezpieczne miejsce.

Grace Mae trafia do jednego z bostońskich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Żyli długo i szczęśliwie...
Ale czy na pewno? I czy wszyscy? Zastanówmy się czy królewicz, który w części został łabędziem, miał szansę na dobre zakończenie? A Baba Jaga? Przecież ona nikogo nie zmuszała do jedzenia domku. A Królewna Śnieżka jak sobie radziła po ślubie? I czy wszystkie Królewny odnajdując swojego Królewicza, odnajdywały również szczęście?

Właśnie nad takimi historiami pracował Cunningham. Dał im nowe życie, dodał od siebie trochę współczesności i naszych problemów. Bo czy naprawdę baśń musi zaczynać się od dawno, dawno temu? Jak wiele osób utożsamia się z bohaterami książek, filmów, baśni, a ilu z nich widzi siebie w tych mniej pozytywnych postaciach. Dla mnie były to słodko-gorzkie historie, które przypominają nam, że baśnie właśnie po to były, by przypominać nam o świecie i różnych zakończeniach. A szczęśliwe zakończenie, niekoniecznie będzie odbiciem naszych wyobrażeń.

Jeśli jesteście ciekawi jak mogłyby potoczyć się losy postaci z dzieciństwa, zachęcam do lektury. Jeśli jednak szukacie czegoś, lekkiego i przyjemnego - to nie ta książka. Osobiście odczuwałam smutek czytając tych 11 baśni, jednakże cieszę się, że książka trafiła do mych rąk.

https://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2017/10/czy-wszystko-dobrze-sie-skonczyo.html

Żyli długo i szczęśliwie...
Ale czy na pewno? I czy wszyscy? Zastanówmy się czy królewicz, który w części został łabędziem, miał szansę na dobre zakończenie? A Baba Jaga? Przecież ona nikogo nie zmuszała do jedzenia domku. A Królewna Śnieżka jak sobie radziła po ślubie? I czy wszystkie Królewny odnajdując swojego Królewicza, odnajdywały również szczęście?

Właśnie nad...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedyś usłyszałam zdanie: "Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, powiedz mu o swoich planach." Już pomijając wiarę, można to również dopasować do losu. Ilu z nas miało plan na życie, ułożone od a do z, w dodatku z różnymi wariantami. A potem w jednej chwili wszystko trzeba układać od nowa.

W podobnym położeniu znalazła się Natalie, nasza bohaterka. Była szczęśliwa z mężem komandosem, spodziewała się pierwszego dziecka, wszystko układało się idealnie, a zlecenie było proste i w sumie z nikłym ryzykiem. A jednak. Mężczyzna ginie. Cały dotychczasowy świat runął, nie ma bezpieczeństwa, szczęścia, pełnej rodziny. Jest rozpacz, ból, strata i dziecko w drodze, które lada chwila będzie potrzebowało matki. Matki, która będzie musiała się starać za dwoje.

Mimo tak pełnego planu, Natalie nie potrafi pogodzić się ze śmiercią męża, ciągle odcina się od znajomych i przyjaciół. Dopiero Liam, najlepszy przyjaciel zmarłego, mimo jej oporów pomaga kobiecie wyjść na prostą. Zajmuje się rzeczami, do których Natalie nie ma głowy: samochodem, ogrodem, naprawami, sprawami bieżącymi itd. W pewnym momencie oboje się orientują, że gdzieś po drodze ich przyjaźń zamieniła się w coś więcej. Chociaż żadne z nich tego nie chciało, w końcu znali się od lat i nigdy nie myśleli o sobie w ten sposób.

Co spodobało mi się w tej książce? Że problemy uczuciowe bohaterów były przedstawione z obu perspektyw. W końcu każdy ma inne obawy wchodząc w nowy związek. Każdy ma inne doświadczenia, pewnie i oczekiwania. W dodatku dla obojga zmarły był kimś najważniejszym w życiu. Czy z takim bagażem, będzie im dane cieszyć się rodzącym się uczuciem? Szczerze powiem, przy zakończeniu, aż się zachłysnęłam, na szczęście tylko powietrzem. I czekam na drugą część, bo to zakończenie mnie niezmiernie zaintrygowało.

http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2017/10/gdy-musisz-zmienic-plan.html

Kiedyś usłyszałam zdanie: "Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, powiedz mu o swoich planach." Już pomijając wiarę, można to również dopasować do losu. Ilu z nas miało plan na życie, ułożone od a do z, w dodatku z różnymi wariantami. A potem w jednej chwili wszystko trzeba układać od nowa.

W podobnym położeniu znalazła się Natalie, nasza bohaterka. Była szczęśliwa z mężem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka o życiu, poszukiwaniu sensu, rodziny i siebie. O porażkach, szansach i przyszłości. I oczywiście o Chinach. Świecie tak obcym dla nas, o kulturze, historii Chin na ogół wiemy niewiele. Może czytając "Nefrytową szpilkę", ktoś postanowi pogłębić wiedzę, na temat tego ogromnego państwa i niezwykłych ludzi.

Wracając do początków historii. Melania "Mel" od najmłodszych lat miała plan na życie. Będzie kimś, pilnie się uczy i nie przejmuje się docinkami. Wychowywana tylko przez matkę, próbuje ją odciążyć i sama dorabia udzielając korepetycje. Jednak w szkole średniej mimo szczegółowego planu, postanawia zmienić swój wizerunek, by ułatwić sobie życie. Ale nieodpowiednie towarzystwo trochę utrudnia sprawę. Nadchodzi czas studiów i czas precyzyjnego wyboru ścieżki własnej kariery. Tutaj na decyzji zaważa spotkanie z ojcem, który po raz kolejny wyparł się własnego dziecka. Postanawia mu udowodnić, że jest świetna, a nawet lepsza od niego. Wybiera Historię Sztuki (jak ojciec), specjalizując się w historii Chin.

Każdy kto studiował wie, że to nie bajka i trzeba się napracować na oceny, dobrać odpowiednie praktyki itd. I w okresie wakacyjnym dorobić się tak, aby wystarczyło na następny rok akademicki. Mel pracowała i poznając nowych ludzi powoli otwierała kolejne drzwi do swojej kariery. Znalazła nawet miłość swojego życia, Tana. I straciła go. Po dekadzie, w środku nocy dzwoni telefon i słyszy "Mel Lan", tylko jedna osoba ją tak nazywała. Tylko jedna osoba mogła znów przewrócić jej życie do góry nogami. Czy Mel odważy się jeszcze raz zaryzykować w imię miłości?

Podróż przez życie Mel i Tana, to podróż po historii Chin (za sprawą pamiętnika Nije Ke Xin, kochanki cesarza Chin z początków XX wieku), to podróż po życie i szczęście, którego tak naprawdę pragnie każde z nas. Czyta się niezwykle przyjemnie, momentami odnosiłam wrażenie, że razem z bohaterami przemierzam chińskie uliczki.

https://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2017/08/podroz-do-chin-podroz-do-zycia.html

Książka o życiu, poszukiwaniu sensu, rodziny i siebie. O porażkach, szansach i przyszłości. I oczywiście o Chinach. Świecie tak obcym dla nas, o kulturze, historii Chin na ogół wiemy niewiele. Może czytając "Nefrytową szpilkę", ktoś postanowi pogłębić wiedzę, na temat tego ogromnego państwa i niezwykłych ludzi.

Wracając do początków historii. Melania "Mel" od najmłodszych...

więcej Pokaż mimo to