-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2018-01-13
2017-04-11
Mam słabość do świata, który wykreowała J.K. Rowling. Magia, przyjaciele, przygody, fantastyczne zwierzęta, mnóstwo niesamowitych pomysłów to moje dzieciństwo z Harrym Potterem. Dlatego nie mogło zabraknąć "Fantastycznych zwierząt" zarówno jeśli mówimy o ekranizacji, jak również o wersji książkowej. Ale chyba nie jestem jedynym fanem magicznej serii Rowling.
Rozpoczynamy wstępem Newta Skamandera z adnotacją, że przedmowa jest tylko dla czarodziei i już buźka się cieszy, załapaliśmy się na nią. A poważnie zabawny wstęp i rzeczowy jak przystało na podręcznik. Rys historyczny - jest, odniesienie do mugoli - jest, klasyfikacja Ministerstwa Magii - jest. Możemy rozpoczynać naukę. Wiele haseł posiada również ilustrację, co sprawia że naprawdę chciałoby się te zwierzęta spotkać. Jeśli istniało prawdopodobieństwo spotkania zwierząt z mugolami, owa informacja również znajduje się w podręczniku.
Ogólnie książkę polecam młodszym, starszym, szczególnie fanom świata Harry'ego Pottera i zauroczonym Newtem Skamanderem. Mnie zachwyciły ilustracje, piękne i tak mi się zamarzyło, żeby wszystkie fantastyczne zwierzęta zobaczyć, choćby tylko na ekranie. Ach, to jest jeden z tych podręczników, do których chętnie będę wracała :P
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2017/04/newt-skamander-i-jego-miosc-do-zwierzat.html
Mam słabość do świata, który wykreowała J.K. Rowling. Magia, przyjaciele, przygody, fantastyczne zwierzęta, mnóstwo niesamowitych pomysłów to moje dzieciństwo z Harrym Potterem. Dlatego nie mogło zabraknąć "Fantastycznych zwierząt" zarówno jeśli mówimy o ekranizacji, jak również o wersji książkowej. Ale chyba nie jestem jedynym fanem magicznej serii Rowling.
Rozpoczynamy...
2016-04-22
Jeśli nie mogę być z tobą.
Czekał będę,
aż przyjdziesz.
Aż zabierzesz mnie gdzieś.
Może kiedyś.
Może kiedyś.
Książka przez którą prawie chodziłam po suficie. Tak naładowana emocjami, że prawie potrzebowałam jakiegoś detoxu. Jedna myśl mi się nasunęła po przeczytaniu. Czy naprawdę walcząc o własne szczęście kogoś trzeba zranić? Świadomie czy nie, ale czy potrzebny nam wstrząs, żeby trafić na swój kurs? Już nie wspomnę o piosenkach, które były częścią książki, słuchanie to sama przyjemność.
Dwoje praktycznie dorosłych ludzi z ułożonym planem na przyszłość. Sydney mieszka z przyjaciółką i ma chłopaka, który jest bezpieczny, ale okazuje się, iż w międzyczasie figluje z inną. I to z kim? Jej przyjaciółką. Nieciekawa wiadomość. Spakowana, w deszczu siedzi na ulicy i nie wie co robić. Pomocną dłoń wyciąga Ridge, który zafascynowany jej tekstami piosenek, chce więcej i uznaje, że to dobry pomysł, aby osiągnąć cel.
Współpraca rozwija się całkiem płynnie, tylko... Właśnie tylko... Wkracza uczucie, które oboje próbują w sobie zdusić. Czemu? Bo wyrządzą tym krzywdę swoim bliskim, przyjaciołom i sobie. Czy można jednak walczyć z uczuciami, gdy mieszka się pod jednym dachem? To nie lada wyzwanie. Sama byłam rozdarta przez całą książkę, gdyż uczucie Sydney i Ridge'a było czymś niezwykłym, rodzącym się delikatnie, a w pewnym momencie z poczuciem winy. Z drugiej strony dziewczyna Ridge'a Maggie też jest niezwykłą istotą i zranienie jej jest ostatnią rzeczą, jaką chce sam czytelnik. Jak podsumowali sytuację przyjaciel Sydney i Ridge'a, a także jego brat "nie zazdroszczę tej sytuacji".
Ja też. I brnęłam z bólem przez kolejne karty książki. Czekając jak to się rozwiąże, bo sama bałam się zakończenia. Jak w życiu, wszystko się może zdarzyć. Może kiedyś. Maybe someday. A na zakończenie jedna z piosenek.
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2015/10/maybe-someday-moze-kiedys.html
Jeśli nie mogę być z tobą.
Czekał będę,
aż przyjdziesz.
Aż zabierzesz mnie gdzieś.
Może kiedyś.
Może kiedyś.
Książka przez którą prawie chodziłam po suficie. Tak naładowana emocjami, że prawie potrzebowałam jakiegoś detoxu. Jedna myśl mi się nasunęła po przeczytaniu. Czy naprawdę walcząc o własne szczęście kogoś trzeba zranić? Świadomie czy nie, ale czy potrzebny nam...
2016-04-22
Czy ktoś za ciebie może naprawić swoje życie? Może cię wspierać, jednak nigdy cię nie naprawi, jeśli sam tego nie chcesz. Taka właśnie jest historia Agnieszki i Darka. Ona nie radzi sobie z traumą, on myśli że można kochać i żyć za dwoje. Ostatnią próbą powrotu do normalności jest wyjazd do Oslo, czyli daleko od wspomnień. Chociaż w podróż każdy z nich rusza z innych powodów, odnajdą coś czego się nie spodziewali. Pomijając oczywiście barierę językową, gdyż Agnieszka będą tam dwa lata nadal nie potrafi dogadać się z pracodawcą - bo on nie zna polskiego. Ale najważniejszą lekcją okaże się coś zupełnie innego.
Debiut niezwykle intrygujący i pełen emocji. Nie ma czarnych i białych postaci, czy sytuacji. Postacie drugoplanowe, wcale takie nie są. Mają równie ważne problemy, bo każdy w swoim życiu gra pierwszoplanową rolę i takie odczucie się ma czytając książkę. Każdy jest ważny, nawet jeśli wspomniany jest kilkoma słowami, gdyż każdy bohater walczy o swoje "ja". Mimo iż sama miałam wątpliwości przy końcówce książki (może trochę idylliczna), ale każdy do takiego zakończenia dąży. Każdy z nas.
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2016/04/sezon-zamknietych-serc.html
Czy ktoś za ciebie może naprawić swoje życie? Może cię wspierać, jednak nigdy cię nie naprawi, jeśli sam tego nie chcesz. Taka właśnie jest historia Agnieszki i Darka. Ona nie radzi sobie z traumą, on myśli że można kochać i żyć za dwoje. Ostatnią próbą powrotu do normalności jest wyjazd do Oslo, czyli daleko od wspomnień. Chociaż w podróż każdy z nich rusza z innych...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-03-29
Cytat: Kiedy widzimy stare małżeństwa, których ciała niespecjalnie już tęsknią za rozkoszą, myślimy, że to przyzwyczajenie tak osłabia pożądanie - ale obawiam się, że chodzi tu o znużenie groźne z innego powodu: to przywiązanie przygasa żar namiętności. Czym mocniejsze stają się więzy, tym mniej czuła jest skóra. Cóż za zdradziecka nielojalność.
Książka niewielkich rozmiarów, a mogłabym o niej mówić i pisać, milczeć i o niej myśleć. Pobawmy się miłością, uczuciami i tak naprawdę własnym życiem, bo taki jest zakład bohaterów. Luiza i Adam po pięciu latach związku rozstali się, czegoś im zabrakło, może nie potrafili pójść na kompromisy, może, może, może... Gdy coś się kończy zawsze szukamy wytłumaczenia, winy, rozwiązania, czegokolwiek, gdyż w końcu musimy ruszyć dalej ze swoim życiem.
Dziadkowie zawsze powtarzali, że nie można się bawić czyimiś uczuciami. Potem przychodzi doświadczenie i po kilku sparzeniach sami się uczymy, jakie wyciągamy wnioski to już nasza prywatna sprawa. Ale zranienie, ból i tęsknota to trudne uczucia, które mimo wszystko zostawiają blizny. Zaś zakłady o rozkochanie itd. są tematem wielu książek, filmów, jednakże czy uczą czegoś? Nie wiem.
Choć przyznam, że "Napój miłosny" dał mi trochę do myślenia. Gdyż tak naprawdę zdziwiło mnie trochę zakończenie, z drugiej strony nie było takie trudne do przewidzenia. Ale czy warte tego? Nie mnie to oceniać, świat i ludzie ciągle mnie zaskakują. Jeszcze kilka słów o formie, dla mnie trochę zapożyczona od "Love, Rosie" bo oparta na listach. Jednak tylko na listach dwójki bohaterów, Luizy i Adama. I ostatecznie dowiadujemy się tylko tego, co każde z nich chce przekazać, a także to co zataja. Poznajemy ich subiektywny ogląd na świat i ludzi, a czytając między wierszami, dostrzegamy to co im wzajemnie umyka. A najciekawsze jest to, iż każdy z nas wyczyta coś zupełnie innego, ze względu na własne życie i doświadczenia.
Mnie się podobała, choć wywołała mieszane uczucia. Czekam na wasze opinie.
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2015/03/zabawy-mioscia-grozi-poparzeniem.html
Cytat: Kiedy widzimy stare małżeństwa, których ciała niespecjalnie już tęsknią za rozkoszą, myślimy, że to przyzwyczajenie tak osłabia pożądanie - ale obawiam się, że chodzi tu o znużenie groźne z innego powodu: to przywiązanie przygasa żar namiętności. Czym mocniejsze stają się więzy, tym mniej czuła jest skóra. Cóż za zdradziecka nielojalność.
Książka niewielkich...
2014-10-30
Cytat: Wszystko, co wie o Teresie, stawia ją w niekorzystnym świetle. Wszystko, co mu opowiedziała, przedstawia ją jako złą, nieodpowiedzialną matkę. Wszystko, czego dowiedział się o niej od innych ludzi, może ją zniszczyć. Na zdjęciach, które zrobił, Teresa wymyka się jednak z tego schematu. Aleksander jest dobrym fotografem, robienie zdjęć idzie mu o wiele lepiej niż pisanie artykułów.
Książek Małgorzaty Wardy zawsze jestem ciekawa, gdyż wiem iż zaserwuje mi ogromną dawkę emocji. Tych prawdziwych, nie koloryzowanych, które zmuszą mnie do zatrzymania się i zastanowienia. Czy znalazłam to czego oczekiwałam? O tym na końcu, teraz kilka słów o bohaterach.
Poznajemy historię opowiadaną przez trzynastoletnią Agatę, córkę swojej matki, ojca brak. Za to jest babcia, która chce najlepiej dla swojej córki i wnuczki, ale też chce to robić według swoich zasad. Czy na pewno słusznie? Poznajemy Teresę, która od wieku nastoletniego ma chorobę afektywną dwubiegunową i nie zawsze może zająć się sobą i dzieckiem. Mamy też Agatę, dziecko kochające bezgranicznie swoją matkę, mimo choroby. Teresa jest zdrowa i postanawia spróbować o własnych siłach wychować swoją córkę. Pakują się i wyjeżdżają w góry. Jednak nie przed wszystkim da się uciec. Nie wszystko można przewidzieć.
Żeby utrudnić, autorka obdarza Teresę urodą i wdziękiem, które przyciągają spojrzenia męskiej części społeczeństwa, a co za tym idzie niechęć żeńskiej. Książka jest układanką, którą poznajemy powoli i z różnych perspektyw. Nikt tak naprawdę nie jest tutaj dobry, ani zły. Zagubiony owszem, zraniony też, skrzywdzony, czasem opuszczony, ale gdzieś z nadzieją błyskającą z daleka. Historia matki i córki, porusza jeszcze kwestię zamkniętych społeczeństw, które wolą się odciąć od tego co nieznane, bo może być niebezpieczne dla ich małego światka.
Zastanawiam się, ile takich "Lodowych miast i serc" jest na świecie... Ile osób musi cierpieć w samotności, bo druga osoba nie zareaguje, o państwie też nie wspominając, gdyż zasiłki w wysokości kilkudziesięciu złotych to nie pomoc. Tak, książka daje do myślenia, niestety nie jest łatwą lekturą, więc jeśli ktoś ma doła, odradzam. Ale na pewno warta przeczytania, bo jak zwykle trudne tematy, opisane w sposób umiejętny i niesamowity... Bo bohaterowie pani Wardy są rzeczywiści, jakby żyli gdzieś obok i tak się zastanawiam, ile tragedii było z powodu niedopatrzeń, czy z przyzwolenia innych.
Dziękuję za kolejną dawkę emocji i spraw, które zbyt często są zamiatane pod dywan!
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2014/10/49wszelkie-krzywdy-ludzkie.html
Cytat: Wszystko, co wie o Teresie, stawia ją w niekorzystnym świetle. Wszystko, co mu opowiedziała, przedstawia ją jako złą, nieodpowiedzialną matkę. Wszystko, czego dowiedział się o niej od innych ludzi, może ją zniszczyć. Na zdjęciach, które zrobił, Teresa wymyka się jednak z tego schematu. Aleksander jest dobrym fotografem, robienie zdjęć idzie mu o wiele lepiej niż...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-10-12
Tytuł oryginału: The Giver
Tłumaczenie: Piotr Szymczak
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok: 2014
ISBN: 978-83-64297-31-1
Strony: 292
Cytat: Jonasz nie chciał wracać. Nie chciał wspomnień, nie chciał zaszczytu, nie chciał mądrości, nie chciał bólu. Chciał odzyskać własne dzieciństwo, podrapane kolana i grę w piłkę. Siedział samotnie w swoim domostwie, przyglądając się przez okno zabawom dzieci albo obywatelom wracającym na rowerach po bezbarwnym dniu spędzonym w pracy.
Czy może istnieć świat bez wspomnień z przeszłości? Czy idealny świat jest tak naprawdę idealny? Bezbarwność, bezpieczna teraźniejszość, brak zmartwień o przyszłość... Każdy ma przypisany los, każdy, każdy, każdy... Nie ma różności, nie ma indywidualności, nie ma sprzeciwu... Jest idealnie.
I jest Dawca, osoba wybrana to przetrzymywania wspomnień, wszystkich wspomnień całego świata, aby nie troskać tym innych obywateli. Nadszedł czas wyszkolenia nowego Dawcy i odkryć, że idealny świat nie jest idealny. Jonasz poznaje rzeczy jakich nigdy nie zostają przekazane nikomu innemu z obywateli. Z nikim nie może podzielić się tą wiedzą. Jonasz ma dwanaście lat a przed sobą do podjęcia decyzje dorosłego człowieka i niewinność dziecka.
Książka przerażająca i fascynująca. Polecam każdemu, nie tylko młodzieży, gdyż wizja przedstawiona przez autorkę wciąga i pozostawia milion pytań. Czy nasz świat też zmierza w podobnym kierunku, oby nie... O filmie na podstawie książki słyszałam, ale jednak nie ciągnie mnie do niego specjalnie, za to do książki pewnie wrócę ;)
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2014/10/przerazajacy-swiat.html
Tytuł oryginału: The Giver
Tłumaczenie: Piotr Szymczak
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok: 2014
ISBN: 978-83-64297-31-1
Strony: 292
Cytat: Jonasz nie chciał wracać. Nie chciał wspomnień, nie chciał zaszczytu, nie chciał mądrości, nie chciał bólu. Chciał odzyskać własne dzieciństwo, podrapane kolana i grę w piłkę. Siedział samotnie w swoim domostwie, przyglądając się przez...
2014-08-30
Tytuł oryginału: A Red Herring Without Mustard
Tłumaczenie: Jędrzej Polak
Wydawnictwo: Vesper
Rok: 2011
ISBN: 978-83-773-068-7
Strony: 385
Cytat: Co za głupia myśl! - napomniałam się. Stosunkowo wcześnie w moim młodym życiu dane mi było się przekonać, że ludzki umysł niczego nie uwielbia tak bardzo jak straszyć sam siebie, jakby zwoje mózgowe były zastępem harcerek przytulonych do siebie przy ognisku gdzieś w ciemnych czeluściach czaszki.
Przy tej książce bawiłam się niezmiernie. Pomijając iż po raz któryś rozpoczęłam przygodę z serią od trzeciego tomu. Nie przeszkodziło mi to jednak w odbiorze książki, choć do początków zaiste powrócę! Ach i ta brązowa czcionka, kupiła mnie jeszcze nim rozpoczęłam lekturę.
A teraz do rzeczy! Wkraczamy w życie Flawii, jej dwóch starszych sióstr i ojca. Jeśli ktoś już rozpoczął przygodę z tą nietypową jedenastolatką, wie czego się spodziewać. Dla całej reszty nieprzeciętna, ciekawska i elokwentna. Momentami naprawdę zastanawiałam się czy tak młoda dziewczyna może używać podobnego słownictwa. Z drugiej strony w tym wieku sama używałam słów, które gdzieś zasłyszałam, potem sprawdzałam definicję i brylowałam.
Przed Flawią kolejne zadania, kłopoty jakby zamieszkały pod jej adresem. Może dziewczyna chce dobrze, zaś często wychodzi jak zwykle. Z pomocą nowej przyjaciółki Porcelany i swojej wiedzy próbuje rozwikłać zagadki, przypodobać się. Nawet doczeka się pochwały ze strony swojego taty, co ją niezmiernie zadziwi. Specyficzne poczucie humoru, trochę groteskowe, dodaje charakteru postacią i całej książce. Książka wciąga, intryguje i zachęca do powrotu.
Poza tym każdy będzie mógł odświeżyć lub poszerzyć swoje słownictwo. Tutaj jedenastoletnia Flawia oprócz opisów reakcji chemicznych, częstuje nas wyszukanym słownictwem. Przykładowo: kobierzec, oksydacja, infamia, klauzurowa, terra incognita, nicpoń, santo subito, infantylna zaczepka, expressis verbis czy aliteracyjne. Tak się zastanawiam, chyba warto podrzucić książkę młodemu pokoleniu. Cóż nowego słownictwa nigdy za wiele.
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2014/08/nieszablonowe-frapujace-i-zajmujace.html
Tytuł oryginału: A Red Herring Without Mustard
Tłumaczenie: Jędrzej Polak
Wydawnictwo: Vesper
Rok: 2011
ISBN: 978-83-773-068-7
Strony: 385
Cytat: Co za głupia myśl! - napomniałam się. Stosunkowo wcześnie w moim młodym życiu dane mi było się przekonać, że ludzki umysł niczego nie uwielbia tak bardzo jak straszyć sam siebie, jakby zwoje mózgowe były zastępem harcerek...
2014-08-25
Tytuł oryginału: The Darknest Minds
Tłumaczenie: Maria Borzobohata-Sawicka
Wydawnictwo: Otwarte
Rok: 2014
ISBN: 978-83-7515-047-6
Cytat: Kiedy dziewczyna płacze, nie ma na świecie nikogo bardziej bezużytecznego niż chłopak. Obecność dwóch przedstawicieli tej płci oznaczała, że zamiast we mnie zdezorientowani Pulpet i Liam wpatrywali się w siebie nawzajem. Stali zupełnie bezradnie. W końcu Pulpet wyciągnął rękę i poklepał mnie po głowie jak psa.
W pierwszym momencie skojarzyła mi się z serialem kryminalnym, który obecnie jest emitowany w telewizji. Następnie przeczytałam opisy na okładce i trochę się zastanowiłam, kolejna książka typu "Igrzyska śmierci" nie wiem czy chciałam wracać do podobnych klimatów w chwili obecnej. Kolejnym krokiem było przejrzenie skrzydełek i te opisy ostatecznie mnie przekonały. Młoda autorka, która pierwszą książkę napisała koledze jako prezent urodzinowy. Taką koleżankę też bym chciała.
Poznajemy historię z punktu widzenia Ruby, początkowo dziesięcioletniej dziewczynki, która nie wie co się dzieje i dlaczego zabierają ją do obozu. Dlaczego ich badają i malują na plecach X różnymi kolorami: zielonym, niebieskim, żółtym, pomarańczowym i czerwonym. Rozumie jednak, że pewne kolory są niebezpieczne i nie chce tam trafić. Dostaje przydział do zielonych i przez wiele lat przystosowała się do takiego życia. Aż pewnego dnia jest zmuszona uciekać.
Uciekać.. Gdyż grozi jej niebezpieczeństwo. Odkryto, iż jednak nie jest zieloną, ale jedną z ostatnich pomarańczowych. Stanowi zagrożenie, bo nie będą wstanie nad nią zapanować. Czemu? Potrafi wedrzeć się do czyjegoś umysłu...
Nie to jednak mnie najbardziej zmroziło w tej książce. Bohaterami są dzieci i młodzież. Do na nich poluje rząd i zabija bez mrugnięcia okiem. Jeżeli dziecko przeżyje 10 urodziny jest zmutowane i potencjalnym zagrożeniem. Tutaj dzieci same muszą o siebie walczyć, czasem posuwając się do rzeczy, które zaważą nad ich życiu. Zgadzam się z opisem na okładce, nie można się od niej oderwać. Ten świat jest przerażający i mam nadzieję, że nic podobnego nas nie spotka... Dokładnie rzecz ujmując, iż nie będzie nam znikać młode pokolenie. Polecam wszystkim tym o mocnych nerwach.
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2014/08/czarna-wizja-modego-pokolenia.html
Tytuł oryginału: The Darknest Minds
Tłumaczenie: Maria Borzobohata-Sawicka
Wydawnictwo: Otwarte
Rok: 2014
ISBN: 978-83-7515-047-6
Cytat: Kiedy dziewczyna płacze, nie ma na świecie nikogo bardziej bezużytecznego niż chłopak. Obecność dwóch przedstawicieli tej płci oznaczała, że zamiast we mnie zdezorientowani Pulpet i Liam wpatrywali się w siebie nawzajem. Stali zupełnie...
2014-01-03
Jak trudne potrafi być życie, wie każdy z nas. Jednak jak trudne jest po rodzinnej tragedii, opowiada nam dziesięcioletni Jamie, który jest głównym bohaterem i narratorem w książce. Spotkało ich to czego boi się każdy rodzic, stracili dziecko w dodatku w ataku terrorystycznym w Londynie. Rose była siostrą bliźniaczką Jas i starszą siostrą Jamie'go. Stała się też nieosiągalnym ideałem w oczach rodziców, a także przyczyną powolnego rozpadu rodziny, która nie potrafiła uporać się z tragedią.
Wiem jak trudnym doświadczeniem jest utrata dziecka, zdaję sobie sprawę, iż życie później jest zupełnie inne. Jamie znalazł się w bardzo trudnej sytuacji, jako mały chłopiec nie wszystko rozumiał, a urna stojąca na kominku, sprawia że jest zły. Po prostu jak każde dziecko jest zły, gdyż rodziców interesuje zmarła siostra, a nie dwójka żyjących i pragnących ciepła. Już wtedy wiedział też w jakiej kiepskiej sytuacji jest Jas, która ciągle przypominała Rose i rodzice robili wszystko by była do niej jeszcze bardziej podobna.
W nowej szkole jego jedyną koleżanką jest Sunya, muzułmanka. Wtedy mały chłopiec ma dylemat ona jest fajna, jej rodzice są dla niego mili, jednakże jego ojciec oskarża wszystkich muzułmanów o śmierć jego dziecka. Wie, że nigdy nie zaakceptuje jego koleżanki.
Książka wciąga i jako debiut pisarki jest bardzo dobry, można powiedzieć wysoko postawiła sobie poprzeczką. Wszystko opowiedziane oczami dziesięciolatka sprawia, iż historia jest aż do bólu prawdziwa momentami, później znów uśmiechamy się z psot szkolnych. gdy umieściłam ją w swoim stosiku, w komentarzach była notka przeczytaj ją jak najszybciej, bo warto. Teraz mogę powiedzieć, było warto ją przeczytać. Polecam.
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2014/01/zycia-ciag-dalszy.html
Jak trudne potrafi być życie, wie każdy z nas. Jednak jak trudne jest po rodzinnej tragedii, opowiada nam dziesięcioletni Jamie, który jest głównym bohaterem i narratorem w książce. Spotkało ich to czego boi się każdy rodzic, stracili dziecko w dodatku w ataku terrorystycznym w Londynie. Rose była siostrą bliźniaczką Jas i starszą siostrą Jamie'go. Stała się też...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-11-22
Tej części niewiele mamy Ani, za to mamy młodsze pokolenie. Dzieci Ani i pastora do najgrzeczniejszych oczywiście nie należą, jednak to dobre dzieci, które potrafią sobie znaleźć zajęcie. Dla nas to oczywiste, ale czytając książkę wiele razy zastanawiałam się, czy na pewno. Zdarza mi się pracować z dzieciakami i często dla nich rozrywką jest komputer i internetowi znajomi. Kiedyś wychodzono z domu na cały dzień i biegano z innymi, a teraz mam wrażenie iż to zanika.
W tytule również nie znajdziemy Ani, może to wskazówka, iż książka też niezupełnie o niej, chociaż fragmenty w których była wraz z Zuzanną trochę mnie zirytowały. Opiekunka rości sobie prawa do jej dziecka i Ania się na to zgadza. Rozumiem, że ma gromadkę dzieci i każde kocha się inaczej, ale żeby jedno dziecko spędzało wakacje z nianią, bo ona chce. Ale nie o tym ma być mowa.
Mali Blythe'owie poznają najpierw dzieci pastora i zaprzyjaźniają się, następnie w ich życie wkrada się niespodziewany gość, w postaci małej Mary Vance. Wystraszone dziecko, doświadczone przez los i potrafiące zjednać sobie ludzi. I tak książkę Lucy oddaje strony swojej książce młodym, ciekawym dzieciom. Zaś dorosła Ania w moim odczuciu jest takim dobrym duchem dzieci i w każdym z małych Blythe'ów odnajdziemy znaną nam z poprzednich części małą Anię.
Gdyż jakby nie było to książki były tworzone głównie z myślą o młodszych czytelnikach i w ten sposób poznajemy świat od nowa tylko tym razem oczami dzieci Ani. Mam wrażenie natomiast, iż po zakończeniu całego cyklu i tak znowu wrócimy do początku, by wyruszyć w kolejną podróż z Anią z Zielonego Wzgórza.
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2013/11/kolejne-pokolenie.html
Tej części niewiele mamy Ani, za to mamy młodsze pokolenie. Dzieci Ani i pastora do najgrzeczniejszych oczywiście nie należą, jednak to dobre dzieci, które potrafią sobie znaleźć zajęcie. Dla nas to oczywiste, ale czytając książkę wiele razy zastanawiałam się, czy na pewno. Zdarza mi się pracować z dzieciakami i często dla nich rozrywką jest komputer i internetowi znajomi....
więcej mniej Pokaż mimo to2013-10-26
Piękna i smutna powieść,choć główna bohaterka wciąż żyła nadzieją miłości, która się skończyła. Mam mieszane uczucia po lekturze, chociaż wiem że książka była inspirowana życiem Catherine i Charlesa Dickensów z dodatkami fikcji, to smuci mnie miłość rzucona w nicość. Z historii wiemy, że dziewczyny były wychowywane by uszczęśliwić męża i trwać przy nim na dobre i na złe, mężczyzna niekoniecznie miał takie same zobowiązania. Widać to właśnie w tej książce, gdzie Dodo kocha do samego końca, gdy Alfred widzi w żonie wszystkie swoje niepowodzenia i frustracje. Są bardzo niedobranym małżeństwem, choć z ósemką dzieci.
Dorothea (Dodo) poznajemy w dniu śmierci jej męża, który odprawił ją dziesięć wcześniej, odbierając jej dzieci. Oczywiście dostała małe mieszkanie i służącą, by wielbiciele pisarza nie uznali go za złego człowieka. Dodo praktycznie nie wychodzi, odwiedzają ją z rzadka przyjaciel Michael i najstarsza córka Kitty, z którą ojciec postanowił zerwać kontakty za sprzeciwianie się jego woli. Ciągle wspomina szczęśliwe lata z mężem i usprawiedliwia go na każdym kroku. Jest bardzo zakochana w ideale Alfreda, mimo bólu jaki jej zadał, a było go naprawdę sporo.
Jednak po śmierci Alfreda coś się zmienia, Dodo dostaje zaproszenie do Królowej. Od tego momentu postanawia jednak zawalczyć o siebie i dzieci. Zakompleksiona i stłamszona dziewczyna nie chce by o niej zapomniano. Pragnie przypomnieć, że przy niej jej mąż zdobywał sławę i jest prawowitą wdową po swoim mężu.
Opowieść snuta przez kobietę strasznie mnie zasmuca, wiem że życie z artystą nie jest łatwe i wiele się wybacza jeśli jest wybitną jednostką, ale na mnie to chyba było za wiele. Ponad 500 stron czytałam jednak jak zaczarowana i nie mogłam przestać myśleć o tym dziwnym i niedobranym małżeństwie, które mimo rozstania wpływało na nich. Książka warta przeczytania.
Po przeczytaniu przyszło mi do głowy ciekawe wyzwanie dotyczące Dickens'a. Zainteresowani?
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2013/10/kochac-tak-atwo-powiedziec.html
Piękna i smutna powieść,choć główna bohaterka wciąż żyła nadzieją miłości, która się skończyła. Mam mieszane uczucia po lekturze, chociaż wiem że książka była inspirowana życiem Catherine i Charlesa Dickensów z dodatkami fikcji, to smuci mnie miłość rzucona w nicość. Z historii wiemy, że dziewczyny były wychowywane by uszczęśliwić męża i trwać przy nim na dobre i na złe,...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-10-05
Książka którą z chęcią wzięłam do czytania i nie zawiodłam się. Można powiedzieć, iż pochłonęłam ją praktycznie jednym tchem, mimo 437 stron. Świetne jest nawiązanie do bajki o Kopciuszku. Tylko, że w tej bajce Kopciuszek jest częściowo metalowy i pochodzi z Księżyca.
Cinder jest cyborgiem, a raczej stała się nim gdy miała jedenaście lat. Od tego czasu toczy się historia którą zna, sprzed wypadku nie pamięta nic. Od momentu przybycia do Pekinu, zajmuje się naprawą wszelkiego sprzętu, aby móc utrzymać siebie, dwie przyrodnie siostry i prawną opiekunkę. Pewnego dnia przychodzi do jej warsztatu książę, Kai. W tym momencie akcja się rozkręca. Pojawia się jeszcze zła królowa, która jest władczynią Luny i chce zgładzić świat.
Niesamowite dialogi, które naprawdę dodają charakteru książce. I gdybym w pierwszej kolejności nie przeczytała drugiej części, już bym ją zamawiała. Pomysł na książkę jest genialny, coś świeżego w fantastycznych sagach. Wyżej zamieściłam inne okładki owej książki i myśle że ostatnia, wydana w Polsce jest najlepsza.
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2013/10/a-teraz-poczatek-sagi-ksiezycowej.html
Książka którą z chęcią wzięłam do czytania i nie zawiodłam się. Można powiedzieć, iż pochłonęłam ją praktycznie jednym tchem, mimo 437 stron. Świetne jest nawiązanie do bajki o Kopciuszku. Tylko, że w tej bajce Kopciuszek jest częściowo metalowy i pochodzi z Księżyca.
Cinder jest cyborgiem, a raczej stała się nim gdy miała jedenaście lat. Od tego czasu toczy się historia...
2013-08-21
Najpierw mnie zaciekawiła, gdyż pojawiły się wschodnie imiona. Następnie zaciekawiła i wciągnęła do reszty, z powodu bardzo dobrze rozpracowanej fabuły, autorka zadbała o szczegóły, które często gdzieś umykają podczas pisania. Sami bohaterowie są taką mozaiką ludzkich doświadczeń i sprzecznych cech charakteru, że nie sposób się do nich nie przywiazać.
A teraz słów kilka o bohaterach Michael (Mikhail) z przyrodnią siostrą Mirelą i dwoma synami dociera po długiej podróży do Ameryki. W ubraniach mają zaszyte dokumenty świadczące, iż są prawnymi spadkobiercami domu w Colden. Postanawiają z pomocą sądu odzyskać dom, aby móc się tam na stałe osiedlić. Libby Sawyer i jej ojciec, dowiadują się o zamieszkaniu ich domu po fakcie. Rozpoczyna się walka o posiadłość. W między czasie na wierzch wychodzi wiele tajemnic, które były staranie ukrywane.
Poznajemy straszną historię lady Mireli, której wojna w Rumunii odebrała dosłownie wszystko. W momencie jej opowieści, przypomniały mi się pamiętniki prowadzone podczas wojen, gdzie powielokroć opisywano brutalność wobec kobiet i dzieci, często wobec arystokracji, którą uważano za głównych winowajców wojen.
Jak można przypuszczać rozwinie się uczucie między Libby i Michaelem. Ku wielkiej mej uldze nie jest to uczucie okropnie zawikłane, które ciągnie się przez całą powieść i jest głównym wątkiem. Autorka przedstawiła je w prosty i bardziej realistyczny sposób. Wykorzystała cechy charakteru bohaterów, aby uczucie było realistyczne i wypełniało luki w dotychczasowym ich życiu. Dała bohaterom miłość, bezpieczeństwo, które z czasem będzie wiało nudą, ale przyniesie spełnienie i szczęście.
Autorka porusza w książce wiele ważnych tematów, a jednak czytelnik nie czuje się nimi odurzony, ma natomiast przyjemność czytania. Oprócz wyżej wymienionych poruszonych tematów pojawi się analfabetyzm, przekupstwo władz, wykorzystywanie pozycji społecznej, opatentowanie cudzych wynalazków. Jednakże aby dowiedzieć się co komu zostanie przypisane, zachęcam do sięgnięcia po książeczkę.
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2013/08/obieujacy-tytu-ciekawa-sceneria.html
Najpierw mnie zaciekawiła, gdyż pojawiły się wschodnie imiona. Następnie zaciekawiła i wciągnęła do reszty, z powodu bardzo dobrze rozpracowanej fabuły, autorka zadbała o szczegóły, które często gdzieś umykają podczas pisania. Sami bohaterowie są taką mozaiką ludzkich doświadczeń i sprzecznych cech charakteru, że nie sposób się do nich nie przywiazać.
A teraz słów kilka o...
2013-08-11
Muszę przyznać, że sięgnęłam po tę książkę po pewnej negatywnej opinii, która mnie zaintrygowała. Chciałam wiedzieć co jest w książce, że ktoś tak mocno stanął po stronie służby zdrowia i prasy. Przeczytałam i cóż niewiele mnie zaskoczyło. Owszem objawy psychozy głównej bohaterki, były przykładem rozwoju choroby, a jak wiadomo u każdego wygląda inaczej (zarówno urazy, rany i inne choroby mają różny przebieg u różnych pacjentów). To tyle odnośnie motywacji do sięgnięcia po książkę.
Jednak powracając do książki, mamy dwie bohaterki, Kingę z zdiagnozowaną psychozą maniakalno-depresyjną i straciła już w życiu wszystko i wszystkich. Asia jest dziennikarką, która dla pracy i prestiżu poświęciła, można powiedzieć wszystko. Panie poznają się w Wigilię, Kinga postanawia wtedy się zabić, a Asia szukała dobrego materiału na artykuł i postanowiła pomóc bezdomnej. Z upływem czasu mimo wszystko rodzi się więź między bohaterkami, kolejne odkryte tajemnice zbliżają je. Każda potrzebuje przebaczenia, a raczej musi sobie wybaczyć, a to często najtrudniejsze. Zarówno Kinga i Asia przeżyły rzeczy, których wolę sobie nie wyobrażać, a już nikomu ich nie życzę.
Książka jest przejmująca, daje do myślenia, a także uzmysławia jak ciężko mimo rozwoju medycyny odpowiednio szybko i dobrze zdiagnozować choroby czające się w umyśle. Niestety, uzmysłowiłam sobie, że oprócz choroby, autorka poruszyła temat szukania sensacji w ludzkich tragediach, gdy na pomoc często jest już za późno. Dalej się zastanawiam czy naprawdę już tak jesteśmy znieczuleni, że potrzebne jest nieszczęście, aby się ocknąć i to tylko na krótko. Może w książce niektóre elementy są przekoloryzowane, ale może mają nas zmusić do refleksji. Osobiście długo nie zapomnę o tej książce, bo poruszyła mnie bardzo. Zakończenie również mi się podobało, jeżeli można tak to ująć, bo społeczeństwo niektórych rzeczy długo nie zapomina i nie pomoże temu żadne sprostowanie. Mam nadzieję, że i to się kiedyś zmieni...
http://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2013/08/czas-na-trudne-tematy.html
Muszę przyznać, że sięgnęłam po tę książkę po pewnej negatywnej opinii, która mnie zaintrygowała. Chciałam wiedzieć co jest w książce, że ktoś tak mocno stanął po stronie służby zdrowia i prasy. Przeczytałam i cóż niewiele mnie zaskoczyło. Owszem objawy psychozy głównej bohaterki, były przykładem rozwoju choroby, a jak wiadomo u każdego wygląda inaczej (zarówno urazy, rany...
więcej mniej Pokaż mimo to
Listy, takie odręcznie napisane, wysłane lub przekazane są dla nas ważniejsze niż maile, czy smsy. W świecie internetu, szybkich lunchów, rozmów telefonicznych, zapominamy o drugim człowieku. A wystarczy chwila, aby zobaczyć, poczuć, zrozumieć. W "listach do utraconej" poznajemy młodych ludzi, którzy radzą sobie ze stratą bliskich. A najsmutniejsze jest to, że większość dorosłych nie chce widzieć ich problemu, bądź postanawia pomóc na swój sposób, nie zastanawiając się czy dobrze robi.
Juliet Young traci matkę, osobę którą podziwiała. Kobieta była świetnym fotografem, wyruszała na linię frontu i wracała z niezwykłymi zdjęciami. Juliet zawsze chciała być jak matka. Jednak po jej śmierci, czuje osamotnienie i porzuca fotografowanie. Uważa, że powrót do zdjęć byłaby zdradą matki. Nadal bardzo często odwiedza grób matki, zostawia jej listy, bo taki miały zwyczaj. Zawsze pisały do siebie i dziewczyna ciągle pisze o sobie, życiu, problemach, chociaż nie spodziewa się odpowiedzi.
Aż do momentu, gdy list dostaje się w ręce Declana Murphy. Chłopak sprząta i kosi na cmentarzu w ramach kary. Nie jest to zajęcie, które lubi, ale lepsze niż poprawczak. Po śmierci młodszej siostry i ponownym ślubie matki, nie potrafi się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Czuje się niechciany, zepchnięty na boczny tor. W szkole jest uważany za "złego chłopaka" i często na starcie odczuwa bezsilność i porażkę. I nawet nie podejrzewa, że odpisanie na list znaleziony na grobie zmieni jego życie.
Juliet i Declan wzajemnie dodają sobie otuchy. Ich korespondencja pozwala im dojrzeć światełko w tunelu i powoli wychodzić z żałoby. Każde z nich ma inne problemy, z którymi musi sobie poradzić. Jednak co się stanie, gdy odkryją z kim tak naprawdę pisali? Czy w ogóle będą chcieli to wiedzieć? W końcu łatwiej jest wyżalić się nieznajomemu.
Przyznam, że wachlarz problemów jakimi autorka obdzieliła bohaterów książki mógłby przytłoczyć niejednego. Z drugiej strony ukrywanie uczuć i emocji, powoduje izolację, z której trudno później się wydostać (o tym miał się przekonać Declan). Kłopoty z komunikacją, bywają bardzo niebezpieczne i odsuwają od siebie najbliższych, nawet gdy naprawdę chcą nam pomóc. I dodajcie do tego jeszcze okres dojrzewania, i macie smutną historię, ale zarazem niezwykle piękną.
https://czerwonetrampkiksiazki.blogspot.com/2018/01/listy-do-utraconej-brigid-kemmerer.html
Listy, takie odręcznie napisane, wysłane lub przekazane są dla nas ważniejsze niż maile, czy smsy. W świecie internetu, szybkich lunchów, rozmów telefonicznych, zapominamy o drugim człowieku. A wystarczy chwila, aby zobaczyć, poczuć, zrozumieć. W "listach do utraconej" poznajemy młodych ludzi, którzy radzą sobie ze stratą bliskich. A najsmutniejsze jest to, że większość...
więcej Pokaż mimo to