-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-04-20
2024-04-03
2024-02-29
2023-12-03
2023-10-14
2023-08-23
2023-05-07
2023-04-21
2023-04-16
2023-02-05
2022-12-27
Chyba przeczytałam tę książkę za późno. Podeszłam do niej z wielkimi oczekiwaniami, "na kolanach", po tym, jak wielokrotnie zetknęłam się z opiniami, że to pozycja obowiązkowa, głęboka i ponadczasowa. Tymczasem... Opis obozowej rzeczywistości, dość skromny i suchy, niewiele wzbogacił mnie wiedzowo czy emocjonalnie, w przeciwieństwie do innej książki o analogicznej tematyce, którą czytałam dosłownie tydzień później. Refleksje na temat sensu czy jego braku również nie były dla mnie odkrywcze. Pominę już fakt, że nie podzielam poglądów autora na to, że każde cierpienie ma sens - choć dobrze, że ten przytomnie zauważa, że jeśli dane cierpienie jest do uniknięcia, to należy go unikać, w przeciwnym razie mamy do czynienia z masochizmem.
Dodatkowo, jako osobie obeznanej nieco z psychoterapią, dziwnie mi się czytało wzmianki, które można streścić następująco: "przyszedł do mnie, lekarza psychiatry, człowiek z poważnym problemem - depresją, impotencją, fobią społeczną itp. - więc powiedziałem mu, żeby poszukał sensu w życiu, po czym człowiek ten odszedł ode mnie uleczony - od ręki, po jednym spotkaniu". No nie, co do zasady tak to nie działa, więc nawet jeśli doktor Frankl bywał autentycznie skuteczny w swojej logoterapii, tutaj jawi się jako magiczny cudotwórca i - o dziwo - bardziej jako napompowana figurka autorytetu niż autorytet.
Chyba przeczytałam tę książkę za późno. Podeszłam do niej z wielkimi oczekiwaniami, "na kolanach", po tym, jak wielokrotnie zetknęłam się z opiniami, że to pozycja obowiązkowa, głęboka i ponadczasowa. Tymczasem... Opis obozowej rzeczywistości, dość skromny i suchy, niewiele wzbogacił mnie wiedzowo czy emocjonalnie, w przeciwieństwie do innej książki o analogicznej tematyce,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-04
Rewelacyjna książka, zarówno pod względem treści, stylu, jak i włożonej weń pracy. Czyta się ją praktycznie jednym tchem, mimo ciężkiej tematyki. Autorka, korzystając nie tylko ze wspomnień tytułowego bohatera, ale też z wielu innych wspomnień i źródeł, stworzyła bardzo kompleksowy, przekrojowy obraz obozowej rzeczywistości na przestrzeni praktycznie całego czasu istnienia obozu.
Dla mnie najciekawsze - z perspektywy wielu wcześniej poznanych materiałów o obozach - okazało się oglądanie Auschwitz oczyma swego rodzaju "prominenta". Więźnia o niskim numerze, który znajdował się (przynajmniej przez kilka lat, bo z pewnością nie na starcie ani na końcu swojej obozowej drogi) na uprzywilejowanej pozycji, jadał kiełbasę, chodził do puffu itp., a jednocześnie nie był jednym z jeszcze wygodniej żyjących katów, tylko człowiekiem, któremu w każdej chwili nadal groziła śmierć, który realnie cierpiał... i który umiał wykorzystać swoje liczne kontakty, by pomagać innym. Innymi słowy, jest to porządna opowieść o porządnym człowieku w koszmarnych czasach, napisana rzetelnie i bez zadęcia. Polecam absolutnie każdemu, zarówno tym, którzy dopiero zaczynają interesować się tematyką obozową, jak i tym, którzy interesują się nią od dawna.
Rewelacyjna książka, zarówno pod względem treści, stylu, jak i włożonej weń pracy. Czyta się ją praktycznie jednym tchem, mimo ciężkiej tematyki. Autorka, korzystając nie tylko ze wspomnień tytułowego bohatera, ale też z wielu innych wspomnień i źródeł, stworzyła bardzo kompleksowy, przekrojowy obraz obozowej rzeczywistości na przestrzeni praktycznie całego czasu istnienia...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-11-11
2022-07-25
2022-02-26
Interesująca tematyka, ale wykonaniem zachwycona nie jestem. W książce za mało samego Bellerta i nieznanych wcześniej faktów historycznych, na co w pierwszej kolejności liczyłam, a za dużo sztucznego pompowania objętości (ogólnie znanymi informacjami dot. wyzwolenia obozu, powtarzającymi się planami, samym formatowaniem tekstu itp.). Przede wszystkim odrzuciła mnie jednak nadmierna egzaltacja, liczne wstawki w stylu: "zły i paskudny Niemiec rechocze - brakuje tylko, żeby z tej uciechy jeszcze się masturbował - strzelając do bohaterskich i umęczonych Polek, które padają niczym kwiaty, z medalikami z Matką Boską na pięknej, nieżywej już piersi...". A jak katolicka siostra zakonna wchodzi do szpitala, to zaraz wszyscy bez wyjątku - Żydzi, prawosławni, ateiści itp. - nawracają się na Jedynie Słuszny Katolicyzm (kiedy ogółem z relacji ocalałych wynika, że w obozach ludzie raczej tracili wiarę, niż ją zyskiwali). I tak dalej w ten deseń, nieźle mi to zgrzytało. Literatura obozowa, którą czytałam do tej pory, była IMO wstrząsająca właśnie dlatego, że STRONIŁA zarówno od wartościowania, jak i od egzaltacji, wszelkie cierpienia i zbrodnie opisując jako "normalność", pozwalając czytelnikowi samodzielnie wyrobić sobie opinię, a nie wciskając poglądy prosto do gardła.
Interesująca tematyka, ale wykonaniem zachwycona nie jestem. W książce za mało samego Bellerta i nieznanych wcześniej faktów historycznych, na co w pierwszej kolejności liczyłam, a za dużo sztucznego pompowania objętości (ogólnie znanymi informacjami dot. wyzwolenia obozu, powtarzającymi się planami, samym formatowaniem tekstu itp.). Przede wszystkim odrzuciła mnie jednak...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-25
2021-10-09
2021-05-15
Po skończeniu lektury i przeczytaniu wielu opinii na LC nadal nie mam pojęcia, ile gwiazdek przyznać tej książce.
Z jednej strony - znajduję się w gronie szczęśliwców, którym ta pozycja jakoś weszła... aczkolwiek nie od razu. Mniej więcej do połowy miałam ogromną ochotę cisnąć ją w kąt, jako stertę niestrawnego bełkotu, ale już końcówkę czytałam z zainteresowaniem i pewną przyjemnością. W drugiej połowie wszystko zaczęło się spinać, przestały dochodzić nowe postacie czy lokacje, można było zacząć cokolwiek ogarniać i to bez potrzeby ciągłego sięgania do glosariusza czy mapki. Innymi słowy - może jest to pozycja nie najłatwiejsza w odbiorze, ale jednak idzie w niej ogarnąć "kto, z kim, kiedy i dlaczego" i mieć z tego jakąś satysfakcję.
Dodatkowo, ciężki i mroczny klimat, oraz to, że bohaterowie służą zasadniczo imperium, podbijającemu kolejne krainy, kojarzyły mi się miło z grą "Tyranny".
Z drugiej strony - zgadzam się ze wszystkimi negatywnymi komentarzami. Obiektywnie rzecz biorąc: książka jest napisana zgrabnie pod względem językowym, jeśli chodzi o konstrukcję poszczególnych zdań czy akapitów, ale już całościowe prowadzenie akcji leży i utrudnia zainteresowanie się światem przedstawionym. Męczenie i gubienie czytelnika oraz zalewanie go stertą nazw i pojęć to nie dowód geniuszu autora. W końcówce polskiego wydania dodatkowo pojawiły się błędy: narracje przypisane do konkretnych postaci zlewają się w jedno. Same postacie to natomiast papierowe wydmuszki, którym trudno kibicować, a czasem ich priorytety i działania przełączają się jak za dotknięciem magicznego pstryczka. Anomander jest "cool i badass" (jak żywcem wyjęty z fanfika nastolatki, ale mnie to nie przeszkadza), Kruppe wypada ciekawie, ale poza tym słabo.
Korciło mnie, żeby sięgnąć po następny tom, ale kiedy odkryłam, że jest tego kolejne dziesięć tysięcy stron, uznałam, że dziękuję, postoję. Nie mam żadnej gwarancji, że nie zostanę znów zalana niezbyt precyzyjnie opisanymi wyparzeniami w wykonaniu tekturowych postaci.
Po skończeniu lektury i przeczytaniu wielu opinii na LC nadal nie mam pojęcia, ile gwiazdek przyznać tej książce.
więcej Pokaż mimo toZ jednej strony - znajduję się w gronie szczęśliwców, którym ta pozycja jakoś weszła... aczkolwiek nie od razu. Mniej więcej do połowy miałam ogromną ochotę cisnąć ją w kąt, jako stertę niestrawnego bełkotu, ale już końcówkę czytałam z zainteresowaniem i pewną...