-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2022-12-27
2022-11-11
2022-07-25
2022-02-26
Interesująca tematyka, ale wykonaniem zachwycona nie jestem. W książce za mało samego Bellerta i nieznanych wcześniej faktów historycznych, na co w pierwszej kolejności liczyłam, a za dużo sztucznego pompowania objętości (ogólnie znanymi informacjami dot. wyzwolenia obozu, powtarzającymi się planami, samym formatowaniem tekstu itp.). Przede wszystkim odrzuciła mnie jednak nadmierna egzaltacja, liczne wstawki w stylu: "zły i paskudny Niemiec rechocze - brakuje tylko, żeby z tej uciechy jeszcze się masturbował - strzelając do bohaterskich i umęczonych Polek, które padają niczym kwiaty, z medalikami z Matką Boską na pięknej, nieżywej już piersi...". A jak katolicka siostra zakonna wchodzi do szpitala, to zaraz wszyscy bez wyjątku - Żydzi, prawosławni, ateiści itp. - nawracają się na Jedynie Słuszny Katolicyzm (kiedy ogółem z relacji ocalałych wynika, że w obozach ludzie raczej tracili wiarę, niż ją zyskiwali). I tak dalej w ten deseń, nieźle mi to zgrzytało. Literatura obozowa, którą czytałam do tej pory, była IMO wstrząsająca właśnie dlatego, że STRONIŁA zarówno od wartościowania, jak i od egzaltacji, wszelkie cierpienia i zbrodnie opisując jako "normalność", pozwalając czytelnikowi samodzielnie wyrobić sobie opinię, a nie wciskając poglądy prosto do gardła.
Interesująca tematyka, ale wykonaniem zachwycona nie jestem. W książce za mało samego Bellerta i nieznanych wcześniej faktów historycznych, na co w pierwszej kolejności liczyłam, a za dużo sztucznego pompowania objętości (ogólnie znanymi informacjami dot. wyzwolenia obozu, powtarzającymi się planami, samym formatowaniem tekstu itp.). Przede wszystkim odrzuciła mnie jednak...
więcej mniej Pokaż mimo to
Chyba przeczytałam tę książkę za późno. Podeszłam do niej z wielkimi oczekiwaniami, "na kolanach", po tym, jak wielokrotnie zetknęłam się z opiniami, że to pozycja obowiązkowa, głęboka i ponadczasowa. Tymczasem... Opis obozowej rzeczywistości, dość skromny i suchy, niewiele wzbogacił mnie wiedzowo czy emocjonalnie, w przeciwieństwie do innej książki o analogicznej tematyce, którą czytałam dosłownie tydzień później. Refleksje na temat sensu czy jego braku również nie były dla mnie odkrywcze. Pominę już fakt, że nie podzielam poglądów autora na to, że każde cierpienie ma sens - choć dobrze, że ten przytomnie zauważa, że jeśli dane cierpienie jest do uniknięcia, to należy go unikać, w przeciwnym razie mamy do czynienia z masochizmem.
Dodatkowo, jako osobie obeznanej nieco z psychoterapią, dziwnie mi się czytało wzmianki, które można streścić następująco: "przyszedł do mnie, lekarza psychiatry, człowiek z poważnym problemem - depresją, impotencją, fobią społeczną itp. - więc powiedziałem mu, żeby poszukał sensu w życiu, po czym człowiek ten odszedł ode mnie uleczony - od ręki, po jednym spotkaniu". No nie, co do zasady tak to nie działa, więc nawet jeśli doktor Frankl bywał autentycznie skuteczny w swojej logoterapii, tutaj jawi się jako magiczny cudotwórca i - o dziwo - bardziej jako napompowana figurka autorytetu niż autorytet.
Chyba przeczytałam tę książkę za późno. Podeszłam do niej z wielkimi oczekiwaniami, "na kolanach", po tym, jak wielokrotnie zetknęłam się z opiniami, że to pozycja obowiązkowa, głęboka i ponadczasowa. Tymczasem... Opis obozowej rzeczywistości, dość skromny i suchy, niewiele wzbogacił mnie wiedzowo czy emocjonalnie, w przeciwieństwie do innej książki o analogicznej tematyce,...
więcej Pokaż mimo to