-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać100
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel5
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2016-07-10
2016-07-24
2016-07-26
2016-07-29
2016-07-24
2016-06-20
Moja przygoda z fantasy trwa już kilka(naście) dobrych lat, więc trudno mnie zaskoczyć czymś nowym. Daję sobie dość często szanse na miłą niespodziankę i sięgam po debiuty - no i kolejny raz strzał w dziesiątkę, bo oto dostałam dawkę dobrej fantasy.
Poznajemy świat z perspektywy... potworów, które zostały kiedyś zamknięte w jednym miejscu (Redlum właśnie) przez potężnych czarowników. Głównym bohaterem (i częstym narratorem) jest młody barman, Słodki - tylko w połowie człowiek...
Świat przedstawiony przez autorkę ma ciekawych, nietuzinkowych bohaterów i wartką akcję - to się dobrze czyta.
Zakończenie romantyczne, ale nie naciągane, można przeżyć;-) Polecam!
Moja przygoda z fantasy trwa już kilka(naście) dobrych lat, więc trudno mnie zaskoczyć czymś nowym. Daję sobie dość często szanse na miłą niespodziankę i sięgam po debiuty - no i kolejny raz strzał w dziesiątkę, bo oto dostałam dawkę dobrej fantasy.
Poznajemy świat z perspektywy... potworów, które zostały kiedyś zamknięte w jednym miejscu (Redlum właśnie) przez potężnych...
2016-04-01
2016-03-31
Kolejna książka Mitchella na moim czytelniczym koncie. Ze względu na wątki fantastyczne (trwająca przez stulecia wojna między dwiema frakcjami "nieśmiertelnych") książkę należy zaliczyć właśnie do fantastyki, mnie jednak najbardziej odpowiadało w niej to, do czego Mitchell zdążył już nas, czytelników, przyzwyczaić.
Mitchell to przede wszystkim bardzo dobrze nakreślone postaci. Kolejne części lektury mają swojego bohatera - narratora - i to z jego perspektywy przyglądamy się wydarzeniom. Główną postacią jest Holly Sykes, która - podobnie jek jej brat - okazuje się niezwykle cenna dla "nieśmiertelnych" (niestety - tych "dobrych" i tych "złych"). Poznajemy ją jako raczej lekkomyślną nastolatkę, która ucieka z domu, a rozstajemy się, gdy jest schorowaną staruszką.
Historia rozpoczyna się w 1984 roku, a kończy po 2030, kiedy to świat zatoczył koło i wrócił do czasów sprzed Internetu i ogólnego dostępu do paliwa, leków i wszelkich tych dóbr, które mieszkańcy cywilizowanego świata póki co uważają za oczywiste.
Bardzo spodobały mi się również nawiązania do klasyki literatury oraz to, w jaki sposób autor odniósł się do jednej z własnych pozycji, "Tysiąca jesieni Jacoba de Zoeta".
Polecam książkę miłośnikom dobrze napisanej literatury...obyczajowej (wątek fantastyczny, choc przecież tak istotny dla rozwoju fabuły, pozostał dla mnie drugorzędny i "nie przeszkadzał" w obserwowaniu bohaterów). Mitchell jest również niezrównany w opisie upadku współczesnej cywilizacji - jak zwykle daje do myślenia.
Kolejna książka Mitchella na moim czytelniczym koncie. Ze względu na wątki fantastyczne (trwająca przez stulecia wojna między dwiema frakcjami "nieśmiertelnych") książkę należy zaliczyć właśnie do fantastyki, mnie jednak najbardziej odpowiadało w niej to, do czego Mitchell zdążył już nas, czytelników, przyzwyczaić.
Mitchell to przede wszystkim bardzo dobrze nakreślone...
2016-03-09
2016-03-08
Powieść - jak stwierdziłam, czytając opinie, raczej dla przeciętnie, ale jednak, wyrobionego czytelnika. To, co stanowi o jej wartości - przedziwny świat snów/wyobrażeń Marysi - zostało przez wielu młodych czytelników odebrane jako niezrozumiały bełkot.
Tymczasem to tu ukrył autor prawdę o duszy głównej bohaterki - jej prostą naturę, ukształtowaną w biednym, surowym świecie wielodzietnej wiejskiej rodziny.
"Panna Nikt" pokazuje, jak niedoświadczona, bezbronna w swej łatwowierności nastolatka zostaje w bardzo krótkim czasie poddana zbyt wielu próbom i trudnym, nowym dla niej doświadczeniom.
Autor "bezlitośnie" pozwala nam śledzić przebieg gry, w jaką wplątana jest Marysia...jeśli ktoś choć przez chwilę uwierzył, iż ma ona jakąkolwiek władzę nad tym, co się dzieje, może sobie pogratulować naiwności.
Ciekawe czasy i miejsce (Wałbrzych, lata osiemdziesiąte), trudne tematy opowiedziane w nowy, nieszablonowy sposób, konsekwencja stylistyczna.
Mnie się podobała, polecam.
Powieść - jak stwierdziłam, czytając opinie, raczej dla przeciętnie, ale jednak, wyrobionego czytelnika. To, co stanowi o jej wartości - przedziwny świat snów/wyobrażeń Marysi - zostało przez wielu młodych czytelników odebrane jako niezrozumiały bełkot.
Tymczasem to tu ukrył autor prawdę o duszy głównej bohaterki - jej prostą naturę, ukształtowaną w biednym, surowym świecie...
Przykro mi, nie dotarłam nawet do połowy, choć pierwsza część prezentowała oryginalne uniwersum (jedna z cech charakterystycznych Sandersona) - i można ją było przeczytać bez bólu.
Nudno, nieciekawie, w dodatku styl tłumaczenia bardzo słaby. Może powinnam dać książce szansę i przejrzeć ją w oryginale?
Przez prawie 200 stron ani bohaterowie, ani rozwój wypadków mnie jednak nie wciągnęły - niby poczucie zagrożenia powinno narastać, bo wróg gromadził się u bram miasta, a ja każdego wieczora (mój święty czas;-)) zastanawiałam się, czy nie wybrać czegoś innego - w końcu właśnie na takie rozwiązanie się zdecydowałam!
Raczej dla wiernych fanów Sandersona.
Przykro mi, nie dotarłam nawet do połowy, choć pierwsza część prezentowała oryginalne uniwersum (jedna z cech charakterystycznych Sandersona) - i można ją było przeczytać bez bólu.
Nudno, nieciekawie, w dodatku styl tłumaczenia bardzo słaby. Może powinnam dać książce szansę i przejrzeć ją w oryginale?
Przez prawie 200 stron ani bohaterowie, ani rozwój wypadków mnie jednak...
2015-08-28
2015-08-20
2015-08-18
2015-08-09
2015-08-15
Na "Ostatnią arystokratkę" trafiłam przypadkiem, przeglądając nowości dostępne na Legimi. Myślę, że pozycję można polecić tym wszystkim, którzy poszukują książki napisanej z lekkością, często beztroską, humorem i sporą dozą autoironii (w stosunku do swojego narodu).
Komu się tu nie dostaje: oczywiście arystokracji, Czechom, Amerykanom, anorektyczkom, ćpunkom, ojcom tychże anorektyczek i ćpunek w jednym, hipochondrykom, popijającym kucharkom, turystom zwiedzającym zamki, biednej Vondrackovej, pierdzącym koniom, wypchanym zwierzętom,... słowem..."na bogato".
Polubiłam narratorkę Marię za jej dystans do wszystkiego, zwłaszcza duuży dystans wobec własnych rodziców. Być może autor zbyt lekko potraktował niektóre jednostki chorobowe, ale może to taka czeska tradycja?
Na "Ostatnią arystokratkę" trafiłam przypadkiem, przeglądając nowości dostępne na Legimi. Myślę, że pozycję można polecić tym wszystkim, którzy poszukują książki napisanej z lekkością, często beztroską, humorem i sporą dozą autoironii (w stosunku do swojego narodu).
więcej Pokaż mimo toKomu się tu nie dostaje: oczywiście arystokracji, Czechom, Amerykanom, anorektyczkom, ćpunkom, ojcom tychże...