-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2019
2018
2019
2018
2018
2018
2018
2018
Nie wniosła nic nowego, czego już bym nie wiedziała i nie przeczytała w innych poradnikach dot. minimalizmu. Zbyt lakoniczna dla początkujących. Irytujące porady typu usunięcie wszystkich ikon z pulpitu komputera i wyszukiwanie dokumentów wyszukiwarką - no proszę.... przecież właśnie po to robi się skróty na pulpicie, żeby nie szukać plików czy folderów, do których często zaglądamy albo propozycje zabaw z dziećmi gdzie do większości z nich potrzebny jest jakiś gadżet i to za każdym razem inny, golenie głowy pomijam, bo to słabe jest po prostu - dotyczy tylko połowy populacji, tak jak ładowanie wszystkiego do komputera - zbyt ryzykowane. Za mało przykładów jak zastosować minimalizm w rodzinie, a tego oczekiwałam, w końcu Leo Babuta ma sześcioro dzieci. Autor pisze głównie o sobie i cieszy się z minimalnej ilości ubrań mieszkając w słonecznej Kaliforni. No nie przemówiła do mnie ta książka nic a nic, dużo lepszą pozycją jest "Magia sprzątania" M. Kondo.
Nie wniosła nic nowego, czego już bym nie wiedziała i nie przeczytała w innych poradnikach dot. minimalizmu. Zbyt lakoniczna dla początkujących. Irytujące porady typu usunięcie wszystkich ikon z pulpitu komputera i wyszukiwanie dokumentów wyszukiwarką - no proszę.... przecież właśnie po to robi się skróty na pulpicie, żeby nie szukać plików czy folderów, do których często...
więcej mniej Pokaż mimo to2018
2018
2018
2018
2018
W sumie książkę można podsumować jednym zdaniem - nikt i nic nie jest tu tym kim i czym zdawało się być na początku. Ale dodam jeszcze kilka zdań ;)
Nie jest tu jak w klasycznym kryminale, bo po części odbieram książkę jako kryminał, zagadka nie rozwiązuje się na ostatnich stronach, do tego z wielopoziomowym rozwiązaniem. Tu puzzle układanki wpasowują się w miarę czytania. Nie wystarczy na początku przeczytać zakończenia, żeby dowiedzieć się "kto zabił". Tu trzeba przeczytać całość, by móc rozkoszować się opowiadaną 3-torowo historią, która stopniowo odsłania prawdę. Lecz jej tak naprawdę też nie możemy być do końca pewni. W końcu nasza bohaterka (czy aby na pewno jest bohaterką..?) jak sama przyznaje - czasami kłamie.
Język i zabiegi stosowane przez autorkę jaka dla mnie - wyśmienite. Niech Panowie nie sugerują się zdjęciem na okładce - nie jest to literatura typowo kobieca. Może krew nie leje się tu strumieniami, nie gniją żadne zwłoki ani nikt do nikogo nie strzela, lecz kto lubi zagadki i zaskoczenia powinien mieć przyjemność z lektury. Ja miałam i czekam na następną książkę Alice Feeney. Brawo Pani Feeney! Dlaczego nie "wybitna" ani "arcydzieło"? Po prostu wolę słowo "rewelacyjna" ;) Pozycja trafia do ulubionych.
W sumie książkę można podsumować jednym zdaniem - nikt i nic nie jest tu tym kim i czym zdawało się być na początku. Ale dodam jeszcze kilka zdań ;)
więcej Pokaż mimo toNie jest tu jak w klasycznym kryminale, bo po części odbieram książkę jako kryminał, zagadka nie rozwiązuje się na ostatnich stronach, do tego z wielopoziomowym rozwiązaniem. Tu puzzle układanki wpasowują się w miarę czytania....