-
ArtykułyZakładki, a także wszystko, czego jako zakładek używamy. Czym zaznaczasz przeczytane strony książek?Anna Sierant7
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 7 czerwca 2024LubimyCzytać335
-
ArtykułyHistoria jako proces poznania bohatera. Wywiad z Pawłem LeśniakiemMarcin Waincetel1
-
ArtykułyPrzygotuj się na piłkarskie święto! Książki SQN na EURO 2024LubimyCzytać8
Biblioteczka
2022-12-30
2022-07-17
2022-03-23
2021-12-23
2013-11-30
2020-11-30
2021-02-03
2013-12-26
2020-09-28
2015-11-02
2015-11-08
2019-12-27
Kontrowersje bardzo zaszkodziły tej pozycji. Niczym klątwa; fatwa wisząca nad autorem, ataki na tłumaczy i wydawnictwa, ofiary śmiertelne. Zdawało się, że Salman Rushdie odważył się na krok, na który mało osób by się ośmieliło i uderzył w jedną z najbardziej radykalnych religii na świecie. Środowiska muzułmańskie zawrzały, a ludzie zaczęli wtykać nos pomiędzy kartki ,,Szatańskich wersetów’’ w poszukiwaniu pikanterii. Tylko czy na pewno ją otrzymają? Owszem, autor trochę sobie pokpił z proroka Mahometa, lecz nie sądzę, aby na osobach z zachodniej kultury, spoza kręgu muzułmańskiego, wywarło to większe wrażenie. Za to mogą poczuć się co niemiara zaskoczeni, ponieważ wątek Mahometa w gruncie rzeczy nie stanowi wcale dominującego motywu tej książki, a sam islam jest użyty jedynie jako przykład, na którym autor dokonał swoistej analizy religii jako zjawiska samego w sobie.
Powiedziałabym więc, że książka ta jest bardziej zbiorem refleksji o – chyba w największej mierze – tożsamości i jej transformacji, lecz także miłości, etyce, dominacji i uległości wobec świata, rodzicielstwie, czy różnorakich problemach społecznych. A wszystko to zapakowane w kunsztownie zdobiony, przyciężkawy od metafor, choć jednocześnie zabrudzony wulgaryzmami, język, który jest równie piękny, co irytujący w swym dusznym przepychu.
Pozycja jak najbardziej warta uwagi, lecz z ostrzeżeniem na marginesie, że nie dla każdego odbiorcy jest przeznaczona, bo w jej treści mogą nie odnaleźć się osoby, które:
- nie lubią mieć poczucia błądzenia bez celu – bo nie ukrywajmy, ta książka nie ma jakiegoś szczególnie skonkretyzowanego punktu, do którego by zmierzała, a raczej przypomina lekko refleksyjny spacer na kwasie.
- mają alergię na magiczny realizm – bo jest tu go od groma.
- mają zabiegany i stresujący okres w życiu – bo przedarcie się przez gąszcz liter składających się na tę historię wymaga czasu i próba przeczytania tej książki w takim przypadku może skutkować poważnym załamaniem nerwowym, po czym skończeniem w stylu Gibrila Fariszty.
Powieść męcząca, choć satysfakcjonująca jednocześnie. A przynajmniej satysfakcjonująca dla osób lubujących się w estetyczno-mentalnym włóczykijstwie.
Kontrowersje bardzo zaszkodziły tej pozycji. Niczym klątwa; fatwa wisząca nad autorem, ataki na tłumaczy i wydawnictwa, ofiary śmiertelne. Zdawało się, że Salman Rushdie odważył się na krok, na który mało osób by się ośmieliło i uderzył w jedną z najbardziej radykalnych religii na świecie. Środowiska muzułmańskie zawrzały, a ludzie zaczęli wtykać nos pomiędzy kartki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-02-13
2014-07-20
Już dawno nie zatonęłam tak całkowicie w jakiejś powieści urywając niemal całkowicie kontakt z rzeczywistością.
Ale od początku.
Książkę rozpoczyna ,,Asystentka pisarza fantasy'' czyli zbiór 16 opowiadań. Jak to z opowiadaniami, jedne są wspaniałe, inne niekoniecznie, chociaż podpowiem, że te ,wspaniałe' mają przewagę.
Lecz wszystkie łączył jeden element - były jak wyjęte ze snu, tylko z lekka rozcieńczone jakimkolwiek realizmem. Dziwne, mroczne, absurdalne. Niektóre wykraczały poza skalę i nie byłam w stanie ocenić tak dziwnych tworów. Niektóre ocierały się o kicz, przy jednym lub dwóch miałam odczucie jakby autor pisał je na siłę, na szczęście było takich mniej niż palców u jednej ręki.
Lecz powieść! Powieść to był majstersztyk!
Opowiadania przez swą nierealność stanowiły już same w sobie kotwicę dla wyobraźni. Chociaż - jak to przy czytaniu - można było znaleźć się w innym świecie, były do tego stopnia dziwaczne, iż bardziej skłonna byłabym uwierzyć już w elfy, więc zawsze ta podświadomość i jakiś cichutki głosik cały czas wołały, że to tylko książka napisana przez człowieka, w żadnym wypadku nie jest prawdą. W innych powieściach, nawet jak się w takową mocno wciągnęłam, choćby jednym palcem byłam trochę w świecie realnym.
W przypadku ,,Portretu Pani Charbuque'' było zdecydowanie bardziej realnie i do świata rzeczywistego wracałam jedynie, gdy ktoś do mnie krzyknął. Inaczej znikałam całkowicie. Grzęzłam w błocie na ulicach wiktoriańskiego Nowego Jorku wraz z bohaterem i przeszywał mnie dreszcz przy każdym zaułku w obawie przed ujrzeniem kobiety płaczącej krwią. Słuchałam wraz z nim historii Pani Charbuque zastanawiając się nad jej wyglądem, bulwersując jej zachowaniem, ulegając fascynacji tajemnicami. Nieraz przyłapywałam się na odnoszeniu wrażenia, że nie czytam fikcji, ale coś autentycznego.
Opowieść mnie zaskoczyła, spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Sądziłam, że większość fabuły będzie zajmowała opowieść snuta przez tajemniczą kobietę, tymczasem Jeffrey Ford przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Historia Pani Charbuque była tylko dodatkiem, elementem niesamowitości do całej, bardziej złożonej fabuły, która w większości rozgrywała się na uliczkach Nowego Jorku. Chociaż, jak później się dowiemy, wcale nie mniej ważnym elementem, który splecie się z resztą tajemniczych wydarzeń w fabule.
Proporcje są bardzo dobrze zachowane, ilość stron idealna. Opowieść nie dłuży się czytelnikowi, ale również nie pozostawia uczucia niedosytu. Jest też niemało zwrotów akcji.
,,Portret Pani Charbuque'' niewątpliwie jest najlepszym daniem całej książki, chociaż zbiór opowiadań to całkiem smaczna, aczkolwiek dziwna przystawka.
Język jest przyjemny, nie ma w nim męczącej (pseudo)poetyckości, nie składa się także ze skandalicznie krótkich i prostych zdań.
Zaś bohaterowie są do polubienia i niejeden wzbudził moją sympatię.
Krótko podsumowując:
Asystentka pisarza fantasy - 7/10
Portret Pani Charbuque - 9/10
Razem - 8/10
Wspaniała książka, jak najbardziej polecam, lecz ostrzegam, że pochłania człowieka w całości.
Już dawno nie zatonęłam tak całkowicie w jakiejś powieści urywając niemal całkowicie kontakt z rzeczywistością.
Ale od początku.
Książkę rozpoczyna ,,Asystentka pisarza fantasy'' czyli zbiór 16 opowiadań. Jak to z opowiadaniami, jedne są wspaniałe, inne niekoniecznie, chociaż podpowiem, że te ,wspaniałe' mają przewagę.
Lecz wszystkie łączył jeden element - były jak...
2014-07-06
2015-08-16
2015-05-16
2014-11-28
2015-06-22
2015-04-20
Chłopiec wsuwa piórko w usta...
Przerzucam pierwszą kartkę...
Nie dajcie się zwieść, ta książka wcale nie jest książką. To piórko, sprawnie ukryte pod postacią książki, a wy, podstępnie oszukani, myśląc, że to niewinna powieść przerzucicie beztrosko pierwszą kartkę tym samym wchodząc w świat wurta. I mogę wam zagwarantować, że nie byle jakie piórko kryje się pod postacią tej książki, lecz sama żółć! Żółcie nie mają opcji odskoku. Będziecie musieli doprowadzić grę do końca. Dlatego weźcie sobie radę Kota do serca już na samym początku: Bądźcie ostrożni. Bądźcie bardzo, ale to bardzo ostrożni. To nie jest historia dla słabeuszy, więc jeśli macie wątpliwości, czy na pewno wasza wyobraźnia podoła tej powieści, lepiej zrezygnujcie od razu.
Już od pierwszego rozdziału zostaniecie wrzuceni między Skitrowców i ich dziwaczny świat. Od teraz będziecie musieli znosić ich towarzystwo wraz z wulgarnym słownictwem, niezbyt delikatnym stylem życia, no, i Stworem. Wraz z nimi doznawać narkotycznych wizji upojeni piórkami, uciekać przed glinami i jeździć furgonetką prowadzoną przez naszego Żuczka. A wiedzcie, że Żuk nie lubi spokojnej jazdy.
Choć całą przygodę tak naprawdę zawdzięczacie Skrybie. Wszystko będziecie widzieć jego oczami, ponieważ to właśnie on postanowił spisać całą tę historię. Historię o silnym pragnieniu odzyskania ukochanej, którą zgubił. Musi zdobyć pewne rzadkie piórko i dokonać wymiany, aby sprowadzić ją z powrotem do realnego świata, a jest to zadanie praktycznie niemożliwe. Lecz Skrybie nie brakuje determinacji. Dla niej odwiedza jedne z niebezpieczniejszych zakątków miasta. Wchodzi w kolejne sny, lekceważąc ostrzeżenia Kota Gracza. Rozkopuje mogiły. I dla niej traci. Tylko... ile można poświęcić dla jednej osoby, jeżeli nawet nie wiadomo, czy jeszcze żyje? Czy tak duża utrata miała jakiś sens, czy odnalazł swoją Desdemonę? Sami będziecie musieli się tego dowiedzieć. To jest wasz sen i to wy musicie go dokończyć.
...chłopiec wysuwa piórko z ust.
...przerzucam ostatnią kartkę.
Wpatruję się w czerwoną książkę z żółtym piórkiem na okładce. Tęsknię za Skitrowcami. Pomimo ich wad i dziwnego sposobu na życie, przywiązałam się nich. Przywiązałam się nawet do Skryby, choć jego postać wzbudza we mnie ambiwalentne uczucia. Nie jest to bohater z mnóstwem zalet, którego każdy by polubił, wręcz przeciwnie! Można doszukać się w nim wielu wad. Jest za to naturalny, prawdziwy. Można także wyczuć w nim jakąś wrażliwość, choć może nietypową i niewidoczną na pierwszy rzut oka.
Cały świat jaki wykreował Jeff Noon łączy w sobie elementy surrealizmu i paskudnej rzeczywistości. Może właśnie to wraz z całkiem prostym, nieudziwnionym językiem, daje wrażenie jakiejś rzeczywistej nierzeczywistości, wrażenie marzenia sennego. Brzmi dziwnie? Cóż, mówiłam, że nie jest to powieść dla słabej wyobraźni. Jeśli szukacie czegoś realnego, trafiliście pod zły adres.
Chłopiec wsuwa piórko w usta...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzerzucam pierwszą kartkę...
Nie dajcie się zwieść, ta książka wcale nie jest książką. To piórko, sprawnie ukryte pod postacią książki, a wy, podstępnie oszukani, myśląc, że to niewinna powieść przerzucicie beztrosko pierwszą kartkę tym samym wchodząc w świat wurta. I mogę wam zagwarantować, że nie byle jakie piórko kryje się pod postacią...