Koniec pieśni
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Wydawnictwo:
- Znak Literanova
- Data wydania:
- 2011-06-13
- Data 1. wyd. pol.:
- 2011-06-13
- Liczba stron:
- 416
- Czas czytania
- 6 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-240-1637-2
- Tagi:
- Brytowie Anglia
Dwa światy.
Jeden przedmiot, który zdecyduje o ich losach.
Prawdopodobnie jedna z najlepszych powieści fantasy 2011 roku.
Brytania, rok 537. Legendarny król Artur ginie w bitwie pod Kamlann. Atak Germanów rozpoczyna krwawą zagładę cywilizacji Brytów. Wśród wojennej zawieruchy wędruje Bedevir, rycerz i były giermek Artura. Wie, że ostatnią nadzieją Brytów jest torq - naszyjnik obdarzony niezwykłą mocą.
Współczesna Warszawa. Do psychologa Łukasza Klimkowskiego przychodzi Igi, zagubiony chłopak, prześladowany przez demony. Wkrótce dokona bestialskiego mordu, który trafi na pierwsze strony gazet. W jego rękach znajdzie się niezwykły naszyjnik.
Co się stanie, gdy skrzyżują się losy tych dwóch światów?
Otwórz wrota do legendarnej krainy.
Wejdź w świat, którym rządzi stal mieczy i krwawe obrzędy druidów.
Poznaj koniec pieśni.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Zaskakujący debiut
Powieści z gatunku szeroko pojętego fantasy pojawiają się na rynku bez ustanku, a tempo ich powstawania jest iście geometryczne. Wydawcy zewsząd atakują nas nowymi nazwiskami autorów i coraz bardziej pobudzającymi wyobraźnię tytułami książek fantastycznych. Niestety, naprawdę niewielka część tych pozycji prawdziwie zasługuje na uwagę fanów gatunku. Szczęśliwie, Wojciech Zembaty ze swoją debiutancką powieścią "Koniec pieśni" zdołał pokonać niewidzialną granicę między książką wartościową, a kolejnym gniotem.
"Koniec pieśni", jak można się łatwo domyślić, to fantasy w pełnym tego słowa znaczeniu. To opowieść o walce, magii, bogach i ludzkich bohaterach. Autor zderza ze sobą dwa światy - współczesną, uporządkowaną rzeczywistość, rządzącą się z góry ustalonymi normami oraz mroczny i brutalny świat z czasów legend arturiańskich, gdzie władza należy do silniejszego, a dyktuje się ją mieczem i magią.
Głównych bohaterów mamy w powieści trzech - Bedevira, rycerza króla Artura, Łukasza Klimkowskiego, warszawskiego psychologa oraz Igiego, nie rozumianego przez otoczenie licealistę. Autor prowadzi narrację skupioną na przemian wokół każdego z bohaterów, dlatego nie sposób wyróżnić tu jednego głównego. Z pozoru każdy z bohaterów wiedzie swoje życie zwyczajnie, jak przystało na czasy, w których przyszło im żyć. Łukasz pomaga licealistom w wyborze życiowej drogi, Bedevir pielęgnuje chorego króla, a później staje u jego boku do ostatniego boju, a Igi walczy z problemami życia codziennego młodego człowieka. Jego dotychczasowe problemy są jednak niczym, w porównaniu z tym, co dzieje się z nim od kiedy zażył jakiś dziwny narkotyk. Igi, nawiedzany przez niezwykle realistyczne koszmary, odwiedza niebawem gabinet Klimkowskiego, splatając tym samym swój los z życiem psychologa. Wkrótce okazuje się, że także życie Łukasza nie zawsze było tak spokojne i uporządkowane. Na domiar złego, Igi wchodzi w posiadanie artefaktu o ogromnej mocy, który przejąć próbują druidzi z wczesnośredniowiecznej Brytanii, aby przywrócić świetność starożytnemu ludowi Celtów. Wspomnianym artefaktem - naszyjnikiem zapomnianego boga - interesuje się też czarodziej wrogich Brytom Sasów. Za sprawą knowań magika, Igi zostaje oskarżony o okrutną zbrodnię w swoim świecie, a niedługo potem ląduje wraz z naszyjnikiem w średniowiecznej Brytanii. Z pomocą chłopakowi podąża Łukasz, a w świecie przeszłości pomocną dłoń wyciąga ku niemu Bedevir. To zaledwie drobny fragment, w porównaniu do fabularnego bogactwa "Końca pieśni", resztę najlepiej poznać czytając ją samemu, szczególnie dla samego niecodziennego zakończenia.
Na pochwałę zasługuje styl Zembatego. "Koniec pieśni" czyta się lekko i przyjemnie, narracja jest bardzo dynamiczna, akcja nie wlecze się jak polska kolej. Wszelkie zbędne fragmenty, jak przydługie opisy przyrody, otoczenia lub monotonnych podróży konnych po prostu tutaj nie występują. Mamy tylko akcję w najczystszej postaci, przeplataną dialogami, które nie dłużą się niepotrzebnie. Odnoszę jednak wrażenie, że miejscami autor trochę przesadził z tą dynamiką, bowiem trudno niekiedy dobrze wyczuć upływ czasu. Nie do końca wiadomo, czy pomiędzy jednym a drugim wydarzeniem upłynęło zaledwie kilka minut, czy to już kolejny dzień. Nie przeszkadza to jednak aż tak bardzo i spokojnie lekturę "Końca pieśni" mogę uznać za bardzo udaną.
Standardowo jeszcze kilka słów na temat wydania. Prosta, miękka okładka książki prezentuje się bardzo ciekawie i z pewnością wielu czytelników zwróci na nią uwagę w księgarni. Trochę niepokojąca jest cena, bo kosztuje aż 37,90 zł, co wydaje się dość wysoką kwotą jak na powieść debiutującego autora. Cenę rekompensuje nam jednak pokaźny rozmiar książki - przeszło 400 dość gęsto zadrukowanych i wypełnionych akcją stron, które gwarantują kilka przyjemnie spędzonych wieczorów.
Nie rozwodząc się dłużej, polecam "Koniec pieśni" każdemu fanowi wszelakich form gatunku fantasy. Jeśli lubisz klimaty mrocznej, pierwotnej magii, brutalną walkę o przetrwanie i bohaterów zdeterminowanych do osiągnięcia swych celów, nawet kosztem życia innych, to jest to książka dla ciebie.
Gratulacje dla autora za świetny debiut. Oby tak dalej!
Paweł Kukliński
Oceny
Książka na półkach
- 199
- 167
- 73
- 9
- 9
- 7
- 3
- 2
- 2
- 2
Cytaty
Na przykład oni. W średniowieczu byliby chłopami, potem pracowaliby w fabrykach. Za komuny kto mógł, szedł na politechnikę. Dzisiaj wszyscy robią magistra. Ale co z tego, skoro są analfabetami i tak naprawdę nie znoszą wiedzy?
OPINIE i DYSKUSJE
Poznałam świat mroczny, ohydny, przerażający mnie do tego stopnia, że wchodziłam do niego ostrożnie, delikatnie, niepewnym wzrokiem badając czekające mnie wizje, bojąc się następnego zdania, brzydząc się kolejnej sceny i błogosławiąc możliwość stania z boku w roli obserwatora, bezpiecznego przyglądania się zdarzeniom i śledzenia plecionych wątków. Z czasem nauczyłam się nie jeść podczas czytania tej książki z turpistyczną wizją świata, a właściwie dwóch równoległych rzeczywistości, w których śmierć i rozkład były normą, a jej symptomy i objawy skutecznego panoszenia się prawie na każdej stronie ropiały, czerwieniły krwią, uryną i kałem strachu, bólem prutych jelit, trzaskiem łamanych kości i smrodem. Przenikliwą, ostrą, mdlącą wonią wymiocin, bagiennych oparów, rozkładających się trupów, gnijących ran i cuchnących oddechów chorych dziąseł.
A jednocześnie byłam tym światem zachwycona, zafascynowana!
Przyzwyczaiłam się, nie podjadałam w trakcie czytania, z trudem przełykając nawet ślinę, ale brnęłam wbrew odruchom własnego organizmu, wbrew rozsądkowi i instynktowi samozachowawczemu w te realno-nierealne wizje sięgające samego Matecznika Bogów, do których drzwi otwierał stavalon. Rodzaj memoaktywnej substancji dla współczesnych bohaterów powieści, a dla druidów Zaklęcie Przejścia.
A nic nie zapowiadało właśnie takiej zaskakującej fabuły.
Prolog wprowadził mnie w znany świat umierającego króla Artura, którego ostatni rycerz Bedevir, pełniący wcześniej rolę jego giermka, pragnął ocalić Brytów przed saskim potopem. Potrzebował do tego wyjątkowego Naszyjnika, tak zwanego torka. Tradycyjnego insygnium celtyckich królów i bohaterów, który był "przekutą wolą, zastygłą w metalu potęgą oraz Nosiciela, bez którego stanowił tylko stary, kosztowny złom". Razem, przy pomocy magii druidów, mogliby odzyskać świetność i przywrócić przyszłość Brytów. Tyle że Naszyjnik znalazł Igi, dziewiętnastolatek o popapranej przeszłości z dwudziestego wieku, nawiedzany przez koszmarne sny, po których pozostawały zupełnie realne rany.
Stavalon umożliwił połączenie losów ludzi, demonów i bogów ze średniowiecznej przeszłości i z dwudziestowiecznej teraźniejszości. Otworzył między nimi drzwi udowadniając, że "światów nie dzieli nieprzekraczalna bariera. Współistnieją i czerpią z siebie." Stanowią jedność, w której czas, jakikolwiek czas, nie ma żadnego znaczenia. Dlatego Igi znalazł się w świecie Brytów, stając się Nosicielem Naszyjnika. Łukasz, jego psycholog, u którego początkowo szukał pomocy, mógł funkcjonować w obu, a demony z rzeczywistości równoległej, pożywiać się krwią i mięsem ludzi we współczesnej Warszawie.
Podobał mi się ten bezlitosny, okrutny świat, te plastyczne wizje, oniryczne majaki, wędrówki do najdalszych zakątków umysłu kryjących najstraszliwsze instynkty ludzkie i język je stwarzający, opisujący, ożywiający, pobudzający moje zmysły i wyobraźnię. Gęsty, bagnisty, wciągający, mamiący i taki realnie, niemalże namacalnie kreujący obrazy grozy godne najlepszych horrorów. Snujący fabułę pełną przejść z przeszłości do przyszłości, z jaźni do podświadomości, ze świadomości w sen, z rzeczywistości w magię i na odwrót.
Czułam ogromną wiedzę jaką autor zgromadził, by mógł powstać ten jeden świat ze splecionych wątków przeszłych i teraźniejszych. Czerpał ją, jak sam wspomniał w podziękowaniach na końcu książki, przede wszystkim z "Narodzin cywilizacji Wysp Brytyjskich" Wojciecha Lipońskiego. Ta fascynacja historią Brytów i chęć umieszczenia jak największej ilości informacji w powieści, mogłaby posłużyć do stworzenia obszernej trylogii, jeśli nie dłuższego cyklu. Pozwoliłoby to na rozproszenie wiedzy historycznej, która momentami brzmiała jak wstawki encyklopedyczne. Można byłoby rozwinąć wiele wątków, tutaj tylko zarysowanych lub wykorzystanych do jednej przygody czy wyeliminować wielość bohaterów. Bardzo brakowało mi jednego spojrzenia na rozwijający się ciąg zdarzeń, wiodącego narratora, z którym mogłabym się utożsamić, przyjąć jego system wartości za swój. Można byłoby też uniknąć szybkiego przeskakiwania z jednej sceny do drugiej bez zdania wiążącego lub uprzedzającego zmianę scenerii. Na szczęście im dalej w powieść, tym tych niespodziewanych cięć było mniej. Przedobrzenie dotknęło również języka. Autor uczynił go bardzo swojskim, potocznym, wulgarnym, nazywającym rzeczy wprost bez zbędnych ozdobników językowych, niezbędnym do tworzenia naturalnych dialogów czy naturalistycznych obrazów, ale czasami wyjechał w swoich szkicach poza linię, serwując zdania tego typu: Jego towarzysz, przygarbiony kulawy facet w szacie koloru gówna, rozdarł się. Swojskość też ma swoje granice, za którymi czai się pułapka ordynarności. I na koniec muszę jeszcze wspomnieć o zbyt pośpiesznym zakończeniu i dialogach. O ile były świetne między bohaterami współczesnymi, o tyle były niewiarygodne, bo z użyciem charakterystycznych powiedzeń młodzieżowych, w ustach postaci historycznych.
Całość makabrycznie przepiękna w plastycznych obrazach wizji, ciekawie snutej fabule, której trochę zaszkodził nadmiar wiedzy, fantazji i chęci umieszczenia tego wszystkiego w jednej opowieści oraz niedostatki warsztatu pisarskiego. Pierwsza cecha jest zaletą, z której trzeba się cieszyć i tylko nauczyć panować nad nią, a druga wadą, która na szczęście mija wraz z wiekiem i doświadczeniem. Zwłaszcza że to debiutancka powieść tego pisarza.
I jeszcze jedno.
Literówki. Rzadko o nich wspominam, jeśli nie są uporczywe. Tutaj bardzo mi przeszkadzały swoją nagminnością. Często zmieniały znaczenie zdania, które musiałam czytać od nowa, by uchwycić prawidłowy sens wypowiedzi czy opisu. Ale to już uwaga czysto techniczna ku rozwadze wydawnictwa.
http://naostrzuksiazki.pl/
Poznałam świat mroczny, ohydny, przerażający mnie do tego stopnia, że wchodziłam do niego ostrożnie, delikatnie, niepewnym wzrokiem badając czekające mnie wizje, bojąc się następnego zdania, brzydząc się kolejnej sceny i błogosławiąc możliwość stania z boku w roli obserwatora, bezpiecznego przyglądania się zdarzeniom i śledzenia plecionych wątków. Z czasem nauczyłam się nie...
więcej Pokaż mimo toMomentami czyta się bardzo dobrze, czasem jest trochę niespójna. Dialog w kulminacyjnym momencie mocno mnie rozczarował. Czasem lepiej nie wyjaśniać wszystkiego niż ambitnie porywać się na wielkie wyjaśnienia.
A maltuzjańskie tezy w odniesieniu do dawnych kultur, kiedy siła narodu była w jego liczebności, są anachroniczne.
Momentami czyta się bardzo dobrze, czasem jest trochę niespójna. Dialog w kulminacyjnym momencie mocno mnie rozczarował. Czasem lepiej nie wyjaśniać wszystkiego niż ambitnie porywać się na wielkie wyjaśnienia.
Pokaż mimo toA maltuzjańskie tezy w odniesieniu do dawnych kultur, kiedy siła narodu była w jego liczebności, są anachroniczne.
Nie pamiętam nic, acz odnoszę niejasne wrażenie, że mogło być lepiej.
Nie pamiętam nic, acz odnoszę niejasne wrażenie, że mogło być lepiej.
Pokaż mimo toNa początku “Koniec pieśni” wygląda trochę jak po prostu jeszcze jedna książka fantasy, w której na warsztat wzięto bodaj najsłynniejszą kanwę dla tego gatunku - legendy arturiańskie - co nawet w polskiej literaturze nowością żadną nie jest. Autor przedstawia nam ostatnie dni starego, schorowanego Artura, które oglądamy z perspektywy giermka - Bedevira. Prolog potrafi wciągnąć, no ale to zasługa nie tylko pisarza, co po prostu bohaterów, losy Króla, który ma powrócić tak działają na czytelników.
Potem jednak okazuje się, że jest lepiej, niż może się z początku wydawać. Jest lepiej, bo nie tradycyjnie - poznajemy kolejnych bohaterów, co ciekawe nie dość, że Polaków, to jeszcze nam współczesnych. Na scenie pojawia się młody psycholog oraz dwójka nastolatków z problemami, a potem dochodzą do tego tajemnicze artefakty, i akcja dąży do połączenia wszystkich postaci, tych sprzed piętnastu wieków oraz z czasów dzisiejszych.
“Koniec pieśni” ma sporo zalet, które podnoszą ogólną ocenę powieści nawet mimo zmęczenia czytelnika - bo i Autor zmęczyć niestety potrafi. Ale ma niezły styl, trochę przypominający styl Andrzeja Pilipiuka, jednak bez typowego dla znanego pisarza “mędrkowania”, bez charakterystycznej przemądrzałości z której znany jest twórca Jakuba Wędrowycza. Świat dalekiej przeszłości jest przedstawiony dość realistycznie, przyjemnie została nakreślona walka Celtów z Saksonami, mimo iż jest to powieść fantasy można dać się Autorowi zainteresować konfliktem, który trwale odmienił oblicze dzisiejszej Anglii. Bohaterowie są może nieszczególnie skomplikowanymi postaciami, ale nie są także papierowi i lektura o ich przygodach jest interesująca. W ogóle pomysł na powieść, gdzie w naszych czasach i naszym rejonie następuje próba odmienienia przeszłości Albionu jest niezły, i raczej bez problemu można dać się Autorowi przekonać do jego wizji.
Jest jednak tu też jeden, za to całkiem spory problem - i jest nim chaos. “Koniec pieśni” to powieść całkowicie wypełniona akcją, a pisać w ten sposób naprawdę trzeba potrafić. Autor jeszcze tej sztuki do końca nie opanował, niestety, czego wyrazem jest spory bałagan panujący na stronach tej książki. Bardzo często musiałem powracać do przeczytanych już fragmentów, by ostatecznie zrozumieć o kim jest mowa w danej chwili i który z bohaterów co właściwie zrobił. Konstrukcja fabuły wymaga ostrożności, artefakty, złe moce i druidzi potrafią to i owo, wszak to opowieść o magii, a także o intrygach. Przy niektórych nieco bardziej skomplikowanych wydarzeniach język i styl Autora się nieco gubił; o ile sam twórca z pewnością wiedział, co ma na myśli, tak czytelnik faktycznie potrzebował wsparcia i ponownej analizy niektórych fragmentów. To, jak wspomniałem, potrafi zmęczyć, nawet dość mocno. Na szczęście sama historia jest interesująca i mimo pewnych okazjonalnych przeszkód pragnie się dobrnąć do jej końca, także ostatecznie trudno uznać “Koniec pieśni” za powieść kiepską. Ma wady, i owszem, ale mimo to jest dobrą książką fantasy, która fanom tego gatunku na pewno się spodoba.
Na początku “Koniec pieśni” wygląda trochę jak po prostu jeszcze jedna książka fantasy, w której na warsztat wzięto bodaj najsłynniejszą kanwę dla tego gatunku - legendy arturiańskie - co nawet w polskiej literaturze nowością żadną nie jest. Autor przedstawia nam ostatnie dni starego, schorowanego Artura, które oglądamy z perspektywy giermka - Bedevira. Prolog potrafi...
więcej Pokaż mimo toIntresująca książka dla wszystkich pasjonatów opowieści Arturiańskich. Wraz z młodym chłopakiem ze współczesnej Warszawy zostajemy wrzuceni w mroczne czasy ,kiedy to Brytowie po śmierci legendarnego króla Artura próbują odeprzeć hordy Sasów plądrujące ich ziemie. Nasz bohater odgrywa tutaj niepoślednią rolę ,posiada bowiem artefakt dzięki któremu możliwe jest wezwanie prastarych Celtyckich bóstw ,które mogą pomóc Brytom pokonać najeżdżców. Mamy w książce całą galerię postaci obowiązkowych w tego typu historiach : druidów ,księżniczkę ,nieokrzesanych barbarzyńców ,oczywiście rycerza (ale nie bez skazy). Książkę czyta się lekko i przyjemnie .Widać wyrażnie że autor jest pasjonatem legend arturiańskich ,i dobrze odrobił lekcję historii. Jak na debiut ,całkiem sprawnie i ciekawie.
Intresująca książka dla wszystkich pasjonatów opowieści Arturiańskich. Wraz z młodym chłopakiem ze współczesnej Warszawy zostajemy wrzuceni w mroczne czasy ,kiedy to Brytowie po śmierci legendarnego króla Artura próbują odeprzeć hordy Sasów plądrujące ich ziemie. Nasz bohater odgrywa tutaj niepoślednią rolę ,posiada bowiem artefakt dzięki któremu możliwe jest wezwanie...
więcej Pokaż mimo toKsiążka zaczęła się bardzo ciekawie. Główny bohater, Igi, akurat w moim typie, więc za to ogromny plus. Demony- kolejny plus. Zbrodnia i krew - I like it. Ale... Ale w pewnym momencie coś się psuje. Opisy stają się zagmatwane, albo po prostu ja ich nie rozumiem. Zakończenie wprowadza jeszcze większe zamieszanie, ale mimo to książka jest warta przeczytania. Historia została na prawdę świetnie wymyślona. Gorzej jest z zamianą jej na słowo pisane, ale to w końcu dopiero pierwsza powieść tego autora.
Książka zaczęła się bardzo ciekawie. Główny bohater, Igi, akurat w moim typie, więc za to ogromny plus. Demony- kolejny plus. Zbrodnia i krew - I like it. Ale... Ale w pewnym momencie coś się psuje. Opisy stają się zagmatwane, albo po prostu ja ich nie rozumiem. Zakończenie wprowadza jeszcze większe zamieszanie, ale mimo to książka jest warta przeczytania. Historia została...
więcej Pokaż mimo toŚwiat Króla Artura od całkiem innej, równie ciekawej strony.
Świat Króla Artura od całkiem innej, równie ciekawej strony.
Pokaż mimo toJak dla mnie zbyt chaotyczna. No i ilość literówek i błędów jest zdecydowanie za duża.
Jak dla mnie zbyt chaotyczna. No i ilość literówek i błędów jest zdecydowanie za duża.
Pokaż mimo toŚwietny melanż Brytanii z czasów upadku Artura Pendragona ze współczesnością. Krew, trupy i magia w sprawnie skonstruowanej, wciągającej opowieści o powinności, strachu i miłości, którą czyta się z zapartym tchem.
Świetny melanż Brytanii z czasów upadku Artura Pendragona ze współczesnością. Krew, trupy i magia w sprawnie skonstruowanej, wciągającej opowieści o powinności, strachu i miłości, którą czyta się z zapartym tchem.
Pokaż mimo toNiebanalna wersja legendy o królu Arturze. Fabuła niezbyt porywająca, nieco chaotyczna, ale na pewno nie wtórna. Nie czytałam z zapartym tchem, nie jest to pozycja obowiązkowa dla fanów fantastyki, ale według mnie dobra książka jak na debiut.
Niebanalna wersja legendy o królu Arturze. Fabuła niezbyt porywająca, nieco chaotyczna, ale na pewno nie wtórna. Nie czytałam z zapartym tchem, nie jest to pozycja obowiązkowa dla fanów fantastyki, ale według mnie dobra książka jak na debiut.
Pokaż mimo to