-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
Historia trzech kobiet ukazuje, jak trudne było życie kobiety w tamtych czasach. Nie ważne było ich pochodzenie, ani bogactwa, bowiem one nigdy nie były w stanie zapewnić upragnionego szczęścia i miłości. Czy te kobiety potrafiły zjednać siły i wspólnie stanąć do walki, by odnieść zamierzony sukces? Zachęcam Was do lektury zarówno tej, jak i pozostałych książek autorki, których jestem szczerą i oddaną wielbicielką.
Cała recenzja: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/07/trzy-siostry-trzy-krolowe-philippa.html
Historia trzech kobiet ukazuje, jak trudne było życie kobiety w tamtych czasach. Nie ważne było ich pochodzenie, ani bogactwa, bowiem one nigdy nie były w stanie zapewnić upragnionego szczęścia i miłości. Czy te kobiety potrafiły zjednać siły i wspólnie stanąć do walki, by odnieść zamierzony sukces? Zachęcam Was do lektury zarówno tej, jak i pozostałych książek autorki,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Biorąc do rąk tę książkę wiedziałam, że powinnam się przygotować na coś, co ciężko będzie mi opisać. Na coś, czego nie zapomnę do końca życia. A tak właściwie, to serio? Te wszystkie opinie, które mocno raziły mnie w oczy, chyba nie mogły być do końca szczere. Ciężko bowiem przelać aż takie emocje na papier. Co takiego mogło by mną wstrząsnąć, by zadać tak mocny cios, który sprawi, że serce rozpadnie się na milion drobnych kawałków? Tego miałam się dowiedzieć...
Julita, uczennica warszawskiego liceum, w niczym nie przypomina typowej nastolatki. Nie chodzi na imprezy, ani na randki, nie spotyka się z przyjaciółmi. Żyje w cieniu wydarzenia z przeszłości, które nie pozwala jej zachowywać się tak, jak klasowe koleżanki. Pewnego dnia otrzymuje propozycję, która może jej pomóc przełamać strach. Jedyne, co musi zrobić, to zatańczyć w konkursie kizomby.
Marcel jest tancerzem i instruktorem, który zaraża swoją pasją innych w szkole tańców latynoamerykańskich. Jego życie ulega całkowitej przemianie, kiedy dowiaduje się o chorobie matki. Światełkiem w tunelu okazuje się konkurs tańca, w którym mężczyzna postanawia wystartować Wygraną chciałby przeznaczyć na pomoc matce.
Dwoje obcych sobie ludzi zaczyna łączyć jedno pragnienie, chociaż każde z nich postrzega zwycięstwo w zupełnie innym wymiarze. Wydaje się, że Julitę i Marcela dzieli przepaść, której nie można pokonać, a jednak...
Mam być szczera? (No jasne!) Jeśli miałabym sięgnąć po tę książkę po opisie, może i bym to zrobiła, jednak bez większego zapału. Prędzej po okładce, która moim zdaniem ma w sobie coś, co przyciąga. Pomiędzy nią a mną nawiązała się jakaś więź, której nie mogłam przerwać. Za każdym razem, gdy na nią spoglądałam, miałam wrażenie, że woła mnie coraz głośniej. Dlaczego więc zdecydowałam się na jej lekturę? Ponieważ czułam, że to będzie książka, którą kocha autorka, i którą pokocham ja sama. Poprzednia powieść Anny Dąbrowskiej - Nakarmię cię miłością była naprawdę dobra i przyjemnie spędziłam z nią czas. Czułam jednak, że w tej odnajdę znacznie więcej. Odnajdę siebie.
Wiem, że ta recenzja może być chaotyczna. Mogę nie zwrócić uwagi na elementy, które powinnam zaprezentować. Jeśli tak się stanie - wybaczcie. Mogłabym przeczekać moment zawieszenia, w jakim znalazłam się po skończonej lekturze, jednak zdaję sobie sprawę, że za każdym razem, kiedy wspomnę jej treść, to uczucie wróci. Muszę napisać to tu i teraz, a Was proszę o wyrozumiałość. Zamknijcie na chwilę oczy. Spróbujcie się wsłuchać w ciszę, jaka Was otacza. Słyszycie ją? Wspaniale. Teraz krok drugi - słyszysz bicie własnego serca? Tak? Idealnie. Zapamiętaj więc tę melodię, bo to ona poprowadzi Cię przez treść tej książki. Poprowadzi Cię przez życie...
Często mam tak, że poznając kilka dzieł danego autora, porównuję je ze sobą. Bohaterów, historię, sposób narracji, styl, czy język. Tutaj tego nie zrobię. Wyszłoby na to, że poprzednia książka autorki nie nadaje się do przeczytania, a tak nie jest! Nakarmię cię miłością jest niesamowita, ale... W passadzie odnalazłam to, czego poszukiwałam w wielu innych historiach. Cząstkę siebie.
W rytmie passady to powieść poruszająca przede wszystkim serca. Anna Dąbrowska nie skupia się na jednym wątku, a sięga po kilka. Trudnych. Ciężkich. Prawdziwych. Julita ma problemy ze sobą, co jest następstwem pewnych traumatycznych przeżyć. Nie ufa praktycznie nikomu, trzyma się z dala od ludzi. Zbieg okoliczności stawia na jej drodze Marcela i kizombę. No właśnie... kizomba. Bardzo ciekawa byłam, jak z tym zagadnieniem poradzi sobie autorka. Jak w słowach ujmie taniec, który jest ekspresją uczuć, emocji, seksualności, zbliżenia dwójki ludzi, dwóch ciał. Jak odda nam dźwięki muzyki, uderzenia serca bohaterów, zmysłowość i wszystko to, co wiąże się z tym tańcem. Niewątpliwie było to bardzo trudne zadanie, a Anna Dąbrowska poradziła sobie z nim fenomenalnie. Wiecie jakie książki czyta się najlepiej? Te, w których autor oddaje cząstkę siebie, w których zna się na rzeczy i orientuje w temacie. Pisarka czuje taniec całą sobą, co można zauważyć po pierwszych jego opisach. Odniosłam wrażenie, że wielokrotnie zamiast pisać słowami, robiła to uczuciami. Bardzo często łapałam się na tym, że mój oddech przyspieszał, serce szybciej biło, a biodra same zaczynały się kołysać. Tak, jakby bohaterowie prowadzili mnie za rękę i uczyli tego zniewalającego tańca. Tego nie da się opisać, to trzeba poczuć i przeżyć.
Bardzo się cieszę, że autorka zastosowała narrację z punktu widzenia dwójki głównych bohaterów, Julity i Marcela. Uwielbiam te książki, w których widzę jak pewne sytuacje postrzega on, a jak ona. To od razu pozwala nam zrozumieć obie strony. Bohaterowie zostali świetnie wykreowani. Może niektórych na początku irytować zachowanie Julity, ale nim ją ocenicie, zastanówcie się, czy warto. Czasami nie wiemy, przez co ktoś przeszedł, a bardzo często właśnie traumatyczne przeżycia wpływają na nasze aktualne zachowanie. Nastolatka ma podstawy do tego, by zachowywać się tak, a nie inaczej. Anna Dąbrowska w niesamowity sposób pokazała, jak dziewczyna walczy ze swoimi słabościami i demonami przeszłości. Krok po kroku. W ten sam sposób potraktowała naukę tańca i relację z Marcelem. Niedawno recenzowałam książkę Nic do stracenia. Początek - Kirsty Moseley i pisałam Wam, że nie podobało mi się, jak główna bohaterka w ciągu dosłownie trzech dni wskoczyła facetowi do łóżka, która również doświadczyła piekła w życiu. Tam to wszystko działo się za szybko. Tutaj pisarka kroczek po kroczku zbliża bohaterów do siebie i oddala. Dokonała czegoś, co zauważyć można w prawdziwym życiu. Nie ma tu i teraz. Powoli i ze wszelkimi przeszkodami.
Spodobał (jeśli można to tak nazwać) mi się wątek z chorą matką. Oczywiście nie życzę tego nikomu. Nawet największemu wrogowi. Ujęło mnie jednak podejście Marcela do całej sytuacji. Więź, jaka była pomiędzy nim a matką. Miłość syna, który tak bardzo chciałby zmienić los. Czy to mu się uda? Czy konkurs, do którego tak się przykłada coś zmieni?
Wspomniałam już, że książka pisana jest emocjami. Tymi negatywnymi, smutnymi, wzruszającymi, jak i pełnymi nadziei, radości, miłości, zmysłowości. Wielokrotnie się wzruszyłam i zaśmiałam. Anna Dąbrowska zabrała mnie w podróż szalonym roller coasterem, który nie chciał zahamować. Choć jestem już po lekturze, to na samą myśl skręca mi się żołądek.
Bardzo spodobała mi się scena erotyczna, którą zafundowała nam autorka. Pięknie opisana, z uczuciami i emocjami, bez wulgarności. Coś niesamowitego!
Kiedy powoli w moich dłoniach zostawało coraz mniej kartek, do świadomości dochodziły myśli - zbliżam się do końca, wiem co będzie dalej. Przecież tak musi być i jest to oczywiste prawda? No bo jak można inaczej? Nie można! Droga autorko: NIE MOŻNA!!!
A jednak... zakończenie powieści przyprawiło mnie o zawroty głowy, o szalony potok łez, którego nie mogłam zahamować. Kończyłam czytać książkę nad morzem, słuchając szumu fal. Miałam wrażenie, że z moich łez zaraz utworzy się wielka kałuża, którą pochłonie woda. Miałam w tym momencie ochotę rzucić książką daleko przed siebie, tak, by jej zakończenie poszło na dno głębokiego morza. Nie tego się spodziewałam. Nie tak miało być. To mną wstrząsnęło! Moje serce rozpadło się na miliony kawałków, które nie wiem, jak pozbierać. Po prostu nie wiem... A w uszach wciąż słyszę tę melodię. Melodię kizomby, która porwała w swe objęcia bohaterów. Melodię, którą wygrywa każde z naszych serc, melodię życia.
W rytmie passady to najpiękniejsza książka jaką ostatnio przeczytałam. Autorka porwała mnie w szalony wir tańca, uczuć i emocji. Nie da się krótko napisać, co czułam w trakcie jej lektury. Powiem jednak, że po jej skończeniu nadal nie mogę dojść do siebie. Czuję, jak żołądek robi fikołka, ręce zaczynają drżeć a w oczach znów pojawiają się słone łzy. Polecam, polecam całym sercem każdemu. Tę książkę trzeba przeżyć i poczuć jej passadę.
www.kraina-ksiazka-zwana.pl
Biorąc do rąk tę książkę wiedziałam, że powinnam się przygotować na coś, co ciężko będzie mi opisać. Na coś, czego nie zapomnę do końca życia. A tak właściwie, to serio? Te wszystkie opinie, które mocno raziły mnie w oczy, chyba nie mogły być do końca szczere. Ciężko bowiem przelać aż takie emocje na papier. Co takiego mogło by mną wstrząsnąć, by zadać tak mocny cios, który...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Są takie książki, obok których nie można przejść obojętnie. Carpe diem zdecydowanie jest jedną z nich! To opowieść o wielkiej przyjaźni, miłości, trosce, chorobie, walce o życie i o docenianiu go. To szalenie emocjonalna powieść, która poruszyła wszelkie możliwe uczucia, fundując emocjonalny rollercoaster! O tej historii nie da się pisać. Trzeba ją przeżyć razem z fantastycznymi bohaterami, którzy sprawiają, że powieść ożywa. Przygotujcie chusteczki, z całą pewnością z nich skorzystacie! Polecam gorąco!!!
Pełna recenzja tutaj: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/03/carpe-diem-diane-rose-recenzja.html
Są takie książki, obok których nie można przejść obojętnie. Carpe diem zdecydowanie jest jedną z nich! To opowieść o wielkiej przyjaźni, miłości, trosce, chorobie, walce o życie i o docenianiu go. To szalenie emocjonalna powieść, która poruszyła wszelkie możliwe uczucia, fundując emocjonalny rollercoaster! O tej historii nie da się pisać. Trzeba ją przeżyć razem z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dwór mgieł i furii to jedna z najlepszych kontynuacji, jakie miałam okazję czytać! Porywa czytelnika do fantastycznego świata, w którym czai się niemal wszystko! Autorka funduje ogrom emocji, po których bardzo ciężko się pozbierać. Seria Dwór cierni i róż to jedna z najwspanialszych serii, jakie miałam okazję poznać. Mistrzostwo! Polecam gorąco, bardzo gorąco!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2017/03/dwor-mgie-i-furii-sarah-j-maas-recenzja.html
Dwór mgieł i furii to jedna z najlepszych kontynuacji, jakie miałam okazję czytać! Porywa czytelnika do fantastycznego świata, w którym czai się niemal wszystko! Autorka funduje ogrom emocji, po których bardzo ciężko się pozbierać. Seria Dwór cierni i róż to jedna z najwspanialszych serii, jakie miałam okazję poznać. Mistrzostwo! Polecam gorąco, bardzo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Powieści, w których wiodącą stronę stanowią prawdziwe wspomnienia i wątki historyczne stały się dla mnie w ostatnim czasie zdecydowanie ważne i ciekawe. Szczególnie upodobałam sobie średniowiecze i czasy II wojny światowej, która tak bardzo dotknęła nas, Polaków. Dziś przychodzę do Was ze słowami na temat książki, która skradła moje serce i myśli...
Dramatyczne losy dziewczyny z powstania. Danuta "Wira" Szlachetko jest legendą powstania warszawskiego, jedną z jego ostatnich żyjących uczestniczek; jej los odzwierciedla tragedię pokolenia Kolumbów. Jako 15-latka walczyła z bronią w ręku, kryła się w piwnicach,, przenosiła meldunki, odkopywała i opatrywała rannych. Po klęsce powstania warszawskiego została przewieziona do Niemiec, do obozu jenieckiego. Po wyzwoleniu emigrowała do Wielkiej Brytanii, gdzie jako 16-latka rozpoczęła nowe życie. W latach 60. odwiedziła Polskę i zrozumiała, że jest w swojej ojczyźnie "obcym elementem". W 2015 - już po ukazaniu się wspomnień - odwiedziła Polskę powtórnie, tym razem, aby przyjąć order Polonia Restituta.
Miałam tylko piętnaście lat, ale opaska świadczyła, że jestem w AK i niosę pomoc. Ludzie liczyli na nas i życzliwie nas witali.
Niezwykle trudno jest mi napisać o tej książce. Nie mogę podjąć się zadania, jakim jest jej ocenienie. Jak mogłabym ocenić życie Wiry, która dzielnie walczyła o mój kraj. O naszą wspólną ojczyznę, która z biegiem lat stała się dla Danuty Szlachetko obcym miejscem. Nie mogę tego uczynić, dlatego w tym przypadku będzie dość krótko lecz treściwie.
Wira z Powstania to wspomnienia Danuty Szlachetko, która zamiast siedzieć w szkolnej ławce, zaplatać warkocze i wodzić wzrokiem za przystojnymi młodzieńcami, walczyła z bronią w ręku. Mój umysł tego nie pojmuje, choć bardzo chce. Wojna wydaje się tak odległa i nierzeczywista, a jednak tak bardzo i do bólu prawdziwa. Wspomnienia spisane w książce są niezwykłe, jeśli tak można je nazwać. Obraz II wojny światowej z punktu widzenia młodej dziewczyny. Na rynku wydawniczym możemy dostać całą masę książek zahaczających o tematykę wojenną, jednak każda jest jedyna, niepowtarzalna i szalenie wyjątkowa. Ta pozycja to dusza autorki, która przeżyła piekło. Nie da się jej opisać, nie można odnaleźć odpowiednich słów, by przedstawić jej treść. Jedyna rada, aby czegokolwiek się o niej dowiedzieć, to przygarnąć i poznać w całości. Taką pozycję warto mieć na swojej półce i do niej wracać. Warto również przekazywać ją kolejnym pokoleniom, by pamiętały, aby nigdy nie zapomniały.
Jedno co mogę powiedzieć, aby Was zachęcić - nie pożałujecie. To piękna, ale i szalenie trudna historia. Prawdziwa historia. Podobno to właśnie życie pisze najpiękniejsze historie - zgadzam się z tym twierdzeniem w stu procentach, a Wirę gorąco, ale to bardzo gorąco polecam!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2017/02/wira-z-powstania-george-szlachetko.html
Powieści, w których wiodącą stronę stanowią prawdziwe wspomnienia i wątki historyczne stały się dla mnie w ostatnim czasie zdecydowanie ważne i ciekawe. Szczególnie upodobałam sobie średniowiecze i czasy II wojny światowej, która tak bardzo dotknęła nas, Polaków. Dziś przychodzę do Was ze słowami na temat książki, która skradła moje serce i myśli...
Dramatyczne losy...
Drugi tom opowieści o losach czwórki bohaterów Narodzin gniewu. Apogeum II wojny światowej.Ludzie próbują odnaleźć się w świecie, w którym rządzi nazistowski terror, a życie ludzkie wydaje się kruche i niepewne. Czy w czasach zagłady uda się ocalić miłość i przyjaźń? Jak wiele można poświęcić i jak daleko trzeba przesunąć granice moralności, by walczyć z wrogiem? Akcje sabotażu, operacje wywiadowcze, brutalna działalność Gestapo, zdrajcy i szmalcownicy, brawurowe ucieczki, a w tym wszystkim pojedynczy człowiek ze swoimi namiętnościami, wątpliwościami i słabościami, gdzie nic nie jest czarno-białe i oczywiste. [materiały wydawnictwa]
Pióro Joanny Jax poznałam przy pierwszym tomie cyklu, czyli podczas lektury Narodzin gniewu. Wtedy też narodziło się coś jeszcze - moje uwielbienie do powieści autorki. Tamta część pochłonęła mnie totalnie, przez co obawiałam się kolejnych części. Bardzo ciężko jest utrzymać tak dobry poziom w kolejnych częściach serii, nie mówiąc już o podniesieniu poprzeczki jeszcze wyżej.
Nie wiem jak to jest możliwe. Przecież wiedziałam czego mogę się spodziewać. Mogłam się domyślać, czego będzie dotyczyć dalsza fabuła. Mogłam. A autorka, choć dała mi to czego oczekiwałam, to ponownie mną wstrząsnęła, zabawiła się moimi emocjami i porządnie poruszyła wszelkie uczucia. Nie wiem jak, nie wiem dlaczego, ale bardzo za to Joannie Jax dziękuję. Nie każdy potrafi w tak perfekcyjny sposób poprowadzić fabułę kolejnej części cyklu! Aż nie mogę się doczekać dalszych losów bohaterów, z którymi szalenie się zżyłam.
Towarzyszy mi dziwne uczucie. Zazwyczaj, kiedy książka wywarła na mnie spore wrażenie, napisanie recenzji zajmuje mi maksymalnie kilka dni. Muszę poukładać sobie w głowie wszystko to, co dzięki danej opowieści zyskałam. Uciszyć emocje, by przelać słowa na klawiaturę komputera. Tym razem minęły trzy tygodnie, od kiedy przeczytałam książkę i nadal nie wiem, jakich najlepiej użyć słów, by przekazać Wam chociaż to, co najważniejsze. Zaczęłam pisać w południe. Jest niemalże północ a ja tkwię w martwym punkcie. Weno przybądź!
Pisarka ponownie funduje nam opowieść o głównych bohaterach, jakimi są: Julian Chełmicki, Emil Lewin, Alicja Rosińska i Hania Lewinówna. Ich dalsze losy przeplatają się ze sobą. Wciągają w coraz to nowsze wątki kolejnych znajomych, a cała plątanina tajemnic, intryg i rozterek perfekcyjnie łącznie się w jedną całość. To istna sieć emocjonalna, z której nie ma wyjścia, a na pewno nie jedną prostą drogą. Historia utkana nitka po nitce niezauważalnie wciąga czytelnika i nie puszcza do ostatniej strony.
Żołnierzem nie przestaje się być tylko dlatego, że wróg jest silniejszy.
Nie oszukując się, jednym z głównych wątków sagi jest wojna. Obawiałam się tego, jak ów wątek zostanie przez autorkę potraktowany.Miałam szczerą nadzieję, że nie po macoszemu, ledwie liźnięty i pozostawiający zbyt duży niedosyt. Nie. Joanna Jax dokładnie zbadała temat, dzięki czemu zaprezentowała niezwykle realne czasy II wojny światowej. Pokazała, że wojna to nie tylko walka z karabinem w ręce. To cały szereg intryg, tajemnic, niewypowiedzianych słów, układów, poświęceń. W to wszystko bardzo mocno wplątana i zakorzeniona jest miłość. Jak wiele bohaterowie są w stanie poświęcić? Jak wiele potrafią znieść?
Miłość jest prosta. Jeśli kogoś kochasz, pragniesz jego szczęścia, mimo własnego bólu i tęsknoty.
Najnowsza saga Joanny Jax wyśmienicie łączy literacką fikcję z faktami historycznymi, a opleciona dodatkowo dużą dawką emocji tworzy istny majstersztyk! Tego nie da się opisać, trzeba to poznać i poczuć!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2017/02/zemsta-i-przebaczenie-otchan-nienawisci_22.html
Drugi tom opowieści o losach czwórki bohaterów Narodzin gniewu. Apogeum II wojny światowej.Ludzie próbują odnaleźć się w świecie, w którym rządzi nazistowski terror, a życie ludzkie wydaje się kruche i niepewne. Czy w czasach zagłady uda się ocalić miłość i przyjaźń? Jak wiele można poświęcić i jak daleko trzeba przesunąć granice moralności, by walczyć z wrogiem? Akcje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Chłopiec zwany Gwiazką to wspaniała, ciepła i niezwykle magiczna opowieść o dzielnym i mądrym chłopcu, którą polecam każdemu bez wyjątku. Czas świąt powinien być rodzinnym wydarzeniem, a ta książka z całą pewnością przypadnie do gustu każdej gromadce. Gorąco polecam!
Więcej na: http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2016/12/chopiec-zwany-gwiazdka-matt-haig.html
Chłopiec zwany Gwiazką to wspaniała, ciepła i niezwykle magiczna opowieść o dzielnym i mądrym chłopcu, którą polecam każdemu bez wyjątku. Czas świąt powinien być rodzinnym wydarzeniem, a ta książka z całą pewnością przypadnie do gustu każdej gromadce. Gorąco polecam!
Więcej na: http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2016/12/chopiec-zwany-gwiazdka-matt-haig.html
Para zza ściany to wstrząsająco dobry debiut! Przemyślana i perfekcyjnie dopracowana fabuła, zarówno pod kątem kryminalnym, jak i psychologicznym. Autorka sprawnie wodzi czytelnika za nos, wciąga od pierwszej strony i trzyma w napięciu do ostatniej. Po skończonej lekturze, czytelnik pozostaje jeszcze długo w osłupieniu. Jedno jest pewna, od tego momentu już nigdy nie spuszczę córeczki z oczu. Gorąco polecam!
Więcej na: http://krainaksiazkazwana.blogspot.com/2016/12/para-zza-sciany-shari-lapena-recenzja.html
Para zza ściany to wstrząsająco dobry debiut! Przemyślana i perfekcyjnie dopracowana fabuła, zarówno pod kątem kryminalnym, jak i psychologicznym. Autorka sprawnie wodzi czytelnika za nos, wciąga od pierwszej strony i trzyma w napięciu do ostatniej. Po skończonej lekturze, czytelnik pozostaje jeszcze długo w osłupieniu. Jedno jest pewna, od tego momentu już nigdy nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Pax to jednak z piękniejszych powieści, jakie przyszło mi ostatnio czytać. Uniwersalna, mądra, poruszająca emocje i myśli. Idealna zarówno dla młodszych, jak i starszych czytelników. Nie skłamię, jeśli napiszę, że jest to powieść na miarę XXI-wiecznego Małego Księcia. Gorąco polecam!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.com
Pax to jednak z piękniejszych powieści, jakie przyszło mi ostatnio czytać. Uniwersalna, mądra, poruszająca emocje i myśli. Idealna zarówno dla młodszych, jak i starszych czytelników. Nie skłamię, jeśli napiszę, że jest to powieść na miarę XXI-wiecznego Małego Księcia. Gorąco polecam!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.com
Ostatnimi czasy bardzo modne stało się pisanie jednej historii z perspektywy dwóch osób. Zazwyczaj wzbraniałam się przed poznaniem jej na nowo, oczami drugiego bohatera. Jednak Uwikłani... Ta seria miała w sobie coś, czego nie dostrzegłam w żadnej dotychczas czytanej. Z każdym tomem było coraz lepiej i kiedy już myślałam, że trzeci tom, to szczyt tego, co mogłam dostać, okazało się, że jest jeszcze On - Hudson. I przepadłam...
Hudson Pierce wiedzie życie, o jakim wielu może jedynie pomarzyć. Ma wszystko, czego tylko zapragnie: władzę, pieniądze i cały świat u swoich stóp. Ten znany w nowojorskim środowisku biznesmenem z miliardami na koncie może zdobyć każdą kobietę, jaką tylko zechce. A jednak nie wiąże się z nikim na dłużej - znajomości z kochankami traktuje jedynie jako okazję do zabawy i do manipulowania uczuciami innych. [źródło: okładka].
Hudson, Hudson, Hudson... Co żeś mi uczynił. Nie wierzyłam. Nikomu. No bo jak? Jak to możliwe, że przez zwykłą książkę można znaleźć się w takim stanie? Do tego jeszcze czwarty tom, który jest tą samą historią, którą już przecież znam. Nie, nie, nie. To nie może być prawda. A jednak... Oh Hudsonie. To nie miało tak być. Pogodziłam się z Twoim odejściem. Nauczyłam się żyć bez Ciebie, a tu nagle... Pojawiasz się znowu i to z takim przytupem! Wypuść mnie ze swych sideł, w których więzisz mnie, od kiedy tylko pojawiłeś się w moim życiu, moim skromnym pokoiku. Jak żyć? Jak powiedzieć w końcu o Tobie partnerowi? Jakoś muszę dać radę, podobnie jak muszę poradzić sobie z napisaniem Wam czegoś więcej o książce...
Tak, znamy już tę historię i to bardzo dobrze. W końcu za nami są już trzy tomy! Czy Laurelin Paige mogła mi podarować coś nowego, choć pozornie tego samego? Nie wierzyłam, że może mnie zaskoczyć i porwać w namiętny i emocjonalny wir widziany oczami faceta! Okazuje się, że nie wszystko jest takie, jakie sobie wyobrażałam. Hudson jako mężczyzna jest niesamowity, choć gdybym miała z nim się spotkać w realnym życiu - chyba bym nie dała rady. Za to też podziwiam Alaynę - za jej odwagę, zdecydowanie i iskry szaleństwa, jakich była w stanie się podjąć. W końcu miał to być pewien układ nikomu nie szkodzący, a niosący korzyści dla obojga.
Laurelin Paige stworzyła coś, czym zachwycała mnie powoli, z każdym kolejnym tomem coraz bardziej podsycając rozgrzaną atmosferę. Pierwsza część była dobra, druga świetna, trzecia rewelacyjna. Hudson to już mistrzostwo. Nie mam jej nic do zarzucenia, ewentualnie to, że się skończyło, a ja nie wiem co ze sobą zrobić. Takich historii się nie kończy, nie stawia się ostatniej kropki. Pragnęłam gnać przez treść z prędkością światła. Z drugiej jednak strony chciałam rozkoszować się każdą chwilą, spędzoną z Hudsonem, każdym zdaniem, każdym słowem. I choć nie jest to króciutka historia, to skończyła się zbyt szybko, pozostawiając po sobie niedosyt nieskończoności. Chwila, która powinna trwać nagle pękła, niczym bańka mydlana. Koniec. Pustka.
Chcę skończyć i mam problem. Nie wiem jak dojść z Hudsonem - do końca tej recenzji. Mogłabym pisać w nieskończoność, ale nie ma to sensu. Proponuję, żebyście sami odbyły z nim zmysłową randkę i na własnej skórze przekonały się, jak działa na Was. Bo po uwikłanej trylogii już chyba jesteście? Jeśli nie - koniecznie nadróbcie zaległości. Warto!
Hudson to najbardziej zmysłowy, szalony, zaskakujący, idealny... A nie, moment, miałam podsumować książkę.... Powieść Laurelin Paige to coś, o czym nigdy nie zapomnę i zdecydowanie będę do niej (niego) wracać wieczorami. Przeżyłam niezapomnianą przygodę z serią Uwikłani i polecać ją będę każdemu. Nigdy mi się nie znudzi, choć wolałabym aby Hudson został ze mną, na zawsze. Polecam gorąco!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.com
Ostatnimi czasy bardzo modne stało się pisanie jednej historii z perspektywy dwóch osób. Zazwyczaj wzbraniałam się przed poznaniem jej na nowo, oczami drugiego bohatera. Jednak Uwikłani... Ta seria miała w sobie coś, czego nie dostrzegłam w żadnej dotychczas czytanej. Z każdym tomem było coraz lepiej i kiedy już myślałam, że trzeci tom, to szczyt tego, co mogłam dostać,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jeszcze jeden oddech to wspaniała, poruszająca historia niezwykłego człowieka, który w jednej chwili z lekarza, przeistoczył się w pacjenta. Jest to opowieść prawdziwa, o życiu niezwykle wartościowego człowieka, który swoim postępowaniem i walce z chorobą stał się wzorem do naśladowania nie tyle dla pacjentów, ile dla samych lekarzy. Polecam!
Więcej na: http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2016/10/jeszcze-jeden-oddech-paul-kalanithi.html
Jeszcze jeden oddech to wspaniała, poruszająca historia niezwykłego człowieka, który w jednej chwili z lekarza, przeistoczył się w pacjenta. Jest to opowieść prawdziwa, o życiu niezwykle wartościowego człowieka, który swoim postępowaniem i walce z chorobą stał się wzorem do naśladowania nie tyle dla pacjentów, ile dla samych lekarzy. Polecam!
Więcej na:...
Każde morderstwo wzbudza we mnie skrajne emocje. Jak można tak po prostu odebrać czyjeś życie? Odebrać możliwość poznawania świata, oglądania go, wsłuchiwania się w szepty wiatru. Jak można pozbawić kogoś oddechu? Gdy w grę wchodzą morderstwa popełniane na dzieciach... Moje serce fika koziołki w przypływach gniewu, a emocje sięgają zenitu. Jak było tym razem?
Naśladowca jest moim pierwszym spotkaniem z Ericą Spindler. Właściwie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. To, co zdecydowanie przykuło moją uwagę to zjawiskowa okładka i naprawdę bardzo ciekawy opis. Liczyłam na bardzo dobrą lekturę, która będzie mnie trzymać w napięciu do ostatniej kropki.
Pięć lat temu w małym miasteczku Illinois zostały zamordowane trzy dziewczynki - wszystkie we własnych sypialniach, wszystkie w tym samym wieku. Na miejscu zbrodni nie znaleziono żadnych śladów. Sprawa Mordercy Śpiących Aniołków, jak nazwała go prasa, stała się obsesją detektyw Kitt Lundgren. Dochodzenie zakończyło się klęską, co Kitt przypłaciła zdrowiem i załamaniem kariery zawodowej. Teraz morderca wraca, by kontynuować makabryczne dzieło. Śledztwo prowadzi ambitna detektyw Riggio, która niechętnie przystaje na pomoc Kitt. Jednak to właśnie Kitt jako pierwsza dostrzega niuanse różniące dzisiejszą zbrodnię od morderstw sprzed lat.
Co pierwsze rzuciło mi się w oczy? Już po kilku stronach zauważyłam, że autorka prowadzi swoją powieść w zaskakująco szybkim tempie! Porywa czytelnika od pierwszych stron i nie puszcza, ani na chwilę! Chwilowy zachwyt? Z całą pewnością nie! Jeśli w którymś momencie akcja zwalnia, to tylko dlatego, żeby złapać oddech i znów dać się porwać w zabójczy wir. Istne szaleństwo. Co w thrillerach cenię najbardziej? Umiejętność wodzenia za nos czytelnika. Czy Erica Spindler wspomnianą umiejętność opanowała? Zdecydowanie! Podczas lektury, przez głowę przeleciały mi różne scenariusze. Najróżniejsze. Jednak to, co stworzyła pisarka nawet by mi się nie przyśniło! Nigdy bym na to nie wpadła i jeżeli lubicie mocny element zaskoczenia, dreptanie śladami, by nagle podnieść głowę i stwierdzić, że zawędrowało się w ślepy zaułek, to ta książka jest zdecydowanie dla Was!
Kreacja bohaterów, to kolejny element, który mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że można wpleść tyle wątków z prywatnego życia chociażby Kitt, tak, żeby jakość powieści się nie pogorszyła. Pisarka sprawnie przeplata między sobą różne wątki, które razem tworzą bardzo dobrą całość. Spodobała mi się również gra, jaką prowadził zabójca z Lundgren. Przemyślana, budująca napięcie i wciągająca czytelnika. Nie pozostaje mi nic innego, jak bić brawa i rozejrzeć się za innymi dziełami autorki.
Naśladowca to książka, którą z czystym sumieniem mogę polecić miłośnikom thrillerów i kryminałów, zarówno tych zaawansowanych, jak i tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z tym gatunkiem. Powieść Erici Spindler poprowadzona jest w mocnym tempie i w dużym napięciu. Zaskakujące zwroty akcji, genialnie przemyślana fabuła i niebanalni bohaterowie tworzą znakomitą całość. Do tego autorka, która niezwykle umiejętnie bawi się z czytelnikiem w kotka i myszkę do ostatniej strony. Polecam gorąco!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.com
Każde morderstwo wzbudza we mnie skrajne emocje. Jak można tak po prostu odebrać czyjeś życie? Odebrać możliwość poznawania świata, oglądania go, wsłuchiwania się w szepty wiatru. Jak można pozbawić kogoś oddechu? Gdy w grę wchodzą morderstwa popełniane na dzieciach... Moje serce fika koziołki w przypływach gniewu, a emocje sięgają zenitu. Jak było tym razem?
...
Kursor miga i miga, a ja w dalszym ciągu nie wiem od jakich słów zacząć. Podobno napisanie pierwszego zdania jest najtrudniejsze - ja mam je już za sobą. Trudne jest również sięganie po książki z gatunku, którego zazwyczaj się nie czyta. Dlaczego? Bo język nie taki, schematyczne historie i bohaterowie skrajnie przesłodzeni, którzy za sprawą magicznej różdżki rozwiązują swoje niesłychanie ogromne problemy. W moje ręce trafiła książka. Opis całkiem ciekawy, ale tytuł i okładka sprawiały wrażenie, że po raz kolejny uda mi się spotkać z tym, co już oklepane. Jednak ten milion wyświetleń na Wattpadzie o czymś chyba jednak świadczy?
Na koniec pragnę dodać jeszcze, że Uratuj mnie to jedna z najlepszych debiutanckich powieści, jakie przyszło mi poznać. Życzę Ani Bellon wielu tak dobrych książek jak ta. Polski rynek wydawniczy zyskał kolejnego naprawdę dobrego pisarza!
Uratuj mnie to piękna opowieść o miłości, wielkiej i nieprzemijającej przyjaźni. O trudach życia i podejmowaniu decyzji, tych łatwych i niezmiernie trudnych. To książka o bólu, cierpieniu, pustce, ale i szczęściu, zaufaniu, wierze w drugiego człowieka i samego siebie. W końcu to powieść, która żyje, a swoją muzyką zaraża każdego, kto się jej podda. Skusisz się? Na zbliżającą się jesień to idealna pozycja. Polecam!
Więcej na: http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2016/09/uratuj-mnie-anna-bellon-recenzja.html
Kursor miga i miga, a ja w dalszym ciągu nie wiem od jakich słów zacząć. Podobno napisanie pierwszego zdania jest najtrudniejsze - ja mam je już za sobą. Trudne jest również sięganie po książki z gatunku, którego zazwyczaj się nie czyta. Dlaczego? Bo język nie taki, schematyczne historie i bohaterowie skrajnie przesłodzeni, którzy za sprawą magicznej różdżki rozwiązują...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"To właśnie ten moment, w którym wszystko się zaczyna... Wytrzymaj. Nie daj się. Żyj dalej i nie poddawaj się."
Anna McPartlin zasłynęła w Polsce pierwszą wydaną tu książką Ostatnie dni królika. Niestety nie miałam okazji jej przeczytać, ale kierowana całym szeregiem niezwykle pozytywnych opinii na jej temat, sięgnęłam po kolejną powieść autorki. Właściwie nie do końca wiedziałam, czego mam się spodziewać. Liczyłam na duże emocje, łzy, targające mną nerwy i tak zwanego kaca książkowego. Myślicie, że autorce udało się to wszystko ze mnie wycisnąć, skoro recenzję piszę dopiero dziś, a książkę skończyłam czytać cztery dni temu?
Pisarka w swoim dorobku ma już na koncie kilka bardzo dobrych, bestsellerowych powieści. W Polsce publikacji doczekały się dopiero dwie. Pierwsze co skłoniło mnie do poznania Gdzieś tam, w szczęśliwym miejscu to bardzo pozytywne recenzje na temat Królika. Jednak to nie wszystko. Aktualnie pomieszkuję w Irlandii. Przydałoby się w takim razie poznać i tutejszych autorów, prawda? Okazuje się, że nie kto inny, jak właśnie Anna McPartlin jest irlandzką powieściopisarką. Zadebiutowała w 2006 roku powieścią Pack up the moon. Największą inspiracją autorki są jej przyjaciele i rodzina, a powieści w dużej mierze są odbiciem jej własnych doświadczeń.
Gdzieś tam... rozpoczyna się końcem historii. Od samego początku wiemy, jaki będzie finał opowieści. Niektórzy mogą stwierdzić - po co w takim razie, w ogóle ją czytać, skoro znam zakończenie? W tego typu powieściach właściwie nie chodzi o koniec. Nie chodzi chyba nawet o początek, a o całe rozwinięcie. To, jak pewne sytuacje w życiu się potoczą lub zakończą zależy od wielu czynników, o których postanowiła napisać McPartlin.
Maisie nigdy nie miała łatwego życia. W wieku osiemnastu lat, podobnie jak wiele nastolatek wybrała się na randkę. Właściwie nie chciała na nią iść, ale łatwiej było jej się zgodzić, niż odmówić. Finał był tragiczny. Niewinne pocałunki przeistoczyły się w gwałt na młodej dziewczynie. Ze strachu dziewczyna zostaje partnerką oprawcy, mając nadzieję, że szybko uda jej się go zostawić. Wtedy zgromadzone nad nią chmury zaczynają przybierać coraz ciemniejsze kolory. Maisie jest w ciąży. Ciężarna zostaje zmuszona do wyjścia za mąż za Danny'ego i spędzenia z nim reszty życia. Mąż - ostoja spokoju, bezpieczeństwo, miłość, pomoc, zrozumienie. Tak powinno być. Niestety i w tym przypadku jest zupełnie inaczej. Danny jest oprawcą, katem, brutalnym facetem, którego celem numer jeden jest znęcanie się nad żoną i synem. Wydaje się, że po prostu gorzej być nie może. Przemoc fizyczna, psychiczna, seksualna. Czy tej kobiecie (dziewczynie) może przytrafić się coś jeszcze gorszego? Syn, który został poczęty w brutalny sposób, również w brutalny sposób umiera, mając zaledwie 15 lat. Dwadzieścia lat po tym tragicznym wydarzeniu Maisie staje przed widownią, by podzielić się własnymi doświadczeniami. Rozpoczyna wykład opisując własne życie, drogę jaką musiała przebyć, by móc stanąć właśnie w tym momencie w miejscu, w którym się znalazła...
Są takie książki, które miażdżą czytelnika pod każdym względem. Fabułą, językiem, stylem, uczuciami, emocjami. Po prostu wszystkim. Taka właśnie jest ta książka. Nie można się od niej oderwać. Nie można choćby na chwilę pozostawić Maisie samej, której tak bardzo chce się pomóc. Wyrwać ją z tej chorej sytuacji, która nie zdaje się mieć końca. Jak wiele złego może spotkać jednego człowieka. Jak dużo jest w stanie udźwignąć młoda, niewinna dziewczyna, pozbawiona wszelkich normalnych wartości życia. Odebrano jej wszystko. Wszystko...
Czy książka mnie wzruszyła? Właściwie nie wiem, czy "wzruszyła" to odpowiednie słowo. Czuję się tak, jakby nade mną zawisły ciemne chmury, z których lecą nieskończone krople deszczu. Ale nie, to nie deszcz. To tylko moje łzy, spływające cichutko po policzku. To co słyszę, to nie wiatr, który szaleje za oknem, a szloch wydobywający się ze mnie, kiedy próbuję opisać to, co czułam. Gdzieś tam...to smutna, przykra i często przerażająca historia. Autorka poruszyła wiele niezwykle trudnych wątków, jakimi są utrata młodzieńczych lat, miłości, godności człowieka, utrata dziecka. To chyba największy ból. Kobiety to niezwykle silne istoty. Ból jaki potrafią znieść nie zna granic. Jednak utrata własnego dziecka, które nosiło się pod sercem... Na samą myśl cisną mi się łzy do oczu.
Ktoś może pomyśleć, że faktycznie, historia smutna, przygnębiająca, ale mimo wszystko mało realistyczna. Cóż, osobiście nie znam kogoś, kto przeszedłby tyle, co Maisie. Ale z drugiej strony, czy na pewno wiemy, co dzieje się u naszych sąsiadów? Osób, które mijamy na chodniku, nie zwracając uwagi na to, dlaczego ta kobieta nosi okulary przeciwsłoneczne, choć słońca nie widać od kilku dni? Anna McPartlin ma wspaniały styl, który sprawia, że książka żyje. Jest niezwykle realistyczna. Każdy z bohaterów wykreowany jest z wielką starannością. Każdego poznajemy bardzo dokładnie. Choć spotykamy się tutaj z narracją trzecioosobową, to poprowadzona jest tak, że zaznajamiamy się z odczuciami i emocjami wszystkich bohaterów. Możemy się dowiedzieć, co nimi kieruje, jak oni postrzegają swój świat. Powieść mną wstrząsnęła, wyzwoliła masę najróżniejszych emocji. Tak bardzo chciałam tam wejść i potrząsnąć ich życiem. Wyrwać kilka osób z nieodpowiednich miejsc. Niestety tak się nie da.
Zakończenie jest pewnego rodzaju klamrą, zamykającą całą opowieść. Odnajdziemy tu wszystkie odpowiedzi na dręczące nas pytania. Autorka nie zostawia czytelnika z niedopowiedzeniami, odczuciem, że czegoś zabrakło i domysłami, że może pojawi się kolejna część. Nie. Kończąc czytać, dowiemy się wszystkiego, co wcześniej nie zostało powiedziane.
Gdzieś tam, w szczęśliwym miejscu to niezwykle emocjonująca, wzruszająca, smutna i realistyczna opowieść o pustce, utracie, bólu, cierpieniu, drodze do normalnego życia i dorastaniu. To książka, która wyciska potoki łez z najbardziej zatwardziałych serc. Dodatkowo, jest to książka, którą polecam dosłownie wszystkim. Tym, którzy lubią się wzruszyć, potrzebują zrozumieć, pragną czegoś, co nimi wstrząśnie i pobudzi ich emocje. Polecam kobietom i mężczyznom, dorosłym i młodzieży, matce i córce. Wszystkim.
"A tym, którzy ukrywają swoją prawdziwą tożsamość, chciałabym przekazać tylko jedno: macie prawo do miłości.
Musicie tylko być sobą i tę miłość odnaleźć."
http://krainaksiazkazwana.blogspot.com
"To właśnie ten moment, w którym wszystko się zaczyna... Wytrzymaj. Nie daj się. Żyj dalej i nie poddawaj się."
Anna McPartlin zasłynęła w Polsce pierwszą wydaną tu książką Ostatnie dni królika. Niestety nie miałam okazji jej przeczytać, ale kierowana całym szeregiem niezwykle pozytywnych opinii na jej temat, sięgnęłam po kolejną powieść autorki. Właściwie nie do...
New Adult? Elementy paranormalne? Tytuł nawiązujący do motywów biblijnych. Czy taka książka może być dobra? To znaczy dobra dla mnie? Miałam opory, żeby podjąć się jej recenzji. Przypuszczałam, że tym razem będzie to dość negatywna w moim odczuciu opinia. Czy moje przypuszczenia były słuszne? Przekonajmy się.
Znaleziono go w koszu na pranie w pralni Quick Wash. Miał zaledwie kilka godzin i był bliski śmierci. Jego matka, młoda narkomanka, porzuciła go zaraz po narodzinach. Zmarła zresztą kilka dni później. Mojżesz przeżył - dziecko z problemami, z którego wyrósł chłopak z problemami. Był urodziwy i egzotyczny, niespokojny, mroczny i milczący. Samotny. Budził lęk i ciekawość...
Dalsza część opisu nie ma sensu. To i tak nie przygotuje cię na to, co otrzymasz. Mnie, podobnie jak Georgii, nie przygotowało. Niby wiedziałam, o czym będzie książka, ale myliłam się.Totalnie nie byłam gotowa na to, co dostałam...
Kiedy zaproponowano mi przeczytanie Prawa Mojżesza pisząc, że w końcu udało się ściągnąć książkę Amy Harmon do Polski, nie wiedziałam o co tak naprawdę chodzi. Nie znałam tej autorki i nigdy o niej nie słyszałam. Później pojawiły się pierwsze recenzje blogerek. U jednej chaos, którego była świadoma. Druga pisała o totalnym pochłonięciu, wielkich uczuciach i kilku innych sprawach. Czułam się coraz bardziej zainteresowana. Chociaż, fakt, że innym się spodobała nie oznaczał, że przypadnie do gustu i mnie, prawda? Zaczęłam czytać. Coś tam niby się działo, ale podejrzewałam, że to jednak będzie po prostu New Adult. Nic nowego, świeżego. Tak przeczytałam kilkanaście stron. Po tym zaczęło się robić coraz ciekawiej, coraz bardziej intrygująco.... Po niedługiej chwili doszłam do wspominanych uczuć. Faktycznie, były już całkiem dobre. Trafiały do mnie. Mocno. W końcu zaznajamiając się z wątkiem paranormalnym przeszłam do czegoś, o czym ciężko mi napisać. Mojżesz widzi zmarłe dusze. Do tego ma niesamowity talent. Po cudownych opisach wpadłam w wir. Tajfun, huragan, sztorm to za mało by określić jakie emocje mną targały. Płakałam. Płakałam jak głupia, zalewając słonymi łzami kolejne wyrazy powieści. Przerywałam czytanie, siadałam na oknie, by chwilę się ochłodzić. Spoglądając w gwiazdy myślałam nad tym, co właśnie wyniosłam z lektury. Starałam się zrozumieć i poczuć to, co czuli oni, oboje niegotowi na to, co ich spotkało. Ja również nie byłam na to gotowa. Prawo Mojżesza czytałam dwie noce. Mogłabym przeczytać w jedną. Chciałam tak zrobić, lecz nie dałam rady. Ta powieść bardzo mocno mnie poruszyła. Już dawno tak bardzo nie płakałam na książką. W ogóle dawno tyle nie płakałam.
Mojżesz i Georgia są genialnie wykreowani. Nic nie zostało pominięte. Niczego tutaj nie brakuje. Wszystko w odpowiednim momencie zostaje wyjaśnione. Nie wiem kogo z nich polubiłam bardziej. Pierwszy raz tak mam. Zawsze trzymałam stronę jednej osoby, a tutaj... Nie potrafię. Jestem pomiędzy i mocno kibicuję zarówno jej, jak i jemu. Może na stronę dziewczyny trochę bardziej przeciąga mnie to, że jesteśmy do siebie w wielu kwestiach bardzo podobne. Ich pasje są równie piękne. On wspaniale maluje. Jest niesamowitym artystą. Ona za to ma smykałkę do zwierząt, szczególnie do koni. Miłośnicy tych stworzeń również doskonale odnajdą się w tej książce. Można z niej wiele się dowiedzieć na temat hipoterapii. Opisy murali wychodzących spod ręki Mojżesza są tak barwne i dokładne, że zamykając oczy odnosi się wrażenie, jakby się siedziało jemu za plecami i oglądało dzieło z bliska. Kiedy czyta się o koniach, można poczuć, jakby się na nich siedziało lub gładziło ich aksamitną skórę. Coś niezwykłego.
To nie jest książka, którą można zamknąć w konkretnych ramach gatunkowych. New Adult, bo dotyka historii młodych ludzi, starających się poradzić sobie z problemami. Paranormal romans - romans, ponieważ pomiędzy głównymi bohaterami są uczucia, jest miłość, a paranormal ze względu na zdolności Mojżesza. Thriller, bo jest wstrząsający. Kryminał, bo i takie wątki tu znajdziemy. Oczywiście znajdziemy tutaj również motyw biblijny, związany głównie z Mojżeszem. W moje ręce pierwszy raz trafiła taka książka. To zupełna nowość na polskim rynku wydawniczym!Powiew świeżości i czegoś zupełnie nowego. To powieść, która skrywa wielkie tajemnice, zaskakuje niezwykłymi zwrotami akcji, trzyma w napięciu do samego końca i bardzo mocno porusza serce. Autorka w każdym calu dopięła wszystko na ostatni guzik. Zadbała o każdy możliwy szczegół. Sprawiła, że to nie jest zwykła książka. To magia. To coś, czego nigdy nie zapomnę. Będę długo mieć ją w pamięci i zastanawiać się nad wieloma sprawami, które mnie poruszyły. Nawet teraz, przypominając sobie pewne sceny, czuję spływające po policzku słone krople. Niezwykłe. Przepraszam, ale brakuje mi słów, by przedstawić to, co przeczytałam i poczułam.
Amy Harmon ma niezwykły talent. Pisze genialnie. Wprost rewelacyjnie. Jej opisy są jak żywe, a dialogi perfekcyjne. Bawi, wzrusza i skłania do myślenia. Tą książką autorka kupiła mnie w stu procentach i mam nadzieję, że uda mi się przeczytać więcej historii, które wyszły spod jej pióra. Jest fenomenalna.
Prawo Możesza to książka, na którą podobnie jak Georgia prawdopodobnie nigdy nie będziesz gotowy. Weź ją do ręki, zaszyj się w samotnym kącie i oddaj się lekturze. To wir wszystkiego, co do tej pory spotkałeś. To książka, która sprawi, że z oka największego twardziela poleci przynajmniej jedna łza. To powieść, o której nie zapomnisz, a myśleć nad jej sensem będziesz jeszcze długo po skończonej lekturze. Polecam z całego serca!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.com
New Adult? Elementy paranormalne? Tytuł nawiązujący do motywów biblijnych. Czy taka książka może być dobra? To znaczy dobra dla mnie? Miałam opory, żeby podjąć się jej recenzji. Przypuszczałam, że tym razem będzie to dość negatywna w moim odczuciu opinia. Czy moje przypuszczenia były słuszne? Przekonajmy się.
Znaleziono go w koszu na pranie w pralni Quick Wash. Miał...
Tajemniczy ogród to jedna z najpiękniejszych powieści, jakie kiedykolwiek miałam okazję poznać. Pierwsze fragmenty tej fantastycznej historii opowiadała mi jeszcze babcia, a moja bujna wyobraźnia puszczała wodze fantazji. Kiedy pierwszy raz przeczytałam samodzielnie tę powieść, byłam najszczęśliwszym dzieckiem na świecie. Od tego momentu marzyłam o tym, by swojej małej biblioteczce mieć własny, wyjątkowy egzemplarz. W końcu go znalazłam.
Krótki opis fabuły dla tych, którzy jakimś cudem do magicznego ogrodu jeszcze nie trafili. Mary Lennox, to dziewięcioletnia dziewczynka, która przenosi się z Indii, do szarej, cichej i smutnej angielskiej posiadłości wuja. Wtedy jeszcze nie przypuszcza, że tuż za wielkim murem czeka na nią inny świat, w którym spędzi niezapomniane chwile. Drogę do niego wskaże jej maleńki ptaszek i od tego momentu, wszystko zacznie nabierać pięknych barw, a mieszkańcy angielskiej posiadłości zostaną zmuszeni do przypomnienia sobie o dobrze ukrytych uczuciach i emocjach, do których zgubili klucz... Klucz do magicznego miejsca.
Tajemniczy ogród nie jest zwykłą historią skierowaną do najmłodszych czytelników. Jest to powieść ponadczasowa, do której z wielką przyjemnością wraca niejeden dorosły. Autorka, za pomocą dziecięcych bohaterów ukazuje prawdy życiowe, dotyczące wszystkich ludzi. Pokazuje, jak należy żyć w zgodzie z naturą. Jest to opowieść o dojrzewaniu młodych ludzi, których los postawił w takiej, a nie innej sytuacji. Mary wychowywana była przez nianię. Collin z dala od ojca w przekonaniu, że sam bliski jest śmierci.
Tajemniczy ogród po raz pierwszy wydany został w 1911 roku i do dziś nie stracił na swojej popularności. Przetłumaczony został na wiele różnych języków. Doczekał się kilku ekranizacji, z czego moją ulubioną jest ta z 1993 roku w reżyserii Agnieszki Holland. Na podstawie tej powieści powstało wiele gier, puzzli, kolorowanek. Całkiem niedawno ukazała się również modna kolorowanka dla dorosłych z motywami Tajemniczego ogrodu.
Jak już wspomniałam, bardzo długo szukałam idealnego wydania tej wspaniałej książki. Uważałam, że tak piękna historia zasługuje na piękne i wyjątkowe wydanie. W końcu się doczekałam. Wydawnictwo Zysk i S-ka może pochwalić się wyjątkowym egzemplarzem. Książka jest w twardej oprawie z obwolutą, jednak ilustracja na okładce jest identyczna, jak ta na obwolucie. Ilustracje Ingi Moore są przepiękne, jednak moim zdaniem skierowane do starszych czytelników. Są wspaniałe, lecz trochę nostalgiczne, zmuszające do głębszego poznania ilustracji. Papier z jakiego skorzystano jest wręcz idealny. Dobrej jakości, gruby, bez połysku. Czcionka jest odpowiedniej wielkości, co idealnie ze sobą współgra. Uważam, że to wydanie jest świetnym pomysłem na prezent dla miłośników pięknych książek.
Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji przenieść się do magicznego miejsca, jakim jest tajemniczy ogród, to zdecydowanie zachęcam. Powolutku zbliżać będzie się jesień. Według mnie idealny czas na gorącą herbatę w fotelu pod kocykiem, z przepięknym wydaniem Tajemniczego ogrodu. Wiem, że nie zawiedziecie się. Mam nadzieję, że za kilka lat, będę mogła otworzyć bramy tego wyjątkowego miejsca dla mojej córeczki, która mam nadzieję, zachwyci się nim tak, jak ja wiele lat temu.
http://krainaksiazkazwana.blogspot.com (recenzja z wieloma fotografiami)
Tajemniczy ogród to jedna z najpiękniejszych powieści, jakie kiedykolwiek miałam okazję poznać. Pierwsze fragmenty tej fantastycznej historii opowiadała mi jeszcze babcia, a moja bujna wyobraźnia puszczała wodze fantazji. Kiedy pierwszy raz przeczytałam samodzielnie tę powieść, byłam najszczęśliwszym dzieckiem na świecie. Od tego momentu marzyłam o tym, by swojej małej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Myślę nad słowami, których mogłabym użyć do opisania tego, co pragnę przekazać po przeczytaniu tej książki i od dwóch dni mam pustkę w głowie. Po prostu. Nie wiem od czego zacząć i na czym skończyć. Napisać to w kilku słowach, czy rozpisywać się, choć potok liter i tak nie odda tego, co czuję i myślę po skończonej literaturze. Najlepszą recenzją tej książki jest ona sama. Nie da się o niej pisać, ją trzeba przeczytać, poznać i poczuć. Spróbuję Wam jednak ją trochę przybliżyć, może jednak się uda?
Pan Wilk i tajemnice tajemnic to druga część wilczej trylogii. Pierwszy tom w moje ręce trafił zupełnie przypadkowo. Ola z bloga Stan: Zaczytany zaproponowała mi (wtedy jeszcze bardzo świeżej blogerce) udział w Book Tour. Długo się nie zastanawiając, zgodziłam się. Jakie było moje zaskoczenie, gdy przystąpiłam do lektury. Autor mnie zdecydowanie zaskoczył, bowiem takiej książki, na polskim rynku wydawniczym jeszcze nie było. Pan Wilk i kobiety - pierwsza część trylogii, to książka, która postawiła bardzo wysoko poprzeczkę. W cyklach już tak jest, że często kolejne części nie dorównują pierwszej, która jest genialna. Trochę się obawiałam w związku z tym, jak będzie tym razem. Znowu dostanę dużą dawkę seksu, poznam wiele różnych kobiet? Miałam nadzieję, że Jarosław Wilk czymś mnie jednak zaskoczy. Znów. Tego potrzebowałam, na to czekałam z utęsknieniem. Teraz z jeszcze większym utęsknieniem będę czekać na tom trzeci, który właśnie się tworzy.
Tak jak wspomniałam, potrzebowałam zaskoczenia. Potrzebowałam czegoś, co rozłoży mnie na łopatki i nie będę mogła się pozbierać. Czy w końcu to dostałam? Odkryjmy tajemnice...
Na stronie dziesiątej, gdzie kończy się prolog, wzruszyłam się. Tego bym nie przypuszczała. Znając pierwszą część spodziewać mogłabym się wszystkiego, ale tego? Tego, że Jarosław Wilk mnie wzruszy? Nigdy! A jednak. Kilka stron dalej zalewałam się łzami. Słonymi kroplami wywołanymi napadem śmiechu. Autor ma niezwykły styl. Czytając jego książki odnosi się wrażenie, jakby się go słuchało. Jakby siedziało się przy kominku z lampką dobrego wina (o którym notabene często wspomina) i słuchało opowieści 44-letniego mężczyzny. Tym razem jednak jest inaczej niż w poprzedniej części. Książkowy Wilk zmienia się. Zauważa, że przelotne przygody już go tak nie fascynują. Oczywiście płeć przeciwna, dobre jedzenie i wino są tu wyraźnie zaznaczone. W końcu miał to być erotyk? Wilk szuka jednak czegoś więcej. Bliskości? Głębszej relacji? Miłości? Sam nie do końca wie, czego chce. Z jednej strony seksu i dobrej zabawy, z drugiej jednak pewnej stabilizacji. Jedno w nim nie zmienia się od samego początku. Miłość do tej jednej, jedynej kobiety, najbliższej jego sercu. Do Loli - wilczej córki. To ona jest jego nadzieją i promieniem słońca, który oświetla ciemne zakamarki życia.
Nie będę przytaczać cytatów, które mną zawładnęły, bo prawdopodobnie przepisałabym połowę książki. To kolejne, co mnie tak bardzo zaskoczyło. Mocna strona refleksyjna. Wiele pięknych, niezwykle trafnych i mądrych słów. Bardzo prawdziwych. Bardzo... życiowych. Wiele z nich trafiło do mnie bezpośrednio. Sprawiło, że przywoływałam w pamięci różne wspomnienia. Jarosław Wilk nieświadomie uzmysłowił mi pewne kwestie, które od jakiegoś czasu szukały w mojej głowie rozwiązania. Refleksje jednak, to nie wszystko. Duża dawka naprawdę dobrego humoru! Nie raz i nie dwa zatrzymywałam się w treści, bo co chwilę przypominałam sobie słowa, które bardzo mnie rozbawiły. W końcu są jeszcze emocje. Tym autor mnie pozamiatał. Dałabym sobie rękę ściąć, że nie uda mu się wzruszyć mnie na tyle, by z moich oczu popłynęły łzy. Łzy głębokiego wzruszenia. Dziś chodziłabym bez ręki... Szacun, ogromny szacun!
No dobra, są refleksje, jest genialny humor, są ogromne emocje i łzy. Czego więc w tej książce nie ma? Czego na pewno w niej nie znajdziemy?
Powiem tak: jeśli szukasz kontynuacji Greya - odpuść, nie znajdziesz. Jeśli szukasz zajebiście bogatego i na zabój przystojnego faceta - odpuść. Jeśli szukasz taniego erotyku, przepełnionego seksem, seksem i jeszcze raz seksem rozwlekającego się przez większość kartek - odpuść, tego też nie znajdziesz. Jeśli chcesz książki, która z góry wiadomo jak się skończy i generalnie niczym Cię nie zaskoczy - również odpuść.
Autor pozostaje dla mnie nieodkrytą tajemnicą. Ile w Wilku jest Wilka? Na ile książkowy Wilk jest odbiciem tego prawdziwego? Gdzie kończy się fikcja, a zaczyna prawdziwe życie? W którym momencie Jarosław Wilk sięgnął po kredki fantazji, by podkoloryzować to, co napisał? Ciekawość zżera czytelnika, który apetytu na więcej, nabiera z każdym kolejnym zdaniem.
Pan Wilk i tajemnice tajemnic to genialna książka. Niby kontynuacja, a jednak zupełnie inna od poprzedniczki. Jest śmiech, są refleksje, uczucia, głębokie emocje i łzy. Chwile zwątpienia, wkurzenia, radości i smutku. Ta książka zawiera wszystko to, czego wielu innym brakuje. Jest jedyna w swoim rodzaju. Jest nietuzinkowa, łamiąca schematy i zdecydowanie zaskakująca. Jarosław Wilk swoją książką rozłożył mnie na łopatki, rozrzucił moje myśli w różnych kierunkach, a na koniec porządnie nimi zamieszał i pozostawił z nieodpartą chęcią na więcej!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.com
Myślę nad słowami, których mogłabym użyć do opisania tego, co pragnę przekazać po przeczytaniu tej książki i od dwóch dni mam pustkę w głowie. Po prostu. Nie wiem od czego zacząć i na czym skończyć. Napisać to w kilku słowach, czy rozpisywać się, choć potok liter i tak nie odda tego, co czuję i myślę po skończonej literaturze. Najlepszą recenzją tej książki jest ona sama....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Muszę sączyć to uczucie powoli - jak drinka. Nie mogę się na nie rzucić dwoma haustami, bo wszystko popsuję.
Sen. Czym jest sen? Znacie to uczucie, kiedy to, co na jawie, miesza się z życiem codziennym? Doznaliście sytuacji, w której uparcie twierdziliście, że coś się wydarzyło, a okazywało się, że to zwykły sen? Ja tak miałam. Niejednokrotnie. Bardzo dziwne lecz fascynujące uczucie. Nigdy bym nie przypuszczała, że w moje ręce może trafić książka, która ma możliwość wywołać we mnie podobne uczucia. Czy tej się udało?
Marta Alicja Trzeciak na swoim koncie ma już kilka niebanalnych powieści. Debiutowała książką Inframundo. Jest dwukrotną stypendystką Stypendium Kulturalnego Miasta Gdańska. Za powieści Bliżej dalej oraz Dwa życia Kiki Kain zdobyła wyróżnienie w kategorii prozy pomorskiej i kaszubskiej COSTERINA. Aktualnie prowadzi warsztaty kreatywnego pisania. Z twórczością autorki spotkałam się po raz pierwszy w jej najnowszej powieści i żałuję. Żałuję, że nie trafiłam na jej prozę wcześniej!
Pewna pisarka, szukając natchnienia, przyjeżdża do małej wsi, aby w ciszy i spokoju rozpocząć pracę nad swoją najnowszą książką. Kobieta wynajmuje pokój u Szarej - gospodyni, która mieszka razem ze swoją matką oraz wnuczką. Wynajmowane cztery ściany mają być nawiedzone, jednak autorka czuje się w nich świetnie i wie, że spędzi w nich miło czas. Od tego momentu wszystko zaczyna się ze sobą mieszać. Sny wydają się być rzeczywistością, a rzeczywistość zdaje się być jak ze snu. Co w tym wszystkim jest prawdą, a co nie? Gdzie jest granica pomiędzy rzeczywistością, a iluzją?
Co mogę powiedzieć o tej książce? Pierwsze co nasuwa mi się na myśl to WOW! Pierwszy raz miałam możliwość przeczytać tak dobrą i polską prozę. Na pewno nie tego się spodziewałam, wybierając ten tytuł. Zdecydowanie nie jest to książka lekka i relaksująca, którą można przeczytać w jeden wieczór. To ten typ powieści, nad którym trzeba pomyśleć, zastanowić się i wysilić szare komórki. Książka nie ma jednoznacznego przekazu. W zależności od tego, jak odbierasz rzeczywistość, tak odbierzesz tę pozycję. Historia opisana przez Martę A. Trzeciak nie jest lekka, ale nie jest też kosmicznie trudna i nużąca. Choć ta magiczna opowieść z pozoru wydaje się nierealna, to po dłuższej chwili namysłu okazuje się być bardzo rzeczywista i prawdopodobna.
Autorka zajmuje się prowadzeniem kursu kreatywnego pisania. Po przeczytaniu tej książki wiem, że chciałabym kiedyś trafić do niej na zajęcia. Od jej opowieści nie sposób się oderwać. Bohaterowie wykreowani są wręcz idealnie. Szukałam na siłę jakichkolwiek niedociągnięć, jednak ich nie znalazłam. Czy gdzieś się pojawiły? Stwierdzam, że nie. Może po prostu autorka tak mnie zaczarowała, że nie potrafiłam ich zauważyć? Brawa, wielkie brawa! Dawno nie czytałam książki, w której głównym bohaterem jest pisarz. Ostatnią taką książką były bodajże Wszystkie kształty uczuć - Edyty Świętek. Lubię tego typu książki. Czytając je odnoszę wrażenie, że zagłębiam się w myśli samego autora, który umiejętnie umieszcza własną osobę w swoim literackim bohaterze. Czy Marta A. Trzeciak taki miała zamiar? Mam nadzieję, że tak, gdyż po skończonej lekturze mam wrażenie jakbym poznała bliżej samą autorkę, którą bardzo polubiłam.
Dwadzieścia siedem snów to niebanalna i nieszablonowa opowieść, pełna niezwykle realistycznej magii. To książka, od której nie sposób się oderwać. Czytając tę opowieść masz wrażenie, że poznajesz dokładnie samą autorkę, a opisana historia na długo pozostanie w Twojej pamięci. Niezwykłości tej powieści dodaje piękna i magiczna okładka, która przyciąga spojrzenie z daleka. Serdecznie polecam!
Tworzenie czegoś z niczego, to największa tajemnica świata...
Muszę sączyć to uczucie powoli - jak drinka. Nie mogę się na nie rzucić dwoma haustami, bo wszystko popsuję.
Sen. Czym jest sen? Znacie to uczucie, kiedy to, co na jawie, miesza się z życiem codziennym? Doznaliście sytuacji, w której uparcie twierdziliście, że coś się wydarzyło, a okazywało się, że to zwykły sen? Ja tak miałam. Niejednokrotnie. Bardzo dziwne lecz...
Jaką funkcję w życiu dziecka powinny pełnić bajki? Jak sama nazwa wskazuje powinny bawić. Jednak to, co cenią sobie rodzice, to mądre wartości i nauka, płynąca zarówno z treści, jak i z formy. Jeżeli nasze dziecko jest zadowolone, miło spędza czas, a przy okazji zdobywa wiedzę, to książka jest zdecydowanie bardzo dobra.
Bajki dla dzieci. Stories for kinds to książka idealna i wręcz obowiązkowa dla tych, którzy chcą nauczyć się języka angielskiego. Opowieści są mądre, przyjemne i napisane bardzo prostym w odbiorze językiem. Jest to książka, którą chciałabym mieć jako dziecko. Teraz cieszę się, że moja córeczka będzie mogła się bawić, a przy okazji uczyć! Polecam gorąco. Drodzy rodzice - warto zainwestować w rozwój naszych dzieci.
Cała recenzja dostępna na:
http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2016/07/bajki-dla-dzieci-stories-for-kinds.html
Jaką funkcję w życiu dziecka powinny pełnić bajki? Jak sama nazwa wskazuje powinny bawić. Jednak to, co cenią sobie rodzice, to mądre wartości i nauka, płynąca zarówno z treści, jak i z formy. Jeżeli nasze dziecko jest zadowolone, miło spędza czas, a przy okazji zdobywa wiedzę, to książka jest zdecydowanie bardzo dobra.
Bajki dla dzieci. Stories for kinds to książka...
Po co komu biała kredka to jedna z najpiękniejszych dziecięcych książeczek, jaka ostatnio trafiła w moje ręce. Jest piękna, kolorowa, wspaniale wydana i to, co dla mnie jako matki najważniejsze - mądra! Polecam ją gorąco! Naprawdę gorąco. W mojej ocenie ma 10/10 gwiazdek. Brawo!
Cała recenzja: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/07/po-co-komu-biaa-kredka-magorzata.html
Po co komu biała kredka to jedna z najpiękniejszych dziecięcych książeczek, jaka ostatnio trafiła w moje ręce. Jest piękna, kolorowa, wspaniale wydana i to, co dla mnie jako matki najważniejsze - mądra! Polecam ją gorąco! Naprawdę gorąco. W mojej ocenie ma 10/10 gwiazdek. Brawo!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCała recenzja: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/07/po-co-komu-biaa-kredka-magorzata.html