-
ArtykułySiedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać2
-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać468
Biblioteczka
Dance, sing, love. Miłosny układ to powieść, która skradnie serca wielu czytelników. Czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Choć momentami ma się ochotę odłożyć ją na bok, to zapewniam, że warto doczytać do końca, ponieważ w całości jest ona fantastyczną przygodą. Lekki i prosty język przeniosą czytelnika do świata tańca i muzyki, a zakończenie sprawi, że nie będzie mógł doczekać się kolejnego tomu. Polecam!
Całość: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/08/dance-sing-love-miosny-ukad-layla.html
Dance, sing, love. Miłosny układ to powieść, która skradnie serca wielu czytelników. Czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Choć momentami ma się ochotę odłożyć ją na bok, to zapewniam, że warto doczytać do końca, ponieważ w całości jest ona fantastyczną przygodą. Lekki i prosty język przeniosą czytelnika do świata tańca i muzyki, a zakończenie sprawi, że nie będzie mógł...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Światełko w tunelu to niesamowita kontynuacja fantastycznej serii, która dostarcza niesamowitych emocji, wrażeń i niezapomnianych chwil z intrygującymi bohaterami. Jest to powieść, która pełna uczuć, zarówno tych przyjemnych, jak i przykrych. Hanna Greń po raz kolejny udowodniła, że polska literatura bez problemu potrafi dorównać do tej zagranicznej oraz bez problemu ją przegonić. Polecam gorąco!!!
Całosć: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/08/polowanie-na-pliszke-swiateko-w-tunelu.html
Światełko w tunelu to niesamowita kontynuacja fantastycznej serii, która dostarcza niesamowitych emocji, wrażeń i niezapomnianych chwil z intrygującymi bohaterami. Jest to powieść, która pełna uczuć, zarówno tych przyjemnych, jak i przykrych. Hanna Greń po raz kolejny udowodniła, że polska literatura bez problemu potrafi dorównać do tej zagranicznej oraz bez problemu ją...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
W sieci uczuć to wspaniała opowieść o życiu i problemach kobiety wkraczającej w prawdziwe dorosłe życie. To historia, która pokazuje, że mieszkanie poza granicami własnego kraju wcale nie jest takie kolorowe, jak mogłoby się zdawać, a wraz z przekroczeniem umownych granic pojawia się smutek, samotność i tęsknota. Książka Anety Krasińskiej sprawdzi się idealnie zarówno na letni, jak i chłodny wieczór. Dostarczy przyjemnych wrażeń i odrobinę emocji, które skłonią do pewnych refleksji. Polecam!
Całość: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/08/w-sieci-uczuc-aneta-krasinska-patronat.html
W sieci uczuć to wspaniała opowieść o życiu i problemach kobiety wkraczającej w prawdziwe dorosłe życie. To historia, która pokazuje, że mieszkanie poza granicami własnego kraju wcale nie jest takie kolorowe, jak mogłoby się zdawać, a wraz z przekroczeniem umownych granic pojawia się smutek, samotność i tęsknota. Książka Anety Krasińskiej sprawdzi się idealnie zarówno na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Bilet do szczęścia to ciepła i przyjemna lektura opowiadająca o wielkiej przyjaźni i walce o własne szczęście. Relaksująca opowieść, która zmusi do refleksji i wywoła uśmiech na twarzy. Przepiękna historia opisująca miłość względem drugiej osoby. Polecam gorąco!
Całość: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/07/bilet-do-szczescia-beata-majewska.html
Bilet do szczęścia to ciepła i przyjemna lektura opowiadająca o wielkiej przyjaźni i walce o własne szczęście. Relaksująca opowieść, która zmusi do refleksji i wywoła uśmiech na twarzy. Przepiękna historia opisująca miłość względem drugiej osoby. Polecam gorąco!
Całość: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/07/bilet-do-szczescia-beata-majewska.html
Powiem ci, kim jesteś to lekka, przyjemna i wciągająca lektura, która pomimo swojej prostoty potrafi zaskoczyć czytelnika i dostarczyć mu ciekawych wrażeń. Jest to jedna z tych lżejszych książek na wakacje, która umili leżakowanie na plaży, czy wieczór w domowym zaciszu.
Całość: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/07/powiem-ci-kim-jestes-danuta-pytlak.html
Powiem ci, kim jesteś to lekka, przyjemna i wciągająca lektura, która pomimo swojej prostoty potrafi zaskoczyć czytelnika i dostarczyć mu ciekawych wrażeń. Jest to jedna z tych lżejszych książek na wakacje, która umili leżakowanie na plaży, czy wieczór w domowym zaciszu.
Całość: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/07/powiem-ci-kim-jestes-danuta-pytlak.html
Za zakrętem to niesamowicie refleksyjna książka, którą szczerze mogę polecić każdemu. Nie jest to literatura kobieca, od której powinni stronić mężczyźni. To idealna opowieść, w której odnajdą się zarówno starsi, jak i młodsi czytelnicy. Bohaterowie z krwi i kości, odpowiednie napięcie i spora dawka wzruszenia sprawią, że o tej książce nie zapomnicie i chętnie do niej będziecie chcieli wracać. Polecam!
Całość: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/07/za-zakretem-anna-kasiuk-recenzja.html
Za zakrętem to niesamowicie refleksyjna książka, którą szczerze mogę polecić każdemu. Nie jest to literatura kobieca, od której powinni stronić mężczyźni. To idealna opowieść, w której odnajdą się zarówno starsi, jak i młodsi czytelnicy. Bohaterowie z krwi i kości, odpowiednie napięcie i spora dawka wzruszenia sprawią, że o tej książce nie zapomnicie i chętnie do niej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Sztuki i sztuczki to niesamowita powieść pełna intryg, splecionych ze sobą wątków i losów bohaterów. Jest to historia przemyślana, dopracowana i poprowadzona wspaniałym stylem, co sprawia, że pomimo sporej objętości książki, chce się więcej. Gorąco polecam zarówno pierwszy jak i drugi tom. I cieszcie się, jeśli oba są przed Wami, czeka na Was duża dawka dobrej lektury. Ja niestety muszę czekać na tom trzeci. Polecam!
Całość: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/07/sztuki-i-sztuczki-marta-reich-recenzja.html
Sztuki i sztuczki to niesamowita powieść pełna intryg, splecionych ze sobą wątków i losów bohaterów. Jest to historia przemyślana, dopracowana i poprowadzona wspaniałym stylem, co sprawia, że pomimo sporej objętości książki, chce się więcej. Gorąco polecam zarówno pierwszy jak i drugi tom. I cieszcie się, jeśli oba są przed Wami, czeka na Was duża dawka dobrej lektury. Ja...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Kiedy tylko ujrzałam tę okładkę, wiedziałam, że to kolejne dzieło Anny McPartlin. O ile nie czytałam jej pierwszej wydanej w Polsce powieści, o tyle druga zrobiła na mnie piorunujące wrażenie i poruszyła niesamowite uczucia i emocje. Do teraz na samo jej wspomnienie mam dreszczyk. Sięgając po To, co nas dzieli liczyłam na powtórkę. Miałam nadzieję, że ponownie wyciśnie ze mnie łzy...
Eve Hayes i Lily Brennan były nierozłączne, ale gdy miały osiemnaście lat, podczas wakacji wydarzyło się coś, co skutecznie je rozdzieliło i zniszczyło ich przyjaźń.
Po dwudziestu latach Eve, znana projektantka biżuterii, wraca na stałe do Dublina. Stara się odszukać dawną przyjaciółkę, ale nie może trafić na żaden jej ślad, nawet w internecie. Pewnej nocy Eve ulega poważnemu wypadkowi. W szpitalu ze zdumieniem odkrywa, że Lily pracuje tam jako pielęgniarka. Dawne przyjaciółki mają szansę wyjaśnić to, co między nimi zaszło, odbudować bliskie relacje, a przede wszystkim pomóc sobie nawzajem.
Autorka skupia się głównie na dwóch głównych bohaterkach, Eve i Lily, jednak nie trzyma się ich kurczowo. W powieści pojawia się wiele drugoplanowych postaci, które odgrywają ważne role. Jest ich sporo, dlatego należy przygotować się na sporą dawkę imion. Przyznam, że nie każdego zapamiętałam, jednak uważam, że poszczególni bohaterowie wnosili coś ważnego do całej historii i cieszę się, że pisarka ich nie pominęła.
To, co muszę przyznać, to fakt, że autorka posiada niesamowity dar pisarski! Nie koloryzuje, nie przerysowuje. Ma szalenie lekkie pióro, a historie, które spod niego wychodzą są niesamowicie realne. Czytając książkę nie odnosi się wrażenia, że czytamy literacką fikcję. Śmiało można stwierdzić, że opowieści zdają się być prawdziwe, jakby opowiedziane przez osoby, które właśnie takie sytuacje przeżyły. Ta książka, jej fabuła, jak i bohaterowie stworzeni są z krwi i kości. Poruszają, wzruszają, ale i sprawiają, że czytelnik może się szczerze zaśmiać. Przyjaciółki zdecydowanie są swoimi przeciwieństwami. To, co podoba się jednej, niekoniecznie jest chwalone przez drugą. Ale ma to swój urok, a dziewczyny w idealny sposób się wypełniają. Ciężko było mi zrozumieć co je aż tak bardzo poróżniło przed laty. Autorka co chwilę podrzucała nowe wątki, które zaskakiwały i odsuwały od domysłów na temat tego, co tak naprawdę się stało. Powieść napisana jest z dobrym tempem i budowaniem napięcia, a nowe ważne i trudne wątki tylko podsycają chęć dalszego czytania.
Zarówno ta powieść, jak i Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu niezwykle przypadła mi do gustu. Uwielbiam powieści, które poruszają emocje, dostarczając najróżniejszych wrażeń, od uśmiechu po łzy. Wspaniały styl autorki, plastyczny i prosty w odbiorze język oraz dokładna kreacja bohaterów bardzo mi odpowiadają. Historie, które pisze Anna McPartlin są niezwykłe i na długo pozostają w pamięci. Cieszę się, że mam możliwość poznawać twórczość irlandzkich pisarzy, gdyż od roku mieszkam właśnie na Szmaragdowej Wyspie. Żałuję, że nie miałam jeszcze okazji przeczytać pierwszej wydanej w języku polskim książki autorki Ostatnie dni królika, jednak jestem pewna, że niebawem to nadrobię. Chętnie zakupię książkę, która również pod względem okładki idealnie komponuje się z tymi, które już mam.
To, co nas dzieli jest niesamowitą historią, którą polecam każdemu. Znakomicie skonstruowana fabuła, dopracowani bohaterowie z krwi i kości. Opowieść wywołująca duże emocje, to coś, co polecam każdemu! Tą książką Anna McPartlin udowodniła, że jest znakomitą pisarką, a ja sięgnę po każdą jej kolejną książkę. Polecam gorąco!
www.kraina-ksiazka-zwana.pl
Kiedy tylko ujrzałam tę okładkę, wiedziałam, że to kolejne dzieło Anny McPartlin. O ile nie czytałam jej pierwszej wydanej w Polsce powieści, o tyle druga zrobiła na mnie piorunujące wrażenie i poruszyła niesamowite uczucia i emocje. Do teraz na samo jej wspomnienie mam dreszczyk. Sięgając po To, co nas dzieli liczyłam na powtórkę. Miałam nadzieję, że ponownie wyciśnie ze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Mów mi Katastrofa! to lekka, przyjemna i zabawna historia, która idealnie sprawdzi się na wakacyjne wieczory. Umili czas niejednemu czytelnikowi i sprawi, że uśmiech na dłużej zagości na jego twarzy. To opowieść niosąca nadzieję na lepsze jutro i pokazująca, że każdą "katastrofę" możemy obrócić na naszą korzyść. Wystarczy dobrze się jej przyjrzeć. Polecam!
http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/06/mow-mi-katastrofa-magdalena-wala.html
Mów mi Katastrofa! to lekka, przyjemna i zabawna historia, która idealnie sprawdzi się na wakacyjne wieczory. Umili czas niejednemu czytelnikowi i sprawi, że uśmiech na dłużej zagości na jego twarzy. To opowieść niosąca nadzieję na lepsze jutro i pokazująca, że każdą "katastrofę" możemy obrócić na naszą korzyść. Wystarczy dobrze się jej przyjrzeć....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Życie motyli to piękna opowieść o dorosłej kobiecie, która szuka ucieczki od codzienności i problemów, jakie niesie ze sobą życie. To historia, która otworzy nam oczy na pewne sprawy, zarazi optymizmem, poprawi humor i dostarczy przyjemnych emocji. Polecam zasiąść do niej letnim wieczorem, na pewno nie pożałujecie!
Całość na: www.kraina-ksiazka-zwana.pl
Życie motyli to piękna opowieść o dorosłej kobiecie, która szuka ucieczki od codzienności i problemów, jakie niesie ze sobą życie. To historia, która otworzy nam oczy na pewne sprawy, zarazi optymizmem, poprawi humor i dostarczy przyjemnych emocji. Polecam zasiąść do niej letnim wieczorem, na pewno nie pożałujecie!
Całość na: www.kraina-ksiazka-zwana.pl
Biorąc do rąk tę książkę wiedziałam, że powinnam się przygotować na coś, co ciężko będzie mi opisać. Na coś, czego nie zapomnę do końca życia. A tak właściwie, to serio? Te wszystkie opinie, które mocno raziły mnie w oczy, chyba nie mogły być do końca szczere. Ciężko bowiem przelać aż takie emocje na papier. Co takiego mogło by mną wstrząsnąć, by zadać tak mocny cios, który sprawi, że serce rozpadnie się na milion drobnych kawałków? Tego miałam się dowiedzieć...
Julita, uczennica warszawskiego liceum, w niczym nie przypomina typowej nastolatki. Nie chodzi na imprezy, ani na randki, nie spotyka się z przyjaciółmi. Żyje w cieniu wydarzenia z przeszłości, które nie pozwala jej zachowywać się tak, jak klasowe koleżanki. Pewnego dnia otrzymuje propozycję, która może jej pomóc przełamać strach. Jedyne, co musi zrobić, to zatańczyć w konkursie kizomby.
Marcel jest tancerzem i instruktorem, który zaraża swoją pasją innych w szkole tańców latynoamerykańskich. Jego życie ulega całkowitej przemianie, kiedy dowiaduje się o chorobie matki. Światełkiem w tunelu okazuje się konkurs tańca, w którym mężczyzna postanawia wystartować Wygraną chciałby przeznaczyć na pomoc matce.
Dwoje obcych sobie ludzi zaczyna łączyć jedno pragnienie, chociaż każde z nich postrzega zwycięstwo w zupełnie innym wymiarze. Wydaje się, że Julitę i Marcela dzieli przepaść, której nie można pokonać, a jednak...
Mam być szczera? (No jasne!) Jeśli miałabym sięgnąć po tę książkę po opisie, może i bym to zrobiła, jednak bez większego zapału. Prędzej po okładce, która moim zdaniem ma w sobie coś, co przyciąga. Pomiędzy nią a mną nawiązała się jakaś więź, której nie mogłam przerwać. Za każdym razem, gdy na nią spoglądałam, miałam wrażenie, że woła mnie coraz głośniej. Dlaczego więc zdecydowałam się na jej lekturę? Ponieważ czułam, że to będzie książka, którą kocha autorka, i którą pokocham ja sama. Poprzednia powieść Anny Dąbrowskiej - Nakarmię cię miłością była naprawdę dobra i przyjemnie spędziłam z nią czas. Czułam jednak, że w tej odnajdę znacznie więcej. Odnajdę siebie.
Wiem, że ta recenzja może być chaotyczna. Mogę nie zwrócić uwagi na elementy, które powinnam zaprezentować. Jeśli tak się stanie - wybaczcie. Mogłabym przeczekać moment zawieszenia, w jakim znalazłam się po skończonej lekturze, jednak zdaję sobie sprawę, że za każdym razem, kiedy wspomnę jej treść, to uczucie wróci. Muszę napisać to tu i teraz, a Was proszę o wyrozumiałość. Zamknijcie na chwilę oczy. Spróbujcie się wsłuchać w ciszę, jaka Was otacza. Słyszycie ją? Wspaniale. Teraz krok drugi - słyszysz bicie własnego serca? Tak? Idealnie. Zapamiętaj więc tę melodię, bo to ona poprowadzi Cię przez treść tej książki. Poprowadzi Cię przez życie...
Często mam tak, że poznając kilka dzieł danego autora, porównuję je ze sobą. Bohaterów, historię, sposób narracji, styl, czy język. Tutaj tego nie zrobię. Wyszłoby na to, że poprzednia książka autorki nie nadaje się do przeczytania, a tak nie jest! Nakarmię cię miłością jest niesamowita, ale... W passadzie odnalazłam to, czego poszukiwałam w wielu innych historiach. Cząstkę siebie.
W rytmie passady to powieść poruszająca przede wszystkim serca. Anna Dąbrowska nie skupia się na jednym wątku, a sięga po kilka. Trudnych. Ciężkich. Prawdziwych. Julita ma problemy ze sobą, co jest następstwem pewnych traumatycznych przeżyć. Nie ufa praktycznie nikomu, trzyma się z dala od ludzi. Zbieg okoliczności stawia na jej drodze Marcela i kizombę. No właśnie... kizomba. Bardzo ciekawa byłam, jak z tym zagadnieniem poradzi sobie autorka. Jak w słowach ujmie taniec, który jest ekspresją uczuć, emocji, seksualności, zbliżenia dwójki ludzi, dwóch ciał. Jak odda nam dźwięki muzyki, uderzenia serca bohaterów, zmysłowość i wszystko to, co wiąże się z tym tańcem. Niewątpliwie było to bardzo trudne zadanie, a Anna Dąbrowska poradziła sobie z nim fenomenalnie. Wiecie jakie książki czyta się najlepiej? Te, w których autor oddaje cząstkę siebie, w których zna się na rzeczy i orientuje w temacie. Pisarka czuje taniec całą sobą, co można zauważyć po pierwszych jego opisach. Odniosłam wrażenie, że wielokrotnie zamiast pisać słowami, robiła to uczuciami. Bardzo często łapałam się na tym, że mój oddech przyspieszał, serce szybciej biło, a biodra same zaczynały się kołysać. Tak, jakby bohaterowie prowadzili mnie za rękę i uczyli tego zniewalającego tańca. Tego nie da się opisać, to trzeba poczuć i przeżyć.
Bardzo się cieszę, że autorka zastosowała narrację z punktu widzenia dwójki głównych bohaterów, Julity i Marcela. Uwielbiam te książki, w których widzę jak pewne sytuacje postrzega on, a jak ona. To od razu pozwala nam zrozumieć obie strony. Bohaterowie zostali świetnie wykreowani. Może niektórych na początku irytować zachowanie Julity, ale nim ją ocenicie, zastanówcie się, czy warto. Czasami nie wiemy, przez co ktoś przeszedł, a bardzo często właśnie traumatyczne przeżycia wpływają na nasze aktualne zachowanie. Nastolatka ma podstawy do tego, by zachowywać się tak, a nie inaczej. Anna Dąbrowska w niesamowity sposób pokazała, jak dziewczyna walczy ze swoimi słabościami i demonami przeszłości. Krok po kroku. W ten sam sposób potraktowała naukę tańca i relację z Marcelem. Niedawno recenzowałam książkę Nic do stracenia. Początek - Kirsty Moseley i pisałam Wam, że nie podobało mi się, jak główna bohaterka w ciągu dosłownie trzech dni wskoczyła facetowi do łóżka, która również doświadczyła piekła w życiu. Tam to wszystko działo się za szybko. Tutaj pisarka kroczek po kroczku zbliża bohaterów do siebie i oddala. Dokonała czegoś, co zauważyć można w prawdziwym życiu. Nie ma tu i teraz. Powoli i ze wszelkimi przeszkodami.
Spodobał (jeśli można to tak nazwać) mi się wątek z chorą matką. Oczywiście nie życzę tego nikomu. Nawet największemu wrogowi. Ujęło mnie jednak podejście Marcela do całej sytuacji. Więź, jaka była pomiędzy nim a matką. Miłość syna, który tak bardzo chciałby zmienić los. Czy to mu się uda? Czy konkurs, do którego tak się przykłada coś zmieni?
Wspomniałam już, że książka pisana jest emocjami. Tymi negatywnymi, smutnymi, wzruszającymi, jak i pełnymi nadziei, radości, miłości, zmysłowości. Wielokrotnie się wzruszyłam i zaśmiałam. Anna Dąbrowska zabrała mnie w podróż szalonym roller coasterem, który nie chciał zahamować. Choć jestem już po lekturze, to na samą myśl skręca mi się żołądek.
Bardzo spodobała mi się scena erotyczna, którą zafundowała nam autorka. Pięknie opisana, z uczuciami i emocjami, bez wulgarności. Coś niesamowitego!
Kiedy powoli w moich dłoniach zostawało coraz mniej kartek, do świadomości dochodziły myśli - zbliżam się do końca, wiem co będzie dalej. Przecież tak musi być i jest to oczywiste prawda? No bo jak można inaczej? Nie można! Droga autorko: NIE MOŻNA!!!
A jednak... zakończenie powieści przyprawiło mnie o zawroty głowy, o szalony potok łez, którego nie mogłam zahamować. Kończyłam czytać książkę nad morzem, słuchając szumu fal. Miałam wrażenie, że z moich łez zaraz utworzy się wielka kałuża, którą pochłonie woda. Miałam w tym momencie ochotę rzucić książką daleko przed siebie, tak, by jej zakończenie poszło na dno głębokiego morza. Nie tego się spodziewałam. Nie tak miało być. To mną wstrząsnęło! Moje serce rozpadło się na miliony kawałków, które nie wiem, jak pozbierać. Po prostu nie wiem... A w uszach wciąż słyszę tę melodię. Melodię kizomby, która porwała w swe objęcia bohaterów. Melodię, którą wygrywa każde z naszych serc, melodię życia.
W rytmie passady to najpiękniejsza książka jaką ostatnio przeczytałam. Autorka porwała mnie w szalony wir tańca, uczuć i emocji. Nie da się krótko napisać, co czułam w trakcie jej lektury. Powiem jednak, że po jej skończeniu nadal nie mogę dojść do siebie. Czuję, jak żołądek robi fikołka, ręce zaczynają drżeć a w oczach znów pojawiają się słone łzy. Polecam, polecam całym sercem każdemu. Tę książkę trzeba przeżyć i poczuć jej passadę.
www.kraina-ksiazka-zwana.pl
Biorąc do rąk tę książkę wiedziałam, że powinnam się przygotować na coś, co ciężko będzie mi opisać. Na coś, czego nie zapomnę do końca życia. A tak właściwie, to serio? Te wszystkie opinie, które mocno raziły mnie w oczy, chyba nie mogły być do końca szczere. Ciężko bowiem przelać aż takie emocje na papier. Co takiego mogło by mną wstrząsnąć, by zadać tak mocny cios, który...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
W momencie, kiedy ujrzałam zapowiedzi z tą książką stwierdziłam, że jest to idealny moment na poznanie twórczości autorki, za którą miałam zabrać się już dawno, jednak ciągle coś mi stawało na drodze. Wiedziałam, że jeśli się zaprzyjaźnię z piórem pisarki, to szybko będę musiała nadrobić czytanie poprzednich jej dzieł. Czy są już one na mojej liście?
Młody prawnik z Krakowa Hugo Hajdukiewicz, planuje jak najszybciej zmienić stan cywilny. Założenie rodziny przed trzydziestymi urodzinami to warunek narzucony mu w testamencie przez wuja. W poszukiwaniu idealnej kandydatki pomysłowy biznesmen wprowadza w życie plan "Żona". Wkrótce poznaje młodziutką, nieśmiałą studentkę. Niedomyślająca się niczego dziewczyna, szybko ulega urokowi przystojnego mężczyzny. Jednak misternie przygotowany plan matrymonialny niespodziewanie wymyka się spod kontroli...
Ostatnimi czasy mam ogromne szczęście. Ryzykuję i wiele zyskuję. Po raz kolejny postanowiłam w końcu poznać twórczość polskiej autorki, którą od dawna obserwuję, ale do dnia dzisiejszego nie znałam jej powieści. Właściwie nie wiem dlaczego do dzisiaj nie poznałam jej książek, ale to, co jest już pewne to fakt, że na mojej półce leżą już dwie wcześniejsze, które niebawem będę mogła poznać!
Beata Majewska vel Augusta Docher debiutowała w 2015 roku książką Eperu, będącą pierwszą częścią cyklu Wędrowcy. Rok później na rynku pojawiła się kontynuacja cyklu - Habbatum oraz powieść erotyczna Anatomia uległości. Przyznam się szczerze, że najbardziej polowałam właśnie na Anatomię i nie wiedzieć dlaczego, pierwszy w ręce wpadł mi Konkurs, a na półce czeka cykl Wędrowcy.
Przejdźmy jednak do najnowszej powieści autorki. Jak wiadomo, nie do końca wiedziałam czego mogę się spodziewać po piórze pisarki. Na swoim koncie ma ona powieść erotyczną oraz cykl skierowany głównie w kierunku młodzieży. Tym razem spod jej ręki wyszła powieść bardzo kobieca, którą właściwie mógłby przeczytać niejeden mężczyzna. Może któryś z panów ma pomysł na Konkurs na żonę? Mogłoby być ciekawie!
Kiedy odebrałam uroczą przesyłkę, nie mogłam opanować radości. Nowa autorka, ciekawie zapowiadająca się fabuła i wspaniałe wydawnictwo. Liczyłam na przyjemną treść, która otuli mnie swoją magią w chłodny wieczór. I wiecie co? Nie zawiodłam się! Od samego początku z wielkim zainteresowaniem poznawałam losy Hugo oraz jego misterny plan na zdobycie żony. Biznesmen jest niezłym draniem i chyba to podobało mi się w nim najbardziej. Jego wręcz nie da się nie polubić. Sądzę, że zanotuje na swoim koncie liczne grono fanek, które postanowią wziąć udział w Konkursie. Może odrobinę mniej polubiłam Łucję, która momentami mnie drażniła. Za to sceny, w których pokazywała waleczny pazur nadrabiały momenty irytacji, które właściwie uznaję za równie potrzebne. Bardzo lubię, kiedy historia wzbudza we mnie różne emocje. Poddaje moje myśli różnym odczuciom, by z jeszcze większym zaciekawieniem wertować książkę!
Beacie Majewskiej nie można zarzucić złej kreacji bohaterów. Autorka zdecydowanie przyłożyła się do pracy, o czym mogą świadczyć przedstawione zarówno wady, jak i zalety postaci. Takie zabiegi sprawiają, że historia staje się dużo bardziej realna, a czytelnik bez problemu odnajduje się w życiu bohaterów. Czujemy się tak, jakbyśmy byli tuż obok nich, słyszeli co mówią, widzieli co robią. Wspaniałe uczucie.
Na uwagę zdecydowanie zasługuje również babcia Łucji, która jest niesamowitą osobą, dodającą całości uroku.
Autorka pisze niezwykle lekko i przyjemnie. Porywa czytelnika do swojej opowieści, by zaserwować mu wspaniałe doznania. Przez treść się mknie bardzo szybko, za sprawą ciekawego stylu, jak i odpowiedniego tempa. Nie za szybko, nie za wolno. Mogłabym rzec - idealnie.
Byłam bardzo ciekawa, czy pojawią się w Konkursie na żonę intymne sceny, które zdradzą mi, czy powinnam sięgnąć po Anatomię uległości. Doczekałam się kilku, które były niezwykle delikatne i subtelne, a przez to bardzo przyjemne w odbiorze. Jeśli podobnie jest we wspomnianej Anatomii, to zdecydowanie chcę ją poznać! Aktualnie często autorzy mają problem z przedstawianiem scen erotycznych. Nie rzadko okazuje się, że najprostszym sposobem jest uciekanie się do wulgaryzmów, agresji, czy nawet przemocy. Beata Majewska pokazała tę stronę intymności, którą mogłabym na kartach powieści poznawać bez końca. Brawo!
Chciałabym jeszcze na chwilę zatrzymać się przy samym pomyśle na fabułę. Ktoś może powiedzieć: przecież to już było. Fabuła zdaje się być banalna i przewidywalna. Może i częściowo jest to prawda, jednak w ogóle mi to nie przeszkadzało. Niejednokrotnie dałam się pisarce pozytywnie zaskoczyć i jak się okazało - nie zawsze myślałam tak jak autorka. Należy zauważyć, że książka wbrew pozorom nie jest schematyczna. Bardzo się cieszę, że historia zawarta na kartach powieści nie raz i nie dwa zaskoczyła mnie, wzruszyła, ale i rozbawiła. Z całą pewnością jest to jedna z lektur, które polecam zarówno na chłodne wieczory z lampką czerwonego wina, jak i te upalne, przy których idealnie sprawdzi się mrożona lemoniada!
Należy wspomnieć również, że jest to przede wszystkim opowieść o różnych rodzajach miłości, pięknej przyjaźni i relacjach rodzinnych, które na zawsze wpływają na naszą osobowość. Beata Majewska porusza wątek utraty najbliższych osób oraz zmagania się z koszmarami z przeszłości. Ponadto intrygujące zagrywki i zabawne dialogi dostarczą niejednego uśmiechu na Waszej twarzy.
Konkurs na żonę to słodko-gorzka opowieść o miłości i pięknej przyjaźni, która dostarczy wzruszeń i uśmiechu. Jest to historia, która idealnie nada się zarówno na chłodne, jak i ciepłe wieczory. Napisana przyjemnym i lekkim językiem sprawi, że odpłyniesz do świata bohaterów i nie będziesz chciała wracać. Ja z całą pewnością z niecierpliwością oczekuję na kolejną część! Polecam!
W momencie, kiedy ujrzałam zapowiedzi z tą książką stwierdziłam, że jest to idealny moment na poznanie twórczości autorki, za którą miałam zabrać się już dawno, jednak ciągle coś mi stawało na drodze. Wiedziałam, że jeśli się zaprzyjaźnię z piórem pisarki, to szybko będę musiała nadrobić czytanie poprzednich jej dzieł. Czy są już one na mojej liście?
Młody prawnik z...
Tak bardzo czekałam na ostatni tom przygód Salli i Jacka i tak bardzo nie wiem, co mam Wam przekazać. I jak najlepiej to uczynić? Naprawdę nie wiem...
Fioletowa część jest ostatnią książką, zamykającą kolorowy cykl, jednak dla mnie nie jest to koniec. Zdecydowanie nie! Tak ta historia zakończyć się po prostu nie może! Nie i już! Nie wiem jak i kiedy Magdalena Kozioł to zrobi, ale ja czekam na kolejną część. I nie ważne, czy okładka będzie różowa, miętowa, brązowa, czarna, czy nawet kolorowa niczym tęcza. Ja żądam tomu ósmego! Dlaczego? Musicie przeczytać tę część, wtedy będziecie wiedzieć. Tak zakończyć tej powieści po prostu nie można.
52 kolory życia opisywałam już sześć razy. Każda kolejna część jest doskonalsza. Autorka fantastycznie poradziła sobie ze wszystkim. Zaczynając od pomysłu, przez stworzenie fabuły, stronę językową, stylistyczną, po okładkę i "nieszczęsne" zakończenie. Czytając powieść widzimy, jak pisarka z każdą kolejną się rozwija. Cieszę się, że przyjmowała konstruktywną krytykę i korzystała ze wszelkich wskazanych rad. Porównując tom pierwszy i ostatni widać olbrzymią różnicę! To coś niesamowitego, uczestniczyć w rozwoju pisarza, który wkłada w swoje dzieło całe serce i duszę. To tak, jakby dzielił się z nami całym sobą.
Cóż Wam mogę więcej powiedzieć o samej książce? Tym razem pojawia się znacznie więcej opisów. Odniosłam wrażenie, że tym tomem autorka próbuje wskazać swoim czytelnikom pewne prawdy życiowe, porady i wskazówki, jakie można usłyszeć od najlepszej przyjaciółki.
Pierwszy raz tak zżyłam się z całą serią książek. Jest ona dla mnie bardzo ważna i choć nie jest perfekcyjna w 100%, to wiem, że będę do niej wracać. Magdalena Kozioł za pomocą 52 kolorów życia pokazała, że warto walczyć o swoje, spełniać marzenia i dążyć do tego, by osiągnąć zamierzony cel.
Tym razem nie mogę za dużo napisać o treści. Bohaterów już poznaliście, gdyż wszyscy pojawiali się w poprzednich częściach. Gdybym chciała cokolwiek napisać o losie któregokolwiek z nich - zdradziłabym zakończenie, a tego zrobić nie mogę. Jedno jest pewne: zakończenie zaskakuje i jestem pewna, że większość z Was nie uwierzy w to, że nastał koniec...
52 kolory życia to niesamowicie barwna i uczuciowa seria, która wyszła spod pióra Magdaleny Kozioł. Momentami bawi, ale i wzrusza. Skłania do refleksji i zadumy. Sprawia, że ma się ochotę wziąć od razu życie w swoje ręce, by mogły ziścić się marzenia. Lekka, przyjemna, ciepła, słodka, lecz doprawiona nutką goryczy powieść o sile miłości, która musi zmierzyć się z zakrętami życia. Polecam!
http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/03/52-kolory-zycia-tom-vii-magdalena-kozio.html
Tak bardzo czekałam na ostatni tom przygód Salli i Jacka i tak bardzo nie wiem, co mam Wam przekazać. I jak najlepiej to uczynić? Naprawdę nie wiem...
Fioletowa część jest ostatnią książką, zamykającą kolorowy cykl, jednak dla mnie nie jest to koniec. Zdecydowanie nie! Tak ta historia zakończyć się po prostu nie może! Nie i już! Nie wiem jak i kiedy Magdalena Kozioł...
Są takie książki, obok których nie można przejść obojętnie. Carpe diem zdecydowanie jest jedną z nich! To opowieść o wielkiej przyjaźni, miłości, trosce, chorobie, walce o życie i o docenianiu go. To szalenie emocjonalna powieść, która poruszyła wszelkie możliwe uczucia, fundując emocjonalny rollercoaster! O tej historii nie da się pisać. Trzeba ją przeżyć razem z fantastycznymi bohaterami, którzy sprawiają, że powieść ożywa. Przygotujcie chusteczki, z całą pewnością z nich skorzystacie! Polecam gorąco!!!
Pełna recenzja tutaj: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/03/carpe-diem-diane-rose-recenzja.html
Są takie książki, obok których nie można przejść obojętnie. Carpe diem zdecydowanie jest jedną z nich! To opowieść o wielkiej przyjaźni, miłości, trosce, chorobie, walce o życie i o docenianiu go. To szalenie emocjonalna powieść, która poruszyła wszelkie możliwe uczucia, fundując emocjonalny rollercoaster! O tej historii nie da się pisać. Trzeba ją przeżyć razem z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Siedem spódnic Alicji to lekka, przyjemna, ciepła i przepełniona uczuciami powieść o pięknej miłości i malowniczych krainach. To książka, która może być skierowana zarówno do starszego, jak i młodszego odbiorcy. Słodko - gorzka opowieść, która wzrusza, ale i bawi. Polecam!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2017/03/siedem-spodnic-alicji-joanna-jurgaa.html
Siedem spódnic Alicji to lekka, przyjemna, ciepła i przepełniona uczuciami powieść o pięknej miłości i malowniczych krainach. To książka, która może być skierowana zarówno do starszego, jak i młodszego odbiorcy. Słodko - gorzka opowieść, która wzrusza, ale i bawi. Polecam!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2017/03/siedem-spodnic-alicji-joanna-jurgaa.html
Nadszedł taki moment, w którym pomimo stosu czekających książek do przeczytania, na nic nie miałam ochoty. Dosłownie na nic. Zaczęłam trzy różne książki i nic. Potrzebowałam czegoś, co by mnie odblokowało. Ku mojemu szczęściu odebrałam przesyłkę z dwoma kolejnymi i przy okazji ostatnimi tomami cyklu 52 kolory życia Magdaleny Kozioł. Historia Sally, jak już wiecie urzekła mnie i szalenie byłam ciekawa jej końca. Nadal jestem! Ale po kolei...
Magdalena Kozioł w swoim kolorowym cyklu porusza bardzo trudne tematy - miłość, zdrada, spełnienie marzeń, ból, szczęście, choroba, rodzicielstwo, wyznaczanie życiowych priorytetów. W poprzednich tomach trochę się tego nazbierało i naprawdę bardzo byłam ciekawa, jak dalej potoczy się historia nie tylko Sally, ale i Anety. Choć to postać drugoplanowa, to w moim odczuciu odgrywa ważną rolę. Z całą pewnością niejedna czytelniczka stałaby po jej stronie. W końcu to ona została zdradzona.
Nie mogę za dużo napisać o fabule, ponieważ zdaję sobie sprawę, że wielu z Was mogło jeszcze nie sięgnąć po twórczość Magdaleny Kozioł (więc czym prędzej powinniście to nadrobić!), a ja nie chcę spojlerować. Nie ma wtedy przyjemności z czytania. A w każdym kolejnym tomie dzieje się coraz więcej. W którym momencie było dla mnie największe zaskoczenie? Właśnie w tej części z piękną, błękitną okładką! I gdyby nie to, że po prostu muszę najpierw przeczytać coś innego, to od razu wzięłabym się za tom siódmy. Niestety ostatni. Z jednej strony cieszę się, że odkładam poznanie go na później. Przygoda z Sally nie skończy się tak szybko.
Za każdym razem poruszam wątek języka i warsztatu pisarskiego. Początki były dość ciężkie. Wkradało się dużo błędów stylistycznych. Autorka skorzystała z cennych wskazówek i ambitnie pracuje nad korektą każdej części. W tej nie znalazłam już praktycznie żadnych błędów. To wspaniale widzieć, jak autorka, którą lubi się czytać uczy się sama na własnych błędach, wyciąga wnioski i konsekwentnie pnie się do przodu.
Jednym z piękniejszych elementów opowieści Magdaleny Kozioł są przepiękne, kolorowe i emocjonalne opisy. Bardzo szybko można zauważyć, że autorka wkłada w swoje dzieła nie tylko słowa, ale i duszę. Dzięki temu powieść staje się żywa i bardzo realna. Należę do grona osób, które wolą czytać dialogi niż opisy, a w tym przypadku wszystko czytałam z zapartym tchem!
52 kolory życia to niezwykle barwna, prawdziwa i uczuciowa historia o sile kobiecości, miłości, szukaniu szczęścia i podejmowaniu ciężkich, życiowych decyzji. To opowieść osnuta przepięknymi barwami życia, które zaskakuje, poucza i sprawia, że czasami na twarzy pojawia się uśmiech, a czasami w oku łza. Gorąco polecam!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.com
Nadszedł taki moment, w którym pomimo stosu czekających książek do przeczytania, na nic nie miałam ochoty. Dosłownie na nic. Zaczęłam trzy różne książki i nic. Potrzebowałam czegoś, co by mnie odblokowało. Ku mojemu szczęściu odebrałam przesyłkę z dwoma kolejnymi i przy okazji ostatnimi tomami cyklu 52 kolory życia Magdaleny Kozioł. Historia Sally, jak już wiecie urzekła...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Są listy, których nie można zostawić bez odpowiedzi.
Zachęcana bardzo licznymi i niezwykle pozytywnymi opiniami na temat tej książki, postanowiłam sama sprawdzić co na jej kartach piszczy. Pierwsza książka autorki, którą udało mi się przeczytać bardzo mi się spodobała i choć Dziecko last minute to środkowy tom serii, to byłam zachwycona. Dlatego też postanowiłam poznać kolejną książkę, która wyszła spod pióra autorki.
Do Biura Przesyłek Niedoręczonych trafiają listy i paczki, które nigdy nie dotarły do adresatów. Zuzanna zaczyna tam pracować, bo ją samą też prześladuje pewien niewysłany w porę list. Z czasem coraz bardziej intrygują ją tajemnice innych ludzi. Kiedy trafia na listy, których nadawcy od trzydziestu ośmiu lat nie mogą się spotkać, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Ma czas do Wigilii, potem będzie za późno...
Jeszcze całkiem niedawno pisanie listów było czynnością tak oczywistą, jak dziś pisanie maili lub smsów. Niestety młodsze pokolenia coraz rzadziej piszą te pierwsze, pachnące atramentem listy. Osobiście bardzo się cieszę, że sama wysyłam ich coraz więcej i mam szczerą nadzieję, że jednak wszystkie zawsze trafią do wskazanych adresatów.
Pierwsze co od razu rzuca się w oczy, to wspaniali bohaterowie. Już dawno nie przeczytała książki, w której z uśmiechem na ustach poznawałam każdego z nich, a szczerze polubiłam nawet pana Stanisława, który z pozoru zdawał się być niezwykle niemiły i gburowaty. Pod płachtą codzienności skrywa on bowiem dobre serce i wspaniałą duszę, jak pozostali.
Książka Nataszy Sochy idealnie wpasowuje się w świąteczny klimat dlatego bardzo żałuję, że nie udało mi się jej przeczytać w grudniu, kiedy w domu pachniało choinką i goździkami, a za oknem... Cóż, tutaj chciałabym napisać, że leżał śnieg, ale nie będę kłamać. Za oknem niestety było zielono! Fakt faktem powieść fantastycznie dopełniłaby świąteczny klimat. Niemniej jednak w innym czasie czyta się ją równie miło i magicznie. Wydarzenia dość nierealne sprawiają, że nabiera ona magicznego, bajkowego zawirowania!
Historia zawarta na kartach powieści opowiada o wielkiej i pięknej młodzieńczej miłości, która przetrwała wiele, wiele lat. Piękna i wzruszająca, a przy okazji dająca do myślenia. Pokazuje, że warto walczyć o marzenia i nigdy, ale to nigdy się nie poddawać. Piękna i ciepła powieść, której nie chce się kończyć czytać. Wspaniała i ujmująca! I taka magiczna... Naprawdę piękna i porywająca.
Biuro przesyłek niedoręczonych to wspaniała powieść dająca nadzieję, której tak często brakuje nam w codziennym życiu. Napisana lekkim piórem, przyjemna w odbiorze i na długo pozostająca w pamięci. Gorąco polecam!
Są listy, których nie można zostawić bez odpowiedzi.
Zachęcana bardzo licznymi i niezwykle pozytywnymi opiniami na temat tej książki, postanowiłam sama sprawdzić co na jej kartach piszczy. Pierwsza książka autorki, którą udało mi się przeczytać bardzo mi się spodobała i choć Dziecko last minute to środkowy tom serii, to byłam zachwycona. Dlatego też postanowiłam...
Drugi tom opowieści o losach czwórki bohaterów Narodzin gniewu. Apogeum II wojny światowej.Ludzie próbują odnaleźć się w świecie, w którym rządzi nazistowski terror, a życie ludzkie wydaje się kruche i niepewne. Czy w czasach zagłady uda się ocalić miłość i przyjaźń? Jak wiele można poświęcić i jak daleko trzeba przesunąć granice moralności, by walczyć z wrogiem? Akcje sabotażu, operacje wywiadowcze, brutalna działalność Gestapo, zdrajcy i szmalcownicy, brawurowe ucieczki, a w tym wszystkim pojedynczy człowiek ze swoimi namiętnościami, wątpliwościami i słabościami, gdzie nic nie jest czarno-białe i oczywiste. [materiały wydawnictwa]
Pióro Joanny Jax poznałam przy pierwszym tomie cyklu, czyli podczas lektury Narodzin gniewu. Wtedy też narodziło się coś jeszcze - moje uwielbienie do powieści autorki. Tamta część pochłonęła mnie totalnie, przez co obawiałam się kolejnych części. Bardzo ciężko jest utrzymać tak dobry poziom w kolejnych częściach serii, nie mówiąc już o podniesieniu poprzeczki jeszcze wyżej.
Nie wiem jak to jest możliwe. Przecież wiedziałam czego mogę się spodziewać. Mogłam się domyślać, czego będzie dotyczyć dalsza fabuła. Mogłam. A autorka, choć dała mi to czego oczekiwałam, to ponownie mną wstrząsnęła, zabawiła się moimi emocjami i porządnie poruszyła wszelkie uczucia. Nie wiem jak, nie wiem dlaczego, ale bardzo za to Joannie Jax dziękuję. Nie każdy potrafi w tak perfekcyjny sposób poprowadzić fabułę kolejnej części cyklu! Aż nie mogę się doczekać dalszych losów bohaterów, z którymi szalenie się zżyłam.
Towarzyszy mi dziwne uczucie. Zazwyczaj, kiedy książka wywarła na mnie spore wrażenie, napisanie recenzji zajmuje mi maksymalnie kilka dni. Muszę poukładać sobie w głowie wszystko to, co dzięki danej opowieści zyskałam. Uciszyć emocje, by przelać słowa na klawiaturę komputera. Tym razem minęły trzy tygodnie, od kiedy przeczytałam książkę i nadal nie wiem, jakich najlepiej użyć słów, by przekazać Wam chociaż to, co najważniejsze. Zaczęłam pisać w południe. Jest niemalże północ a ja tkwię w martwym punkcie. Weno przybądź!
Pisarka ponownie funduje nam opowieść o głównych bohaterach, jakimi są: Julian Chełmicki, Emil Lewin, Alicja Rosińska i Hania Lewinówna. Ich dalsze losy przeplatają się ze sobą. Wciągają w coraz to nowsze wątki kolejnych znajomych, a cała plątanina tajemnic, intryg i rozterek perfekcyjnie łącznie się w jedną całość. To istna sieć emocjonalna, z której nie ma wyjścia, a na pewno nie jedną prostą drogą. Historia utkana nitka po nitce niezauważalnie wciąga czytelnika i nie puszcza do ostatniej strony.
Żołnierzem nie przestaje się być tylko dlatego, że wróg jest silniejszy.
Nie oszukując się, jednym z głównych wątków sagi jest wojna. Obawiałam się tego, jak ów wątek zostanie przez autorkę potraktowany.Miałam szczerą nadzieję, że nie po macoszemu, ledwie liźnięty i pozostawiający zbyt duży niedosyt. Nie. Joanna Jax dokładnie zbadała temat, dzięki czemu zaprezentowała niezwykle realne czasy II wojny światowej. Pokazała, że wojna to nie tylko walka z karabinem w ręce. To cały szereg intryg, tajemnic, niewypowiedzianych słów, układów, poświęceń. W to wszystko bardzo mocno wplątana i zakorzeniona jest miłość. Jak wiele bohaterowie są w stanie poświęcić? Jak wiele potrafią znieść?
Miłość jest prosta. Jeśli kogoś kochasz, pragniesz jego szczęścia, mimo własnego bólu i tęsknoty.
Najnowsza saga Joanny Jax wyśmienicie łączy literacką fikcję z faktami historycznymi, a opleciona dodatkowo dużą dawką emocji tworzy istny majstersztyk! Tego nie da się opisać, trzeba to poznać i poczuć!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2017/02/zemsta-i-przebaczenie-otchan-nienawisci_22.html
Drugi tom opowieści o losach czwórki bohaterów Narodzin gniewu. Apogeum II wojny światowej.Ludzie próbują odnaleźć się w świecie, w którym rządzi nazistowski terror, a życie ludzkie wydaje się kruche i niepewne. Czy w czasach zagłady uda się ocalić miłość i przyjaźń? Jak wiele można poświęcić i jak daleko trzeba przesunąć granice moralności, by walczyć z wrogiem? Akcje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Od czego dziś powinnam zacząć? Może od tego, że z samego rana napisałam to zdanie, chcąc przelać wszelkie emocje, jakie towarzyszyły mi podczas lektury i do teraz nie ruszyłam z miejsca. Cały czas mam przed oczami obraz rodziny, którą pokochałam jak swoją własną ze wszelkimi jej niedoskonałościami, jak i zaletami. Po Karuzeli spodziewałam się podobnej powieści do Pozytywki. Jednak to co dostałam jest... Po prostu przeczytajcie dalej.
Renata wiedzie zwykłe, aktywne życie gospodyni domowej. Mateusz, jej mąż zarabia na życie, a ona zajmuje się domem i trójką dzieci. Jest tak zarzucona domowymi obowiązkami, że na dalszy plan schodzi troska o siebie samą. O zdrowie, które przecież jest najważniejsze. Renata nie dopuszcza do myśli, że może dziać się z nią coś złego. Nie ma na to czasu, a coraz częstsze i intensywniejsze siniaki, które biorą się praktycznie z niczego, to nic groźnego. Niestety diagnoza lekarska jest nieodwołalna - białaczka. Od tego momentu życie całej rodziny, jak i najbliższych znajomych obraca się o sto osiemdziesiąt stopni...
Zdecydowanie nie tego się spodziewałam. Nie takiej historii, nie takich bohaterów, nie takiego zakończenia. Wszystko na nie! Dlaczego? Jak tak można? Ach, zacznijmy może od początku...
Odniosę się ponownie do wspomnianej Pozytywki. Polubiłam tamtą historię, jednak miałam wrażenie, że składa się ona z dwóch części: pierwszej - bardzo dobrej i drugiej - słabszej. Była dość cienka i szybko ją odłożyłam na półkę, choć w pamięci pozostała do dziś. I nagle dostałam Karuzelę. Znacznie obszerniejszą. Początek bardzo dobry, wciągający, a nawet i porywający. I tu pojawiła się iskierka obawy. A co jeśli dalsza część będzie słabsza? Jeśli mi się nie spodoba i ciężko będzie mi pokonać sporych rozmiarów dalszą część historii? Niesamowicie cieszę się z tego, że Agnieszka Lis z każdym kolejnym zdaniem budowała coraz większe napięcie. Do ostatniego wyrazu, do ostatniej kropki. Z tej książki emocje i uczucia wprost wylewają się, zatapiając czytelnika. Wczorajszej nocy to ja wylewałam, ale hektolitry łez. Płakałam jak dziecko, któremu bardzo na czymś zależało i nagle to straciło. Bez możliwości zapoznania się z sytuacją, bez jakiegokolwiek przygotowania się. Tak nagle, po prostu. Strzał i już. Do teraz na myśl o tym co przeczytałam pojawia mi się gęsia skórka, a oczy robią się dziwnie szklane.
Zastanawiałam się czego może dotyczyć sam tytuł. Pierwsze skojarzenie odsyłało mnie do wesołego miasteczka lub chociaż małej karuzeli dla dzieci, jakie często można zastać w centrach handlowych. Kilka kolorowych koników poruszających się w rytm wygrywanej melodii. Niestety (a może i stety?) takiej tutaj nie znajdziecie. Tytułowa "karuzela" odnosi się raczej do uczuć i emocji, jakie targają bohaterami, ale i czytelnikami. Do przewrotności losu i tempa życia, w jakim przyszło egzystować każdemu z nas. Życiowa karuzela nabiera tempa, wpada w szaleńczy wir, by nagle ni stąd, ni zowąd zacząć kręcić się w drugą stronę.
Zdecydowanie bardzo mocną stroną powieści są jej bohaterowie. Prawdziwi, pełnokrwiści, bardzo realni. Można by rzec, że historia Renaty i jej rodziny została wycięta z prawdziwego życia. Tak bardzo wczułam się w losy tych ludzi, że czuję się, jakbym była siostrą Renaty, Anią. Albo chociaż jej przyjaciółką (czy to zbieg okoliczności, że ma na imię Daria?). Każdy z tych bohaterów ma swoje mocne i słabe strony. Bagaż doświadczeń, z którym musi się zmagać. W końcu trafiłam na powieść, w której postacie nie są wyidealizowane, podkolorowane, czy ulepszone. Naprawdę codziennie spotykamy takich ludzi na ulicy, w sklepie, szkole, czy pracy. W końcu jak już wspomniałam mogła to być historia każdego z nas (choć nikomu nie życzę choroby!). Pokochałam dzieci Renaty: Eryka, Krysię i Krzysia. Ta trójka jest wspaniała!
W Karuzeli bardzo dobrym zabiegiem jest pokazanie zmagania się z rakiem z różnych punktów widzenia. Dostajemy myśli Renaty, która jest chora, ale nie tylko. Widzimy przez co przechodzi jej mąż Mateusz, dzieci, rodzice, siostra, przyjaciółka, uczniowie ze szkoły i przedszkola, nauczyciele, lekarze. Każdy z nich inaczej patrzy na chorobę. Jedni od razu spieszą z pomocą, by być jak najdłużej przy chorym, inni odsuwają się, jakby się bali, że się zarażą. W bardzo ujmujący sposób autorka przedstawiła sposób uświadamiania ludziom czym jest rak chociażby za pomocą wyjaśnień na temat wypadania włosów.
Kolejnym naprawdę ogromnym plusem jest strona techniczna książki. Gołym okiem widać, że autorka zadała sobie trud i dowiadywała się od fachowców niuansów dotyczących choroby, leczenia, przebywania chorego w szpitalu. Za sprawą przemiłej Pani Henryki (której historia również do najbardziej kolorowych nie należy) zafundowała nam (powojenną?) gwarę, która moim zdaniem jest szalenie trudna! Trud włożonej pracy owocuje fantastyczną powieścią, której nie chce się odłożyć na półkę, nie chce się o niej zapomnieć. Pragnie się ją czytać od nowa i znów od nowa. Mną wstrząsnęła bardzo mocno. Wrócę do niej, ale dopiero jak choć trochę się po niej pozbieram. Dawno książka nie rozłożyła mnie tak emocjonalnie, jak właśnie ta. Mam nadzieję, że autorka jeszcze nie raz zafunduje mi taki emocjonalny rollercoaster, bo zwykłą "karuzelą" tego nazwać po prostu nie można.
Karuzela to szalenie emocjonująca powieść, która wyciśnie łzy z najbardziej zatwardziałego serca. Wzrusza, uczy, a momentami bawi uroczymi dialogami. To historia, obok której nie można przejść obojętnie. Zostanie w naszych sercach na długi czas i mam nadzieję, że niektórym uświadomi, jak ważne jest dbanie o siebie i zwracanie uwagi na własne zdrowie. Nie bagatelizujmy niepokojących symptomów, zawsze jest szansa, na pokonanie choroby. Polecam gorąco!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2017/02/karuzela-agnieszka-lis.html
Od czego dziś powinnam zacząć? Może od tego, że z samego rana napisałam to zdanie, chcąc przelać wszelkie emocje, jakie towarzyszyły mi podczas lektury i do teraz nie ruszyłam z miejsca. Cały czas mam przed oczami obraz rodziny, którą pokochałam jak swoją własną ze wszelkimi jej niedoskonałościami, jak i zaletami. Po Karuzeli spodziewałam się podobnej powieści do Pozytywki....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Oczy wilka to bardzo udany debiut! Fabuła wciąga i nie pozwala się oderwać od lektury choćby na moment. Tajemnica, intryga, gorący wątek romantyczny i te oczy... Polecam każdemu, szczególnie na długie chłodne wieczory z lampką czerwonego wina, albo gorącą aromatyczną herbatą. Będziecie zadowoleni!
Całość: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/10/oczy-wilka-alicja-sinicka.html
Oczy wilka to bardzo udany debiut! Fabuła wciąga i nie pozwala się oderwać od lektury choćby na moment. Tajemnica, intryga, gorący wątek romantyczny i te oczy... Polecam każdemu, szczególnie na długie chłodne wieczory z lampką czerwonego wina, albo gorącą aromatyczną herbatą. Będziecie zadowoleni!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCałość:...