-
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać2 -
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać468
Biblioteczka
Kości Skryby to druga część niesamowitego cyklu autorstwa Brandona Sandersona, która każdego doprowadzi do niekontrolowanego śmiechu! Lekka, przyjemna i przezabawna opowieść o zmaganiach trzynastoletniego chłopca, który skradnie sympatię każdego. Nie wiem, czy młodzież, która jest grupą docelową tej serii zrozumie wszystko tak, jak starsi czytelnicy, ale polecam każdemu! Fantastyczna przygoda gwarantowana!
Całość: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/08/alcatraz-kontra-bibliotekarze-kosci.html
Kości Skryby to druga część niesamowitego cyklu autorstwa Brandona Sandersona, która każdego doprowadzi do niekontrolowanego śmiechu! Lekka, przyjemna i przezabawna opowieść o zmaganiach trzynastoletniego chłopca, który skradnie sympatię każdego. Nie wiem, czy młodzież, która jest grupą docelową tej serii zrozumie wszystko tak, jak starsi czytelnicy, ale polecam każdemu!...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Pierworodna to wspaniała kontynuacja cyklu, który wprowadza nas do niesamowitego świata. Emocjonalna, poruszająca ważne tematy i wykorzystująca niezwykle intrygujące wątki, jak chociażby postać Elżbiety Batory. Z czystym sumieniem stwierdzam, że całą serię można polecić młodzieży poniżej piętnastego roku życia. Jestem zdecydowanie na tak i liczę na to, że będzie mi dane przeczytać kolejny tom. Polecam!
Całość: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/08/pierworodna-tosca-lee-recenzja.html
Pierworodna to wspaniała kontynuacja cyklu, który wprowadza nas do niesamowitego świata. Emocjonalna, poruszająca ważne tematy i wykorzystująca niezwykle intrygujące wątki, jak chociażby postać Elżbiety Batory. Z czystym sumieniem stwierdzam, że całą serię można polecić młodzieży poniżej piętnastego roku życia. Jestem zdecydowanie na tak i liczę na to, że będzie mi dane...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dziedzictwo ognia to wspaniała kontynuacja ciekawej i intrygującej serii, która ma na swoim koncie już wielu fanów. Zaskakujące zwroty akcji, dużo magii i fantastyczni bohaterowie to tylko namiastka tego, co dostaniecie w trzecim tomie. Polecam gorąco, a sama idę zatopić się w Królowej cieni.
Całość: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/08/dziedzictwo-ognia-sarah-j-maas-recenzja.html
Dziedzictwo ognia to wspaniała kontynuacja ciekawej i intrygującej serii, która ma na swoim koncie już wielu fanów. Zaskakujące zwroty akcji, dużo magii i fantastyczni bohaterowie to tylko namiastka tego, co dostaniecie w trzecim tomie. Polecam gorąco, a sama idę zatopić się w Królowej cieni.
Całość:...
Czyżbym sięgnęła po kolejny cykl, który tak długo omijałam szerokim łukiem? Zgadza się. Co do tego nie ma wątpliwości. Kiedy po raz pierwszy spotkałam się z piórem autorki w serii Dwór cierni i róż, przepadłam na dobre. Sięgając po kolejne książki pisarki wiedziałam, że ciężko będzie już wywołać efekt wow po tak dobrej lekturze. Czy pomimo tego Sarah J. Maas i tak mnie zaczarowała swoją powieścią? Przekonajmy się.
Celaena Sardothien odbywała ciężką karę za swoje przewinienia wystarczająco długo, by przyjąć propozycję, z której nie skorzystałby nawet szaleniec: jej dożywotnia niewolnicza praca w kopalni soli nie musi kończyć się dopiero z dniem jej śmierci, jeśli tylko dziewczyna zdecyduje się wziąć udział w turnieju o miano królewskiego zabójcy. To będzie walka na śmierć i życie, ale Celaenie nieobce są tajniki fachu zawodowego mordercy. Jeśli się jej powiedzie, po kilkuletniej służbie na królewskim dworze odzyska wolność. Jeśli nie - zginie z rąk któregoś z przeciwników: złodziei, zabójców i wojowników, najlepszych w całym królestwie. Szanse na pomyślne przejście wszystkich etapów turnieju są niewielkie, ale Celaena nie ma nic do stracenia.
Od czego powinnam zacząć? Siedzę i zastanawiam się nad tym, który wątek poruszyć w pierwszej kolejności? Może więc zacznę od ogółu?
Wiedziałam, że powinnam się przygotować na historię trochę przypominającą Igrzyska śmierci. Wielki turniej, w którym można wygrać wszystko, bądź wszystko stracić - łącznie z życiem. Właściwie odrobinę się tego obawiałam. Ku mojej uciesze okazało się, że Sarah J. Maas dorzuciła mi masę innych wątków, dzięki czemu na dobre mogłam się w Szklanym tronie rozgościć. Może ci, którzy szykują się na jedną wielką walkę, przepełnioną samą magią i rozlewem krwi będą trochę rozczarowani, to tacy czytelnicy jak ja odniosą prawdziwą literacką ucztę. Autorka wplata do swojej opowieści odrobinę kryminału, kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach zaczynają ginąć przeciwnicy Celaeny. Czy dziewczyna będzie następna? Czy w porę odkryje prawdę? To jednak nie wszystko. Pisarka nie byłaby sobą, gdyby odpuściła wątek romantyczny, który tak pokochałam w serii Dwór cierni i róż. Naprawdę cieszę się, że autorka nie zrezygnowała z niego. Ku mojemu zaskoczeniu Sarah J. Maas ukazała również bardzo kobiecą stronę głównej bohaterki, którą oprócz zabijania interesują również kobiece stroje i wygląd. Dziwne? Raczej kobiece!
Choć serię Szklany tron rozpoczęłam od właściwego, pierwszego tomu, to początkowo trochę ciężko było mi się wgryźć w fabułę. Autorka nagle wrzuca nas do życia swojej bohaterki, a tu okazuje się, że warto byłoby najpierw przeczytać opowiadania dotyczące jej życia zebrane w Zabójczyni. Ja tego nie zrobiłam, ale po jakimś czasie wczułam się w nową serię, zapoznałam z bohaterką i jej światem, i poleciało!
Trzeba przyznać, że autorka ma głowę pełną magicznych pomysłów, którymi potrafi jeszcze zaskoczyć. Książkę czyta się niebywale szybko i przyjemnie, i choć Dwór cierni i róż bardziej mi się spodobał, to nie żałuję, że rozpoczęłam przygodę z Celaeną. Jest intrygująco, mrocznie i tajemniczo, a do tego bardzo magicznie. Może nie do końca polubiłam wszystkich bohaterów, ale mam jeszcze czas na zawieranie przyjaźni. W końcu przede mną jeszcze cztery tomy bardzo intrygującego cyklu, który z całą pewnością poznam w całości.
Szklany tron to lektura mimo sporych gabarytów lekka i przyjemna. Wielowątkowość powieści dostarcza materiału na kolejne tomy, a dzięki temu każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Jest turniej, walka, magia, ale i romans. Intrygująco, mrocznie i tajemniczo. Ja już nie mogę się doczekać kolejnej części, a Was serdecznie zachęcam do wkroczenia w świat Celaeny. Nie pożałujecie!
Czyżbym sięgnęła po kolejny cykl, który tak długo omijałam szerokim łukiem? Zgadza się. Co do tego nie ma wątpliwości. Kiedy po raz pierwszy spotkałam się z piórem autorki w serii Dwór cierni i róż, przepadłam na dobre. Sięgając po kolejne książki pisarki wiedziałam, że ciężko będzie już wywołać efekt wow po tak dobrej lekturze. Czy pomimo tego Sarah J. Maas i tak mnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dwór mgieł i furii to jedna z najlepszych kontynuacji, jakie miałam okazję czytać! Porywa czytelnika do fantastycznego świata, w którym czai się niemal wszystko! Autorka funduje ogrom emocji, po których bardzo ciężko się pozbierać. Seria Dwór cierni i róż to jedna z najwspanialszych serii, jakie miałam okazję poznać. Mistrzostwo! Polecam gorąco, bardzo gorąco!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2017/03/dwor-mgie-i-furii-sarah-j-maas-recenzja.html
Dwór mgieł i furii to jedna z najlepszych kontynuacji, jakie miałam okazję czytać! Porywa czytelnika do fantastycznego świata, w którym czai się niemal wszystko! Autorka funduje ogrom emocji, po których bardzo ciężko się pozbierać. Seria Dwór cierni i róż to jedna z najwspanialszych serii, jakie miałam okazję poznać. Mistrzostwo! Polecam gorąco, bardzo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Masz 21 lat i zaczynasz wszystko od początku w obcym miejscu, z nowym imieniem i nowym życiem. Aż nadchodzi dzień, w którym nieznajomy mówi ci, że jesteś potomkinią Krwawej Hrabiny Elżbiety Batory, największej morderczyni wszech czasów. I jesteś ścigana. Nie wierzysz mu, dopóki zabójca naprawdę się nie pojawia. Uciekasz. Wszystkie odpowiedzi leżą w przeszłości, którą postanowiłaś pogrzebać. Tylko jedno wiesz na pewno: twoi bliscy zginą, jeśli nie odzyskasz utraconych wspomnień. Jednak by ocalić innych, musisz najpierw sama nie dać się zabić...
Do sięgnięcia po tę książkę najbardziej skłonił mnie motyw Elżbiety Batory, który już niejednokrotnie był wykorzystywany w literaturze i sztuce, jednak jeszcze nie trafiłam na ten motyw w literaturze młodzieżowej. Hrabina jest postacią, która od zawsze intrygowała. Była piękną, bogatą i władczą kobietą. Z czasem jednak zaczęła się starzeć, a uroda przemijać. Elżbieta zaczęła wierzyć, że krew z młodych dziewic wpłynie na poprawę jej wyglądu. Zaczęły się mordy. Najpierw na służących, później już nawet na szlachciankach. Hrabina Elżbieta ma na swoim koncie sześćset pięćdziesiąt ofiar. Za karę została zamurowana żywcem i prawdopodobnie miesiąc później zmarła. Ta historia pełna jest niedopowiedzeń i luk, które fascynują artystów.
Emily na własne życzenie dokonała zabiegu wymazania pamięci. Zrobiła to aby chronić zarówno siebie, jak i bliskich. Dowiaduje się tego z listu, który sama sobie zostawiła. Okazuje się, że Emily jest potomkinią Krwawej Hrabiny, Elżbiety Batory. Właśnie poprzez więzy rodzinne dziewczyna narażona jest na niebezpieczeństwo. Od lat kolejne pokolenia Elżbiety są likwidowane przez Dziedziców.
Jak to zwykle bywa przy fantastyce, obawiałam się tej pozycji, jednak chęć poznania kolejnej intrygi z postacią Elżbiety Batory była silniejsza i zabrałam się za lekturę. Przepadłam niemalże od pierwszej strony. Autorka niezwykle umiejętnie prowadzi akcję, przenosząc czytelnika do zupełnie innego świata. Tosca Lee nie odkrywa wszystkich kart na raz. Robi to stopniowo, ciągle podsycając napięcie i zaciekawienie. Język, jakim posługuje się pisarka jest prosty i łatwy w odbiorze, a wszelkie prawa i zasady panujące w świecie Potomków są dokładnie wytłumaczone. Z całą pewnością mocną stroną powieści są jej bohaterowie, którzy są znakomicie wykreowani. Autorka zadbała o najdrobniejsze detale, które sprawiają, że postacie są żywe i dynamiczne. Tosca Lee wielokrotnie bawi się z czytelnikami w kotka i myszkę, wodząc ich za nos i wyprowadzając w ślepe zaułki.
Potomkowie to znakomicie zapowiadająca się seria młodzieżowa, która wciąga od pierwszej strony i nie pozwala odłożyć książki choćby na moment. Fantastyczne połączenie wątków historycznych, legend i współczesnego świata w jednej powieści! Z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę każdemu, kto ma ochotę na chwilę oderwać się od codzienności i poznać zaskakujący świat Emily.
http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2017/03/potomkowie-tosca-lee-recenzja.html
Masz 21 lat i zaczynasz wszystko od początku w obcym miejscu, z nowym imieniem i nowym życiem. Aż nadchodzi dzień, w którym nieznajomy mówi ci, że jesteś potomkinią Krwawej Hrabiny Elżbiety Batory, największej morderczyni wszech czasów. I jesteś ścigana. Nie wierzysz mu, dopóki zabójca naprawdę się nie pojawia. Uciekasz. Wszystkie odpowiedzi leżą w przeszłości, którą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Młode wiedźmy Safiya i Iseult mają zwyczaj często wpadać w tarapaty. I przez to teraz muszą opuścić swój dom. Safi jest bardzo rzadką wiedźmą prawdy, która jest zdolna zdemaskować każde kłamstwo. Wielu zabiłoby dla jej umiejętności. Dlatego Safi musi pozostać w ukryciu. Inaczej zostanie wykorzystana w konflikcie między imperiami. Z kolei prawdziwe moce Iseult są tajemnicą nawet dla niej samej. I lepiej, żeby tak zostało.
Po fantastykę nie sięgam zbyt często. Zazwyczaj obawiam się oklepanego schematu, okropnie trudnego języka i totalnie niezrozumiałych nazw. Prawdodziejka kilka razy mignęła mi przed oczami, aż w końcu sama postanowiłam dać jej szansę. Czy się opłacało?
Pierwszy tom cyklu Czaroziemi może i nie jest książką z "wyższej półki". Nie jest to literacki majstersztyk, ale zdecydowanie jest to powieść, którą warto poznać i spędzić z nią czas.
Dlaczego? Przede wszystkim Susan Dennard zafundowała swoim czytelnikom dużą dawkę dobrego humoru. Jej bohaterki, Safiya i Iseult jak nikt inny potrafią pakować się w tarapaty. Naprawdę mają ku temu ogromne zdolności. Jednak prócz tych zdolności, mają jeszcze inne, magiczne. Safi nie sposób okłamać. Przejrzy każdego na wskroś. Ideult również posiada moce, jednak jakie? Tego nie wie chyba nawet ona sama. Dziewczynom przyszło żyć w bardzo trudnych czasach, a one same stają się cennym łupem dla wielu ludzi.
Książka napisana jest w prosty i łatwy w odbiorze sposób, co dla laików takich jak ja jest niezmiernie ważne. Może historia nie jest nadzwyczaj oryginalna, ale napisana jest w przyjemny sposób. Czyta się ją naprawdę błyskawicznie i chce się więcej! To dobrze, bo na horyzoncie widać już kolejną część, którą jest Wiatrodziej. Jestem szalenie ciekawa kontynuacji, bowiem jeśli utrzymana jest w takim stylu jak poprzedniczka, to przyjmuję ją z zamkniętymi oczami.
W Prawdodziejce bardzo dużo się dzieje. Dużo i szybko. Nie ma nawet chwili, w której można by się ponudzić. Autorka sprawnie wprowadza swoich bohaterów w kolejne akcje. Robi to na tyle umiejętnie, że czytelnicy nie gubią się w tym wszystkim.
Prawdodziejka to lekka i przyjemna powieść fantasy, która znajdzie swoich popleczników zarówno wśród fanów gatunku, jak i wśród laików. Napisana przyjemnym językiem, prosta w odbiorze i umilająca czas każdemu, kto po nią sięgnie. Choć nie jest to literackie arcydzieło, to polecam każdemu. Nie zawiedziecie się!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2017/03/prawdodziejka-susan-dennard-recenzja.html
Młode wiedźmy Safiya i Iseult mają zwyczaj często wpadać w tarapaty. I przez to teraz muszą opuścić swój dom. Safi jest bardzo rzadką wiedźmą prawdy, która jest zdolna zdemaskować każde kłamstwo. Wielu zabiłoby dla jej umiejętności. Dlatego Safi musi pozostać w ukryciu. Inaczej zostanie wykorzystana w konflikcie między imperiami. Z kolei prawdziwe moce Iseult są...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Siedzę i patrzę w zdjęcie okładki i w dalszym ciągu nie wiem co napisać. Kursor miga regularnie, a ja wpatrzona to w niego, to w okładkę zastanawiam się, czy ta książka jest prawdziwa. Nadal nie dowierzam, że w moje ręce trafił znów debiut, którego rozmiary podnoszę temperaturę na myśl i zmierzeniu się z jego treścią. Pierwszy raz podobnych rozmiarów debiut należał do Marty Reich i jej Morderstwa i całej reszty. Byłam nim zachwycona toteż kierując się intuicją postanowiłam dać szansę i temu. Czy po raz kolejny byłam zachwycona? Z tym mogło być różnie, przecież to fantastyka...
Arienne, młoda czarodziejka szukając schronienia przed grożącym jej niebezpieczeństwem, postanawia zaufać Przeznaczeniu. Uzbrojona jedynie w magiczne umiejętności oraz kobiecą intuicję i spryt przybywa do Czarnej Twierdzy, siedziby Związku - bractwa rządzonego twardą męską ręką, gdzie nie ma miejsca dla inteligentnych, uzdolnionych kobiet, takich jak ona. Zmuszona znosić liczne upokorzenia ze strony bezwstydnych Związkowców, Arienne wchodzi pod protektorat jednego z najsilniejszych i najgroźniejszych z nich. Nie spodziewa się jednak, że za sprawą intrygującego, czarnowłosego mężczyzny cały jej plan się skomplikuje, zaś Los wyznaczy im wspólną misję.
Od czego mam zacząć tym razem? Może od najbardziej kontrowersyjnej kwestii, jaka się zrodziła w wielu opiniach po przeczytaniu Klątwy. Mianowicie mowa o narracji. Większość z nas przyzwyczajona jest do tego, że treść prowadzona jest jednym konkretnym sposobem narracji. Pierwszoosobowa, kiedy widzimy świat przedstawiony oczami (zazwyczaj) głównego bohatera, bądź trzecioosobowa, czyli poprowadzona przez obojętnego narratora, osobę trzecią. Tutaj jednak autorki postawiły na coś zupełnie innego. Wymieszały bowiem obie narracje, dając czytelnikowi spore pole do popisu. Przyznam szczerze, że na początku ciężko było mi się w tym zabiegu odnaleźć. Początkowo moja dezorientacja sprawiała, że zaczynałam się denerwować, a tego najzwyczajniej w świecie nie lubię. Książka ma mi dostarczać przyjemności, nie udręki. Naszła mnie myśl, czy nie podziękować za dalszą lekturę, jednak ten czarnowłosy mężczyzna za bardzo mnie intrygował. Z resztą nie tylko on, ale o tym za chwilę. Prawda jest taka, że dla chcącego nic trudnego. Dałam szansę autorkom i dzięki temu szybko wsiąknęłam w nieznany dotąd mi zabieg i pomimo wielu akcji, sporej ilości bohaterów i wspomnianego sposobu narracji - zatraciłam się w lekturze na dobre!
Monika Magoska-Suchar i Sylwia Dubielecka zafundowały czytelnikom sporych rozmiarów literacki debiut. Ponad 800 stron? Serio? A no serio! Choć niektórych może to zdziwi - znam przynajmniej garstkę autorów, którzy na swoim koncie mają przynajmniej kilka wydanych książek, które w porównaniu z Klątwą są po prostu słabe. Tutaj akcja dzieje się cały czas. Nawet na chwilę nie można się przy niej ponudzić, czy choćby odczuć moment znudzenia. Tego po prostu tutaj nie znajdziecie, więc jeśli szukacie czegoś dobrego na sen - odpuśćcie. Zamiast do księgarni, udajcie się do apteki. Na wspomnianych 800 stronach nie mogła nam się przewijać tylko dwójkach bohaterów, toteż Arienne i Severo momentami schodzili dla mnie na dalszy plan z czego jestem niezmiernie zachwycona! Nie dlatego, że nie lubiłam o nich czytać, bo lubiłam i to bardzo, a każdą kolejną sytuację z nimi odbierałam z wypiekami na policzkach. Chodzi raczej o to, że cała gama bohaterów drugoplanowych jest tak wspaniała, że... Mam nadzieję, że autorki stworzą przynajmniej kilka opowieści dotyczących właśnie postaci drugoplanowych, które są w wielkim skrócie mistrzowskie!
Jedną z ważniejszych kwestii jest to, do jakiego właściwie gatunku przypisać omawianą historię. Z opisu czarno na białym wynika, że jest to fantastyka. (Shit!) Przecież ja za fantastyką nie przepadam (do niedawna nie przepadałam za kryminałami, które niedawno pokochałam, a Harrego Pottega przeczytałam minimum kilkanaście razy). Klątwa przeznaczenia nie jest jednak typową, schematyczną książką fantasy. W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę na to, że znajdziemy w niej dużą dawkę romansu, może i powieści erotycznej (nie, to nie Grey. Właściwie Christian to taki Pan Pikuś...). Tutaj jest mrocznie, tajemniczo i naprawdę strasznie! Autorkom fenomenalnie udało się stworzyć nastrój i umiejętnie ciągnąć strona po stronie narastające napięcie. Choć książkę pochłonęłam praktycznie w 3 wieczory, to za każdym razem gdy na nią spojrzę marzę o tym, by przenieść się na jej karty i podglądać bohaterów z bliska. Nie, nie chciałabym być jedną z bohaterek, głównie ze względu na to, co je wszystkie czeka. Chciałabym jednak poczuć ten klimat, chwile grozy i ekscytacji na własnej skórze. Właściwie po części poczułam, ponieważ momentami włos się na karku jeżył, a na rękach obserwowałam gęsią skórkę.
Klątwa przeznaczenia to niezwykle udany debiut literacki dwóch młodych autorek, w których drzemie ogromny potencjał. Nie wiem, jak historie wyglądałyby, gdyby pisały oddzielnie, ale w duecie są rewelacyjne. Choć Klątwa nie jest lekką (dosłownie!) lekturą, to z całą pewnością wielu z Was spędzi z nią niezapomniane chwile! Podnosi napięcie, podgrzewa atmosferę, wywołuje rumieńce na twarzy, ale i bawi, a nawet i wzrusza. To niezwykła mieszka gatunkowa i językowa, ale jedno jest pewne - zajrzyjcie do niej, a przepadniecie! Ja oczekuję już kolejnej części i wszelkich innych powieści wychodzących spod pióra Moniki i Sylwii. Polecam gorąco!
Recenzja znajduje się nahttp://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2017/02/klatwa-przeznaczenia-monika-magoska.html
Siedzę i patrzę w zdjęcie okładki i w dalszym ciągu nie wiem co napisać. Kursor miga regularnie, a ja wpatrzona to w niego, to w okładkę zastanawiam się, czy ta książka jest prawdziwa. Nadal nie dowierzam, że w moje ręce trafił znów debiut, którego rozmiary podnoszę temperaturę na myśl i zmierzeniu się z jego treścią. Pierwszy raz podobnych rozmiarów debiut należał do Marty...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Światło w mroku to zdecydowanie dobry i udany debiut. Choć to gatunek, który do ulubionych nie należy, to chętnie jeszcze kiedyś do tej historii wrócę i z przyjemnością sięgnę po kolejną część. Zakończenie bowiem daje do wiwatu, a ja pragnę się dowiedzieć, jakie będą dalsze losy bohaterów. Polecam!
Więcej na: http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2016/12/swiato-w-mroku-im-darkss-recenzja.html
Światło w mroku to zdecydowanie dobry i udany debiut. Choć to gatunek, który do ulubionych nie należy, to chętnie jeszcze kiedyś do tej historii wrócę i z przyjemnością sięgnę po kolejną część. Zakończenie bowiem daje do wiwatu, a ja pragnę się dowiedzieć, jakie będą dalsze losy bohaterów. Polecam!
Więcej na:...
Szansę na przeczytanie Miasta krwi dostałam już spory czas temu, jednak ciągle coś stało mi na drodze, by poznać tę historię. Wiele zobowiązań, wyjazd za granicę, w końcu problem z sięgnięciem po e-booka. Książka grzecznie przeleżała, czekając, aż w pełni będę na nią gotowa. Nie jestem bowiem fanką gatunku fantasy. Na swoim koncie mam już kilka przeczytanych i liczyłam na to, że autorowi również uda się przenieść mnie do magicznego świata, który stworzył w swoim dziele.
Siedemnasty wiek, Hyruf. Epoka krwawych wojen religijnych. Poniżany przez ojca z powodu kalectwa Mulgih Thadur nie może dłużej znieść maltretowania siebie i swojej matki. Doprowadzony do ostateczności popełnia makabryczne morderstwo, które pozoruje na samobójstwo. Nie wie jednak, że z ukrycia obserwuje go człowiek Garlona, najważniejszej figury świata przestępczego Hyruf. Popełnione z desperacji zabójstwo wprowadza go na drogę zła, z której nie ma już odwrotu. Chcąc chronić rodzinę, godzi się na najgorsze z możliwych czynów. Początkowo zmuszany przez szantażujących, z czasem odnajduje się w profesji i przechodzi na stronę tych, z którymi walczył - najpierw zakłamanych duchownych, potem reformatorów - opętanych żądzą krwi przeciwników Kościoła.
W tego typu powieściach, uwagę zwracam na kilka punktów - kreacja bohaterów, wciągający przedstawiony świat i język, jakim posługuje się autor. Miasto krwi to literacki debiut polskiego, młodego autora. Kamil Dziadkiewicz interesuje się historią i podróżami, co miałam nadzieję, zaowocuje w jego opowieści.
Hyruf to miejsce, które od samego początku przypadło mi do gustu. Pan Kamil zadbał o wszelkie detale, które takim czytelnikom jak ja z całą pewnością ułatwią przeniesienie się do magicznego świata. To co mnie urzekło, to wzorowanie się na siedemnastowiecznym Londynie. Choć Hyruf, to literacka fikcja, to zdecydowanie mnie porwała. Uwielbiam wszystko, co z dawnym Londynem związane, a skoro tu stał się wzorem, to jestem stanowczo na tak! Jak już wspominałam, autor fascynuje się historią, co również można zauważyć na łamach jego powieści. Zgrabnie włada piórem, idealnie plątając ze sobą wątki historyczne z literacką fantazją. To, co najważniejsze, zostało osiągnięte. Wraz z Mulgihem przeniosłam się do siedemnastego wieku i do miejsca, które z całą pewnością będę wspominać.
Mulgih jest bohaterem, który swoją postawą, podjętymi decyzjami i poczynaniami zdecydowanie mnie zaskoczył. Chłopak toczy ze sobą wewnętrzną walkę. Tragiczne wydarzenia, jakich doświadczył w życiu wpływają na ujawnienie się jego mrocznej strony, która niestety bardzo często bierze górę nad dobrą stroną. Do końca pierwszej części Sagi Wschodu nie jesteśmy w stanie stwierdzić, po której stronie się opowie. Z całą pewnością podsyca to niepewność, a chęć sięgnięcia po kolejny tom staje się jeszcze większa.
Miasto krwi to zdecydowanie kolejny udany debiut, jaki w ostatnim czasie wpadł w moje ręce. Choć nie jestem zagorzałą fanką tego gatunku, spędziłam z tą książką przyjemny czas. Uwielbiam, kiedy autor przemyca do swojego dzieła wątki historyczne, tworząc zupełnie nowy, tajemniczy świat. Kamilowi Dziadkiewiczowi zabieg ten udał się na tyle dobrze, że z wielką przyjemnością sięgnę po kolejny tom, by poznać dalsze losy Mulgiha. Polecam!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.com
Szansę na przeczytanie Miasta krwi dostałam już spory czas temu, jednak ciągle coś stało mi na drodze, by poznać tę historię. Wiele zobowiązań, wyjazd za granicę, w końcu problem z sięgnięciem po e-booka. Książka grzecznie przeleżała, czekając, aż w pełni będę na nią gotowa. Nie jestem bowiem fanką gatunku fantasy. Na swoim koncie mam już kilka przeczytanych i liczyłam na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Odmieniec to pierwszy tom cyklu Zakon ciemności, który zdecydowanie odbiega formą i fabułą od dobrze nam znanych romansów historycznych autorki. To książka, której nie polecam fanom dotychczasowych powieści Gregory. Uważam jednak, że młodzi czytelnicy, zainteresowani fantastyką skierowaną do młodzieży, odnajdą w niej to, czego mi zabrakło.
Więcej na: http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2016/10/odmieniec-philippa-gregory-recenzja.html
Odmieniec to pierwszy tom cyklu Zakon ciemności, który zdecydowanie odbiega formą i fabułą od dobrze nam znanych romansów historycznych autorki. To książka, której nie polecam fanom dotychczasowych powieści Gregory. Uważam jednak, że młodzi czytelnicy, zainteresowani fantastyką skierowaną do młodzieży, odnajdą w niej to, czego mi zabrakło.
Więcej na:...
Książki młodzieżowe osadzone w świecie fantastyki mają to do siebie, że przyciągają całą rzeszę młodych czytelników. I bardzo dobrze. W końcu przyjemnie jest się oderwać od szarej codzienności i wspólnie z literackimi bohaterami podróżować po nieznanych zakamarkach autorskiej wyobraźni. Osobiście rzadko sięgam po tego typu literaturę, wolę bardziej przyziemne tematy, jednak czasami warto oderwać się i od nich. Zapraszam w podróż na tajemniczą Wyspę X.
Wyspa X to debiutancka powieść młodej polskiej autorki, którą z czystym sumieniem mogę polecić młodzieży zaczynającej swoją przygodę z fantastyką. Ta książka jest miłą odskocznią od codziennej szarości i książek, które zalegają na moich półkach. Ciekawa, momentami zabawna i niosąca pewną naukę dla młodych czytelników. Polecam.
Więcej na: http://krainaksiazkazwana.blogspot.ie/2016/09/wyspa-x-maria-krasowska-recenzja.html
Książki młodzieżowe osadzone w świecie fantastyki mają to do siebie, że przyciągają całą rzeszę młodych czytelników. I bardzo dobrze. W końcu przyjemnie jest się oderwać od szarej codzienności i wspólnie z literackimi bohaterami podróżować po nieznanych zakamarkach autorskiej wyobraźni. Osobiście rzadko sięgam po tego typu literaturę, wolę bardziej przyziemne tematy, jednak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Większą dumą i wartością w naszym życiu będzie nawet jedna rzecz, która wykonamy perfekcyjnie, wiedząc, że była warta włożonego wysiłku, niż tysiąc takich, których będziemy się później wstydzić.
Dzisiejszą recenzję postanowiłam rozpocząć słowami, które pojawiły się w pierwszej części cyklu Ezotero. Przedstawiając debiutancką powieść Agnieszki Tomczyszyn Ezotero. Córka wiatru, wspominałam o dużym potencjale autorki i ciekawym pomyśle, dając autorce zielone światełko, choć ocena książki nie była zbyt wysoka. Miałam nadzieję, ze w kolejnej powieści pisarka mnie porwie do swojego świata, zachwyci nim i sprawi, że będę prosiła o więcej. Czy tym razem autorka otrzyma więcej gwiazdek?
Pola - główna bohaterka, z charakterystycznymi długimi, ciemnymi dredami, mocnym makijażem i dziurawymi, czarnymi jeansami. Chwila. Czy to na pewno kolejna część Ezotero, autorstwa Agnieszki Tomczyszyn, która opisywała historię dziewczyny o niezwykle apetycznym imieniu Latte? Wszystko wskazuje na to, że tak. Autorka od samego początku mnie zaskakiwała! Jak podkreśla wydawnictwo - książki te należą do jednego cyklu, jednak stanowią odrębne historie i można je czytać oddzielnie. Można - owszem - jednak moim zdaniem, druga część mocno bazuje na pierwszej. Znajdujemy tutaj odniesienia do poprzedniej części. Niektóre, nic nie znaczące elementy Córki wiatru, okazują się mieć ogromne znaczenie w Moim przeznaczeniu. Istne szaleństwo! Czyżby Pani Agnieszka od początku pisała z takim zamiarem, czy to zabieg przypadkowy? Tego nie wiem, więc pozostaje mi tylko pogratulować!
Pola przybywając na Ziemię, ma szansę odkryć ciepły i przytulny dom, którego nie miała nigdy wcześniej. Podróżować po świecie, wybierając się na śniadanie do Francji, a na obiad do Włoch. Doznaje uczucia miłości, dowiaduje się czym jest domowe ognisko, ale także dotyka ludzkich problemów i odczuwa je na własnej skórze. Dla dziewczyny magia, to chleb powszedni. Zanim jednak Pola zmieni losy ludzkości, będzie musiała odkryć tajemnicę pewnej dziewczyny, która nachodzi ją w snach.
Tym razem Agnieszka Tomczyszyn idealnie przekazała czytelnikom swoją wizję. W perfekcyjny sposób wkradła się w psychikę swoich bohaterów, oddając nam wszystkie możliwe emocje jakie im towarzyszyły. Ukazuje zło i dobro. Uczucie bólu i cierpienia, ale także szczęścia, czy radości. Autorka porusza bardzo trudny i ciężki wątek, jakim jest adopcja dzieci, co muszę przyznać bardzo mnie zaskoczyło! Nie spodziewałam się tego, podobnie jak wielu zaskakujących zwrotów akcji. Ta książka ma w sobie jakąś tajemniczą moc, magię i dobrą energię, o której nie mówi autorka. Już sama okładka jest przyciągająca, podobnie jak w Córce wiatru. Tutaj jednak znajduję coś, czego brakowało mi poprzednio. Przemyślaną i dopracowaną konstrukcję, bohaterów, od których bije niezwykła energia i magię, płynącą z naprawdę dobrej książki. Pani Agnieszka podarowała nam ciekawą i intrygującą fantastykę, oplecioną ciepłą obyczajówką, która raz rozbawi, a raz wzruszy. Czuję, że mój literacki niedosyt, w końcu został zaspokojony. Mam nadzieję, że z pióra autorki wyjdzie kolejna część Ezotero, która będzie równie dobra, jak Moje przeznaczenie. Nie za często spotykam się z serią książek, w której kolejny tom bije na głowę poprzedni. Tak właśnie jest tym razem. Polecam jednak zacząć od pierwszej części, aby dogłębnie zrozumieć ideę następnej.
Ezotero. Moje przeznacznie to wspaniała opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości, dojrzewaniu i próbie akceptacji. Agnieszka Tomczyszyn w znakomity sposób przenosi nas do świata pełnego magii, płynącej nie tylko z sił nadprzyrodzonych, ale i z serc bohaterów. To lekka i przyjemna książka, która bije na głowę swoją poprzedniczkę. Tak, zachwyciłam się i proszę o więcej!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.com
Większą dumą i wartością w naszym życiu będzie nawet jedna rzecz, która wykonamy perfekcyjnie, wiedząc, że była warta włożonego wysiłku, niż tysiąc takich, których będziemy się później wstydzić.
Dzisiejszą recenzję postanowiłam rozpocząć słowami, które pojawiły się w pierwszej części cyklu Ezotero. Przedstawiając debiutancką powieść Agnieszki Tomczyszyn Ezotero. Córka...
Najgorsza kara, jaką możemy otrzymać, to ta, którą wymierzymy sobie sami.
Latte nigdy nie zastanawiała się nad przyszłością. Wydawało jej się, że przeszłość kryje wystarczająco wiele tajemnic. W poszukiwaniu miłości, przyjaźni i prawdy o swojej matce i sobie natrafiała wciąż na pytania bez odpowiedzi.
Czy człowiek ma wpływ na swoją przyszłość?
Czy mogąc poznać losy bliskich osób, bohaterka zrobi to bez mrugnięcia okiem?
Czy mistyka jest nierozerwalnym elementem nowoczesnego świata? [materiały wydawnictwa]
Długo zastanawiałam się czy sięgnąć po tę książkę. Kusiła mnie magiczna okładka, ciekawie zapowiadająca się fabuła. Ezotero to książka wielogatunkowa, łącząca w sobie powieść obyczajową, kryminał oraz fantasy. Bardzo lubię historie, które nie opierają się na jednym gatunku. Cenię sobie odwagę autora i próbę eksperymentowania, szczególnie jeśli jest to debiut literacki. Kiedyś napisanie ciekawej książki było znacznie łatwiejsze. A dziś? Wystarczy spojrzeć na ilość premier w jednym miesiącu. Kilkadziesiąt? Trzeba mieć niezłą wyobraźnię i dobry warsztat, żeby się przebić. Czy Agnieszce Tomczyszyn się to udało?
Główną bohaterką jest Latte. Przyznajcie, że ma bardzo nietypowe imię. Od razu kojarzy się z pewnym rodzajem kawy. Mam wrażenie, że do tej kawy nie podchodzi się obojętnie, albo się ją lubi, albo nie. Mi najbardziej nie odpowiada jej piana. Osobiście nie przepadam za latte. Jest dla mnie zbyt mdła. A jak było z Latte? Cóż, nie była idealnym bohaterem literackim, z którym mogłabym się zaprzyjaźnić, ale okazała się całkiem przyjemną osóbką. Dziewczyna mieszka z matką, więc wydawać by się mogło, że są świetnymi przyjaciółkami i wiedzą o sobie wszystko. W tym przypadku tak nie jest. Tajemnice, zatajanie prawdy, brak rozmowy o przeszłości wpływają na to, że ich świat zamyka się w małej przestrzeni. Czy matka w ten sposób próbowała uchronić córkę? Czy przed przeznaczeniem, można się skryć? Wątpię. W ten sposób, na Latte po śmierci matki spada dziedzictwo, którego musi podjąć. Dziewczyna jednak nie jest na to przygotowana. Czy poradzi sobie w nowym otoczeniu? Czy świat czarownic, wróżek i egzorcystów ją nie przerośnie?
Początek powieści zapowiadał się niezwykle ciekawie. Autorka spokojnie wprowadzała nas w swój świat. Akcja toczyła się delikatnym, miarowym tempem, pobudzając do pracy wyobraźnię czytelnika. Byłam pewna, że książka będzie rewelacyjna. I mogła być! Agnieszka Tomczyszyn zdecydowanie ma potencjał i ciekawy pomysł. Po pierwszych dwóch rozdziałach widać, że próbowała wcześniej pisać i wie co robi. Gdyby tylko w ten sposób poprowadziła swoją powieść do końca, to zdecydowanie skradłaby serca wielu czytelników. Niestety z każdym kolejnym rozdziałem wprowadziła sporo chaosu. Zbyt dużo wątków chciała zawrzeć w stosunkowo cienkiej książce. Uważam, że można było ją rozbudować. Poprowadzić akcję tak jak na początku. Zastosować odrobinę ciekawych zwrotów akcji, które miałyby swoje uzasadnienie. To co, że książka miałaby 400, czy 500 stron? Na pewno miałaby znacznie więcej fanów.
Zdecydowanie duży plus za wprowadzenie kilku gatunków. Bardzo zgrabnie i ciekawie został wprowadzony wątek kryminalny, co robi się coraz częstszym zabiegiem. Całość historii oplata powieść obyczajowa, którą bardzo lubię. Autorka porusza temat więzi pomiędzy matką i córką, a także stratę najbliższej osoby.
Pomimo dość chaotycznego środka, autorka bardzo mnie zaskoczyła zakończeniem. Wbiła mnie w fotel i sprawiła, że od razu miałam ochotę sięgnąć po kolejną część. Brawo! Oby więcej takich sytuacji. Pisarka ma lekkie pióro i pomimo ezoterycznej tematyki - całkiem przyjemny język.
Ezotero. Córka wiatru to powieść, o zmaganiach młodej dziewczyny, która powoli odkrywa tajemnice przeszłości, by sprawnie móc odnaleźć się w przyszłości. Autorka umiejętnie miesza ze sobą gatunki literackie i zdecydowanie zaskakuje zakończeniem. Jak na debiut, pisarka poradziła sobie nie najgorzej, chociaż udowodniła, że potrafi pisać dobrze, wciągając czytelnika od pierwszych stron. Jeśli tylko utrzyma taki styl jak na początku pierwszej części, to z przyjemnością sięgnę po kolejną książkę spod jej pióra. Daję autorce zielone światełko. Czy je wykorzysta? Przekonam się już niedługo. Na zakończenie pragnę przytoczyć słowa, które każdy powinien zapamiętać, w tym również pisarze, a szczególnie debiutanci:
Większą dumą i wartością w naszym życiu będzie nawet jedna rzecz, którą wykonamy perfekcyjnie, wiedząc, że była warta włożonego wysiłku, niż tysiąc takich, których będziemy się później wstydzić
http://krainaksiazkazwana.blogspot.com
Najgorsza kara, jaką możemy otrzymać, to ta, którą wymierzymy sobie sami.
Latte nigdy nie zastanawiała się nad przyszłością. Wydawało jej się, że przeszłość kryje wystarczająco wiele tajemnic. W poszukiwaniu miłości, przyjaźni i prawdy o swojej matce i sobie natrafiała wciąż na pytania bez odpowiedzi.
Czy człowiek ma wpływ na swoją przyszłość?
Czy mogąc poznać losy...
Moja lady Jane to niesamowita mieszanka gatunkowa, w której fakty przeplatają się z wielką fikcją, a fantastyka i ogromna dawka dobrego humoru zdaje się grać pierwsze skrzypce. Niesamowicie przyjemny i lekki język, po którym nigdy bym nie powiedziała, że autorem książki są aż trzy kobiety! Równy poziom wypowiedzi, dzięki którym bliżej poznajemy głównych bohaterów. Jest to opowieść idealna do odpoczynku po ciężkim dniu i chwili relaksu. Polecam gorąco każdemu!
P.S. Miłośnikom koni również!
Całość: http://www.kraina-ksiazka-zwana.pl/2017/08/moja-lady-jane-cynthia-hand-jodi.html
Moja lady Jane to niesamowita mieszanka gatunkowa, w której fakty przeplatają się z wielką fikcją, a fantastyka i ogromna dawka dobrego humoru zdaje się grać pierwsze skrzypce. Niesamowicie przyjemny i lekki język, po którym nigdy bym nie powiedziała, że autorem książki są aż trzy kobiety! Równy poziom wypowiedzi, dzięki którym bliżej poznajemy głównych bohaterów. Jest to...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to