-
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński4 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać8 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać5
Biblioteczka
2020-09-02
2019-05-17
2019-04-23
Historia Helene Hannemann to historia pełna miłości, poświęcenia, troski i oddania rodzinie - dzieciom i mężowi. Przez wiele lat czytałam tylko o Polakach i Żydach więzionych w obozie Auschwitz. Teraz przyszedł czas na obóz dla Romów, który funkcjonował w Birkenau. Romowie to trzecia grupa deportowanych, po Polakach i Żydach, a transporty więźniów przyjeżdżały tam aż z czternastu państw.
Helene to Niemka, która poślubiła Roma, Johanna, utalentowanego muzyka. Ten poranek miał być jak wiele innych. Śniadanie, przygotowanie dzieci do szkoły, wyjście do pracy. Jednak szybko okazało się, że ten dzień to początek końca. Johann i dzieci mają zostać wywiezieni do obozu koncentracyjnego. Tylko oni, Helene jest przecież Niemką, nieskażoną romskim pochodzeniem.
Helene nie dopuszcza do siebie myśli, że mogłaby zostawić rodzinę w tym trudnym czasie i decyduje, że pojedzie z nimi. Jak matka mogłaby zostawić swoje dzieci w obliczu śmierci? Kiedy transport z Romami dociera do Birkenau, rodzinna Hannemann'ów zostaje rozdzielona. Mąż Helene zostaje zabrany do męskiej części obozu, natomiast ona i ich piątka dzieci zostają w drugiej części. Wszechobecny głód, bród i przemoc przerażają nowo przybyłych, jednak muszą sobie zacząć radzić, aby przeżyć. Pomaga im fakt, iż są niemieckimi Romami, a tacy mają swój barak w nieco lepszym stanie niż inne. Przeżycie ułatwia im również pielęgniarskie wykształcenie Helene. W szpitalu Helene poznaje Josefa Mengele, niemieckiego lekarza, Anioła Śmierci. Mengele nie bez powodu otrzymał taki przydomek.
Dla III Rzeszy bardzo ważne były pozory, a dla dr Mengele jego badania naukowe (choć wiemy doskonale, że z nauką nie miały zbyt wiele wspólnego). Dr Mengele postanowił, że w obozie będzie funkcjonowało przedszkole, a Niemka Hannemann będzie jego dyrektorką. W warunkach obozu koncentracyjnego każde polepszenie warunków było na wagę złota, więc Helene się zgodziła. Ale o tym co było dalej musicie przeczytać sami.
Codzienność obozu koncentracyjnego to coś, czego nie mogę pojąć i czego pewnie nigdy nie pojmę. Zastanawia mnie też ogrom matczynej miłości, która tu została wystawiona na wielką próbę, a mi mimo to Helene nie złamała się.
"Kołysanka z Auschwitz" to piękna opowieść o strasznych czasach, ale dzięki takim historiom dowiadujemy się o ludziach najwięcej.
Historia Helene Hannemann to historia pełna miłości, poświęcenia, troski i oddania rodzinie - dzieciom i mężowi. Przez wiele lat czytałam tylko o Polakach i Żydach więzionych w obozie Auschwitz. Teraz przyszedł czas na obóz dla Romów, który funkcjonował w Birkenau. Romowie to trzecia grupa deportowanych, po Polakach i Żydach, a transporty więźniów przyjeżdżały tam aż z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-27
Jeśli masz ironiczne podejście do życia, jeśli rzeczywistość doprowadza cię do łez i jeśli sarkazm leje się strumieniami podczas twoich wypowiedzi, to wiedz, że ktoś to wszystko spisał, a potem wydał i teraz święci triumf!
Na wieść o zawieszeniu działalności zespołu HEY oczywiście zrobiło mi się smutno, ponieważ polski rynek muzyczny stracił wiele. Brak nowych piosenek w ich wykonaniu będzie ciężko zapełnić, a wszystko dlatego, że każdy utwór to arcydzieło literackie. Każda piosenka to mały kawałek sztuki. Dla mnie Nosowska to Artystka. Z uwagą śledzę to co wyczynia na Instagramie i przyznam, że należę do entuzjastów. Może dlatego, że jej sarkazm jest mi niezwykle bliski.
Dlatego kiedy usłyszałam, że Nosowska wydaje książkę oszalałam.
"A ja żem jej powiedziała" to zbiór luźnych tekstów o świecie, ludziach, celebrytach, jedzeniu, związkach, społeczeństwie, książkach, o życiu i śmierci. Wszystko o czym na co dzień rozmawiamy i my, ale najbardziej urzekł mnie ten tekst o książkach. Ona jest taka mądra...
„Mam naprawdę wiele książek, które stoją, ciasno przylegając jedna do drugiej, w oczekiwaniu na przeskok z ławki rezerwowych zawodniczek do gry, do mnie. To się dzieje. Czasem zajmuje kilka lat, ale gdy przyjdzie wreszcie ten moment, gdy treść ma szansę spotkać się z moją gotowością - zaczyna się piękna przygoda. Tak więc książkom trzeba dać spokój”.
Dlatego od dziś nie mam wyrzutów, że część książek przyprowadziłam do domu i odstawiłam na półkę. One porostu trafiły na ławkę rezerwowych. A przecież nie od dziś wiadomo, że szeroka ławka rezerwowych to siła drużyny i szansa na sukces! No!
Wśród wszystkich tekstów znajdziecie te lepsze i te gorsze, ale nie można mieć wszystkiego. Książka jest reklamowana jako rzekoma rozmowa z przyjaciółką. Rozmowa to nie jest, ale idealnie trafiony monolog.
Jeśli masz ironiczne podejście do życia, jeśli rzeczywistość doprowadza cię do łez i jeśli sarkazm leje się strumieniami podczas twoich wypowiedzi, to wiedz, że ktoś to wszystko spisał, a potem wydał i teraz święci triumf!
Na wieść o zawieszeniu działalności zespołu HEY oczywiście zrobiło mi się smutno, ponieważ polski rynek muzyczny stracił wiele. Brak nowych piosenek w...
2018-07-22
Tą historię znają wszyscy. Młody, zdolny siatkarz wyrusza w drogę do nowego klubu we Włoszech. Jedzie, aby spełniać marzenia. 16 września 2005 roku na austriackiej autostradzie samochód uderza w barierę. Siatkarz ginie na miejscu, jego żona trafia do szpitala.
Przez 13 lat nikt nie pokusił się o książkę o najbardziej zdolnym siatkarzu polskiej reprezentacji. O siatkarzu, który nic konkretnego nie wygrał, ale pamięta o nim wiele osób.
Żadne życie nie powinno kończyć się w ten sposób, a zwłaszcza młode.
24-latek, młody małżonek podpisuje 3-letni kontrakt z Lube Banca Macerata, najlepszym klubem świata (no, prawie). Razem z żoną decydują się na nocną podróż do Włoch. Przed wyjazdem żegnają się z rodziną i przyjaciółmi. Najpierw prowadzi on, a później, gdzieś w Austrii on się poddaje, za kierownicą siada jego żona, Agnieszka. Do dziś nie wiadomo dlaczego samochód zjechał na bok. Dlaczego Arek musiał zginąć.
Cała opowieść odświeża to wszystko co już wiedziałam, co widziałam w telewizji i co czytałam w gazetach i wywiadach. Nikt nie mógł uwierzyć, że stała się tak straszna rzecz.
Ta książka to opowieść o dzieciństwie i młodości bardzo zdolnego chłopaka z Ostrołęki, który chciał być siatkarzem. Opowieść słowami rodziców, siostry, żony i niezliczonej ilości przyjaciół, kolegów z boiska i trenerów.
Po przeczytaniu tych wszystkich ciepłych słów mam jedno wrażenie: anioł, nie człowiek. W tej historii nie ma ani jednego złego słowa o Arku Gołasiu, ani jednej awantury i afery z jego udziałem. Pełna jest za to sumienności, uczciwości, miłości, dyscypliny, pracy ponad siły i radości. Z opowieści wyłania się człowiek o niesamowitych warunkach fizycznych, poczuciu humoru, ale też rozważny i wiedzący czego chce. Każda przepytywana osoba zgodnie stwierdza, że pochwały nie są bezzasadne, że taki był Arek.
Historia młodego siatkarza skłania do zadumy. W takich momentach nie sposób odpowiedzieć na pytanie "dlaczego?". Minęło już 13 lat, a pamięć o zawodniku z niesamowitym wyskokiem nadal trwa. Fenomen. Oby przetrwała jak najdłużej, bo jego postawa życiowa stanowi idealny przykład dla młodych adeptów siatkówki. Warto, żeby go naśladowali.
Spełniajmy marzenia!
Www.hagola.wordpress.com
Tą historię znają wszyscy. Młody, zdolny siatkarz wyrusza w drogę do nowego klubu we Włoszech. Jedzie, aby spełniać marzenia. 16 września 2005 roku na austriackiej autostradzie samochód uderza w barierę. Siatkarz ginie na miejscu, jego żona trafia do szpitala.
Przez 13 lat nikt nie pokusił się o książkę o najbardziej zdolnym siatkarzu polskiej reprezentacji. O siatkarzu,...
Lubię rozmawiać ze znajomymi o książkach, upodobaniach literackich i kondycji czytelnictwa. To zawsze są bardzo emocjonalne rozmowy, zwłaszcza jeśli rozmówca czyta inne książki niż ja. Podczas jednej z takich rozmów kolega z pracy polecił mi autobiografię Bruce'a Dickinson'a, czyli wokalisty Iron Maiden. Tu rozbieżność nie wynikała z tego, że nie czytam autobiografii, ale z gustu muzycznego.
"Do czego służy ten przycisk" to tytuł, który bardzo dobrze oddaje osobę muzyka. Bruce Dickinson ma dar opowiadania i ma co opowiadać. Spodziewałam się historii o chlaniu i ćpaniu na potęgę, jednak nic takiego nie miało miejsca. Zbyt wielu ciekawostek nie będę zdradzać, nie chcę nikomu zabierać elementu pozytywnego zaskoczenia, którego sama doświadczyłam.
Dickinson z niezwykłą dokładnością opowiada nam o kolejnych latach swojego życia, łącznie z wczesnym dzieciństwem i ujmującym opisem miłości do dziadków, którzy na początku go wychowywał. Całość to wyważona opowieść o życiu ciekawego człowieka, dla którego świat nie kończy się na muzyce i koncertach.
Bruce momentami prezentuje prawie filozoficzne podejście do bycia szermierzem. Ha, zaskoczenie? Dla mnie tak. Duże. Ale pozytywne, zwłaszcza jeśli co chwilę czytałam o wielkim zaangażowaniu w kolejne treningi i zawody. Od wokalisty Iron Maiden dowiedziałam się również jak działają struny głosowe, jak o nie dbać i z czym musi zmagać się wokalista.
W książce znajdziemy również krótki fragment o wizycie w Polsce. Niestety tu zaskoczenia nie było. Ciekawe jak będzie/było z wami?
"Do czego służy ten przycisk" to jedna z lepszych autobiografii jakie czytałam, jeśli nie najlepsza. Pisarz, pasjonat podróży koleją, człowiek wielu pasji, zwycięzca. Nie spodziewałam się tak wielu tematów, które zostaną poruszone.
Przeczytajcie i wy. Nawet jeśli nie słuchacie Iron Maiden. Ja nie słucham, a jestem zachwycona.
Lubię rozmawiać ze znajomymi o książkach, upodobaniach literackich i kondycji czytelnictwa. To zawsze są bardzo emocjonalne rozmowy, zwłaszcza jeśli rozmówca czyta inne książki niż ja. Podczas jednej z takich rozmów kolega z pracy polecił mi autobiografię Bruce'a Dickinson'a, czyli wokalisty Iron Maiden. Tu rozbieżność nie wynikała z tego, że nie czytam autobiografii, ale z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTego typu książka to kompletnie nie moja bajka. Myślałam, że to książka napisana by wykorzystać "ten" moment. Jednak jestem pełna szacunku do pracy jaka została włożona w przygotowanie materiału. Opowieść bez zadęcia. Trochę ku czci, ale myślę, że warto po nią sięgnąć, bo to opowieść o człowieku.
Tego typu książka to kompletnie nie moja bajka. Myślałam, że to książka napisana by wykorzystać "ten" moment. Jednak jestem pełna szacunku do pracy jaka została włożona w przygotowanie materiału. Opowieść bez zadęcia. Trochę ku czci, ale myślę, że warto po nią sięgnąć, bo to opowieść o człowieku.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Tym razem w moje ręce wpadła autobiografia Łukasza Kadziewicza, siatkarza, reprezentanta Polski, zawodnika klubów polskich, rosyjskich, włoskich, jednego białoruskiego, mającego epizod w katarskim klubie podczas Klubowych Mistrzostw Świata, człowieka-orkiestry. Taki obraz Łukasza Kadziewicza miałam przed lekturą, a po przeczytaniu ostatniego zdania mam wiedzę na temat spraw, o których nie wiem czy chciałam wiedzieć.
Jaki macie w głowie obraz sportowca? A sportowca uprawiającego dyscyplinę, którą się interesujecie? A reprezentanta kraju w tej dyscyplinie? Nieskazitelny? No właśnie. Też taki miałam, dopóki nie zaczęłam czytać biografii i autobiografii sportowców. I wtedy się zaczęło…
„Kadziu. Siatkówka & rock’n’roll” to opowieść o drodze do wielkiej siatkówki, srebrnych medalach, aż do zakończenia kariery i roli komentatora. Chłopak, który w latach 90-tych chciał zostać siatkarzem, był z Dobrego Miasta, miał wielkie marzenie, ale nie miał niesamowitego talentu musiał zmierzyć się ze sobą. Odbijanie o ścianę przed lekcjami, internat i szatnia olsztyńskiego AZS to nie jest wymarzony start dla nastolatka. Tak myślę, ale Kadziewicz pisze, że to najlepsze co mu się przytrafiło na siatkarskiej ścieżce i nigdy później się nie powtórzyło. Nieodłącznym elementem kariery tego znakomitego siatkarza były imprezy wszelkiej maści. Książka zawiera wiele opowieści o zabawowej stronie kariery, ale porusza też poważne tematy jak problemy rodzinne czy model funkcjonowania niektórych klubów sportowych w Polsce i na świecie.
Mając tak bogatą karierę nie mogło w niej zabraknąć zwrotów akcji. Wreszcie z pierwszej ręki dowiadujemy się o kulisach wyrzucenia z kadry narodowej, o sprawie która elektryzowała w tamtym czasie wielu kibiców. Kadziewicz z rozbrajającą szczerością opowiada o swoich porażkach, a to rzadko spotykana odwaga. Na szczęście o sukcesach również poczytacie ;)
Sportowcy to też są ludzie. Z każdą kolejną stroną utrwala się ta oczywista oczywistość. Dla każdego fana sportu lektura obowiązkowa. Polecam!
Tym razem w moje ręce wpadła autobiografia Łukasza Kadziewicza, siatkarza, reprezentanta Polski, zawodnika klubów polskich, rosyjskich, włoskich, jednego białoruskiego, mającego epizod w katarskim klubie podczas Klubowych Mistrzostw Świata, człowieka-orkiestry. Taki obraz Łukasza Kadziewicza miałam przed lekturą, a po przeczytaniu ostatniego zdania mam wiedzę na temat...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-10-28
Książka, która wciąga od pierwszej strony. Książka, która opowiada, uczy i daje nadzieję. Polecam każdemu, z zwłaszcza tym, którzy chcą się czegoś dowiedzieć o Parkinsonie.
Książka, która wciąga od pierwszej strony. Książka, która opowiada, uczy i daje nadzieję. Polecam każdemu, z zwłaszcza tym, którzy chcą się czegoś dowiedzieć o Parkinsonie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-07-15
Do przeczytania w 3 godziny. Napisana tak, że czyta się jednym tchem. Niby nic nowego o ludziach, każdy wie jak jest. Ale za kulisami czasem jest naprawdę obleśnie. Polecam na sobotnie popołudnie.
Do przeczytania w 3 godziny. Napisana tak, że czyta się jednym tchem. Niby nic nowego o ludziach, każdy wie jak jest. Ale za kulisami czasem jest naprawdę obleśnie. Polecam na sobotnie popołudnie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-03-11
Mając w ręce literaturę tajwańską spodziewałam się filozoficznej rozprawy o życiu i śmierci. Do tego ta poważna okładka. Jednak nic bardziej mylnego. „Saharyjskie dni” to zapiski z życia codziennego podczas, gdy Sanmao mieszkała na pustyni, wśród ludu Sahrawi.
Sanmao to tajwańska pisarka, jedna z najbardziej znanych na świecie. Jej podróżnicze opowiadania zyskały uznanie na całym świecie, a zwłaszcza na Tajwanie. Może dlatego, że to świetna literatura? Przekonajcie się!
"Człowiek to takie zwierzę, które najbardziej boi się, że pozna samego siebie." - Sanmao
Sanmao marzyła o pustyni i pewnego dnia je zrealizowała. Szczęśliwie miała wsparcie w rodzinie, ale przede wszystkim w Jose, miłości jej życia. Mały i zaniedbany domek, wynajmowany od Sahrawi, był jej pierwszym wyzwaniem. Romantyczna Sanmao marzyła przede wszystkim o dalekich wycieczkach po piaskach pustyni, odkrywaniu lokalnej przyrody i poznaniu lokalnej społeczności.
"Gdy patrzyłam na unoszące się dymy z palenisk, wydawało mi się, że żyją tu sobie jak u pana Boga za piecem. Uważam, że nieskrępowane niczym życie jest cywilizacją ducha."- Sanmao
Sanmao była obdarzona darem opowiadania. Zapiski z życia na Saharze Hiszpańskiej czyta się z zapartym tchem, a humor który potrafiła wpleść dodawał uroku całości.
Oprócz opisów codziennych sprawunków i niezbędnego sprytu, zmagań z miejscowym klimatem podczas kursu na prawo jazdy, czy znachorstwie, które uprawiała na pustyni, Sanmao przybliżyła w książce konflikt Korpusu Pustynnego z ludem Sahrawi, miejscowe obyczaje weselne, ale też niebezpieczeństwa jakie czyhają na śmiałków wybierających się na nieznane pustynne tereny.
"Moje zamiłowanie do kultury innych ludów bierze się z ogromnej różnicy, jaka mnie od nich dzieli; różnicy, która mnie wzrusza i zachwyca."
Sanmao była zachwycona życiem na pustyni, o którym marzyła. Potrafiła dostrzec jej piękno. Nie chciała wyjeżdżać nawet wtedy, gdy w miasteczku wybuchły bomby. Wydaje mi się, że to mogło być jej miejsce na ziemi.
Najlepsza książka podróżnicza jaką czytałam została wydana przez Wydawnictwo Kwiaty Orientu i jest to jej pierwsze tłumaczenie na polskim rynku.
Książkę zamówiłam na portalu Czytampierwszy.pl
Mając w ręce literaturę tajwańską spodziewałam się filozoficznej rozprawy o życiu i śmierci. Do tego ta poważna okładka. Jednak nic bardziej mylnego. „Saharyjskie dni” to zapiski z życia codziennego podczas, gdy Sanmao mieszkała na pustyni, wśród ludu Sahrawi.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSanmao to tajwańska pisarka, jedna z najbardziej znanych na świecie. Jej podróżnicze opowiadania zyskały uznanie...