Bibliotekarka z Saint-Malo Mario Escobar 6,7

ocenił(a) na 814 tyg. temu O II. Wojnie Światowej, toczącej się w różnych zakątkach świata, napisano już niezliczoną ilość książek. Jedne oparte są na autentycznych zdarzeniach, inne są wytworem ludzkiej wyobraźni... Każda z nich jest równie wartościowa, jeżeli dociera do nas z jej kart ogrom zła, może stać się przestrogą dla przyszłych pokoleń.
Trudno nazwać tą powieść Escobara powieścią stricte historyczną, ale jej przekaz przemawia do mnie bez reszty. Postać Jocelyn Ferrec, głównej bohaterki, bibliotekarki z Saint-Malo też jest fikcyjna, ale to mało istotne. Po stracie rodziców, kiedy była nastolatką wydawało jej się, że nic już jej w życiu nie czeka, uciekła w bezgraniczną miłość do książek, które stały się dla niej jedyną i prawdziwą miłością. Gdy w jej życiu pojawił się Antoinne i zrozumiała, że to z nim chce spędzić resztę życia, w dniu ich ślubu, 1. września 1939 roku wybuchła wojna...
Jocelyn, bibliotekarka z Saint-Malo, najpierw zmagała się z ciężką chorobą, potem musiała pożegnać świeżo poślubionego męża, który zmuszony został ruszyć na front, a po wkroczeniu nazistów do Bretanii, ze wszystkich sił starała się ochronić biblioteczne zbiory przed grabieżą i zniszczeniem. Tak postrzegała swoją rolę w walce z okupantem, angażowała się także w rodzący się we Francji ruch oporu. Powiecie - historia, jakich wiele i pewnie tak jest. Dla mnie była to jednak książka, która doskonale ukazała ludzkie słabości, mnogość ludzkich charakterów i różnorodne motywacje ludzi, zarówno po stronie okupowanej ludności Francji, jak i po stronie okupantów. Tak sobie myślę, że w czasie wojny nic nie było czarno-białe, bo zarówno wśród "swoich" można był spotkać kanalie, jak i zaznać życzliwości od "wrogów".
To także książka o miłości, o zemście, sumieniu, poczuciu winy i o przeszłości, która łapie nas jak w pułapkę i warunkuje nasze życie. Tak o niej napisał sam autor... Polecam