-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać339
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2020-10-15
2019
2019
2020-03-16
2020-02-22
2020-02-22
2019-11-03
Książkę oceniam jako dobrą. Czytałam ją już jakiś czas temu, jednak niestety w tym momencie nie pamiętam dokładnie wszystkiego. Sami rozumiecie, że w tej sytuacji nie mogę dać jej więcej niż 6 gwiazdek.. ;) Jest ok, ale do zapomnienia, niestety..
Książkę oceniam jako dobrą. Czytałam ją już jakiś czas temu, jednak niestety w tym momencie nie pamiętam dokładnie wszystkiego. Sami rozumiecie, że w tej sytuacji nie mogę dać jej więcej niż 6 gwiazdek.. ;) Jest ok, ale do zapomnienia, niestety..
Pokaż mimo toTa książka jest odzwierciedleniem typowego Polaka. Jest lekturą dobrą, ale opinie lekarzy powtarzają się, po kilkudziesięciu stronach ma się wrażenie, że w kółko czyta się o tym samym. Reportaż dosyć dobrze napisany, szybko się czyta. Polecam, ale lektura troszeczkę depresyjna.
Ta książka jest odzwierciedleniem typowego Polaka. Jest lekturą dobrą, ale opinie lekarzy powtarzają się, po kilkudziesięciu stronach ma się wrażenie, że w kółko czyta się o tym samym. Reportaż dosyć dobrze napisany, szybko się czyta. Polecam, ale lektura troszeczkę depresyjna.
Pokaż mimo to2018-07-15
Właśnie skończyłam czytać kolejną książkę. "Niebo na własność", bo taki właśnie ma tytuł, jest lekturą życiową, trudną. Można powiedzieć słodko-gorzką.
Na początku poznajemy Roba, dorosłego faceta, trochę nieogarnietego życiowo. Nie rozstaje się on ze swoją piersiowką, no... chyba, żeby poderwać jakieś dziewczyny w barze. I nagle akcja cofa się o kilka lat. Poznajemy Annę, jego przyszłą żonę. Poukładana, widzi wszystko realistycznie i nie pozwala sobie na żadne odstępstwa od swej sztywności i reguł, ktorych uczyli ją rodzice od malego. Młodzi biorą ślub po skończeniu dobrej uczelni. Wszystko jest pięknie, jednak zaczyna się pojawiać temat dzieci. Po wielu staraniach nareszcie się udaje. Jack - tak ma na imię ich jedyny syn. Chłopiec pełen energii, z kiełkujacą pasją do fotografii, zrównoważony. Nic jednak nie może trwać wiecznie. Jack w wieku 5 lat zaczyna zachowywać się dziwnie. Anna i Rob dowiadują się, że ich syn ma guza mózgu, który niszczy życie całej trójki dzień po dniu...
O czym jest "Niebo na własność"? O życiu. O szczęściu i przemijaniu. Przemijaniu zbyt szybkim, żeby człowiek mógł zapamiętać ulotne chwile szczęścia, które przeplatają się z troskami dnia codziennego. O ambicjach, które nie zawsze są spełnione. O różnych spojrzeniach na życie i wzajemnym niezrozumieniu, ale także wsparciu. W lekturze bardzo spodobało mi się to, że jest ona wielowątkowa. Przez cały czas towarzyszy nam główna historia, ale oprócz tego możemy zagłębić się w myślenie ludzi i zwrócić uwagę jak różni oni są i jak bardzo inne okazują sie być sposoby na przejawianie emocji. Wątek rodziców, wątek przyjaciół, tych prawdziwych i tych nieco bardziej zagubionych. Wszystkie te historie pokazują czytelnikowi, że życie dla każdego jest inne i ma wiele odcieni szarości. Fajnym okazał się również wątek Hope's Place, a także wplecenie przypadków medycznych, jak również historia doktora Slatkovskiego, czeskiego onkologa. Z początku trochę chaotyczna lektura prezentuje się w całości naprawdę świetnie. Trafione było także podzielenie książki na części.
Chciałam zwrócić uwagę na relację i wzajemne odbieranie siebie przez małżeństwo, Annę i Roba. W tym wymiarze książka ma wydźwięk psychologiczny. Autor pokazuje jak wydarzenia z dzieciństwa, różny sposób wychowania, wpływa na późniejsze odczuwanie świata. Wzajemne niezrozumienie, rodzinna tragedia oraz brak rozmowy mogą doprowadzić w efekcie do ciężkich sytuacji życiowych.
Wyraźnych minusów nie widzę. Być może dlatego, że jestem trochę zszokowana przełożeniem tej książki na dzisiejszą rzeczywistość. Autor bardzo trafnie okreslił jak dzisiejszy człowiek patrzy na tragedię drugiej osoby. Jedyne do czego mogę się przyczepić to czas teraźniejszy narracji na początku, potem jest już normalnie. Za lekki chaos z tego powodu odejmę jedną gwiazdkę.
Historia jest bardzo smutna, jest to dramat rodzinny, który każdy przeżywa na swój sposób. Książkę czyta się szybko, a akcja jest wartka i nie zwalnia ani na chwilę. Polecam, jednak ostrzegam, że nie jest to lektura lekka, odpowiednia dla każdego. Dla bardziej wrażliwych zalecałabym dawkowanie emocji, jednak kilka łez na pewno każdy wrażliwiec uroni. Jestem szczęśliwa, że przeczytałam tę książkę, bo teraz wiem, że w życiu należy mieć oczy i uszy szeroko otwarte i nie żyć na pokaz, tylko tak jakgdyby jutra nie było i być po prostu dobrym człowiekiem. Jestem poruszona, co zdarza mi się raczej rzadko przy tego typu ksiażkach.
Na koniec zaryzykuję stwierdzenie, że choroba Jacka nie była tym na co czytelnik miał zwrócić uwagę. To był tylko dodatek, zeby każdy po tę pozycję siegnie mógł dostrzec człowieka w dzisiejszym, brutalnym świecie. Mocno skłania do refleksji, polecam gorąco!
Właśnie skończyłam czytać kolejną książkę. "Niebo na własność", bo taki właśnie ma tytuł, jest lekturą życiową, trudną. Można powiedzieć słodko-gorzką.
Na początku poznajemy Roba, dorosłego faceta, trochę nieogarnietego życiowo. Nie rozstaje się on ze swoją piersiowką, no... chyba, żeby poderwać jakieś dziewczyny w barze. I nagle akcja cofa się o kilka lat. Poznajemy Annę,...
Z pewnością trzeba przyznać, że "Tatiana i Aleksander" to nie jest to samo co "Jeździec miedziany". Jestem świeżo po lekturze książki, no i co mogę powiedzieć ? Na pewno to, że zakochałam się w Ameryce razem z Tatianą i współczułam, zagubionemu w Związku Radzieckim, Aleksandrowi. Czytając tę książkę miałam wzloty i upadki. Chwilami nawet odczuwalne było znużenie, jednak wszystko skończyło się po mojej myśli. Wątek rodzinny był bardzo fajnie poruszony, retrospekcje ciekawe, chociaż chwilami można było się zgubić przez ich nadmiar. Wprowadzenie nowych , ciekawych postaci , jak na przykład Vikki czy przypomnienie o generale Stiepanowie wywołało miłe uczucie, że jest to część dalszą historii miłosnej , która ma w tle wojnę . W tej części dużo widzimy cierpienia, rozpaczy, tęsknoty, co jest bardzo cennym przeżyciem dla mnie jako czytelnika, ponieważ mogę na chwilę znaleźć się w sytuacji ofiar wojny, tych którzy poświęcili naprawdę dużo, żeby przetrwać lub dac przetrwać swoim bliskim. Podziękowania dla Pani Simons . Polecam.
Z pewnością trzeba przyznać, że "Tatiana i Aleksander" to nie jest to samo co "Jeździec miedziany". Jestem świeżo po lekturze książki, no i co mogę powiedzieć ? Na pewno to, że zakochałam się w Ameryce razem z Tatianą i współczułam, zagubionemu w Związku Radzieckim, Aleksandrowi. Czytając tę książkę miałam wzloty i upadki. Chwilami nawet odczuwalne było znużenie, jednak...
więcej mniej Pokaż mimo to
"UrbexHistory. Fukushima. Wchodzimy do skażonej strefy" to książka napisana przez trzech przyjaciół - Konrada, Łukasza i Kubę. Razem tworzą oni kanał na YouTube - UrbexHistory i postanowili stworzyć coś więcej, dzieląc się podróżą w kolejne fascynujące miejsce na papierze. Fukushimę większość, o ile nie każdy, z nas kojarzy z katastrofą elektrowni atomowej, do której doszło w wyniku tsunami spowodowanego trzęsieniem ziemi. Ta wielka tragedia przyczyniła się do skażenia strefy, do której zabrali nas urbexowi podróżnicy. Historia zaczyna się bardzo fajnym zdaniem "Wszyscy o czymś marzymy". Początkowo miałam wrażenie, że cała lektura będzie naszpikowana takimi refleksjami, które i mnie, jako czytelnika, skłoniły do własnych przemyśleń. Z biegiem stron mogłam się jednak przekonać o tym, że panowie piszący książkę skupili się na poczuciu humoru i dokładnych opisach swoich słownych potyczek, a sentymenty zdecydowanie odłożyli na bok i było ich dużo mniej niż się spodziewałam. Książkę wyróżniły już na samym początku ilustracje z króciutkimi opisami, a także wyraźny podział książki na rozdziały, które opisywały poszczególne miejsca podróży. Były to na przykład Las Samobójców czy Japońskie Miasto Duchów oraz opis imponującego Tokio.
Co mi się w "UrbexHistory" podobało? Do zdecydowanych plusów książki należało wyodrębnienie części podróży, ilustracje i ciekawe rozwiązanie na końcu większości podrozdziałów - kody QR, które po zeskanowaniu od razu przenosiły czytelnika do adekwatnego filmu na kanale Kuby, Konrada i Łukasza. Świetne rozwiązanie! Sama skorzystałam z kilku kodów, żeby lepiej wyobrazić sobie panujące tam warunki i to, z czym musieli mierzyć się podróżnicy. Informacje jakie znalazłam w książce były naprawdę interesujące - oczywiście mówię tutaj o samych opisach Fukushimy, życia ludzi, którzy zdecydowali się powrócić w tę potencjalnie niebezpieczną okolicę. Były momenty, w których naprawdę wczułam się w tę opowieść, zwłaszcza tych, które wspominały o utraconych dorobkach życia, jak gospodarstwa, zwierzęta, wymagające natychmiastowego pozostawienia z tyłu. Tak po prostu. Z dnia na dzień. Wyobrażenie sobie takiego stanu rzeczy naprawdę mnie przeraziło.
Z drugiej strony uważam, że książka mogłaby być bardziej rzeczowa i konkretna. Bogate opisy humorystycznych przepychanek słownych, rozmów "codziennych" wybijały mnie z rytmu czytania i niepotrzebnie rozpraszały, ale też rozumiem, że autorzy nie chcieli wprowadzić atmosfery przygnębienia do historii tego miejsca, która sama w sobie nie napawa optymizmem. Nie do końca trafił do mnie humor autorów, a przypisy w postaci gwiazdek i odnośników na marginesach po pewnym czasie zaczęły mnie drażnić. Natomiast dla fanów chłopaków z UrbexHistory to może być swojego rodzaju smaczek i miły dodatek. Książkę zdecydowanie polecam, jeżeli chcecie się dowiedzieć jak na ten moment wygląda życie w skażonej strefie, czy ktoś tam wrócił, czy zajął się pozostałościami po katastrofie. Jeśli jesteście fanami autorów to również jest to pozycja dla Was! Ja raczej bym do niej nie wróciła, ale z chęcią przekażę wiadomość o niej dalej, do osób, które na pewno chciałyby zagłębić się w tą historię.
"UrbexHistory. Fukushima. Wchodzimy do skażonej strefy" to książka napisana przez trzech przyjaciół - Konrada, Łukasza i Kubę. Razem tworzą oni kanał na YouTube - UrbexHistory i postanowili stworzyć coś więcej, dzieląc się podróżą w kolejne fascynujące miejsce na papierze. Fukushimę większość, o ile nie każdy, z nas kojarzy z katastrofą elektrowni atomowej, do której doszło...
więcej Pokaż mimo to