Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Dzisiejsze czasy zdominowane są przez geopolitykę. Jak nigdy na własnej skórze możemy odczuwać skutki globalnej awantury o zasoby, światową dominację gospodarczą, czy rynki finansowe. Inflacja dotknęła każdego z nas bezpośrednio, nie mówiąc o ciągłych zmianach przepisów, reorganizacjach, zmianach klimatu. Wydaje się, że Covid to było trzęsienie ziemi, po którym napięcie stopniowo dalej rośnie (Hitchcock). Warto i to bardzo tą książkę przeczytać. 2024 rok jest rokiem, kiedy najwięcej ludzi na świecie pójdzie do urn wyborczych. Ci ludzie pójdą, żeby w nadziei poprawić swój, osobisty, często niełatwy los, niesiony niesprawiedliwą przewagą światowych elit. Książka powstaje w opozycji do współczesnej narracji, w której politycy kłócą się o wartości, skutkiem czego powstają protesty i konflikty, przeradzające się w lokalne i światowe starcia zbrojne. Nic bardziej błędnego. Książka odczaruje dzisiejszą wizję świata kreowaną przez masowe media. Zamiast informacyjnej papki a la info-disco-polo dostaniemy garść historii świata, której próżno szukać w szkolnych podręcznikach. Autor z wirtuozerią, elokwencją i bez przesadnej pewności własnych argumentów pokazuje świat ograniczonych zasobów naturalnych, przepływów handlowych i kierunku transferu pieniądza. Dowiemy się, w jaki sposób nizina środkowo-europejska, w której żyjemy nadaje sens naszej historii. W jaki sposób Rosja stała się światową potęgą geograficzną, będąc największym obszarowo państwem świata i dlaczego z własnej perspektywy wciąż jej mało. Poznamy historię gospodarczą cywilizacji takich jaki Chiny, Indie, Bliski Wschód. Będziemy mogli bliżej spojrzeć na problemy państw południowej Ameryki oraz niewiarygodnie przyszłościowy kontynent Afryki z jej wielokolorową mozaiką państw, bezwzględnie wykorzystywanych w czasach kolonializmu. Dużo daje do myślenia sposób, w jaki Ameryka i dzisiejsza Europa budowały swoje ekonomicznie imperia w oparciu o światowy handel. Mam czasem, mam nadzieję błędne wyobrażenie, że jak nie przyjdzie jakiś kataklizm to ludzie się po prostu nie opamiętają. Dążenie do krótkoterminowych zysków kosztem innych ludzi, a dzisiaj nawet kosztem klimatu to co prawda recepta na dalszy rozwój, ale przy największych możliwych stratach. Mapy, fakty, argumenty, polemika. Fantastyczna lektura.