-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2021-11-09
2014-05-21
2014-05-20
2021-10-02
2014-05-15
2016-04-09
"Zdrada" to drugi tom trylogii "Niezwyciężona" Marie Rutkoski(hmm... jak to odmieniać? Eee tam, próbować nawet nie będę). Ponieważ wydałam pieniądze na oba pierwsze tomy na raz, to bardzo mi ulżyło, gdy skonstatowałam, że są to bardzo dobre książki. Jeszcze większą radość sprawia mi fakt, że ta część jest lepsza od poprzedniej, choć jej czytanie rozciągnęło się na trzy dni, a pierwszy wchłonęłam w jeden.
Kestrel i Arin kontynuują swoje przygody na kartach powieści.
Dziewczyna planuje małżeństwo-nie, nie a Arinem i nie, też nie z Ronanem, ale z obrażonym(z powodu zmuszania go do ślubu)następcą tronu Imperium księciem Verexem. Właściwie jej planowanie polega raczej na tym, aby datę jak najbardziej oddalić w czasie i ukryć powodujące nią motywy.
W tym samym czasie Arin walczy z podatkami i swoimi uczuciami do Kestrel. Aż tu nagle dostaje wezwanie na przyjęcie zaręczynowe swojej ukochanej od jej przyszłego teścia.
Co będzie dalej? No cóż, przeczytajcie.
Dlaczego ta część jest lepsza? W szczególności chodzi mi o budowę postaci. Tym razem autorka nie skupiła się tylko na czołowej parce, ale wykreowała też kilka naprawdę złożonych i ciekawych postaci drugiego i trzeciego planu.
Choć Kestrel wykazywała się już wcześniej nieprzeciętną inteligencją i wyjątkową zdolnością do improwizacji, to nieszczególnie ciekawiły mnie jej motywy(zwykle nie bardzo zrozumiałe). Teraz na dworze Imperatora ma w końcu pole do popisu, naturalnie wszystko zawali, ale wzbudziła swoimi działaniami moje uznanie.
Arin bardzo rozwija się w tej części, poprzednio był wycofany i skryty do tego stopnia, że nie tylko Kestrel, ale i czytelnik miał problem z poznaniem go. Tym razem często odkrywał swoje uczucia i muszę przyznać, że kilkakrotnie naprawdę mnie wzruszył.
W ogóle sfera emocjonalna postaci bardzo się w tej części rozwinęła, wreszcie miałam możliwość czytać o bohaterach jak o żywych osobach.
Poprzednio nie lubiłam głównych bohaterów? Zapomniałam już i wreszcie się do nich przywiązałam.
Ach ten drugi plan - poprzednio kulał, a może i na wózku jeździł, ale w „Zdradzie” rozwinął się dzięki kilku nowym postaciom.
Wyjątkową postacią jest główny czarny bohater. Imperator nie budzi antypatii, hehe nawet był ciekawy. Co z tego, że drań i morderca? Skoro potrafił mnie rozbawić i miał umysł ostry jak brzytwa, to może być sobie zły.
Podobał mi się Verex, mimo że autorka poszła przetartym szlakiem i zrobiła z niego 100% przeciwieństwo ojca. Chłopak był bystry i jego powolne nawiązywanie porozumienia z narzeczoną było urocze. Gdyby mieli szanse być rzeczywiście razem… udajmy że nic nie powiedziałam.
Przyjaciele Kestrel zawiedli na całej linii, będzie sobie musiała znaleźć nowych. Jess i Ronan wykazali się talentem do zawierania najgorszego rodzaju przyjaźni - „Póki na naszych warunkach, to okej. Robisz inaczej, to się na ciebie wypniemy”.
Ale nie ma tego złego co by na lepsze nie wyszło, bo dzięki takiemu obrotowi spraw autorka stworzyła ciekawszy trzeci plan. Książka obfituje w krótkie epizody, które dodają jej smaku.
Styl autorki bardzo mi się podoba. Nie jest to styl wyszukany ani też naiwnie prosty. Pisarka wpasowała się w złoty środek. Powieść nie wymaga przypisów tłumaczących użyte słownictwo, ale też nie irytuje dialogami typu „ No wiesz, No wiem , No tak…”
Marie Rutkoski w dedykacji i posłowiu wspomina o Kristen Cashore i wydaje mi się, że znam te nazwisko. To pod nim występują jedne z moich ulubionych pozycji w gatunku high fantasy – „Wybrańcy” i „Iskra”. Jeśli obie pisarki, rzeczywiście wspólnie myślą nad zwrotami akcji w tej trylogii, to trzeci tom może być naprawdę świetny. Niecierpliwie na to czekam.
Polecam
"Zdrada" to drugi tom trylogii "Niezwyciężona" Marie Rutkoski(hmm... jak to odmieniać? Eee tam, próbować nawet nie będę). Ponieważ wydałam pieniądze na oba pierwsze tomy na raz, to bardzo mi ulżyło, gdy skonstatowałam, że są to bardzo dobre książki. Jeszcze większą radość sprawia mi fakt, że ta część jest lepsza od poprzedniej, choć jej czytanie rozciągnęło się na trzy dni,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-04-06
Nie tak dobra jak na to liczyłam i nie tak zła jak się obawiałam. Nie lubię takich sytuacji(książka powinna być albo świetna albo beznadziejna, bym miała po-czytelniczego kaca lub choć mogła ponarzekać), choć książka naprawdę mi się podobała, a dowodem na to może być fakt, że przeczytałam ją w jeden dzień.
Powody tego mogą być dwa: pierwszy, że książka jest napisana dobrym stylem, a drugi, że miałam silnego powera do czytania, jak to mi się zdarza. Po trochu każdy z tych faktów jest zasadny.
Pociąg do książki miałam spory(najlepszym argumentem na to jest fakt, że kupiłam oba dostępne tomy na raz, a rzadko mi się to zdarza), przeczytałam sporo opinii i bardzo mi się podobały - mało superlatywnych i dużo konkretnych, rzeczowych wypowiedzi. Zauważyłam też sporo opinii raczej negatywnych, ale nie odbierających nadziei na ciekawą lekturę.
Wstyd przyznać, ale nie zainteresował mnie ekonomiczny motyw "przekleństwa zwycięzcy" wykorzystany w powieści(i tak nie był zbyt wyeksponowany), mimo że jestem ekonomistką, to związana z tym tematyka interesuje mnie tylko na sprawdzianach.
Moje przeogromne zainteresowanie dotyczyło sposobu przedstawienia relacji głównych bohaterów. Nie zawiodłam się jakoś szczególnie, ale idealnie nie było(drugi tom już czytam i wiem, że później jest lepiej). Działania głównych bohaterów budzą przeróżne odczucia, od ekscytacji po irytację, ale o sympatię dla nich trudno. Nie jest to wadą, nie dla mnie przynajmniej. Postaci nie muszę lubić, ale muszę znosić, zwłaszcza jeśli ta postać znajduje się w głównym nurcie zdarzeń. Kestrel i Arina znosiłam i byłam ciekawa ich dalszych losów, a to dla książki połowa sukcesu.
Problem? Inne postacie są niedostrzegalne i niezbyt ciekawe. Wprawdzie trochę wyróżnił się Cheat, ale tylko tym, że od początku mu nie ufałam, więc mnie wnerwiał. Przyjaciele Kestrel i reszta salonowego towarzystwa są mdli, w ogóle nie da się ich ani polubić ani znielubić, a losy tych postaci zupełnie nie budzą emocji. Jest jeszcze ojciec bohaterki, ale jest jakby go nie było, ale właśnie dlatego jest jedyną wyróżniającą się postacią drugoplanową.
"Pojedynek" zdaje egzamin w kwestii kreacji świata i dwójki głównych bohaterów, pomiędzy którymi pojawia się ciche porozumienie, a potem zostaje wpleciony subtelny romans(och co za szczęście, że nie było jak zwykle niszczenia kwiatów "kocha mnie, nie kocha mnie...?"). Ciekawie było czytać o stopniowym budowaniu mostów, zawalaniu ich i ponownym odbudowywaniu.
Powieść nawala dopiero na drugim planie, gdzie obiecywano mi salonowe intrygi, plotki i spiski - oj maluśko było tego.
Jednak najpoważniejszą wadą książki, a raczej jej wydania, jest okropna okładka. Może miałaby jakiś urok, gdyby nie to, że widziałam wiele podobnych w ostatnim czasie. Wydawnictwa jakoś tak się uwzięły na te balowe sukienki. Ten motyw jest już taki oklepany, a i sztylet w dłoni dziewczyny już się przewija trochę za często. W każdym razie nie podoba mi się.
Sama fabuła "leci na łeb, na szyję" i nie daje wytchnienia, w ciągu jednego tomu autorka przebiegła wydarzenia, które w większości trylogii zajmuje trzy tomy i trzeba przez to dopisywać IV;)
Fabuły opisywać nie będę, gdyż po to jest opis. Historia mi się podoba i z ekscytacją studiuje dalsze losy bohaterów. Mam nadzieję, że nie będę zbyt długo czekać na tom III i liczę na to, że zwieńczy trylogię(nie wymagając tomu IV).
Polecam
Nie tak dobra jak na to liczyłam i nie tak zła jak się obawiałam. Nie lubię takich sytuacji(książka powinna być albo świetna albo beznadziejna, bym miała po-czytelniczego kaca lub choć mogła ponarzekać), choć książka naprawdę mi się podobała, a dowodem na to może być fakt, że przeczytałam ją w jeden dzień.
Powody tego mogą być dwa: pierwszy, że książka jest napisana dobrym...
2021-07-19
2021-06-22
2021-06-08
2021-05-21
"Zdradzona" Kiery Cass to kontynuacja i zakończenie historii rozpoczętej w "Narzeczonej".
Ta dwutomowa seria jest bardzo nierówna. Pierwsza część była na swój sposób urocza i miała mocne zakończenie, a druga miałam nieznośne wrażenie, że jest bardziej infantylna nie tylko od pierwszej, ale i od samej serii "Rywalki". Dodatkowo, zawsze uważałam, że Pani Cass ma dobry styl, a tu trochę przypominało to książkowe wersje filmów Disneya(te, które mówią nam co się dzieje w filmie, żeby dziecko nie miało wątpliwości, że ta postać jest zła), i to z dokładnie taką mentalnością dla dzieci w przebraniu "powieści dla młodych dorosłych", jak pisze autorka na wstępie(to w sumie zabawne).
"Zdradzona" Kiery Cass to kontynuacja i zakończenie historii rozpoczętej w "Narzeczonej".
więcej Pokaż mimo toTa dwutomowa seria jest bardzo nierówna. Pierwsza część była na swój sposób urocza i miała mocne zakończenie, a druga miałam nieznośne wrażenie, że jest bardziej infantylna nie tylko od pierwszej, ale i od samej serii "Rywalki". Dodatkowo, zawsze uważałam, że Pani Cass ma dobry styl, a...