-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2021-06-08
2019-06-20
2018-03-06
2017-05-23
W moim domu Rudnicka jest już czytana i cytowana na bieżąco i nałogowo.
Z mamą przerzucamy się fragmentami i powodujemy u męskiej części populacji łamanie głowy nad tym o czym właściwie mówimy.
"Życie na wynos!"(kontynuacja "Granat poproszę") było bardzo oczekiwane i ekstremalnie szybko do nas dotarło, ponieważ panie w bibliotekach kojarzą nas właśnie z czytania tej(i dwóch innych autorek), więc znajdujemy się w kolejce automatycznie.
U Emilii Przecinek i jej czwórki podopiecznych ponownie się świetnie bawiłyśmy. Pterodaktyle szaleją i nie dają chwili wytchnienia mieszkańcom bloku. Zwłaszcza, że w piwnicy znaleziono nogi z trupem(albo raczej trupa z nogami), oczywiście ta przyjemność przyjemność przypadła nieszczęsnej pisarce.
Książka nie różni się od innych powieści Rudnickiej. Jest w niej mnóstwo gagów, żartów sytuacyjnych i nieporozumień(właściwie z tych elementów książka się składa, a reszta jest tylko przyprawą). Jest także historia trupa i małżeństwa agentki Emilii - Wieśki. Całości dopełniają fragmenty Kinga cytowane przez najmłodszą latorośl rodu Przecinków.
W całości powieść została połknięta i przysporzyła sporo dobrego humoru.
Polecam
W moim domu Rudnicka jest już czytana i cytowana na bieżąco i nałogowo.
Z mamą przerzucamy się fragmentami i powodujemy u męskiej części populacji łamanie głowy nad tym o czym właściwie mówimy.
"Życie na wynos!"(kontynuacja "Granat poproszę") było bardzo oczekiwane i ekstremalnie szybko do nas dotarło, ponieważ panie w bibliotekach kojarzą nas właśnie z czytania tej(i...
2015-11-18
"Natalii 5" choć jest sugerowana jako kryminał. to w rzeczywistości jest przezabawną i lekką w odbiorze lekturą. Przygody pięciu sióstr, z których każda nosi to samo imię, balansuje na linii między groteską, a twardą rzeczywistością.
Natalia(Anna), Natalia(Natalia), Natalia(Nata), Natalia(Magda) i Natalia(Natka) nie miały pojęcia o istnieniu żadnej z wymienionych obok nich Natalii. Jednak każda z nich jak najbardziej okazała się prawdziwa, kiedy usiadły obok siebie w jednym pomieszczeniu, bo Natalia Sucharska nie jest tylko jedna. Kiedy spotykają się po raz pierwszy w życiu, czują do siebie raczej wrogość, a co najgorsze nie mogą ochrzanić ojca, który jest winny tej katastrofie - bo on stchórzył i zwiał na tamten świat;)
Olga Rudnicka pisze w sposób, który chce się czytać. Ma wyraźny i prosty sposób wypowiedzi, który dodatkowo pomaga w kontaktach z siostrami Sucharskimi. A są to osóbki nieprzeciętne, w każdej scenie w której występuje większa ilość niż jedna Natalia jest gwarantem nieokiełznanego śmiechu, jeśli w pobliżu znajdą się jeszcze przypadkiem pewni genialni(albo i nie) policjanci, to sytuacja może wymknąć się z pod kontroli.
Polecam z uśmiechem na ustach - to książka warta Waszego śmiechu
"Natalii 5" choć jest sugerowana jako kryminał. to w rzeczywistości jest przezabawną i lekką w odbiorze lekturą. Przygody pięciu sióstr, z których każda nosi to samo imię, balansuje na linii między groteską, a twardą rzeczywistością.
Natalia(Anna), Natalia(Natalia), Natalia(Nata), Natalia(Magda) i Natalia(Natka) nie miały pojęcia o istnieniu żadnej z wymienionych obok...
2016-05-04
Powrót na Zacisze 13, w moim przypadku nastąpił na dzień, po jego opuszczeniu.
Rudnicka nie szczędziła sił, aby skomplikować losy Marty, Anety i ich "chłopaków"(mniej ładnie można powiedzieć - trupów) jeszcze bardziej i choć trochę się pośmiałam to, jednak już nie to samo.
Dziewczyny chcą się pozbyć lokatorów z piwnicy, ale to nie takie proste, bo w pobliżu grasuje sąsiadka, kot i niespodziewany(czytać niemile widziany) problem w postaci szantażysty. Wątki w większości łatwe do rozgryzienia, nie zanotowałam nic, co by mnie zaskoczyło.
Trochę śmiechu i dobry humor są zagwarantowane, ale emocji za wiele nie znajdziecie na Zaciszu, a przynajmniej nie, jeśli czytaliście inne powieści Rudnickiej.
I drobna uwaga, ala okładek - gorszych nie było? Obie części, w obu wydaniach mają tak okropnie brzydkie i niepasujące do treści zdjęcia, że patrzeć się nie da!
Powrót na Zacisze 13, w moim przypadku nastąpił na dzień, po jego opuszczeniu.
Rudnicka nie szczędziła sił, aby skomplikować losy Marty, Anety i ich "chłopaków"(mniej ładnie można powiedzieć - trupów) jeszcze bardziej i choć trochę się pośmiałam to, jednak już nie to samo.
Dziewczyny chcą się pozbyć lokatorów z piwnicy, ale to nie takie proste, bo w pobliżu grasuje...
2017-02-09
Przyszłam do domu i chyłkiem przemknęłam do swojego pokoju, zaczęłam czytać... I niestety, śmiech-zdrajca powiadomił cały dom, że po dwóch miesiącach oczekiwania Rudnicka do nas dotarła.
Powieść została mi bezlitośnie odebrana przez mą własną rodzicielkę, która stwierdziła, że ma pierwszeństwo, bo ona bardziej czekała.
Buuu!
Wróciła do mnie wprawdzie następnego dnia(bo jak moja mama coś czyta, to czyta.), ale ból pozostał.
Powieść musiała być bowiem lekturą domową, bo mój śmiech-zdrajca po raz kolejny ściągnąłby na mnie w szkole te dziwne spojrzenia. Poza śmiechem jest jeszcze wprawdzie drugi, bardziej niebezpieczny zdrajca - gruczoł łzowy, który teoretycznie przy Rudnickiej objawiać się nie powinien, ale przy np. Nataliach był bardzo widoczny, bo płakać ze śmiechu znaczy czytać powieść wyżej wymienionej pisarki.
"Granat poproszę" to najnowsza powieść Olgi Rudnickiej - autorki między innymi cudownej trylogii "Natalii 5" i świetnego thrillera "Cichy wielbiciel", która już od ponad roku zajmuje olbrzymie połacie czytelniczych serc mojej mamy i mego własnego też, zresztą zarekwirowałyśmy dla niej miejsce u kilku innych osób i mamy wielkie nadzieje zainfekować kolejne.
Jak się powieść miewa? Śmiesznie. Jak zawsze.
Śmiałam się i śmiałam i zawaliłam kolejny sprawdzian, a czemu by nie?
Emilia Przecinek dowiaduje się kilku rzeczy, przykładowo tego, że jej mąż znalazł sobie inną.
Czas zacząć wszystko od nowa. Tylko jak? Czy to w ogóle możliwe kiedy ma się bagaż w postaci niedokończonej powieści, dwójki nastoletnich dzieci, matki, teściowej i agentki po operacji plastycznej?
Hehe...
Nie spodziewajcie się thrillera(którego nie było raczej nawet w zamyśle) ani kryminału(którego nie zidentyfikowałam), ale komedii jak najbardziej, bo będzie się działo.
Największe zalety "Granat poproszę":
- babcie(oj, jak jak one wzięły się do roboty), które postanowiły znaleźć tego drania, który porzucił rodzinę i uratować wnuki przed "tym czymś co im się w głowach uroiło"
- dzieci(starsze wersje Anielki i Przemka z "Natalii 5"), czyli Kropka i Kropeczek.
Styl Rudnickiej jest cudowny, sprzeciwu nie akceptuję.
Śmiałam się i śmiałam...
I powiem tak:
Kto nie przeczytał ten trąba;)
Przyszłam do domu i chyłkiem przemknęłam do swojego pokoju, zaczęłam czytać... I niestety, śmiech-zdrajca powiadomił cały dom, że po dwóch miesiącach oczekiwania Rudnicka do nas dotarła.
Powieść została mi bezlitośnie odebrana przez mą własną rodzicielkę, która stwierdziła, że ma pierwszeństwo, bo ona bardziej czekała.
Buuu!
Wróciła do mnie wprawdzie następnego dnia(bo jak...
2016-04-22
Z powieści Olgi Rudnickiej przeczytałam w ciągu ostatnich miesięcy wszystkie części "Natalii 5" oraz "Martwe jezioro" z drugim tomem. Wszystkie były świetne. A jak bawiłam się na Zaciszu 13 w Śremie(ponownie zresztą w tym samym mieście)? Byłoby rewelacyjnie, gdybym nie była w stanie przewidzieć wszystkich wątków.
Obie bohaterki od razu polubiłam. Marta i Aneta to dwie nauczycielki, pracujące w tej samej szkole, obie rozwiedzione i przypadkowo uziemione w domku na Zaciszu przez dwa trupy, których znalezienia na policję zgłosić nie miały możliwości. Kłopoty? Oj i to sporo. Bo jak dwie kobiety z pracą za biurkiem i zerowym doświadczeniem w sferze budowlanki, mają sobie poradzić z kilofem i instrukcją do zrobienia betonu? Poradzą sobie, kobieta zawsze da radę, ale kłopoty spore są i tak.
Było zabawnie i z polotem, ale to nie to samo co przygody z Nataliami czy intrygi nad Martwym jeziorem. Przewidywalność i schematyczność pewnych aspektów historii, psuje urok znajomości z dwoma nauczycielkami i ich przypadkowo spotykanymi znajomymi.
Ogólnie to i tak polecam "Zacisze 13". Rudnicka ma styl, który mi nie pozwoli przestać czytać jej komedio-kryminałów.
Z powieści Olgi Rudnickiej przeczytałam w ciągu ostatnich miesięcy wszystkie części "Natalii 5" oraz "Martwe jezioro" z drugim tomem. Wszystkie były świetne. A jak bawiłam się na Zaciszu 13 w Śremie(ponownie zresztą w tym samym mieście)? Byłoby rewelacyjnie, gdybym nie była w stanie przewidzieć wszystkich wątków.
Obie bohaterki od razu polubiłam. Marta i Aneta to dwie...
2016-04-02
"Czy ten rudy kot to pies?" to kontynuacja "Martwego Jeziora" Olgi Rudnickiej. Choć pierwsza część to bardzo dobry kryminał(choć trochę bardziej kojarzy mi się z thrillerem), to druga zawiera tylko dalszą część rozwiązania tej historii. Ale komedia, podobnie jak "Martwe Jezioro", jest to pierwszorzędna.
Ulka(przyjaciółka Beaty- bohaterki pierwszej części) jak zawsze narozrabiała, ale tym razem wpada w totalną rozpacz i panikę. W związku ze sprowadzeniem na siebie tarapatów, postanawia nawiać do Irlandii, ale to też jej nie wychodzi. A wtedy, całkowicie przypadkiem, nawet o tym nie wiedząc znajduje rozwiązanie...
Zagadkę poskładałam szybko, ale wcale mi to nie przeszkadzało, bo śmiechu miałam co nie miara. Rudnicka ma niezawodny talent do rozbawiania mnie. A przy tym jej komediowe bohaterki nie są głupie, co stanowi niekwestionowaną zaletę jej powieści.
Polecam
"Czy ten rudy kot to pies?" to kontynuacja "Martwego Jeziora" Olgi Rudnickiej. Choć pierwsza część to bardzo dobry kryminał(choć trochę bardziej kojarzy mi się z thrillerem), to druga zawiera tylko dalszą część rozwiązania tej historii. Ale komedia, podobnie jak "Martwe Jezioro", jest to pierwszorzędna.
Ulka(przyjaciółka Beaty- bohaterki pierwszej części) jak zawsze...
2016-03-01
"Do trzech razy Natalie" to tytuł mówiący wiele o książce. Po pierwsze sugeruje, że jest to trzeci tom, a więc trzecia wybryk sióstr Sucharskich, a po drugie, że jest to już ostatni tom ich przygód w myśl przysłowia: do trzech razy sztuka.
I tak jest w istocie. Natalie Sucharskie już po raz kolejny pakują się w tarapaty, kłamią i wodzą ludzi za nos, ale jak zapewnia autorka robią to po raz ostatni na oczach czytelników. Nie mam nic przeciwko. Uwielbiam przygody pięciu sióstr, ale ciągnięcie tej serii w nieskończoność, to ostatnia rzecz jakiej bym chciała. Widać, że Rudnicka pisze dla przyjemności, a nie tylko by zarobić.
Co tym razem zrobią Natalie? Nie spadków już nie będzie, ale i tym razem chodzi o sporą sumę.
Dziewczyny, dwa lata po awanturze o Zawadę, prowadzą spokojne i monotonne życie(jak na nie, oczywiście). Wszystkie układają sobie życie i nagle kilka nieprzyjemnych incydentów(z winy panów, oczywiście)rzuca je z powrotem do domu w Mechlinie. Gdy wszystkie panie Sucharskie znajdują się pod jednym dachem, to kłopoty gwarantowane.
Natalie po serii awantur, krzyków i "niedopowiedzeń" wyruszają na wakacje, pozostawiając w domu dzieci i trzech skonsternowanych policjantów, którzy szybko wpadną w panikę, co doprowadzi ich do desperacji(nie żeby dzieci im w tym pomogły, choćby przez ściągnięcie na pomoc "babci").
A Natalie Sucharskie, podczas swojego wypadu do Międzyzdrojów, dzięki swemu wścibstwu i niekwestionowanemu talentowi, nie mając nic do roboty, wpakują się w środek śledztwa policyjnego, które nie jest takie, jakie się wydaje.
Czy ta część jest równie dobra co poprzednie? Poprzeczka niewiele, ale trochę obniżyła się. Charakterki Sucharskich i ich towarzyszy jednak się nie zmieniają, a to gwarantuje salwy śmiechu, a więc i przerwy w czytaniu. Problem jest trochę z wątkiem kryminalnym, w który młodsze Natalie wciągają się ze zwykłej nudy. Nie jest to intryga tak wyszukana jak wcześniej. W dodatku jet łatwa do rozwiązania.
Prawdziwą perełką w tej części są intrygi Anielki i kombinacje babci Zofii, a także zmagania trzech policjantów z opieką nad najmłodszą latoroślą rodu Sucharskich(która choć nazwiska tego nie nosi, to zdecydowanie charakter ma po mamusi i ciociach).
I to tyle. Pożegnałam Sucharskie i biorę się za inne książki Olgi Rudnickiej. Natalii pewnie nic nie przebije, ale trzeba iść dalej. Pewne jest jednak, że będę wracać do Mechlina na spotkania z pięcioma siostrami, mężczyznami ich życia i nieprzewidywalnymi dziećmi, które może kiedyś posłużą pisarce jeszcze do napisania kolejnej historii.
Pozostało mi jedno: polecić wizytę w Mechlinie wszystkim, którzy jeszcze tego nie zrobili i zapewnić, że tego nie można żałować!
"Do trzech razy Natalie" to tytuł mówiący wiele o książce. Po pierwsze sugeruje, że jest to trzeci tom, a więc trzecia wybryk sióstr Sucharskich, a po drugie, że jest to już ostatni tom ich przygód w myśl przysłowia: do trzech razy sztuka.
I tak jest w istocie. Natalie Sucharskie już po raz kolejny pakują się w tarapaty, kłamią i wodzą ludzi za nos, ale jak zapewnia autorka...
2016-01-10
Uwaga! Natalie znowu w akcji.
Bardzo, ale to bardzo lubię sytuację, gdy nie muszę czekać na wydanie kontynuacji danej książki, bo już czeka na mnie w bibliotece. Za to należy się dodatkowy plusik, tym bardziej, że trzecia też na mnie czekała i czeka dalej, aż się uporam z moją kupką na biurku.
W dodatku bardzo polubiłam styl pani Rudnickiej, więc szybko to pochłonęłam(tyle, że mama mnie uprzedziła, więc jednak trochę poczekałam).
"Drugi przekręt Natalii"(bardzo podobają mi się tytuły poszczególnych części, nie trzeba się zastanawiać w jakiej kolejności czytać) jest tak samo dobry jak poprzednia część. A więc mijają 2 lata od fatalnych wydarzeń pierwszego tomu, a Natalie Sucharskie wciąż siedzą na jednej grzędzie i kłócą się niemiłosiernie(tylko niech nikt ich godzić nie próbuje, bo się pogodzą i obrócą przeciw niemu). Panowie policjanci też są obecni i nawet pan antykwariusz wpadnie w odwiedziny(nie z własnej woli, ale żadnej z Natalii to nie obchodzi). A ponieważ zbyt długo było spokojnie, to czas na akcję.
Wcześniej odpowiedzialnym, winnym i powodem problemów był ojciec głównych bohaterek, teraz w problemy ma zamiar je wpakować wspólnik denata, którego sobie adoptowały na dziadka - Janusz Zawada i ich własne wścibstwo. Otóż staruszek znika, a policja w jego mieszkaniu znajduje trupa bez głowy(tak, bez głowy). Gdzie się podział(Zawada, a nie trup, zresztą trup nikogo specjalnie nie obchodzi)? A kto to wie, ważne, że Natalie nie darują sobie śledztwa. Bo policja sama sobie nie poradzi, przecież nie potrafią znaleźć nawet samochodu na parkingu!
Znowu się dzieje, znowu jest śmiesznie, znowu drzwi wylatują z framug! Darek kręci się po domu z książką(to on tam mieszka czy nie bo już nie wiem), Adrian próbuje zrozumieć co się dzieje(i dlaczego dziewczyny głosują w sprawie jego małżeństwa), Marcin boi się, że Nata go zamorduje i trafi za to do więzienia, a Natalie wspólnie knują, kłócą się i mieszają ludziom w głowach, bo co innego miałyby robić?
Polecam
Uwaga! Natalie znowu w akcji.
Bardzo, ale to bardzo lubię sytuację, gdy nie muszę czekać na wydanie kontynuacji danej książki, bo już czeka na mnie w bibliotece. Za to należy się dodatkowy plusik, tym bardziej, że trzecia też na mnie czekała i czeka dalej, aż się uporam z moją kupką na biurku.
W dodatku bardzo polubiłam styl pani Rudnickiej, więc szybko to...
2016-03-27
Po przeczytaniu o wszystkim co popełniły siostry Sucharskie nadeszła pora na poznanie innych kryminalnych komedii Olgi Rudnickiej. Padło na "Martwe Jezioro".
Co tym razem stworzyła pisarka? Całkiem fajną komedyjkę i całkiem mocny thriller.
Beata jest spełniającą się zawodowo singielką, wynajmującą mieszkanie z przyjaciółką i niemającą żadnego kontaktu z rodziną czy choćby znajomymi z czasów z przed studiów. Z powodu badania krwi, artykułu w gazecie i zwyczajnie złych kontaktów z "kochanymi" rodzicami postanawia zorganizować śledztwo...
Kiedy niespodziewanie dostaje zaproszenie na ślub młodszej siostry, która przed laty przespała się z jej chłopakiem, z lekkim ociąganiem decyduje się na podróż do domu rodzinnego, a ponieważ nie wie co ją tam czeka zabiera ze sobą błędnego rycerza, w postaci brata przyjaciółki - Jacka.
"- Jacek zachowuje się, jak należy?
- (...)Dżentelmen w każdym calu, a ostatnio odkrył w sobie zadatki na rycerza.
- (...) Pilnuj tylko wiatraków w okolicy. Niszczenie zabytków jest prawnie karalne.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego na myśl o swoim rycerskim bracie przyszedł ci do głowy Don Kichot, a nie choćby Lancelot?"
Całość została napisana charakterystycznym stylem Rudnickiej. Z każdej strony wylewa się niebanalny humor, ale nie brakuje chwil grozy. Pierwszoplanowe postacie, stworzone przez autorkę, są wprawdzie nieźle zakręcone, ale nie brak im inteligencji, ich dialogi to majstersztyk. Co do postaci drugoplanowych, to są wśród nich 100% dranie, twarde lecz opiekuńcze osoby postronne, rodzice przekonani o świętości swoich dzieci i jedna totalna idiotka.
"Martwe jezioro" nie jest aż tak dobre jak "Natalie(...)", ale nie da się chyba wpaść na tak genialny i oryginalny pomysł dwa razy. Więc jest to książka równie godna polecenia co poprzednie.
Polecam
Po przeczytaniu o wszystkim co popełniły siostry Sucharskie nadeszła pora na poznanie innych kryminalnych komedii Olgi Rudnickiej. Padło na "Martwe Jezioro".
Co tym razem stworzyła pisarka? Całkiem fajną komedyjkę i całkiem mocny thriller.
Beata jest spełniającą się zawodowo singielką, wynajmującą mieszkanie z przyjaciółką i niemającą żadnego kontaktu z rodziną czy...
Olga Rudnicka posiada wielki talent do rozśmieszania swoich czytelniczek(obawiam się, że czytelników raczej śmiertelnie przerazi), a skoro mnie coś śmieszy to jest to jak najbardziej godne mojej uwagi.
"Zbyt piękne" to najnowsza powieść Rudnickiej. Z kryminału nie ma wiele, ale jest to pierwszorzędna komedia pomyłek.
Zuzanna kupiła dom. Jest tym faktem zachwycona.
Tymoteusz kupił dom. I zabrał się do pracy.
Żadne z nich nie będzie zachwycone, gdy w swoim domu zastanie dzikiego lokatora. Zwłaszcza, że ten dziki lokator może mieć większe prawo do domu niż oni.
Czy to, że nazwę tę lekturą uroczą, będzie zbytnim uogólnieniem? Myślę, że nie. Bo przepychanki słowne bohaterów, ich ciągłe kręcenie i absurdalne sytuacje z policją w roli ofiar pomyłek, to cudnej jakości spędzony czas. Czas z uśmiechem przyklejonym do twarzy i czytaniem po kilka razy fragmentów, które chciałoby się na dłużej zatrzymać w miejscu. Ta książka posiada po prostu niepowtarzalny urok(powtarzający się wprawdzie we wszystkich książkach Rudnickiej, ale zawsze w innej odsłonie).
Dodatkowo był moment, w którym o mało nie zaczęłam skakać i klaskać z radości, z powodu pojawienia się pewnych starszych pań z wnukiem.
Polecam
Olga Rudnicka posiada wielki talent do rozśmieszania swoich czytelniczek(obawiam się, że czytelników raczej śmiertelnie przerazi), a skoro mnie coś śmieszy to jest to jak najbardziej godne mojej uwagi.
więcej Pokaż mimo to"Zbyt piękne" to najnowsza powieść Rudnickiej. Z kryminału nie ma wiele, ale jest to pierwszorzędna komedia pomyłek.
Zuzanna kupiła dom. Jest tym faktem...