-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2020-09-05
Urocza powieść z zapadającymi w pamięć kobiecymi bohaterkami. Mimo niedzisiejszej wizji kobiecości (pełno tam fraz o "typowo kobiecej troskliwości", "naturalnej dziewczęcej skromności" i ogólnej afirmacji tradycyjnej roli kobiet), w swojej celebracji niemodnych dziś wartości, takich jak obowiązek, samopoświęcenie, cierpliwość, posłuszeństwo, rozwaga powieść jest ciepła, mądra i podnosząca na duchu. Postać Jo oczywiście wchodzi do mojego prywatnego kanonu literackich ulubienic.
Serial na podstawie powieści dodaję do kolejki.
Ps. "My brilliant friend" brought me here!
Urocza powieść z zapadającymi w pamięć kobiecymi bohaterkami. Mimo niedzisiejszej wizji kobiecości (pełno tam fraz o "typowo kobiecej troskliwości", "naturalnej dziewczęcej skromności" i ogólnej afirmacji tradycyjnej roli kobiet), w swojej celebracji niemodnych dziś wartości, takich jak obowiązek, samopoświęcenie, cierpliwość, posłuszeństwo, rozwaga powieść jest ciepła,...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-15
Nie mam pojęcia czemu nie udało mi się skończyć tej książki. Być może żywię do niej niechęć, bo w głębi duszy uważam, że to JA powinnam ją była napisać.
Nie mam pojęcia czemu nie udało mi się skończyć tej książki. Być może żywię do niej niechęć, bo w głębi duszy uważam, że to JA powinnam ją była napisać.
Pokaż mimo to2021-05-07
2020-11-26
Klasyka.
Piękna, wspaniale napisana, przenikliwa, ponadczasowa, dowcipna i nostalgiczna rzecz.
Do smakowania. Do wracania. Do odkrywania w wersji filmowej (ekranizacja samego Martina Scorsese!)
Klasyka.
Piękna, wspaniale napisana, przenikliwa, ponadczasowa, dowcipna i nostalgiczna rzecz.
Do smakowania. Do wracania. Do odkrywania w wersji filmowej (ekranizacja samego Martina Scorsese!)
2020-09-05
Jak miłość, to w Rzymie (lub Paryżu albo Nowym Jorku)
Oda do kosmopolitycznego żywota artystów i intelektualistów, w którym jest czas na celebrowanie emocji we wszystkich ich odcieniach, niekończące się poszukiwania siebie, dumania o naturze miłości i przeznaczenia, a przede wszystkim na smakowanie piękna.
Pierwsza część nieco dla mnie zbyt ckliwa i zbyt łatwo powielająca zgrane stereotypy, ale reszta powieści z bardziej oryginalnym wątkiem homoerotycznym ratuje też i początek (wątki łączą się). Mimo, że w trakcie lektury nie mogłam odpędzić natrętnego pytania jak finansują swój wysoki poziom życia bohaterowie o nader skromnie płatnych zawodach, to i tak wizja ich wysmakowanego stylu życia wzbudziła we mnie pewien rodzaj nostalgii.
Ładna rzecz, erudycyjna, niewątpliwie pięknie napisana (zręcznie potraktowana także erotyka). Zachęciła mnie, żeby zapoznać się z innymi tekstami autora. Zacznę od "Tamtych dni i tamtych nocy", które znam w wersji filmowej.
Jak miłość, to w Rzymie (lub Paryżu albo Nowym Jorku)
Oda do kosmopolitycznego żywota artystów i intelektualistów, w którym jest czas na celebrowanie emocji we wszystkich ich odcieniach, niekończące się poszukiwania siebie, dumania o naturze miłości i przeznaczenia, a przede wszystkim na smakowanie piękna.
Pierwsza część nieco dla mnie zbyt ckliwa i zbyt łatwo...
2020-09-13
2020-01-03
Dobra proza na co dzień: o książkach Sally Rooney
Sally Rooney, irlandzka autorka młodego pokolenia, wydała dotąd dwie powieści: “Rozmowy z przyjaciółmi” (“Conversations with Friends” – 2017) i „Normalni ludzie” („Normal people” – 2018). Tytuły książek w swojej zwyczajności doskonale odzwierciedlają charakter powieści i zaludniających ich karty postaci. Nie będzie tu więc fajerwerków, a raczej czułe pochylenie się nad codziennością, sprawami powszednimi i uczuciami tak ulotnymi, że nie poświęca się im książek o bardziej wydumanych tytułach. Srebrne liście kołyszące się, każdy osobno, na tle granatowego przed zmrokiem nieba, kropla wody spływająca po wyjętej z lodówki butelce, picie zimnego piwa z letniej szklanki, błogość towarzysząca głaskaniu włosów kogoś kochanego, cisza zapadająca między dwojgiem bliskich przyjaciół. Tego rodzaju momenty celebrują książki Rooney, wraz z równie rozmytym, niedookreślonym okresem życia: momentem wchodzenia w dorosłość.
A zatem jest tu też miejsce na pochylenie się nad kwestiami związanymi z tożsamością, relacjami klasowymi, pieniędzmi, władzą oraz seksualnością. W tym ostatnim obszarze pojawiają się wątki nieheteronormatywnych relacji (nie w znaczeniu politycznych kwestii LGBT, a raczej ukazania niezwykle szerokiego spektrum ludzkiej seksualności), świadomej zgody (consent) i subtelnej (a czasem mniej subtelnej) walki o przewagę. Obecność i dosłowne przedstawienie tych tematów są ważne, biorąc pod uwagę, że książka jest intensywnie promowana i ma szanse trafić „pod strzechy”, niosąc radosną nowinę o zmierzchu patriarchatu.
Po książki Sally Rooney sięgnęłam wymęczona uznanymi powieściami, które stawiają sobie za cel rozprawę z klasycznymi toposami literatury przez wielkie L: Wojna, Przemoc, Cierpienie. Istota Człowieczeństwa, Potęga Literatury. Czytanie takiego tekstu to jak kąpiel w lodowatej wodzie: niby orzeźwia i stymuluje, ale za każdym razem trzeba się do niej zmusić. Inaczej jest z powieściami Rooney, po które sięga się w ciągu dnia automatycznie, jak po lekko przestudzoną herbatę, gładko wchodząc w rozlewającą się narrację. Uczucia rozlewania jest zresztą dla mnie dominującą emocją towarzyszącą lekturze książek Rooney. Leniwie rozlewa się fabula, bohaterowie płynnie przechodzą z jednego stanu emocjonalnego do innego, ich dni płyną powoli, jak to na studiach. Także obie powieści zdają się z sobą zlewać, dotyczą tak podobnych postaci: młodych aspirujących intelektualistów i artystów, których tożsamości wykluwają się, przepoczwarzają w ich pierwszych latach niezależnego życia.
Chociaż Rooney wybiera tematy znajome, powszednie, zwyczajne (przyjaźń, zazdrość, miłość, czułość, rozczarowanie, smutek) i świadomie unika patosu, to jednak ta lekka w gruncie rzeczy proza często jakby bez wysiłku trafia w istotę rzeczy, podsuwa odpowiednie słowa dla uczuć, sytuacji i zjawisk, które dotąd tkwiły niezauważone, w niedookreśleniu i rozmyciu. Wartość czułej i mądrej uwagi poświeconej uczuciom i osobom w momencie ich kształtowania się z miękkiej materii świata, drobnym momentom zawahania, impulsywnym i niezrozumiałym wyborom, niepotrzebnie powiedzianym słowom, uczuciom, do których się przed sobą nie przyznajemy polega na tym, że to one ostatecznie składają się na zjawiska, które stanowią przedmiot literatury przez wielkie L. To tak jakbyśmy obserwowali Miłość, Zazdrość, Zdradę, Zawiść, zanim jeszcze staną się potężnymi siłami kształtującymi ludzi i czasy, a są na razie tylko mrowieniem, które zagnieździło się gdzieś w ciele, natrętną myślą, skrywaną skrzętnie ambicją. Pewna subtelność tej prozy (przy całej przyziemnej tematyce i często dosadnym słownictwie) nasuwa mi porównania z takimi figurami „prozy kobiecej” jak Sylvia Plath i Katherine Mansfield.
Podobała mi się obserwacja z powieści „Normal people”, że fachowcy od ludzkich dusz używają aseptycznego żargonu do mówienia o uczuciach, żargonu, który przyszpila je niepotrzebnie, odziera z ich indywidualnej, ludzkiej genealogii. Styl Rooney jest przeciwieństwem tego podejścia, tu motywacje bohaterów są rozkładane na czynniki pierwsze z miłością i delikatnością, która sprawia, że cała rzeczywistość wydaje się być bardziej wielowymiarowa.
Polecam.
Dobra proza na co dzień: o książkach Sally Rooney
Sally Rooney, irlandzka autorka młodego pokolenia, wydała dotąd dwie powieści: “Rozmowy z przyjaciółmi” (“Conversations with Friends” – 2017) i „Normalni ludzie” („Normal people” – 2018). Tytuły książek w swojej zwyczajności doskonale odzwierciedlają charakter powieści i zaludniających ich karty postaci. Nie będzie tu więc...
2019-12-20
O LUDZIACH I MYSZACH
Powieść, którą zapamiętam na długo. Rozumiem już, czemu książki Ayn Rand wygrywają rankingi najlepszych/najważniejszych powieści tworzone przez czytelników (a nie krytyków).
Powieść długa, złożona, wielowątkowa (jak lubię), z mocnymi postaciami (Howard Roark niewątpliwie zapada w pamięć jako archetypiczna postać). Z początku bardzo mnie wciągnęła, w dalszej części wydawała się zbyt rozwlekła - autorka opisuje szczegółowo całą historię życia głównych bohaterów - od dzieciństwa. Rozumiem zamysł, było to nawet ciekawe ale moim zdaniem niekonieczne do zarysowania charakteru postaci.
Przekaz powieści dotyczy "dwóch typów ludzi" - tych, którzy urodzili się by tworzyć, działać i żyć dla siebie i pracy swoich rąk, oraz dla tych, którzy "żyją życiem innych" (second-handers - ciekawam jak to na j. polski przełożono) i świecą światłem odbitym. Mnie osobiście nie przekonuje, ale rozumiem, czemu tak porusza rzesze czytelników: każdy chce się czuć tym pierwszym typem człowieka :)
Momentami styl książki był nieznośny - przekaz nachalny i patetyczny, dialogi, w których bohaterowie przedstawiają swoje (autorki) poglądy całkiem nienaturalne (jak obrona Roarka w sądzie i jego długa rozmowa o typach ludzkich z Gailem). Relacja głównych bohaterów może być tylko opisana jako "twisted" - mnie nie przekonała. Szczytowym jej momentem jest scena ich pierwszego zbliżenia, która uświadomiła mi co autorka miała na myśli pisząc, że "nie żałuje żadnego zdania (przedmowa do jednego z wydań). Ta scena istotnie mogła być skandalizująca - prosi się aż o analizę z pozycji feministycznych.
Pomimo minusów, warto było książkę przeczytać, żeby zrozumieć "o co ten cały hype". Co więcej, może nawet jeszcze sięgnę po inne książki Ayn Rand.
PS. Dla fanów filmu Dirty Dancing - ta książka występuje w filmie. Robbie poleca ją Baby z tekstem "some people count, some people don't".
O LUDZIACH I MYSZACH
Powieść, którą zapamiętam na długo. Rozumiem już, czemu książki Ayn Rand wygrywają rankingi najlepszych/najważniejszych powieści tworzone przez czytelników (a nie krytyków).
Powieść długa, złożona, wielowątkowa (jak lubię), z mocnymi postaciami (Howard Roark niewątpliwie zapada w pamięć jako archetypiczna postać). Z początku bardzo mnie wciągnęła, w...
2019-12-28
CO BY BYŁO GDYBY? DYSTOPIA
Jedyna islandzka powieść jaką czytałam. Dobrze i szybko się czyta, książka daje do myślenia. Co by było gdyby Islandia, dziś zasobne i świetnie prosperujące państwo, ojczyzna wykształconych i kulturalnych ludzi (Islandia przoduje jeśli chodzi o czytelnictwo ale też o liczbę osób oddających się twórczości - pisarstwu, malarstwu, muzyce etc), została nagle odcięta od świata zewnętrznego? Co z importowaną żywnością, która stanowi większość diety współczesnych Islandczyków? Jak w warunkach kurczących się zasobów zachowałaby się ta wyspiarska społeczność? Czy powrót do tradycyjnych zajęć: rybactwa, pasterstwa, prymitywnej uprawy jest możliwy?
Książka jest ciekawa, szczególnie jeśli zna się troszkę realia życia Islandczyków, jeśli widziało się na oczy tę niesamowicie nieprzyjazną wyspę pełną kamienistych stepów, pól lawy, gór, wulkanów, ciągle zimną i wietrzną. Warto pomyśleć o tym czy powrót do źródeł, do pierwotnej, trudnej egzystencji jest możliwy, także w kontekście nadciągającej zapewne i na naszej szerokości geograficznej katastrofy klimatycznej. Czytając człowiek zaczyna się zastanawiać co z jego obecnych dóbr i umiejętności okazałoby się przydatne (kawałek ziemi, dom na odludziu, zapasy żywności, być może broń? a także praktyczne umiejętności jak gotowanie, szycie, uprawa ogródka), a co byłoby całkiem zbędne (pieniądze, duży dom w mieście, akademicka wiedza).
"Wyspa" broni się jako ciekawa, poruszająca emocjonalnie i trafiająca "we właściwy moment" opowieść, ale niestety nie wydała mi się arcydziełem literackim. Kompozycja jest ok (choć bardzo szybko czytelnik orientuje się w zamyśle autorki), ale historia i postaci są dość sztampowe. Fabuła bardzo przypominała mi powieści z serii "Gone" (a to przecież literatura młodzieżowa bez większych ambicji (moja recenzja https://lubimyczytac.pl/ksiazka/287514/gone-znikneli-faza-pierwsza-niepokoj...)
CO BY BYŁO GDYBY? DYSTOPIA
Jedyna islandzka powieść jaką czytałam. Dobrze i szybko się czyta, książka daje do myślenia. Co by było gdyby Islandia, dziś zasobne i świetnie prosperujące państwo, ojczyzna wykształconych i kulturalnych ludzi (Islandia przoduje jeśli chodzi o czytelnictwo ale też o liczbę osób oddających się twórczości - pisarstwu, malarstwu, muzyce etc),...
2017-09-10
Mocna rzecz.
Teraz rozumiem popularność tej powieści (i filmu na niej opartego). Opowiada gangsterską historię, trzymającą w napięciu, wywołującą mocne emocje (autentycznie się bałam, kiedy Michael jechał na spotkanie z Solazzo – rzadko mi się zdarza taki stopień napięcia przy czytaniu powieści), krótko mówiąc pozwala zatopić się w innym świecie. To jest naprawdę świat sam w sobie – takim z resztą go widzą bohaterowie – jako alternatywę dla głównego nurtu społeczeństwa, alternatywę, którą wybierają ludzie silnej woli, ludzie kochający wolność, 'ludzie honoru'. Na tym forum czytelnicy zachwycają się 'ponadczasowymi wartościami' jakim hołdują bohaterowie, ale ja stoję po stronie Key, żony Michela, która pytała "Ale Michel, co by się stało jakby każdy tak o sobie myślał?". Więc nie "kibicowałam" gangsterom, choć na pewnym poziomie można się pozwolić uwieść ich postaciom.
Poza tym przyziemnym poziomem, to jest wciągającą intrygą pełną interesujących charakterów, powieść sprawdza się jako analiza psychologiczna - wgląd w myśli, postawy i motywacje tych wielowymiarowych postaci : Michela Corleone, Toma Hagena, Johnny'ego Fontane, Ala Neriego i Luki Brasi i oczywiście samego Dona. Kobiety są oczywiście trochę w tle, jak przystało na maczystowski klimat historii – Apolonia zarysowana kilkoma brawurowymi kreskami, ale Puzo umie to robić. Potrafi też pisać o sprawach zmysłowych: rozkoszach stołu i łoża.
Mocna rzecz.
Teraz rozumiem popularność tej powieści (i filmu na niej opartego). Opowiada gangsterską historię, trzymającą w napięciu, wywołującą mocne emocje (autentycznie się bałam, kiedy Michael jechał na spotkanie z Solazzo – rzadko mi się zdarza taki stopień napięcia przy czytaniu powieści), krótko mówiąc pozwala zatopić się w innym świecie. To jest naprawdę świat...
2017-08-22
WODA, WSZĘDZIE WODA
Czytadło na wolne chwile, podobnie jak 'Dziewczyna z pociągu'. Podobała mi się narracja poszatkowana na perspektywy bohaterów i bohaterek. Dzięki krótkim rozdziałom powieść idealnie nadaje się do środków komunikacji, poczytywania przy pracach domowych etc. Spodobało mi się też wrażenie wszechobecności tytułowej wody, z którą związane są tajemnicze śmierci – pojawia się ona jako rzeka przepływająca przez miasteczko i tworząca nieopodal tajemnicze 'topielisko'. Woda to także morze bijące o klif, padający bez ustanku deszcz (to w końcu Anglia), pot zalewający oczy, paląca w gardło wódka itd. Doceniam też portret małego angielskiego miasteczka, z jego rytmem zależnym od pór roku, z jego małą elitą, jego dziwakami etc.
O przekładzie: tłumaczenie jest OK, ale można się przyczepić do paru nienaturalnych wyrażeń w polskiej wersji. Zapamiętałam np. kalki takie jak 'kupiłam piwo w spółdzielni' (pewnie w co-op, coś a la nasze dawne społem, ale lepiej przełożyć po prostu 'w spożywczaku'); 'nie dotknąłem twojej matki' – powinno być 'nie tknąłem'; 'nie rozmawialiśmy o przyzwoleniu, jak teraz' – chodzi o 'consent', czyli zgodę na współżycie, ale w tym znaczeniu wyraz (jeszcze) po polsku nie funkcjonuje. Poza tym:'plakaty przyklejone blutackiem' (nie słyszałam tego słowa użytego po polsku, mogło być po prostu przyklejone taśmą – sczegół bez znaczenia dla fabuły); 'a kysz!' użyte w znaczeniu 'daj spokój'. To wszystko szczegóły, na które zwracają uwagę tylko takie czepialskie redaktorki jak ja ;)
Ogólnie przekład zgrabny i poprawny, a książka oferuje odskocznię od rzeczywistości, jeśli tego szukamy.
WODA, WSZĘDZIE WODA
Czytadło na wolne chwile, podobnie jak 'Dziewczyna z pociągu'. Podobała mi się narracja poszatkowana na perspektywy bohaterów i bohaterek. Dzięki krótkim rozdziałom powieść idealnie nadaje się do środków komunikacji, poczytywania przy pracach domowych etc. Spodobało mi się też wrażenie wszechobecności tytułowej wody, z którą związane są tajemnicze...
2017-07-25
Oczekiwania wobec powieści miałam wysokie: 1 odcinek serialu (resztę zostawiam sobie na jesień) zrobił na mnie duże wrażenie ciekawą formą, zmysłową atmosferą i nonszalanckim, czarującym aktorstwem, powieść zaś miała świetne recenzje ('najważniejsza książka napisana o kobietach i mężczyznach w zeszłym wieku - to 'Guardian'). W dodatku w Internecie trafiłam na (niepochlebną) recenzję czytelniczki, która napisała, że 'to powieść dla osób, które chodzą do galerii i sztuki i odmawiają założenia Facebooka'. Od razu wiedziałam, że to coś dla mnie. Nie zawiodłam się, choć...
Książkę trudno jest po prostu polubić. Fabuła jest banalna, by nie powiedzieć pretekstowa – kobieta zakochuje się w mężczyźnie, który nie odwzajemnia jej uczucia. Główni bohaterowie wiodą uprzywilejowany żywot artystów i literatów, ale na życie patrzą ze zblazowaniem i tępym poczuciem nieszczęścia. Główna bohaterka o nazwisku takim samym jak autorki (z rzeczywistym zgadza się także nazwisko jej męża i wielu innych osób z otoczenia) zaczyna pisać listy miłosne do tytułowego Dicka wzbijając się przy tym na wyżyny ekshibicjonizmu, które doprawdy nie przystoją kobiecie. W dodatku, w tym literacko–artystyczno-erotycznym przedsięwzięciu wspiera ją mąż – Selvere (literat od Holokaustu).
W moim odczuciu właśnie w tym bezwstydnym przedstawieniu życia bohaterki jakie jest: rozmemłane, trochę nieudane, zawieszone gdzieś między szarą zwyczajnością, a życiem 'ludzi sukcesu' tkwi wartość powieści. Odbieram to jako odwrócenie klasycznej sytuacji z literatury okresu romantyzmu, gdzie to kobieta była dla narratora płci męskiej pasywnym obiektem westchnień, pretekstem do snucia rozważań i inspiracją do tworzenia teorii. W 'I Love Dick', jak zwraca uwagę w posłowiu Joan Hawkins , Teoria (w rozumieniu myśli filozoficznej, przede wszystkim współczesnej Teorii Francuskiej) jest właściwie bohaterką powieści. Chris kocha Dicka 'analitycznie' – uczucie staje się pryzmatem, przez który patrzy na swoją pozycję jako kobiety, artystki, która nie odniosła sukcesu, żony przy boku słynnego męża, samouka, istoty intelektualnej ale też erotycznej.
Dłuższa recenzja i cytaty z powieści na moim blogu:
https://wordpress.com/post/przeklamliteracki.wordpress.com/1981
Oczekiwania wobec powieści miałam wysokie: 1 odcinek serialu (resztę zostawiam sobie na jesień) zrobił na mnie duże wrażenie ciekawą formą, zmysłową atmosferą i nonszalanckim, czarującym aktorstwem, powieść zaś miała świetne recenzje ('najważniejsza książka napisana o kobietach i mężczyznach w zeszłym wieku - to 'Guardian'). W dodatku w Internecie trafiłam na (niepochlebną)...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-25
A JAKBY TAK TROCHĘ ZBOCZYĆ, TO CO?
Powieść przeczytana w ramach akcji "Czytamy na nowo polskich klasyków". Poprzednio czytałam w liceum, będzie lat temu 10. Obawiam się, że obecnie jest bardziej "aktualna" niż ową dekadę temu. Podczas lektury wciąż towarzyszyła mi myśl : przecież to dokładnie ten sam język, który słychać teraz... To szczucie ojczyzną, honorem, czcią, to powstawanie z klęczek i pokazywanie światu 'bohaterstwa bohaterów naszych'. Straszne, jaką władzę ten język wciąż sprawuje nad tym narodem. Trwoga, trwoga, po stokroć Ostroga.
Lektura obowiązkowa - jako szczepionka na "formę polską".
cytaty:
(ze wstępu)
"Zbyt silny jest w nas dotąd ten kompleks polski i zbyt obciążeni jesteśmy tradycją. Jedni (do nich należałem) niemal boją się słowa "ojczyzna" jakby ono cofało ich o 30 lat w rozwoju"
"Rozluźnić to nasze oddanie się Polsce! Oderwać się choć trochę! Powstać z klęczek! Ujawnić, zalegalizować ten biegun odczuwania, który każe jednostce bronić się przed narodem, jak przed każdą zbiorową przemocą. Uzyskać – to najważniejsze – swobodę wobec formy polskiej, będąc Polakiem być jednak kimś obszerniejszym i wyższym od Polaka!"
(z powieści)
"Pokonamy, psia jego mać, już ja ci to mówię, a to ci mówię, żebyś nie mówił, że ja ci mówiłem, że nie Pokonamy bo tyż ci mówię, że Pokonamy, Zwyciężymy, bo w proch zetrzemy dłonią mocarną najjaśniejszą naszą, w proch, pył rozstrzaskamy, rozbijemy, na Pałaszach, Lancach rozniesiemy a zgnieciemy i pod Sztandarem naszym a w Majestacie naszym o Jezus Maria, o, Jezus, o, Jezus, rozmiażdżemy, Zabijemy!"
"Co i obowiązkiem Poselstwa jest żeby gruszek w popiele nie zasypiać, a
wszem wobec Bohaterstwo nasze ukazować, bo Bohaterstwo nasze wroga
przemoże, Bohaterstwo, Bohaterstwo Bohaterów naszych nieodparte, niezmożone
trwogą moce piekielne napełni, które przed Bohaterstwem naszym zadrżą i ustąpią!
(Porwali się więc, a pierwszy Minister, drugi Pułkownik, trzeci Radca i krzyczą:
— Bohater, Bohater, Bohaterstwo, Bohaterstwo!)
Ja na kolana padłem."
"A diabli, diabli, diabli, a niechże to diabli, a to im się tera Bohatera zachciało, a Bohatera oni sobie wymyślili!"
"Powiadam:
— Szalony człowieku! Za postępem i ja jestem! ale ty Zboczenie postępem
nazywasz. Rzekł mi na to:
— A jakby tak trochę zboczyć, to co?"
"— A po co tobie Polakiem być?!
I mówi:
— Takiż to rozkoszny był dotąd los Polaków Nie obrzydłaż tobie polskość
twoja? Nie dość tobie Męki: Nie dość odwiecznego Umęczenia, Udręczenia? A toż dzisiaj znowuż wam skórę łoją! Tak to przy skórze swojej się upirasz? Nie chcesz czym Innym, czym Nowym stać się?"
"Stanęło więc na tym, że koni, psów od Barona wezmą, a tak z chartami na
smyczy Kawalkada z Damami nie opodal miejsca Pojedynku przejeżdżać będą,
jakby nigdy nic, że to niby przypadkiem za szarakiem zajechali. Wówczas JW.
Damom i zaproszonym Cudzoziemcom Pojedynek ukazawszy, im też Męstwo,
Honor, Bój ukażą, a tyż Waleczność niezmierzoną, Krew Serdeczną, Cześć Niezłomną, Wiarę św. Nieprzepartą, Moc św. Najwyższa i Cud św. Narodu całego.
Na kolana padłem."
"Patrzcież na te gaje! Patrzcież na Naturę całą! I patrzcież na nas,
Polaków, amen, amen, amen. Wszyscy tedy „Viva Polonia Martir" zakrzyknęli."
"Poszedł spać Tomasz. Poszli tyż lgnąc, Horacjo, a i Gonzala chytra na spoczynek zdąża; więc sam zostałem z Przerażającym Brakiem Trwogi moim."
A JAKBY TAK TROCHĘ ZBOCZYĆ, TO CO?
Powieść przeczytana w ramach akcji "Czytamy na nowo polskich klasyków". Poprzednio czytałam w liceum, będzie lat temu 10. Obawiam się, że obecnie jest bardziej "aktualna" niż ową dekadę temu. Podczas lektury wciąż towarzyszyła mi myśl : przecież to dokładnie ten sam język, który słychać teraz... To szczucie ojczyzną, honorem, czcią, to...
2017-03-15
WCIĄGAJĄCA ALE ROZCZAROWUJĄCA
O powieści usłyszałam podczas wykładu pewnej profesor socjologii z USA. Wspomniała o niej w kontekście "społeczeństwa oceniającego", gdzie ciągłe wydawanie sądów i tworzenie rankingów weszło ludziom w krew (vide tripadvisor, rankingi uniwersytetów, listy top 5, polubienia na facebooku etc.) Przeczytałam "Krąg" jednym tchem, ale lekturze towarzyszyło poczucie rozczarowania. Po książce polecanej przez cenioną przeze mnie profesor ("wszyscy w Nowym Jorku ją czytali") i dotyczącej tak ciekawego i ważnego teraz tematu spodziewałam się więcej.
Na plus: nawiązania do Orwella - szczególnie wątek erotyki jako obszaru 'nieskażonego' technologicznie i będącego ostoją prywatności - wątek mógł być jednak pogłębiony od strony emocjonalnej; wiele pomysłów na nowe 'transparentne' technologie przyszłości; wątek Mercera i jego finał; scena z rekinem - mocne.
Na minus: wydało mi się niewiarygodne, że bohaterowie powieści, "najbystrzejsze umysły epoki" całkiem bezkrytycznie przyjmują wszystkie innowacje zmierzające do uczynienia życia "transparentnym". Nikt nie wpadł na to, że technologia, która wszystko ujawnia może też służyć do opresji np. we wspomnianych totalitarnych reżimach filmowanie wszystkiego pozwoli nie tylko zidentyfikować brutalnych policjantów (widzom z krajów demokratycznych), ale też natychmiast rozpoznać i wpisać na czarną listę wszystkich uczestników demonstracji (władzom kraju totalitarnego, który bimba sobie na potępienie i "złe buźki" w demokracjach). Nie zaskoczyło mnie rozwiązanie wątku Kaldena.
Ogólnie miałam wrażenie, że postaciom nieco brakowało refleksyjności - ciekawiej byłoby towarzyszyć bohaterom, którzy nieco głębiej zastanawiają się nad relacją np. erotyka a transparentność, natura a technologia etc. Tym niemniej czytało się lekko i przyjemnie - idealne na dłuższą podróż.
WCIĄGAJĄCA ALE ROZCZAROWUJĄCA
O powieści usłyszałam podczas wykładu pewnej profesor socjologii z USA. Wspomniała o niej w kontekście "społeczeństwa oceniającego", gdzie ciągłe wydawanie sądów i tworzenie rankingów weszło ludziom w krew (vide tripadvisor, rankingi uniwersytetów, listy top 5, polubienia na facebooku etc.) Przeczytałam "Krąg" jednym tchem, ale lekturze...
2016-10-28
"LIBERAŁ TO KONSERWATYSTA, KTÓRY ZOSTAŁ ARESZTOWANY"
Ach, nie ma to jak solidna powieść o relacjach klasowych!
Przez kilka dni dosłownie żyłam sprawą Shermana McCoya, wracając do niej wielokrotnie w ciągu dnia i antycypując kolejne kroki dochodzenia. Genialnie czyta się w oryginale, ze świetnie uchwyconymi rozmaitymi manierami językowymi (znane z filmów "gedadahe!" jako "get out of here" etc.) i akcentami (portorykański, afroamerykański...). Podobało mi się np. to jak prokurator, Larry Kramer, lawirujący między dwoma światami przerzucał się nieustannie z formy 'he don't" i "he doesn't" i z powrotem zależnie od rozmówców. Ciekawe, jak poradził sobie z wyzwaniami "przekładu kulturowego" polski tłumacz.
Kilka postaci zrobiło na mnie wielkie wrażenie, zupełnie jakbym poznała te osoby w 'prawdziwym' życiu: Myron Kovitsky, Tommy Killian i sam Sherman McCoy, ale w 'odmienionym' wydaniu pod koniec historii, wznoszący lewą pięść w pozdrowieniu. Autor barwnie opisał realia i atmosferę Wall Street (przypominał mi się Wilk z Wall Street), Park Avenue i Bronxu lat 80. Ale powieść wcale nie straciła na aktualności, jej głównym tematem jest wszak odwieczny grzech próżności.
Jest to rodzaj przypowieści moralnej - czytając miałam nadzieję, że zostanie ona ukarana. Choć powieść nie jest pozbawiona akcentów komicznych, końcówka pozostawia gorzki smak...
Ulubione cytaty: (o nowoczesnym obrazie) "What a piece of garbage ... It was sick . . . But it gave off the sanctified odor of serious art, and so Sherman hesitated to be candid.
‘‘Albert and Marilyn Kri-nick-a!’’ he declaimed.
‘‘Indictment number 3-2-8-1.’’ Then to Patti Stullieri: ‘‘Jesus,
what the hell kind of name is that?’’
‘‘It's Yugoslav.’’
'Tugoslav. It looks like somebody's fingers got caught in a
fucking typewriter.’’
The case was a study in stupidity, incompetence, and
uselessness; in short, a piece a shit.
Yes, the labor movement was truly religious, like Judaism itself. It was one of those things you believed in for all mankind and didn't care
about for a second in your own life.
He was consumed by feelings of lust and poverty.
A liberal is a conservative who has been arrested.
The bodily vanity of the male knows no bounds.
Fear had remapped the moral geography very quickly.
The law is not a creature of the few or of the many.
"LIBERAŁ TO KONSERWATYSTA, KTÓRY ZOSTAŁ ARESZTOWANY"
Ach, nie ma to jak solidna powieść o relacjach klasowych!
Przez kilka dni dosłownie żyłam sprawą Shermana McCoya, wracając do niej wielokrotnie w ciągu dnia i antycypując kolejne kroki dochodzenia. Genialnie czyta się w oryginale, ze świetnie uchwyconymi rozmaitymi manierami językowymi (znane z filmów "gedadahe!"...
2016-10-28
"LIBERAŁ TO KONSERWATYSTA, KTÓRY ZOSTAŁ ARESZTOWANY"
Ach, nie ma to jak solidna powieść o relacjach klasowych!
Przez kilka dni dosłownie żyłam sprawą Shermana McCoya, wracając do niej wielokrotnie w ciągu dnia i antycypując kolejne kroki dochodzenia. Genialnie czyta się w oryginale, ze świetnie uchwyconymi rozmaitymi manierami językowymi (znane z filmów "gedadahe!" jako "get out of here" etc.) i akcentami (portorykański, afroamerykański...). Podobało mi się np. to jak prokurator, Larry Kramer, lawirujący między dwoma światami przerzucał się nieustannie z formy 'he don't" i "he doesn't" i z powrotem zależnie od rozmówców. Ciekawe, jak poradził sobie z wyzwaniami "przekładu kulturowego" polski tłumacz.
Kilka postaci zrobiło na mnie wielkie wrażenie, zupełnie jakbym poznała te osoby w 'prawdziwym' życiu: Myron Kovitsky, Tommy Killian i sam Sherman McCoy, ale w 'odmienionym' wydaniu pod koniec historii, wznoszący lewą pięść w pozdrowieniu. Autor barwnie opisał realia i atmosferę Wall Street (przypominał mi się Wilk z Wall Street), Park Avenue i Bronxu lat 80. Ale powieść wcale nie straciła na aktualności, jej głównym tematem jest wszak odwieczny grzech próżności.
Jest to rodzaj przypowieści moralnej - czytając miałam nadzieję, że zostanie ona ukarana. Choć powieść nie jest pozbawiona akcentów komicznych, końcówka pozostawia gorzki smak...
Ulubione cytaty: (o nowoczesnym obrazie) "What a piece of garbage ... It was sick . . . But it gave off the sanctified odor of serious art, and so Sherman hesitated to be candid.
‘‘Albert and Marilyn Kri-nick-a!’’ he declaimed.
‘‘Indictment number 3-2-8-1.’’ Then to Patti Stullieri: ‘‘Jesus,
what the hell kind of name is that?’’
‘‘It's Yugoslav.’’
'Tugoslav. It looks like somebody's fingers got caught in a
fucking typewriter.’’
The case was a study in stupidity, incompetence, and
uselessness; in short, a piece a shit.
Yes, the labor movement was truly religious, like Judaism itself. It was one of those things you believed in for all mankind and didn't care
about for a second in your own life.
He was consumed by feelings of lust and poverty.
A liberal is a conservative who has been arrested.
The bodily vanity of the male knows no bounds.
Fear had remapped the moral geography very quickly.
The law is not a creature of the few or of the many.
"LIBERAŁ TO KONSERWATYSTA, KTÓRY ZOSTAŁ ARESZTOWANY"
Ach, nie ma to jak solidna powieść o relacjach klasowych!
Przez kilka dni dosłownie żyłam sprawą Shermana McCoya, wracając do niej wielokrotnie w ciągu dnia i antycypując kolejne kroki dochodzenia. Genialnie czyta się w oryginale, ze świetnie uchwyconymi rozmaitymi manierami językowymi (znane z filmów "gedadahe!"...
2016-09-26
Jestto smętna lektura...
Dzisiejszy czytelnik już jest odzwyczajony od tego rozwlekłego stylu, gdzie jedno i to samo powtarza się po wielokroć, w coraz to nowe ubierając słowa. Bo ileż razy można czytać, że Płoszowski jest sceptykiem, który we wszystko wątpi, postradał pewniki i wartości? Naprawdę, załapałam za pierwszym razem...
Tym niemniej, powieść ma swoje wielkie zalety: zajmujące opisy światowego życia dawnej arystokracji (wokół toczy się walka o byt, o kawałek chleba "a my siadamy sobie oto wiecznie na jakichś tarasach, rozprawiamy o sztuce, literaturze, miłości, kobiecie, obcy temu życiu, dalecy od niego, wymazujący z siedmiu dni tygodnia sześć powszednich"), trafne spostrzeżenia na temat Polski (np. jej melancholijnego krajobrazu, który tak trudno docenić, komuś kto się tu nie urodził) oraz Polaków (słynne "improductivité slave") i sporo mądrych powiedzeń ("ludzie nie liczą się z tym, że trzeba umieć chcieć", "dusze kobiece są tak dogmatyczne, że znałem kobiety, u których nawet ateizm przybierał wszystkie cechy religii", "każdy demokrata ma swojego arystokratę będącego wyjątkiem od reguły, tak jak każdy Polak ma swojego Żyda").
Wreszcie moje ulubione: co się stanie, gdy wszystkie dogmaty zostaną obalone? "Prawdopodobnie na tej ogromnej, pustej karcie dyabeł będzie pisał sonety".
Jestto smętna lektura...
Dzisiejszy czytelnik już jest odzwyczajony od tego rozwlekłego stylu, gdzie jedno i to samo powtarza się po wielokroć, w coraz to nowe ubierając słowa. Bo ileż razy można czytać, że Płoszowski jest sceptykiem, który we wszystko wątpi, postradał pewniki i wartości? Naprawdę, załapałam za pierwszym razem...
Tym niemniej, powieść ma swoje wielkie...
2016-09-10
Choć nie czytało się lekko (chwilami chciałam nawet zrezygnować, znużona wielością pozornie nieprowadzących do niczego scen), po ukończeniu mogę powiedzieć "to dobra książka". To pozycja dla osób refleksyjnych, wrażliwych, cierpliwych. Kto szuka wartkiej akcji, chwytliwych sentencji, czy prostego wytłumaczenia fenomenu depresji, raczej się zawiedzie. Zamiast tego czytelnik znajdzie dziesiątki luźno powiązanych epizodów z codziennego życia, które wzięte razem składają się na przekonujący obraz świata przeżywanego przez osobę w depresji, przyglądającą się rzeczywistości jak przez szybę.
Powieść na jesienne wieczory.
Choć nie czytało się lekko (chwilami chciałam nawet zrezygnować, znużona wielością pozornie nieprowadzących do niczego scen), po ukończeniu mogę powiedzieć "to dobra książka". To pozycja dla osób refleksyjnych, wrażliwych, cierpliwych. Kto szuka wartkiej akcji, chwytliwych sentencji, czy prostego wytłumaczenia fenomenu depresji, raczej się zawiedzie. Zamiast tego czytelnik...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-10
Choć nie czytało się lekko (chwilami chciałam nawet zrezygnować, znużona wielością pozornie nieprowadzących do niczego scen), po ukończeniu mogę powiedzieć "to dobra książka". To pozycja dla osób refleksyjnych, wrażliwych, cierpliwych. Kto szuka wartkiej akcji, chwytliwych sentencji, czy prostego wytłumaczenia fenomenu depresji, raczej się zawiedzie. Zamiast tego czytelnik znajdzie dziesiątki luźno powiązanych epizodów z codziennego życia, które wzięte razem składają się na przekonujący obraz świata przeżywanego przez osobę w depresji, przyglądającą się rzeczywistości jak przez szybę.
Powieść na jesienne wieczory.
Choć nie czytało się lekko (chwilami chciałam nawet zrezygnować, znużona wielością pozornie nieprowadzących do niczego scen), po ukończeniu mogę powiedzieć "to dobra książka". To pozycja dla osób refleksyjnych, wrażliwych, cierpliwych. Kto szuka wartkiej akcji, chwytliwych sentencji, czy prostego wytłumaczenia fenomenu depresji, raczej się zawiedzie. Zamiast tego czytelnik...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bałam się tej powieści, ze względu na trudną tematykę. Niepotrzebnie – mimo, że traktuje o dramatycznych doświadczeniach, tchnie z niej nadzieja, wola przetrwania, miłość. W wersji angielskiej pisana unikalnym, wspaniale oddanym wariantem (African American Vernacular English). Piękna rzecz, popłakałam się.
Bałam się tej powieści, ze względu na trudną tematykę. Niepotrzebnie – mimo, że traktuje o dramatycznych doświadczeniach, tchnie z niej nadzieja, wola przetrwania, miłość. W wersji angielskiej pisana unikalnym, wspaniale oddanym wariantem (African American Vernacular English). Piękna rzecz, popłakałam się.
Pokaż mimo to