-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2020-09-05
Urocza powieść z zapadającymi w pamięć kobiecymi bohaterkami. Mimo niedzisiejszej wizji kobiecości (pełno tam fraz o "typowo kobiecej troskliwości", "naturalnej dziewczęcej skromności" i ogólnej afirmacji tradycyjnej roli kobiet), w swojej celebracji niemodnych dziś wartości, takich jak obowiązek, samopoświęcenie, cierpliwość, posłuszeństwo, rozwaga powieść jest ciepła, mądra i podnosząca na duchu. Postać Jo oczywiście wchodzi do mojego prywatnego kanonu literackich ulubienic.
Serial na podstawie powieści dodaję do kolejki.
Ps. "My brilliant friend" brought me here!
Urocza powieść z zapadającymi w pamięć kobiecymi bohaterkami. Mimo niedzisiejszej wizji kobiecości (pełno tam fraz o "typowo kobiecej troskliwości", "naturalnej dziewczęcej skromności" i ogólnej afirmacji tradycyjnej roli kobiet), w swojej celebracji niemodnych dziś wartości, takich jak obowiązek, samopoświęcenie, cierpliwość, posłuszeństwo, rozwaga powieść jest ciepła,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-24
Niebezpieczne (uniwersyteckie) związki
Moja druga książka Lodge'a, po "Nice work". Obie należą do trylogii kampusowej, której akcja toczy się głównie na uniwersytecie w Rummidge, w istocie lekko tylko zakamuflowanym Birmingham. Książka podobała mi się głównie właśnie ze względu na trafne opisy miasta, i dziwactw angielskiego stylu życia w ogóle (np. niedogrzane domy, relatywna pruderia w porównaniu z USA gdzie rewolucja seksualna wcześniej zdobyła przyczółki). Zawsze też doceniam ilustracje akademickiego życia (np. Philip chciwie rozrywający opakowanie przesłanych do recenzji książek w 'pociągających, gładkich okładkach'). Tu dodatkowo jest dość zabawna, lekka fabuła i próba zabawy formą literacką. Osobiście raziły mnie nieco fizjologiczne opisy związane z cielesnością bohaterów, ale to może moja wrażliwość.
Do poczytania jesiennym wieczorem, ale zabrakło tu pazura, który do "Nice work" wnosiła postać Robyn.
Dziwią mnie pozostałe komentarze, w których czytelnicy narzekają na niemoralność przedstawionego w powieści układu (chodzi o sprawy damsko-męskie). Ludzie, to tylko opowieść, nie reklama ani propaganda :) Pewne sprawy są wyolbrzymione, pokazane w krzywym zwierciadle dla żartu :) Zupełnie nie podzielam tej moralnej paniki – czy czytając "Niebezpieczne związki" też dopatrujecie się tam promocji rozwiązłości?
Cytaty: "Flying is, after all, the only way to travel".
"Simply keeping warm was Morris Zapp's main preoccupation in his first days at Rummidge".
"He examined Morris's Japanese casette recorder with a half-fearful, half-covetous curiosity of a ninteenth-century savage handling a missionary's tindel".
"He reached, he felt, a profound insight into the nature of the generation gap: it was a difference of age. The young were younger."
"Live... live all you can; it's a mistake not to" (Z Ambasadorów Henry'ego Jamesa)
Niebezpieczne (uniwersyteckie) związki
Moja druga książka Lodge'a, po "Nice work". Obie należą do trylogii kampusowej, której akcja toczy się głównie na uniwersytecie w Rummidge, w istocie lekko tylko zakamuflowanym Birmingham. Książka podobała mi się głównie właśnie ze względu na trafne opisy miasta, i dziwactw angielskiego stylu życia w ogóle (np. niedogrzane domy,...
2020-09-05
Jak miłość, to w Rzymie (lub Paryżu albo Nowym Jorku)
Oda do kosmopolitycznego żywota artystów i intelektualistów, w którym jest czas na celebrowanie emocji we wszystkich ich odcieniach, niekończące się poszukiwania siebie, dumania o naturze miłości i przeznaczenia, a przede wszystkim na smakowanie piękna.
Pierwsza część nieco dla mnie zbyt ckliwa i zbyt łatwo powielająca zgrane stereotypy, ale reszta powieści z bardziej oryginalnym wątkiem homoerotycznym ratuje też i początek (wątki łączą się). Mimo, że w trakcie lektury nie mogłam odpędzić natrętnego pytania jak finansują swój wysoki poziom życia bohaterowie o nader skromnie płatnych zawodach, to i tak wizja ich wysmakowanego stylu życia wzbudziła we mnie pewien rodzaj nostalgii.
Ładna rzecz, erudycyjna, niewątpliwie pięknie napisana (zręcznie potraktowana także erotyka). Zachęciła mnie, żeby zapoznać się z innymi tekstami autora. Zacznę od "Tamtych dni i tamtych nocy", które znam w wersji filmowej.
Jak miłość, to w Rzymie (lub Paryżu albo Nowym Jorku)
Oda do kosmopolitycznego żywota artystów i intelektualistów, w którym jest czas na celebrowanie emocji we wszystkich ich odcieniach, niekończące się poszukiwania siebie, dumania o naturze miłości i przeznaczenia, a przede wszystkim na smakowanie piękna.
Pierwsza część nieco dla mnie zbyt ckliwa i zbyt łatwo...
2020-01-03
Dobra proza na co dzień: o książkach Sally Rooney
Sally Rooney, irlandzka autorka młodego pokolenia, wydała dotąd dwie powieści: “Rozmowy z przyjaciółmi” (“Conversations with Friends” – 2017) i „Normalni ludzie” („Normal people” – 2018). Tytuły książek w swojej zwyczajności doskonale odzwierciedlają charakter powieści i zaludniających ich karty postaci. Nie będzie tu więc fajerwerków, a raczej czułe pochylenie się nad codziennością, sprawami powszednimi i uczuciami tak ulotnymi, że nie poświęca się im książek o bardziej wydumanych tytułach. Srebrne liście kołyszące się, każdy osobno, na tle granatowego przed zmrokiem nieba, kropla wody spływająca po wyjętej z lodówki butelce, picie zimnego piwa z letniej szklanki, błogość towarzysząca głaskaniu włosów kogoś kochanego, cisza zapadająca między dwojgiem bliskich przyjaciół. Tego rodzaju momenty celebrują książki Rooney, wraz z równie rozmytym, niedookreślonym okresem życia: momentem wchodzenia w dorosłość.
A zatem jest tu też miejsce na pochylenie się nad kwestiami związanymi z tożsamością, relacjami klasowymi, pieniędzmi, władzą oraz seksualnością. W tym ostatnim obszarze pojawiają się wątki nieheteronormatywnych relacji (nie w znaczeniu politycznych kwestii LGBT, a raczej ukazania niezwykle szerokiego spektrum ludzkiej seksualności), świadomej zgody (consent) i subtelnej (a czasem mniej subtelnej) walki o przewagę. Obecność i dosłowne przedstawienie tych tematów są ważne, biorąc pod uwagę, że książka jest intensywnie promowana i ma szanse trafić „pod strzechy”, niosąc radosną nowinę o zmierzchu patriarchatu.
Po książki Sally Rooney sięgnęłam wymęczona uznanymi powieściami, które stawiają sobie za cel rozprawę z klasycznymi toposami literatury przez wielkie L: Wojna, Przemoc, Cierpienie. Istota Człowieczeństwa, Potęga Literatury. Czytanie takiego tekstu to jak kąpiel w lodowatej wodzie: niby orzeźwia i stymuluje, ale za każdym razem trzeba się do niej zmusić. Inaczej jest z powieściami Rooney, po które sięga się w ciągu dnia automatycznie, jak po lekko przestudzoną herbatę, gładko wchodząc w rozlewającą się narrację. Uczucia rozlewania jest zresztą dla mnie dominującą emocją towarzyszącą lekturze książek Rooney. Leniwie rozlewa się fabula, bohaterowie płynnie przechodzą z jednego stanu emocjonalnego do innego, ich dni płyną powoli, jak to na studiach. Także obie powieści zdają się z sobą zlewać, dotyczą tak podobnych postaci: młodych aspirujących intelektualistów i artystów, których tożsamości wykluwają się, przepoczwarzają w ich pierwszych latach niezależnego życia.
Chociaż Rooney wybiera tematy znajome, powszednie, zwyczajne (przyjaźń, zazdrość, miłość, czułość, rozczarowanie, smutek) i świadomie unika patosu, to jednak ta lekka w gruncie rzeczy proza często jakby bez wysiłku trafia w istotę rzeczy, podsuwa odpowiednie słowa dla uczuć, sytuacji i zjawisk, które dotąd tkwiły niezauważone, w niedookreśleniu i rozmyciu. Wartość czułej i mądrej uwagi poświeconej uczuciom i osobom w momencie ich kształtowania się z miękkiej materii świata, drobnym momentom zawahania, impulsywnym i niezrozumiałym wyborom, niepotrzebnie powiedzianym słowom, uczuciom, do których się przed sobą nie przyznajemy polega na tym, że to one ostatecznie składają się na zjawiska, które stanowią przedmiot literatury przez wielkie L. To tak jakbyśmy obserwowali Miłość, Zazdrość, Zdradę, Zawiść, zanim jeszcze staną się potężnymi siłami kształtującymi ludzi i czasy, a są na razie tylko mrowieniem, które zagnieździło się gdzieś w ciele, natrętną myślą, skrywaną skrzętnie ambicją. Pewna subtelność tej prozy (przy całej przyziemnej tematyce i często dosadnym słownictwie) nasuwa mi porównania z takimi figurami „prozy kobiecej” jak Sylvia Plath i Katherine Mansfield.
Podobała mi się obserwacja z powieści „Normal people”, że fachowcy od ludzkich dusz używają aseptycznego żargonu do mówienia o uczuciach, żargonu, który przyszpila je niepotrzebnie, odziera z ich indywidualnej, ludzkiej genealogii. Styl Rooney jest przeciwieństwem tego podejścia, tu motywacje bohaterów są rozkładane na czynniki pierwsze z miłością i delikatnością, która sprawia, że cała rzeczywistość wydaje się być bardziej wielowymiarowa.
Polecam.
Dobra proza na co dzień: o książkach Sally Rooney
Sally Rooney, irlandzka autorka młodego pokolenia, wydała dotąd dwie powieści: “Rozmowy z przyjaciółmi” (“Conversations with Friends” – 2017) i „Normalni ludzie” („Normal people” – 2018). Tytuły książek w swojej zwyczajności doskonale odzwierciedlają charakter powieści i zaludniających ich karty postaci. Nie będzie tu więc...
2020-01-05
TALES OF THE WORKING POOR
Sięgnęłam zaintrygowana efektowną okładką i tematem, który od razu przywiódł mi na myśl świetny reportaż "Nikel & Dimed" autorstwa Barbary Ehrenreich. Intuicja mnie nie zawiodła bo Ehrenreich jest autorką wstępu i patronką fundacji, która wsparła wydanie książki w USA.
Ehrenreich w swoim reportażu wcieliła się w rolę pracującej osoby bez wykształcenia, chwytającej się m.in pracy sprzątaczki, Stephanie Land zaś w "Sprzątaczce" opisuje swoje prawdziwe perypetie. Książka Land jest dużo słabsza. W pewnym momencie sądziłam, że jej nie dokończę, ale się udało - dobrze, bo książka nieco zyskuje, gdy spojrzeć na nią jako na zamkniętą całość.
Słaby jest styl książki - często miałam wrażenie, że czytam coś w rodzaju skandalizujących "wyznań" w tonie "sprzątałam pałace maharadżów". Jednak nie o maharadżach tu mowa, więc szczegóły sprzątania poszczególnych mieszkań (np. szorowanie prysznica, skrobanie fugi etc.) są po prostu nieciekawe, choć może pozwalają lepiej wczuć się w nieprzyjemną sytuację narratorki. Na pewno nie nazwałabym książki reportażem, raczej – pamiętnikiem.
Oczywiście w jakiejś mierze "Sprzątaczka" naświetla problem dla nas w PL dość odległy, czyli życie "pracujących biednych", którzy w odróżnienia od polskich odpowiedników, nie mogą liczyć na żadne wsparcie państwa. Każde potknięcie, w rodzaju opuszczonego dnia w pracy, choroby własnej czy dziecka, nawet awarii auta natychmiast pociąga człowieka na dno. Dość "egzotyczny" dla czytającego Polaka jest też brak wsparcia rodziny - u nas sytuacja gdzie młoda mama ląduje z dzieckiem w schronisku dla bezdomnych, a jej stosunkowo nieźle radzący sobie rodzice nie pomagają byłaby skandaliczna. W USA takie zachowanie rodziców jest postrzegane raczej jako zdrowy indywidualizm - tak przynajmniej sugeruje historia "Sprzątaczki".
Ehrenreich w swoim reportażu mierzy się z rozpowszechnionym stereotypem, że biedni są sami sobie winni, bo są za mało przedsiębiorczy, pracowici, oszczędni. Nie chciałabym popaść w ten łatwy tok myślenia, ale były momenty kiedy irytował mnie ton narratorki (np. wielokrotne narzekanie na to, że musi sprzątać czyjąś łazienkę - no cóż, taka praca, wiele osób ją wykonuje i nie uważa się za pokrzywdzonych przez los) . Dziwiły mnie też niektóre jej wybory - wygląda na to, że w momencie urodzenia dziecka nie miała żadnych oszczędności (do 32 roku życia nic nie odłożyła...), z otrzymanych w jakimś momencie pieniędzy z odszkodowania kupiła sobie "symboliczny" diamentowy pierścionek, choć w innych chwilach nie miała pieniędzy na mleko czy syrop na kaszel dla dziecka, otrzymane większe napiwki wydawała na "happy meals" i zabawki... Nie byłam w tej sytuacji i nie chciałabym osądzać, ale jednak znam osoby, które odmawiają sobie takich przyjemności latami, żeby odłożyć na większą inwestycję.
Finał książki jest satysfakcjonujący, szczególnie ze względu na relację mama-córka, które są ładnie w książce opisane i zjednują autorce sympatię. Ta opowieść w przewrotny sposób wpisuje się w amerykański topos "self made (wo)man".
TALES OF THE WORKING POOR
Sięgnęłam zaintrygowana efektowną okładką i tematem, który od razu przywiódł mi na myśl świetny reportaż "Nikel & Dimed" autorstwa Barbary Ehrenreich. Intuicja mnie nie zawiodła bo Ehrenreich jest autorką wstępu i patronką fundacji, która wsparła wydanie książki w USA.
Ehrenreich w swoim reportażu wcieliła się w rolę pracującej osoby bez...
2018-01-21
Feel-good book par excellence!
Dzięki, Bridget, za chwile odprężenia i szczerego śmiechu w stresującym okresie.
Oczywiście na forum hate ze względu na to, że pięćdziesięcioletnia bohaterka jest opisana nie jako stateczna matrona, ale jako wciąż nieco zakręcona babka, pozwalająca sobie na słabości (słodycze, kieliszek czegoś mocniejszego, prokrastynacja na twitterze), a co gorsza będąca w związku z dwadzieścia lat młodszym facetem, z którym wygłupia się jak nastolatka.
Ja tam jestem po stronie Bridget, a niech zniesmaczeni zachowają sobie swoją powagę :)
Feel-good book par excellence!
Dzięki, Bridget, za chwile odprężenia i szczerego śmiechu w stresującym okresie.
Oczywiście na forum hate ze względu na to, że pięćdziesięcioletnia bohaterka jest opisana nie jako stateczna matrona, ale jako wciąż nieco zakręcona babka, pozwalająca sobie na słabości (słodycze, kieliszek czegoś mocniejszego, prokrastynacja na twitterze), a...
Dla piszących i do pisania aspirujących. Opis życia za klawiaturą – bez upiększeń z kilkoma trafnymi uwagami (ale także dłuższymi fragmentami, które pełnią niewiadomą mi funkcję – np. stronice poświęcone pilotowi wyczynowemu).
Cytaty:
Is it pertinent, is it courteous, for us to learn what it [the book] cost the writer personally?
Many writers do little else but sit in little small rooms recalling the real world. This explains why so many books describe the author's childhood. A writer's childhood may well have been the occasion of his only firsthand experience.
The life of sensation is a life of greed. It requires more and more. The life o the spirit requires less and less.
I was too young to be living at a desk. Many fine people were out there living,, people whose consciences permitted them to sleep at night despite not having written a decent sentence that day or ever..
By the time you finish your work you have often tossed the most essential part of the vision.
Write about winter in the summer. Describe Norway as Ibsen did, from a desk in Italy. Describe Dublin as Joyce did, from a desk in Paris.
In working-class France when an apprentice got hurt or when he got tired the experienced worker's said :it is the trade entering his body".
What do we ever know that is higher than that power which, from time to time, seizes our lives nd revels us startingly to ourselves as creatures set down here bewildered.
This is your life.You are a Seminole alligator wrestler. Half naked, with your two bare hands, you hold and fight a sentences head while its tail tries to knock you over.
At its best the sensation of writing is that of any unmerited grace. It is handed to you, but only if you look for it. You search, you break your heart, your back, your brain, and then–and only then–it is handed.
One of the few things I know about writing is this: spend it all, shoot it, play it, lose it, right away, every time. Do not hoard what seems good for a later place in the book, or for another book. give it all, give it now.
The impulse to keep to yourself what you have learned is not only shameful, it is destructive. Anything you do not give freely and abundantly becomes lost to you.
After Michelangelo died, someone found in his studio a piece of paper on which he had written note to his apprentice, in the handwriting of his old age "Draw, Antonio, draw, Antonio, draw and do not waste time"
Dla piszących i do pisania aspirujących. Opis życia za klawiaturą – bez upiększeń z kilkoma trafnymi uwagami (ale także dłuższymi fragmentami, które pełnią niewiadomą mi funkcję – np. stronice poświęcone pilotowi wyczynowemu).
Cytaty:
Is it pertinent, is it courteous, for us to learn what it [the book] cost the writer personally?
Many writers do little else but sit in...
2017-12-22
Do przeczytania powieści zachęcało zdanie na obwolucie : "najlepsza powieść, jakiej nie czytałes" (Sunday Times). Dodatkowo, bohater jest profesorem akademickim, co zapowiadało powieść z mojego ulubionego gatunku – campus novel. Z początku byłam nieco rozczarowana powolnie rozwijającą się, pozbawioną wydarzeń fabułą, ale z czasem książka wciągnęła mnie i rzuciła na mnie swój urok. Przyznaję - to świetna powieść, idealna na czas podsumowań, czas melancholii.
Wielką zaletą jest styl tej prozy, niepodobny do innych powieści – dokładny, precyzyjny, opisujący rzeczywistość z mieszanką dystansu i czułości. Wiele tam świetnych, nietuzinkowych uwag natury psychologicznej, przykładowo zrobiło na mnie wrażenie zdanie, że Stoner był wdzięczy za to, że jego córka alkoholiczka może pić – jeśli nic jej innego nie zostało, albo opis niezręczności pierwszych dni podróży poślubnej, z której małżonkowie chcieli jak najszybciej wrócić. Zapamiętałam też liczne "obrazki" np. Stoner przyglądający się wyślizganym nogami studentów schodom na uniwersytecie, jego zaciszny gabinet-oaza, pierwsze wejście Lomaxa, które elektryzuje zgromadzonych, "najcnotliwszy na świecie" pocałunek Edith i Lomaxa i wiele innych.
Właśnie Lomax i inne postaci powieści to kolejne istotne elementy składające się na wielkość tej prozy. Mimo że są to właściwie osoby wyjęte z szarej codzienności, to opisane są z taką dokładnością, że mamy wrażenie jakby to byli ludzie z krwi i kości. Dumny, pretensjonalny i mściwy Lomax, delikatna, nerwowa Edith, solidny, dobroduszny Gordon, cwany, bezczelny Walker. Wreszcie sam Stoner – świetnie jego charakter opisuje cytat, który wpisałam poniżej. Choć początkowo wydaje się on człowiekiem bez pasji i bez wielkich ambicji, to z czasem okazuje się, że jego pasja jest innego rodzaju - to rodzaj twardego, nieustępliwego uporu, który Stoner odziedziczył po przodkach. Dlatego nie zgadzam się z wieloma recenzjami na Lubimy Czytać, które oceniają Stonera jako tchórzliwego, ze względu na to, że dał się podporządkować neurotycznej żonie, pozwolił odejść "prawdziwej miłości", nie odgryzał się też dręczącemu go Lomaxowi. Stoner po prostu "pokazywał opresyjnemu światu stoicką, twardą i pozbawioną wyrazu twarz". To mało seksowna postawa, ale mnie wydała się prawdziwa i zrozumiała w obliczu twardego dzieciństwa, które jednak ukształtowało psychikę Stonera bardziej, niż mogłoby się zdawać (podobnie jak bezsensowna śmierć przyjaciela).
Wreszcie Uniwersytet - choć bardzo się zmienił od opisanych w książce realiów pierwszej połowy XX wieku, to przemówiła do mnie metafora akademii jako schroniska dla wariatów, dla dziwaków i innych "niepasujących" ludzi, którzy jednak, na swój sposób, pracują nad tym, by wyciągać innych z błota. Stoner był przekonany, że uniwersytet to miejsce gdzie szuka się bezinteresownej wiedzy, pomaga rozwijać młodym umysłom i chciał chronić go przed "cwaniakami i "karierowiczami", takimi jak Walker, którzy chcą się wślizgnąć do świata akademickiego bez niezbędnej pracy i wiedzy.
Cytaty:
The party was like many another. Conversation begun desultorily, gathered a swift but feeble energy, and trailed irrelevantly into other conversations; laughter was quick and nervous, and it burst like tiny explosives in a continuous but unrelated barrage all over the room.
The love of literature, of language, of the mystery of the mind and heart showing themselves in the minute, strange, and unexpected combinations of letters and words, in the blackest and coldest print – the love which he had hidden as if it were illicit and dangerous, he begun to display, tentatively at first, and than boldly, and than proudly.
He had reread his book in print, mildly surprised that it was neither better nor worse than he had thought it would be. After a while he tired of seeing it; but he never thought of it, his authorship, without a sense of wonder and disbelief at his own temerity and at the responsibility he had assumed.
But William Stoner knew of the world in a way that few of his younger colleagues could understand. Deep in him, beneath his memory, was a knowledge of hardship and hunger and pain. Though he seldom thought of his early years on the Booneville farm, there was always near his consciousness the blood knowledge of his inheritance, given him by forefathers whose lives were obscure and hard and stoical and whose common ethic was to present to an oppressive world faces that were expressionless and heard and bleak.
He committed himself to a happy stage of exhaustion which he hoped might never end.
At the age of twenty five she looked ten years older; she drank with the steady diffidence of one utterly without hope.
It occurred to him that he was nearly sixty years old and that he ought to be beyond the force of such passion, of such love. But he was not beyond it, he knew, and would never be. Beneath the numbers, the indifference, the removal, it was there, intense and steady; it had always been there. In his youth he had given it freely, without thought; he had given it to the knowledge that had been revealed to him-how many years ago?-by Archer Sloane; he had given it to Edith, in those blind foolish days of his courtship and marriage; and he had given it to Katherine, as if he had never given before. He had, in odd ways, given it to every moment of his life, and perhaps given it most fully when he was unaware of his giving. It was a passion neither of the mind nor the flesh; rather it was a force that comprehended them both, as if they were but the matter of his love, its specific substance. To a woman or to a poem, it said simply: Look, I am alive!
Do przeczytania powieści zachęcało zdanie na obwolucie : "najlepsza powieść, jakiej nie czytałes" (Sunday Times). Dodatkowo, bohater jest profesorem akademickim, co zapowiadało powieść z mojego ulubionego gatunku – campus novel. Z początku byłam nieco rozczarowana powolnie rozwijającą się, pozbawioną wydarzeń fabułą, ale z czasem książka wciągnęła mnie i rzuciła na mnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-26
PORAŻKA TO PRZYPRAWA, DODAJE SMAKU SUKCESOWI
Urocza, inteligentka i ładna książeczka. Poprawiła mi nastrój, zachęciła do kreatywnych działań i do zastanowienia się nad rolą porażki. Mamy tendencję do skupiania się na sukcesach (przykładowo w biografiach znanych osób, w publikacjach z dziedziny historii, w sposobie w jakim opowiadamy o nauce), a to właśnie z porażek rodzą się niekiedy najoryginalniejsze rozwiązania.
PORAŻKA TO PRZYPRAWA, DODAJE SMAKU SUKCESOWI
Urocza, inteligentka i ładna książeczka. Poprawiła mi nastrój, zachęciła do kreatywnych działań i do zastanowienia się nad rolą porażki. Mamy tendencję do skupiania się na sukcesach (przykładowo w biografiach znanych osób, w publikacjach z dziedziny historii, w sposobie w jakim opowiadamy o nauce), a to właśnie z porażek rodzą...
2017-10-05
APOTEOZA CIERPIENIA
Slaby ale jasny sygnal dla tych, ktorzy chca sie juz poddac.
Cierpienie jako zrodlo poezji i tworczosci w ogole. Krociotki tekscik, bardzo wart uwagi. Nawet bardziej niz film na nim oparty, z Iggim Popem i samym Houellebecq'iem w rolach glownych, tez niczego sobie.
Czytajcie, poeci. I atakujcie!
Tu link do glownego tekstu po angielsku:
https://www.houellebecq.info/popdivers.php?id=13
APOTEOZA CIERPIENIA
Slaby ale jasny sygnal dla tych, ktorzy chca sie juz poddac.
Cierpienie jako zrodlo poezji i tworczosci w ogole. Krociotki tekscik, bardzo wart uwagi. Nawet bardziej niz film na nim oparty, z Iggim Popem i samym Houellebecq'iem w rolach glownych, tez niczego sobie.
Czytajcie, poeci. I atakujcie!
Tu link do glownego tekstu po...
2017-06-24
IT WAS DEAD FUNNY! HA! HA! HA!
Książka odciągająca od codzienności i rozweselająca. W swojej klasie naprawdę dobra!
Dodatkowo barwnie przedstawia rzeczywistość angielskiej working class : perypetie życia w kolonii domków zamieszkanych przez (coraz bardziej) multi-etniczną wspólnotę, której rytm wyznaczają typowe święta z brytyjskiego kalendarza : Boxing Day, Bonfire Day, Bank Holidays, wydarzenia związane z życiem rodziny królewskiej. Dodatkowo, w tle rzeczywistość społeczna lat 80. : wojna o Falklandy, bezrobocie spowodowane planem Thatcher, feminizm, subkultury (skini i punki)... I rożne brytyjskie smaczki: gotowe dania na co dzień, mince pies od święta, bardzo brytyjskie lektury bohatera (Dickens, Wichrowe Wzgórza...)
Polecane.
IT WAS DEAD FUNNY! HA! HA! HA!
Książka odciągająca od codzienności i rozweselająca. W swojej klasie naprawdę dobra!
Dodatkowo barwnie przedstawia rzeczywistość angielskiej working class : perypetie życia w kolonii domków zamieszkanych przez (coraz bardziej) multi-etniczną wspólnotę, której rytm wyznaczają typowe święta z brytyjskiego kalendarza : Boxing Day, Bonfire Day,...
2017-06-19
Z powieści (opowiadania?) na pewno zapamiętam postać Harry'ego Morgana. Porównałabym go do głównego bohatera "Kamienia na kamieniu" Myśliwskiego. To klasyczna postać 'prawdziwego mężczyzny', która jednak mimo szorstkości i wyższości z jaką traktuje innych ('big bully') nie budzi niechęci. Hemingway świetnie pokazał, jak pomimo utraty ręki, nie traci on wcale na odwadze, sile i atrakcyjności w oczach kobiet. "– Mój wymarzony mężczyzna. – Nie miał ramienia. –Tak? Nie zauważyłam".
Ciekawie byłoby porównać polski przekład z oryginałem – w powieści mnóstwo jest lokalnego slangu i niedowiedzeń, które trudno zrozumieć, a co dopiero przetłumaczyć. Dla ciekawych, znalazłam takie porównanie oryginału z hiszpańskim tłumaczeniem: http://novelas.rodriguezalvarez.com/pdfs/Hemingway,%20Ernest%20%27%27To%20have%20and%20have%20not%27%27-Xx-En-Sp.pdf
Po przeczytaniu polecam też genialny 'skrót' powieści z mojej ukochanej serii "digestid classics" : https://www.theguardian.com/books/2008/sep/06/fiction3 . Uśmiałam się :)
Cytaty:
"He's my dream man.
– He's a bad-dream man"
"Him, like he was, snotty and strong and quick, and like some kind og expensive animal".
"Harry stood there, never having felt so tall, never having felt so wide, feeling the sweat trickle from under his armpits, feeling it go down his flanks"
"I've got confidence. That's the only thing I've got'.
Z powieści (opowiadania?) na pewno zapamiętam postać Harry'ego Morgana. Porównałabym go do głównego bohatera "Kamienia na kamieniu" Myśliwskiego. To klasyczna postać 'prawdziwego mężczyzny', która jednak mimo szorstkości i wyższości z jaką traktuje innych ('big bully') nie budzi niechęci. Hemingway świetnie pokazał, jak pomimo utraty ręki, nie traci on wcale na odwadze,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-15
WCIĄGAJĄCA ALE ROZCZAROWUJĄCA
O powieści usłyszałam podczas wykładu pewnej profesor socjologii z USA. Wspomniała o niej w kontekście "społeczeństwa oceniającego", gdzie ciągłe wydawanie sądów i tworzenie rankingów weszło ludziom w krew (vide tripadvisor, rankingi uniwersytetów, listy top 5, polubienia na facebooku etc.) Przeczytałam "Krąg" jednym tchem, ale lekturze towarzyszyło poczucie rozczarowania. Po książce polecanej przez cenioną przeze mnie profesor ("wszyscy w Nowym Jorku ją czytali") i dotyczącej tak ciekawego i ważnego teraz tematu spodziewałam się więcej.
Na plus: nawiązania do Orwella - szczególnie wątek erotyki jako obszaru 'nieskażonego' technologicznie i będącego ostoją prywatności - wątek mógł być jednak pogłębiony od strony emocjonalnej; wiele pomysłów na nowe 'transparentne' technologie przyszłości; wątek Mercera i jego finał; scena z rekinem - mocne.
Na minus: wydało mi się niewiarygodne, że bohaterowie powieści, "najbystrzejsze umysły epoki" całkiem bezkrytycznie przyjmują wszystkie innowacje zmierzające do uczynienia życia "transparentnym". Nikt nie wpadł na to, że technologia, która wszystko ujawnia może też służyć do opresji np. we wspomnianych totalitarnych reżimach filmowanie wszystkiego pozwoli nie tylko zidentyfikować brutalnych policjantów (widzom z krajów demokratycznych), ale też natychmiast rozpoznać i wpisać na czarną listę wszystkich uczestników demonstracji (władzom kraju totalitarnego, który bimba sobie na potępienie i "złe buźki" w demokracjach). Nie zaskoczyło mnie rozwiązanie wątku Kaldena.
Ogólnie miałam wrażenie, że postaciom nieco brakowało refleksyjności - ciekawiej byłoby towarzyszyć bohaterom, którzy nieco głębiej zastanawiają się nad relacją np. erotyka a transparentność, natura a technologia etc. Tym niemniej czytało się lekko i przyjemnie - idealne na dłuższą podróż.
WCIĄGAJĄCA ALE ROZCZAROWUJĄCA
O powieści usłyszałam podczas wykładu pewnej profesor socjologii z USA. Wspomniała o niej w kontekście "społeczeństwa oceniającego", gdzie ciągłe wydawanie sądów i tworzenie rankingów weszło ludziom w krew (vide tripadvisor, rankingi uniwersytetów, listy top 5, polubienia na facebooku etc.) Przeczytałam "Krąg" jednym tchem, ale lekturze...
2016-12-22
NA PRZYJAŹŃ SKŁADA SIĘ OBSERWOWANIE CZYJEGOŚ PASMA NIESZCZĘŚĆ, FAZ NUDY I RZADKICH CHWIL TRIUMFU.
Książa wciągająca czytelnika jak drugie życie (i to nie takie małe). Wrażenie robią trafne obserwacje ludzkich emocji i zachowań - część z nich jest charakterystyczna dla wspaniale sportretowanego Nowego Jorku, a część uniwersalna, albo przynajmniej typowa dla nowoczesnego wielkomiejskiego stylu życia. Ujmujące są też opisy ludzkich relacji - jedne pełne ciepła, jak niezwykła przyjaźń łącząca głównych bohaterów, czy miłość przybranych rodziców do dorosłego dziecka, inne rozdzierające – mam na myśli opisy wszystkiego, co spotkało młodego Jude'a.
Książkę powinien przeczytać każdy, kto chce zrozumieć co znaczy fraza o "dotyku, który boli cały życie". Postać Jude'a była dla mnie najbardziej poruszającym obrazem cierpienia dziecka od czasu, kiedy przeczytałam 'Malowanego ptaka' Kosińskiego. Podobnie jak 'Malowany ptak', 'Małe życie' pokazuje, że taka krzywda może naznaczyć dziecko na zawsze, niezależnie od całego dobra, które spotka je później.
W przeciwieństwie do niektórych poprzednich recenzentów na lubimyczytać, byłam pod wrażeniem opisu męskiej przyjaźni opartej nie na 'współzawodnictwie twardzieli', albo jakichś innych patriarchalnych wzorcach, ale na autentycznej wrażliwości na drugą osobę, poświęceniu i otworzeniu się do tego stopnia, że ryzykuje się zostanie zranionym. Powieść pokazuje zjawiska, które w Polsce wciąż są uznawane za dziwactwo, jeśli nie patologię: przedkładanie przyjaźni nad rodzinę, traktowanie przyjaciół jak rodziny oraz nietypową męską miłość, w której żaden z partnerów nie identyfikuje się jako homoseksualista (a więc panseksualizm w akcji).
Bardzo dobra książka, choć nie powiedziałabym, że genialna. Jednak ta XIX-wieczna maniera prowadzenia równolegle kilku wątków, które niekoniecznie do czegoś prowadzą, a służą tylko jako preteksty do pewnych obserwacji czy opisów jest w XXI w. trochę męcząca.
Wybrane cytaty:
"He'd board the Canal and watch the train fill and empty at each stop with an ever-shifting mix of different peoples and ethnicities, the car's population reconstituting itself every ten blocks or so into provocative and improbable constellations of Poles, Chinese, Koreans, Senegalese, Senegalese, Dominicans, Indians, Pakistanis; Pakistanis, Irish, Salvadorans, Mexicans,; Mexicans, Sri Lancancs, Nigerians, and Tibetans – the only thing uniting them being their newness to America and their identical expressions of exhaustion, that blend of determination and resignation that only the immigrant possesses".
"Friendship was witnessing another's slow drip of miseries, and long bouts of boredom, and occasional triumphs".
"The thing he hadn't realised about success was that success made people boring. Failure also made people boring, but in a different way: failing people were constantly striving for one thing: success. But successful people were also only striving to maintain their success. It was the difference between running and running in place, and although running was boring no matter what, at least the person running was moving, through different scenery and past different vistas".
"What had happened? Age, he guessed. And with it: Jobs. Money. Children. The things to forestall death, the things to ensure one's relevance, the things to comfort and provide context and content".
"These days, if you were serious about your art, you didn't do drugs. Indulgence, the very idea of it, had disappeared, ws a thing of the Beats and AbExes and the Opps and the Pops. These days, maybe you'd smokre some pot. Maybe, every once in a while, if you were feeling very iconic, you might do a line of coke. But that was it. This was an age of discipline, of deprivation, not inspiration, and at any rate inspiration no longer meant drugs."
"the point ot a child is not what you hope he will accomplish in your name but the pleasure that he will bring you, whatever form it comes in, even if it is a form that is barely recognisable as pleasure at all- and, more important, the pleasure you will be priviledged to bring him".
"he was old enough to know that within every relationship was something unfulfilled and dissapointing, something that had to be sought elsewhere".
"As you got olger, you realized that the qualities you valued in the people you slept with or dated weren't necessarily the ones you wanted to live with, or be with, or plod through your days with. I f you were smart, and if you were lucky , you learned this and accepted this. You figured out what was most important to you and you looked for it, and you learned to be realistic (...) Now he looked at couples – in restaurants, on the street, at parties – and wondered: why are you together? What did you identify as essential to you? What's missing in you that you want someone else to provide? He now viewed a successful relationship as one in which both people had recognised the best of what the other person had do offer and had chosen to value it as well."
"But now, he was conscious of his own impatience with what he begun to see as the sinister pedantry of therapy, its suggestion that life was somehow reparable, that there existed a societal norm and that he patient was being guided toward conforming to it".
"But then, didn't everyone only tell their lives–truly tell their lives – to one person".
NA PRZYJAŹŃ SKŁADA SIĘ OBSERWOWANIE CZYJEGOŚ PASMA NIESZCZĘŚĆ, FAZ NUDY I RZADKICH CHWIL TRIUMFU.
Książa wciągająca czytelnika jak drugie życie (i to nie takie małe). Wrażenie robią trafne obserwacje ludzkich emocji i zachowań - część z nich jest charakterystyczna dla wspaniale sportretowanego Nowego Jorku, a część uniwersalna, albo przynajmniej typowa dla nowoczesnego...
2016-06-03
Przepiękna powieść!
Obowiązkowa lektura dla osób zainteresowanych antropologią, ale też wszystkich zajmujących się naukami społecznymi. King wspaniale opisuje proces prowadzenia badań, gubienia się w domysłach, składania w całość teorii. Ale to nie jedyny rodzaj euforii, jaki towarzyszy bohaterom... jest tu też przygoda, miłość, seks, zazdrość i władza.
Doskonała książka.
Przepiękna powieść!
Obowiązkowa lektura dla osób zainteresowanych antropologią, ale też wszystkich zajmujących się naukami społecznymi. King wspaniale opisuje proces prowadzenia badań, gubienia się w domysłach, składania w całość teorii. Ale to nie jedyny rodzaj euforii, jaki towarzyszy bohaterom... jest tu też przygoda, miłość, seks, zazdrość i władza.
Doskonała książka.
2016-12-08
TAM GDZIE KOŃCZY SIĘ FIZYKA, ZACZYNA SIĘ FILOZOFIA...
Główne opowiadanie z tomu (czytałam tylko to, w wersji oryginalnej) świetnie egzemplifikuje to powiedzenie mojej nauczycielki fizyki, a prywatnie pasjonatki filozofii. Problemy, z którymi boryka się główna bohaterka dotyczą właśnie tego pasjonującego obszaru – pogranicza nauk ścisłych, filozofii (w tym etyki, filozofii języka, filozofii nauki) oraz lingwistyki. W to wszystko wpleciona jest subtelny, delikatny wątek osobisty - wszak naukę nie sposób oddzielić od całości naszego życia i doświadczenia.
Szacunek dla autora. Wybiorę się na ekranizację "Historii..." ("Arrival") – chętnie zobaczę jak przedstawiono Heptapodów, a przede wszystkim ich niezwykły język B!
TAM GDZIE KOŃCZY SIĘ FIZYKA, ZACZYNA SIĘ FILOZOFIA...
Główne opowiadanie z tomu (czytałam tylko to, w wersji oryginalnej) świetnie egzemplifikuje to powiedzenie mojej nauczycielki fizyki, a prywatnie pasjonatki filozofii. Problemy, z którymi boryka się główna bohaterka dotyczą właśnie tego pasjonującego obszaru – pogranicza nauk ścisłych, filozofii (w tym etyki, filozofii...
2016-10-28
"LIBERAŁ TO KONSERWATYSTA, KTÓRY ZOSTAŁ ARESZTOWANY"
Ach, nie ma to jak solidna powieść o relacjach klasowych!
Przez kilka dni dosłownie żyłam sprawą Shermana McCoya, wracając do niej wielokrotnie w ciągu dnia i antycypując kolejne kroki dochodzenia. Genialnie czyta się w oryginale, ze świetnie uchwyconymi rozmaitymi manierami językowymi (znane z filmów "gedadahe!" jako "get out of here" etc.) i akcentami (portorykański, afroamerykański...). Podobało mi się np. to jak prokurator, Larry Kramer, lawirujący między dwoma światami przerzucał się nieustannie z formy 'he don't" i "he doesn't" i z powrotem zależnie od rozmówców. Ciekawe, jak poradził sobie z wyzwaniami "przekładu kulturowego" polski tłumacz.
Kilka postaci zrobiło na mnie wielkie wrażenie, zupełnie jakbym poznała te osoby w 'prawdziwym' życiu: Myron Kovitsky, Tommy Killian i sam Sherman McCoy, ale w 'odmienionym' wydaniu pod koniec historii, wznoszący lewą pięść w pozdrowieniu. Autor barwnie opisał realia i atmosferę Wall Street (przypominał mi się Wilk z Wall Street), Park Avenue i Bronxu lat 80. Ale powieść wcale nie straciła na aktualności, jej głównym tematem jest wszak odwieczny grzech próżności.
Jest to rodzaj przypowieści moralnej - czytając miałam nadzieję, że zostanie ona ukarana. Choć powieść nie jest pozbawiona akcentów komicznych, końcówka pozostawia gorzki smak...
Ulubione cytaty: (o nowoczesnym obrazie) "What a piece of garbage ... It was sick . . . But it gave off the sanctified odor of serious art, and so Sherman hesitated to be candid.
‘‘Albert and Marilyn Kri-nick-a!’’ he declaimed.
‘‘Indictment number 3-2-8-1.’’ Then to Patti Stullieri: ‘‘Jesus,
what the hell kind of name is that?’’
‘‘It's Yugoslav.’’
'Tugoslav. It looks like somebody's fingers got caught in a
fucking typewriter.’’
The case was a study in stupidity, incompetence, and
uselessness; in short, a piece a shit.
Yes, the labor movement was truly religious, like Judaism itself. It was one of those things you believed in for all mankind and didn't care
about for a second in your own life.
He was consumed by feelings of lust and poverty.
A liberal is a conservative who has been arrested.
The bodily vanity of the male knows no bounds.
Fear had remapped the moral geography very quickly.
The law is not a creature of the few or of the many.
"LIBERAŁ TO KONSERWATYSTA, KTÓRY ZOSTAŁ ARESZTOWANY"
Ach, nie ma to jak solidna powieść o relacjach klasowych!
Przez kilka dni dosłownie żyłam sprawą Shermana McCoya, wracając do niej wielokrotnie w ciągu dnia i antycypując kolejne kroki dochodzenia. Genialnie czyta się w oryginale, ze świetnie uchwyconymi rozmaitymi manierami językowymi (znane z filmów "gedadahe!"...
2016-10-28
"LIBERAŁ TO KONSERWATYSTA, KTÓRY ZOSTAŁ ARESZTOWANY"
Ach, nie ma to jak solidna powieść o relacjach klasowych!
Przez kilka dni dosłownie żyłam sprawą Shermana McCoya, wracając do niej wielokrotnie w ciągu dnia i antycypując kolejne kroki dochodzenia. Genialnie czyta się w oryginale, ze świetnie uchwyconymi rozmaitymi manierami językowymi (znane z filmów "gedadahe!" jako "get out of here" etc.) i akcentami (portorykański, afroamerykański...). Podobało mi się np. to jak prokurator, Larry Kramer, lawirujący między dwoma światami przerzucał się nieustannie z formy 'he don't" i "he doesn't" i z powrotem zależnie od rozmówców. Ciekawe, jak poradził sobie z wyzwaniami "przekładu kulturowego" polski tłumacz.
Kilka postaci zrobiło na mnie wielkie wrażenie, zupełnie jakbym poznała te osoby w 'prawdziwym' życiu: Myron Kovitsky, Tommy Killian i sam Sherman McCoy, ale w 'odmienionym' wydaniu pod koniec historii, wznoszący lewą pięść w pozdrowieniu. Autor barwnie opisał realia i atmosferę Wall Street (przypominał mi się Wilk z Wall Street), Park Avenue i Bronxu lat 80. Ale powieść wcale nie straciła na aktualności, jej głównym tematem jest wszak odwieczny grzech próżności.
Jest to rodzaj przypowieści moralnej - czytając miałam nadzieję, że zostanie ona ukarana. Choć powieść nie jest pozbawiona akcentów komicznych, końcówka pozostawia gorzki smak...
Ulubione cytaty: (o nowoczesnym obrazie) "What a piece of garbage ... It was sick . . . But it gave off the sanctified odor of serious art, and so Sherman hesitated to be candid.
‘‘Albert and Marilyn Kri-nick-a!’’ he declaimed.
‘‘Indictment number 3-2-8-1.’’ Then to Patti Stullieri: ‘‘Jesus,
what the hell kind of name is that?’’
‘‘It's Yugoslav.’’
'Tugoslav. It looks like somebody's fingers got caught in a
fucking typewriter.’’
The case was a study in stupidity, incompetence, and
uselessness; in short, a piece a shit.
Yes, the labor movement was truly religious, like Judaism itself. It was one of those things you believed in for all mankind and didn't care
about for a second in your own life.
He was consumed by feelings of lust and poverty.
A liberal is a conservative who has been arrested.
The bodily vanity of the male knows no bounds.
Fear had remapped the moral geography very quickly.
The law is not a creature of the few or of the many.
"LIBERAŁ TO KONSERWATYSTA, KTÓRY ZOSTAŁ ARESZTOWANY"
Ach, nie ma to jak solidna powieść o relacjach klasowych!
Przez kilka dni dosłownie żyłam sprawą Shermana McCoya, wracając do niej wielokrotnie w ciągu dnia i antycypując kolejne kroki dochodzenia. Genialnie czyta się w oryginale, ze świetnie uchwyconymi rozmaitymi manierami językowymi (znane z filmów "gedadahe!"...
2016-09-10
Choć nie czytało się lekko (chwilami chciałam nawet zrezygnować, znużona wielością pozornie nieprowadzących do niczego scen), po ukończeniu mogę powiedzieć "to dobra książka". To pozycja dla osób refleksyjnych, wrażliwych, cierpliwych. Kto szuka wartkiej akcji, chwytliwych sentencji, czy prostego wytłumaczenia fenomenu depresji, raczej się zawiedzie. Zamiast tego czytelnik znajdzie dziesiątki luźno powiązanych epizodów z codziennego życia, które wzięte razem składają się na przekonujący obraz świata przeżywanego przez osobę w depresji, przyglądającą się rzeczywistości jak przez szybę.
Powieść na jesienne wieczory.
Choć nie czytało się lekko (chwilami chciałam nawet zrezygnować, znużona wielością pozornie nieprowadzących do niczego scen), po ukończeniu mogę powiedzieć "to dobra książka". To pozycja dla osób refleksyjnych, wrażliwych, cierpliwych. Kto szuka wartkiej akcji, chwytliwych sentencji, czy prostego wytłumaczenia fenomenu depresji, raczej się zawiedzie. Zamiast tego czytelnik...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bałam się tej powieści, ze względu na trudną tematykę. Niepotrzebnie – mimo, że traktuje o dramatycznych doświadczeniach, tchnie z niej nadzieja, wola przetrwania, miłość. W wersji angielskiej pisana unikalnym, wspaniale oddanym wariantem (African American Vernacular English). Piękna rzecz, popłakałam się.
Bałam się tej powieści, ze względu na trudną tematykę. Niepotrzebnie – mimo, że traktuje o dramatycznych doświadczeniach, tchnie z niej nadzieja, wola przetrwania, miłość. W wersji angielskiej pisana unikalnym, wspaniale oddanym wariantem (African American Vernacular English). Piękna rzecz, popłakałam się.
Pokaż mimo to