-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
CO ROBIŁO SIĘ (WE FRANCJI)
Piękna książka, coś na pograniczu autobiografii i reportażu społecznego, napisana w formie chronologicznie ułożonych "klatek". Autorka próbuje oddać atmosferę poszczególnych okresów 20 wieku we Francji, od okresu od razu po 2 wojnie światowej do czasów współczesnych, skupiając się nie na swoim indywidualnym doświadczeniu, a raczej na zmieniających się zwyczajach, usposobieniach, modach intelektualnych i lifestylowych. Najbardziej rezonowały ze mną echa maja 68, opis wchodzenia w rodzicielstwo oraz portret epoki współczesnej i z jej zawrotnym tempem i izolacją jednostek (ostatnie ok 15 stron). Niektóre fragmenty naprawdę poruszające, napisane z niezwykłym kunsztem, w którym widać klasę intelektualną oraz dojrzałość autorki.
Perełka. Dla frankofilów - obowiązkowo!
CO ROBIŁO SIĘ (WE FRANCJI)
Piękna książka, coś na pograniczu autobiografii i reportażu społecznego, napisana w formie chronologicznie ułożonych "klatek". Autorka próbuje oddać atmosferę poszczególnych okresów 20 wieku we Francji, od okresu od razu po 2 wojnie światowej do czasów współczesnych, skupiając się nie na swoim indywidualnym doświadczeniu, a raczej na zmieniających...
2020-01-05
TALES OF THE WORKING POOR
Sięgnęłam zaintrygowana efektowną okładką i tematem, który od razu przywiódł mi na myśl świetny reportaż "Nikel & Dimed" autorstwa Barbary Ehrenreich. Intuicja mnie nie zawiodła bo Ehrenreich jest autorką wstępu i patronką fundacji, która wsparła wydanie książki w USA.
Ehrenreich w swoim reportażu wcieliła się w rolę pracującej osoby bez wykształcenia, chwytającej się m.in pracy sprzątaczki, Stephanie Land zaś w "Sprzątaczce" opisuje swoje prawdziwe perypetie. Książka Land jest dużo słabsza. W pewnym momencie sądziłam, że jej nie dokończę, ale się udało - dobrze, bo książka nieco zyskuje, gdy spojrzeć na nią jako na zamkniętą całość.
Słaby jest styl książki - często miałam wrażenie, że czytam coś w rodzaju skandalizujących "wyznań" w tonie "sprzątałam pałace maharadżów". Jednak nie o maharadżach tu mowa, więc szczegóły sprzątania poszczególnych mieszkań (np. szorowanie prysznica, skrobanie fugi etc.) są po prostu nieciekawe, choć może pozwalają lepiej wczuć się w nieprzyjemną sytuację narratorki. Na pewno nie nazwałabym książki reportażem, raczej – pamiętnikiem.
Oczywiście w jakiejś mierze "Sprzątaczka" naświetla problem dla nas w PL dość odległy, czyli życie "pracujących biednych", którzy w odróżnienia od polskich odpowiedników, nie mogą liczyć na żadne wsparcie państwa. Każde potknięcie, w rodzaju opuszczonego dnia w pracy, choroby własnej czy dziecka, nawet awarii auta natychmiast pociąga człowieka na dno. Dość "egzotyczny" dla czytającego Polaka jest też brak wsparcia rodziny - u nas sytuacja gdzie młoda mama ląduje z dzieckiem w schronisku dla bezdomnych, a jej stosunkowo nieźle radzący sobie rodzice nie pomagają byłaby skandaliczna. W USA takie zachowanie rodziców jest postrzegane raczej jako zdrowy indywidualizm - tak przynajmniej sugeruje historia "Sprzątaczki".
Ehrenreich w swoim reportażu mierzy się z rozpowszechnionym stereotypem, że biedni są sami sobie winni, bo są za mało przedsiębiorczy, pracowici, oszczędni. Nie chciałabym popaść w ten łatwy tok myślenia, ale były momenty kiedy irytował mnie ton narratorki (np. wielokrotne narzekanie na to, że musi sprzątać czyjąś łazienkę - no cóż, taka praca, wiele osób ją wykonuje i nie uważa się za pokrzywdzonych przez los) . Dziwiły mnie też niektóre jej wybory - wygląda na to, że w momencie urodzenia dziecka nie miała żadnych oszczędności (do 32 roku życia nic nie odłożyła...), z otrzymanych w jakimś momencie pieniędzy z odszkodowania kupiła sobie "symboliczny" diamentowy pierścionek, choć w innych chwilach nie miała pieniędzy na mleko czy syrop na kaszel dla dziecka, otrzymane większe napiwki wydawała na "happy meals" i zabawki... Nie byłam w tej sytuacji i nie chciałabym osądzać, ale jednak znam osoby, które odmawiają sobie takich przyjemności latami, żeby odłożyć na większą inwestycję.
Finał książki jest satysfakcjonujący, szczególnie ze względu na relację mama-córka, które są ładnie w książce opisane i zjednują autorce sympatię. Ta opowieść w przewrotny sposób wpisuje się w amerykański topos "self made (wo)man".
TALES OF THE WORKING POOR
Sięgnęłam zaintrygowana efektowną okładką i tematem, który od razu przywiódł mi na myśl świetny reportaż "Nikel & Dimed" autorstwa Barbary Ehrenreich. Intuicja mnie nie zawiodła bo Ehrenreich jest autorką wstępu i patronką fundacji, która wsparła wydanie książki w USA.
Ehrenreich w swoim reportażu wcieliła się w rolę pracującej osoby bez...
2019-12-28
CO BY BYŁO GDYBY? DYSTOPIA
Jedyna islandzka powieść jaką czytałam. Dobrze i szybko się czyta, książka daje do myślenia. Co by było gdyby Islandia, dziś zasobne i świetnie prosperujące państwo, ojczyzna wykształconych i kulturalnych ludzi (Islandia przoduje jeśli chodzi o czytelnictwo ale też o liczbę osób oddających się twórczości - pisarstwu, malarstwu, muzyce etc), została nagle odcięta od świata zewnętrznego? Co z importowaną żywnością, która stanowi większość diety współczesnych Islandczyków? Jak w warunkach kurczących się zasobów zachowałaby się ta wyspiarska społeczność? Czy powrót do tradycyjnych zajęć: rybactwa, pasterstwa, prymitywnej uprawy jest możliwy?
Książka jest ciekawa, szczególnie jeśli zna się troszkę realia życia Islandczyków, jeśli widziało się na oczy tę niesamowicie nieprzyjazną wyspę pełną kamienistych stepów, pól lawy, gór, wulkanów, ciągle zimną i wietrzną. Warto pomyśleć o tym czy powrót do źródeł, do pierwotnej, trudnej egzystencji jest możliwy, także w kontekście nadciągającej zapewne i na naszej szerokości geograficznej katastrofy klimatycznej. Czytając człowiek zaczyna się zastanawiać co z jego obecnych dóbr i umiejętności okazałoby się przydatne (kawałek ziemi, dom na odludziu, zapasy żywności, być może broń? a także praktyczne umiejętności jak gotowanie, szycie, uprawa ogródka), a co byłoby całkiem zbędne (pieniądze, duży dom w mieście, akademicka wiedza).
"Wyspa" broni się jako ciekawa, poruszająca emocjonalnie i trafiająca "we właściwy moment" opowieść, ale niestety nie wydała mi się arcydziełem literackim. Kompozycja jest ok (choć bardzo szybko czytelnik orientuje się w zamyśle autorki), ale historia i postaci są dość sztampowe. Fabuła bardzo przypominała mi powieści z serii "Gone" (a to przecież literatura młodzieżowa bez większych ambicji (moja recenzja https://lubimyczytac.pl/ksiazka/287514/gone-znikneli-faza-pierwsza-niepokoj...)
CO BY BYŁO GDYBY? DYSTOPIA
Jedyna islandzka powieść jaką czytałam. Dobrze i szybko się czyta, książka daje do myślenia. Co by było gdyby Islandia, dziś zasobne i świetnie prosperujące państwo, ojczyzna wykształconych i kulturalnych ludzi (Islandia przoduje jeśli chodzi o czytelnictwo ale też o liczbę osób oddających się twórczości - pisarstwu, malarstwu, muzyce etc),...
2017-07-25
Oczekiwania wobec powieści miałam wysokie: 1 odcinek serialu (resztę zostawiam sobie na jesień) zrobił na mnie duże wrażenie ciekawą formą, zmysłową atmosferą i nonszalanckim, czarującym aktorstwem, powieść zaś miała świetne recenzje ('najważniejsza książka napisana o kobietach i mężczyznach w zeszłym wieku - to 'Guardian'). W dodatku w Internecie trafiłam na (niepochlebną) recenzję czytelniczki, która napisała, że 'to powieść dla osób, które chodzą do galerii i sztuki i odmawiają założenia Facebooka'. Od razu wiedziałam, że to coś dla mnie. Nie zawiodłam się, choć...
Książkę trudno jest po prostu polubić. Fabuła jest banalna, by nie powiedzieć pretekstowa – kobieta zakochuje się w mężczyźnie, który nie odwzajemnia jej uczucia. Główni bohaterowie wiodą uprzywilejowany żywot artystów i literatów, ale na życie patrzą ze zblazowaniem i tępym poczuciem nieszczęścia. Główna bohaterka o nazwisku takim samym jak autorki (z rzeczywistym zgadza się także nazwisko jej męża i wielu innych osób z otoczenia) zaczyna pisać listy miłosne do tytułowego Dicka wzbijając się przy tym na wyżyny ekshibicjonizmu, które doprawdy nie przystoją kobiecie. W dodatku, w tym literacko–artystyczno-erotycznym przedsięwzięciu wspiera ją mąż – Selvere (literat od Holokaustu).
W moim odczuciu właśnie w tym bezwstydnym przedstawieniu życia bohaterki jakie jest: rozmemłane, trochę nieudane, zawieszone gdzieś między szarą zwyczajnością, a życiem 'ludzi sukcesu' tkwi wartość powieści. Odbieram to jako odwrócenie klasycznej sytuacji z literatury okresu romantyzmu, gdzie to kobieta była dla narratora płci męskiej pasywnym obiektem westchnień, pretekstem do snucia rozważań i inspiracją do tworzenia teorii. W 'I Love Dick', jak zwraca uwagę w posłowiu Joan Hawkins , Teoria (w rozumieniu myśli filozoficznej, przede wszystkim współczesnej Teorii Francuskiej) jest właściwie bohaterką powieści. Chris kocha Dicka 'analitycznie' – uczucie staje się pryzmatem, przez który patrzy na swoją pozycję jako kobiety, artystki, która nie odniosła sukcesu, żony przy boku słynnego męża, samouka, istoty intelektualnej ale też erotycznej.
Dłuższa recenzja i cytaty z powieści na moim blogu:
https://wordpress.com/post/przeklamliteracki.wordpress.com/1981
Oczekiwania wobec powieści miałam wysokie: 1 odcinek serialu (resztę zostawiam sobie na jesień) zrobił na mnie duże wrażenie ciekawą formą, zmysłową atmosferą i nonszalanckim, czarującym aktorstwem, powieść zaś miała świetne recenzje ('najważniejsza książka napisana o kobietach i mężczyznach w zeszłym wieku - to 'Guardian'). W dodatku w Internecie trafiłam na (niepochlebną)...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-19
Z powieści (opowiadania?) na pewno zapamiętam postać Harry'ego Morgana. Porównałabym go do głównego bohatera "Kamienia na kamieniu" Myśliwskiego. To klasyczna postać 'prawdziwego mężczyzny', która jednak mimo szorstkości i wyższości z jaką traktuje innych ('big bully') nie budzi niechęci. Hemingway świetnie pokazał, jak pomimo utraty ręki, nie traci on wcale na odwadze, sile i atrakcyjności w oczach kobiet. "– Mój wymarzony mężczyzna. – Nie miał ramienia. –Tak? Nie zauważyłam".
Ciekawie byłoby porównać polski przekład z oryginałem – w powieści mnóstwo jest lokalnego slangu i niedowiedzeń, które trudno zrozumieć, a co dopiero przetłumaczyć. Dla ciekawych, znalazłam takie porównanie oryginału z hiszpańskim tłumaczeniem: http://novelas.rodriguezalvarez.com/pdfs/Hemingway,%20Ernest%20%27%27To%20have%20and%20have%20not%27%27-Xx-En-Sp.pdf
Po przeczytaniu polecam też genialny 'skrót' powieści z mojej ukochanej serii "digestid classics" : https://www.theguardian.com/books/2008/sep/06/fiction3 . Uśmiałam się :)
Cytaty:
"He's my dream man.
– He's a bad-dream man"
"Him, like he was, snotty and strong and quick, and like some kind og expensive animal".
"Harry stood there, never having felt so tall, never having felt so wide, feeling the sweat trickle from under his armpits, feeling it go down his flanks"
"I've got confidence. That's the only thing I've got'.
Z powieści (opowiadania?) na pewno zapamiętam postać Harry'ego Morgana. Porównałabym go do głównego bohatera "Kamienia na kamieniu" Myśliwskiego. To klasyczna postać 'prawdziwego mężczyzny', która jednak mimo szorstkości i wyższości z jaką traktuje innych ('big bully') nie budzi niechęci. Hemingway świetnie pokazał, jak pomimo utraty ręki, nie traci on wcale na odwadze,...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-12-28
Przeczytałam w kilka dni z dużym zainteresowaniem, ale po zamknięciu książki skonstatowałam, że niewielie mi ta lektura dała. Formuła bardzo przypomina reportaże z Dużego Formatu – jakiś modny, kontrowersyjny temat, na który wypowiada się kilka osób, o skrajnych poglądach i doświadczeniach. Voilà, gotowe!
Przez opowieści Polaków na emigracji przewijają się tematy skrajne i "szokujące" - bezdomność, alkoholizm, przemoc, wykluczenie – to sprawia, że całość jest wciągająca, ale w jakiś tabloidowy spsoób. Nie sądzę, że oddanie głosu bohaterom było najlepszym rozwiązanem – szczególnie fakt, że wypowiedzi są przytaczane wraz z charakterystycznymi (jak w przypadku pana antropologa), a niekiedy błędnymi (jak w przypadku przesiębiorcy z City) formami, daje wrażenie, że autorka ocenia swoich bohaterów (przecież mogła poprawić, a gwoli autentyczności zostawiła, choć dam głowę, że w innych miejscach zdarzało się coś wygładzić, bo inaczej wypowiedzi nie byłyby tak składne). W efekcie książka jest zbiorem pozbawionych komentarza, ani jakiejkolwiek ramy opowieści (i kadrów) wybranych bez wyraźnego kryterium. Na ile są reprezentatywne – nie sposób powiedzieć, więc trudno traktować je, jak niektórzy spośród komentujących, jako poważny komentarz do losów Polaków na Wyspach.
Może należałoby raczej zastosować technikę jednego z rozmówców, antropologa, i skupić się na węższym wycinku rzeczywistości, badając go dokładniej – z jego hierarchią, idiolektem, zwyczajami, tradycjami itd, żeby powiedzieć o nim coś znaczącego, a nie zbierać luźne uwagi o wszystkim i niczym.
Przeczytałam w kilka dni z dużym zainteresowaniem, ale po zamknięciu książki skonstatowałam, że niewielie mi ta lektura dała. Formuła bardzo przypomina reportaże z Dużego Formatu – jakiś modny, kontrowersyjny temat, na który wypowiada się kilka osób, o skrajnych poglądach i doświadczeniach. Voilà, gotowe!
Przez opowieści Polaków na emigracji przewijają się tematy skrajne i...
2014-07-17
Przeczytane przy okazji obejrzenia spektaklu "W imię Jakuba S." Pawła Demirskiego w Teatrze Dramatycznym (świetny!). Fragmenty utworu Jasińskiego są wykorzystane w spektaklu (a być może to dawniejsze ludowe przyśpiewki zostały zapożyczone tak przez Jasieńskiego jak i Demirskiego z tradycji. Poemat Jasieńskiego się nie zestarzał, wciąż jest mocny zarówno poetycko (przy niektórych fragmentach aż ciarki przechodzą po plecach), jak i społecznie.
Na pewno ważny tekst. Tylko zakończenie chyba nieprawdziwe – u Jasieńskiego prowadzą Szelę na szubienicę ("szubienica i pańszczyzna to podstawa ekonomii" – to z dramatu Demirskiego) , w rzeczywistości dostał gospodarstwo w Bukowinie.
Przeczytane przy okazji obejrzenia spektaklu "W imię Jakuba S." Pawła Demirskiego w Teatrze Dramatycznym (świetny!). Fragmenty utworu Jasińskiego są wykorzystane w spektaklu (a być może to dawniejsze ludowe przyśpiewki zostały zapożyczone tak przez Jasieńskiego jak i Demirskiego z tradycji. Poemat Jasieńskiego się nie zestarzał, wciąż jest mocny zarówno poetycko (przy...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-06-30
Ciekawa i przydatna książka dla wszystkich tych, którzy zmagają się z trudnym rynkiem pracy. W odróżnieniu od wielu poradników nie osądza osoby, która znalazła się w trudnej życiowo sytuacji, zarzucając brak kompetencji i "pozytywnego myślenia", ale skupia się na realnych uwarunkowaniach sytuacji (np. jak rozmawiać o swojej sytuacji z krewnymi i znajomymi, planować czas, radzić sobie ze spadkiem samooceny). Warto przeczytać, żeby zrozumieć dlaczego pracę straciliśmy (ciekawy fragment o "toksycznych typach w pracy") i przygotować się zo znalezienia nowej (np. dzięki analizie słabości i mocnych stron SWOT). Do tego sporo praktycznych porad, skonstruowanych specyficznie pod kątem polskiej rzeczywistości.
Ciekawa i przydatna książka dla wszystkich tych, którzy zmagają się z trudnym rynkiem pracy. W odróżnieniu od wielu poradników nie osądza osoby, która znalazła się w trudnej życiowo sytuacji, zarzucając brak kompetencji i "pozytywnego myślenia", ale skupia się na realnych uwarunkowaniach sytuacji (np. jak rozmawiać o swojej sytuacji z krewnymi i znajomymi, planować czas,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bałam się tej powieści, ze względu na trudną tematykę. Niepotrzebnie – mimo, że traktuje o dramatycznych doświadczeniach, tchnie z niej nadzieja, wola przetrwania, miłość. W wersji angielskiej pisana unikalnym, wspaniale oddanym wariantem (African American Vernacular English). Piękna rzecz, popłakałam się.
Bałam się tej powieści, ze względu na trudną tematykę. Niepotrzebnie – mimo, że traktuje o dramatycznych doświadczeniach, tchnie z niej nadzieja, wola przetrwania, miłość. W wersji angielskiej pisana unikalnym, wspaniale oddanym wariantem (African American Vernacular English). Piękna rzecz, popłakałam się.
Pokaż mimo to