-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant4 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać382 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant11 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać5
Biblioteczka
2023-12-25
2018-01-16
2018-05-18
2018-02-07
www.odnowegowiersza.blogspot.com
"Tamte dni, tamte noce" to druga przeczytana przeze mnie książka poruszająca wątek pary jednopłciowej. Oznacza to, że nie często zdarza mi się sięgać po taką tematykę w literaturze. Powieść André Acimana opowiada historię niespodziewanego i intensywnego romansu, między dwoma młodymi mężczyznami. Historię, którą w trzech słowach można opisać następująco: bliskość, pożądanie i namiętność.
Elio jest siedemnastoletnim młodzieńcem spędzającym wakacje w rodzinnym domu we Włoszech. Jego ojciec, profesor literatury, co roku zaprasza do współpracy rezydentów mających pomóc mu w podstawowych obowiązkach, a jednocześnie rozwijać swój warsztat pisarski. Tego roku do rezydencji przyjeżdża dwudziestoczteroletni Amerykanin Oliver. Elio i nowego, letniego gościa, już od pierwszych chwil znajomości łączy fascynacja. Początkowo obaj starają się ją ukryć i udają obojętność. Jednak gorące, wakacyjne tygodnie mogą wiele zmienić i odmienić uczucia bohaterów przez wiele przypadków, pozwalając im przeżyć namiętny romans oraz doświadczyć kompletnej bliskości.
"Tamte dni, tamte noce" to powieść, którą zapamiętam ze względu na trzy aspekty. Pierwszym jest duszny, włoski klimat, który niejednokrotnie sprawiał, że czułam się jakbym razem z bohaterami spędzała leniwe popołudnia nad basenem, biegła o poranku wdychając śródziemnomorskie powietrze czy uczestniczyła w jednej z wycieczek rowerowych. Letni nastrój budowały także zapachy: wina, owoców czy jedzonych każdego dnia przez domowników posiłków. Drugi aspekt to rodzaj narracji. Narratorem jest Elio i to z jego perspektywy poznajemy całą historię. Jednak nie jest ona budowana na wartkiej akcji, gdyż takowa zajmuje tutaj drugorzędne znaczenie. Pierwsze skrzypce grają emocje i to one tworzą całą powieść. Elio dzieli się z nami swoimi obawami, lękami i zastanawia się nad tym, co tak naprawdę czuje. Odkrywa siebie pośród spokojnych letnich dni, które w połączeniu z opisanym wcześniej klimatem, upływają w zwolnionym tempie. Chłopak poszukuje swojego prawdziwego "ja", bada swoją seksualność. Czytelnik poznaje go i rozpoczyna razem nim emocjonalną podróż, która ma doprowadzić do ostatecznej odpowiedzi na wszystkie pojawiające się w powieści pytania i niedopowiedzenia. Trzeci aspekt, który zapisze się w mojej pamięci, to nieunikniony w przypadku każdego z nas upływ czasu oraz ogromne znaczenie pojedynczych sytuacji, wydarzeń i spotykanych ludzi. Nie zdajemy sobie sprawy w jak dużym stopniu przypadkowe zdarzenia mogą mieć wpływ na naszą przyszłość czy wręcz zmieniać ścieżki, którymi będziemy w życiu podążać. I właśnie to w powieści "Tamte dni, tamte noce" odczułam najmocniej.
Myślę, że "Tamte dni, tamte noce" to powieść, w której każdy czytelnik odnajdzie coś innego. Być może do niektórych nie trafi ona w ogóle. I to jest zupełnie w porządku, bo nie wszystkie książki muszą w ten sam sposób oddziaływać na odbiorców. Dodam jeszcze, że opowieść Elio może wzbudzać skrajne emocje - od akceptacji, po zgorszenie i niesmak - takie same, jakie wśród społeczeństwa budzą związki homoseksualne. Kończąc chciałabym zauważyć, że "Call me by your name" ("Nazwij mnie swoim imieniem") to o wiele lepszy tytuł niż "Tamte dni, tamte noce", gdyż w pełni oddaje sens bliskości, o której książka opowiada.
www.odnowegowiersza.blogspot.com
"Tamte dni, tamte noce" to druga przeczytana przeze mnie książka poruszająca wątek pary jednopłciowej. Oznacza to, że nie często zdarza mi się sięgać po taką tematykę w literaturze. Powieść André Acimana opowiada historię niespodziewanego i intensywnego romansu, między dwoma młodymi mężczyznami. Historię, którą w trzech słowach można opisać...
2018-02-21
www.odnowegowiersza.blogspot.com
Amy Schumer określa się mianem najzabawniejszej dziewczyny Ameryki oraz komediowym geniuszem. Kobieta jest aktorką komediową specjalizującą się w występach stand-up'owych. Poza tym Amy zajmuje się również pisaniem scenariuszy."Dziewczyna z tatuażem na lędźwiach" to opowieść ukazująca drogę Amy do popularności. Drogę, która nie zawsze była łatwa. Od ubogiej barmanki, poprzez problemy rodzinne i uczuciowe, do gwiazdy kina i telewizji - właśnie o tym jest ta książka. I jak już na samym jej początku zaznacza autorka, to nie jest autobiografia. To opowieść o zwykłej dziewczynie - "córce, siostrze, przyjaciółce, satyryczce, aktorce, czyjejś sympatii, dziewczynie na jedną noc, pracownicy, pracodawczyni, kochance, fajterce, hejterce, wielbicielce spaghetti i amatorce wina."
Od razu chciałabym poinformować, iż przed rozpoczęciem lektury postać Amy Schumer nie była mi znana. Po przeczytaniu książki mogę stwierdzić, że z jednej strony wyszło mi to na dobre, a z drugiej, niestety na złe. Zupełnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Jednak oznaczało to, że mam możliwość poznać tę słynną stund-uperkę z jej własnych opowieści i historii o tym, jak trudna i wyboista może okazać się droga kariery. Jeśli chodzi o złe strony: nie wiedziałam, jakie poczucie humoru ma kobieta, która właśnie z poczucia humoru słynie. Z okładki dowiedziałam się, że ta książka prawdopodobnie rozbawi mnie do łez. Niestety skończyło się na kilku uśmiechach. Muszę przyznać, że początkowo było naprawdę dobrze. Kilkukrotnie odniosłam wrażenie, że być może podczas czytania będę bawiła się równie dobrze jak przy perypetiach Bridget Jones. Ten stan utrzymał się przez około sto stron, a później zaczęłam się powoli męczyć. Niektóre fragmenty były moim zdaniem zbędne i niczego nie wnosiły do opowiadanej przez autorkę w danym momencie anegdoty. Powodowało to, że zaczynałam się zastanawiać: "No dobrze, ale co z tego? Przejdźmy już dalej." Myślę, że gdybym była fanką Schumer zupełnie by mi to nie przeszkadzało i cieszyłabym się z każdego zdania. Jednak fanką dziewczyny z tatuażem na lędźwiach nie jestem i z tego powodu czasami miałam dość i przerywałam czytanie, by powrócić do niego kolejnego dnia.
Książka składa się z wielu rozdziałów i zawiera zdjęcia, dzięki którym jeszcze lepiej możemy poznać Amy. Każdy rozdział opowiada o innych wydarzeniach z życia kobiety. Możemy również przeczytać fragmenty jej pamiętnika z okresu, gdy była nastolatką, uzupełnione zabawnymi przypisami dokonanymi po upływie kilkunastu lat. Poza tym poznajemy wiele rodzinnych i miłosnych historii (czasami zawierającymi naprawdę osobiste szczegóły) i dowiadujemy się rzeczy, których o Amy nie wiemy (jak na przykład faktu, że Amy nie znosi głosu Roda Stewarta - ale uwierzcie mi, to jest naprawdę nic przy pozostałych wymienianych przez autorkę szczegółach).
Myślę, że "Dziewczyna z tatuażem na lędźwiach" z pewnością przypadnie do gustu fanom Schumer, gdyż dowiedzą się z niej wielu nowych rzeczy o swojej ulubienicy. To czy książka będzie podobała się osobom, które wcześniej Amy nie znały, to jak wiadomo kwestia gustu. Jednak w tym przypadku dużą rolę odgrywa poczucie humoru. Tak, jak było wspomniane wcześniej, nie jest to biografia, tylko zbiór historii z życia Amy, opowiedzianych przez nią samą.
www.odnowegowiersza.blogspot.com
Amy Schumer określa się mianem najzabawniejszej dziewczyny Ameryki oraz komediowym geniuszem. Kobieta jest aktorką komediową specjalizującą się w występach stand-up'owych. Poza tym Amy zajmuje się również pisaniem scenariuszy."Dziewczyna z tatuażem na lędźwiach" to opowieść ukazująca drogę Amy do popularności. Drogę, która nie zawsze była...
2018-03-03
www.odnowegowiersza.blogspot.com
"Trzy razy miłość" to powieść autorstwa Piotra Podgórskiego, która opowiada historię trzech kobiet: Eweliny - mieszkającej w Warszawie dziennikarki śledczej, Marty - zdradzanej przez męża kobiety, która walczy z nowotworem, Marii - tajemniczej, zamieszkującej ubogą chatę na Podkarpaciu znachorki. Każda z nich zmaga się z innymi problemami i stara się radzić sobie w życiu najlepiej jak potrafi. Jednak los nie zawsze jest łaskawy i potrafi w życiu każdego człowieka namieszać. Czy tym razem po burzy również wyjdzie słońce?
Książka jest bardzo ładnie wydana, szata graficzna zasługuje na pochwałę. Zwracam na to uwagę, ponieważ jest to pierwsza pozycja Wydawnictwa Lira, którą miałam okazję przeczytać. Z okładki możemy dowiedzieć się, iż autor - Piotr Podgórski - prowadzi bloga (Pisany inaczej), a "Trzy razy miłość" poleca Magdalena Witkiewicz, zapewniając o urokliwości i magii zawartej pośród stron.
Akacja powieści rozgrywa się na Podkarpaciu. Mała wieś, otoczona lasami, splata losy wymienionych wcześniej bohaterek. Każda z nich jest inna, charakteryzują je odmienne osobowości, na które w dużej mierze miały wpływ wydarzenia z ich wcześniejszego życia. Autor postawił na szeroki przekrój kobiecej natury: nowoczesna, żyjąca w szybkim tempie Ewelina, spokojna, zagubiona i skrzywdzona przez życie Marta oraz cechująca się ciepłym usposobieniem Maria. Różnorodność głównych bohaterek to z pewnością plus tej opowieści. Jednak tempo w jakim fabuła mknęła naprzód, uniemożliwiło lepsze ich poznanie. Z tego powodu poznajemy je jedynie powierzchownie, co może skutecznie zapobiec pojawieniu się ze strony czytelnika jakiejkolwiek sympatii. Tak właśnie było w moim przypadku. Jeśli chodzi o fabułę to z pewnością nie można narzekać na nudę. Wszystko dzieje się bardzo szybko, a mnogość incydentów i przeżyć bohaterów w bardzo krótkim czasie może zadziwić.
Pomimo, iż książka liczy sobie niespełna trzysta stron nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jest o wiele, wiele krótsza. Przeczytałam ją w jeden wieczór - bez większych emocji, przywiązania do bohaterów czy chęci rozwiązania jakiejś tajemnicy (można z dużym wyprzedzeniem domyślić się rozwiązania niektórych wątków). Wbrew temu, co napisałam przed chwilą, czytelnik zostanie zaskoczony w trakcie czytania nie raz i nie dwa - ilość zbiegów okoliczności i wydarzeń rozgrywających się na przestrzeni zaledwie kilku dni zaskakuje. W "Trzy razy miłość" odnajdziecie wątek miłosny, kryminalny, rodzinny czy społeczny. A to wszystko w otoczce magii i zapachu ziół. Nie tak łatwo byłoby przeczytać tę książkę w krótkim okresie czasu, gdyby nie styl autora. Trzeba przyznać, że ma on lekkie pióro, dzięki czemu czytanie jest szybkie i przyjemne. Jeśli szukacie powieści, przy której chcielibyście odpocząć i nie męczyć się czytaniem, to "Trzy razy miłość" będzie idealną propozycją.
www.odnowegowiersza.blogspot.com
"Trzy razy miłość" to powieść autorstwa Piotra Podgórskiego, która opowiada historię trzech kobiet: Eweliny - mieszkającej w Warszawie dziennikarki śledczej, Marty - zdradzanej przez męża kobiety, która walczy z nowotworem, Marii - tajemniczej, zamieszkującej ubogą chatę na Podkarpaciu znachorki. Każda z nich zmaga się z innymi problemami i...
2018-03-20
www.odnowegowiersza.blogspot.com
„Śpiew kukułki” intryguje już od pierwszego spojrzenia na okładkę. Tajemnicza twarz ukryta za pajęczyną i hipnotyzujące spojrzenie to połączenie, które z pewnością przykuwa uwagę. Ciekawe są również słowa znajdujące się na okładce – „Wiem o tobie wszystko. Wiem, kim jesteś.". Nie można mieć wątpliwości, że okładka wykonana przez Wydawnictwo Czarna Owca zachęca do sięgnięcia po książkę autorstwa Frances Hardinge.
Główną bohaterką powieści jest Triss, jedenastoletnia dziewczynka, która budzi się po wypadku i nic nie pamięta. Triss od razu wie, że wydarzyło się coś niedobrego. Czuje, że coś jest nie tak. Zagubiona i przerażona położeniem, w którym się znalazła zaczyna zauważać wiele niepokojących i niecodziennych sytuacji - dręczy ją głód nie do opisania, we włosach znajduje suche liście, a jej stopy są brudne od ziemi. Rodzice dziewczynki zaczynają zachowywać się nienaturalnie, a młodsza siostra Pen panicznie boi się Triss i nie chce przebywać z nią w jednym pomieszczeniu. Jedenastolatka jest zdezorientowana, ponieważ wydaje jej się, że nie opuszczała swojego pokoju. Nie rozumie skąd w jej włosach znalazły się liście, a na stopach ciemne ślady ziemi. Choć początkowo dziewczynka nie uroniła ani jednej łzy to zaistniała sytuacja i dręczący ją głód spowodowały, że zapłakała. Jednak z jej oczu nie popłynęły łzy. Zamiast nich na policzkach Triss pojawiła się pajęczyna. I miało okazać się, że to nie ostatnia sytuacja, której Triss nie rozumie.
"Śpiew kukułki" to powieść z gatunku fantastyki skierowana do młodzieży. Książka idealnie wpisuje się w ramy literatury młodzieżowej i muszę przyznać, że podczas czytania kilka razy to odczułam. Oczywiście nie oznacza to niczego negatywnego. Myślę jednak, że gdybym przeczytała ją kilka lat temu to wywarłaby na mnie większe wrażenie. Elementów, które mogą zaskoczyć i zafascynować czytelnika w "Śpiewie kukułki" jest naprawdę wiele. Autorka potrafi w bardzo ciekawy sposób wprowadzać fantastyczne sytuacje i kreować nieoczywistych bohaterów - można poczuć się jak w ponurej i mrocznej baśni. W powieści znaleźć można mnóstwo intrygujących opisów, nie tylko wymyślonych przez autorkę stworzeń i bohaterów (dziewczyna, której u stóp padał śnieg, skrzydlate istoty przynoszące korespondencję w środku nocy), lecz również miejsc - przenoszący do "innego świata" kinowy ekran czy "brzuch miasta". Jeśli lubicie książki, które przesiąknięte są magią, sytuacje pełne grozy nie są Wam straszne i dodatkowo lubicie rozwiązywać tajemnice to ta książka jest dla Was. Ja ze swojej strony polecam ją każdemu - i młodszym i starszym czytelnikom, ponieważ każdy może odnaleźć w niej coś innego.
www.odnowegowiersza.blogspot.com
„Śpiew kukułki” intryguje już od pierwszego spojrzenia na okładkę. Tajemnicza twarz ukryta za pajęczyną i hipnotyzujące spojrzenie to połączenie, które z pewnością przykuwa uwagę. Ciekawe są również słowa znajdujące się na okładce – „Wiem o tobie wszystko. Wiem, kim jesteś.". Nie można mieć wątpliwości, że okładka wykonana przez Wydawnictwo...
2018-04-11
www.odnowegowiersza.blogspot.com
Wyobraź sobie, że budzisz się ze snu. Nie znajdujesz się w swoim łóżku. Pomieszczenie nie jest ci znane. Rozglądasz się i spostrzegasz młodą kobietę. W jej oczach czai się strach i dezorientacja. Dzielisz z nią ciszę. I dzielisz z nią również pytania: Z jakiego powodu się tutaj znalazłyśmy? Co wydarzyło się wcześniej? Dlaczego nic nie pamiętamy? Wkrótce dowiesz się, że w tym odosobnionym ośrodku w australijskim interiorze znajduje się osiem innych, równie zagubionych dziewczyn. Ogolą ci głowę. Ubiorą w uniform. Będą poniżać i zmuszać do ciężkiej pracy. Od teraz zaczniesz zasypiać pod czujnym okiem tajemniczych strażników. Bo być może poprzedniej nocy twoje oczy zamknęły się w znajomym, bezpiecznym świecie po raz ostatni. Po raz ostatni ukołysała cię do snu codzienność. Od jutro zaczniesz walkę o przetrwanie w nieznanej i brutalnej rzeczywistości.
Gdybym miała bardzo krótko napisać, jakie wrażenia wywarła na mnie książka autorstwa Charlotte Wood, to powiedziałabym, że poczułam się jakbym ponownie chodziła do szkoły. Przeczytałam lekturę, coś zrozumiałam, większość treści pozostała jednak dla mnie zagadką i w lekkim stresie, siedząc w szkolnej ławce, próbuję niezgrabnie odpowiedzieć na pytanie pani od polskiego. Myślę, że dostałabym słabą ocenę. Moja interpretacja "Naturalnej kolei rzeczy" zasługuje na: "Niedostateczny, siadaj". Pomyślicie, że może nie potrzeba żadnej interpretacji? Po co doszukiwać się czegoś, czego w trakcie czytania się nie zauważyło czy nie zrozumiało? Gdzie przyjemność z czytania? Właśnie. Przyjemność z czytania oceniłabym na dostateczny. A o interpretację i o głębszy sens musiało w tej książce chodzić. Bo jeśli nie, to tym gorzej.
Początkowo książka mnie wciągnęła. Zainteresowałam się niepewną sytuacją dziewczyn, które budzą się w "celi". Przejęłam się, gdy jedna z nich musiała na wezwanie opuścić pomieszczenie i iść w nieznane. Golenie głów, jednakowe stroje i badawcze spojrzenia dziewcząt robiły na mnie wrażenie. Ale tylko na wstępie, przez kilkanaście stron. Jeśli chodzi o bohaterki to nie poczułam z nimi żadnej więzi. Ich losy w australijskim ośrodku, pomimo, że były straszne i brutalne, nie wywierały na mnie dużych emocji - oprócz tych początkowych (choć i te pewnie pojawiły się ze względu na oczekiwania jakie miałam względem tej książki). Moim zdaniem akcja jest powolna. Śledzimy życie prowadzone przez kobiety w ośrodku, obserwujemy ich zmagania z codziennymi trudami i oczekujemy przybycia tajemniczego mężczyzny - Hardingsa, który podobno ma zjawić się w niedalekiej przyszłości i objaśnić w jakim celu kobiety się tu znalazły. Jednak dni mijają, jedzenia niepokojąco ubywa, sytuacja wszystkich - zarówno uwięzionych kobiet, jak i strażników - pogarsza się. Hardingsa na horyzoncie jak nie było, tak nie ma. Pytań coraz więcej. Odpowiedzi - niestety nie. Dawno nie byłam tak zagubiona podczas lektury. Zupełnie nie zrozumiałam przesłania tej książki. Choć się starałam. Z tego powodu ani jej nie polecam, ani jej nie odradzam. Uważam, że jest to książka, której grono odbiorców nie jest ograniczone. Na pewno znajdą się osoby, które odkryją w "Naturalnej kolei rzeczy" coś niesamowitego. Jednak, jak wiadomo, każdy medal ma dwie strony. I w tym przypadku po drugiej stronie medalu znajduję się ja - zdezorientowany czytelnik, któremu pozostaje czytanie opinii innych, w nadziei, że odnajdzie sens powieści Charlotte Wood.
www.odnowegowiersza.blogspot.com
Wyobraź sobie, że budzisz się ze snu. Nie znajdujesz się w swoim łóżku. Pomieszczenie nie jest ci znane. Rozglądasz się i spostrzegasz młodą kobietę. W jej oczach czai się strach i dezorientacja. Dzielisz z nią ciszę. I dzielisz z nią również pytania: Z jakiego powodu się tutaj znalazłyśmy? Co wydarzyło się wcześniej? Dlaczego nic nie...
2018-05-27
"Mój przyjaciel kot" to książka opowiadająca historię, która wydarzyła się naprawdę i która połączyła dwie istoty - człowieka i kota. Wędrówka tych dwojga przeprowadza czytelnika przez trudy życia na ulicy, ukazuje niesprawiedliwość istniejącą na świecie, ale również pokazuje, że miłość jest bezwarunkowa.
Poznajemy Michaela, bezdomnego mężczyznę od lat żyjącego na ulicy. Poznajemy również Tabor, kotkę, która samotnie przemierza amerykańskie miasto Portland. Ścieżki tych dwojga przecinają się i zaczynają oni wspólne życie, które - jak pokażą dalsze wydarzenia - nie zawsze jest łatwe.
Czytanie tej książki zbiegło się u mnie z wieloma obowiązkami oraz wydarzeniami z życia prywatnego. Z tego powodu nie pozwoliłam opowieści Britt Collins pochłonąć się w całości. Czytałam z wielodniowymi odstępami, zaledwie po kilka, kilkanaście stron. Poza tym, po przeczytaniu zaledwie kilkunastu stron, odniosłam wrażenie, że wiem, jak wszystko się skończy, a lektura niczym mnie nie zaskoczy. Niestety takie przeczucie nie spowodowało zwiększenia chęci do czytania. Później pomyślałam, że jest to rodzaj książki, w której nie chodzi o szybką, wartką i trzymającą w napięciu akcję. "Mój przyjaciel kot" pokazuje jak ważne w życiu są uczucia i troska o innych. I że im więcej w życiu dajemy, tym więcej otrzymujemy. Myślę, że historia Michaela i Tabor dla każdego czytelnika okaże się zupełnie inną lekturą, ale dla wszystkich jednakowo będzie ona pouczająca.
"Mój przyjaciel kot" to książka opowiadająca historię, która wydarzyła się naprawdę i która połączyła dwie istoty - człowieka i kota. Wędrówka tych dwojga przeprowadza czytelnika przez trudy życia na ulicy, ukazuje niesprawiedliwość istniejącą na świecie, ale również pokazuje, że miłość jest bezwarunkowa.
Poznajemy Michaela, bezdomnego mężczyznę od lat żyjącego na ulicy....
2018-08-19
2018-08-31
Cenzo jest trudniącym się rybactwem młodym mężczyzną, który nie wymaga wiele od losu. Uwielbia swoją pracę, a do codziennego życia wystarczają mu sieci rybackie, odwiedziny u matki i spotkania z kolegami w pobliskim barze. Nocne połowy przynoszą mu ukojenie w świecie ogarniętym wojną i pozwalają wyciszyć powracające wspomnienia. Jednak pewnej nocy Cenzo niespodziewanie zauważa na powierzchni wody ciało. Okazuje się, że to piękna, młoda kobieta - Żydówka. Rybak wyciąga ją z wody na pokład, a chwilę później zauważa zbliżający się niemiecki patrol. Serce mężczyzny zaczyna bić szybciej, w pośpiechu stara się wymyślić plan działania, by wybrnąć z niekorzystnej sytuacji. Czy niemieccy żołnierze podpłyną do łodzi Cenza? Czy rybakowi uda się przeżyć spotkanie z nimi? A może na łodzi nie ma nikogo oprócz niego, co jeśli wszystko było tylko nocną marą?
"Dziewczynie z Wenecji" postawiłam wysoko poprzeczkę już na samym początku. Liczyłam na wspaniałą lekturę, ponieważ wydawało mi się, że tematyka idealnie wpisuje się w mój gust. Niespokojne czasy, miłość i trudności, które bohaterowie wspólnymi siłami muszą pokonać zwiastowały naprawdę ciekawą opowieść. Na początku tak właśnie było. Po poznaniu głównego bohatera, jego codzienności i zawodu z wielką ciekawością czekałam na rozwój wydarzeń. Jak się okazało nie musiałam czekać długo, ponieważ już przy najbliższej wyprawie na połów zaczęłam się o Cenza martwić - ciało młodej kobiety w wodzie i niemiecki patrol wywołują w czytelniku niepokój. Sytuacja, w której na początku powieści znalazł się główny bohater była zasianą przez autora książki niepewnością, tajemnicą i ciekawością, która spotęgowała zaangażowanie czytelnika i oddanie się lekturze. Odniosłam jednak wrażenie, że Martin Cruz Smith jedynie zasiał w odbiorcach wymienione emocje, a dalsze wydarzenia nie dały podstaw do ich rozwoju. W pewnym momencie zaczęłam odczuwać znużenie, ponieważ wydawało mi się, że wydarzenia zbyt mocno odbiegały od tych, które otrzymałam na początku. Zbyt duża ilość polityki, wojskowości i wątków niepogłębionych wcześniejszym poznaniem określonych sytuacji doprowadziły mnie ostatecznie do zniechęcenia. Przestałam rozumieć zachowanie głównego bohatera, jego działania stały się dla mnie nieracjonalne, a cała historia mocno nijaka. Przykro mi to pisać, ale spodziewałam się po "Dziewczynie z Wenecji zupełnie czegoś innego. Być może to moje nastawienie i wysokie oczekiwania względem książki spowodowały zawód.
Cenzo jest trudniącym się rybactwem młodym mężczyzną, który nie wymaga wiele od losu. Uwielbia swoją pracę, a do codziennego życia wystarczają mu sieci rybackie, odwiedziny u matki i spotkania z kolegami w pobliskim barze. Nocne połowy przynoszą mu ukojenie w świecie ogarniętym wojną i pozwalają wyciszyć powracające wspomnienia. Jednak pewnej nocy Cenzo niespodziewanie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-07-20
2018-08-05
2018-09-15
Tytułowy apartament w Paryżu skrywa w sobie wspomnienia i tajemnice. Słynny malarz, Sean Lorenz, tworzył tutaj swoje dzieła. Po śmierci artysty pracownia nie straciła dawnego uroku - pełnia kolorów, gra światła i zdjęcia synka malarza nadają temu miejscu nutę wyjątkowości. Sprawiają, że ma ono duszę. I jego obecny właściciel postanowił to wykorzystać poprzez stworzenie w tym miejscu apartamentu.
Madeline potrzebuje spokoju i wyciszenia. Aby je znaleźć postanawia wynająć apartament w pełnym zieleni zaułku w Paryżu.
Gespard pragnie w samotności pracować nad swoją nową książką. W tym celu szuka klimatycznego miejsca w Paryżu. I znajduje je.
Losy Madeline i Gesparda zostają połączone za sprawą przypadku. Kobieta i mężczyzna zostali wprowadzeni w błąd i na kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia wynajęli ten sam apartament - apartament w Paryżu. Początkowa niechęć spowodowana zburzeniem planów każdego z bohaterów zmniejsza się, gdy odnajdują oni wspólny temat do rozmowy - twórczość Seana Lorentza. Okazuje się, że malarz pozostawił po sobie więcej obrazów, niż sądzono dotychczas. Madeline i Gespard postanawiają odnaleźć trzy zagubione dzieła. Niespodziewanie trafiają na o wiele większą zagadkę...
Tak naprawdę opis fabuły, który przed chwilą przeczytaliście jest zaledwie odłamkiem tego, co faktycznie dzieje się w powieści. Jednak odnoszę wrażenie, że gdybym napisała cokolwiek więcej, zbyt wiele mogłabym zdradzić. Po przeczytaniu kilku książek Musso wiem, że nie sposób nudzić się podczas czytania jego twórczości. Autor potrafi zaskoczyć, zamieszać i poplątać wątki w sposób, który nie przeszedłby mi nawet przez myśl. Oprócz przytoczonych powyżej wydarzeń, które są tak naprawdę zaledwie wstępem do właściwej opowieści, w "Apartamencie w Paryżu" odnajdziecie również osobiste historie głównych bohaterów, poznacie ich przeszłość, będziecie świadkami ich przemiany. W tej książce spotkacie nie tylko mnóstwo pięknych i inspirujących cytatów o sztuce i życiu, weźmiecie również udział w śledztwie, pospacerujecie ulicami Paryża, zmienicie niejednokrotnie strefę czasową, a nawet poczujecie strach. Musso miesza gatunki, w zaskakujący sposób splata losy bohaterów, wprowadza czytelnika w błąd, a następnie wskazuje poprawną drogę i właśnie to wszystko powoduje, że jego książki są tak nieoczywiste. Można dyskutować, że niektóre wydarzenia są nielogiczne, a rozwiązania problemów nierealne. Mi akurat to nie przeszkadzało. Myślę, że Guillaume Musso to autor, którego albo pokochacie, albo znienawidzicie. Będziecie do niego wracać lub już nigdy nie sięgniecie po jego książkę. Chyba warto się przekonać?
Tytułowy apartament w Paryżu skrywa w sobie wspomnienia i tajemnice. Słynny malarz, Sean Lorenz, tworzył tutaj swoje dzieła. Po śmierci artysty pracownia nie straciła dawnego uroku - pełnia kolorów, gra światła i zdjęcia synka malarza nadają temu miejscu nutę wyjątkowości. Sprawiają, że ma ono duszę. I jego obecny właściciel postanowił to wykorzystać poprzez stworzenie w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-10
"Dziwna pogoda" to zbiór czterech nowel. Ich autorem jest amerykański pisarz Joe Hill. Przyznam szczerze, że bardzo rzadko zdarza mi się sięgać po tego typu książki. Horrory goszczą na moich listach książek przeczytanych sporadycznie, a zbiory opowiadań trafiają na nie z jeszcze mniejszą częstotliwością. Skąd więc wzięła się u mnie chęć na przeczytanie "Dziwnej pogody"? Otóż od razu po przeczytaniu opisu książki przyszedł mi do głowy serial,który wywarł na mnie duże wrażenie - "Czarne lustro". Krótkie streszczenia nowel idealnie wpasowały się w klimat wspomnianego serialu. Jako, iż wszystkie odcinki mam już dawno za sobą, pomyślałam, że zamiast ma szklanym ekranie przeniosę się w inne rzeczywistości za sprawą książki. Z pewnością nie można odmówić autorowi jednego - wyobraźni. Stworzone przez niego światy i zjawiska przyciągają uwagę i zainteresowanie. Dołączając do tego niepokojącą okładkę książki, można by rzec, że to idealne przynęta na czytelnika. Joe Hill i Wydawnictwo Albatros mnie na nią złapali. Tylko czy wśród niespotykanych zjawisk spowodowanych dziwną pogodą czułam się jak ryba w wodzie?
Tak jak wspomniałam wcześniej "Dziwna pogoda" to zbiór czterech nowel. Pierwsza z nich nosi tytuł "Zdjęcie" i to właśnie ona początkowo najbardziej zachęciła mnie do sięgnięcia po książkę w ogóle. Uważam, że opis "Zdjęcia" jest najbardziej intrygujący. Poznajemy młodego i doświadczającego ogromnej samotności chłopaka. Jego dotychczasowe życie ulegnie przemianie w momencie, gdy będzie musiał wykazać się odwagą i stawić czoła mężczyźnie z dziwnym aparatem fotograficznym w dłoni. Przeciwnik okazuje się być niezwykle trudny do pokonania, ponieważ wykonywane przez niego zdjęcia pozbawiają ludzi wspomnień i pamięci. Kolejna nowela to "Naładowany" - opowieść przepełniona fałszem i zakłamaniem. Ochroniarz pracujący w centrum handlowym z dnia na dzień osiąga bardzo dużą popularność wynikającą z dokonania wielkiego czynu - zabija on terrorystę. Okrzyknięty bohaterem mężczyzna poddaje się sławie i cieszy z takiego obrotu spraw. Pojawia się jednak dociekliwa dziennikarka, która dąży do poznania prawdy. Trzecią historią jest "Wniebowzięty". Jej głównym bohaterem jest młody mężczyzna, który podczas skoku ze spadochronem ląduje na chmurze wykazującej tajemnicze właściwości. Ostatnia nowela nosi tytuł "Deszcz". Dziwnym zjawiskiem są tutaj zbierające się nad ludźmi chmury, z których zamiast znanego ludziom deszczu padają ostre kolce. Jeśli ktoś nie znajdzie w porę schronienia, zginie.Strach o siebie i o bliskich jest tutaj na pierwszym miejscu. Wizja końca świata w tej noweli jest bardzo bliska czytelnikowi.
W pierwszym odczuciu byłam przekonana, ze najbardziej do gustu przypadnie mi "Zdjęcie". Okazało się jednak, że to "Naładowany" znalazł się na pierwszym miejscu. Historia ochroniarza i dziennikarki wciągnęła mnie najbardziej. I to właśnie od niej najtrudniej było mi się oderwać. Po dwóch ciekawych nowelach przyszła pora na "Wniebowziętego". Moim zdaniem jest to najsłabsza z opowieści. Nie zainteresowała mnie zupełnie. Od samego jej początku myślałam tylko o tym,ile stron pozostało jeszcze do jej zakończenia. Niestety, niesmak po słabej lekturze, jaką była trzecia nowela, rzucił cień na "Deszcz". Ostatnią nowelę czytałam przez pryzmat trzeciej.
Podsumowując "Dziwna pogoda" to ciekawa pozycja, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Polecam ją głównie ze względu na "Zdjęcie" i "Naładowanego". Choć ostatnie dwie nowele w mniejszym stopniu przypadły mi do gustu to uznaję tę książkę za ciekawą przygodę na mojej czytelniczej ścieżce.
"Dziwna pogoda" to zbiór czterech nowel. Ich autorem jest amerykański pisarz Joe Hill. Przyznam szczerze, że bardzo rzadko zdarza mi się sięgać po tego typu książki. Horrory goszczą na moich listach książek przeczytanych sporadycznie, a zbiory opowiadań trafiają na nie z jeszcze mniejszą częstotliwością. Skąd więc wzięła się u mnie chęć na przeczytanie "Dziwnej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-16
"Ana" to książka licząca sobie blisko tysiąc stron! Jest to "najgrubsza" pozycja na mojej liście książek przeczytanych. Nie wiem czy mi uwierzycie, ale pomimo okazałych gabarytów, książkę czyta się nadzwyczaj lekko. Historia już od początkowych stron wciąga i przenosi czytelnika do niebezpiecznego świata pełnego hazardu, uzależnień i nieczystej gry. Dziewięćset dziewięćdziesiąt stron podzielonych na dziewięćdziesiąt jeden rozdziałów można porównać do dobrego serialu, który odcinek po odcinku odkrywa przed nami wydarzenia, urywa akcję w najbardziej wyczekiwanych momentach i za sprawą słów kończących dany rozdział, wywraca wszystko o sto osiemdziesiąt stopni.
Ana Tramel, tytułowa bohaterka, to odważna i silna kobieta, która jak każdy człowiek ma swoje słabości. Kobieta jest uzależniona od alkoholu i leków, którymi leczy swoją duszę z przeszłości. Jeszcze niedawno Ana uchodziła za najzdolniejszą prawniczkę w kraju. Nie istniała sprawa, której kobieta bałaby się podjąć. Jednak życie rządzi się swoimi prawami. Pewne mroczne wydarzenie sprawiło, że Ana zrezygnowała z dalszej kariery i rozpoczęła pracę w małej kancelarii należącej do swojej przyjaciółki. Jej życie zwolniło i stało się przewidywalne, a przynajmniej było tak do dnia, w którym kobieta odebrała telefon od swojego brata. Alejandro trafił do więzienia i został oskarżony o morderstwo. Jego ofiarą miał być dyrektor wielkiego kasyna, a motywem zbrodni milionowy dług. Pomimo, że wszystko świadczy o winie brata prawniczki, kobieta bez chwili zawahania postanawia stanąć w jego obronie i wrócić do gry. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy Alejandro popełnia w celi samobójstwo. Tajemnicza śmierć powoduje, że Ana za wszelką cenę pragnie poznać prawdę i oczyścić imię brata. Choć cena jest wysoka, kobieta wypowiada wojnę potężnemu koncernowi Gran Castilla i stawia wszystko na jedną kartę.
"Ana" to niesamowita książka, którą zapamiętam na długo z dwóch powodów. Po pierwsze akacja została zaplanowana w przemyślany sposób, a autor do perfekcji opanował "łapanie czytelnika na haczyk". Niemal każdy rozdział kończył się w sposób niepozwalający na odłożenie książki na bok. Bo jak iść spać, gdy wszystko obraca się "do góry nogami" i to, czego się spodziewaliśmy zostaje zniszczone w ostatnim akapicie rozdziału? Nie da się. Trzeba przeczytać kolejny...Po drugie, wielowątkowość historii i grubość książki sprawiają, że czytelnik mocniej przywiązuje się do bohaterów. Zaczyna darzyć ich większą sympatią i zależy mu w większym stopniu na pomyślności ich działań. Oczywiście nie twierdzę, że jeśli książka liczy sobie dużo stron to z pewnością zapadnie czytelnikowi w pamięć. Oprócz objętości musi mieć w sobie coś, co sprawia, że ma się ochotę czytać i czytać i czytać. A "Ana" autorstwa Roberto Santiago to ma.
Bohaterowie w "Anie" są nieprzeciętni. Autor obdarzył każdego z nich w charakterystyczny szczegół, który pozwala mu stać się pełnoprawnym bohaterem, a nie tylko anonimową postacią, o której za dwa dni nie będziemy pamiętać. Autentyczność i realność bohaterów pozwala czytelnikowi wierzyć, że to wszystko mogło wydarzyć się naprawdę. Z tego powodu wydarzenia jeszcze w większy sposób wpływają na zainteresowanie lekturą. Każde niepowodzenie czy mały sukces przeżywałam razem z bohaterami, przez co miałam jeszcze większe uczucie uczestnictwa w procesie przeciwko wielkiej sieci kasyn.
Jeśli lubicie wielowątkowe fabuły, świetnie odnajdujecie się w intrygach, kryminalnych zagadkach i nie boicie się przeżyć niesamowitej przygody, która nie zawsze będzie bezpieczna, to powinniście sięgnąć po "Anę" - niebanalny thriller i kryminał, który oprócz zbrodni i kryminalnego świata, przedstawia problem przemocy wobec kobiet, imigracji i sądownictwa.
"Ana" to książka licząca sobie blisko tysiąc stron! Jest to "najgrubsza" pozycja na mojej liście książek przeczytanych. Nie wiem czy mi uwierzycie, ale pomimo okazałych gabarytów, książkę czyta się nadzwyczaj lekko. Historia już od początkowych stron wciąga i przenosi czytelnika do niebezpiecznego świata pełnego hazardu, uzależnień i nieczystej gry. Dziewięćset...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-31
"Drzewo Anioła" to druga książka Lucindy Riley, którą przeczytałam. Pierwszym spotkaniem z tą autorką był "Sekret Listu" - skomplikowaną i jednocześnie subtelną opowieścią o miłości, przyjaźni i poszukiwaniu siebie. Piękna okładka i wspomnienie przyjemnie spędzonego czasu przy poprzedniej lekturze, zachęciły mnie do sięgnięcia po wydaną nakładem Wydawnictwa Albatros nowość autorstwa tej pisarki.
Nie będę ukrywała, że powieść idealnie wpasowała się w mój gust. Każda chwila, którą poświęciłam na jej czytanie z pewnością nie jest chwilą straconą. Lucinda Riley stworzyła wieloetapową opowieść pełną tajemnic, sekretów oraz skomplikowanych relacji międzyludzkich i rodzinnych. W "Drzewie Anioła" przeszłość wiąże się z teraźniejszością, a autorka ukazuje jak wielkie znaczenie dla życia kolejnych pokoleń mają sytuacje rozgrywające się lata temu. Uwielbiam książki, w których nie wszystko jest od samego początku oczywiste i potrzeba rozwoju akacji, aby niektóre sprawy wkroczyły na właściwe tory. Szczególne miejsce w moim sercu zarezerwowane jest dla powieści, które nie ograniczają się wyłącznie do "tu i teraz". Mam na myśli sagi rodzinne - poznawanie skomplikowanych losów bohaterów na przestrzeni wielu lat, zmiany społeczne i kulturowe, zależności wynikające z upływającego czasu, emocje i czucia (będące z resztą nieodłącznym elementem każdej dobrej książki). W "Drzewie Anioła" odnalazłam wszytko, co lubię w literaturze. Ciekawi, różnorodni bohaterowie, wciągająca i zaskakująca fabuła, lekkie pióro autorki i piękny styl - to wszystko sprawia, że gorąco polecam Wam "Drzewo Anioła". Zapiszcie sobie ten tytuł na listach książek do przeczytania, w planerach, dodajcie ją na półkę "Chcę przeczytać" na Lubimyczytać. Zróbcie cokolwiek, co będzie dla Was najwygodniejsze, tylko sięgnijcie po "Drzewo Anioła". I może tak jak ja znajdziecie autorkę, którą dopiszecie do listy ulubionych.
"Drzewo Anioła" to druga książka Lucindy Riley, którą przeczytałam. Pierwszym spotkaniem z tą autorką był "Sekret Listu" - skomplikowaną i jednocześnie subtelną opowieścią o miłości, przyjaźni i poszukiwaniu siebie. Piękna okładka i wspomnienie przyjemnie spędzonego czasu przy poprzedniej lekturze, zachęciły mnie do sięgnięcia po wydaną nakładem Wydawnictwa Albatros nowość...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-10-23
"Karminowe serce" to ciepła, pełna emocji opowieść, która podnosi na duchu i pozwala wierzyć w to, że pomimo wielu okrutnych wydarzeń w życiu, zawsze znajdzie się w nim również miejsce na nadzieję, wiarę i uśmiech. Razem z główną bohaterką pozwalamy sobie na łzy i na chwile szczęścia, na tęsknotę i radość. Śledzimy losy Laury i zastanawiamy się czy pokona ona własne obawy i w końcu zacznie żyć. "Karminowe serce" jest idealną pozycją, jeśli poszukujecie przejmującej powieści na długie wieczory. Bardzo się cieszę, że w końcu przeczytałam książkę, która wyszła spod pióra Doroty Gąsiorowskiej. W przyszłości chętnie sięgnę po inne pozycje jej autorstwa.
.
.
Laura jest kobietą, która w swoim życiu doświadczyła traumatycznych wydarzeń. Przeszłość w dalszym ciągu rzuca cień na obecne życie głównej bohaterki. Wspomnienia powracają w najmniej spodziewanych momentach i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Chcąc poukładać swoje życie na nowo, kobieta postanawia zmienić otoczenie. Z wielkiego, tłocznego i hałaśliwego miasta przeprowadza się do niewielkiego miasteczka, które jest zupełnym przeciwieństwem jej dotychczasowego miejsca zamieszkania. Radykalna decyzja w życiu Laury kieruje jej kroki w stronę urokliwej cukierni i ludzi potrafiących ofiarować drugiemu człowiekowi serce na dłoni. Pełna nadziei na lepszą i spokojniejszą przyszłość kobieta, pozwala dać sobie szansę i zaczyna pisać swoją historię od początku - wśród wrzosowisk, życzliwych ludzi i sekretów skrywanych przez właścicielkę cukierni.
"Karminowe serce" to ciepła, pełna emocji opowieść, która podnosi na duchu i pozwala wierzyć w to, że pomimo wielu okrutnych wydarzeń w życiu, zawsze znajdzie się w nim również miejsce na nadzieję, wiarę i uśmiech. Razem z główną bohaterką pozwalamy sobie na łzy i na chwile szczęścia, na tęsknotę i radość. Śledzimy losy Laury i zastanawiamy się czy pokona ona własne obawy i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-09-20
2018-11-04
„Spełnione życzenia” to wielowątkowa powieść ukazująca życie kilkunastu bohaterów. Każdy z nich w okresie bożonarodzeniowym zmaga się z trudnościami i codziennie stawia czoła nowym wyzwaniom. Losy niedbającej o dwójkę dzieci matki alkoholiczki i ich ukochanej babci, małżeństwa marzące o posiadaniu potomków, zakochanej w chorym chłopaku nastolatki, niewiernego męża i innych łączą się w magiczny sposób w ciągu jednego grudniowego dnia. Życie bohaterów nie jest usłane różami. Często znajdują się w sytuacjach najgorszych z możliwych. Spośród wielu przedstawionych w powieści wątków najbardziej poruszył mnie ten dotyczący pani Krystyny – starszej kobiety, która poświęca całą siebie, aby zapewnić byt swoim wnukom. „Spełnione życzenia” to książka poruszająca trudne tematy – alkoholizm, choroby, zdradę, a nawet śmierć. Z całą pewnością autorka włożyła w tę książkę wiele różnorodnych emocji.
„Spełnione życzenia” to powieść na tzw. jeden wieczór. Duża ilość dialogów i niewielka ilość tekstu na stronie sprawiają, że czyta się ją naprawdę bardzo szybko. Co kilka stron akcja przenosi czytelnika w inne miejsce, do „kolejnego domu”. I właśnie to jest główny powód, który obniżył moją ocenę. Częste zmiany w śledzeniu losów nie dawały możliwości jakiegokolwiek przywiązania się do bohaterów. Historie nie były pogłębione – wyłącznie z krótkich opisów poznajemy sploty wydarzeń, które doprowadziły bohaterów do miejsc w jakich aktualnie się znajdują. Myślę, że mniejsza ilość bohaterów i poświęcenie im i ich historiom większej uwagi pozytywnie wpłynęłoby na moją opinię.
Podsumowując chciałabym dodać, że „Spełnione życzenia” to opowieść o ludzkich pragnieniach – pragnieniu miłości, ciepła, bliskości. To również historia pełna marzeń i bólu. Najnowsza książka Karoliny Wilczyńskiej pokazuje, że życie nie zawsze układa się po naszej myśli i powinniśmy doceniać to, co mamy. Dla jednych Święta Bożego Narodzenia bywają najpiękniejszym okresem w roku. Inni przeżywają wtedy osobiste tragedie. Widok pierwszej gwiazdki nie wywołuje na ich twarzach uśmiechu, a niektóre życzenia się nie spełniają.
„Spełnione życzenia” to wielowątkowa powieść ukazująca życie kilkunastu bohaterów. Każdy z nich w okresie bożonarodzeniowym zmaga się z trudnościami i codziennie stawia czoła nowym wyzwaniom. Losy niedbającej o dwójkę dzieci matki alkoholiczki i ich ukochanej babci, małżeństwa marzące o posiadaniu potomków, zakochanej w chorym chłopaku nastolatki, niewiernego męża i innych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
www.odnowegowiersza.blogspot.com
Fabrice Midal jest doktorem filozofii Uniwersytetu Paryskiego. W roku 2005 założył Zachodnią Szkołę Medytacji, która zajmuje się organizowaniem kursów, zajęć, szkoleń oraz seminariów z zakresu medytacji. Poza tym jest inicjatorem spotkania Medytacji, odbywającego się corocznie od 2015 roku w Paryżu. W spotkaniu tym biorą udział wielkie nazwiska medytacji na Zachodzie. Fabrice Midal jest autorem wielu książek i poradników. We Francji uznawany jest za jednego z wiodących nauczycieli medytacji.
"Czasami ludzie pytają mnie, czy mają "prawo";
machnij ręką na tę koncepcję "praw",
zastąp ją koncepcją wolności."
"Odpuść sobie i żyj" to wydany nakładem Wydawnictwa Buchmann poradnik ukazujący czytelnikowi, co tak naprawdę jest ważne w życiu. Autor wielokrotnie podkreśla znaczenie spokoju, uwolnienia się od stresu i bycia sobą. W krótkich, aczkolwiek treściwych rozdziałach, tłumaczy czytelnikowi, że podążanie za wyznaczonymi przez społeczeństwo zasadami prowadzi donikąd, jeśli czujemy się zmęczeni i ograniczeni. Midal zachęca do podążania za własnymi pragnieniami, do nieporównywania się z innymi i odpuszczenia sobie, żeby w końcu zacząć żyć. W trakcie lektury czytelnik dowiaduje się również, co jest istotą medytacji i czym powinna ona być. Autor wyjaśnia, że medytowanie nie oznacza dystansowania się od własnego życia, uciekania od codziennych zmartwień. Nie oznacza także chwili wytchnienia w ciągu dnia. Według niego medytacja to wchodzenie w relację ze swoim własnym życiem. To przyjęcie na barki wszystkiego, co składa się na egzystencję. Medytacja nie jest odprężeniem - jest odpuszczeniem sobie i pozwoleniem, aby wszystko działo się w swoim rytmie, bez powstrzymywania czegokolwiek. "Odpuść sobie i żyj" to poradnik napisany w bardzo przystępny dla czytelnika sposób. Nie ma tutaj niezrozumiałych wyrażeń, czy definicji wyjętych ze słowników. To opowieść, przeplatana historiami z życia autora i innych ludzi, która pokazuje, że nie jesteśmy więźniami nakazów społecznych, planów własnych rodziców czy presji otoczenia. Fabrice Midal chce, aby czytelnik uwierzył mu, że każdy jest wyjątkowy i ma prawo do własnych pragnień, nawet gdy inni ich nie akceptują. Należy zostawić siebie w spokoju, odpuścić sobie, zacząć pragnąć i być wolnym. A potem zacząć żyć.
www.odnowegowiersza.blogspot.com
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toFabrice Midal jest doktorem filozofii Uniwersytetu Paryskiego. W roku 2005 założył Zachodnią Szkołę Medytacji, która zajmuje się organizowaniem kursów, zajęć, szkoleń oraz seminariów z zakresu medytacji. Poza tym jest inicjatorem spotkania Medytacji, odbywającego się corocznie od 2015 roku w Paryżu. W spotkaniu tym biorą udział wielkie...