rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

„Kurs tańca dla niezakochanych” to książka, która sprawiła, że przypomniałam sobie, jak wiele przyjemności sprawiało mi czytanie tzw. młodzieżówek. Od dawna nie miałam okazji przeczytać pozycji skierowanej głównie do nastolatek. I pomimo, że nastolatką już nie jestem to podczas lektury bawiłam się naprawdę świetnie.
Książka opowiada historię Evie, młodej dziewczyny, której życie zmieniła się w dniu rozpadu małżeństwa jej rodziców. Nastolatka nie radzi sobie z nową sytuacją rodzinną. Ogromnym wsparciem jest dla niej grono przyjaciół, które jak nikt inny potrafi przywrócić na jej twarz uśmiech. Pewnego dnia, podczas spaceru, Evie spotyka tajemniczą, starszą kobietę. Choć ich rozmowa trwa zaledwie chwilę to ma ogromny wpływ na życie głównej bohaterki. Od tego momentu Evie zaczyna mieć wizje, które nie ułatwiają jej codzienności. Nastolatka próbując zrozumieć, co się z nią dzieje, tafia do studia tańca, poznaje chłopaka o imieniu X i podejmuje próbę odnalezienia samej siebie. I tu zaczyna się jej historia – o miłości i tańcu.
Książka porusza wiele ważnych tematów. Od rozwodu rodziców Evie, poprzez przyjaźń i to jak bardzo należy ją pielęgnować, aż po zakochanie i natłok emocji jakie mu towarzyszą. Autorka pokazuje, jaki wpływ na dalsze życie mają decyzje nie tylko nasze, ale też innych. Podobało mi się, że w opowieść został wpleciony wątek w pewnym sensie magiczny/nierealny – wizje Evie. Tak jak wspomniałam na początku, podczas lektury przypomniałam sobie, że książki młodzieżowe potrafią sprawić podczas lektury wiele przyjemności. Szczególnie, jeśli oprócz ciekawej fabuły mają do zaoferowania głębsze przesłanie. Takie, które pozostaje z czytelnikiem na dłużej. Polecam – nie tylko nastolatkom.

„Kurs tańca dla niezakochanych” to książka, która sprawiła, że przypomniałam sobie, jak wiele przyjemności sprawiało mi czytanie tzw. młodzieżówek. Od dawna nie miałam okazji przeczytać pozycji skierowanej głównie do nastolatek. I pomimo, że nastolatką już nie jestem to podczas lektury bawiłam się naprawdę świetnie.
Książka opowiada historię Evie, młodej dziewczyny, której...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"The brightest stars. Pożar zmysłów." to moje pierwsze spotkanie z twórczością Anny Todd. Nazwisko tej pisarki nie jest mi do końca obce. Wielokrotnie słyszałam o napisanej przez nią serii AFTER. Dodatkowo niedawno premierę miał film na podstawie tejże książki. W związku z tym byłam bardzo ciekawa, jakie wrażenie wywrze na mnie "Pożar zmysłów". Spodziewałam się, że powieść będzie utrzymana w tonie młodzieżowym i tak też było. Pomimo, że książkę miałam na swojej półce już od dłuższego czasu, zwlekałam z lekturą. Chciałam przeczytać ją w momencie, gdy będę miała ochotę na ten właśnie gatunek i tym samym wycisnąć z lektury jak najwięcej przyjemności.
Karina miała trudne dzieciństwo. Z tego powodu postanowiła jak najszybciej się usamodzielnić. Mając zaledwie dwadzieścia lat za wszystkie oszczędności kupiła mały domek i rozpoczęła pracę w salonie masażu. Chciała wyprowadzić się z rodzinnego domu, aby uwolnić się spod czujnego oka ojca - wymagającego wojskowego. Pomimo, że w życiu Kariny jest wiele niepewnych, dziewczyna ma jedno postanowienie, którego zamierza przestrzegać - nigdy nie oddać swojego serca żołnierzowi.

Jednak los bywa przewrotny. Karina poznaje Kaela przypadkiem i od razu wie, że przystojny mężczyzna skrywa mroczną tajemnicę i ból. Łamiąc swoje zasady, dziewczyna pozwala ponieść się namiętności i emocjom, dając szansę nowo rozpoczętej znajomości. Karina pragnie poznać przeszłość Kaela i dowiedzieć się, co łączy go z jej ojcem.

"The brightest stars. Pożar zmysłów." to książka, którą czyta się w błyskawicznym tempie. Oprócz tego, że liczy sobie niewiele ponad trzysta stron, zawiera mnóstwo krótkich rozdziałów. Wystarczy kilka godzin i jesteśmy po lekturze. Głównym wątkiem powieści jest relacja rodząca się pomiędzy Kariną i Kaelem. Trudne dzieciństwo dziewczyny rzutuje na jej obecne życie i zachowania, podobnie jest z chłopakiem. Choć początek ich znajomości nie jest łatwy, stopniowe poznawanie się pozwala na coraz swobodniejsze i bardziej szczere rozmowy. Książka porusza również współczesny temat, jakim jest rasizm oraz temat traumy, z jaką zmagają się żołnierze powracający z wojny. Nie są to rozbudowane wątki, określiłabym je mianem "pobocznych wzmianek". Przyznam szczerze, że zawiodło mnie zakończenie. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że wszystkie książki z serii były w zamyśle jedną powieścią, a na potrzeby stworzenia serii została "pocięto" ją w najbardziej krytycznych momentach. Nie wiem jeszcze czy sięgnę po drugą część, gdy będzie już wydana. Na pewno planuję dać autorce kolejną szansę i sięgnąć po After.

"The brightest stars. Pożar zmysłów." to moje pierwsze spotkanie z twórczością Anny Todd. Nazwisko tej pisarki nie jest mi do końca obce. Wielokrotnie słyszałam o napisanej przez nią serii AFTER. Dodatkowo niedawno premierę miał film na podstawie tejże książki. W związku z tym byłam bardzo ciekawa, jakie wrażenie wywrze na mnie "Pożar zmysłów". Spodziewałam się, że powieść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Podróż tysiąca mil" to druga książka w cyklu "Opowieści sprzedawcy marzeń". Sięgnęłam po nią bez znajomości części pierwszej i muszę przyznać, że ani razu nie odczułam tego tego podczas lektury. Powieści Richarda Paula Evansa są mi znane. Miałam już okazję przeczytać kilka tytułów i choć raz bywało lepiej, a raz gorzej, jest to autor, do którego prozy regularnie wracam.
Charles, główny bohater, otrzymuje od losu niesamowitą szansę. Ma możliwość uczestniczenia we własnym pogrzebie. Mężczyzna jest pewny tego, co zastanie na uroczystości żałobnej - tłum żałobników. Jednak, gdy staje w progu sali, jego zdziwienie jest ogromne. Zaledwie trzy osoby zasiadają w początkowych ławkach. Charles zdaje sobie sprawę, że w pewnym momencie skierował swoje życie na niewłaściwe tory. Odnajduje szczęście w nieszczęściu i po wyciągnięciu z tej sytuacji wniosków, postanawia odkupić swoje grzechy i odnaleźć siebie na nowo podczas długiej i trudnej wędrówki. Oficjalnie uznano, że mężczyzna znajdował się na pokładzie samolotu, który uległ katastrofie lotniczej. Nikt nie wie, że w rzeczywistości nie było go w samolocie. Gdy staje na początku Route 66 postanawia narodzić się na nowo. Zostawić poprzednie życie daleko za sobą i wyruszyć w podróż w głąb kraju i w głąb siebie.

Książki autorstwa Evansa mają w sobie odrobinę magii, którą można wyczuć pomiędzy wersami. Pisarz potrafi odnajdywać w z pozoru prostych historiach pierwiastek niecodzienności. Dzięki niemu zwyczajne życie bohaterów nabiera głębszego znaczenia, a czytelnik odnosi wrażenie, że jego życie być może też nie jest zupełnie zwykłe. Zaczyna myśleć o swoich dniach tygodnia - o każdym poniedziałku, środzie i niedzieli, i powoli dostrzega tę magię ukrytą pośród życia, które wiedzie. U Evansa magia nie przejawia się w postaci czarownic, magów lub innych stworzeń. U niego magii trzeba szukać, jako przejawu codzienności. Zobaczyć niewidzialne.

"Podróż tysiąca mil" prowadzi czytelnika wzdłuż historycznej Route 66. Droga jest miejscami trudna, a miejscami łatwa. Spotykani ludzie bywają przyjaźni, jednak zdarzają się również wrogo nastawieni. Jedne miasta są ładne, inne niebezpieczne. Jedzenie w zależności od hostelu smakuje bardziej lub mniej. Charles każdą sytuację, która spotyka go na trasie, traktuje jak lekcję. Wyciąga z niej jak najwięcej i zastanawia się nad swoim życiem. Uparcie dąży do celu - do końca drogi i wędrówki. Podobało mi się, że autor serwował czytelnikowi ciekawostki na temat Route 66. Niektóre o paliwie, niektóre o reklamach, inne o jej historii. Uznaję to za ciekawe urozmaicenie opowieści. Co do samej historii - nie była porywająca, a mimo to przyjemnie się ją czytało. Nie nudziłam się, jednak nie zastanawiałam się również, co wydarzy się dalej, Z resztą myślę, że nie o to w niej chodzi. Już po samym przeczytaniu opisu, wiadomo w którą stronę będzie zmierzała powieść. Nie ma wielu zaskoczeń, a mimo to się po nią sięga. "Podróż tysiąca mil" wycisza, uspokaja i odpręża. Jeśli poszukujecie lektury, która wzbudzi w Was takie uczucia, śmiało po nią sięgnijcie.

"Podróż tysiąca mil" to druga książka w cyklu "Opowieści sprzedawcy marzeń". Sięgnęłam po nią bez znajomości części pierwszej i muszę przyznać, że ani razu nie odczułam tego tego podczas lektury. Powieści Richarda Paula Evansa są mi znane. Miałam już okazję przeczytać kilka tytułów i choć raz bywało lepiej, a raz gorzej, jest to autor, do którego prozy regularnie wracam.
...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Siedmiu mężów Evelyn Hugo" to książka, która na długo zapadnie mi w pamięć. Taylor Jenkins Reid sprawiła, że nie mogłam oderwać się od lektury i pierwszy raz od bardzo dawno przeczytałam książkę w ciągu jednego dnia. Magia Hollywood wykroczyła poza strony powieści i...oczarowała mnie. Wierzę, że z Wami będzie tak samo - musicie tylko sięgnąć po tę niesamowitą historię!

Tytułowa Evelyn Hugo jest aktorką, która ma za sobą imponującą karierę w Hollywood, a jej nazwisko do dnia dzisiejszego wzbudza wiele emocji. Portale plotkarskie i magazyny pragną uzyskać zgodę kobiety na przeprowadzenie wywiadu, jednak gwiazda od wielu lat pozostaje nieuchwytna i stanowczo odmawia. Jakże wielkie jest zdziwienie głównej redaktorki jednej z gazet, gdy sama Evelyn Hugo chce, aby wywiad z nią został opublikowany właśnie u nich! Jest jednak jeden warunek, który koniecznie musi zostać spełniony. Wywiad ma przeprowadzić młoda dziennikarka Monique. I żadnych zdjęć. W ten sposób ikona kina rozpoczyna swoją opowieść o tym, jak wyrwała się z biedy i trafiła w sam środek wielkiego przemysłu filmowego. Wzloty i upadki. Miłość i nienawiść. I pytanie, które zadaje sobie tak wielu - dlaczego ta wielka aktorka została żoną siedem razy? Evelyn przeprowadza Monique przez pokrętne ścieżki swojego życia i wyjaśnia wszystkie podjęte decyzje. Pokazuje swoją prawdziwą twarz - nieoświetloną blaskiem reflektorów.

"Siedmiu mężów Evelyn Hugo" to powieść tak wciągająca, że nim się obejrzycie będziecie czytać już ostatnie strony. Akcja powieści rozgrywa się w teraźniejszości, czyli w momencie, gdy Evelyn dzieli się swoją historią z młodą dziennikarką Monique oraz w przeszłości, gdzie na przełomie lat śledzimy życie gwiazdy kina. Oprócz życia Evelyn poznajemy historię Monique. Pomimo początkowo trudnej relacji, między kobietami nawiązuje się nić porozumienia. Młoda dziennikarka poznaje życie aktorki od podszewki i w niektórych momentach dzieli się z Evelyn własnym. Pierwsze skrzypce gra oczywiście Evelyn i historia jej życia - pełna kłamstw, ale i szczęśliwych momentów. Bardzo podobał mi się pomysł autorki na rozdzielanie wydarzeń artykułami na temat Evelyn Hugo z różnych okresów jej życia. Był to świetny sposób na ciekawe przejście od jednych wydarzeń do kolejnych i myślę, że w znaczny sposób pchał akcję do przodu. A opowiedzenie całego życia, w trakcie którego zrobiło się zawrotną karierę w Hollywood i stało na ślubnym kobiercu siedem razy zajmuje trochę czasu. "Siedmiu mężów Evelyn Hugo" to czarująca opowieść o silnej kobiecie, która przez całe życie walczyła o siebie. Nie wahajcie się, przeczytajcie. Polecam!

"Siedmiu mężów Evelyn Hugo" to książka, która na długo zapadnie mi w pamięć. Taylor Jenkins Reid sprawiła, że nie mogłam oderwać się od lektury i pierwszy raz od bardzo dawno przeczytałam książkę w ciągu jednego dnia. Magia Hollywood wykroczyła poza strony powieści i...oczarowała mnie. Wierzę, że z Wami będzie tak samo - musicie tylko sięgnąć po tę niesamowitą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Podniebna pieśń" to baśń, której akcja rozgrywa się w mroźnej krainie Erkenwald. Dzika przyroda, niesamowite zwierzęta i przepiękne widoki to dopiero początek tego, co można odkryć wraz z dwójką głównych bohaterów - Eską i Flintem. Nie czytuję takich książek-baśni zbyt często. Już na wstępie muszę przyznać, że sięgnięcie po książkę przeznaczoną zdecydowanie dla młodszego czytelnika sprawiło mi wiele radości.
Erkawald to przepiękne i zaraz tajemnicze miejsce. Krainę zamieszkują różne plemiona. Ludzie nie mogą jednak czuć się bezpiecznie i jeśli chcą żyć, muszą ukrywać się i pilnować na każdym kroku. Niesamowita fauna i flora, choć cudowna, straciła swój urok, gdy panowanie objęła okrutna Królowa Lodu. Kobieta posiada wyłącznie jedno pragnienie i nie jest nim zapewnienie szczęśliwego życia swoim podwładnym. Królowa chce stać się nieśmiertelna. Aby do tego doszło, musi przed upływem roku pochłonąć głosy wszystkich mieszkańców. Eska i Flint - dwójka odważnych dzieci - postanawiają połączyć swoje siły i przywrócić ład w krainie, którą nazywają swoim domem. Mają niewiele czasu, a czeka ich naprawdę duże wyzwanie. Pogodzenie zwaśnionych plemion i odnalezienie mitycznego instrumentu Bogów Nieba nie należą do łatwych zadań. Tym bardziej, że muszą wymyślić sposób, jak zagrać na rogu z gwiazd.

Czytając "Podniebną pieśń" czułam się, jak podczas oglądania bajki. Autorka bardzo obrazowo przedstawiła krainę Erkawald, jej mieszkańców - dobrych czy złych. Towarzyszenie w wyprawie, w jaką wyruszyła Eska wraz z Flintem uznaję za niesamowitą przygodę. Każde niebezpieczeństwo i każde zwycięstwo czytelnik przeżywa razem z bohaterami. Kibicuje im i pragnie, by wszystko skończyło się dobrze. "Podniebna pieśń" uczy, jak ważne jest dążenie do odnalezienia w sobie prawdziwego "ja" i robienie tego, co się kocha, bez względu na przeciwności i opinię innych. Uzmysławia, że pomimo trudności należy małymi krokami zbliżać się do celu. To również opowieść o tym, że każdy ma swoje miejsce w świecie i korzenie, których nie sposób się wyrzec, a najlepszym tego przykładem jest więź i przywiązanie Eski i Flinta do ich małej ojczyzny i plemion, z których się wywodzą. Grzechem byłoby nie wspomnieć, że "Podniebna pieść" jest pięknie wydana. Okładka ma nieoczywisty kolor, a każda strona ozdobiona jest delikatnymi gwiazdkami przywołującymi na myśl nocne niebo. I choć nie ocenia się książki po okładce to wspomniane drobiazgi mogą umilać lekturę.

Polecam "Podniebną pieść" każdemu - dzieciom, młodzieży, dorosłym, ponieważ jest to baśń o uniwersalnym przekazie i każdy możne odnaleźć w niej coś dla siebie.

"Podniebna pieśń" to baśń, której akcja rozgrywa się w mroźnej krainie Erkenwald. Dzika przyroda, niesamowite zwierzęta i przepiękne widoki to dopiero początek tego, co można odkryć wraz z dwójką głównych bohaterów - Eską i Flintem. Nie czytuję takich książek-baśni zbyt często. Już na wstępie muszę przyznać, że sięgnięcie po książkę przeznaczoną zdecydowanie dla młodszego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Decydując się na lekturę "Współlokatorów" liczyłam na książkę, przy której będę mogła odpocząć. Lekką, przyjemną i odprężającą. Taką, jak jedna z tych wszystkim znanych amerykańskich komedii romantycznych, które można oglądać bez końca i śmiać się ze znanych już żartów po raz enty. Beth O'Leary nie szczędziła mi niczego z powyżej wymienionych. Ba! W pakiecie dała mi dodatkowo wychodzącą poza znane schematy książek o podobnej tematyce fabułę. Bo jak to tak - dwójka nieznanych sobie osób ma mieszkać w jednym mieszkaniu? I do tego spać w jednym łóżku? A co więcej, nigdy się nie spotkać? Nie mogłam przejść obok tego tytułu obojętnie.
Dawno tak dobrze nie bawiłam się podczas lektury książki. Z uśmiechem na twarzy strona za stroną śledziłam rozgrywające się wydarzenia. Początkowo trochę wzbraniałam się przed przyjęciem rozwiązania zaproponowanego przez autorkę i myślałam, że jest ono zbyt wydumane i przesadzone. Bo po co tytułowi współlokatorzy mieliby spać w jednym łóżku? Inne elementy ich codziennego życia i zasad współdzielenia mieszkania, aż tak bardzo mi nie przeszkadzały. Po przeczytaniu kilkunastu stron i wytłumaczeniu niektórych kwestii wszystko ułożyło mi się w głowie i nie miałam już żadnego "ale". Pozwoliłam porwać się opowieści.

Nie będę ukrywać, że książka przypadła mi do gustu. Szczególnie spodobał mi się sposób komunikacji, jaki przyjęli główni bohaterowie. Nie rozmowa twarzą w twarz, nie Facebook albo sms, a małe, żółte karteczki ponaklejane w różnych miejscach w mieszkaniu. To właśnie one są bardzo dobrym ukazaniem rozwoju ich znajomości - z krótkich początkowo wiadomości, zaczęły przeradzać się coraz bardziej swobodną i dłuższą wymianę zdań. Zarówno Tiffy, jak i Leona poznajemy w trudnym momencie ich życia. Ona po rozstaniu z chłopakiem musi przewartościować swój świat i spróbować łączyć koniec z końcem. On sam przed sobą musi przyznać, co jest obecnie dla niego najważniejsze. Myślę, że w którymś momencie tych dwoje stało się dla siebie ogromnym wsparciem i przyjaznym duszkiem, którego nie widać ale zostawia namacalne ślady swojej obecności i rozkłada po mieszkaniu małe niespodzianki i karteczki z dobrym słowem. Oprócz Tiffy i Leona poznajemy ich rodzinę i znajomych. Wątki zgrabnie przeplatają się ze sobą, wszystko dzieje się płynnie i z zachowaniem logicznego porządku. Niczego nie jest za dużo, ani za mało. Śmiech równoważą ważne tematy, a kolorowe stroje Tiffy uzupełniają czarno-białe myśli Leona.

"Współlokatorzy" to książka idealna na lato, urlop i każdy moment, w którym chcemy podczas lektury odpocząć. Książkę czyta się szybko, pomysł autorki jest zaskakujący i nieoczywisty, a zdarzają się i momenty, w których można zaśmiać się na głos, a nie tylko "po cichu, pod nosem" :) Polecam!

Decydując się na lekturę "Współlokatorów" liczyłam na książkę, przy której będę mogła odpocząć. Lekką, przyjemną i odprężającą. Taką, jak jedna z tych wszystkim znanych amerykańskich komedii romantycznych, które można oglądać bez końca i śmiać się ze znanych już żartów po raz enty. Beth O'Leary nie szczędziła mi niczego z powyżej wymienionych. Ba! W pakiecie dała mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Szept syberyjskiego wiatru" to druga książka Doroty Gąsiorowskiej, którą miałam okazję przeczytać. Na jesieni ubiegłego roku sięgnęłam po "Karminowe serce" i po jej lekturze wiedziałam, że w przyszłości z pewnością będę kontynuowała poznawanie innych tytułów autorstwa Pani Doroty. Książki z kategorii literatury obyczajowej sprawiają, że odpoczywam podczas czytania. Daleka Syberia, tajemnica z przeszłości i cichy szept, który podpowiada że serce głównej bohaterki powinno być gdzie indziej - to te czynniki sprawiły, że z wielką chęcią sięgnęłam po tę powieść.
Kalina w dzieciństwie przeżyła tragedię. Przewrotny los sprawił, że musiała opuścić Polskę i zamieszkać razem z ciotką poza granicami kraju. Nawarstwiające się zmartwienia i trudna sytuacja życiowa zmusiły dziewczynę do powrotu, który nie był łatwy. Po wielu latach nieobecności i braku kontaktu z rodziną, Kalina czuje się nieswojo. Zmierzając do posiadłości, w której będzie spędzała najbliższe dni, jest pełna obaw. Na życzenie swojej babki główna bohaterka obejmuje stanowisko w fabryce porcelany. Przedsiębiorstwo od lat prowadzi bogata starsza pani, a osobą, która oprócz niej zna fabrykę od podszewki jest Sergiusz. Mężczyzna sprawia wrażenie wrogo nastawionego i niemiłego. Kalina postanawia ograniczyć z nim kontakt do zupełnego minimum. Okazuje się jednak, że babcia zaplanowała dla dziewczyny zupełnie inny scenariusz - Kalina razem z Sergiuszem ma udać się do Petersburga, by odebrać tajemniczą przesyłkę. Czy szept syberyjskiego wiatru sprawi, że Kalina odnajdzie swoje miejsce?
Tak jak wspomniałam na początku - przy książkach tego typu odpoczywam. Nie wymagają one dużego skupienia, akcja płynie powoli, a czytelnik strona za stroną śledzi rozterki bohaterów i ma nadzieję, że wszystko ułoży się po jego myśli. W przypadku "Szeptu syberyjskiego wiatru" nastawiłam się na pełną magii lekturę, w której odnajdę wiele wątków nawiązujących do Rosji. Tutaj troszeczkę się zawiodłam, ponieważ spodziewałam się, że podróż na Syberię i sam pobyt w Rosji będzie obejmował znaczną część powieści. Niestety okazało się, że jest inaczej. Pomimo, że tę część książki czytałam z ogromną przyjemnością, żałuję, że nie zajęła ona większej ilości stron. Pobyt Kaliny w Rosji to dla mnie najlepsza część powieści.
Polubiłam główną bohaterkę, choć momentami jej zachowanie było dla mnie niejasne. Relacja, którą dziewczyna nawiązała z Sergiuszem sprawiła, że nie do końca wiedziałam, co Kalina czuje. Kibicowałam jej i chciałam, żeby odnalazła szczęście, lecz jej zachowanie chwilami powodowało, że miałam ochotę powiedzieć "Hej, dziewczyno, co ty robisz?". Na szczęście wszystko szybko wracało na właściwe tory. Babka Kaliny była dla mnie bardzo ciekawą postacią, żałuję, że jej wątek nie został bardziej rozwinięty. Tajemnica skrywana przez kobietę, jej przeszłość, oglądane przez nią stare zdjęcia, rosyjska muzyka i momentami nieobecny wzrok - powinno być tego więcej. Pewna część książki został poświęcona również innym bohaterom - sąsiadom babki Kaliny. Dla mnie jest to niepotrzebny, rozbijający powieść element. Odsuwa on czytelnika od głównej osi powieści, którą w moim odczuciu jest Kalina, jej babka i Rosja.
Jeśli lubicie książki obyczajowe z nutką tajemnicy i romansu to myślę, że przy "Szepcie syberyjskiego wiatru" spędzicie miło czas. Pomimo, że nie zaliczę tej książki do ulubionych i choć jest kilka rzeczy, które nie przypadły mi do gustu, nie zamierzam skończyć poznawania twórczości Doroty Gąsiorowskiej. Po jaką powieść sięgnę następnym razem? Jeszcze nie wiem. Jednak na pewno podzielę się z Wami moją opinią.

"Szept syberyjskiego wiatru" to druga książka Doroty Gąsiorowskiej, którą miałam okazję przeczytać. Na jesieni ubiegłego roku sięgnęłam po "Karminowe serce" i po jej lekturze wiedziałam, że w przyszłości z pewnością będę kontynuowała poznawanie innych tytułów autorstwa Pani Doroty. Książki z kategorii literatury obyczajowej sprawiają, że odpoczywam podczas czytania. Daleka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Bomba" to książka młodzieżowa przedstawiająca historię grupy nastolatków zmagających się z różnorodnymi problemami. Początkowo poznajemy każdego z bohaterów w jego naturalnym środowisku - podczas niełatwych rozmów z rodzicami, kłopotliwych sytuacji związanych z wpływem otoczenia oraz w obliczu wewnętrznej walki z samym sobą, gdy w głowie kłębi się zbyt duża ilość przygnębiających myśli. Następnie z tych pojedynczych jednostek tworzy się grupa walczących o przetrwanie młodych ludzi. Muszą oni poradzić sobie nie tylko z tragiczną sytuacją w jakiej się znaleźli. Czeka ich również odnalezienie siebie i odbudowanie z gruzów poczucia własnej wartości w codzienności pełnej swego rodzaju bomb.

Diana jest córką kongresmena. Ma wymagających rodziców, którzy wymagają od niej nieustannego przestrzegania wszelkich zasad i bycia idealną. Rashid jest muzułmaninem nękanym przez szkolną społeczność. Jego wiara i wygląd stają się dla niego przeszkodą w odnalezieniu przyjaciół. Z. jest sierotą. Jest również zagubionym chłopakiem, który został wystawiony na próbę w bardzo młodym wieku. Tad chciałby móc czuć się swobodnie w domu oraz w szkole, jednak fakt, że jest homoseksualistą uniemożliwia mu to z powodu opinii matki i rówieśników. Frankie jest gwiazdą szkolnej drużyny sportowej i zdaje sobie sprawę z tego, że wielu chciałoby znaleźć się na jego miejscu. Jednak nie wszystko w jego życiu jest tak samo łatwe, jak ma to miejsce na boisku. Skrywa on pewną tajemnicę. Cas ma talent muzyczny i gra na klarnecie. Brakuje jej pewności siebie i marzy o tym, żeby w końcu ktoś ją dostrzegł i polubił taką, jaka jest.

"Bomba" to książka młodzieżowa. Gdy zobaczyłam jej okładkę i przeczytałam opis moim pierwszym skojarzeniem były popularne obecnie seriale z platformy Netflix. Grupa młodych osób musi walczyć o siebie i poradzić sobie w trudnej, zagrażającej życiu sytuacji. Przed rozpoczęciem lektury nastawiałam się, że książka będzie podobna do serialu "Elita". Zupełnie nie wiem dlaczego takie porównanie pojawiło się w mojej głowie. Jednak okazało się, że jedno z drugim ma niewiele wspólnego. Tak jak wspomniałam wcześniej, książka skierowana jest do czytelnika w wieku nastoletnim. A ja, pomimo, że mój wiek nie kończy się na -naście, od czasu do czasu lubię po takie książki sięgnąć. Niestety tym razem wybór lektury był nie do końca trafiony. Pomysł na fabułę mi się podobał. Z kolei wykonanie już nie. W książce jest wielu bohaterów. Tak naprawdę nie poznałam żadnego z nich w pełni. Ich problemy i rozterki nie zdążyły mnie przejąć, wszystko toczyło się zbyt szybko, powierzchownie i przeźroczyście. Tak samo było z akcją - pomimo, że chodziło o zagrożenie życia, tragiczna sytuacja w jakiej znaleźli się ci młodzi ludzie nie wywarła na mnie wrażenia. Mogę określić całość, jako historię pisaną grubymi nićmi. Zabrakło mi detali, które byłyby cienką nitką dopełniającą charaktery, uczucia i emocje.

"Bomba" to książka młodzieżowa przedstawiająca historię grupy nastolatków zmagających się z różnorodnymi problemami. Początkowo poznajemy każdego z bohaterów w jego naturalnym środowisku - podczas niełatwych rozmów z rodzicami, kłopotliwych sytuacji związanych z wpływem otoczenia oraz w obliczu wewnętrznej walki z samym sobą, gdy w głowie kłębi się zbyt duża ilość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Miałam bardzo duże oczekiwania wobec tej książki. Nastawiałam się na naprawdę dobrą lekturę i świetnie spędzony czas. Choć nie czytałam wcześniej żadnej książki Kate Morton to miałam w głowie stworzony obraz jej twórczości i wydawało mi się, że "Córka zegarmistrza" będzie najzwyczajniej w świecie dobrą powieścią. Po przeczytaniu około stu stron zwątpiłam we wszystko, co sobie założyłam. Moje wielkie nadzieje zaczęły topnieć w zastraszającym tempie. Było statycznie, monotonnie i powiedzmy sobie szczerze - nudnie. Oczywiście piękny język, sprawne posługiwanie się słowem i przedsmak tajemnicy wywarły na mnie pozytywne wrażenie. Gdybym miała określić tę książkę jednym zdaniem to powiedziałabym, że 3/4 książki to zbyt długi wstęp, a końcówka wywraca wszystko do góry nogami. Zakończenie zmienia spojrzenie na całość. Po jego przeczytaniu zapomniałam o całym wcześniejszym narzekaniu. O tym, że gubię się w czasie akcji i mylę bohaterów, że w tym rozdziale w zasadzie nic się nie wydarzyło, że miałam ochotę odłożyć tę pięknie oprawioną powieść z powrotem na półkę. Moim zdaniem zakończenie tak dobrze tłumaczy całość wcześniejszych niedogodności, że dla uczucia tego...oczyszczenia (?), złożenia wszystkiego w spójną całość, warto po nią sięgnąć. "Córka zegarmistrza" to dobra powieść. Można w trakcie czytania w nią zwątpić. Ale ostatecznie końcówka wszystko wynagradza. Zakończenie, choć gorzkie, jest najsmaczniejszą czekoladką z całej bombonierki. A jako, że dostajemy ją na sam koniec, zapominamy o wcześniejszych smakach. Spróbujcie.

Miałam bardzo duże oczekiwania wobec tej książki. Nastawiałam się na naprawdę dobrą lekturę i świetnie spędzony czas. Choć nie czytałam wcześniej żadnej książki Kate Morton to miałam w głowie stworzony obraz jej twórczości i wydawało mi się, że "Córka zegarmistrza" będzie najzwyczajniej w świecie dobrą powieścią. Po przeczytaniu około stu stron zwątpiłam we wszystko, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dla książek nawiązujących tematyką do II wojny światowej mam specjalne miejsce w moim czytelniczym świecie. Wywołują one we mnie wiele emocji. Lubię je czytać, choć często nie jest to dla mnie dobre w skutkach, ponieważ wywołuje pewną zadumę, która trwa jeszcze przez jakiś czas od momentu odłożenia książki. Nie wiem skąd to wynika. Myślę, że wydarzenia z ubiegłego wieku są dla mnie tak niepojętą tragedią, że w pewnym sensie mnie to przyciąga. Z tego powodu z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po kwietniową nowość od Wydawnictwa Albatros - "Czerń i purpurę" - historię opartą na faktach. Historię miłości młodego esesmana do żydowskiej więźniarki w piekle Auschwitz.

Milena Zinger mieszka na Słowacji. Pochodzi z szanowanej żydowskiej rodziny. Jej ojciec jest prawnikiem, a matka prowadzi spokojne życie, w którym niczego jej nie brakuje. W 1939 roku Milena zostaje studentką konserwatorium. I śpiewa. Jej talent staje się w momencie wybuchu wojny przepustką do odrobinę lepszego życia dla rodziny. A gdy dziewczyna przekracza bramę obozu koncentracyjnego nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że głos pomoże jej przetrwać los, jaki ją spotka.

Franz Weimert mieszka w Austrii. Pochodzi z rodziny, w której pierwszorzędna rolę gra tradycja i zasady wyznaczane przez jego babkę. Franz ulega wpływom nazistowskiej ideologii i staje się dumą rodziny. Przystąpienie do Hitlerjugend jest wyrazem buntu. Jednak śmierć brata poległego podczas walk o Warszawę budzi w chłopaku chęć pomsty. Wstępuje do SS. Odgradza się od dotychczasowego życia. Dobro staje się złem, zło staje się dobrem. Franz trafia do Auschwitz. Rozpoczyna tam swoją służbę.

Losy Mileny, która trafiła do obozu pierwszym kobiecym transportem, by pracować ponad siły dla wroga, przeplatają się w nieoczekiwany sposób z losami Franza przebywającego w Auschwitz z własnego wyboru i wykonującego obowiązki dla swojego przywódcy. Milena swoim śpiewem ma uświetnić przyjęcie urodzinowe mężczyzny. Pełna obaw wychodzi przed esesmanów i śpiewa zakazane piosenki. Jej śpiew porusza Franza, który od tego momentu postanawia ją chronić. I choć wydaje się to niemożliwe, wydarzyło się naprawdę.

Książkę czytałam z zapartym tchem. Śledziłam losy Mileny i Frnaza obserwując tragedię, jaka rozgrywała się wokół nich. Autor z wieloma szczegółami opisuje codzienność życia w obozie. Niektóre opisy są bardzo obrazowe i przyznam szczerze, że momentami czytanie sprawiało mi wewnętrzny, niewysłowiony ból. Nie jestem w stanie pojąć, co musieli czuć ludzie, którym przyszło żyć w tamtych czasach. Fakt, że powieść jest oparta na faktach tylko potęgował uczucie niesprawiedliwości i braku zgody na wszystko, co działo się za murami obozów. Prawdziwe imiona i nazwiska głównych bohaterów powieści to Helena Citronova i Franz Wunsch.

Poza tym, że "Czerń i purpura" to przede wszystkim książka ukazująca kawałek historii, należy również zaznaczyć, że autor poprowadził czytelnika przez fabułę w bardzo przemyślany sposób. Początkowo poznajemy zwykłych, uśmiechniętych młodych ludzi. Nic nie wskazuje na to, że spotka ich coś złego. Zarzynamy przyglądać się ich życiom, podążać tymi samymi ścieżkami, aż nagle musimy się zatrzymać, bo ziemia się zatrzęsła. Bo wybuchła wojna, a świat nigdy nie będzie już taki sam. Wsiadamy z nimi do pociągów. Przemierzamy setki kilometrów i trafiamy do miejsca, w którym próbują wmówić nam, że praca czyni wolnym. Ani Milena, ani Franz nie stali się już nigdy tak naprawdę wolni. Zostali więźniami przeszłości i myślę, że nic nie mogło tego zmienić. Przez te wszystkie dni, które spędzamy z nimi w obozie, przez te wszystkie walizki, które Milena musiała rozpakować i przez wszystkie okrucieństwa, jakich dokonał Franz, uświadamiamy sobie, że życie nie jest sprawiedliwe, a ludzie w jednej chwili mogą stać się nic nieznaczącymi pionkami. I zdajemy sobie również sprawę, że nawet w obliczu takiej tragedii, można znaleźć cień nadziei i trzymać się go do ostatniego tchu.

Dla książek nawiązujących tematyką do II wojny światowej mam specjalne miejsce w moim czytelniczym świecie. Wywołują one we mnie wiele emocji. Lubię je czytać, choć często nie jest to dla mnie dobre w skutkach, ponieważ wywołuje pewną zadumę, która trwa jeszcze przez jakiś czas od momentu odłożenia książki. Nie wiem skąd to wynika. Myślę, że wydarzenia z ubiegłego wieku są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Ana" to książka licząca sobie blisko tysiąc stron! Jest to "najgrubsza" pozycja na mojej liście książek przeczytanych. Nie wiem czy mi uwierzycie, ale pomimo okazałych gabarytów, książkę czyta się nadzwyczaj lekko. Historia już od początkowych stron wciąga i przenosi czytelnika do niebezpiecznego świata pełnego hazardu, uzależnień i nieczystej gry. Dziewięćset dziewięćdziesiąt stron podzielonych na dziewięćdziesiąt jeden rozdziałów można porównać do dobrego serialu, który odcinek po odcinku odkrywa przed nami wydarzenia, urywa akcję w najbardziej wyczekiwanych momentach i za sprawą słów kończących dany rozdział, wywraca wszystko o sto osiemdziesiąt stopni.
Ana Tramel, tytułowa bohaterka, to odważna i silna kobieta, która jak każdy człowiek ma swoje słabości. Kobieta jest uzależniona od alkoholu i leków, którymi leczy swoją duszę z przeszłości. Jeszcze niedawno Ana uchodziła za najzdolniejszą prawniczkę w kraju. Nie istniała sprawa, której kobieta bałaby się podjąć. Jednak życie rządzi się swoimi prawami. Pewne mroczne wydarzenie sprawiło, że Ana zrezygnowała z dalszej kariery i rozpoczęła pracę w małej kancelarii należącej do swojej przyjaciółki. Jej życie zwolniło i stało się przewidywalne, a przynajmniej było tak do dnia, w którym kobieta odebrała telefon od swojego brata. Alejandro trafił do więzienia i został oskarżony o morderstwo. Jego ofiarą miał być dyrektor wielkiego kasyna, a motywem zbrodni milionowy dług. Pomimo, że wszystko świadczy o winie brata prawniczki, kobieta bez chwili zawahania postanawia stanąć w jego obronie i wrócić do gry. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy Alejandro popełnia w celi samobójstwo. Tajemnicza śmierć powoduje, że Ana za wszelką cenę pragnie poznać prawdę i oczyścić imię brata. Choć cena jest wysoka, kobieta wypowiada wojnę potężnemu koncernowi Gran Castilla i stawia wszystko na jedną kartę.

"Ana" to niesamowita książka, którą zapamiętam na długo z dwóch powodów. Po pierwsze akacja została zaplanowana w przemyślany sposób, a autor do perfekcji opanował "łapanie czytelnika na haczyk". Niemal każdy rozdział kończył się w sposób niepozwalający na odłożenie książki na bok. Bo jak iść spać, gdy wszystko obraca się "do góry nogami" i to, czego się spodziewaliśmy zostaje zniszczone w ostatnim akapicie rozdziału? Nie da się. Trzeba przeczytać kolejny...Po drugie, wielowątkowość historii i grubość książki sprawiają, że czytelnik mocniej przywiązuje się do bohaterów. Zaczyna darzyć ich większą sympatią i zależy mu w większym stopniu na pomyślności ich działań. Oczywiście nie twierdzę, że jeśli książka liczy sobie dużo stron to z pewnością zapadnie czytelnikowi w pamięć. Oprócz objętości musi mieć w sobie coś, co sprawia, że ma się ochotę czytać i czytać i czytać. A "Ana" autorstwa Roberto Santiago to ma.
Bohaterowie w "Anie" są nieprzeciętni. Autor obdarzył każdego z nich w charakterystyczny szczegół, który pozwala mu stać się pełnoprawnym bohaterem, a nie tylko anonimową postacią, o której za dwa dni nie będziemy pamiętać. Autentyczność i realność bohaterów pozwala czytelnikowi wierzyć, że to wszystko mogło wydarzyć się naprawdę. Z tego powodu wydarzenia jeszcze w większy sposób wpływają na zainteresowanie lekturą. Każde niepowodzenie czy mały sukces przeżywałam razem z bohaterami, przez co miałam jeszcze większe uczucie uczestnictwa w procesie przeciwko wielkiej sieci kasyn.
Jeśli lubicie wielowątkowe fabuły, świetnie odnajdujecie się w intrygach, kryminalnych zagadkach i nie boicie się przeżyć niesamowitej przygody, która nie zawsze będzie bezpieczna, to powinniście sięgnąć po "Anę" - niebanalny thriller i kryminał, który oprócz zbrodni i kryminalnego świata, przedstawia problem przemocy wobec kobiet, imigracji i sądownictwa.

"Ana" to książka licząca sobie blisko tysiąc stron! Jest to "najgrubsza" pozycja na mojej liście książek przeczytanych. Nie wiem czy mi uwierzycie, ale pomimo okazałych gabarytów, książkę czyta się nadzwyczaj lekko. Historia już od początkowych stron wciąga i przenosi czytelnika do niebezpiecznego świata pełnego hazardu, uzależnień i nieczystej gry. Dziewięćset...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Madame Pylinska i sekret Chopina” to bardzo osobista powieść. Autor jest jednocześnie głównym bohaterem. Schmitt odkrywa przed nami swoje pragnienia i obawy z okresu, gdy był młodym mężczyzną. Ujawnia swoją fascynację muzyką Chopina i opisuje dążenie do bycia doskonałym. Dzieli się chwilą ze swojego życia, która znacząco wpłynęła na jego przyszłość. Chwilą, w której zrozumiał, co jest jego przeznaczeniem i jaką życiową drogę powinien wybrać.

W muzyce Chopina zakochał się w momencie, gdy usłyszał ją po raz pierwszy. Do tej pory wielki, czarny instrument nic dla niego nie znaczył, wręcz utrudniał mu codzienne życie. Jednak za sprawą Chopina pokochał gładką powierzchnię pianina i postanowił nauczyć się gry na nim, by poprzez dotyk białych klawiszy móc budzić do życia głęboko ukryte emocje. Zrodzona niespodziewanie pasja pochłonęła go całkowicie. Eric chciał grać utwory swojego mistrza jak najlepiej. Jednak jego grze wciąż czegoś brakowało. Mimo starań i ćwiczeń nie mógł osiągnąć wymarzonego brzmienia. Postanowił rozpocząć lekcje gry na pianinie u Madame Pylinskiej – Polki kochającej Chopina równie mocno jak on. Dopiero niecodzienne metody nauki – zrywanie kwiatów o poranku bez strącania rosy, słuchanie szumu gałęzi i obserwowanie ich niezależności od pnia - pozwoliły mężczyźnie otworzyć się na inne spojrzenie na muzykę i odprężenie się podczas gry.

Choć „Madame Pylinska i sekret Chopina” liczy sobie niespełna sto stron i jej lektura zajmuje bardzo mało czasu, to jest to czas spędzony w przyjemny sposób. Eric Emmanuel Schmitt potrafi czarować za pomocą słów, tych widocznych na papierze oraz tych ukrytych pomiędzy wierszami. Książki Schmitta, oprócz tego, że zazwyczaj nie liczą sobie zbyt wielu stron, łączy również ogromna ilość treści i ukryty przekaz. Zadaniem czytelnika jest odnaleźć to skryte pośród słów przesłanie. Tutaj nie wszystko jest oczywiste.

„Madame Pylinska i sekret Chopina” to bardzo osobista powieść. Autor jest jednocześnie głównym bohaterem. Schmitt odkrywa przed nami swoje pragnienia i obawy z okresu, gdy był młodym mężczyzną. Ujawnia swoją fascynację muzyką Chopina i opisuje dążenie do bycia doskonałym. Dzieli się chwilą ze swojego życia, która znacząco wpłynęła na jego przyszłość. Chwilą, w której...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Wierność jest trudna" to druga część serii "Miłość i inne szaleństwa". Tym razem głównymi bohaterkami są bliźniaczki - Eliza i Patrycja. Dziewczyny są jak ogień i woda - diametralnie się różnią. Zupełnie niespodziewanie w życiu młodych kobiet pojawia się ktoś, kto sprawia, że ich gusta, choć na co dzień tak odmienne, odnajdują wspólny mianownik.
"Miłość i inne szaleństwa" to seria, która ma sprawiać, że na twarzy czytelnika pojawi się uśmiech. Po pierwszym zetknięciu z twórczością Agaty Przybyłek, jakim była książka "Ja chyba zwariuję!" wiedziałam, że z pewnością sięgnę po drugą część. Ten gatunek literacki jest świetnym rozwiązaniem, gdy mamy ochotę na lekką lekturę. Nie będę ukrywała, że część druga, czyli "Wierność jest trudna" podobała mi się mniej niż jej poprzedniczka. Wydarzenia nie rozbawiły mnie w takim stopniu, jak miało to miejsce podczas lektury części pierwszej. Matka głównych bohaterek w "Ja chyba zwariuję!" za sprawą swojej bezpośredniości i wtrącania się w cudze sprawy zajęła miejsce mojej ulubienicy. Niestety, w tej części przez swoje postępowanie utraciła tę pozycję i nie wiem, co musiałoby się stać w kolejnym tomie, aby udało jej się wrócić na podium. Większą uwagę skupiłam na Elizie - poukładanej, grzecznej i spokojnej dziewczynie po uczy zakochanej w swoim narzeczonym oraz Patrycji - wybuchowej, pełnej energii duszy buntowniczki. Choć bliźniaczki nie są idealne i każda na swój sposób łamie pewne zasady to zdecydowanie bardziej polubiłam Patrycję. Akcja powieści zakończyła się w momencie, który wręcz wymusza sięgnięcie po kolejny tom. I z pewnością to zrobię, ponieważ "Kto by się spodziewał" czeka już na mojej półce. Polecam Wam tę serię, jeśli lubicie odpocząć podczas czytania, a powieści obyczajowe z dużą domieszką poczucia humoru to Wasze drugie imię.

"Wierność jest trudna" to druga część serii "Miłość i inne szaleństwa". Tym razem głównymi bohaterkami są bliźniaczki - Eliza i Patrycja. Dziewczyny są jak ogień i woda - diametralnie się różnią. Zupełnie niespodziewanie w życiu młodych kobiet pojawia się ktoś, kto sprawia, że ich gusta, choć na co dzień tak odmienne, odnajdują wspólny mianownik.
"Miłość i inne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Drzewo Anioła" to druga książka Lucindy Riley, którą przeczytałam. Pierwszym spotkaniem z tą autorką był "Sekret Listu" - skomplikowaną i jednocześnie subtelną opowieścią o miłości, przyjaźni i poszukiwaniu siebie. Piękna okładka i wspomnienie przyjemnie spędzonego czasu przy poprzedniej lekturze, zachęciły mnie do sięgnięcia po wydaną nakładem Wydawnictwa Albatros nowość autorstwa tej pisarki.
Nie będę ukrywała, że powieść idealnie wpasowała się w mój gust. Każda chwila, którą poświęciłam na jej czytanie z pewnością nie jest chwilą straconą. Lucinda Riley stworzyła wieloetapową opowieść pełną tajemnic, sekretów oraz skomplikowanych relacji międzyludzkich i rodzinnych. W "Drzewie Anioła" przeszłość wiąże się z teraźniejszością, a autorka ukazuje jak wielkie znaczenie dla życia kolejnych pokoleń mają sytuacje rozgrywające się lata temu. Uwielbiam książki, w których nie wszystko jest od samego początku oczywiste i potrzeba rozwoju akacji, aby niektóre sprawy wkroczyły na właściwe tory. Szczególne miejsce w moim sercu zarezerwowane jest dla powieści, które nie ograniczają się wyłącznie do "tu i teraz". Mam na myśli sagi rodzinne - poznawanie skomplikowanych losów bohaterów na przestrzeni wielu lat, zmiany społeczne i kulturowe, zależności wynikające z upływającego czasu, emocje i czucia (będące z resztą nieodłącznym elementem każdej dobrej książki). W "Drzewie Anioła" odnalazłam wszytko, co lubię w literaturze. Ciekawi, różnorodni bohaterowie, wciągająca i zaskakująca fabuła, lekkie pióro autorki i piękny styl - to wszystko sprawia, że gorąco polecam Wam "Drzewo Anioła". Zapiszcie sobie ten tytuł na listach książek do przeczytania, w planerach, dodajcie ją na półkę "Chcę przeczytać" na Lubimyczytać. Zróbcie cokolwiek, co będzie dla Was najwygodniejsze, tylko sięgnijcie po "Drzewo Anioła". I może tak jak ja znajdziecie autorkę, którą dopiszecie do listy ulubionych.

"Drzewo Anioła" to druga książka Lucindy Riley, którą przeczytałam. Pierwszym spotkaniem z tą autorką był "Sekret Listu" - skomplikowaną i jednocześnie subtelną opowieścią o miłości, przyjaźni i poszukiwaniu siebie. Piękna okładka i wspomnienie przyjemnie spędzonego czasu przy poprzedniej lekturze, zachęciły mnie do sięgnięcia po wydaną nakładem Wydawnictwa Albatros nowość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Karminowe serce" to ciepła, pełna emocji opowieść, która podnosi na duchu i pozwala wierzyć w to, że pomimo wielu okrutnych wydarzeń w życiu, zawsze znajdzie się w nim również miejsce na nadzieję, wiarę i uśmiech. Razem z główną bohaterką pozwalamy sobie na łzy i na chwile szczęścia, na tęsknotę i radość. Śledzimy losy Laury i zastanawiamy się czy pokona ona własne obawy i w końcu zacznie żyć. "Karminowe serce" jest idealną pozycją, jeśli poszukujecie przejmującej powieści na długie wieczory. Bardzo się cieszę, że w końcu przeczytałam książkę, która wyszła spod pióra Doroty Gąsiorowskiej. W przyszłości chętnie sięgnę po inne pozycje jej autorstwa.
.
.
Laura jest kobietą, która w swoim życiu doświadczyła traumatycznych wydarzeń. Przeszłość w dalszym ciągu rzuca cień na obecne życie głównej bohaterki. Wspomnienia powracają w najmniej spodziewanych momentach i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Chcąc poukładać swoje życie na nowo, kobieta postanawia zmienić otoczenie. Z wielkiego, tłocznego i hałaśliwego miasta przeprowadza się do niewielkiego miasteczka, które jest zupełnym przeciwieństwem jej dotychczasowego miejsca zamieszkania. Radykalna decyzja w życiu Laury kieruje jej kroki w stronę urokliwej cukierni i ludzi potrafiących ofiarować drugiemu człowiekowi serce na dłoni. Pełna nadziei na lepszą i spokojniejszą przyszłość kobieta, pozwala dać sobie szansę i zaczyna pisać swoją historię od początku - wśród wrzosowisk, życzliwych ludzi i sekretów skrywanych przez właścicielkę cukierni.

"Karminowe serce" to ciepła, pełna emocji opowieść, która podnosi na duchu i pozwala wierzyć w to, że pomimo wielu okrutnych wydarzeń w życiu, zawsze znajdzie się w nim również miejsce na nadzieję, wiarę i uśmiech. Razem z główną bohaterką pozwalamy sobie na łzy i na chwile szczęścia, na tęsknotę i radość. Śledzimy losy Laury i zastanawiamy się czy pokona ona własne obawy i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niestety książka nie przypadła mi do gustu. Rozpoczynając lekturę zupełnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Cała historia, pomimo, że traumatyczna, nie przekonała mnie i do ostatniej strony pozostała dla mnie naciągana. Nie potrafiłam w nią uwierzyć. Sięgając po "Gdyby nie ty" musicie nastawić się na trudną lekturę. Książka, choć liczy sobie około 250 stron, zawiera mocny ładunek emocjonalny. Monika Sawicka tą opowieścią albo Was kupi, albo nie. Ja niestety zaliczam się do drugiej grupy.
.
"Gdyby nie ty" to opowieść Elizy o traumatycznych przeżyciach z przeszłości. Kobieta pomimo bólu wraca do wspomnień, by ochronić swoją córkę przed przewrotnym losem. Choć jej rany nie zagoją się nigdy, a koszmar z przeszłości będzie powracał już zawsze, kobieta stawia czoła i walczy o siebie i swoich najbliższych.

Niestety książka nie przypadła mi do gustu. Rozpoczynając lekturę zupełnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Cała historia, pomimo, że traumatyczna, nie przekonała mnie i do ostatniej strony pozostała dla mnie naciągana. Nie potrafiłam w nią uwierzyć. Sięgając po "Gdyby nie ty" musicie nastawić się na trudną lekturę. Książka, choć liczy sobie około 250 stron,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Spełnione życzenia” to wielowątkowa powieść ukazująca życie kilkunastu bohaterów. Każdy z nich w okresie bożonarodzeniowym zmaga się z trudnościami i codziennie stawia czoła nowym wyzwaniom. Losy niedbającej o dwójkę dzieci matki alkoholiczki i ich ukochanej babci, małżeństwa marzące o posiadaniu potomków, zakochanej w chorym chłopaku nastolatki, niewiernego męża i innych łączą się w magiczny sposób w ciągu jednego grudniowego dnia. Życie bohaterów nie jest usłane różami. Często znajdują się w sytuacjach najgorszych z możliwych. Spośród wielu przedstawionych w powieści wątków najbardziej poruszył mnie ten dotyczący pani Krystyny – starszej kobiety, która poświęca całą siebie, aby zapewnić byt swoim wnukom. „Spełnione życzenia” to książka poruszająca trudne tematy – alkoholizm, choroby, zdradę, a nawet śmierć. Z całą pewnością autorka włożyła w tę książkę wiele różnorodnych emocji.

„Spełnione życzenia” to powieść na tzw. jeden wieczór. Duża ilość dialogów i niewielka ilość tekstu na stronie sprawiają, że czyta się ją naprawdę bardzo szybko. Co kilka stron akcja przenosi czytelnika w inne miejsce, do „kolejnego domu”. I właśnie to jest główny powód, który obniżył moją ocenę. Częste zmiany w śledzeniu losów nie dawały możliwości jakiegokolwiek przywiązania się do bohaterów. Historie nie były pogłębione – wyłącznie z krótkich opisów poznajemy sploty wydarzeń, które doprowadziły bohaterów do miejsc w jakich aktualnie się znajdują. Myślę, że mniejsza ilość bohaterów i poświęcenie im i ich historiom większej uwagi pozytywnie wpłynęłoby na moją opinię.
Podsumowując chciałabym dodać, że „Spełnione życzenia” to opowieść o ludzkich pragnieniach – pragnieniu miłości, ciepła, bliskości. To również historia pełna marzeń i bólu. Najnowsza książka Karoliny Wilczyńskiej pokazuje, że życie nie zawsze układa się po naszej myśli i powinniśmy doceniać to, co mamy. Dla jednych Święta Bożego Narodzenia bywają najpiękniejszym okresem w roku. Inni przeżywają wtedy osobiste tragedie. Widok pierwszej gwiazdki nie wywołuje na ich twarzach uśmiechu, a niektóre życzenia się nie spełniają.

„Spełnione życzenia” to wielowątkowa powieść ukazująca życie kilkunastu bohaterów. Każdy z nich w okresie bożonarodzeniowym zmaga się z trudnościami i codziennie stawia czoła nowym wyzwaniom. Losy niedbającej o dwójkę dzieci matki alkoholiczki i ich ukochanej babci, małżeństwa marzące o posiadaniu potomków, zakochanej w chorym chłopaku nastolatki, niewiernego męża i innych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Dziwna pogoda" to zbiór czterech nowel. Ich autorem jest amerykański pisarz Joe Hill. Przyznam szczerze, że bardzo rzadko zdarza mi się sięgać po tego typu książki. Horrory goszczą na moich listach książek przeczytanych sporadycznie, a zbiory opowiadań trafiają na nie z jeszcze mniejszą częstotliwością. Skąd więc wzięła się u mnie chęć na przeczytanie "Dziwnej pogody"? Otóż od razu po przeczytaniu opisu książki przyszedł mi do głowy serial,który wywarł na mnie duże wrażenie - "Czarne lustro". Krótkie streszczenia nowel idealnie wpasowały się w klimat wspomnianego serialu. Jako, iż wszystkie odcinki mam już dawno za sobą, pomyślałam, że zamiast ma szklanym ekranie przeniosę się w inne rzeczywistości za sprawą książki. Z pewnością nie można odmówić autorowi jednego - wyobraźni. Stworzone przez niego światy i zjawiska przyciągają uwagę i zainteresowanie. Dołączając do tego niepokojącą okładkę książki, można by rzec, że to idealne przynęta na czytelnika. Joe Hill i Wydawnictwo Albatros mnie na nią złapali. Tylko czy wśród niespotykanych zjawisk spowodowanych dziwną pogodą czułam się jak ryba w wodzie?
Tak jak wspomniałam wcześniej "Dziwna pogoda" to zbiór czterech nowel. Pierwsza z nich nosi tytuł "Zdjęcie" i to właśnie ona początkowo najbardziej zachęciła mnie do sięgnięcia po książkę w ogóle. Uważam, że opis "Zdjęcia" jest najbardziej intrygujący. Poznajemy młodego i doświadczającego ogromnej samotności chłopaka. Jego dotychczasowe życie ulegnie przemianie w momencie, gdy będzie musiał wykazać się odwagą i stawić czoła mężczyźnie z dziwnym aparatem fotograficznym w dłoni. Przeciwnik okazuje się być niezwykle trudny do pokonania, ponieważ wykonywane przez niego zdjęcia pozbawiają ludzi wspomnień i pamięci. Kolejna nowela to "Naładowany" - opowieść przepełniona fałszem i zakłamaniem. Ochroniarz pracujący w centrum handlowym z dnia na dzień osiąga bardzo dużą popularność wynikającą z dokonania wielkiego czynu - zabija on terrorystę. Okrzyknięty bohaterem mężczyzna poddaje się sławie i cieszy z takiego obrotu spraw. Pojawia się jednak dociekliwa dziennikarka, która dąży do poznania prawdy. Trzecią historią jest "Wniebowzięty". Jej głównym bohaterem jest młody mężczyzna, który podczas skoku ze spadochronem ląduje na chmurze wykazującej tajemnicze właściwości. Ostatnia nowela nosi tytuł "Deszcz". Dziwnym zjawiskiem są tutaj zbierające się nad ludźmi chmury, z których zamiast znanego ludziom deszczu padają ostre kolce. Jeśli ktoś nie znajdzie w porę schronienia, zginie.Strach o siebie i o bliskich jest tutaj na pierwszym miejscu. Wizja końca świata w tej noweli jest bardzo bliska czytelnikowi.

W pierwszym odczuciu byłam przekonana, ze najbardziej do gustu przypadnie mi "Zdjęcie". Okazało się jednak, że to "Naładowany" znalazł się na pierwszym miejscu. Historia ochroniarza i dziennikarki wciągnęła mnie najbardziej. I to właśnie od niej najtrudniej było mi się oderwać. Po dwóch ciekawych nowelach przyszła pora na "Wniebowziętego". Moim zdaniem jest to najsłabsza z opowieści. Nie zainteresowała mnie zupełnie. Od samego jej początku myślałam tylko o tym,ile stron pozostało jeszcze do jej zakończenia. Niestety, niesmak po słabej lekturze, jaką była trzecia nowela, rzucił cień na "Deszcz". Ostatnią nowelę czytałam przez pryzmat trzeciej.

Podsumowując "Dziwna pogoda" to ciekawa pozycja, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Polecam ją głównie ze względu na "Zdjęcie" i "Naładowanego". Choć ostatnie dwie nowele w mniejszym stopniu przypadły mi do gustu to uznaję tę książkę za ciekawą przygodę na mojej czytelniczej ścieżce.

"Dziwna pogoda" to zbiór czterech nowel. Ich autorem jest amerykański pisarz Joe Hill. Przyznam szczerze, że bardzo rzadko zdarza mi się sięgać po tego typu książki. Horrory goszczą na moich listach książek przeczytanych sporadycznie, a zbiory opowiadań trafiają na nie z jeszcze mniejszą częstotliwością. Skąd więc wzięła się u mnie chęć na przeczytanie "Dziwnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pierwszą książkę autorstwa Nicholasa Sparksa przeczytałam jeszcze w gimnazjum. Był to "Anioł Stróż". Od tamtej pory regularnie sięgam po powieści tego autora, ponieważ traktuje je jako bezpieczną przystań. Historie wychodzącą spod jego pióra uważam za pewnik. Nie zawodzą. Nicholas Sparks to moje lekarstwo na różne książkowe nieprzyjemności np. lektura bardzo słabej powieści czy czytelniczy kryzys. W przypadku najnowszej powieści Sparksa, która swoją premierę miała w październiku, po raz kolejny wróciłam bezpiecznie do portu. Jednak czy odnalazłam w nim wszystko, czego poszukiwałam?

Tym razem Nicholas Sparks rozpoczyna swoją powieść w inny sposób. Przyznam szczerze, że początkowo byłam lekko zagubiona. Na kilku pierwszych stronach znaleźć można wytłumaczenie pomysłu na fabułę i wprowadzenie we właściwą historię. Następnie autor usuwa się ze sceny i pozwala wkroczyć na nią dwójce głównych bohaterów - Hope i Tru.

Hope jest 36-letnią kobietą, która do tej pory była zadowolona ze swojego życia. Kochający chłopak i rodzina były wszystkim, czego potrzebowała. W jej życiu nadszedł jednak moment zmuszający ją do przeanalizowania swojej przeszłości i sprecyzowania planów na przyszłość. Hope wie, że pomimo sześcioletniego związku z obecnym partnerem, ślub jest wizją mglistą i odległą. Dodatkowym elementem negatywnie wpływającym na samopoczucie kobiety i jej bliskich jest poważna choroba ojca Hope. Chcąc zastanowić się nad swoim życiem i wszystkimi problemami kobieta postanawia spędzić kilka dni w nadmorskim domku w Sunset Beach - miejscu bliskim jej sercu i pełnym wspomnień z dzieciństwa. Tru - urodzony w Zimbabwe przewodnik Safari - również przyjeżdża do Sunset Beach. Mężczyzna pragnie poznać przeszłość swojej matki i po raz pierwszy spotkać się z ojcem. Losy tej dwójki krzyżują się i zmieniają ich na zawsze. Uczucie, które rodzi się w nich zaledwie w ciągu kilku dni zaskakuje ich samych. Dotychczasowe życie staje się bardzo odległe. Odnajdują w swoich ramionach miejsce, którego poszukiwali od dawna. Jednak będą musieli podjąć ważną decyzję - iść za głosem serca czy rozsądku?

Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy po odłożeniu "Z każdym oddechem" na półkę to - było wspaniale jak zawsze, ALE inaczej. Nie mogę ukryć, że w najnowszej powieści Nicholas Sparks poprowadził swoich czytelników inną ścieżką niż dotychczas. Odnosiłam wrażenie, że wszystko dzieje się jakby szybciej. Brakowało mi większej ilość "leniwych opisów" przeszłości bohaterów, ich rozterek, spotkań i rozmów. Oczywiście wszystkie wymienione elementy znajdowały się w powieści. Jednak tak jakby w innej formie. Myślę, że można śmiało powiedzieć, że "Z każdym oddechem" to okrojona wersja tego, co autor zazwyczaj serwuje czytelnikom. Po tak dużej ilości napisanych książek, pełnych emocjonujących romansów, Sparks potrzebował swojego rodzaju zmiany i do najnowszej powieści podszedł w inny sposób. Czy to źle? Moim zdaniem nie. Książkę czyta się naprawdę bardzo szybko. Akcja, jak to zawsze bywa w pozycjach tego autora, wciąga i trudno się od niej oderwać. Wystarczyły mi dwa niepełne dni na poznanie historii Tru i Hope. Za ogromny plus uznaję motyw Bratniej Duszy. Chciałabym mieć w swoim życiu możliwość przeczytania listów z takiej skrzynki. Pełnych ludzkich pragnień, lęków i tęsknot.
Chyba najlepszym określeniem moich rozbieganych myśli po lekturze "Z każdym oddechem" będzie stwierdzenie, że zabrakło mi znanej z wcześniejszych powieści Sparksa głębi. Wszystko zadziało się zbyt szybko i zbyt szybko rozwiązało. Mimo to uważam, że książka jest warta uwagi i mogę ją szczerze polecić. Osobiście planuję w najbliższym czasie sięgnąć ponownie po "Pamiętnik" i "Anioła Stróża". Nicholas Sparks to autor, którego powieści już zawsze będą pojawiały się na mojej liście książek przeczytanych. Świeże nowości, czy czytane po raz kolejny pozycje - bez różnicy. Do tej pory żaden autor romantycznych historii nie zdobył mojego zaufania w takim stopniu jak właśnie Nicholas Sparks. I za to mu dziękuję. Dobrze mieć dokąd wracać.

Pierwszą książkę autorstwa Nicholasa Sparksa przeczytałam jeszcze w gimnazjum. Był to "Anioł Stróż". Od tamtej pory regularnie sięgam po powieści tego autora, ponieważ traktuje je jako bezpieczną przystań. Historie wychodzącą spod jego pióra uważam za pewnik. Nie zawodzą. Nicholas Sparks to moje lekarstwo na różne książkowe nieprzyjemności np. lektura bardzo słabej powieści...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Tajemnica pod jemiołą” to trzecia i ostatnia część świątecznej serii „Kolekcja pod jemiołą” autorstwa Richarda Paula Evansa. Przed rozpoczęciem lektury „Tajemnicy…” nie miałam okazji zapoznać się z „Obietnicą pod jemiołą” ani z „Hotelem pod jemiołą”, czyli częścią pierwszą i drugą. Jednak podczas czytania w żaden sposób tego nie odczułam. Z tego powodu uważam, że można czytać tę powieść jako niezależną od pozostałych części książkę.
Głównym bohaterem „Tajemnicy pod jemiołą” jest Alex, który po rozwodzie musi poukładać sobie życie na nowo. Praca i znajomi nie są w stanie załatać powstałej w wyniku zburzenia uporządkowanej codzienności dziury w sercu mężczyzny. Zranione uczucia i zakłócony spokój powodują, że Alex za wszelką cenę chce poznać kogoś, kto będzie w stanie zrozumieć jego samotność. Przypadkiem trafia na blog prowadzony przez kobietę o inicjałach LBH. Przepełnione smutkiem wpisy sprawiają, że Alex pragnie poznać ich autorkę. Jej wzruszające, zamieszczane na blogu listy do wszechświata poruszają nie tylko serce mężczyzny. Docierają również do jego duszy i budzą uśpioną wrażliwość. Alex postanawia odnaleźć tajemniczą LBH. W tym celu wyrusza w podróż do niewielkiego, zaśnieżonego miasteczka na drugim końcu kraju. Musi zdążyć przed końcem roku, a dni mijają bardzo szybko…

„Tajemnica pod jemiołą” to idealna lektura na okres bożonarodzeniowy. Pokazuje jak silnym uczuciem jest miłość, przenosi czytelnika do zaśnieżonego miasteczka i pozwala poczuć jego magię. Książkę czyta się lekko i szybko, ponieważ rozdziały są bardzo krótkie. Myślę, że w przedświątecznym, pełnym przygotowań okresie można uznać to za bardzo duży plus. Czytelnik wraz z głównym bohaterem angażuje się w poszukiwania tajemniczej LBH, towarzyszy mu w zabawnych sytuacjach, które podczas sprawdzania kolejnych adresów z listy pojawiają się na drodze mężczyzny, a w efekcie również pragnie poznać kobietę. Myślę, że miałabym więcej przyjemności z odkrywania tej historii, gdybym zbyt wcześnie nie domyśliła się rozwiązania – jest to jeden z dwóch minusów, na które niestety muszę zwrócić uwagę. Drugim z nich jest zakończenie sprawiające wrażenie napisanego w pośpiechu, nie do końca przemyślanego i niesatysfakcjonującego. Z wielką chęcią czytam opinie innych, ponieważ jak wiadomo – ilu czytelników, tyle emocji i na każdym zakończenie wywrze inne wrażenie. Oprócz minusów książce należy przyznać również wiele plusów – za lekkość, za możliwość przeniesienia się w piękne zaśnieżone miejsca, za zaangażowanie w rozwiązanie tytułowej tajemnicy oraz za świąteczny nastrój. Jeśli nie czytaliście jeszcze żadnej książki Evansa to nic nie stoi na przeszkodzie, żebyście zaczęli właśnie od „Tajemnicy pod jemiołą”. Będzie to wymarzona lektura na świąteczny czas, a może trafiony prezent na Mikołajki lub pod choinkę. Osobiście polecam również „Stokrotki w śniegu”.

„Tajemnica pod jemiołą” to trzecia i ostatnia część świątecznej serii „Kolekcja pod jemiołą” autorstwa Richarda Paula Evansa. Przed rozpoczęciem lektury „Tajemnicy…” nie miałam okazji zapoznać się z „Obietnicą pod jemiołą” ani z „Hotelem pod jemiołą”, czyli częścią pierwszą i drugą. Jednak podczas czytania w żaden sposób tego nie odczułam. Z tego powodu uważam, że można...

więcej Pokaż mimo to