Ana Roberto Santiago 7,6
ocenił(a) na 83 lata temu Znakomity wciągający thriller prawniczy rzucający wiele światła na skomplikowany świat wymiaru sprawiedliwości. Choć to czytadło ogromnych rozmiarów(prawie 1000 stron),a ni przez chwilę nie odniosłem wrażenia, że czegoś jest za dużo. Przeciwni, wszystko co dzieje się w powieści ma swoje uzasadnione miejsce w konstrukcji fabularnej utworu.
Bohaterka i narratorka powieści 43 – letnia adwokatka Ana Tramel, nie bez kozery przezwana na tym portalu hiszpańską Chyłką, wykazuje wiele podobieństw do protagonistki cyklu powieściowego Remigiusza Mroza. Też jest chytrą, jadowitą prawniczką, biczem na sądy, też ma kłopoty z alkoholem(i dodatkowo lekami psychotropowymi) i lubi seks ze znacznie młodszymi partnerami. W jej życiu jednak wydarzyły się bardzo traumatyczne zdarzenia, o czym czytelnik dowiaduje się w czasie lektury. Sprawa, którą zajmuje się na kartach powieści Ana Tramel , jest powikłana i mroczna, a czasie procesu wydarzy się wiele niespodziewanych rzeczy, o których na razie sza. Tym co dla mnie w tej książce było nowością, to ukazanie świata nałogowych hazardzistów, o którym dotąd niewiele słyszałem. A to naprawdę rujnujące życie uzależnienie, którego skutki mogą być katastrofalne. Na co przykład znajdujemy w powieści.
Powieść hiszpańskiego pisarza daje także możliwość przyjrzenia się pokrętnym mechanizmom prawa, które ma być, jak słyszałem z ust pewnego sędziego w amerykańskim filmie, „próbą przyzwoitości”. Doprawdy okazuje się, że w tym światku przyzwoitość występuje w śladowych
ilościach i nawet jeśli ostatecznie zwycięża, nie zawsze dochodzi do tego prostą drogą. Dla mnie, jako dla laika prawo jawi się jako pełen pułapek labirynt, w którym potrafią poruszać się nieliczni. Co jest umiejętnością zawodową adwokatów czyli osób specjalnie w tym celu kształconych.
Zazwyczaj rzadko daję więcej niż 7 gwiazdek kryminałom, thrillerom i innym produktom literatury popularno – sensacyjnej. Tu zdecydowałem się dlatego, że to książka inteligentna i zaskakująca, której lektura żywo mnie pochłonęła przez szereg dni. Wytknę tylko jedną nieścisłość natury farmakologicznej. Paroksetyna, którą z takim uporem łyka Ana należy do leków antydepresyjnych, A te, by rozpoczęły swoje poprawiające nastrój działanie trzeba przyjmować co najmniej tydzień. Co innego diazepam, który działa natychmiast. Dlatego doraźne zażywanie paroksetyny jest bez sensu.