-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2021-11-11
2020-01-06
2019-11-25
2019-11-10
2018-11-01
2018-10-26
2018-06-01
Wszystkie krótkie felietony w punkt, co sprawia, że pożera się w ułamku sekundy. Interesujące ilustracje. Pytanie tylko, że warto wydać na tę składankę tyle samo, ile na książkę, z którą spędzimy trochę dłużej niż dwie godziny. Drodzy Czytelnicy, na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami. :)
Wszystkie krótkie felietony w punkt, co sprawia, że pożera się w ułamku sekundy. Interesujące ilustracje. Pytanie tylko, że warto wydać na tę składankę tyle samo, ile na książkę, z którą spędzimy trochę dłużej niż dwie godziny. Drodzy Czytelnicy, na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami. :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-03-07
2018-01-31
Ludzie wprost uwielbiają „gdybać”. Jeśli „gdybanie” stałoby się dyscypliną sportową, myślę, że szybko wspięlibyśmy się na podium zgarniając wszystkie złote medale i nie dając konkurentom czasu na oddech. „Co by było gdyby” to pytanie, które zadaje Zygmunt Miłoszewski w swojej najnowszej książce i choć sam tytuł zdaje się być odpowiedzią to wcale nie jest oczywistym, że byłoby „Jak zawsze”.
Bohaterami książki Miłoszewskiego są mąż i żona - małżeństwo z wieloletnim stażem, które w 2013 roku obchodzi 50. rocznicę swojego pierwszego zbliżenia. Ból w stawach, sterty leków na szafce nocnej i głowa pełna myśli, czy można było przeżyć to życie lepiej. Jakie jest ich zdziwienie, kiedy po upojnej nocy budzą się 50 lat młodsi. Jest rok 1963 a Warszawa nie komunistyczna tylko niczym francuski dwór chłonie kulturę zachodu. Czy to sen, czy szansa na „lepsze” przeżycie swojego życia.
W tym przypadku komedia romantyczna to gatunek, który składa się z drobnych śmiesznych sytuacji dając w efekcie olbrzymi, wielowymiarowy obraz - refleksyjny, czasami smutny, mieniący się przeróżnymi ludzkimi emocjami.
„Jak zawsze” to prawdziwe objawienie dla fanów takich filmów jak np. „Ile waży koń trojański?” Juliusza Machulskiego i jednocześnie powieść, która aż prosi się o uwagę reżyserów i producentów filmowych. Nie wiem tylko, czy ktokolwiek byłby w stanie oddać równie znakomicie rys alternatywnej Warszawy, w której najbardziej brakowało Pałacu Kultury i Nauki.
„Jak zawsze” to powieść, która idealnie wpisała się w moją wrażliwość. Jestem niepoprawną romantyczką i przez cały czas trwania powieści żyłam nadzieją, że miłość zwycięży niezależnie od tego na jakim tle historycznym zaistnieje.
Zygmunt Miłoszewski weryfikuje wybory swoich bohaterów dając im jednocześnie po raz drugi młodość i wiedzę sięgającą 50 lat w przyszłość. Chyba na tym polega sukces tej książki, że wszyscy skrycie w pewnym wieku marzymy o tym, żeby cofnąć czas i przeżyć swoje życie inaczej, bardziej intensywnie i nie popełniać pewnych błędów. Zygmunt Miłoszewski w „Jak zawsze” pokazuje nam jednak, że często idealizujemy życiowe ścieżki, które porzuciliśmy na rzecz innych. Życie, które przeżyliśmy jest najlepsze z prostego powodu - bo jest nasze.
Jak zawsze nie uczymy się na błędach, jak zawsze zakochując się, wkładamy różowe okulary. Jak zawsze jesteśmy narodem podzielonym, marnującym dziejowe szanse, mądrym po szkodzie. Zygmunt Miłoszewski postawił nam niezwykle trafną diagnozę, szkoda tylko, że na tę chorobę nie ma lekarstwa.
Gorąco polecam.
www.NiebieskaObwoluta.blogspot.com
Ludzie wprost uwielbiają „gdybać”. Jeśli „gdybanie” stałoby się dyscypliną sportową, myślę, że szybko wspięlibyśmy się na podium zgarniając wszystkie złote medale i nie dając konkurentom czasu na oddech. „Co by było gdyby” to pytanie, które zadaje Zygmunt Miłoszewski w swojej najnowszej książce i choć sam tytuł zdaje się być odpowiedzią to wcale nie jest oczywistym, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-01-15
2017-12-21
2017-07-29
2017-07-17
2016-08-01
2015-12-07
2015-01-16
(...) Bohater „Apatii” jest najprościej mówiąc idealistą. Jak sam siebie określił, „zawsze będzie wierzył w to, co uważa za dobre”, a „wiara w człowieka od zawsze była dla niego wartością nadrzędną”. Nikogo nie dziwi więc fakt, że praca w jednej z największych korporacji jest niczym zamknięcie w ciasnej klatce. Narrator już od pierwszych stron daje się poznać jako wrażliwy obserwator rzeczywistości, którego drażnią materialiści, gonitwa za pieniądzem i który każdego dnia zadaje sobie pytanie: dokąd zmierza ten świat?
A świat według Michała Kowalczyka zmierza donikąd. Ludzie zaprogramowani są tylko na osiąganie sukcesów, zarabianie pieniędzy i bieg w nieustannym wyścigu szczurów. „Apatia” jest więc spowiedzią człowieka, który jako jedyny dostrzegł upadek wartości duchowych wśród współczesnych ludzi.
Narrator czuje apatię i bezsilność, a my razem z nim. Książka jest smutna, a zarazem prawdziwa i przede wszystkim skłania do refleksji. Smutna dlatego, że bezimienny bohater nie czuje radości w momencie, gdy posiada pewien status społeczny, pracę i kontakty, ale dopiero wtedy, gdy zostaje zwolniony i w ciągu kilku lat staje się bezdomny. Bezdomność choć jest synonimem upadku z drabiny społecznej, jest także poszukiwaną przez bohatera wolnością.
„Apatia” stanowi panoramę współczesnego świata stworzoną przez idealistę i jednocześnie pesymistę. Surowa ocena, którą wydał narrator jest interesująca i daje do myślenia. Książka ta, poniekąd zarzuca nam, że jesteśmy widzami spektaklu o nazwie „Życie” i oglądamy go z opaską na oczach...
www.NiebieskaObwoluta.blogspot.com
(...) Bohater „Apatii” jest najprościej mówiąc idealistą. Jak sam siebie określił, „zawsze będzie wierzył w to, co uważa za dobre”, a „wiara w człowieka od zawsze była dla niego wartością nadrzędną”. Nikogo nie dziwi więc fakt, że praca w jednej z największych korporacji jest niczym zamknięcie w ciasnej klatce. Narrator już od pierwszych stron daje się poznać jako wrażliwy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-12-18
2014-11-09
2014-10-24
W 2014 roku pewien wirus zaczyna rozprzestrzeniać się w zastraszającym tempie. 20 lat później rodzeństwo Georgia i Shaun Masonowie, którzy są blogerami oraz dziennikarzami wybranymi do uczestniczenia jako niezależne media w kampanii wyborczej pewnego senatora, chyba nie zdają sobie sprawy, jaką cenę mogą zapłacić za pracę w tym zawodzie.
Trzeba zaznaczyć, że to co stworzyła Mira Grant to szalona wizja przyszłości. Opis rzeczywistości z perspektywy głównych bohaterów jest niezwykle przekonujący, choć jednocześnie odebrałam go jako coś chaotycznego. Pełno tu żywych trupów, które zostały wykorzystane jako marionetki do politycznych rozgrywek. W „Feed” nie zabraknie także „kosmicznych urządzeń”, dużej dawki nauki, jaką jest medycyna i organizacji życia społecznego podporządkowanej atakom zombie.
Co do samych bohaterów, mimo iż są rodzeństwem, są też bardzo różni - można by rzec, jak ogień i woda. Zarówno Georgia jak i Shaun to mocne charaktery. Wydaje nam się, że niemal niezniszczalne. Ta kreacja osobowości bohaterów jest z pewnością celowa, aby zwiększyć efekt zaskoczenia przy końcu pierwszego tomu.
Wizja końca świata jest interesująca, a świat w którym na bohaterów czyha mnóstwo niebezpieczeństw wciąga. Mimo wszystko, akcja mogłaby być bardziej skondensowana, bo ostatnie strony dłużyły mi się niemiłosiernie.
Siódemka jest optymalną oceną dla tej książki i pokazuje moje zaciekawienie kontynuacją, czyli „Deadline”. Mam nadzieje, że w niej znajdę także mnóstwo ironii i czarnego humoru.
www.NiebieskaObwoluta.blogspot.com
W 2014 roku pewien wirus zaczyna rozprzestrzeniać się w zastraszającym tempie. 20 lat później rodzeństwo Georgia i Shaun Masonowie, którzy są blogerami oraz dziennikarzami wybranymi do uczestniczenia jako niezależne media w kampanii wyborczej pewnego senatora, chyba nie zdają sobie sprawy, jaką cenę mogą zapłacić za pracę w tym zawodzie.
Trzeba zaznaczyć, że to co...
Każdy z nas odczuł kiedyś ogromną ciekawość tego, co może nas spotkać po śmierci. Jeśli nie była to ciekawość o fundamentach religijnych, to z pewnością wynikała ze zwyczajnej ludzkiej, niepohamowanej dociekliwości. Zainteresowanie to wzmaga się, gdy tracimy bliską osobę. Zastanawiamy się wówczas, czy będzie nas obserwować z tego drugiego świata, a może nawet wspierać w trudnych chwilach. Niewykluczone, że możemy mieć nadzieję na powtórne spotkanie w przyszłości, w zupełnie innym świecie. Dla wszystkich tych, którzy choć przez moment zastanawiali się, jak może wyglądać życie po życiu, Mitch Albom stworzył książkę „Pięć osób, które spotykamy w niebie” i zawarł w niej wizję oderwaną od religii, aniołów i złych duchów, przedstawiając niebo jako miejsce, w którym spotykamy jedynie te osoby, które miały na nasze życie znaczący wpływ, lub postaci, których losy bardzo zmieniły się pod naszym wpływem.
Najbardziej pasjonującym motywem w opowieści Alboma jest transcendencja. Okazuje się, że aby w pełni zrozumieć treść swojego życia, trzeba wyjść poza własne rozumienie świata i spojrzeć na własne losy z perspektywy innych ludzi. Choć to trudne emocjonalnie i duchowo, bo często w ten sposób dociera do nas, jak bardzo raniliśmy innych ludzi, to ostatecznie otrzymujemy pełne i obiektywne wyobrażenie na temat swojego życia.
„Pięć osób, które spotykamy w niebie” to refleksja na temat tego, jakimi ludźmi jesteśmy i jak zostaniemy zapamiętani. Mnóstwo w niej wzruszających retrospekcji i traumatycznych wspomnień. Choć miejscem akcji jest niebo, to sama treść bardziej odnosi się do życia na ziemi. Historia Eddiego uświadamia nam, że nic nieznaczące dla nas rzeczy i wydarzenia, mogą w diametralny sposób odmienić życie innych ludzi. Jeśli można by było wybrać sobie ulubioną wizję życia pozagrobowego, to bardziej przemawia do mnie świat stworzony przez Alboma, gdzie przebaczenie gra pierwsze skrzypce, aniżeli rajski ogród z tańczącymi aniołkami.
„Pięć osób, które spotykamy w niebie”, to jedna z tych historii, która pomimo niespełna dwustu stron zawiera w sobie potężną dawkę emocji. Jej przeczytanie skutkuje jakimś ukojeniem i uspokojeniem duszy. Polecam serdecznie.
www.NiebieskaObwoluta.blogspot.com
Każdy z nas odczuł kiedyś ogromną ciekawość tego, co może nas spotkać po śmierci. Jeśli nie była to ciekawość o fundamentach religijnych, to z pewnością wynikała ze zwyczajnej ludzkiej, niepohamowanej dociekliwości. Zainteresowanie to wzmaga się, gdy tracimy bliską osobę. Zastanawiamy się wówczas, czy będzie nas obserwować z tego drugiego świata, a może nawet wspierać w...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to