-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2020-09-28
2018-11-17
2018-12-23
2018-12-14
2018-11-15
2018-11-14
2018-11-01
2018-10-26
2018-09-23
2018-08-19
„Kręgi” to bardzo dobry, sprawnie pod względem fabuły skonstruowany kryminał, który czytało się lekko i z przyjemnością, o ile sam temat - dotyczący zbrodni - na to pozwalał. Bohaterowie książki Zbigniewa Zborowskiego są charakterystyczni i nieprzewidywalni a oprócz ich życia zawodowego, jesteśmy również świadkami ich codziennych, prywatnych problemów. Samotny detektyw, były policjant - Bartosz Konecki - ma w sobie wrodzoną ciekawość i umiejętność zadawania trafnych pytań. Potrafi także podążać za właściwymi śladami w odróżnieniu od swoich kolegów po fachu.
Nie spodziewałam się, że historia Zbigniewa Zborowskiego tak mnie wciągnie. Co więcej, autor wielokrotnie celowo mylił moje tropy i podejrzenia, tym większa moja satysfakcja, że na moment przed ostatecznym rozwiązaniem zagadki odkryłam zabójcę. Będąc przy końcu „Kręgów” uświadomiłam sobie, że twórca bardzo delikatnie i w sposób nienarzucający się dał nadzieję, na kontynuację tej historii. Jeśli ponownie kryminalną zagadkę będzie rozwiązywał detektyw Bartosz Konecki, to również chcę mieć w tym swój udział - czytelniczy udział. Polecam serdecznie.
www.NiebieskaObwoluta.blogspot.com
„Kręgi” to bardzo dobry, sprawnie pod względem fabuły skonstruowany kryminał, który czytało się lekko i z przyjemnością, o ile sam temat - dotyczący zbrodni - na to pozwalał. Bohaterowie książki Zbigniewa Zborowskiego są charakterystyczni i nieprzewidywalni a oprócz ich życia zawodowego, jesteśmy również świadkami ich codziennych, prywatnych problemów. Samotny detektyw,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-05
2018-07-22
(...) Przy okazji „Drzewa migdałowego” pisałam, że literatura służy do wyższych celów aniżeli tylko do zapewnienia satysfakcji i radości czytelnikowi. Mam takie same odczucia w przypadku tej książki. Losy głównych bohaterów splatają się i choć w każdym rozdziale poznajemy odmienną historię, to łącznie tworzą spójną, wzruszającą powieść, która jest historią konfliktu na jednej ziemi, po dwóch różnych stronach barykady. Choć bohaterami są młodzi ludzie, to mają większą świadomość wspólnoty i potrzeby zażegnania wojny niż ich rodzice, nauczyciele, dziadkowie i ludzie których moglibyśmy określić mianem autorytetu. Mnóstwo jest w nich potrzeby zrozumienia i otwarcia się na ludzi, którzy w przeszłości skrzywdzili ich pradziadków i dziadków.
„Oblubienica morza” to książka bardzo wzruszająca, niosąca ogromny ładunek emocji, przy którym nie sposób nie uronić łzy. Michelle Corasanti wraz z Jamalem Kanj pokazuje jak piękna jest miłość ponad podziałami, na przekór całemu światu, oddając bardzo realnie rzeczywistość palestyńsko-żydowskiego konfliktu. Polecam Wam tę książkę nie dlatego, że Was wzruszy i będziecie podczas czytania płakać, ale dlatego przypomina o istniejącej niesprawiedliwości świata i o tym, że są miejsca na ziemi, gdzie ludzie muszą walczyć o prawo do miłości. To książka, która wyrywa nas z ciepłego fotela, a jednocześnie uczy nas jak go docenić. Polecam gorąco.
www.NiebieskaObwoluta.blogspot.com
(...) Przy okazji „Drzewa migdałowego” pisałam, że literatura służy do wyższych celów aniżeli tylko do zapewnienia satysfakcji i radości czytelnikowi. Mam takie same odczucia w przypadku tej książki. Losy głównych bohaterów splatają się i choć w każdym rozdziale poznajemy odmienną historię, to łącznie tworzą spójną, wzruszającą powieść, która jest historią konfliktu na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-07-29
2018-07-17
Na świecie mamy setki, jeśli nie tysiące nieuleczalnych chorób, przez które ludzie umierają każdego dnia a naukowcy jeszcze nie znaleźli sposobu, aby stawić im czoła. Wystarczy tylko spojrzeć na nasze własne rodziny, ilu jej członków w ostatniej dekadzie, czy dwóch przegrało w starciu ze złośliwym guzem. Każda z takich sytuacji to odrębna, dramatyczna historia dla osób bliskich a przede wszystkim dla samej osoby dotkniętej chorobą. Nie sposób z tych wszystkich przypadków wybrać tego najsmutniejszego i najbardziej tragicznego, ale moje serce najbardziej płacze jeśli umiera matka i pozostawia swoje małe dzieci oraz gdy dziecko umiera matce, pozbawiając ją szansy do zobaczenia pięknego procesu wkraczania do dorosłości. Z tym drugim przypadkiem mamy do czynienia w książce „Niebo na własność”.
Narratorem w tej książce jest głowa rodziny, stąd może nam się wydawać, że sama relacja jest pozbawiona charakterystycznej dla kobiet wrażliwości czy dramatyzmu. Rob opisuje ze szczegółami przebieg wydarzeń, powracając często do chwil, gdy poznał matkę Jacka i do momentów poronień i starania się o dziecko. Z tego opisu wyłania się postać rodziny, dla której to właśnie dziecko jest dopełnieniem szczęścia. Rob i Anna to partnerzy, ale nie partnerzy idealni. Po tych wszystkich ciężkich doświadczeniach, w ich relacji nieunikniony stał się kryzys. Właśnie dlatego uważam, że „Niebo na własność” to nie książka tylko i wyłącznie o śmierci, ale przede wszystkim o relacjach międzyludzkich i o tym, że tylko razem, mając oparcie w drugiej osobie, jesteśmy w stanie przezwyciężyć wszystkie najgorsze przeszkody, jakie przygotowuje dla nas los.
„Niebo na własność” to opowieść emocjonalna, wzruszająca i ciepła, do której często powraca się myślami. Książka Luke Allnut'a jest niczym wspomnieniowa relacja. Chciałoby się, aby życie zatrzymało się na tych wspomnieniach i aby człowiek nie musiał stawiać czoła chorobie i rodzinnej tragedii. Niestety czas płynie nieubłaganie a rzeczywistość jest brutalna. „Niebo na własność” to lektura idealna jeśli mamy na tyle wolnego czasu, aby się na niej w pełni skupić a nawet przy niej wzruszyć. Można w tym miejscu zapytać: choroba dziecka? Śmierć? Nic odkrywczego. Otóż bardzo odkrywcze, bo każda taka historia wyzwala w różnych ludziach różne emocje. Zachęcam Was do tego, abyście przy tej lekturze wyzwolili swoje pokłady wzruszeń. Pamiętajcie, że w tej książce autentyczność jest na pierwszym planie. Śmierć czeka każdego z nas a to o czym pisze Luke Allnut to nie tylko strata, ale przede wszystkim ogromna miłość. Polecam
www.NiebieskaObwoluta.blogspot.com
Na świecie mamy setki, jeśli nie tysiące nieuleczalnych chorób, przez które ludzie umierają każdego dnia a naukowcy jeszcze nie znaleźli sposobu, aby stawić im czoła. Wystarczy tylko spojrzeć na nasze własne rodziny, ilu jej członków w ostatniej dekadzie, czy dwóch przegrało w starciu ze złośliwym guzem. Każda z takich sytuacji to odrębna, dramatyczna historia dla osób...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-07-08
Małomiasteczkowy klimat to wprost wymarzone otoczenie dla kryminałów, thrillerów czy powieści z nutą psychologiczną w tle. Tak naprawdę już od początku autorka wskazuje nam palcem idealnego kandydata na mordercę. Z jednej strony robi to po to, żebyśmy mogli w pełni skupić się na psychologicznej stronie bohaterów. Z drugiej bawi się z nami i ostatecznie nieco burzy nasze wyobrażenia przy końcu lektury.
Główną bohaterkę trapi mnóstwo demonów. Camille Preaker nie da się lubić. Ciężkie dzieciństwo, okaleczanie się, alkoholizm i spora doza rozwiązłości. Mimo wszystko jej trudne życie wciąga jak magnes. Usilnie chcemy się dowiedzieć, czy poradzi sobie ze swoimi złymi duchami, czy może pójdzie na dno.
Gillian Flynn potrafi z każdą stroną dozować napięcie. Ale nie da się ukryć, że „Ostre przedmioty” są książką słabszą od „Zaginionej dziewczyny” i do tego powieścią mówiąc krótko: nierówną.
Przede wszystkim „Ostre przedmioty” są smutną opowieścią o rozpadzie rodziny. O tym, jak niezdrowe, wypaczone relacje między najbliższymi potrafią przechodzić z pokolenia na pokolenie. Sama warstwa kryminalna jest przeciętna, ale za to ujęcie psychologiczne na długo pozostaje w pamięci czytelnika. Bardziej niż trupów przeraziłam się obrzydliwych, brutalnych i smutnych relacji międzyludzkich. To właśnie z powodu wspomnianej warstwy psychologicznej polecam Wam tę książkę i nie mogę doczekać się serialowej wersji „Ostrych przedmiotów” z Amy Adams w roli głównej.
www.NiebieskaObwoluta.blogspot.com
Małomiasteczkowy klimat to wprost wymarzone otoczenie dla kryminałów, thrillerów czy powieści z nutą psychologiczną w tle. Tak naprawdę już od początku autorka wskazuje nam palcem idealnego kandydata na mordercę. Z jednej strony robi to po to, żebyśmy mogli w pełni skupić się na psychologicznej stronie bohaterów. Z drugiej bawi się z nami i ostatecznie nieco burzy nasze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-06-30
Dwie kobiety, jeden mężczyzna. Jedna z nich wnosi do rodzinnego gniazda pieniądze, nowoczesność i nieujarzmiony charakter, a druga zaściankowość, tradycje i swojskość.
Czy taki układ ma rację bytu?
W mojej opinii nie, dlatego książkę Anny Fryczkowskiej rozpatruję w kategoriach literackich fikcji. Jednocześnie jestem pełna podziwu dla takiego pomysłu. Żony jednego męża to nie tylko książka o bigamii. Autorka bardziej skupia się na ukazaniu relacji między głównymi bohaterkami. Na próżno wypatrywać można tu zazdrości, chęci zemsty i wzajemnego zniszczenia.
Jak się okazuje koegzystencja bohaterek jest silniejsza od ich relacji z jedynym mężczyzną w związku. To właśnie ten aspekt najbardziej zszokował mnie w książce.
Anna Fryczkowska śledzi swoich bohaterów w różnych przestrzeniach czasowych, dając możliwość do ich wielowymiarowego poznania. Trzeba przyznać, że w pełni jej się to udało. Choć w głębi duszy ma się świadomość, że bohaterowie postępują wbrew podstawowym zasadom przyzwoitości, to po skończonej lekturze mamy w ręku całą garść solidnych powodów, aby ich usprawiedliwić.
Ta książka pozwala spojrzeć na fundamentalne aspekty naszego życia z zupełnie innej strony.
www.NiebieskaObwoluta.blogspot.com
Dwie kobiety, jeden mężczyzna. Jedna z nich wnosi do rodzinnego gniazda pieniądze, nowoczesność i nieujarzmiony charakter, a druga zaściankowość, tradycje i swojskość.
Czy taki układ ma rację bytu?
W mojej opinii nie, dlatego książkę Anny Fryczkowskiej rozpatruję w kategoriach literackich fikcji. Jednocześnie jestem pełna podziwu dla takiego pomysłu. Żony jednego męża...
2018-06-11
Byłam więc głodna nowej powieści Kinga. Głodna dobrego horroru, w którym jest mnóstwo znaków zapytania, niedopowiedzeń i chwil grozy. I "Outsider" zaspokoił moją potrzebę. (...)
O ile w klasycznym kryminale wytrawny czytelnik już po pierwszych stu stronach potrafi dostrzec schemat i wytypować potencjalnych sprawców, o tyle w "Outsiderze" to zadanie jest wybitnie utrudnione. Jeden bohater, który zostawia ślady DNA w jednym miejscu, natomiast w drugim zostaje uwieczniony na kamerach monitoringu, co pozwala mu mieć alibi nie do obalenia. Zarówno dowody oskarżające głównego bohatera są nie do odrzucenia, jak i te dzięki którym może zostać uniewinniony. Jest to sytuacja absurdalna i totalnie pozbawiona logiki. Czy ktoś wrabia Terry'ego Maitlanda. Jeśli tak, to jak radzi sobie z podkładaniem dowodów takich jak DNA? A może to działanie siły wyższej?
Najnowsza książka Kinga jest mocna i odrażająca. Dobrze po nią sięgnąć, mając za sobą trylogię "Pan Mercedes", bo w pewnym momencie "Outsidera" natrafiamy na Holly Gibney, bohaterkę znaną właśnie z "Pana Mercedesa", "Znalezione nie kradzione" oraz "Koniec warty". Holly sprawia, że śledztwo w książce nabiera tempa. Nowa bohaterka rozkwita i nabiera pełni odwagi i motywacji do działania. Nie da się ukryć, że "Outsider" to w połowie zgrabny kryminał a w połowie przerażający horror ze szczyptą fantastyki. W całej książce do wad mogę zaliczyć tylko konstrukcję zakończenia. Liczyłam, że będzie ono bardziej spektakularne.
Niemniej jednak pisząc o "Outsiderze" nie warto czepiać się detali, bo w całości jest to książka bardzo pobudzająca i podkręcająca wyobraźnię. Stephen King mnie nie zawiódł i zapewnił książkową ucztę na minimum pięć letnich wieczorów. Było warto - gorąco polecam.
www.NiebieskaObwoluta.blogspot.com
Byłam więc głodna nowej powieści Kinga. Głodna dobrego horroru, w którym jest mnóstwo znaków zapytania, niedopowiedzeń i chwil grozy. I "Outsider" zaspokoił moją potrzebę. (...)
O ile w klasycznym kryminale wytrawny czytelnik już po pierwszych stu stronach potrafi dostrzec schemat i wytypować potencjalnych sprawców, o tyle w "Outsiderze" to zadanie jest wybitnie...
2018-06-24
2018-06-01
Wszystkie krótkie felietony w punkt, co sprawia, że pożera się w ułamku sekundy. Interesujące ilustracje. Pytanie tylko, że warto wydać na tę składankę tyle samo, ile na książkę, z którą spędzimy trochę dłużej niż dwie godziny. Drodzy Czytelnicy, na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami. :)
Wszystkie krótkie felietony w punkt, co sprawia, że pożera się w ułamku sekundy. Interesujące ilustracje. Pytanie tylko, że warto wydać na tę składankę tyle samo, ile na książkę, z którą spędzimy trochę dłużej niż dwie godziny. Drodzy Czytelnicy, na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami. :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-05-14
Akcja „Pułapki” toczy się w zimnej i ponurej Islandii. Główna bohaterka, niegdyś żona i matka, odkąd wdała się w romans z kobietą musi walczyć o prawa do opieki nad synem i poprawę swojej sytuacji finansowej. Sonja staje się przemytniczką i niestety szybko przekonuje się, że po wejściu do tego świata nie ma odwrotu.
Tutaj zaczyna się tytułowa pułapka.
To, co szczególnie spodobało mi się w tej książce, to sposób budowania akcji. Thriller wcale nie musi bazować na rozlewie krwi, pościgach i wybuchach, największy dramatyzm tworzą trudne decyzje, splecione ze sobą emocje i zagadka. Dobrze, że w tej książce postawiono na emocjonalną warstwę, bo gdyby nie to, główną bohaterkę moglibyśmy oceniać jedynie przez pryzmat bycia osobą biseksualną. Nie ukrywam, że wszystkie dialogi w tej książce były wybitne i na wysokim poziomie, ale jestem w stanie je wybaczyć dzięki kryminalnej warstwie. Wydaje mi się, że warsztatowo autorka nie ukazała jeszcze pełni swoich możliwości. Potrafi zgrabnie manipulować charakterami, każdy z nich coś sobą reprezentuje i nie jest tylko „wypełniaczem” stron. Czytając tę pozycję, czułam jak główna bohaterka staje się z godziny na godzinę coraz bardziej osaczona. Udzielały mi się jej emocje. Zakończenie jest najbardziej emocjonujące z całej książki i daje nadzieję na naprawdę dobrą kontynuację. Liczę na to, że ona również wpadnie w moje dłonie. Polecam Wam serdecznie.
www.NiebieskaObwoluta.blogspot.com
Akcja „Pułapki” toczy się w zimnej i ponurej Islandii. Główna bohaterka, niegdyś żona i matka, odkąd wdała się w romans z kobietą musi walczyć o prawa do opieki nad synem i poprawę swojej sytuacji finansowej. Sonja staje się przemytniczką i niestety szybko przekonuje się, że po wejściu do tego świata nie ma odwrotu.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTutaj zaczyna się tytułowa pułapka.
To, co szczególnie...