Apatia Michał Kowalczyk 8,3
![Apatia](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/243000/243836/350034-352x500.jpg)
ocenił(a) na 79 lata temu Wszyscy dzisiaj za czymś gonimy, nie zadając sobie przy tym trudu, aby rozejrzeć się wokół. Ze swojej drogi spychamy wszystkie przeszkody, mknąc jak tarany i nie oglądając się za siebie. Nie mamy czasu, aby się zatrzymać i pomóc komuś, kto nas potrzebuje, czy okazać mu życzliwość. Ogarnia nas znieczulica, absolutna niewrażliwość na cudze losy. Powoli stajemy się górą mięsa pozbawioną duszy i serca, jednak wciąż oddychającą. Choć jesteśmy najwyższymi istotami na Ziemi, zmieniamy się w marionetki ciągnięte za sznurki przez wielkie korporacje, które zyskują status należny Bogu.
Lubię czytać książki młodych i nieznanych autorów, bo, dotychczas, jestem przez nich pozytywnie zaskakiwana. Są to ludzie, którzy mają coś do powiedzenia i potrafią to przekazać w sposób nietuzinkowy. Michał Kowalczyk okazał się być właśnie takim pisarzem. W swojej książce poruszył kwestię już nam znaną, ale niezaprzeczalnie bardzo ważną.
Nie da się nie zauważyć, że w coraz większym stopniu ponad rodzinę przedkładamy karierę. Idziemy na studia, znajdujemy zatrudnienie, pracujemy na awans; jeden, drugi, trzeci. Bierzemy udział w popularnym wyścigu szczurów, coraz częściej z włansej woli, zatracając przy tym swoje człowieczeństwo. Zapominamy o ważnych wartościach, jakimi są rodzina, przyjaźń, uczciwość, przyzwoitość, współczucie, serdeczność... i wiele innych.
Autor zwrócił naszą uwagę na powyższe zjawisko. Jego dzieło jest ostrzeżeniem przed tym, co może się stać z ludzkością, jeśli nie zaczniemy troszczyć się o nasze sumienia. Główny bohater "Apatii" jest postacią anonimową, tak jak wszyscy inni bohaterowie. Nikt z nich nie ma imion czy nazwisk, zatem każdy z nas może być na ich miejscu. Każdy z nas może zostać kolejnym szarym człowieczkiem, zaprogramowanym niczym maszyna, którego można zastąpić jeszcze lepszym i nowszym modelem. W tej książce wraz z wzmocnieniem pozycji korporacji, my - ludzie - zatracamy własną indywidualność, robimy wszystko, aby utrzymać się na powierzchni i nie stracić pracy. Nie chcemy dołączyć do brudasów i złodziei, którzy tłoczą się na ulicach. Nie obchodzi nas, że całkiem niedawno byli oni na naszych miejscach; mieli dom, rodzinę, pieniądze. To wszystko jednak im odebrano, i jedyne co im pozostało, to żebranie na ulicach. Teraz wzbudzają pogardę, nienawiść i obrzydzenie, a przecież oni jedynie wcześniej spadli z cienkiej liny, na której wszyscy balansujemy. Wypieramy z własnej świadomości fakt, że w każdej chwili możemy stać się tacy, jak oni. Postanawiamy rozpychać się za wszelką cenę łokciami, a nuż uda się nam zajść dalej niż innym i nie spadniemy?
Narratorem "Apatii" jest już przeze mnie wspomniany bezimienny mężczyzna, który snuje refleksje na temat otaczającej go rzeczywistości. Jest on jednym z niewielu ludzi, którzy są wrażliwy na to, co stało się ze światem. Młody mężczyzna, choć jest pracownikiem korporacji, nadal czuje współczucie i serdeczność w przeciwieństwie do innych ludzi. Nie omija bezdomnych szerokim łukiem, ale ich wspiera. Dostrzega, jak ludzkość zatraca się w tym szaleńczym pędzie. Wydawałoby się, że mężczyzna dość trzeźwo spogląda na świat, jednak nie jest to do końca prawdą, bowiem wciąż wierzy on w ludzi. Tlący się w nim płomyk nadziei i optymizmu, popycha go do szlachetnych czynów, które najczęściej przynoszą dla niego przykre reperkusje. Jest zmęczony swoim życiem; samotnością, ciszą i nieustannie postępującą obojętnością. Wkrótce i on zostaje zwolniony, co przyjmuje z pewną ulgą. Trafia na ulicę ze swoimi ideałami w sercu.
Tytuł odzwierciedla stan ducha głównego bohatera, którego myśli śledzimy przez wszystkie 45 stron. Przyznam, że gdyby książka liczyła sobie więcej stron, chyba zrezygnowałabym z przeczytania. Dlaczego? Otóż język, którym książka jest napisana nie tylko jest bardzo obrazowy i sugestywny, ale i dość wzniosły, nawet lekko poetycki, co mnie męczyło. Ponadto wydźwięk, który niosą ze sobą zapisane na kartkach słowa jest smutny, przytłaczający, dołujący, choć jednocześnie prawdziwy. Być może gdybym była w nastroju do kontemplacji, milej by mi się czytało.
Gdybym tę książkę przyjęła jako lustro obijające dzisiejszą rzeczywistość, napisałabym że autor jest w błędzie. Ludzie, choć dążą do sukcesu, nadal dysponują tzw. ludzkimi odruchami i pozytywnymi uczuciami. Ja jednak "Apatię" odbieram jako przestrogę. Przestrogę przed tym, co może się z nami stać, jeśli się zapomnimy. Mam więc nadzieję, że wizja Michała Kowalczyka nigdy się nie spełni. Czy polecam? Czemu nie? Nie jest to długa książka, która nas zamęczy, a niesie ze sobą ważny przekaz, z którym warto się zapoznać. Uważajmy więc, aby się nie zatracić w naszych osobistych wyścigach i nie zgubić po drodze tego, co czyni nas ludźmi.