-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2020-06-17
2020-02-15
2021-04-18
2020-04-15
2020-06-22
Po "Sowietstanach" ta książka to rozczarowanie, a poziom literacki z pewnymi wyjątkami przypomina prace pisemne na studiach na cztery z plusem.
Po pierwsze pomysł, tak bardzo obiecujący problem z pogranicza turystyki, historii, polityki, osobistych doświadczeń i życiorysów ludzi zamiast stać się centralnym zagadnieniem, jest jedynie pretekstem do odhaczania kolejnych krajów. Brak tej książce refleksji, brak jej formy, która zainteresowałaby czytelnika tym fascynującym jednak bytem - pograniczem.
Po drugie forma i naprawdę słabiutki warsztat reporterski - nie da się tego porównać z polskimi reporterami. Autorka prowadzi najczęściej dziennik z podróży, opisuje gdzie była i co widziała, jaki pociag, jaka wycieczka i jaki statek. Ostatecznie zamiast pisać o granicy, pisze o sobie. Żałosna pierwszoosobowa narracja, w żaden sposób nie uzasadniona tematem. Konstrukcja kolejnych rozdziałów jest trywialnie chronologiczna, jak uzupełnianie podpisów w albumie ze zdjęciami. Tu byłam a następnie pojechałam tam. Owszem, dzięki temu dowiedziałam się o istnieniu wycieczki północą Rosji, albo o emeryckich wyjazdach do Wyborga, ale to ciągłe pisanie o tym jak rezerwuje jakąś wycieczkę, sprawiało, że czułam się jak czytelniczka bloga podróżniczego z amicjami, a może nawet i folderu turystycznego. Gdyby te autorskie relacje jeszcze coś wnosiły do treści! Nadawały się jednak dużo lepiej na sekcję epilogu i podziękowań, gdzie anegdotki z podrózy są mile widziane.
Po trzecie, pisanie podręcznika z historii. Jeśli nie ma wiele do powiedzenia na temat jakiegoś kraju to pisze teksty na temat historii od XVIII aż po współczesność. Z jednej strony miło było sobie powtórzyć historię (niewykluczone, że osoby, które nie miały jej na studiach tyle co ja, faktycznie docenią ten aspekt), ale z drugiej - dlaczego nie można tej historii pokazać w jakiś bardziej reporterski sposób, niż tylko poprzez pisanie tekstów rodem z podręcznika historii do liceum. Nawet fascynującą skądinąd biografię Mannerheima poznajmy dlatego, że autorka poszła do muzeum. Nie oczekuję od reportera, że będzie mi zdradzał takie detale, nawet jeśli po studiach własnych faktycznie do tego muzeum idzie.
Po czwarte, najlepszy element tej podróży, spotkania z ludźmi, stanowią najmniejszą część tej książki. Widać, że gdy już autorka decyduje się z kimś spotkać, te wywiady są interesujące, wybiera ciekawe osoby, te historie wnoszą coś do jej podrózy. Po co w takim razie cała ta zabawa w domorosłego historyka-podróznika?
Po piątek, część dotycząca Skandynawii jest zdecydowanie najciekawsza, stanowi również najobszerniejszą część. Skandynawski punkt widzenia jest w tym wypadku niewątpliwą zaletą. Pozostałe fragmety podróży, mimo, że miejscami ciekawe (spotkane osoby na Kaukazie, Białorusi), to nieco wypełniacze. Tak jakby autorka czuła się w obowiązku coś o tej Polsce napisać, skoro juz tam była, i jest to jakiś tam kraj przy granicy z Rosją to musi pisać o wszystkich. Wracamy do punktu wyjścia - zły pomysł na formę. Niewątpliwa znajomość krajów pogranicza Rosji oraz rosyjskiego, która powinna procentować po poprzednich "Sowietstanach", wcale nie sprawia, że fragmenty dotyczące tych krajów są lepsze. Opisy ze Skandynawii nadal mają wydźwięk historii insidera, podczas gdy reszczę opisuje jednak obcy obserwator.
Szóste, rzetelność pisarstwa i nadgorliwość tłumaczenia. Mimo, że autorka w dziękuje polskiej tłumaczce, nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że ta się po prostu z niej nabija. Jak znienawidzony profesor na studiach piętnuje każde potknięcie przypisem. O ile te przypisy są w niektórych miejscach uzasadnione (rzetelność niektórych sformułowań faktycznie pozostawia nieco do życzenia), o tyle, w innych pokazują jedynie, że tłumaczka przesadza - dodaje przypisy tam, gdzie powinnabyła zrobić to autorka. Nie zrobiła - trudno, nie wpływa to na treść książki. W innych, przypis stoi w opozycji do stronniczej oceny autorki (chodziło o premiera, który przebywał na Hawajach), gdzie w przypisie tłumaczka komentuje, jak to było naprawdę (że ten urlop był jednak po jakiejś tam konferencji w Stanach), niejako życząc sobie, że autorka bedzie trochę bardziej obietkywna. Niemniej - to jej książka, to ona jest z Norwegii i może sobie swojego premiera oceniać tak jak lubi. Ok 50% tych przypisów jest według mnie zbędnych. Wprawdzie wnoszą coś do treści, ale powinnien je był napisać autor lub redaktor/edytor tej książki - nie tłumacz.
Podsumowując, ta książka może stać się dobrym przewodnikiem dla osoby, która planuje podróż w któreś z wymienionych państw - perspektywa tutaj prezentowana jest dość zachodnia i wycieczkowa. Są ciekawe, mniej turystyczne miejsca do odwiedzenia, inspiracje, historia regionu, takie właśnie rzeczy z przewodników turystycznych nie dla globtroterrów, ale dla kogoś szukających mniej oczywistych destynacji w swojej podróży. Można też sobie potraktować ją jako odprężającą lekturkę przed egzaminem z historii XX wieku czy systemów politycznych lub tego rodzaju przedmiotów. Jeśli jednak ktoś oczekuje nawet przeciętnego reportażu a może nawet jakiejkolwiek próby zrozumienia zjawiska pogranicza, srogo się zawiedzie.
Po "Sowietstanach" ta książka to rozczarowanie, a poziom literacki z pewnymi wyjątkami przypomina prace pisemne na studiach na cztery z plusem.
Po pierwsze pomysł, tak bardzo obiecujący problem z pogranicza turystyki, historii, polityki, osobistych doświadczeń i życiorysów ludzi zamiast stać się centralnym zagadnieniem, jest jedynie pretekstem do odhaczania kolejnych...
2020-12-16
Czytałam tę książkę w czasie pierwszego pobytu w Egipcie, kiedy już drugiego dnia pobytu wylądowałam na kwarantannie, nie wiedząc kiedy mnie stamtąd wypuszczą, ani też nie szczególnie wiedząc wiele o kulturze tych ludzi. Pomyślałam, że skoro już tu jestem - poczytam cokolwiek, by dowiedzieć się czegoś więcej o tym społeczeństwie. Padło na Haram Halal i zdecydowanie odradzam taki kontekst sytuacyjny. Czytajcie to w Polsce.
Trudno się nie zgodzić, że ta lektura zapada w pamięć, żywe historie opowiadane są z realizmem i dużą szczerością. Doceniam punkt widzenia insajdera, doceniam poruszanie ważnych społecznie tematów i zwracanie uwagi na bolączki tego społeczeństwa. Ot, reportaż, najlepiej by był trudny, bolał, odkrywał absurdy rzeczywistości. Po co pisać pozytywne reportaże.
Otóż, obiektywnie to świetna książka.
Subiektywnie, czytając ją w tej "egipskiej kwarantannie" , bardzo mnie ta lektura przytłoczyła. Do tego stopnia, że trudno było mi zaufać lekarzowi czy jakiemukolwiek innemu egipskiemu mężczyźnie, który w tej sytuacji próbował mi jakoś pomóc. Autor przez usta swoich rozmówców zarzuca sobie, że "obsmarowuje egipskie społeczeństwo" i w dużej mierze ma rację. Wolałabym, żeby w tej książce jednak bardziej balansował pozytywne i negatywne treści. Przecież kocha ten Egipt jak pisze - wszędzie są dobrzy ludzie, i takżę w Egipcie są Arabowie, którzy okazują innym serce, choć nikt od nich tego nie oczekuje.
Czytałam tę książkę w czasie pierwszego pobytu w Egipcie, kiedy już drugiego dnia pobytu wylądowałam na kwarantannie, nie wiedząc kiedy mnie stamtąd wypuszczą, ani też nie szczególnie wiedząc wiele o kulturze tych ludzi. Pomyślałam, że skoro już tu jestem - poczytam cokolwiek, by dowiedzieć się czegoś więcej o tym społeczeństwie. Padło na Haram Halal i zdecydowanie odradzam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-16
Szybka powtórka z różnych głupot w które ludzie wierzą.
Doceniam starania autora by swoje wypowiedzi opatrzyć szeroką bibliografią i logicznie wyjaśnić dlaczego audiofilstwo jest chorobą, ziemia jest okragła a szczepionki nie powodują autyzmu. Fani teorii spiskowych najpewniej nie przeczytają, ale zawsze można spróować dać im to w prezencie, bowiem autor odnosi się do tej grupy z pewnego rodzaju reporterską ciekawością i nawet szacunkiem.
Szybka powtórka z różnych głupot w które ludzie wierzą.
Doceniam starania autora by swoje wypowiedzi opatrzyć szeroką bibliografią i logicznie wyjaśnić dlaczego audiofilstwo jest chorobą, ziemia jest okragła a szczepionki nie powodują autyzmu. Fani teorii spiskowych najpewniej nie przeczytają, ale zawsze można spróować dać im to w prezencie, bowiem autor odnosi się do tej...
2020-12-05
Świetny prezent dla szefa!
To bardzo wartościowa pozycja, która przyda się każdej osobie prezentującej dane od menagera przez analityka po specjaliste ds. projektów. Wróciłam do niej po kilku latach i nadal udało mi się znależć kilka wartościowych rad odnośnie stylu czy kolorystyki.
Książka jest stosunkowo dostępna w treści, pozbawiona zbędnych technikaliów. Skupia się na podniesieniu istoty przekazu w tworzeniu swojego data story. Autorka zwraca uwagę na wybór odpowiednich wykresów w zależności od danych (choć akurat to nie jest rozwinięte bardzo mocno), ale to co najbardziej mnie ujmuje, stawia kropkę nad i w przypadku po prostu przeciętnych wykresów. Na przykładach pokazuje jak ze zwykłego wykresu słupkowego, zrobić coś co robi profesjonalne wrażenia. Z punktu widzenia kogoś, kto chce by jego produkty analityczne zapadały w pamięć nie tylko treścią ale i formą, to zdecydowanie bardzo dobra lektura.
Spora część przykładów dotyczy prezentowania danych w formie statycznej, domyślnie w jakimś power poincie albo w wydruku podczas spotkania. Autorka nie porusza treści związanych z wizualizacjami interaktywnymi, choć sam tytuł zdaje się sugerować, ze faktycznie może tego nie robić. Jej styl tworzenia jest oszczędny i zachowawczy. Niemniej zasady, które omawia mozna z powodzeniem zastosować do innych sytuacji niż pokazane przez nią.
Cenię dużą ilość praktycznych przykładów, które mogą pomóc osobom początkującym jak i bardziej zaawansowanym.
Świetny prezent dla szefa!
To bardzo wartościowa pozycja, która przyda się każdej osobie prezentującej dane od menagera przez analityka po specjaliste ds. projektów. Wróciłam do niej po kilku latach i nadal udało mi się znależć kilka wartościowych rad odnośnie stylu czy kolorystyki.
Książka jest stosunkowo dostępna w treści, pozbawiona zbędnych technikaliów. Skupia się na...
2020-10-16
2020-10-16
2020-06-06
Zdecydowanie lepsza niż "Era Supernowej" kolejna książka Cixin Liu, autor rozwinął się nieco pisarsko - skupia się nie tylko na ciekawym wątku naukowym ale także na fabularnym rozwoju postaci i ich charakterów. Ten element zdecydowanie najbardziej kulał w jego poprzednich książkach, ale nie w tej.
Choć zdarzają się tutaj zmiany w narracji, to fabuła jest dość liniowa, a głównym bohaterem ku mojemu zaskoczeniu okazał się sam piorun kulisty oraz jego wpływ na przyszłość świata, a nie... postać naukowca, który go badał. Cixin Liu nieprzestaje mnie pod tym kątem zaskakiwać swoim nieszablonowym punktem widzenia.
Jest to jedyna ksiażka o meteorologii, którą przeczytałam z takim przejęciem. Zdecydowanie polecam. Nie jest to oczywiście tak dobre jak "Problem trzech ciał" lecz nie szkoda czasu na tę lekturę.
Zdecydowanie lepsza niż "Era Supernowej" kolejna książka Cixin Liu, autor rozwinął się nieco pisarsko - skupia się nie tylko na ciekawym wątku naukowym ale także na fabularnym rozwoju postaci i ich charakterów. Ten element zdecydowanie najbardziej kulał w jego poprzednich książkach, ale nie w tej.
Choć zdarzają się tutaj zmiany w narracji, to fabuła jest dość liniowa, a...
2020-05-31
2020-06-15
#Włochy #Neapol
Literatura obyczajowa.
Główny problem powieści jest społecznie bardzo zajmujący - bohaterki to dwie bardzo zdolne kilkunastolatki z niezamożnych robotniczych i niewykształconych rodzin nierzadko przemocowych. Jedna z nich dostaje szansę na edukację i wyjście ze swojej klasy społecznej (czego sobie jeszcze nie uświadamia), a druga nie.
Niemniej, centrum zainteresowania bohaterek to głównie chłopaki, szkoła i rówieśnicze ploteczki, a gdy są nieco starsze jeszcze chodzenie ze sobą i zaloty. Wydawałoby się, że atmosfera mafijnego Neapolu i powojennych Włoch będzie bardziej absorbująca, lecz niestety... to nadal ploteczki, romansiki, marzenia o innym życiu, wzajemne zazdrości i społeczne podziały. Wnioski są dość smutne mimo wszystko - większość osób kończy tak jak ich rodzice, a wyrwać się z tej społecznej pułapki nie jest łatwo. Niemniej - ten wniosek jest niejako przy okazji. Większosć tekstu to typowa obyczajówka, kto z kim gdzie i kto zazdrościł.
Jeśli ktoś lubi taką literaturę, może się podobać, lecz mnie nieco ta ksiażka wynudziła. Liczyłam na więcej rysu społeczno-politycznego, którego jest tutaj niestety niewiele.
#Włochy #Neapol
Literatura obyczajowa.
Główny problem powieści jest społecznie bardzo zajmujący - bohaterki to dwie bardzo zdolne kilkunastolatki z niezamożnych robotniczych i niewykształconych rodzin nierzadko przemocowych. Jedna z nich dostaje szansę na edukację i wyjście ze swojej klasy społecznej (czego sobie jeszcze nie uświadamia), a druga nie.
Niemniej, centrum...
2020-06-08
2020-06-07
Tak jak zwykle pomysł na alternatywną przyszłość po prostu genialny, a stworzone postaci niewyraziste i pozbawione charakteru, no ale ten autor po prostu tak ma.
Nie uważam jednak, że jest to zła książka - przeciwnie - nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że autor napisał ją z przekory wobec swojego pyskującego nastoletniego dziecka. Jego eksperyment myślowy na temat świata rządzonego przez dzieci całkiem trafnie odkrywa meandry młodocianej natury skupionej na zabawie, graniu w gry komputerowe czy problemy z przewidywaniem konsekwencji swoich zachowań. Kompletnie nie miałam problemu z tym by wyobrazić sobie, że współczene dzieciaki grające w strzelanki, starcrafty czy inne gry wojskowe w świecie pozbawionym dorosłych sięgają po zdecydowanie bardziej wyrafinowane gierki.
Oczywiście jak zwykle u Cixin Liu możnaby oczekiwać, żeby bohaterowie mieli trochę więcej charakteru i życia, żeby łatwiej ich było odróżnić. Niektóre elementy fabuły też są połatane w małoelegancki sposób (przykład postać Wielkiego Kanta jako uniwersalny wytrych do każdego problematycznego zamka), również kwestia rozwiazania obrotu pieniędzmi pozostaje niewyjaśniona. Epilog takze próbuje obrócić perspektywę w nieoczekiwany sposób kompletnie niepotrzebnie. Możnaby tę książkę trochę dopracować.
Niemniej ku memu zaskoczeniu całkiem nieźle się bawiłam - smutna, zatrważająca, szokująca ale i niekonwencjonalnie zabawna, bo to trochę jednak "beka z dzieci" i próba utarcia mądralińskim nosa, bo świat według dzieci nie jest aż tak cukierkowy jak możnaby sobie go wyobrazić.
Tak jak zwykle pomysł na alternatywną przyszłość po prostu genialny, a stworzone postaci niewyraziste i pozbawione charakteru, no ale ten autor po prostu tak ma.
Nie uważam jednak, że jest to zła książka - przeciwnie - nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że autor napisał ją z przekory wobec swojego pyskującego nastoletniego dziecka. Jego eksperyment myślowy na temat świata...
2020-06-03
#SpaceOpera
Wysokie oceny tej książki to zapewne sentyment do całej sagi, lecz obiektywnie to nie jest dobra literatura. Cała historia skupia się na jednowątkowej niepogłębionej fabule - perypetiach bohatera, który wcale nie chce nim być, pod wpływem wydarzeń nie szczegolnie się zmienia, na końcu książki nie wiemy o nim wiele więcej niż na początku -nic na temat jego kontekstu, rodziny, tego co go ukształtowało. Naprawdę to dość nudna i papierowa postać.
Jego towarzyszka jest podobnie nieciekawa - niby jest jego stróżem i wyróżnia się walecznością lecz poza tym to równie bezbarwna postać co główny bohater - daleko jej do bohaterek o podobnej funkcji np. pełnej charakteru Brawne Lamii z Hyperiona u Dana Simmonsa.
Główny bohater jest autorem teorii matematycznej, lecz ciagle się go prosi zeby ja "wytłumaczył tak jak nie dla matematyków", tak jakby bohaterowie - mimo, że pracują na uniwersytecie i nazywają się "uczonymi" i oczekuje się od nich otwartych chlonnych umysłów - byli pół-inteligentni.
Również w kontekście odwiedzanych światów nie można pozbyc się wrażenia, że autor ma zdecydowanie problem z równouprawnieniem kobiet - ciągle ten temat porusza, tak jakby nie było zupełnie lepszych i ciekawszych wątków w całym imperium! Z jednej strony zasady światów sa jasno określone (uznaje równouprawnienie / nie uznaje równouprawnienia), a jednak główna postać kobieca co i rusz jest sprowadzana do swojej płci, co chwilę ktoś się dziwi, że umie walczyć MIMO ŻE JEST KOBIETĄ, a nawet co ciekawsze wątki rozmów między głównym bohaterem a tą kobietą dotyczą sytuacji nawiązujących do seksu, wyglądu kobiet lub ich zachowania, włącznie z historią "z ręką na udzie". Nawet mały chłopiec który w pewnym momencie się pojawia w historii odnosi się do tego czy jest ładna czy stara czy nie. Pod tym kątem ta książka naprawdę trąci myszką a mnie wyjątkowo irytuje.
Wyjątkową niekonsekwencją wydaje mi się tez stosowanie "współczenych określeń" typu armata czy rokoko w sytuacji gdy bohaterowie nie są nawet w stanie ustalić, że pierwszą zasiedloną planetą przez ludzi jest Ziemia. Skoro nie znają historii Ziemi to skąd wiedza o istnieniu stylu rokoko? Rozczarowujące.
Bohaterowie odwiedzają 4 rózne światy (społecznosci) o których dowiadujemy się ze są "wyjątkowo różnorodne". Dahl wydaje mi się wyjątkowo ciekawy społecznie, niemniej nie rozumiem, dlaczego w świecie wiele milionów lat późniejszym niż nasz, zaawansowane spoleczenstwa az tak bardzo dyskryminują innych z powodu wyglądu. Włosy po lewej czy po prawej stronie mogą stać się zarzewiem konfliktu, ktoś ubrany na czarno czy na biało również. Na pierwszy rzut oka więc te światy się różnią, lecz podstawowe normy społeczne odnosnie wyglądu są tam identycznie schematyczne. Już większą różnorodność można znaleść u Dana Simmonsa w jego Państwach sieci.
#SpaceOpera
Wysokie oceny tej książki to zapewne sentyment do całej sagi, lecz obiektywnie to nie jest dobra literatura. Cała historia skupia się na jednowątkowej niepogłębionej fabule - perypetiach bohatera, który wcale nie chce nim być, pod wpływem wydarzeń nie szczegolnie się zmienia, na końcu książki nie wiemy o nim wiele więcej niż na początku -nic na temat jego...
2020-06-03
Co ma na celu pisanie alternatywnych historii? Rozrywkę intelektualną autora, który może ułożyc znane wszystkim puzzle w nowy zaskakujący sposób, czy wykorzystanie tego zabiegu do przekazania innych treści?
Z jednej strony doceniam warstwę historyczną i kulturową tej ksiązki, która w czasach pokoleń tuż po wojnie musiała stanowić dla ludzi żywy temat do dyskusji. Kulturowo widać, że bohaterowie dają się przeniknać japońska kulturą, Juliana uprawia dżudo znając księgę przemian na wyrywki, Childen idealizuje japońska kulturę rozważając każde swoje zachowanie z wielu stron. Również postaci Japonczyków na styku z amerykańską kulturą są niewykle wiarygodne: arystokrata Tamagi jako prezentacja japońskiego honoru i opanowania, Paul i Betty jako przykład nowego pokolenia odkrywającego kulture Ameryki. W bardziej historycznym aspekcie to Baynes i Joe wikłają się w polityczne zagrywki, choć praktycznie każdy z bohaterów ma na temat polityki wyraziste zdanie.
Jednak dla mnie ta historia raczej stawia mistyczne pytanie o postrzeganie rzeczywistości i cienką granicę między tym co realne a co nie. Jedyna osoba naprawdę doświadczająca alternatywnej rzeczywistości to Tagomi, który do siebie tego faktu nie dopuszcza. Sam auto powiesci o alternatywnej rzeczywistosci nie akceptuje faktu, ze jego wersja moze byc prawdziwa. Wielu z bohaterów z zainteresowaniem czyta utopijną książkę, chciałoby żeby rzeczywistość wyglądała inaczej, lecz nie rodzi się w nich bunt ani odrzucenie tego co widzą, nie żyją wizją nowego świata. Jedyną osobą, która nie boi się zakwestionować istniejącego status quo jest Juliana - wprost pyta wyrocznię o to czy świat "Szarańczy" jest prawdziwy i gdy dostaje tę odpowiedz nawet ona nie wie do końca co z nią zrobic.
Może i jest to zapis zagubienia wewnętrznego autora, który po swych psychodelicznych przygodach doświadczał mistyki innych rzeczywistości i miał do nich klucz jak Frank Fink w swojej biżuterii, lecz samo przejście między światami pozostało ukryte, wiedza na ich temat nie wiele zmieniła. Człowiek z Wysokiego Zamku -obserwator alternatywnych rzeczywistości - ma świadomość i wiedzę, lecz nie zna drogi - jedyne co może zrobić to biernie obserwować mistyczne wszechświaty.
Co ma na celu pisanie alternatywnych historii? Rozrywkę intelektualną autora, który może ułożyc znane wszystkim puzzle w nowy zaskakujący sposób, czy wykorzystanie tego zabiegu do przekazania innych treści?
Z jednej strony doceniam warstwę historyczną i kulturową tej ksiązki, która w czasach pokoleń tuż po wojnie musiała stanowić dla ludzi żywy temat do dyskusji. Kulturowo...
2020-06-03
2020-05-31
2020-05-31
Przeczytałam tę książkę w jeden dzień na fali pierwszego tomu.
W tym tomie szczególnie przekonuje mnie relacja córki i ojca, w której miłość w tej relacji mierzy się z kompletnym brakiem akceptacji dla inności. Niezwykle symboliczny motyw, który można odnieść do wielu współczesnych relacji.
Również pogłębiony portret głównej bohaterki, która rośnie w swojej sile, odkrywa inną stronę miłości i siebie, a także siebie w perspektywie wspólnoty sprawia, że tym bardziej doceniam pisarstwo NK.Jenisin. Poświęca ona dużo czasu na stworzenie postaci z krwi i kości.
A sam świat - uwielbiam te wszystkie geologiczne nawiązania, wszystkie nazwy kamieni oraz tektoniczne przesunięcia.
Mimo, że opisy całego tego "czerpania z magii" możnaby sobie odpuścić, to na pewno jest to historia, która wciąga.
Przeczytałam tę książkę w jeden dzień na fali pierwszego tomu.
W tym tomie szczególnie przekonuje mnie relacja córki i ojca, w której miłość w tej relacji mierzy się z kompletnym brakiem akceptacji dla inności. Niezwykle symboliczny motyw, który można odnieść do wielu współczesnych relacji.
Również pogłębiony portret głównej bohaterki, która rośnie w swojej sile, odkrywa...
Dobra pozycja we właciwym czasie. Mam nadzieję, że to początek dla większej ilości tego typu publikacji.
Styl tej książki jest przemyślany, warsztat pisarski dobry, czyta się przyjemnie, opowieści o przedmiotach dają pole do popisu przemyśleniom, refleksjom i edukującym faktom. Miejscami reportaż, miejscami felieton, czasami przemyślany pamiętnik dający pretekst do rozmowy na temat codziennego życia w konsumpcyjnym generowaniu odpadów.
Przyznaję, że autor mnie delikatnie poruszył. Wiele faktów zaczęłam googlować, youtube'ować i doczytywać. Inne - ornitologiczne ciekawostki - raczej omiatałam wzrokiem kiwając głową, a potem przypominałam je sobie już później, oglądając na youtube filmy o ornitolog, otwierającej żołądki ptaktów wypełnione po brzegi plastkiem.
Warto. Jednocześnie cieszy mnie, że to nie jest po prostu kolejny poradnik o "zero waste" autorstwa wszystkowiedzących blogerów. Ta książka stawia ważne pytania, pokazuje możliwe odpowiedzi, lecz nie moralizuje. Urzekł mnie ten sposób narracji, popularnonaukowy, a jednak osobisty i autorefleksyjny.
Ciekawostka: to także pierwsza pełnowymiarowa książka, którą przeczytałąm i w której pojawia się rozdział o pandemii covid.
Dobra pozycja we właciwym czasie. Mam nadzieję, że to początek dla większej ilości tego typu publikacji.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toStyl tej książki jest przemyślany, warsztat pisarski dobry, czyta się przyjemnie, opowieści o przedmiotach dają pole do popisu przemyśleniom, refleksjom i edukującym faktom. Miejscami reportaż, miejscami felieton, czasami przemyślany pamiętnik dający pretekst do...