-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2022-02-20
2018-12-28
Bardzo praktyczny poradnik dla śmieciowych laików, który pokazuje w jaki sposób codziennie można zredukować liczbę generowanych odpadów. Niewątpliwie na plus trzeba wskazać dość przekrojowe podejście do życia posegregowane w rozdziały: łazienka, garderoba, kuchnia, podróż, dzieci, zwierzęta, a nawet oszczędności. Zawierają one całkiem przydatne listy i czeklisty do uwzględnienia. Pierwszy rozdział o skali problemu nieco nudny, ale warto przebrnąć. Wyjątkowo ciekawe są też "historie z życia wzięte", w których autorka opisuje swoje przeprawy z robieniem zakupów i reakcjami ekspedientek. Myślę, że te historie najlepiej oddają to "co ludzie powiedzą".
Nie wahałabym się kupić tę książkę na prezent, co zapewne jest również wystarczającą rekomendacją.
Bardzo praktyczny poradnik dla śmieciowych laików, który pokazuje w jaki sposób codziennie można zredukować liczbę generowanych odpadów. Niewątpliwie na plus trzeba wskazać dość przekrojowe podejście do życia posegregowane w rozdziały: łazienka, garderoba, kuchnia, podróż, dzieci, zwierzęta, a nawet oszczędności. Zawierają one całkiem przydatne listy i czeklisty do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-06-17
Dobra pozycja we właciwym czasie. Mam nadzieję, że to początek dla większej ilości tego typu publikacji.
Styl tej książki jest przemyślany, warsztat pisarski dobry, czyta się przyjemnie, opowieści o przedmiotach dają pole do popisu przemyśleniom, refleksjom i edukującym faktom. Miejscami reportaż, miejscami felieton, czasami przemyślany pamiętnik dający pretekst do rozmowy na temat codziennego życia w konsumpcyjnym generowaniu odpadów.
Przyznaję, że autor mnie delikatnie poruszył. Wiele faktów zaczęłam googlować, youtube'ować i doczytywać. Inne - ornitologiczne ciekawostki - raczej omiatałam wzrokiem kiwając głową, a potem przypominałam je sobie już później, oglądając na youtube filmy o ornitolog, otwierającej żołądki ptaktów wypełnione po brzegi plastkiem.
Warto. Jednocześnie cieszy mnie, że to nie jest po prostu kolejny poradnik o "zero waste" autorstwa wszystkowiedzących blogerów. Ta książka stawia ważne pytania, pokazuje możliwe odpowiedzi, lecz nie moralizuje. Urzekł mnie ten sposób narracji, popularnonaukowy, a jednak osobisty i autorefleksyjny.
Ciekawostka: to także pierwsza pełnowymiarowa książka, którą przeczytałąm i w której pojawia się rozdział o pandemii covid.
Dobra pozycja we właciwym czasie. Mam nadzieję, że to początek dla większej ilości tego typu publikacji.
Styl tej książki jest przemyślany, warsztat pisarski dobry, czyta się przyjemnie, opowieści o przedmiotach dają pole do popisu przemyśleniom, refleksjom i edukującym faktom. Miejscami reportaż, miejscami felieton, czasami przemyślany pamiętnik dający pretekst do...
2020-01-23
Uważam, że zakup tej ksiażki to strata pieniędzy. Przeczytanie innych książek może więcej dać. Książka jest planerem - można uzupełniać swoje przepisy notatki, daje pierwsze jadłospisy "gotowe", a zatem można zacząć dietę praktycznie z półgodzinnym przygotowaniem i już, ale czy w tej książce jest napisane ile dokładnie trzeba jeść? Otóż, takiej informacji nie ma. Nie ma jej także w przepisach, które zawierają składniki bez ilości. DOpiero po paru dniach bycia na diecie dopatrzyłam się, że tam jest jakiś obrazek z rozmiarem talerza i niby to ma sugerować wielkość porcji. Owszem na jednej stronie jest rysunek jak powinien komponować się ten talerz (x % kiszonek x% czegoś innego) lecz gramatury nigdzie nie dostaniemy. Wydawałoby się, że nie powinno to być takie trudne skoro wiadomo, że dieta ma mieć maksymalnie 800 kcalorii. Dlatego oceniam ją dość nisko. Skorzystałam z jadłospisów na kilka pierwszych dni i te porcje wg przepisu wychodziły mi naprawdę ogromne co było dziwne bo to przecież dieta :-(. Po co mi zatem planer, skoro i tak potrzebuję dodatkowej aplikacji do policzenia kaloryczności? Co więcej, przepisy na wychodzenie obejmują tylko nową metodę (ketozę), podczas gdy ja chciałam stosować starą, planer jednak nie daje mi wyboru, toteż kolejne 50% książki było dla mnie zupełnie nieprzydatne.
CO ważniejsze, planer jest suplementem do głównej ksiązki z przepisami, którą też trzeba posiadać, bowiem w przeciwnym wypadku nie można wykonać danej potrawy. W tamtej książce są dokładnie te same tabele dozwolonych produktów co w tym planerze, jest ich nawet więcej. Ot, pułapka marketingowa, by kupić kolejną pozycję na temat tej diety. Przy odrobinie dobrej woli można skorzystać z jadłospisów w pozostałych książkach z przepisami a ten planer sobie po prostu darować.
Na plus przemawia jasna struktura i możliwość robienia notatek. Niemniej, ponieważ przykładowe jadłospisy na pierwsze dni są dostępne także w pozostałych książkach - to naprawdę zbedny zakup.
Uważam, że zakup tej ksiażki to strata pieniędzy. Przeczytanie innych książek może więcej dać. Książka jest planerem - można uzupełniać swoje przepisy notatki, daje pierwsze jadłospisy "gotowe", a zatem można zacząć dietę praktycznie z półgodzinnym przygotowaniem i już, ale czy w tej książce jest napisane ile dokładnie trzeba jeść? Otóż, takiej informacji nie ma. Nie ma jej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Pierwsza polska ksiazka o weganskich slodyczach!
- malo skladnikow
- szybkie do przygotowania
- zdrowe
- bez duzej ilosci dziwacznych skladnikow
- PYSZNE!
uwielbiam przepisy z veganbandy, czesto je gotuje, zdecydowanie polecam!
Pierwsza polska ksiazka o weganskich slodyczach!
- malo skladnikow
- szybkie do przygotowania
- zdrowe
- bez duzej ilosci dziwacznych skladnikow
- PYSZNE!
uwielbiam przepisy z veganbandy, czesto je gotuje, zdecydowanie polecam!
Nie polubilam sie z tą książką na tyle, że oddałam ją znajomym. Co ciekawe, im bardzo się spodobała.
Polubiłam tę książkę, za wegańskie i wegetariańskie przepisy, za sezonowość warzyw, za piękne zdjęcia.
Po zakupie jednak, okazało się, że nie mam za bardzo co z niej ugotować. Jako weganka, znajdowałam tam tylko przepisy, które albo zawierały produkty trudnodostępne (kwiaty cukinii?), albo były trudne w przygotowaniu.
Wegetariańskie przepisy bywały łatwiejsze, ale znów - ja się tak nie odżywiam, a nie było informacji jak zastąpić ten składnik, by przepis nie ucierpiał.
Moim znajomym spodobała się dbałość o detale i coś co nazywam aspektem "gourmet". Przepisy nadają się bowiem na tzw . "specjalne okazje". Osobiście preferuję jednak książki do których chciałoby się sięgać na codzień, stąd też niska ocena.
Nie polubilam sie z tą książką na tyle, że oddałam ją znajomym. Co ciekawe, im bardzo się spodobała.
Polubiłam tę książkę, za wegańskie i wegetariańskie przepisy, za sezonowość warzyw, za piękne zdjęcia.
Po zakupie jednak, okazało się, że nie mam za bardzo co z niej ugotować. Jako weganka, znajdowałam tam tylko przepisy, które albo zawierały produkty trudnodostępne (kwiaty...
Dobra książka jesli przechodzisz na weganizm lub masz wegankę/weganina w rodzinie i nie chcesz za bardzo zmieniac jadlospisu. To fajna pozycja ktora pozwala zaadaptowac te zwyczajne jedzone w Polsce potrawy do wersji weganskiej. Za to tę książkę (i bloga) lubię.
Niestety, o ile większość robionych przepisów wypadała całkiem nieźle, o tyle kilka zdawałoby się oczywistych mialy spory problem z proporcjami. Dotad myslalam ze ciasto drozdzowe nie moze sie nie udac, a jednak... moze. Coz, moze ja mam takeigo pecha - na okazje gdy cos "musi sie udac" sprawdzam przepis jednak z blogiem albo wybieram taki, ktory juz robilam dla pewnosci.
Dobra książka jesli przechodzisz na weganizm lub masz wegankę/weganina w rodzinie i nie chcesz za bardzo zmieniac jadlospisu. To fajna pozycja ktora pozwala zaadaptowac te zwyczajne jedzone w Polsce potrawy do wersji weganskiej. Za to tę książkę (i bloga) lubię.
Niestety, o ile większość robionych przepisów wypadała całkiem nieźle, o tyle kilka zdawałoby się oczywistych ...
Klasyka.
Gotuję z nią od wielu lat.
Minus - nie polecam początkującym wegan(k)om tylko dlatego, że te przepisy robi się całkiem długo.
Trudno zatem gotować z niej codziennie, niemniej są to naprawdę smaczne tzw. "pewniaki".
Klasyka.
Gotuję z nią od wielu lat.
Minus - nie polecam początkującym wegan(k)om tylko dlatego, że te przepisy robi się całkiem długo.
Trudno zatem gotować z niej codziennie, niemniej są to naprawdę smaczne tzw. "pewniaki".
Fajny prezent dla miłośnika kaw alternatywnych. Bardzo dużo dowiedziałam się z tej książki o różnych aspektach kawy. Dotąd marudziłam panom z mojej palarni speciality na rogu, żeby robili mi dripy i inne alternatywy aż ktoregoś razu po prostu nie mieli czasu ("nie jestesmy kawiarnia") i musiałam nauczyć się sobie sama robić kawę. Kawa z innych palarni nie smakowała mi tak bardzo jak ich... przyjaciółka poleciła mi tę pozycję na start, a panowie roasterzy doradzili dobry młynek i metodę ;).
Ta książka to bardzo przyjemny wstęp - teraz rozumiem już, czemu określali kawę jako "suchą" czy "popielistą", gdy mnie się nie bardzo mieściło w głowie jak napój na wodzie może być suchy, a nie mokry albo coś może smakować popiołem, którego przecież się nie je.
W końcu rozumiem trochę więcej tego żargonu, którym się posługują oraz dlaczego na opakowaniach jest wysokość nad poziomem morza, a także o co chodzi z tą obróbką washed honey czy natural, i czemu moja przyjaciółka dostosowuje temperaturę wody do obróbki, co wydawało mi się dość abstrakcyjnym pomysłem. Ta ksiażka dała mi te odpowiedzi.
Książka jest napisana i wydana w stylu slow life, czyli muszą być okruchy, klimatyczne zdjęcia z subtelnymi gradientami cienia oraz obwoluta, która zwraca uwagę swoją teksturą na półce. To graficzna dobra robota, przyjemnie się patrzy i dotyka.
Podobnie z treścią, muszą być wspomnienia z dzieciństwa, jakieś smaki babci, wsi, spojrzenia w oczy itd. Mnie ten styl nie przeszkadza, gdyż nie jest to pisane sztampowym poradnikowym językiem. Niemniej nie jestem jego wielką fanka - zwłaszcza, że niektóre rozdziały powtarzają treść wyrażoną innymi słowami. Te historie o babciach i sielankowych wsiach znam z autopsji i nie ma w tym jakiejś wielkiej wyrafinowanej magii, ale w tej książce oczywiście brzmią jak najpiękniejsze miejsce na ziemi, a dziadek musi opiekować się warzywami "z największą starannością, czułością, miłością, duszą" (co kto lubi). To taki styl pisania typowy dla Kinfolk czy innych podobnych magazynów. Gdy mój tata uprawia moje ulubione smakujące słońcem pomidory nie dokupienia w marketach i robi to jak zwykle co roku od lat i nierzadko dosadnie narzeka na jakiegoś szkodnika czy drożejący ekonawóz, zamiast rzucać spojrzenia pełne miłości i troski, w tego typu publikacjach musiałby je uprawiać "z duszą, miłością i niezwykłą dbałością w letnim słońcu mazowieckiej wsi delikatnie strząsając rosę z młodych listków". Cóż, kwestia przymiotników.
Tym niemniej, tego typu rozdziały , czytane przy kawie speciality faktycznie pomogły mi skupić się na jej smaku i wychwytywać aromaty. Przywoływały mi moje własne wspomnienia, smaki i sytuacje. Dotąd kompletnie nie zwracałam sie w kierunku takiego wspominania.
Naprawdę polecam pić kawę czytając tę książkę. Pod wpływem tej lektury zaczęłam rozróżniać smaki, które dotąd nie przyszły mi do głowy i w ogole zwracac uwagę na takie rzeczy jak "cielistość" lub "finisz". Na pewno będę wracać do niektórych z tych grafik i kiku dobrych rozdziałów technologicznych - zwłaszcza ta grafika o "idealnej kawie" i nieporządanych smakach jest bardzo przydatna. Szybko można określić czy kawę trzeba zmielić drobniej czy grubiej. Podobały mi się też niektóre metafory np o pokrojonych wczorajszych bułkach.
No a historie z prywaty ... cóż, też w stylu slow life, mindfullness i uważności (i może terapii). Niektórzy w książkach opowiadają historie o dzieciach i wnukach, psach i kotach, tutaj sa o rodzenstwie i partnerce. A ze to mniej typowe niz dziecko czy kot? Takie czasy, przyzwyczajcie sie, to już się nie zmieni. Zwraca to uwagę w 2021, w 2030 nikt juz nie zwroci uwagi.
Bardzo podoba mi sie wstazka-zakladka. Juz szukalam czegos do zalozenia danej strony a tu prosze. Jest "wbudowana".
Z minusow. Doceniam dosc szczegolowe przepisy na zrobienie kawy, ale uwazam ze powinny byc jeszcze bardziej szczegolowe albo zawierac zdjecia lub infografiki. Przydalaby sie tez strona ze zdjeciami i grafikami uzywanych przedmiotow. Dla kompletnego neofity takiego jak ja -wiem to trudno sobie wyobrazic - wiele rzeczy jest kompletnie nowych, nawet nie wiedzialam ze cos takiego jak dripper czy filtr istnieje. Przeciez kawe pija sie z kawiarki albo naciska guzik w ekspresie, to po co mi jakis termometr. Taki dla ludzi jest ok? (nie)
Wszystkie te rzeczy nabraly dla mnie ksztaltu dopiero jak ktos mi pokazal jak wyglada ta cala konewka czy dripper, niemniej np. aeropresu nadal nigdy jeszcze nie uzywalam i na podstawie tego przepisu nie umialabym uzyc. A zatem nie sa to przepisy jak to mowia programisci "odporne na idiotow", raczej dosc precyzyjne opisujace wskazowki dla poczatkujacych ale troche doswiadczonych ludzi. Dlatego pewnie poprosze kogos zeby pokazal mi jak zrobic ten aeropress a potem przeczytam przepis dla weryfikacji. Odwrotnie raczej sie nie da.
Fajny prezent dla miłośnika kaw alternatywnych. Bardzo dużo dowiedziałam się z tej książki o różnych aspektach kawy. Dotąd marudziłam panom z mojej palarni speciality na rogu, żeby robili mi dripy i inne alternatywy aż ktoregoś razu po prostu nie mieli czasu ("nie jestesmy kawiarnia") i musiałam nauczyć się sobie sama robić kawę. Kawa z innych palarni nie smakowała mi tak...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to