Koncertina Andrzej Muszyński 7,0
ocenił(a) na 235 tyg. temu rozczarowanie roku, i to od pierwszej strony. dla mnie ta książka to skandal, ale używam aż tak mocnego słowa chyba dlatego, że nie czytałam blurba (jak zawsze) i założyłam, że to książka o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. czytając już po zorientowaniu się w tej fatalnej pomyłce (jakoś po pierwszym rozdziale),postanowiłam mimo wszystko otworzyć się na tę tematykę i dokończyć tekst napisany przez reportera i poetę, który zresztą został nazwany reportażem chyba tylko przez to pierwsze określenie. wg mnie nawet więcej sensu miałoby nazwanie tego poematem albo poematem non fiction i wtedy jeszcze byłaby świeżość nowatorskiego gatunku - i pewnie dużo mniejsza sprzedaż. ale nawet gdyby stanęło na poemacie, i tak bym marudziła - chociaż już raczej nie w opinii na lc - bo od poematu wymagałabym ładnego języka, jakiegoś namysłu nad nim, a tutaj kilka razy pomyślałam wręcz "grafomania". ale spokojnie, też kilka razy spodobało mi się jakieś zdanie, więc ostatecznie nie znęcajmy się nad tą kwestią (ale to zdanko muszę sobie odnotować, może jak będę miała jaśniej w głowie, to dostrzegę sens/piękno: "Czas jest kompozycją układów długu i wierzytelności, które trafnie opisują życie"). więc ostatnie słowo o gatunku - może najuczciwiej byłoby to zaklasyfikować jako pamiętnik/wspomnienia.
kurde, ale wiecie, im dłużej rozkminiam, tym bardziej jednak nie chcę odchodzić od słowa "skandal" - bo dla mnie właśnie tym jest wykorzystanie trwającego na granicy dramatu do przedstawienia swoich pragnień, marzeń, problemów, historii. zmroziła mnie od pierwszych stron ta jakby nieczułość, z którą autor opisywał wizytę w ośrodku i rozmowy z mijanymi osobami. natomiast opis dwóch z nich - a ściślej: opis relacji, jaką z nimi zbudował, jest po prostu pretekstem do snucia ciągle tej samej opowieści - o sobie. bardzo oryginalny to reportaż, w którym autor wszystko uznaje za mniej ciekawe niż on sam
ps grafiki sarwat przepiękne, wiersze mniej mi podeszły, ale doceniam. zastanawiam się tylko, czemu na okładce podpisuje się ją jedynie pod hasłem "ilustracje", a nie "ilustracje i wiersze"? żeby nie kłuć w oczy poezją czy żeby nie aż tak eksponować jej wkład w ostateczny kształt książki?