Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książka miała duży potencjał, a wiele przemyśleń w niej zawartych jest bardzo celnych i skłaniających do dalszej refleksji, no ale ten wątek miłosny sprzed lat - no błagam! Nie ma żadnych dobrych podstaw, żeby się wczuć i zrozumieć, czemu im tak rozum odjęło, nie ma tam żadnej więzi, są za to same egzaltowane opisy uczucia Iris, które zmęczą najtwardszego zawodnika.

Książka miała duży potencjał, a wiele przemyśleń w niej zawartych jest bardzo celnych i skłaniających do dalszej refleksji, no ale ten wątek miłosny sprzed lat - no błagam! Nie ma żadnych dobrych podstaw, żeby się wczuć i zrozumieć, czemu im tak rozum odjęło, nie ma tam żadnej więzi, są za to same egzaltowane opisy uczucia Iris, które zmęczą najtwardszego zawodnika.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Główny element fabuły mocno przypominał mi jeden z moich ulubionych odcinków Black Mirror i to chyba tyle z pozytywnych stron tej książki.

Tak do 1/4 jeszcze nie zdążyłam się zbyt zirytować niewiarygodnie wolnym tempem i wrażeniem, że czytelnik jest sadzany za grubą warstwą szkła. W połowie zrozumiałam, że lepiej już nie będzie i miałam poważny kryzys wiary, czy dam radę dokończyć. Na plot twist trzeba czekać do 2/3 książki, ale etyczna i filozoficzna esencja zajęła nieproporcjonalnie mało miejsca w stosunku do całej tej dłużyzny (pozwolę sobie przemilczeć sceny z maszyną Cootigsa).

Wydaje mi się, że wiem, co autor miał na myśli, chyba rozumiem symbolikę poszczególnych elementów, jednak absolutnie nie czuję tej książki. Dla mnie jest zbyt chłodno, rozlaźle, momentami przeraźliwie naiwnie. A prawdziwie empatyczną postacią była nie Klara, która została do tego zaprogramowana i nie miała poza tym innego celu, tylko Rick, change my mind.

Główny element fabuły mocno przypominał mi jeden z moich ulubionych odcinków Black Mirror i to chyba tyle z pozytywnych stron tej książki.

Tak do 1/4 jeszcze nie zdążyłam się zbyt zirytować niewiarygodnie wolnym tempem i wrażeniem, że czytelnik jest sadzany za grubą warstwą szkła. W połowie zrozumiałam, że lepiej już nie będzie i miałam poważny kryzys wiary, czy dam radę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To jest książka, która stoi językiem i której nie chce się kończyć. Trochę wyczuwam delikatne nutki Vonneguta albo Mendozy w tych bardziej żartobliwych momentach.

Książka zgarnia dodatkowe plusy za to, że sama miałam takiego dziadka, moja mama męczyła się podobnie i jakoś tak ta lektura pozwoliła mi trochę "oswoić" wspomnienia.

#teamciotkaAurelia

To jest książka, która stoi językiem i której nie chce się kończyć. Trochę wyczuwam delikatne nutki Vonneguta albo Mendozy w tych bardziej żartobliwych momentach.

Książka zgarnia dodatkowe plusy za to, że sama miałam takiego dziadka, moja mama męczyła się podobnie i jakoś tak ta lektura pozwoliła mi trochę "oswoić" wspomnienia.

#teamciotkaAurelia

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mówcie, co chcecie, ale jak dla mnie te opowiadania urywają się właśnie w idealnych, bardzo wymownych momentach.

Poza tym autorka nadal obraca z każdej strony te same motywy, co w "Dorosłych" - niby spoko, ale chyba dla mnie już za dużo tej toksycznej energii zdesperowanych i/lub zawistnych kobiet.

Mówcie, co chcecie, ale jak dla mnie te opowiadania urywają się właśnie w idealnych, bardzo wymownych momentach.

Poza tym autorka nadal obraca z każdej strony te same motywy, co w "Dorosłych" - niby spoko, ale chyba dla mnie już za dużo tej toksycznej energii zdesperowanych i/lub zawistnych kobiet.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Najbardziej INFP-T książka, jaką do tej pory miałam okazję przeczytać.

Pana Małeckiego nigdy nie przestanę wielbić, ale muszę sobie jego książki mocno dawkować, żeby utrzymać poziom zachwytu na stałym poziomie, bo faktycznie można mieć wrażenie, że pisze ciągle tę samą opowieść.

Najbardziej INFP-T książka, jaką do tej pory miałam okazję przeczytać.

Pana Małeckiego nigdy nie przestanę wielbić, ale muszę sobie jego książki mocno dawkować, żeby utrzymać poziom zachwytu na stałym poziomie, bo faktycznie można mieć wrażenie, że pisze ciągle tę samą opowieść.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytając tę książkę przed oczyma stawały mi mało wymagające od czytelnika wydania kieszonkowe sprzedawane na poczcie. To jest właśnie taka "pocztowa" książeczka, po jednej stronie "Tatuażysta z Auschwitz", po drugiej "Przepisy siostry Anastazji". Jakim cudem ten przesłodzony, przewidywalny, parahistoryczny romans ma tak dobre oceny? No magia.

Kiedyś był taki tasiemcowy serial "Supernatural" i tam bracia Sam i Dean w każdziuteńkim odcinku roztrząsali rodzinne trudne sprawy - tu jest identycznie. Co 30 stron takie samo biadolenie o tym, kto kogo nie kochał i jak im wszystkim źle, co 30 BOLESNYCH stron. Jeśli ktoś na Cyberpunka narzeka, że pełen glitchy, to niech sobie tę książkę przeczyta, przejdzie mu. No czekałam tylko aż któryś gestapowiec stanie w T-pose. Tam przez śnieg po pas jeździ się rowerem jak szatan, tam kawy brakło i nie da się jej nigdzie dostać, ale luz, za miesiąc się zespawnuje w pojemniku w kuchni jak gdyby nigdy nic, tam przez Pireneje da się przejść w swetrze. A propos mody - te ultraszczegółowe opisy strojów brzmią bardzo zabawnie, a jeszcze zabawniej w audiobooku, który czyta pani Danuta Stenka wiecznie rozedrganym głosem. Vianne zakłada błękitną bluzeczkę zapinaną na małe guziczki z masy perłowej, obrąbioną nitką z grzywy jednorożca na modłę elegantek z północno-wschodnich obrzeży Bordeaux, a którą dostała w pierwszą wiosenną pełnię księżyca 1933 roku od matki, po której śmierci ojciec zamknął się w sobie i przestal kochać córki, a pani Stence głos się łamie, no popatrz jaki żal :(

Strasznie mnie bawiły też sceny take jak ta, kiedy Isabelle dowiaduje się, że jej ojciec jednak robi nie to, co ona myślała, (choć to od początku oczywiste dla czytelnika), a opis sytuacji jest taki dramatyczny, że ja to widzę nakręcone w stylu tureckiej/hinduskiej telenoweli <zbliżenie na zdziwione wielkie oczy jednej osoby> <długie zbliżenie na zszokowaną minę drugiej> <powrót kamery do pierwszej osoby>"ja nie przypuszczałam, że robisz TO!" <aktorka mdleje>

Teraz obdarzmy miłością główną bohaterkę - Isabelle była taka super, bo była brawurowa i przede wszytskim PIĘKNA, co jest podkreślane jakiś gazylion razy. Takie 2 cechy ma, starczy.

Wszechświat chyba chciał oszczędzić mi cierpienia, bo wczoraj audiobook zniknął z Lectona, Audioteki i Legimi, a ja stwierdziłam, że chyba nie jestem taką masochistką, żeby doczytywać w papierze, choć stoi na półce (nie chce ktoś odkupić?). Jednak dopadłam go na Storytelu, a potem mi się śniło, że nie będę mogła przestać słuchać tej historii, dopóki ostatni lotnik nie przejdzie przez Pireneje, więc taka trochę trauma.

Nie polecam.

Czytając tę książkę przed oczyma stawały mi mało wymagające od czytelnika wydania kieszonkowe sprzedawane na poczcie. To jest właśnie taka "pocztowa" książeczka, po jednej stronie "Tatuażysta z Auschwitz", po drugiej "Przepisy siostry Anastazji". Jakim cudem ten przesłodzony, przewidywalny, parahistoryczny romans ma tak dobre oceny? No magia.

Kiedyś był taki tasiemcowy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Podczas lektury czułam się jakbym znów miała jakieś 10 lat i zafascynowana "Tomkami" Szklarskiego zasiadała za każdym razem do czytania z atlasem na podorędziu, żeby razem z bohaterami odkrywać nowe lądy. 20 lat później okazuje się, że nadal są na świecie miejsca, których geografia jest dla mnie totalną tajemnicą i co chwilę muszę coś googlować :)

Bardzo podobała mi się wrażliwość autorki i na pewno w niedługim czasie sprawdzę inne jej reportaże.

Podczas lektury czułam się jakbym znów miała jakieś 10 lat i zafascynowana "Tomkami" Szklarskiego zasiadała za każdym razem do czytania z atlasem na podorędziu, żeby razem z bohaterami odkrywać nowe lądy. 20 lat później okazuje się, że nadal są na świecie miejsca, których geografia jest dla mnie totalną tajemnicą i co chwilę muszę coś googlować :)

Bardzo podobała mi się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Skłamałabym gdybym powiedziała, że się momentami nie męczyłam. To napiętrzenie groteski trochę mi się już ulewało, ale doceniam za ogólny przekaz.

Skłamałabym gdybym powiedziała, że się momentami nie męczyłam. To napiętrzenie groteski trochę mi się już ulewało, ale doceniam za ogólny przekaz.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka na dzień dobry złapała u mnie dużego minusa przez formę zapisu. Sięgnełam po ebooka i wpadłam na początku w popłoch, że czytnik mi się psuje, bo tekst się rozjechał. Musiałam przekopać Internet w poszukiwaniu jakiejkolwiek recenzji, która w ogóle o tym wspomniała, jakby nikt inny tego nawet nie zauważył i nikomu innemu na świecie to nie przeszkadzało tylko mnie. Na szczęście idzie szybko przywyknąć, choć nadal fanką tego awangardowego rozwiązania nie jestem.

Ciężko mi jakoś zwięźle coś konstruktywnego napisać. Na pewno cenię tę książkę za przepiękne ujęcie ewolucji poglądów wraz z wiekiem, różnic między pokoleniami kobiet, mnogość ich perspektyw. Bardzo mnie teraz kusi przeczytać w oryginale, bo po tłumaczeniu widzę, skąd się wzięły plotki jakoby ta książka była "nieprzetłumaczalna".

Książka na dzień dobry złapała u mnie dużego minusa przez formę zapisu. Sięgnełam po ebooka i wpadłam na początku w popłoch, że czytnik mi się psuje, bo tekst się rozjechał. Musiałam przekopać Internet w poszukiwaniu jakiejkolwiek recenzji, która w ogóle o tym wspomniała, jakby nikt inny tego nawet nie zauważył i nikomu innemu na świecie to nie przeszkadzało tylko mnie. Na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Właściwie to mogę się podpisać pod wszystkimi najpopularniejszymi zarzutami. Bohaterowie są totalnie przezroczyści i mdli. Taka na przykład Cora zdaje się mieć, jak jamniczek, 3 stany emocjonalne: nienawiść do matki, tryb ucieczki i stan spoczynku, kiedy nie za wiele się w niej dzieje. Ludzie ukrywający Corę ponoszą za to wysoką cenę, a ona nawet okiem nie mrugnie, dopiero pod koniec książki było zdanie, że "o fajnie, ktoś z pomagających jej ludzi jednak przeżył". Akcja wcale nie jest jakaś zajmująca i zaskakująca, bardziej służy jako podkładka do mini wykładów o tym, że niewolnictwo było wielkim złem.
Podsumowując - przekaz ważny, ale wykonanie słabe.

Właściwie to mogę się podpisać pod wszystkimi najpopularniejszymi zarzutami. Bohaterowie są totalnie przezroczyści i mdli. Taka na przykład Cora zdaje się mieć, jak jamniczek, 3 stany emocjonalne: nienawiść do matki, tryb ucieczki i stan spoczynku, kiedy nie za wiele się w niej dzieje. Ludzie ukrywający Corę ponoszą za to wysoką cenę, a ona nawet okiem nie mrugnie, dopiero...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"To świetna książka dla tych, którzy wyjeżdżają do Egiptu na wakacje, a ci którzy tam nie byli, po tej lekturze zapragną tam zaraz pojechać." Nie wydaje mi się, żeby autor tego zdania z blurba przeczytał tę książkę, bo po tej lekturze to już na pewno nigdy mnie nie podkusi, żeby wybierać się do Egiptu lub któregokolwiek z państw, gdzie dominuje islam.
Zaczynając od lekkomyślnego ryzykowania życia przy przechodzeniu przez ośmiopasmową drogę, bo YOLO, jak umrę, to znaczy, że Allah tak chciał, przez śmiecenie na potęgę, do obrzezania kobiet i rytualnego uboju zwierząt (nie polecam czytania ostatniego rozdziału mniej niż 2 godziny po ostatim posiłku)- nie potrafię tego objąć rozumem, jak można słuszność tego wszystkiego tłumaczyć religią. Najlepsze, że sam autor będąc muzłumaninem nie usprawiedliwia wszystkich tych okrucieństw i nielogiczności, co mnie nieźle zaskoczyło.

"To świetna książka dla tych, którzy wyjeżdżają do Egiptu na wakacje, a ci którzy tam nie byli, po tej lekturze zapragną tam zaraz pojechać." Nie wydaje mi się, żeby autor tego zdania z blurba przeczytał tę książkę, bo po tej lekturze to już na pewno nigdy mnie nie podkusi, żeby wybierać się do Egiptu lub któregokolwiek z państw, gdzie dominuje islam.
Zaczynając od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Może amerykańska klasyka z pierwszej połowy XX wieku po prostu nie jest dla mnie? Bo tak samo miałam z "Wielkim Gatsbym" i "Buszującym w zbożu" (tak, wiem 1951r, ale nie czepiajmy się szczegółów).
Czasami czyta się coś i choć nie wie się, do czego to niby zmierza i czy w ogóle dokądś zmierza, to odczuwa się przyjemność z dryfowania z prądem książki. I no... to nie był ten przypadek, bo wynudziłam się mocno w pierwszej połowie, bo fragmentów coś wnoszących było tyle, co kot napłakał. Potem trochę lepiej, głównie dlatego, że lubię socjalistyczne wątki w literaturze (podczas czytania rozdziału z przyjęciem świątecznym u dr Copelanda nagle napadła mnie chęć przeczytania znów "Przedwiośnia" 😅, proszę mnie nie oceniać). Jednak całościowo jakoś za sucho dla mnie, za mało emocjonalnego sosiku, który pobudzałby działanie moich gruczołów łzowych. Strzelam, że ta suchość jest celowa, dobrze oddaje ducha brutalnych czasów, kiedy ludzie mieli dwa wyjścia: albo harować, żeby mieć, co do gara włożyć, a wtedy na specjalne rozczulanie się nie ma czasu, albo rzucić się w wir walki o idee.

Chyba najlepiej napisany jest wątek Singera, choć w porównaniu do całości jest niestety najkrótszy. W jego przypadku akurat nie mogę się przyczepić, bo ciężar emocjonalny jest na miejscu. Tylko kto, na Boga, pisał blurba do polskiego wydania? Brakuje, żeby wprost napisali, co się stanie.

Może amerykańska klasyka z pierwszej połowy XX wieku po prostu nie jest dla mnie? Bo tak samo miałam z "Wielkim Gatsbym" i "Buszującym w zbożu" (tak, wiem 1951r, ale nie czepiajmy się szczegółów).
Czasami czyta się coś i choć nie wie się, do czego to niby zmierza i czy w ogóle dokądś zmierza, to odczuwa się przyjemność z dryfowania z prądem książki. I no... to nie był ten...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Grając w Simsy nigdy nie bawiło mnie usuwanie drabinek w basenach, ale za to pochłaniało mnie tworzenie rozbudowanych drzew genealogicznych i obserwowanie, co które dziecko po kim odziedziczyło. Fascynujące, że nie tak dawno temu komuś przyszło do głowy uskutecznić podobny plan w realnym życiu. Gdyby dr Karbaat grał w Simsy, to by wybierał zawsze aspirację "super złoczyńcy" z drugorzędną "posiadania rodziny", tak to widzę.

Jestem bardzo ciekawa spotkania z autorem w księgarni "Do Dzieła" w Łodzi i możliwe, że jeśli dane mi będzie w nim uczestniczyć, to dopiszę więcej przemyśleń.

Grając w Simsy nigdy nie bawiło mnie usuwanie drabinek w basenach, ale za to pochłaniało mnie tworzenie rozbudowanych drzew genealogicznych i obserwowanie, co które dziecko po kim odziedziczyło. Fascynujące, że nie tak dawno temu komuś przyszło do głowy uskutecznić podobny plan w realnym życiu. Gdyby dr Karbaat grał w Simsy, to by wybierał zawsze aspirację "super...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciężko mi powiedzieć, gdzie leży mój główny zarzut względem tej książki, bo fragmentami byłam zachwycona. Jednak całościowo troszkę po mnie spłynęła, aż sama na siebie jestem za to zła.

Ciężko mi powiedzieć, gdzie leży mój główny zarzut względem tej książki, bo fragmentami byłam zachwycona. Jednak całościowo troszkę po mnie spłynęła, aż sama na siebie jestem za to zła.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Barwne i szczegółowe opisy, które najpierw bardzo mi się podobały, bo tworzyły wyjątkowy klimat, z czasem zaczęły nużyć, bo zajmują jakieś 95% całości. Dialogi występują rzadko, ale może to i dobrze patrząc na to, że zdają się być jakby wyjęte z książki dla dzieci. Od połowy zadawałam sobie pytanie, dokąd ta historia zmierza, bo narracja rozpełzła się na wszystkie strony i ciężko było stwierdzić, gdzie jest główny wątek oraz na co w nim czekamy.

Barwne i szczegółowe opisy, które najpierw bardzo mi się podobały, bo tworzyły wyjątkowy klimat, z czasem zaczęły nużyć, bo zajmują jakieś 95% całości. Dialogi występują rzadko, ale może to i dobrze patrząc na to, że zdają się być jakby wyjęte z książki dla dzieci. Od połowy zadawałam sobie pytanie, dokąd ta historia zmierza, bo narracja rozpełzła się na wszystkie strony i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mimo, że swego czasu naoglądałam się wielu filmików na YT tworzonych przez osoby dotknięte schizofrenią, to i tak ta książka rzuciła nowe światło na ich perspektywę.
To bardzo uwrażliwiająca lektura, która daje sporo wskazówek, jak traktować osoby cierpiące na schizofrenię. Zaskoczyło mnie jakimi odruchowymi zachowaniami można narobić więcej szkody niż pożytku i jakimi drobnostkami można pomóc.
Polecam.

Mimo, że swego czasu naoglądałam się wielu filmików na YT tworzonych przez osoby dotknięte schizofrenią, to i tak ta książka rzuciła nowe światło na ich perspektywę.
To bardzo uwrażliwiająca lektura, która daje sporo wskazówek, jak traktować osoby cierpiące na schizofrenię. Zaskoczyło mnie jakimi odruchowymi zachowaniami można narobić więcej szkody niż pożytku i jakimi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Black Mirror" w formie opowiadań, szanuję.

"Black Mirror" w formie opowiadań, szanuję.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niby znałam ryzyko, że autorka młodzieżówek po prostu napisze kolejną młodzieżówkę, ale dałam się nabrać głosom, że to tym razem literatura piękna. Czuję się zawiedziona, bo z tego pomysłu można było tyyyle wycisnąć, no ale cóż...
Przez ostatnie 100 stron miałam flashbacki ze Zmierzchu, oczy mnie rozbolały od przewracania nimi, no to już nie na moje lata.
Gdybym przeczytała tę książkę właśnie na etapie fascynacji wspomnianym Zmierzchem, to byłabym absolutnie zachwycona, wałkowałabym ją po milion razy. 15 lat później - not impressed.

Niby znałam ryzyko, że autorka młodzieżówek po prostu napisze kolejną młodzieżówkę, ale dałam się nabrać głosom, że to tym razem literatura piękna. Czuję się zawiedziona, bo z tego pomysłu można było tyyyle wycisnąć, no ale cóż...
Przez ostatnie 100 stron miałam flashbacki ze Zmierzchu, oczy mnie rozbolały od przewracania nimi, no to już nie na moje lata.
Gdybym przeczytała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cały zagraniczny booktube rozpływał się nad tą książką, a tu takie rozczarowanie.
Owszem traktuje ona o ważnych tematach i chyba za to właśnie zbiera pochwały, bo ludziom głupio jej jawnie nie lubić. Jednak jak dla mnie jest płaska, niewciągająca i nieangażująca emocjonalnie.
Są fragmenty, które mi się podobały, ale jako całość się dla mnie nie broni. Nie będę do niej wracać pamięcią.

Cały zagraniczny booktube rozpływał się nad tą książką, a tu takie rozczarowanie.
Owszem traktuje ona o ważnych tematach i chyba za to właśnie zbiera pochwały, bo ludziom głupio jej jawnie nie lubić. Jednak jak dla mnie jest płaska, niewciągająca i nieangażująca emocjonalnie.
Są fragmenty, które mi się podobały, ale jako całość się dla mnie nie broni. Nie będę do niej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Urodziłam się na początku lat 90. i dlatego o Polsce Ludowej od strony życia codziennego wiem tyle, co od rodziców. Niestety ten zbiór reportaży zostawia niedosyt z powodu zbyt skromnego komentarza współczesnego. Chciałabym mieć więcej wytłumaczone, poznać ciut szerszy kontekst. Maaałooo mi!

Urodziłam się na początku lat 90. i dlatego o Polsce Ludowej od strony życia codziennego wiem tyle, co od rodziców. Niestety ten zbiór reportaży zostawia niedosyt z powodu zbyt skromnego komentarza współczesnego. Chciałabym mieć więcej wytłumaczone, poznać ciut szerszy kontekst. Maaałooo mi!

Pokaż mimo to