-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2022-01
2019-06-26
Nie ma co ukrywać, że głównym powodem, dla którego zdecydowałam się ją przeczytać jest pochodzenie autora. Tak, cóż, na codzień tego nie widać, ale mam słabość do koreańskiej popkultury.
Książka podzielona jest na rozdziały, z których każdy opowiada jakąś krótka zamkniętą historię, a wszystkie razem tworzą coś większego i głębszego.
Alternatywny Seul, gildie zabójców na zlecenie, walka o władzę. Każdy zabójca musi wykonywać zlecenie dokładnie według instrukcji. Gdy się wyłamie czeka go los ofiary. Nie zdoła uciec, ani się schować.
I o tym jest ta książka. O odkrywaniu, że jest się niewolnikiem systemu, o próbie wyłamania się, pójścia własną drogą. O próbie przeżycia w niesprzyjającym świecie.
W Likwidatorze nie chodzi o to, żeby lubić bohaterów. Chodzi bardziej o to, żeby spróbować ich zrozumieć. Nie tyle, żeby się z nimi utożsamić, co żeby odkryć, że pewne uczucia i wątpliwości, które oni czują w tych dla nas ekstremalnych chwilach, my także odczuwamy. I tak jak oni czasem chcemy coś zmienić.
Gdy zaczęłam czytać tę książkę miałam swoiste poczucie, że to znam, że jakby wracam do miejsca, w którym od dawna nie byłam. Zaczęło towarzyszyć mi jakieś swojskie uczucie. Po kilku stronach już byłam pewna, że jest w tej książce coś podobnego do książek Murakamiego. Wprawdzie czytałam tylko jego trylogię, ale pewne cechy wspólne dostrzegam.
I są to pewnie cechy charakterystyczne dla dalekowschodniej
Nie ma co ukrywać, że głównym powodem, dla którego zdecydowałam się ją przeczytać jest pochodzenie autora. Tak, cóż, na codzień tego nie widać, ale mam słabość do koreańskiej popkultury.
Książka podzielona jest na rozdziały, z których każdy opowiada jakąś krótka zamkniętą historię, a wszystkie razem tworzą coś większego i głębszego.
Alternatywny Seul, gildie zabójców na...
2019-04-21
2019-04-18
2019-04-05
2019-04-03
2019-05-23
2019-05-27
2019-04-07
2019-04-04
2019-04-10
Widziałam kilka recenzji na booktube, miałam ją dodaną na legimi. A sięgnęłam po nią, gdy spojrzała na mnie z bibliotecznej półki.
Na samym początku zastanawiałam się, czy mnie wciągnie od początku do końca, czy w połowie będę modlić się, żeby już się skończyła.
I tu pierwsze zaskoczenie. Owszem, chciałam jak najszybciej skończyć Boską proporcję. Ale nie dlatego, że mnie nudziła. Wręcz przeciwnie. Cały czas bylam niepewna, co dalej się wydarzy, chciałam poznać rozwiązanie zagadki.
A to ogromnie mnie zaskoczyło. Ale może od początku. Mamy jedną zbrodnię artystyczną, piękną. A kilka dni później kolejną, krwawą i brutalną. Kto je popełnił i dlaczego? Co je łączy? Byłam zafascynowana jak Piotr Borlik lawiruje w swojej opowieści, łącząc i rozdzielając wątki. Miałam swoje podejrzenia, choć jakaś część mnie twierdziła, że nie mam racji. I oczywiście ona wygrała. Z początku samo zakończenie wydało mi się lekko naciągane, ale po przemyśleniu wszystkiego zaczęłam widzieć drobne wskazówki i całość zaczęła nabierać sensu.
Bohaterowie. Może zacznę od pierwszego, znanego nam od początku sprawcy. Jego portret psychologiczny był bardzo obrazowy. Motywy dzialania wydawały się jasne i klarowne, jednak autor oczywiście musiał nas zaskoczyć. Robert Mazur wcale nie jest taki, jak od początku się wydaje. Jest jeszcze bardziej psychicznie skrzywdzony.
Co do naszej głównej pani komisarz Agaty Stec. W jednej recenzji była porownana z Chyłką. No cóż, na pewno łączy je miłość do alkoholu. Z charakteru może mają też coś wspólnego, ale jakoś bardziej jestem przekonana do pani komisarz. Zobaczymy jak jej postać rozwinie się w kolejnych książkach.
No i postać, która najbardziej mnie zafascynowała. Artur Kamiński. Postać genialna, pełna tajemnic, które chce się odkryć. Jego zachowanie często budziło moje podejrzenia. I liczę w moim małym serduszku, że te dwa tomy, które przede mną, bardzo mnie co do niego zaskoczą.
Podsumowując w kilku prostych słowach, polskie kryminały naprawdę warto czytać. A szczególnie te autorstwa Piotra Borlika. 😉
Widziałam kilka recenzji na booktube, miałam ją dodaną na legimi. A sięgnęłam po nią, gdy spojrzała na mnie z bibliotecznej półki.
więcej Pokaż mimo toNa samym początku zastanawiałam się, czy mnie wciągnie od początku do końca, czy w połowie będę modlić się, żeby już się skończyła.
I tu pierwsze zaskoczenie. Owszem, chciałam jak najszybciej skończyć Boską proporcję. Ale nie dlatego, że mnie...