-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
Książka opowiada historię Rune'a i Poppy, którzy poznają się jako kilkuletnie dzieci i od tamtego momentu są właściwie nierozłączni. Aż pewnego dnia Rune dowiaduje się, że całą rodziną muszą się przeprowadzić. Od tego momentu w jego życiu narasta złość, ból i nienawiść. Szalę goryczy przelewa urwanie wszelkiego kontaktu z Poppy.
Gdy po kilku latach znów się spotykają, oboje nie są już tymi samymi ludźmi.
Po Tysiąc pocałunków chciałam sięgnąć już dawno temu, ale jakoś ciągle nie wychodziło. Teraz wpadła w moje ręce właściwie przypadkowo. Z jednej strony żałuję, że tak późno, z drugiej cieszę się, że czekałam na tę historię.
Już od samego początku ta historia wzruszyła mnie do łez. A wszystko przez moment, w którym mała Poppy dostaje od umierającej babci słoik na pocałunki. Zresztą, co Was będę kłamać. Ryczałam przez ponad pół książki. Tak mnie emocjonalnie rozwaliła. To, co spotyka tych dwoje, po tym jak w końcu znów są razem, to naprawdę niesprawiedliwe. I to, jak cudownie i słodko Rune zachowuje się w stosunku do Poppy... Mimo że, dla innych nadal jest oschły...
Do gustu przypadło mi bardzo przedstawienie przemian zachodzących w Runie. Na początku został pokazany jako grzeczny, spokojny dzieciak. Potem, pod wpływem jednej właściwie sprawy stał się swoim kompletnym przeciwieństwem. Droga od tej negatywnej strony do choćby trochę przyjemniejszej już tak łatwa nie jest. Obserwujemy jak dzięki jednej dziewczynie chłopak zaczyna powoli wychodzić ze swej skorupy. Zaczyna dostrzegać, że jego zachowanie, zamknięcie w sobie rani nie tylko jego. Poppy natomiast przedstawiona jest jako bardzo pozytywna osoba, pomimo tego wszystkiego, co ją spotkało, i co jeszcze na nią czeka.
Tillie Cole ma styl, który świetnie pasuje do tej książki. Jednocześnie lekki, który bardzo przyjemnie się czyta, ale również pasujący do tych trudnych fragmentów. Swoją drogą nie brakuje ich w Tysiącu pocałunków. Właściwie większość książki to walka z trudnymi i bolesnym sprawami, choć nierzadko pokazana między wierszami. Wyzierająca spod powierzchownie pozytywnych rzeczy. To pokazanie, że można wyciągać od życia cudowne chwile mimo ogromnych przeciwności.
Każdemu, kto lubi poruszające książki z bohaterami, których nie można nie polubić powinna przypaść do gustu. Także jeśli jeszcze nie czytaliście to gorąco polecam. Tylko uzbrójcie się w mnóstwo chusteczek. Żeby nie było, że nie ostrzegałam.
Marta
Książka opowiada historię Rune'a i Poppy, którzy poznają się jako kilkuletnie dzieci i od tamtego momentu są właściwie nierozłączni. Aż pewnego dnia Rune dowiaduje się, że całą rodziną muszą się przeprowadzić. Od tego momentu w jego życiu narasta złość, ból i nienawiść. Szalę goryczy przelewa urwanie wszelkiego kontaktu z Poppy.
Gdy po kilku latach znów się spotykają,...
Widziałam kilka recenzji na booktube, miałam ją dodaną na legimi. A sięgnęłam po nią, gdy spojrzała na mnie z bibliotecznej półki.
Na samym początku zastanawiałam się, czy mnie wciągnie od początku do końca, czy w połowie będę modlić się, żeby już się skończyła.
I tu pierwsze zaskoczenie. Owszem, chciałam jak najszybciej skończyć Boską proporcję. Ale nie dlatego, że mnie nudziła. Wręcz przeciwnie. Cały czas bylam niepewna, co dalej się wydarzy, chciałam poznać rozwiązanie zagadki.
A to ogromnie mnie zaskoczyło. Ale może od początku. Mamy jedną zbrodnię artystyczną, piękną. A kilka dni później kolejną, krwawą i brutalną. Kto je popełnił i dlaczego? Co je łączy? Byłam zafascynowana jak Piotr Borlik lawiruje w swojej opowieści, łącząc i rozdzielając wątki. Miałam swoje podejrzenia, choć jakaś część mnie twierdziła, że nie mam racji. I oczywiście ona wygrała. Z początku samo zakończenie wydało mi się lekko naciągane, ale po przemyśleniu wszystkiego zaczęłam widzieć drobne wskazówki i całość zaczęła nabierać sensu.
Bohaterowie. Może zacznę od pierwszego, znanego nam od początku sprawcy. Jego portret psychologiczny był bardzo obrazowy. Motywy dzialania wydawały się jasne i klarowne, jednak autor oczywiście musiał nas zaskoczyć. Robert Mazur wcale nie jest taki, jak od początku się wydaje. Jest jeszcze bardziej psychicznie skrzywdzony.
Co do naszej głównej pani komisarz Agaty Stec. W jednej recenzji była porownana z Chyłką. No cóż, na pewno łączy je miłość do alkoholu. Z charakteru może mają też coś wspólnego, ale jakoś bardziej jestem przekonana do pani komisarz. Zobaczymy jak jej postać rozwinie się w kolejnych książkach.
No i postać, która najbardziej mnie zafascynowała. Artur Kamiński. Postać genialna, pełna tajemnic, które chce się odkryć. Jego zachowanie często budziło moje podejrzenia. I liczę w moim małym serduszku, że te dwa tomy, które przede mną, bardzo mnie co do niego zaskoczą.
Podsumowując w kilku prostych słowach, polskie kryminały naprawdę warto czytać. A szczególnie te autorstwa Piotra Borlika. 😉
Widziałam kilka recenzji na booktube, miałam ją dodaną na legimi. A sięgnęłam po nią, gdy spojrzała na mnie z bibliotecznej półki.
więcej Pokaż mimo toNa samym początku zastanawiałam się, czy mnie wciągnie od początku do końca, czy w połowie będę modlić się, żeby już się skończyła.
I tu pierwsze zaskoczenie. Owszem, chciałam jak najszybciej skończyć Boską proporcję. Ale nie dlatego, że mnie...