Pisarz, scenarzysta, dramaturg. Laureat licznych konkursów pisarskich i dramaturgicznych. Autor scenariuszy do kilkuset odcinków różnych seriali telewizyjnych i dialogów do fabularnych gier komputerowych.http://www.getner.pl
Wraz z kolejnymi częściami coraz bardziej podoba mi się ta seria i coraz bardziej twierdzę, że ma w sobie coś więcej niż tylko komedię w ujęciu kryminalnym. To trzeci tom i kontynuacja pewnych wątków osobistych z poprzednich części (także bez wiedzy o nich można tutaj kilku rzeczy nie zrozumieć) w formie trzech nowych opowiadań. Długich opowiadań, bo na ok. 60 stron każde.
Mam wrażenie, że autor pod kanwą humoru próbuje przemycić trochę satyry i faktycznego skłonienia do refleksji (nawet bardzo prostej). Zdecydowanie nie lubi nowobogackich osób z wielkich miast, a także tych, którzy żyją ponad stan. Oczywiście, autor robi to w sposób karykaturalny, wyraźnie przerysowany, natomiast czuć, że chciał "dopiec" takim ludziom. Widać to właściwie w każdym z trzech tekstów, natomiast odczułem to wyraźnie w trzecim opowiadaniu.
Pod kątem kryminalnym są to takie sobie historie, podobnie zresztą jak poprzednio - nie to tutaj jest najważniejsze, a sprawców jest dość łatwo odgadnąć. Szkoda, że nie zostawiono ciut więcej tropów, ale z drugiej strony mógł się wówczas nie zmieścić aspekt komediowy w postaci dzikich dialogów i poprowadzenia wątków rodziny Przypadka oraz Sakowicza (choć tego drugiego jest tutaj mniej). Ale chyba najjaśniejszymi postaciami są podejrzani i osoby uczestniczące w śledztwie, szczególnie te rozgadane.
Mimo że to tylko 180 stron (e-book),to nie czyta się tego bardzo szybko z uwagi na długie rozdziały i dużą ilość tekstu na stronę. Natomiast sam styl, jak na komedię kryminalną przystało, bardzo giętki, lekki i angażujący. Co do części śledczej, to ważniejsze od rozwiązania są tylko zawiązanie i rozwój akcji, a także różne mrugnięcia okiem autora do czytelnika.
Właśnie do księgarń trafił kolejny (już dziewiąty!) tom przygód Jacka Przypadka.
Nasz detektyw ma do rozwiązania kolejne trzy sprawy. Tym razem dotyczą one najgłośniejszych nazwisk polskiej sztuki nowoczesnej i politycznej.
Pierwsze śledztwo ma na celu znalezienie sprawcy śmierci Eweliny Marcakówny, o którą oskarżony jest podkomisarz Łoś i oczyszczenie go z zarzutów oraz wyciągnięcie z aresztu.
„Zabiło ją to, co męczy wszystkich tu obecnych. Niespełnione ambicje bycia wielkim i sławnym artystą oraz nadmierna wyobraźnia.”
„Tak, ten areszt ma swoje pewne plusy i w gruncie rzeczy pan Przypadek nie musi się aż tak bardzo spieszyć, żeby go stąd wyciągnąć. Odrobina świętego spokoju jeszcze nikomu nie zaszkodziła.”
W następnej sprawie musi wyjaśnić zniknięcie obrazów malarza Zimnicy, które w krótkim czasie stały się niespodziewanie bardzo cenne. W dochodzeniu udaje się Przypadkowi odkryć udział tytułowych siedmiu mało wspaniałych.
Ostatnia historia odnosi się do przemontowania instalacji najsłynniejszego twórcy tego gatunku Świtały. A ma to miejsce tuż przed otwarciem wernisażu w galerii Ewarysta Rosta (znanego z poprzednich części przygód naszego detektywa).
Jacek kontynuuje rozwiązywanie śledztw, jeżdżąc na rowerze. Pomocni, jak zawsze, okazują się jego bezdomni pracownicy, mimo iż coraz więcej osób stara się wystrzegać ich obecności. Naszemu detektywowi udaje się oczyścić z zarzutów podkomisarza Łosia, z którym nawiązuje współpracę przy kolejnych sprawach.
Bardzo mało pozostałych znanych nam bohaterów – Malwiny, Błażeja, państwa Przypadków, a nawet Agnieszki Storczyk. Przyjaciel Jacka jest bardzo zmęczony ojcostwem i wysokimi wymaganiami swojej żony, która dalej nie pała zbyt ciepłymi uczuciami do naszego detektywa. Błażej mało sypia, bierze zbyt dużo spraw, aby spełnić oczekiwania ojca i Ani, aby zarobić na nowe mieszkanie itd. Malwina sama nie wie, czy kocha Jacka czy go nienawidzi. Ale cały czas dąży do wyprowadzki i na koniec jej się to udaje. Krótki epizod dotyczy pani Felicji, z którą ostatecznie Jacek dochodzi do porozumienia i godzą się. W tle przewijają się Panie Teofila i Zygfryda. Ciągłe kłótnie i sprzeczki wywołują uśmiech na twarzy czytelnika. Cały czas za plecami Jacka czuć oddech Klempucha, który ciągle gdzieś się przewija na marginesie w kolejnych sprawach czy w życiu występujących bohaterów.
Rewelacyjnie się czytało. Szybko, łatwo i przyjemnie. No może nie do końca przyjemnie. Ten tom jest mniej humorystyczny – podobnie jak dwa poprzednie. Świetnie, jak zwykle, wykreowane postaci, które z tomu na tom coraz bardziej się rozwijają. Dobrze nakreślona fabuła. Wątki ciekawe. Sprawy z nieoczywistymi rozwiązaniami. Realnie przedstawione środowisko światka artystycznego i politycznego warszawy. Takie satyryczne odbicie przywar twórców sztuki nowoczesnej i działaczy politycznych. Ciutek mniej wątków obyczajowych niż w poprzednich częściach. Mam nadzieję, że zostaną one rozwinięte w kolejnej części, na którą już czekam z niecierpliwością.