-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel5
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
W dzieciństwie zachwyciłam się filmem. Potem próbowałam czytać i nie dałam rady, bo strasznie mi się dłużyło. Nawet interpretacja Krzysztofa Gosztyły nie sprawiła, że powieść uznałam za interesującą. Zdecydowanie wolę opowiadanie R. Bradbury'ego "Posłaniec", stanowiące inspirację dla powieści Kinga.
W dzieciństwie zachwyciłam się filmem. Potem próbowałam czytać i nie dałam rady, bo strasznie mi się dłużyło. Nawet interpretacja Krzysztofa Gosztyły nie sprawiła, że powieść uznałam za interesującą. Zdecydowanie wolę opowiadanie R. Bradbury'ego "Posłaniec", stanowiące inspirację dla powieści Kinga.
Pokaż mimo toBardzo smutna książka o pustce w życiu i próbie jej zapełnienia. A zaczyna się tak pogodnie... Jeśli chodzi o literaturę opisującą, co narkotyki robią z ludźmi — stawiam na równi z "Heroiną" Piątka.
Bardzo smutna książka o pustce w życiu i próbie jej zapełnienia. A zaczyna się tak pogodnie... Jeśli chodzi o literaturę opisującą, co narkotyki robią z ludźmi — stawiam na równi z "Heroiną" Piątka.
Pokaż mimo toNie wiem, co w tej powieści takiego kontrowersyjnego... Jak dla mnie, to wszystko dzieje się głównie w głowie Patrika. Powieść w wersji audio miała dla mnie tę zaletę, że pomagała mi zasnąć, kiedy leżałam w szpitalu i miałam problemy ze spaniem. I usypiające działanie bynajmniej nie było zasługą lektora.
Nie wiem, co w tej powieści takiego kontrowersyjnego... Jak dla mnie, to wszystko dzieje się głównie w głowie Patrika. Powieść w wersji audio miała dla mnie tę zaletę, że pomagała mi zasnąć, kiedy leżałam w szpitalu i miałam problemy ze spaniem. I usypiające działanie bynajmniej nie było zasługą lektora.
Pokaż mimo toNajbardziej depresyjna książka, jaką czytałam.
Najbardziej depresyjna książka, jaką czytałam.
Pokaż mimo toNie czytałam tego w dzieciństwie, a teraz nie bardzo rozumiem, jak można się tą bajką zachwycać. I nie bardzo trafia do mnie koncepcja życia po śmierci, w którym znów można umrzeć. To po co człowiek jest szlachetny za życia? Żeby po śmierci znów narażać swoją nieśmiertelną duszę na śmierć?
Nie czytałam tego w dzieciństwie, a teraz nie bardzo rozumiem, jak można się tą bajką zachwycać. I nie bardzo trafia do mnie koncepcja życia po śmierci, w którym znów można umrzeć. To po co człowiek jest szlachetny za życia? Żeby po śmierci znów narażać swoją nieśmiertelną duszę na śmierć?
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZachorowanie na nowotwór i pobyt na oddziale szpitalnym zainspirowały Aleksandra Sołżenicyna do napisania tej książki. Tytułowy oddział miał być metaforą państwa totalitarnego. Sołżenicyn zawarł jednak w swojej powieści tyle, że ja nie widzę sensu szukania tu jakichkolwiek metafor. Z uwagi na egalitarny charakter nowotworu na oddziale leżą przedstawiciele wszystkich niemal warstw ludności Związku Radzieckiego, z których każdy ma swoją przeszłość. Poznajemy więc święcie wierzących w system idealistów, cynicznych aparatczyków partyjnych oraz zesłańców. Jeśli do tego dodać personel – mamy ZSRR w pigułce. Ale Oddział chorych na raka to nie tylko skoncentrowany opis największego socjalistycznego państwa. To także opis rozmaitych reakcji na chorobę, stosunek lekarzy do pacjentów oraz różnicę między traktowaniem pacjenta, który jest po prostu pacjentem a pacjenta, który jest również lekarzem. Wszystko to sprawia, że otrzymujemy powieść, która na długo zapada w pamięć. Bez konieczności dodawania jej dodatkowych interpretacji.
Zachorowanie na nowotwór i pobyt na oddziale szpitalnym zainspirowały Aleksandra Sołżenicyna do napisania tej książki. Tytułowy oddział miał być metaforą państwa totalitarnego. Sołżenicyn zawarł jednak w swojej powieści tyle, że ja nie widzę sensu szukania tu jakichkolwiek metafor. Z uwagi na egalitarny charakter nowotworu na oddziale leżą przedstawiciele wszystkich niemal...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023
2020-06-07
Nie wiem, czy jest jeszcze sens mówienia o klimacie, czy nie jest już za późno na jakiekolwiek działania. A mimo to, staram się słuchać, co mają do powiedzenia ludzie, którzy mają o zmianach klimatu jakiekolwiek pojęcie. Friederike Otto ma i stara się o tym pisać w sposób jak najbardziej przystępnych. Pisze, że zmiany klimatyczne zachodzą w takim tempie, że nie trzeba odejść od publikowaniu wyników badań dopiero po ich weryfikacji. Stara się też wyważyć podejście do zmian klimatycznych próbując ustalić, czy dane ekstremalne zjawisko pogodowe to efekt zmian klimatu czy ma też inne przyczyny. Przede wszystkim stara się jednak trafić do ludzi, którzy mają wpływ na decyzje mogące wpłynąć na zmiany klimatyczne. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że uda się jej i jej zespołowi, przekonać nieprzekonanych nim będzie za późno.
Nie wiem, czy jest jeszcze sens mówienia o klimacie, czy nie jest już za późno na jakiekolwiek działania. A mimo to, staram się słuchać, co mają do powiedzenia ludzie, którzy mają o zmianach klimatu jakiekolwiek pojęcie. Friederike Otto ma i stara się o tym pisać w sposób jak najbardziej przystępnych. Pisze, że zmiany klimatyczne zachodzą w takim tempie, że nie trzeba...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-04
Gdyby nie pomysł pisania posłowia, a nawet dwóch, spokojnie można by epopeję zmieścić w siedmiu tomach, nieznacznie tylko skracając wcześniejsze. Tylko że choć epizod na wolności jest dość krótki zdecydowanie zasługiwał on na odrębny tom. I - jeśli idzie o fabułę - nie uważam, żeby był najsłabszy z całej serii. Owszem, jest najmniej sensacyjny, ale przystosowywanie się Ropucha do życia na wolności jest w pewnym sensie powrotem do tomu pierwszego, w którym młody osadzony przystosowywał się do życia w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Teraz, po bez mała 70 latach odsiadki na nowo uczy się życia w zupełnie obcych sobie realiach. I samo zakończenie - rewelacyjne. Lepszego nie byłabym w stanie wymyślić. Zdecydowanie warto zapoznać się z dwoma posłowiami: pierwszym poświęconym, rzec by można, Stanisławowi Stefanowi Żabikowskiemu oraz drugim, w którym autor opowiada o procesie powstawania epopei i świata "Skazańca". Po lekturze całego cyklu powiedzieć mogę, że Krzysztof Spadło nie tylko bardzo dobrym pisarzem jest ale i potrafi sam sprzedać swoją twórczość. "Sam" w tym wypadku oznacza: bez pośredników, nie zaś to, że nikt mu w osiągnięciu sukcesu nie pomagał. O tych, którzy bezinteresownie włączali się w promocję powieści też pisze w posłowiu, które każdy, kto planuje samodzielnie wydać swoją twórczość zdecydowanie powinien przeczytać. Nawet jeśli nie interesują go losy Skazańca.
Gdyby nie pomysł pisania posłowia, a nawet dwóch, spokojnie można by epopeję zmieścić w siedmiu tomach, nieznacznie tylko skracając wcześniejsze. Tylko że choć epizod na wolności jest dość krótki zdecydowanie zasługiwał on na odrębny tom. I - jeśli idzie o fabułę - nie uważam, żeby był najsłabszy z całej serii. Owszem, jest najmniej sensacyjny, ale przystosowywanie się...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-08
Najpierw on: leci prywatnym samolotem gdzie gwałci stewardessę (argument, że ona wiedziała na co się pisze do mnie nie trafia, skoro on był bezwzględnym szefem mafii to znaczy, że był facetem, któremu się nie odmawia kiedy np. proponuje pracę, więc ona może i wiedziała, co jej się może przytrafić, ale i chyba wiedziała, co ją może spotkać w razie odmowy), umawia się na seks ze swoją partnerką a potem widzi Ją - kobietę ze swoich snów.
Później już do głosu dochodzi Ona i fabuła toczy się mniej więcej tak: porwał mnie, co to za potwór i tak bezwzględnie zabił tego człowieka, ale jaki on seksowny, i grozi że zrobi krzywdę moim najbliższym, ale jakbym chciała, żeby mnie zerżnął, Gucci, Givenchy, znów usłyszałam znajomy akcent, Proscecco, jaki on seksowny, poczułam jego erekcję, Chanel, jakbym chciała, żeby mnie zerżnął, ubrałam się seksownie, poczułam jego erekcję, Porshe, Givenchy, jak ja ci się odwdzięczę, chodź, zrobię ci laskę, ojejku jaki on seksowny, czy ja dam radę tak żyć, ale ja go kocham.
Tak mniej więcej to idzie do końca: luksusowe marki, "znajomy akcent", jego erekcja i czy ja jestem gotowa na takie życie. Ja wiem jedno - nie jestem gotowa na ciąg dalszy. Przesłuchałam (bo przeczytać nie dałabym rady) głownie z ciekawości o co ta burza z przejściem p. Blanki Lipińskiej pod skrzydła Agory... tak tej samej Agory, która właśnie wykupiła czasopismo Twój Weekend tylko po to, żeby je zamknąć, bo było poniżające dla kobiet, pismo, które uczyło mężczyzn, jak z żon zrobić dziwkę w sypialni. Wygląda na to, że teraz Agora będzie uczyć kobiety, jak zrobić z siebie dziwkę w sypialni... zwłaszcza jeśli partner ma forsy jak lodu. O książce piszą, że inspirująca. Cóż, za dużo mam lat, żeby się inspirować Laurą Biel, ale wciąż jeszcze mam czas, by zapisać córki na kursy tańca, w tym tańca na rurze i nauczyć je jak dbać o siebie, żeby w 15 minut zrobić się na bóstwo... Chyba jednak się nie zainspiruję, najwyżej mnie kiedyś przeklną, jak im bogaty mafiozo przejdzie koło nosa.
Najpierw on: leci prywatnym samolotem gdzie gwałci stewardessę (argument, że ona wiedziała na co się pisze do mnie nie trafia, skoro on był bezwzględnym szefem mafii to znaczy, że był facetem, któremu się nie odmawia kiedy np. proponuje pracę, więc ona może i wiedziała, co jej się może przytrafić, ale i chyba wiedziała, co ją może spotkać w razie odmowy), umawia się na seks...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-31
Książka pisana tak, że tego się nie da czytać. Po prostu bełkot ćpunów. Skoro zaś książki się nie da czytać a w pamięci wciąż tkwi genialny film na jej podstawie, może warto by tak powieści wysłuchać? Kiedy tak słucham tego "bełkotu" to słyszę tę pustkę otaczającą każdego z czwórki bohaterów, te wspaniałe odloty po kolejnej dawce narkotyku i ten strach, że następnej działki już może nie być... czyli wręcz na sobie doświadczam tego stopniowego pogrążania się w nałogu. I myślę sobie, że mam szczęście - ja nie potrzebuję działki hery żeby odlecieć... mnie wystarczą słuchawki na uszach i "Requiem dla snu" w interpretacji Andrzeja Chyry.
Książka pisana tak, że tego się nie da czytać. Po prostu bełkot ćpunów. Skoro zaś książki się nie da czytać a w pamięci wciąż tkwi genialny film na jej podstawie, może warto by tak powieści wysłuchać? Kiedy tak słucham tego "bełkotu" to słyszę tę pustkę otaczającą każdego z czwórki bohaterów, te wspaniałe odloty po kolejnej dawce narkotyku i ten strach, że następnej działki...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-29
Chyba wszyscy znają podania o Popielu, którego myszy zjadły; O Wandzie, co Niemca nie chciała czy o smoku wawelskim. To już nie mity słowiańskie, to legendy o prapoczątkach Polski. Nie ważne czy pisane w wersji dla dzieci czy dla trochę starszych osób zawsze przebieg wydarzeń wygląda tak samo. No, może raz próby reinterpretacji historii o Popielu podjął się Ignacy Kraszewski w Starej Baśni. Teraz Witold Jabłoński opowiada na nowo dawne mity. Przedstawia je jako elementy jednej historii - osiedlenia się na naszych ziemiach dwóch braci ze Wschodu: Lecha i Kraka oraz dalszych losów ich i ich potomków.
O ile "Dary Bogów" to połączenie rozmaitych mitów słowiańskich w jedną całość, tak w "Popielu" znaleźć można odniesienia do innych, niekoniecznie polskich i niekoniecznie słowiańskich opowieści. Czyli w przypadku "Popiela, syna popiołów" można mówić nie tyle o powrocie do słowiańskich korzeni, co o połączeniu dawnych polskich podań ze znanymi w Europie baśniami.
Chyba wszyscy znają podania o Popielu, którego myszy zjadły; O Wandzie, co Niemca nie chciała czy o smoku wawelskim. To już nie mity słowiańskie, to legendy o prapoczątkach Polski. Nie ważne czy pisane w wersji dla dzieci czy dla trochę starszych osób zawsze przebieg wydarzeń wygląda tak samo. No, może raz próby reinterpretacji historii o Popielu podjął się Ignacy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Daje do myślenia... ale język zdecydowanie mnie męczył.
Daje do myślenia... ale język zdecydowanie mnie męczył.
Pokaż mimo to