-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
Jest to druga znana mi książka gdzie pająki są przedstawione jako kolejna cywilizacja. Jest to ciekawy motyw. W tej książce zdecydowanie mocniej zostało pokazane, że to są pająki. W tej o której wspominam — Głębia w niebie — czasem czytając jakiś rozdział można było całkowicie zapomnieć, że ów rozdział jest z perspektywy pająków, a nie ludzi.
Fabuła trochę za bardzo się ciągnie. Punkt kulminacyjny na który wszyscy czekają jest do dopiero pod koniec książki.
Część opisanych rzeczy które robiły pająki gdzieś po 2/3 książki była trudna w do wyobrażenia sobie. Bardziej brzmiało to jak fantasy, a nie SF.
Jedną z największych wad która strasznie irytowała to wszędobylski nacisk, że ludzie dążą tylko do eksterminacji siebie i innych istot... Ileż kur$% można.
Świetnie zostało pokazanie jak wygląda życie na statku który przemierza tysiące lat z perspektywy jednej postaci która co jakiś czas idzie pospać do kriokapsuły. To jak dla kogoś jakieś wydarzenia trwały ledwo tydzień temu, a dla innych to tylko legendy zamierzchłych czasów.
Niestety zakończenie mi się nie podobało. Sposób jaki konflikt między ludźmi i pająkami został rozwiązany. Oraz sam fakt, że był to już sam koniec książki, przez co nie można było zobaczyć jak chociażby oba gatunki żyją i się dogadują.
Zakończenie przypomina zakończenie Mass Effect 3. Gdzie do wyboru mam tylko zielone zakończenie, czyli narzuconą z góry symbiozę.
Jest to druga znana mi książka gdzie pająki są przedstawione jako kolejna cywilizacja. Jest to ciekawy motyw. W tej książce zdecydowanie mocniej zostało pokazane, że to są pająki. W tej o której wspominam — Głębia w niebie — czasem czytając jakiś rozdział można było całkowicie zapomnieć, że ów rozdział jest z perspektywy pająków, a nie ludzi.
Fabuła trochę za bardzo się...
Jestem rozczarowany tym, czym ta książka jest. Spodziewałem się coś ala „całej” wiki wojowników skondensowanej do książki. Czyli chociażby przedstawienie każdego z kotów który pojawił się w cyklach 1-2. Jego opis, wygląd, czyny i tak dalej. Jest to, ale w bardzo małym stopniu. Tylko po kilka kotów.
Spora część książki jest też strasznie infantylna. Np gdzie jakiś kot oprowadza czytelnika po obozie.
Nie licząc w ogóle, że te opisy obozów są tragiczne.
Krótkie historyjki na 1-2 strony a czasem to nawet mniej niż pół w zasadzie niepotrzebne i bezużyteczne. Tylko te dłuższe miały sens. Jakaś mniejsza część historyjek wydaje się, że była tekstem po prostu przepisanym z innej książki. Np opowieść Żółtego Kła. Inne zaś zmieniają w jakiś sposób wydarzenia. Np Błękitna nie jest pewna czy Ognisty to kot z przepowiedni i w ogóle nie wie, czy dobrze robi. A jeśli dobrze pamiętam to w superedycji była pewna i wiedziała.
Najciekawsze z tekstów to historie z perspektywy KG czy też ogólnie o KG i kodeks, ale nie cały. Również na przykład opowieść Wroniego czy Jęczmienia. Ale to wciąż nie jest tym, czym być powinno.
Fajnie, że się dowiedzieliśmy, dlaczego Tygrysia Gwiazda tak bardzo lubił klan cienia. Bardzo mi się też podobała historia Lwiej Łapy.
Bardzo ładne wydanie zarówno okładka jak i w środku.
Jestem rozczarowany tym, czym ta książka jest. Spodziewałem się coś ala „całej” wiki wojowników skondensowanej do książki. Czyli chociażby przedstawienie każdego z kotów który pojawił się w cyklach 1-2. Jego opis, wygląd, czyny i tak dalej. Jest to, ale w bardzo małym stopniu. Tylko po kilka kotów.
Spora część książki jest też strasznie infantylna. Np gdzie jakiś kot...
Niestety zawsze musi być jakieś ALE i tak też jest w tym przypadku.
W ogóle fabuła tego tomu jest… nawet nie tomu a całej serii Burza wspomaganych… z jednej strony bardzo ciekawa a z drugiej tragicznie zła. Całość powinna się skupiać przede wszystkim na delfiniej załodze. I identyczne zarzuty mam do poprzednich tomów tego cyklu. Nie potrafię ubrać w słowa frustracji jaką mam w głowie a bardzo bym chciał.
Fabuła dzieje się w 3 miejscach z kilku perspektyw. Pierwsze miejsce to oczywiście Streaker. Drugim miejscem statek Jophurów, który goni Streakera oraz trzecie to stacja badawcza. Każde z miejsc ma kilku bohaterów.
Największą część książki raczej zajmuje wątek Delfinów. Powiedzmy, że 40% albo i więcej? Nie wiem ile to jest dokładnie. Rozdziały co chwilę zmieniają perspektywę bądź miejsce.
Wątek delfinów był super do około 53% (na czytniku mam tylko pokazane procenty) i oto nadchodzi owe ‘ale’… Jedno z kilku z resztą. Ale zaczęło się robić gorzej. Autor stwierdził nagle, że jego historia jest za prosta i dopisał coś zbędnie górnolotnego przesadzając kompletnie. Transcendencja. Cały wątek transcendencji, czyli miej więcej w przedziale około 53-88% nie podobał mi się kompletnie. Był to wątek kompletnie niepotrzebny. Wymęczył mnie i wynudził. Nie wiem, czy miał w ogóle większy wpływ na fabułę jako tako. Z wyjątkiem otwarcia drogi dla kolejnego nowego wątku, który to wątek też był zbędny i niezwiązany z delfinami. Autor niepotrzebnie chciał dodać więcej dziwności i dodać kolejne niepotrzebne nowe wątki.
Zakończenie książki nie było jakieś super dobre ani tym bardziej satysfakcjonujące, ale najpewniej Brin nie miał pomysłu jak wybrnąć z sytuacji którą sam stworzył. Czyli oblężenie ziemi, układu słonecznego przez potężne wrogie armie kontra ziemianie i ich sojusznicy, którzy nawet razem wzięci są dużo słabsi.
Tak czy siak, załoga delfinów to jest to co mi się w całej sadze wspomagania najbardziej podoba i najbardziej zależy.
Wątek związany ze statkiem goniącym Streakera:
Kontynuacja wątku Rety i Dwera. (Pomijam wątek Ewasx) To nie jest to o czym chciałem czytać książkę. Nie podobało mi się to w poprzednich tomach i podobnie jest tutaj. Nie uważam, że cały wątek był zły, częściowo mi się podobał, ale to nie było to. Nie obchodzą mnie te postacie.
Wątek stacji:
Nowy bohater – Harry, szympans. Znów to samo. To nie jest to o czym się chce czytać i o ile sam Harry jest ciekawy tak już jego wątek w połowie nie jest. Ale miał swoje ciekawe momenty.
Brakowało bardziej rozbudowanego wątku części załogi, która opuściła Streakera właśnie mniej więcej w owym wymienionym przedziale. Nie pasują mi też nagłe przeskoki czasowe między rozdziałami. Nie są one per se duże, to dosłownie kilka/naście minut względem tego co działoby się w fabule, ale taki przeskok następuje. I nagle autor stawia nas przed faktem dokonanym czegoś, co w pierwszej kolejności jest nie do końca zrozumiałe, dlaczego tak się stało. Tylko po to, aby za kilka stron wyjaśnić, w opowieści jakiejś postaci, co się stało.
Zabrakło większej ilości POV samych delfinów. Za to właśnie pokochałem Gwiezdny przypływ.
Co koniec końców stało się z załogą pozostawioną na Kithrupie? Co się stało z Rothenami na Jijo? Jest sporo niewyjaśnionych wątków. Co prawda tylko część z nich mnie ciekawi.
Nie pasowało mi do końca nagłe wprowadzanie nowych delfinich bohaterów w np 80% książki z imienia, kiedy wcześniej przez kilka książek byli tylko "załogą".
Mimo wszystko będę tęsknił za bohaterami. Za tymi z którymi się już pożegnaliśmy kilka tomów temu w Gwiezdnym przypływie oraz tymi którzy przeżyli wyprawę. Chciałbym przeczytać kolejny tom. Cykl Wspomaganie mimo znaczących wad uważam za dobry.
Ocena tego tomu między 5 a 6.
Creideki <3
Niestety zawsze musi być jakieś ALE i tak też jest w tym przypadku.
W ogóle fabuła tego tomu jest… nawet nie tomu a całej serii Burza wspomaganych… z jednej strony bardzo ciekawa a z drugiej tragicznie zła. Całość powinna się skupiać przede wszystkim na delfiniej załodze. I identyczne zarzuty mam do poprzednich tomów tego cyklu. Nie potrafię ubrać w słowa frustracji jaką...
Książkę można podzielić na dwie części.
Jedna część to kontynuacja poprzedniego tomu, czyli opowiada o tym co dzieje się na planecie Jijo.
Druga część to kontynuacja losów załogi Streakera.
Chociaż im dalej, tym bardziej wszystko zaczyna się, że sobą łączyć, a szczególne pod koniec.
Obie części się co jakiś czas zmieniają. Raz widzimy rozdział o tych, a następnie o tamtych.
Niestety część o Streakerze nie jest bezpośrednią kontynuacją, gdyż dzieje się około dwa lub trzy lata po wydarzeniach z Gwiezdnego przypływu.
Nagle zostajemy wrzuceni w ich przyszłe losy, kiedy są statkiem na dnie morza, nie wiedząc co się w zasadzie stało.
Co jakiś czas zostaje bardzo krótko wyjaśnione, co robili przez ten cały okres. Nagle się okazuje, że jeden z bohaterów nie jest już człowiekiem. Dla przykładu. A to, co się z nim stało, jest zawarte w kilku zdaniach. W ogóle, że odwiedzili kilka miejsc w tym czasie nim znaleźli się na Jijo. Oczywiście cały czas ścigani. Wszystko powiedziane jako bardzo krótkie streszczenie na przestrzeni całej książki.
Autor powinien zrobić to inaczej. Przede wszystkim bardziej szczegółowo. W ogóle poświęcić na to kilka rozdziałów.
W tej też części książki spotykamy dzieciaki z poprzedniego tomu.
Drugą część mógłbym nazwać, że opowiada o samej planecie Jijo i tym, co się na niej dzieje. Oczywiście mamy bohaterów z poprzedniego tomu.
Niestety to jest ta część, która mnie osobiście kompletnie nie obchodzi, bohaterowie mnie nie interesują za bardzo. Dopiero po 2/3 zaczęło być ciekawie.
Wolałbym, aby większa część książki została poświęcona załodze Streakera. Mógłbym zaliczyć jeszcze do tego dzieciaki i ich pov.
Jojo jest ciekawą planetą, gdzie zamieszkuje kilka ras. Które to rasy żyją w większej bądź mniejszej przyjaźni, ale w zdecydowanie większej niż ich galaktyczni odpowiednicy. Które to też rasy w dodatku wszystkiego nauczyły się od ludzi którzy przywieźli ze sobą na planetę książki. Także jest to ciekawa odmiana, w której to, powiedzmy, że "cała kultura" jest oparta na ludzkich książkach. A nie, jak jest to w całej galaktyce, na kulturze galaktów którzy to są dominujący we wszechświecie.
W tym przypadku nie da się czytać książek od końca, tak jak to miało miejsce w pierwszym cyklu. Tutaj historia jest ze sobą powiązana a każdy kolejny tom, jest kolejną częścią.
Co akurat w moim przypadku jest wadą, gdyż nie dałem rady przeczytać pierwszego tomu.
Co za tym też idzie, część wydarzeń w tej pozycji nie była do końca zrozumiana przeze mnie. No cóż, może za jakiś czas jeszcze raz spróbuję. Część też bardziej lub mniej pomijałem.
Mimo problemów poszczególnych tomów to świat wykreowany przez Davida zasługuje na więcej książek.
Ocena tego tomu między 5 a 6.
Książkę można podzielić na dwie części.
Jedna część to kontynuacja poprzedniego tomu, czyli opowiada o tym co dzieje się na planecie Jijo.
Druga część to kontynuacja losów załogi Streakera.
Chociaż im dalej, tym bardziej wszystko zaczyna się, że sobą łączyć, a szczególne pod koniec.
Obie części się co jakiś czas zmieniają. Raz widzimy rozdział o tych, a następnie o...
Za książkę zabierałem się dwa razy.
Przy pierwszym podejściu poddałem się dosyć szybko. Uważałem książkę za nudną i zostawiłem ją, chcąc poznać resztę cyklu.
Po zapoznaniu się z cyklem wróciłem tu ponownie, aby jeszcze raz spróbować przeczytać to "dzieło". Niestety i tym razem nie dałem rady.
Przeczytałem jakieś 450 stron i mam dość. W tej książce NIC A NIC się nie dzieje. Czytam o tych bohaterach i czytam i mam wrażenie, że kręcą się w kółko czy w ogóle stoją w miejscu i nic nie robiąc. Jest to strata czasu. Zmieniam też swoją ocenę na zdecydowanie niższą niż dałem za pierwszym razem. Sądziłem, że to tylko początek był ciężki. NIE. Cała książka jest identyczna.
Nie podoba mi się też, że autor, zamiast skupić się na tym, na czym najpewniej każdy by chciał — Delfiniej załodze — skupia się na kolejnym nowym wątku i kolejnych nowych postaciach.
Za książkę zabierałem się dwa razy.
Przy pierwszym podejściu poddałem się dosyć szybko. Uważałem książkę za nudną i zostawiłem ją, chcąc poznać resztę cyklu.
Po zapoznaniu się z cyklem wróciłem tu ponownie, aby jeszcze raz spróbować przeczytać to "dzieło". Niestety i tym razem nie dałem rady.
Przeczytałem jakieś 450 stron i mam dość. W tej książce NIC A NIC się nie...
Mogłom, wzięłom, rozważałom.
Najbardziej to mnie rozwaliło WIERZYŁUM.
Tyle w temacie. Nie da się tego przyjemnie czytać. Kto w ogóle wpadł na tak GENIALNY pomysł, aby specjalnie utrudnić innym życie.
Niech wydawnictwo wyda poprawną gramatycznie wersję.
Mogłom, wzięłom, rozważałom.
Najbardziej to mnie rozwaliło WIERZYŁUM.
Tyle w temacie. Nie da się tego przyjemnie czytać. Kto w ogóle wpadł na tak GENIALNY pomysł, aby specjalnie utrudnić innym życie.
Niech wydawnictwo wyda poprawną gramatycznie wersję.
Ocena dotyczy tylko i wyłącznie opowiadania Naomi Novik.
Kolejna alternatywna wersja spotkania Temerairego z Laurencem.
Niestety muszę przyznać, że jest to słabe opowiadanie. Świat średnio logiczny, opowiadanie samo w sobie infantylne. Bohaterowie prawie od razu się zaprzyjaźniają bez powodu. Sam Temeraire jest za bardzo przyjacielski. Wygląda to tak jakby całą ich relację która była budowana przez te 300 stron pierwszego tomu skrócić do 2 stron. Fabularnie też kiepsko.
Pojawiają się znane smoki jak Perscitia czy Lily.
Ocena zawyżona z przywiązania do dobrze znanych i kochanych bohaterów.
Ocena dotyczy tylko i wyłącznie opowiadania Naomi Novik.
Kolejna alternatywna wersja spotkania Temerairego z Laurencem.
Niestety muszę przyznać, że jest to słabe opowiadanie. Świat średnio logiczny, opowiadanie samo w sobie infantylne. Bohaterowie prawie od razu się zaprzyjaźniają bez powodu. Sam Temeraire jest za bardzo przyjacielski. Wygląda to tak jakby całą ich...
Ocena dotyczy tylko i wyłącznie opowiadania Naomi Novik
Ocena dotyczy tylko i wyłącznie opowiadania Naomi Novik
Pokaż mimo to
Prawdopodobnie książka bardziej mi się podobała z powodu zrobieniu sobie bardzo długiej przerwy od poprzedniego tomu. Tym razem całość dzieje się z perspektywy syna naszego głównego bohatera — Jasona.
W zasadzie nie ma za dużo na temat tej pozycji do powiedzenia. To jest to samo co już było i co będzie w przyszłości. Wszystko się bardzo śpieszy (choć w tym przypadku mało się dzieje), historia jest okrojona, prosta, jest to swego rodzaju szczegółowe streszczenie gdzie brakuje większego rozbudowania... wszystkiego. Czyli niezmiennie tak jak od początku cyklu.
Bohaterowie podróżują od miejsca do miejsca, aby pod sam koniec spotkać tych których szukają.
Smok znów jest kurierem dhl który dodatkowo nie ma za wiele do powiedzenia. Po części jest piątym kołem u wozu. Po części, bo z jednej strony cała fabuła wszystkich książek opiera się na nim, na tym, że może latać i przenosić naszych bohaterów, ale jego potencjał w byciu i mówieniu nie jest wykorzystywany.
Jeśli Karl rzeczywiście został zabity, nie pamiętam czy były to przypuszczenia, czy prawda, cyklowi na pewno to nie wyjdzie na dobre.
Prawdopodobnie książka bardziej mi się podobała z powodu zrobieniu sobie bardzo długiej przerwy od poprzedniego tomu. Tym razem całość dzieje się z perspektywy syna naszego głównego bohatera — Jasona.
więcej Pokaż mimo toW zasadzie nie ma za dużo na temat tej pozycji do powiedzenia. To jest to samo co już było i co będzie w przyszłości. Wszystko się bardzo śpieszy (choć w tym przypadku mało...