Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

Prawdopodobnie książka bardziej mi się podobała z powodu zrobieniu sobie bardzo długiej przerwy od poprzedniego tomu. Tym razem całość dzieje się z perspektywy syna naszego głównego bohatera — Jasona.

W zasadzie nie ma za dużo na temat tej pozycji do powiedzenia. To jest to samo co już było i co będzie w przyszłości. Wszystko się bardzo śpieszy (choć w tym przypadku mało się dzieje), historia jest okrojona, prosta, jest to swego rodzaju szczegółowe streszczenie gdzie brakuje większego rozbudowania... wszystkiego. Czyli niezmiennie tak jak od początku cyklu.

Bohaterowie podróżują od miejsca do miejsca, aby pod sam koniec spotkać tych których szukają.

Smok znów jest kurierem dhl który dodatkowo nie ma za wiele do powiedzenia. Po części jest piątym kołem u wozu. Po części, bo z jednej strony cała fabuła wszystkich książek opiera się na nim, na tym, że może latać i przenosić naszych bohaterów, ale jego potencjał w byciu i mówieniu nie jest wykorzystywany.

Jeśli Karl rzeczywiście został zabity, nie pamiętam czy były to przypuszczenia, czy prawda, cyklowi na pewno to nie wyjdzie na dobre.

Prawdopodobnie książka bardziej mi się podobała z powodu zrobieniu sobie bardzo długiej przerwy od poprzedniego tomu. Tym razem całość dzieje się z perspektywy syna naszego głównego bohatera — Jasona.

W zasadzie nie ma za dużo na temat tej pozycji do powiedzenia. To jest to samo co już było i co będzie w przyszłości. Wszystko się bardzo śpieszy (choć w tym przypadku mało...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Powiedziałbym, że średni wypełniacz cyklu. Fabularnie średnio. Cała wataha porwana? Pfff. Ale nie było tak źle jak z żoną Adama (we wcześniejszych i późniejszych tomach też) czy 6 tomem.

Powiedziałbym, że średni wypełniacz cyklu. Fabularnie średnio. Cała wataha porwana? Pfff. Ale nie było tak źle jak z żoną Adama (we wcześniejszych i późniejszych tomach też) czy 6 tomem.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , ,

Jest to druga znana mi książka gdzie pająki są przedstawione jako kolejna cywilizacja. Jest to ciekawy motyw. W tej książce zdecydowanie mocniej zostało pokazane, że to są pająki. W tej o której wspominam — Głębia w niebie — czasem czytając jakiś rozdział można było całkowicie zapomnieć, że ów rozdział jest z perspektywy pająków, a nie ludzi.

Fabuła trochę za bardzo się ciągnie. Punkt kulminacyjny na który wszyscy czekają jest do dopiero pod koniec książki.

Część opisanych rzeczy które robiły pająki gdzieś po 2/3 książki była trudna w do wyobrażenia sobie. Bardziej brzmiało to jak fantasy, a nie SF.

Jedną z największych wad która strasznie irytowała to wszędobylski nacisk, że ludzie dążą tylko do eksterminacji siebie i innych istot... Ileż kur$% można.

Świetnie zostało pokazanie jak wygląda życie na statku który przemierza tysiące lat z perspektywy jednej postaci która co jakiś czas idzie pospać do kriokapsuły. To jak dla kogoś jakieś wydarzenia trwały ledwo tydzień temu, a dla innych to tylko legendy zamierzchłych czasów.

Niestety zakończenie mi się nie podobało. Sposób jaki konflikt między ludźmi i pająkami został rozwiązany. Oraz sam fakt, że był to już sam koniec książki, przez co nie można było zobaczyć jak chociażby oba gatunki żyją i się dogadują.
Zakończenie przypomina zakończenie Mass Effect 3. Gdzie do wyboru mam tylko zielone zakończenie, czyli narzuconą z góry symbiozę.

Jest to druga znana mi książka gdzie pająki są przedstawione jako kolejna cywilizacja. Jest to ciekawy motyw. W tej książce zdecydowanie mocniej zostało pokazane, że to są pająki. W tej o której wspominam — Głębia w niebie — czasem czytając jakiś rozdział można było całkowicie zapomnieć, że ów rozdział jest z perspektywy pająków, a nie ludzi.

Fabuła trochę za bardzo się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jestem rozczarowany tym, czym ta książka jest. Spodziewałem się coś ala „całej” wiki wojowników skondensowanej do książki. Czyli chociażby przedstawienie każdego z kotów który pojawił się w cyklach 1-2. Jego opis, wygląd, czyny i tak dalej. Jest to, ale w bardzo małym stopniu. Tylko po kilka kotów.

Spora część książki jest też strasznie infantylna. Np gdzie jakiś kot oprowadza czytelnika po obozie.
Nie licząc w ogóle, że te opisy obozów są tragiczne.

Krótkie historyjki na 1-2 strony a czasem to nawet mniej niż pół w zasadzie niepotrzebne i bezużyteczne. Tylko te dłuższe miały sens. Jakaś mniejsza część historyjek wydaje się, że była tekstem po prostu przepisanym z innej książki. Np opowieść Żółtego Kła. Inne zaś zmieniają w jakiś sposób wydarzenia. Np Błękitna nie jest pewna czy Ognisty to kot z przepowiedni i w ogóle nie wie, czy dobrze robi. A jeśli dobrze pamiętam to w superedycji była pewna i wiedziała.

Najciekawsze z tekstów to historie z perspektywy KG czy też ogólnie o KG i kodeks, ale nie cały. Również na przykład opowieść Wroniego czy Jęczmienia. Ale to wciąż nie jest tym, czym być powinno.

Fajnie, że się dowiedzieliśmy, dlaczego Tygrysia Gwiazda tak bardzo lubił klan cienia. Bardzo mi się też podobała historia Lwiej Łapy.

Bardzo ładne wydanie zarówno okładka jak i w środku.

Jestem rozczarowany tym, czym ta książka jest. Spodziewałem się coś ala „całej” wiki wojowników skondensowanej do książki. Czyli chociażby przedstawienie każdego z kotów który pojawił się w cyklach 1-2. Jego opis, wygląd, czyny i tak dalej. Jest to, ale w bardzo małym stopniu. Tylko po kilka kotów.

Spora część książki jest też strasznie infantylna. Np gdzie jakiś kot...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , , , , , ,

Niestety zawsze musi być jakieś ALE i tak też jest w tym przypadku.

W ogóle fabuła tego tomu jest… nawet nie tomu a całej serii Burza wspomaganych… z jednej strony bardzo ciekawa a z drugiej tragicznie zła. Całość powinna się skupiać przede wszystkim na delfiniej załodze. I identyczne zarzuty mam do poprzednich tomów tego cyklu. Nie potrafię ubrać w słowa frustracji jaką mam w głowie a bardzo bym chciał.

Fabuła dzieje się w 3 miejscach z kilku perspektyw. Pierwsze miejsce to oczywiście Streaker. Drugim miejscem statek Jophurów, który goni Streakera oraz trzecie to stacja badawcza. Każde z miejsc ma kilku bohaterów.

Największą część książki raczej zajmuje wątek Delfinów. Powiedzmy, że 40% albo i więcej? Nie wiem ile to jest dokładnie. Rozdziały co chwilę zmieniają perspektywę bądź miejsce.

Wątek delfinów był super do około 53% (na czytniku mam tylko pokazane procenty) i oto nadchodzi owe ‘ale’… Jedno z kilku z resztą. Ale zaczęło się robić gorzej. Autor stwierdził nagle, że jego historia jest za prosta i dopisał coś zbędnie górnolotnego przesadzając kompletnie. Transcendencja. Cały wątek transcendencji, czyli miej więcej w przedziale około 53-88% nie podobał mi się kompletnie. Był to wątek kompletnie niepotrzebny. Wymęczył mnie i wynudził. Nie wiem, czy miał w ogóle większy wpływ na fabułę jako tako. Z wyjątkiem otwarcia drogi dla kolejnego nowego wątku, który to wątek też był zbędny i niezwiązany z delfinami. Autor niepotrzebnie chciał dodać więcej dziwności i dodać kolejne niepotrzebne nowe wątki.
Zakończenie książki nie było jakieś super dobre ani tym bardziej satysfakcjonujące, ale najpewniej Brin nie miał pomysłu jak wybrnąć z sytuacji którą sam stworzył. Czyli oblężenie ziemi, układu słonecznego przez potężne wrogie armie kontra ziemianie i ich sojusznicy, którzy nawet razem wzięci są dużo słabsi.
Tak czy siak, załoga delfinów to jest to co mi się w całej sadze wspomagania najbardziej podoba i najbardziej zależy.

Wątek związany ze statkiem goniącym Streakera:
Kontynuacja wątku Rety i Dwera. (Pomijam wątek Ewasx) To nie jest to o czym chciałem czytać książkę. Nie podobało mi się to w poprzednich tomach i podobnie jest tutaj. Nie uważam, że cały wątek był zły, częściowo mi się podobał, ale to nie było to. Nie obchodzą mnie te postacie.

Wątek stacji:
Nowy bohater – Harry, szympans. Znów to samo. To nie jest to o czym się chce czytać i o ile sam Harry jest ciekawy tak już jego wątek w połowie nie jest. Ale miał swoje ciekawe momenty.

Brakowało bardziej rozbudowanego wątku części załogi, która opuściła Streakera właśnie mniej więcej w owym wymienionym przedziale. Nie pasują mi też nagłe przeskoki czasowe między rozdziałami. Nie są one per se duże, to dosłownie kilka/naście minut względem tego co działoby się w fabule, ale taki przeskok następuje. I nagle autor stawia nas przed faktem dokonanym czegoś, co w pierwszej kolejności jest nie do końca zrozumiałe, dlaczego tak się stało. Tylko po to, aby za kilka stron wyjaśnić, w opowieści jakiejś postaci, co się stało.

Zabrakło większej ilości POV samych delfinów. Za to właśnie pokochałem Gwiezdny przypływ.

Co koniec końców stało się z załogą pozostawioną na Kithrupie? Co się stało z Rothenami na Jijo? Jest sporo niewyjaśnionych wątków. Co prawda tylko część z nich mnie ciekawi.

Nie pasowało mi do końca nagłe wprowadzanie nowych delfinich bohaterów w np 80% książki z imienia, kiedy wcześniej przez kilka książek byli tylko "załogą".

Mimo wszystko będę tęsknił za bohaterami. Za tymi z którymi się już pożegnaliśmy kilka tomów temu w Gwiezdnym przypływie oraz tymi którzy przeżyli wyprawę. Chciałbym przeczytać kolejny tom. Cykl Wspomaganie mimo znaczących wad uważam za dobry.

Ocena tego tomu między 5 a 6.

Creideki <3

Niestety zawsze musi być jakieś ALE i tak też jest w tym przypadku.

W ogóle fabuła tego tomu jest… nawet nie tomu a całej serii Burza wspomaganych… z jednej strony bardzo ciekawa a z drugiej tragicznie zła. Całość powinna się skupiać przede wszystkim na delfiniej załodze. I identyczne zarzuty mam do poprzednich tomów tego cyklu. Nie potrafię ubrać w słowa frustracji jaką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , , ,

Książkę można podzielić na dwie części.
Jedna część to kontynuacja poprzedniego tomu, czyli opowiada o tym co dzieje się na planecie Jijo.

Druga część to kontynuacja losów załogi Streakera.

Chociaż im dalej, tym bardziej wszystko zaczyna się, że sobą łączyć, a szczególne pod koniec.

Obie części się co jakiś czas zmieniają. Raz widzimy rozdział o tych, a następnie o tamtych.
Niestety część o Streakerze nie jest bezpośrednią kontynuacją, gdyż dzieje się około dwa lub trzy lata po wydarzeniach z Gwiezdnego przypływu.

Nagle zostajemy wrzuceni w ich przyszłe losy, kiedy są statkiem na dnie morza, nie wiedząc co się w zasadzie stało.
Co jakiś czas zostaje bardzo krótko wyjaśnione, co robili przez ten cały okres. Nagle się okazuje, że jeden z bohaterów nie jest już człowiekiem. Dla przykładu. A to, co się z nim stało, jest zawarte w kilku zdaniach. W ogóle, że odwiedzili kilka miejsc w tym czasie nim znaleźli się na Jijo. Oczywiście cały czas ścigani. Wszystko powiedziane jako bardzo krótkie streszczenie na przestrzeni całej książki.

Autor powinien zrobić to inaczej. Przede wszystkim bardziej szczegółowo. W ogóle poświęcić na to kilka rozdziałów.

W tej też części książki spotykamy dzieciaki z poprzedniego tomu.


Drugą część mógłbym nazwać, że opowiada o samej planecie Jijo i tym, co się na niej dzieje. Oczywiście mamy bohaterów z poprzedniego tomu.
Niestety to jest ta część, która mnie osobiście kompletnie nie obchodzi, bohaterowie mnie nie interesują za bardzo. Dopiero po 2/3 zaczęło być ciekawie.

Wolałbym, aby większa część książki została poświęcona załodze Streakera. Mógłbym zaliczyć jeszcze do tego dzieciaki i ich pov.

Jojo jest ciekawą planetą, gdzie zamieszkuje kilka ras. Które to rasy żyją w większej bądź mniejszej przyjaźni, ale w zdecydowanie większej niż ich galaktyczni odpowiednicy. Które to też rasy w dodatku wszystkiego nauczyły się od ludzi którzy przywieźli ze sobą na planetę książki. Także jest to ciekawa odmiana, w której to, powiedzmy, że "cała kultura" jest oparta na ludzkich książkach. A nie, jak jest to w całej galaktyce, na kulturze galaktów którzy to są dominujący we wszechświecie.

W tym przypadku nie da się czytać książek od końca, tak jak to miało miejsce w pierwszym cyklu. Tutaj historia jest ze sobą powiązana a każdy kolejny tom, jest kolejną częścią.

Co akurat w moim przypadku jest wadą, gdyż nie dałem rady przeczytać pierwszego tomu.

Co za tym też idzie, część wydarzeń w tej pozycji nie była do końca zrozumiana przeze mnie. No cóż, może za jakiś czas jeszcze raz spróbuję. Część też bardziej lub mniej pomijałem.

Mimo problemów poszczególnych tomów to świat wykreowany przez Davida zasługuje na więcej książek.
Ocena tego tomu między 5 a 6.

Książkę można podzielić na dwie części.
Jedna część to kontynuacja poprzedniego tomu, czyli opowiada o tym co dzieje się na planecie Jijo.

Druga część to kontynuacja losów załogi Streakera.

Chociaż im dalej, tym bardziej wszystko zaczyna się, że sobą łączyć, a szczególne pod koniec.

Obie części się co jakiś czas zmieniają. Raz widzimy rozdział o tych, a następnie o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , ,

Za książkę zabierałem się dwa razy.

Przy pierwszym podejściu poddałem się dosyć szybko. Uważałem książkę za nudną i zostawiłem ją, chcąc poznać resztę cyklu.

Po zapoznaniu się z cyklem wróciłem tu ponownie, aby jeszcze raz spróbować przeczytać to "dzieło". Niestety i tym razem nie dałem rady.

Przeczytałem jakieś 450 stron i mam dość. W tej książce NIC A NIC się nie dzieje. Czytam o tych bohaterach i czytam i mam wrażenie, że kręcą się w kółko czy w ogóle stoją w miejscu i nic nie robiąc. Jest to strata czasu. Zmieniam też swoją ocenę na zdecydowanie niższą niż dałem za pierwszym razem. Sądziłem, że to tylko początek był ciężki. NIE. Cała książka jest identyczna.

Nie podoba mi się też, że autor, zamiast skupić się na tym, na czym najpewniej każdy by chciał — Delfiniej załodze — skupia się na kolejnym nowym wątku i kolejnych nowych postaciach.

Za książkę zabierałem się dwa razy.

Przy pierwszym podejściu poddałem się dosyć szybko. Uważałem książkę za nudną i zostawiłem ją, chcąc poznać resztę cyklu.

Po zapoznaniu się z cyklem wróciłem tu ponownie, aby jeszcze raz spróbować przeczytać to "dzieło". Niestety i tym razem nie dałem rady.

Przeczytałem jakieś 450 stron i mam dość. W tej książce NIC A NIC się nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mogłom, wzięłom, rozważałom.
Najbardziej to mnie rozwaliło WIERZYŁUM.

Tyle w temacie. Nie da się tego przyjemnie czytać. Kto w ogóle wpadł na tak GENIALNY pomysł, aby specjalnie utrudnić innym życie.

Niech wydawnictwo wyda poprawną gramatycznie wersję.

Mogłom, wzięłom, rozważałom.
Najbardziej to mnie rozwaliło WIERZYŁUM.

Tyle w temacie. Nie da się tego przyjemnie czytać. Kto w ogóle wpadł na tak GENIALNY pomysł, aby specjalnie utrudnić innym życie.

Niech wydawnictwo wyda poprawną gramatycznie wersję.

Pokaż mimo to

Okładka książki Nowa Fantastyka 432 (09/2018) Tomasz Kaczmarek, Rich Larson, Marta Malinowska, Matthew Mather, Naomi Novik, Redakcja miesięcznika Fantastyka, Piotr Rymarczyk
Ocena 6,5
Nowa Fantastyk... Tomasz Kaczmarek, R...

Na półkach: , , , , ,

Ocena dotyczy tylko i wyłącznie opowiadania Naomi Novik.

Kolejna alternatywna wersja spotkania Temerairego z Laurencem.

Niestety muszę przyznać, że jest to słabe opowiadanie. Świat średnio logiczny, opowiadanie samo w sobie infantylne. Bohaterowie prawie od razu się zaprzyjaźniają bez powodu. Sam Temeraire jest za bardzo przyjacielski. Wygląda to tak jakby całą ich relację która była budowana przez te 300 stron pierwszego tomu skrócić do 2 stron. Fabularnie też kiepsko.

Pojawiają się znane smoki jak Perscitia czy Lily.

Ocena zawyżona z przywiązania do dobrze znanych i kochanych bohaterów.

Ocena dotyczy tylko i wyłącznie opowiadania Naomi Novik.

Kolejna alternatywna wersja spotkania Temerairego z Laurencem.

Niestety muszę przyznać, że jest to słabe opowiadanie. Świat średnio logiczny, opowiadanie samo w sobie infantylne. Bohaterowie prawie od razu się zaprzyjaźniają bez powodu. Sam Temeraire jest za bardzo przyjacielski. Wygląda to tak jakby całą ich...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Nowa Fantastyka 473 (02/2022) Kelly Barnhill, Piotr Jedliński, Katarzyna Kraińska, Naomi Novik, Redakcja miesięcznika Fantastyka, Michael Swanwick
Ocena 6,9
Nowa Fantastyk... Kelly Barnhill, Pio...

Na półkach: , , , ,

Ocena dotyczy tylko i wyłącznie opowiadania Naomi Novik

Ocena dotyczy tylko i wyłącznie opowiadania Naomi Novik

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , ,

Od razu przejdźmy do najważniejszej rzeczy. Smoki. Z tego powodu po tę książkę sięgnąłem. I być może część ludzi też. Czy przedstawione smoki są satysfakcjonujące? No... i tak i nie, ale raczej nie do końca. Ale to po kolei. Świat jest bardzo interesujący. Nie ma za wiele książek, gdzie smoki żyją we współczesnym świecie. Albo prawie współczesnym, bo jednak książka dzieje się te kilkadziesiąt lat temu. Wciąż jednak jest to prawie współczesny świat w porównaniu z około średniowiecznym klimatem prawie wszystkich pozostałych smoczych książek. To z pewnością jest na ogromny plus. Ciekawy świat z masą możliwości.

Między ludźmi a smokami panuje pokój. Który jest raczej napięty. Wcześniej jednak nie było tak kolorowo i oba gatunki bardziej lub mniej ze sobą walczyły. Raczej bardziej i raczej to smokom udawało się łatwiej zabijać ludzi niż na odwrót. Gdyż sami ludzie nie mieli technologii – rakiet itd. Nie, żeby teraz ludzie mieli jakąś dużą przewagę. Smoki są potężne, lecz nie niezniszczalne.

Książka dzieli się na dwie części.

W samej książce pojawiają się tylko dwa smoki. Kazimir oraz jeszcze jeden istoty dopiero w drugiej części.

Kazimir na początku wydaje się bardzo ciekawą postacią. Pojawia się już praktycznie na pierwszej stronie. Ogólnie książka zaczyna się bardzo ciekawie. A samego Kazimira chce się bliżej poznać, dowiedzieć się kim jest. Niestety dużo później się to rozlewa i nie jest już tak bardzo ekscytujący, miałki się robi. A na dodatek złego w drugiej części zmienia się w człowieka i tak już pozostaje do końca. I być może na zawsze, chyba że autor rozszerzy uniwersum o kolejny tom. Także uważam Kazimira za (Lekkie? Spore?) rozczarowanie względem tego co było na początku książki. Również nie poznajemy o nim samym zbyt wiele. Nie ma zbytnio jego POV. Są tylko krótkie od czasu do czasu jednostronnicowe wstawki. Sam też nie zdradza zbyt dużo o innych smokach. Samego Kazimira nie ma też na kartkach książki jakoś dużo. Nie znaczy to, że jest go mało, ale spodziewałem się więcej.

W świecie występuje pięć gatunków smoków. Niebieskie — mniejsze (co nie znaczy, że małe), ale zwinniejsze i inteligentne. Czerwone – największe i najsilniejsze. Oraz jeszcze Białe, Pustynne i Zielone. O których to nie ma żadnych informacji.

Same smoki żyją na pustkowiach na terytoriach wielu państw. Ludzie raczej się tam nie zapuszczają. W przypadku smoków niektóre pracowały, aby zarobić złoto czy inną walutę. (Problem jest taki że nie wiadomo po co w ogóle chciały pracować, bo powodu żadnego nie widać i go pewnie nie ma) Chociaż były zatrudniane tylko przez tych którzy nie mieli innego wyboru. Czyli najbiedniejszych. Ogólnie smoki jako społeczność odcięła się od kontaktów z ludźmi. Ale nie znaczy, że wszystkie. Ludzie też nie mają dobrej opinii o samych smokach. Są dla nich zwierzętami, bestiami bez duszy. Ogromnymi i niebezpiecznymi. (Tak głównie uważają starsi, gdyż młodsze osoby, młodzież, raczej chciałaby zostać smokami). Mimo pokoju zdarzy się, że jakiś kogoś spali czy zje. Także nie są grzeczniutkie, ale też nie robią tego raczej na oczach innych ludzi, bo jednak traktat obowiązuje.

Druga część książki dzieje się w innym świecie, w jednej z wielu alternatywnych rzeczywistości. Przejście między światami mniej lub bardziej kojarzyć się może ze Złotym Kompasem / Mrocznymi materiami. Drugi świat, przynajmniej ten jeden, jest zbliżony do tego skąd przyszli bohaterowie, ale różni się większymi bądź mniejszymi wydarzeniami. Inny prezydent, śmierć innej osoby, inne wybory życiowe bohaterów. O ile żyją, bo właśnie mogą nie żyć.

Przypomniałem sobie czemu nie do końca przepadam za książkami young-adult. Mam na myśli bohaterów w wieku około 16 lat, w tym przypadku chodzi mi o 17-letniego chłopaka. Który to nie dość, że mógłby konkurować z Bondem czy Wickiem to jeszcze przewyższyć ich względem umiejętności. Także mamy 17-letniego specjalistę zabójcę, którego serce zostaje przebite… strzałą miłości przez innego chłopaka. Nasz zabójca się zakochał.

Tak, w książce występuje gejowski wątek. Który to wątek był tak bardzo bezużyteczny, niepotrzebny i wsadzony na siłę, bo taka moda… Nic z niego nie wynikło. Sam romans też pojawił się nagle, z dupy. Mogli zostać przyjaciółmi ze względu na ich dzieciństwo, chociażby.

Bohater zabójca, o ile był ważną postacią w części pierwszej tak w części drugiej był zbędny. Prawie zbędny, bo się okazuje, że to on pokonał główne zło… samochodem z zamocowanym pługiem. Do tego wrócę później.

Książka ma kilka perspektyw kilku bohaterów. Byłem przekonany, że to będzie sporą wadą. Jak się okazało, Ness w tym przypadku dał sobie radę i nie wyszło to źle. Ale wciąż brakowało mi zdecydowanie większej perspektywy Kazimira. Oraz niektóre perspektywy były też niepotrzebne.

Fabularnie było okej ale nie jest to książka, którą chciałbym przeczytać jeszcze raz za jakiś czas. Nie będzie moją ulubioną. Fabuła rozwija się do punktu kulminacyjnego… który okazuje się tylko połową drogi a właściwy punkt następuje daleko później.

Czasami bohaterowie dowiadują się coś, co moim zdaniem jednak dowiedzieć się nie do końca powinni. Nagle jakaś postać wie, jak ma na imię inna postać, gdzie mają się udać, albo jeszcze inna babeczka w sklepie z pierdołami potrafi rozpoznać, że draśnięcie ucha to rana postrzałowa. No… nie pasowało mi to do końca. Chociaż to są małe rzeczy to, jeśli jest ich za dużo z pewnością mogą zmniejszyć ogólny odbiór.

Dosyć dużo postaci ginie zabitych pociskami pistoletów. Nie sądziłem, że aż tyle śmierci tu będzie. Tym bardziej z pistoletów, a nie z ognia smoków. Książka ma dość dużo zwrotów akcji. Być może nawet i za dużo. Chociaż raczej nie są oczywiste i nie sądzę, aby można było się ich domyśleć.

Nie podobało mi się, że historię napędza przepowiednia. Czytałem już kilka książek z przepowiedniami. Głównie mam na myśli cykl Wojownicy. O ile na początku było to fajne, tak potem robiło się nudne i monotonne. W tym przypadku owa przepowiednia nie była aż tak bardzo przepowiednią jak w Wojownikach, ale też mniej lub bardziej napędzała historię.

W świecie występuje magia. Nie do końca mi to pasowało. Jakoś tak.. dziwne to było. Normalny świat 1:1, ale z dodanymi smokami, a później do tego dochodzi magia. Część rzeczy jest też w ten sposób wyjaśniania. Czyli nie ma żadnego wyjaśnienia z wyjątkiem:
"Bo to magia. Nie można zadawać pytań, bo to magia. Nigdy niczego nie wyjaśnia, bo to magia. Nie wiadomo skąd się bierze, bo to magia. To właśnie mi się w magii nie podoba, że wszystko w niej dzieje się magicznie!"

W drugiej części książki mamy smoczycę która niszczy, pali, zabija ludzi i miasta. Było to świetnie, bo nie ma za dużo okazji w książkach, aby rzeczywiście widzieć, jak smok niszczy jakiś kawałek świata niosąc śmierć. No i też zjadając ludzi. Tym bardziej w XX wieku. Samej smoczycy jest całkiem sporo.

Wracając do pługa… smoczyca zostaje pokonana pługiem. Żaden pocisk czołgowy czy wszystko inne co posiadała armia w latach 50 nie było w stanie jej pokonać, przebić. A tu nagle zjawia się pan zabójca, wjeżdżając w smoka samochodem w brzuch. Sam smok był ogromny więc ni kompletnie nie widzę w jaki sposób miałby to zrobić. Przejechałby pod nią nic jej nie robiąc. Tym bardziej że trafił w tej jeden słaby punkt, gdzie pociski nie mogły. Nie licząc, że w ogóle nie było wiadome, że jakikolwiek słaby punkt istnieje. Bardzo to było słabe. Zakończenie jest naprawdę słabe.

Sam autor też za dużo rzeczy chciał wcisnąć do jednej książki. I tak oto napisał książkę, która zajmuje się: rasizmem, brutalnością policji, przepowiedniami, smokami, wieloma wszechświatami, zimną wojną, religią, wiarą, kultami, miłością, rodziną, boskością, niszczeniem światów, mitami, intrygami.
Sam owy policjant był zły… gdy po prostu był zły, koniec.

Jeszcze jedna dygresja. Ojcu bohaterki nie podoba się ogólne zachowanie, podejście np owego policjanta do jego córki, ale z drugiej strony on ma identyczne zachowanie, podejście do smoka. Oskarża również córkę o kłamstwa, co jest prawdą, ale sam zachowuje się identycznie i też kłamie córce.

Jak się również okazuje smoki rodzą się na dwa sposoby. Pierwszy, oczywisty z jaj. (Same smoki stworzyła bogini). Drugi sposób to… że człowiek zmienia się w smoka gdy bardzo bardzo tego pragnie. Mniej więcej. Po prostu niektórzy ludzie się… zesmoczyli… porzucając poprzednie życie.

Ciekawe były przeplatające się perspektywy dziecka – Grace i smoczycy. Z jednej strony zniszczenie i śmierć a z drugiej mała zagubiona bezradna, lecz w zasadzie całkiem inteligentna dziewczynka.

Tak oto sam Kazimir jeszcze dwieście lat temu był człowiekiem (aktualnie jego wiek to smoczy nastolatek), ale smoki pomogły mu ukazując mu jego prawdziwą formę, smoczą formę. Bez ludzi nie byłoby smoków, bez smoków nie byłoby… a nie, w tą stronę to nie działa. I też nie do końca, bo smoki się również wykluwały, więc byłoby ich po prostu mniej.

Samą książkę czytało się łatwo i szybko. Nie można się przy niej nudzić, co najwyżej irytować, jeśli się coś nie podoba w przedstawionych wydarzeniach czy postaciach.

Co koniec końców sądzę?
Pozycja ma kilka mocnych i ciekawych momentów. Ma też nie tak wcale mało słabych. Jeśli ktoś chce ją przeczytać tylko i wyłącznie ze względu na smoki to powiem tak: Jeśli nie znasz innych smoczych książek jak Temeraire to nie warto. Są lepsze do przeczytania niż ta. Jeśli jednak już posiadasz takową wiedzę, znasz Temerairego, Pern, WoFa i jeszcze kilka innych, to wtedy jak najbardziej może to być książka, po którą możesz sięgnąć.

Od razu przejdźmy do najważniejszej rzeczy. Smoki. Z tego powodu po tę książkę sięgnąłem. I być może część ludzi też. Czy przedstawione smoki są satysfakcjonujące? No... i tak i nie, ale raczej nie do końca. Ale to po kolei. Świat jest bardzo interesujący. Nie ma za wiele książek, gdzie smoki żyją we współczesnym świecie. Albo prawie współczesnym, bo jednak książka dzieje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na bazie książki powstał serial - https://www.filmweb.pl/serial/Koniec+dzieci%C5%84stwa-2015-726429

Na bazie książki powstał serial - https://www.filmweb.pl/serial/Koniec+dzieci%C5%84stwa-2015-726429

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , ,

Ciężko jest mi tę książkę ocenić. Uważam, że książka była dobra. Lecz z drugiej strony nie czuję najmniejszej potrzeby, aby jeszcze raz ją przeczytać w przyszłości. Co też jest istotną rzeczą w ocenie dla mnie. Zwykle książki które mi się podobają czytałem po kilka razy.

Drugą rzeczą jest to, że liczyłem, wręcz oczekiwałem, że będzie to kontynuacja delfiniej załogi. Chyba wszyscy na to liczyli, prawda? Niestety tak nie jest.

Z pewnością do wad można zaliczyć jej długość. Jest zdecydowanie za długa. Pod koniec już średnio chciało mi się ją czytać. Gdyby była krótsza, to nie sądzę, aby ten problem wystąpił. Tak o, chociażby i 50 stron.

Świat wykreowany jest ciekawy i daje wiele możliwości. Niestety, mimo iż książki są cyklem, to nie mają ze sobą wiele wspólnego. Chociaż po prawdzie najmniej wspólnego ma tom pierwszy. W przypadku drugiego to już występuje trochę informacji o delfiniej załodze. Ale to nie zmienia faktu, że wszystkie trzy pozycje można czytać od końca.

Książka też nie łączy się z cyklem Burza wspomaganych ani żadną inną pozycją.

Ciężko jest mi tę książkę ocenić. Uważam, że książka była dobra. Lecz z drugiej strony nie czuję najmniejszej potrzeby, aby jeszcze raz ją przeczytać w przyszłości. Co też jest istotną rzeczą w ocenie dla mnie. Zwykle książki które mi się podobają czytałem po kilka razy.

Drugą rzeczą jest to, że liczyłem, wręcz oczekiwałem, że będzie to kontynuacja delfiniej załogi. Chyba...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , , , , ,

Świetna! Przedstawienie książki z perspektywy inteligentnych delfinów z pewnością jest czymś bardzo niespotykanym w literaturze. W dodatku te delfiny mają swój własny statek kosmiczny. Czy to nie jest na tyle zachęcające, aby przeczytać tę książkę?

Powiedziałbym, że jest ponadczasowa pod względem pomysłów i przedstawienia. Nie czuć, że to coś starszego jak z niektórymi SF. Również powiedziałbym, że jest całkiem poważna w założeniach świata i chociażby samych delfinów. Ich statku i innych problemów jakie mogą wyniknąć z tego, że to delfiny bez, chociażby rąk. Oraz tego, że część, mała część, załogi to ludzie.

Muszę jednak przyznać, że czytając, trzeba mieć większe skupienie niż zwykle. Czasami książka jest trudniejsza w odbiorze. Nie jest to czytadło do pociągu, jak niektórzy mówią.

Świetne przedstawienie delfinów. Czyli najważniejsza rzecz w książce. Ich sposób mowy, myślenia, ich zachowanie. A nawet ich całkiem spora seksualność. Która to też została bardzo fajnie przedstawiona, co dodało im większej głębi.

Książka ma kilku bohaterów których rozdziały zmieniają się. Raczej uważałbym to za wadę, bo nie wszystkie perspektywy były interesujące. Chociaż będąc dokładniejszym, tylko jedna perspektywa mnie nie interesowała — Toma Orleya.

Sam świat przedstawiony w którym ludzie nie są potęgą i muszą szukać sprzymierzeńców w słabszych/pomiatanych przez silniejszych rasach jest ciekawy. Seria zapowiada się na bardzo ciekawą. Chociaż to zależy jakie historie przyniosą kolejne tomy.

(Niestety, mimo iż książki są cyklem, to nie mają one, że sobą wiele wspólnego, wszystkie trzy pozycje można czytać równie dobrze od końca. Dopiero Burza Wspomaganych łączy się z tym tomem.)

Świetna! Przedstawienie książki z perspektywy inteligentnych delfinów z pewnością jest czymś bardzo niespotykanym w literaturze. W dodatku te delfiny mają swój własny statek kosmiczny. Czy to nie jest na tyle zachęcające, aby przeczytać tę książkę?

Powiedziałbym, że jest ponadczasowa pod względem pomysłów i przedstawienia. Nie czuć, że to coś starszego jak z niektórymi SF....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , , ,

Nie planowałem tutaj nic pisać, ale chyba jednak muszę.
Tom pierwszy nie ma prawie nic wspólnego fabularnie z kolejnym. Akcja drugiego tomu dzieje się 200 lat po pierwszym.

Słoneczny nurek w *ostateczności* może być prologiem i wstępem do tego uniwersum, gdyż praktycznie cała część historii nie ma znaczenia w kolejnej książce. Z wyjątkiem poznania samego świata i kilku faktów o nim, ale owe fakty kolejny tom wyjaśni.

Wspominam o tym, gdyż jeśli komuś historia pierwszego tomu nie podobała się po przeczytaniu, albo nie podoba się opis, można zacząć czytać od drugiego tomu który to jest znaaaacznie lepszą książką. Nie sądzę, aby ktoś coś mógł stracić tym przeskokiem.

Książka też nie łączy jakoś bardzo się z cyklem Burza Wspomaganych. Dopiero pod koniec trzeciego tomu jest co nieco wspominane o bohaterze tego tomu.

Nie planowałem tutaj nic pisać, ale chyba jednak muszę.
Tom pierwszy nie ma prawie nic wspólnego fabularnie z kolejnym. Akcja drugiego tomu dzieje się 200 lat po pierwszym.

Słoneczny nurek w *ostateczności* może być prologiem i wstępem do tego uniwersum, gdyż praktycznie cała część historii nie ma znaczenia w kolejnej książce. Z wyjątkiem poznania samego świata i kilku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , , , , , ,

Książka składa się z dwóch perspektyw które co kilka rozdziałów skaczą między sobą. Pierwsza perspektywa to perspektywa ludzi — Queng Ho i Emergentów. Bardziej Queng Ho bo Emergenci raczej przedstawieni są jako ci źli. Oraz część bohaterów należy do Queng. Jest to również ta perspektywa która jest większa, dłuższa.

Druga perspektywa to perspektywa mieszkańców planety gdzie wybrali się ludzie — pająków.

Wątek pająków jest ciekawy. Ale książka zasługuje na bardzo dużego minusa, ze względu na to jak została przedstawiona ich perspektywa. Mianowicie chodzi mi o to, że praktycznie nie da się zobaczyć, że bohater jest pająkiem. Wszystko wygląda, jakby to był człowiek. Jedyne co na to może wskazywać to jakieś rzadkie wstawki typu "ruszył lewymi nogami" sugerujące, że postać ma więcej niż dwie nogi. Ale poza tym? Prawie nic. Dopiero dużo później w książce jest dużo lepiej odnośnie tego. Ale na początku w zasadzie ciężko stwierdzić, że to nie są ludzie.

Być może tym sposobem autor chciał pokazać, że pająki nie różnią się wcale tak bardzo od ludzi na pierwszym planie. I dopiero dużo dużo później zaczął te różnice mocniej pokazywać, że są bardziej obce, niż pierwotnie się wydawało.

Ale ja uważam to za wadę książki. Nie chcę czytać książki o kosmitach, gdzie kosmici zachowują się jak ludzie. Ale przynajmniej nie są dwunogami, także niby jakiś mały plus.

Wątek Queng Ho czy raczej ogólnie ludzi jest... tragicznie nudny. Do 1/4 książki czytałem go, licząc, że się przekonam. Nie przekonałem się. Dałem sobie z nim spokój przelatując szybko wzrokiem, aby jak najszybciej mieć go za sobą. Dopiero bliżej końca książki, kiedy już wątki bardziej się łączyły, wróciłem do niego.

Wątek ludzi jest niepotrzebnie rozdmuchany, skomplikowany. Niepotrzebne te wszystkie wojny, spiski i cała reszta. Zdecydowanie lepiej gdyby było to coś prostszego. Jedyna rzecz która z tego wątku mnie interesowała to momenty kiedy bohaterowie rozmawiali o pająkach. Lub ogólnie o sytuacjach na kartkach książki z pająkami związana. Cała reszta? Nie obchodziło mnie za bardzo. I przede wszystkim jest za duży. To wątek pająków powinien być tym większym.

Akcja książki co kilka rozdziałów skacze o kilka lat. Czyli dokładnie to samo co w poprzednim tomie. Niestety w obu przypadkach nie jestem dużym zwolennikiem tego. Bo zwykle gdzieś poza połową książki te przeskoki są trochę już za częste/za dużo ich. Nie do końca chciałbym czytać o postaciach które z biegiem książki, dużo dalej niż połowa, są już dużo starsze, bo akcja przeskoczyła o ile tam? 30 lat dla przykładu na przestrzeni całej fabuły.

Bardzo nie podoba mi się dość spora liczba dużych niedopowiedzeń związanych z dużymi wydarzeniami w fabule. Które to niedopowiedzenia zostają wyjaśnione na sam koniec książki w dialogu między bohaterami. Kilka razy myślałem, że pominąłem dużo wcześniej jakiś rozdział. Bo nie rozumiałem skąd nagle dzieje się to co się dzieje skoro wcześniej nie było żadnej wzmianki odnośnie tego. Ale nie, po prostu tego nie było. Nagle z dupy czegoś się dowiadujemy a na sam koniec jest to krótko wyjaśniane jak to się stało. Nie podoba mi się to.

Niektórzy powiedzieliby, że ocena bardzo niska. Mimo to chciałbym przeczytać kontynuację fabuły i poznać dalsze wydarzenia Queng Ho i pająków.

Książka składa się z dwóch perspektyw które co kilka rozdziałów skaczą między sobą. Pierwsza perspektywa to perspektywa ludzi — Queng Ho i Emergentów. Bardziej Queng Ho bo Emergenci raczej przedstawieni są jako ci źli. Oraz część bohaterów należy do Queng. Jest to również ta perspektywa która jest większa, dłuższa.

Druga perspektywa to perspektywa mieszkańców planety...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , , , , ,

SF pełną parą, gdzie przedstawione są różne dziwne gatunki obcych które to różnią się bardzo od ludzi. (Dla przykładu roślina doniczkowa na kółkach) Także nie są to tylko „ludzie, ale z marsa”. Dostajemy również POV tych obcych. Obcy są ciekawi i nie są to również typowi obcy, którzy różnią się w zasadzie kolorem skóry. Jest to zdecydowanie ciekawiej zrobione. Był to mój główny punk sięgając po tą książkę. Niektóre rzeczy niestety dzieją się dla mnie za szybko.

Niestety czasami ich POV jest zbyt słabo napisane odnośnie prezentacji tego, że nie są ludźmi. Głównie na początku.

Czasem wątki mają za szybko przeskok czasowy. Ilość różnych perspektyw bohaterów również ma swój minus, bo wszystko musi być zrobione tak, aby się zmieściło na tych xxx stronach. Co prawda jest to na tyle ogromna ilość stron, że z pewnością lepiej to wyszło niż gdyby książka była krótsza. Ale niestety przez to, dla mnie, niektóre ciekawsze wątki, były krótsze niżbym chciał, bo trzeba jeszcze prowadzić wątek innych postaci. Jak wątek pierwszego kontaktu, a potem nauka komunikacji ludzi ze szponami były dla mnie zbyt szybkie. A inne zaś, szczególnie wątki Raven, wlokły się niesamowicie. Był niepotrzebnie za duży.

Akcja mogłaby się bardziej skupić na dzieciach naukowców i na planecie Szponów. Chociaż do niego też muszę się przyczepić. Gdyż początkowo wydarzenia w nim biegły zbyt szybko. A późniejszy trochę za bardzo były rozciągnięte.

Drugi wątek, Raven, zdecydowanie mniej mi się podobał. Był ciężki w czytaniu i odbiorze. Część rzeczy nie zrozumiałem, o co w nim chodziło. I nie obchodził mnie w połowie.

Część o pladze... uważam za niezbyt interesujący. Nie do końca wiadomo, o co chodzi, jest sobie jakaś istota/potęga która przejmuje/niszczy setki światów. Ale nie ma z nią jakiegoś kontaktu "twarzą w twarz". Jest sobie, niszczy i ściga niektórych bohaterów. Ale równie dobrze mogłoby jej nie być, bo jest zbędna. Z pewnością nie czułem żadnego zagrożenia z nią związanego dla bohaterów.

Wątki cały czas idą do przodu także nie ma tutaj sytuacji, w której dwa rozdziały dwóch bohaterów dzieją się w tym samym czasie. Kiedy kończy się jeden rozdział a zaczyna drugi można mieć pewność, że drugi rozdział będzie już po wydarzeniach z pierwszego.

Do jednej z wad zaliczyłbym zbyt słabo czasami zarysowane tego, że jakaś postać, z którą rozmawia bohater, jest obcym, ale nie widać tego, że nim jest. To znaczy, za słabo jest sprecyzowane, chociażby to jak wygląda, czy jak porusza np. mackami, czy czym tam. Także wydaje się, że to po prostu kolejny człowiek. A jednak tak nie jest. Z drugiej strony ci „ważniejsi” obcy dla fabuły są dużo bardziej sprecyzowani tym, jak wyglądają i jakie robią ruchy w danej scenie podczas np. rozmowy.

Kolejnym problemem są zdecydowanie za duże opisy. Jest ich dużo, za dużo, że aż chce się przeskoczyć kilak kartek do jakiegoś dialogu.

Samo zakończenie było... nie było jakoś bardzo powalające.

SF pełną parą, gdzie przedstawione są różne dziwne gatunki obcych które to różnią się bardzo od ludzi. (Dla przykładu roślina doniczkowa na kółkach) Także nie są to tylko „ludzie, ale z marsa”. Dostajemy również POV tych obcych. Obcy są ciekawi i nie są to również typowi obcy, którzy różnią się w zasadzie kolorem skóry. Jest to zdecydowanie ciekawiej zrobione. Był to mój...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Po przeczytaniu 2/3 stwierdziłem, że mam dość. Strasznie mnie to wymęczyło, nie mam ochoty kontynuować. Ciągle seria skupia się na łowcach niewolników których to mam już dość. Ciągle to samo. Może i Karl jest baronem, cesarzem, królem.. czy kim tam to w zasadzie nie ma znaczenia dla cyklu. Wszystko już było i nic się nie zmienia.

Aktualnie stwierdzam, że smok jest beznadziejną postacią która robi tylko za kuriera DHL. Spodziewałem się czegoś więcej, teraz już wiem, że nic z tego nie będzie.

Po przeczytaniu 2/3 stwierdziłem, że mam dość. Strasznie mnie to wymęczyło, nie mam ochoty kontynuować. Ciągle seria skupia się na łowcach niewolników których to mam już dość. Ciągle to samo. Może i Karl jest baronem, cesarzem, królem.. czy kim tam to w zasadzie nie ma znaczenia dla cyklu. Wszystko już było i nic się nie zmienia.

Aktualnie stwierdzam, że smok jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czuje się trochę oszukany przez autorkę. Liczyłem na gryfy i gryfią przygodę. Czy coś w tym typie. W końcu hej, na okładce mamy gryfa. W tytule też jest coś o gryfach. No to przygoda jest o gryfach. Nie dostałem zbytnio tego. Sceny z gryfami były... ale też były mierne i nie było ich wiele. Same gryfy też nie są jakoś interesujące.

Ilość dialogów jest przerażająco niska. Miało się również wrażenie, że sceny nagle się urywają bez powodu. A kolejna była już o czymś innym i nie ma za wiele wspólnego z poprzednią. Nie za bardzo wiem, co właściwie działo się w tej książce czy fabule.


Główny bohater umiera. Dlaczego? Potem zmartwychwstaje. Dlaczego? Kim są wrogowie? O co i po co walczą? Kim są Hipogryfini? O czym jest fabuła? O co chodzi w tej książce?

Jeśli chcesz dowiedzieć się odpowiedzi na te pytania to poszukaj innej książki.

Czuje się trochę oszukany przez autorkę. Liczyłem na gryfy i gryfią przygodę. Czy coś w tym typie. W końcu hej, na okładce mamy gryfa. W tytule też jest coś o gryfach. No to przygoda jest o gryfach. Nie dostałem zbytnio tego. Sceny z gryfami były... ale też były mierne i nie było ich wiele. Same gryfy też nie są jakoś interesujące.

Ilość dialogów jest przerażająco niska....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Książka ma duży problem z tym jak zostały napisane dialogi. Cytując recenzję 'jakub2z':

"W lekturze przeszkadzało mi to że często można było się pomylić kto w danej chwili mówi. Jedna osoba mówi, druga myśli, trzecia przekazuje coś myślami do smoka, a do tego wszystkiego jeszcze smok dorzuca swoje trzy grosze. Powstaje przez to chaos i trzeba się skupić, żeby ogarnąć, kto co mówi."

Nic dodać, nic ując. Mam identyczne spostrzeżenie.

Również podepnę się też do drugiej recenzji książki napisanej przez 'Nefer'. Do obu mam podobne spostrzeżenia jakie miałem podczas czytania i skończenia książki.

Mimo iż moje oceny mogą się wydawać dosyć niskie, to raczej nie uważam, że cykl jest stratą czasu. Problem jest taki, że jest dużo dużo więcej lepszych książek/cykli niż ten. Więc nie można ich ocenić w ten sam sposób. (Czyli chyba wychodzi, że jest stratą czasu xD)

Smoka jest więcej. Ale ciągle robi za kuriera. Poleć tam, przyleć z tym, zabierz to tam, zabierz to tu. Czasem coś albo kogoś podpali. Generalnie smok raczej nie jest czymś, co miałoby kogoś przekonać do czytania tego cyklu. Jego potencjał nie jest zbytnio wykorzystywany, mimo iż wszystko, co robią bohaterowie opierają na nim i jego umiejętnością.

Książka ma duży problem z tym jak zostały napisane dialogi. Cytując recenzję 'jakub2z':

"W lekturze przeszkadzało mi to że często można było się pomylić kto w danej chwili mówi. Jedna osoba mówi, druga myśli, trzecia przekazuje coś myślami do smoka, a do tego wszystkiego jeszcze smok dorzuca swoje trzy grosze. Powstaje przez to chaos i trzeba się skupić, żeby ogarnąć, kto...

więcej Pokaż mimo to