-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
Cykl został zawieszony przez autora, nie ma co liczyć na kontynuację. Dlatego też ocena w dół. Co mi po książce która się urywa.
Opis mówi wszystko. I cholernie podoba mi się ten pomysł w którym smoki rządzą światem, a ludzie są głównie niewolnikami. Ale niestety historia zarówno tej jak i kolejnych tomów co wyjdą, o ile wyjdą, zmierza w innym kierunku, niż bym bardzo chciał. Mianowicie do uwolnienia się ludzi spod panowania smoków, szkoda.
Cykl został zawieszony przez autora, nie ma co liczyć na kontynuację. Dlatego też ocena w dół. Co mi po książce która się urywa.
Opis mówi wszystko. I cholernie podoba mi się ten pomysł w którym smoki rządzą światem, a ludzie są głównie niewolnikami. Ale niestety historia zarówno tej jak i kolejnych tomów co wyjdą, o ile wyjdą, zmierza w innym kierunku, niż bym bardzo...
Podchodziłem do książki z dużym dystansem. Miałem okazję już poznać autora dzięki jego poprzedniej książce — ‘Powietrzny Korsarz’. Chociaż powinienem napisać niestety, bo nie było to ani trochę udane pierwsze spotkanie. Teraz po 8 latach przychodzi ‘Ziemia i Skrzydła’. Jest to książka niby lepsza. Autor wciąż dużo czerpie z Temerairego. Świat smoków jest bardzo podobny, ale same smoki zostały, że tak powiem, trochę ulepszone. Mówiąc ogólnie, mają więcej do powiedzenia od siebie, bardziej stawiają na swoim, są bardziej niezależne oraz bardziej inteligentne, duży +. Dodatkowo fajnie byłoby zobaczyć książkę z takim światem, ale gdzie nie są bardziej lub mniej poniewierane przez ludzi, a gdzie, jak już, to one mogą poniewierać.
Duża ilość ras z różnymi cechami każdej poszczególnej. Od małych szybkich, przez duże ciężkie, po takie które zieją ogniem. Nie wszystkie mają ogień albo w ogóle niektóre posiadają inne ‘zionięcie’, czy widzenie w ciemności. Prawie to samo co zawierał Temeraire, ale oczywiście też jest sporo nowości, na przykład kwas. Albo smok, który ma błony, przez co jest świetnym pływakiem w głębinach. Jednak w tym przypadku nie są to książki w pełni przygodowe a zawierające bardzo bardzo dużo polityki.
Kolejny duży plus należy się za to, że jednym z gatunków książki jest postapo. Nie przypominam sobie żadnej książki o smokach i postapo. Bardzo fajnie, coś nowego. A cyberpunka, którego zresztą nie lubię, *ja* tutaj nie widziałem. Jakiś tam smok miał protezę prosto z XXV wieku, czy były jakieś inne nowoczesne urządzenia i pare innych rzeczy. Może się nie znam, ale *ja* tutaj nie widzę cyberpunka.
Z rzeczy, które mi nie przypadły do gustu to, na początku, wstawianie zdań wypowiedzianych przez postaci w innych językach. Podczas walki przy statku transportowym, początek książki. Wstawki dialogów angielskie i francuskie. O ile po francusku jak najbardziej spoko, o tyle po angielsku jakoś tak strasznie to żenująco wyglądało. Może dlatego, że francuskiego nie znam.
Szkoda, że smoki podczas scen podniebnych potyczek z wrogiem były dość cicho, niezbyt dużo się udzielały czy to do swoich kapitanów, czy innych smoków, które były obok.
Nie wiem, po co na przestrzeni całej książki było z 5(?) scen, gdzie bohaterowi musieli się ‘odlać’ pod drzewem czy innym krzakiem, czy innej sytuacji. Może jestem w błędzie, ale nie przypominam sobie, aby gdziekolwiek z przeczytanych setek książek była chociaż jedna podobna scenka. Za którymś razem miałem już tego dość. Tylko brakowało, aby na koniec była scena, gdzie wszyscy sikają ku zachodzącemu słońcu, byłoby ROMANTYCZNIE.
Sposób, w jaki wygląda zakłócenie komunikacji radiowej, jest dość… fajnie, gdyby to wyglądało jakoś inaczej. Tym bardziej jeśli tak wygląda cała jedna strona.
„Od... hzzt... biór... hzzt. Ja... hzzt.. prawie w ogóle hzzzt... cię nie... hzzzt... słyszę... my mamy mocniejsze.. hzzzt radio. Hzzzt.. przekażę wam shzzzt... pewne sugestie.”
Na przestrzeni całej książki pojawia się kilka słów/zdań, które chyba każda z postaci w książce wypowiada. Na przykład słowo „bydlęta/bydlaki”, którymi są nazywani ci niekoniecznie dobrzy. Mam wrażenie, że każda postać z książki powiedziała to słowo kilka razy. Tak jakby w języku brakowało innych określeń. Również część postaci jest… nie interesujemy się ich losem, czy zginą, czy nie, są nam obojętni.
Autor uwielbia półsmoki. Kolejna książka, gdzie bohaterem jest półsmok. Co na początku było lekkim zaskoczeniem, bo nie było o tym wiadome, oraz zmartwieniem, bo w Korsarzu też był półsmok. Niestety nie czuję do niego żadnej sympatii, nie skradł ani trochę mojego serca. Ciągle drze japę i wyzywa. Brakowało mu cech, przez które obserwowanie jego przygody byłoby rzeczywiście przyjemne, no i co najważniejsze, aby nam na nim zależało, bo nie zależy. Albo zależy, aby zginął, bo był najbardziej niesympatyczną postacią. O ile sam zamysł, aby wyróżnić się na tle wszystkich dobrych postaci w każdej książce, może i jest okej, o tyle nie bez powodu takich książek zbytnio nie ma (Sam żadnej wcześniej takiej nie spotkałem). Zamiast czytać, to chętniej bym ją odłożył i tak już zostawił. Bo w końcu co mnie przy niej trzyma? Albo jest po prostu źle stworzony.
Oczywiście ‘jego’ smok, Miragomor, był ciekawszy.
Wracając do postaci, najbardziej interesującą postacią w książce przebijającą wszystkich oraz półsmoka jest Xandara.
Xandara – Najciekawsza postać. Dlaczego? Chociażby ze względu na jej przeszłość. Czyli porwanie i uwięzienie i eksperymenty. Ale też, mimo wszystko, na teraźniejszość. Czemu mimo wszystko? Bo o ile nie mam najmniejszej ochoty czytać o ziemskiej religii w książkach, o tyle w przypadku smoka wydaje się to ciekawe. Xandara jest kapłanką Demokratycznego Chrześcijańskiego Kościoła Obydwu Gatunków. Jest jedną z najbardziej charakterystycznych postaci, wyróżnia się na tle całej reszty. W jaki sposób i dlaczego smok miałby się zainteresować religią? Po co? Oczywiście wiadomo, że skoro smoki żyją z ludźmi od setek lat, to w końcu przyjęły ludzie myślenie w różnych aspektach. Ale po co miałyby wierzyć w cokolwiek? Religia o nich nigdy nie traktowała. A taka Xandara wierzy w to i chce nawracać ludzi. Smok nawracający ludzi albo i inne smoki. Brzmi interesująco jako pomysł na głównego bohatera, ale miałbym ogromne obawy przed tym, jakby to zostało wykonane.
Było jeszcze kilka ciekawych bohaterów, głównie smoczych bohaterów.
Azrukal — Z charakteru raczej nie zachęcający do poznania — oschły. Chyba że kiedyś taki nie był. Z pewnością ciekawe jest to, że to on tutaj jest tym najważniejszym. To on rozstawia po kątach ludzi i smoki, a nie ludzie jego. Chociażby jego kapitan. Azrukal go wychował i to on się smoka słucha, a nie na odwrót. W sumie jego kapitan – Saptorys, to ciekawy wątek, w jaki sposób smok mógłby wychowywać chłopca.
Wiem, że sam Miragomor wychowywał Fulugusa, ale już ustaliliśmy, że Fulugus nie jest fajną postacią.
Vorliant — Smok psychiatra. Bardziej lub mniej filozoficzne spojrzenie na ludzi i smoki. Na ich różnice, podobieństwa i tak dalej.
Jeszcze mógłbym dodać Clivie (i jej kapitan) – smoczyca mająca sporą wiedzę na temat ludzkiej kultury oraz Feinriel i żeby nie wyszła z tego wszystkiego rozprawka, to skończmy na tym.
Bardzo mi się podoba, że wydawnictwo promuje książkę poprzez piękne arty smoczych postaci, które można zobaczyć na ich stronie na FB.
Ktoś, komu Temeraire przypasował, tutaj się raczej niezbyt odnajdzie. Mi się… powiem tak… gdyby nie było polityki, albo byłoby jej 2/3 mniej, to byłbym może zadowolony (ale to nie wszystko, co mi przeszkadzało), trudno gdybać co by było gdyby. Przez to, że jest jej aż tyle, książka podobała mi się o wiele mniej niż by prawdopodobnie mogła.
Super świat, postapo i smoki. Ogromny potencjał dla książki przygodowej z barwnymi postaciami. Zarówno tymi głównymi jak i pobocznymi. Ciekawe i przede wszystkim interesujące smoki już są. Ocena końcowa taka, jaką widać. Stety niestety sporo gwiazdek poszła za przytłaczającą i z reguły nudnawą politykę oraz za głównego bohatera.
Czy przy 2 tomie będę się *świetnie* bawił? Nie wydaje mi się.
Czy sięgnę po 2 tom? Tak. Czuję w serduszku coś do tych kilku rzeczy, które mnie zauroczyły.
EDIT: Doskonale zdawałem sobie sprawę, że książka będzie zawierać duży wątek polityczny, ale i tak miałem zamiar teraz czy później ją przeczytać ze względu na smoki.
Podchodziłem do książki z dużym dystansem. Miałem okazję już poznać autora dzięki jego poprzedniej książce — ‘Powietrzny Korsarz’. Chociaż powinienem napisać niestety, bo nie było to ani trochę udane pierwsze spotkanie. Teraz po 8 latach przychodzi ‘Ziemia i Skrzydła’. Jest to książka niby lepsza. Autor wciąż dużo czerpie z Temerairego. Świat smoków jest bardzo podobny, ale...
więcej mniej Pokaż mimo to
Owado-smoki. Co to ma BYĆ? To są smoki czy jeban* Owady?
Clearsight... kochana Clearsight. Mam bardzo mieszane uczucia co do niej. Ogólnie rzecz biorąc, to uwielbiałem ją w "Darkstalkerze", była niesamowitą postacią. Ale tutaj mi się zbytnio nie podoba. Ma wizje, że na innym, zaginionym kontynencie burza czy co tam zabije mieszkające tam smoki, a ona leci im na ratunek. Spoko, niech leci, ale czemu od razu jak tam przyleciała, to zakochuje się w nowym smoku?! Co z Darkstalkerem. Przecież miała do niego spore uczucia, KOCHAŁA GO. Może i nie był jakoś super itd, ale coś dla niej znaczył. Więc dlaczego nagle zapomniała o nim. Ale to 'tylko' prolog. Reszta książki dzieje się około 2k lat później i skupia się na mieszkającym tam smoku — Blue (Ale nie tym z jurassic :D).
Znów muszę wrócić do Clearsight. Ponieważ ona jest dla mieszkających tam smoków... bogiem. Tak, bogiem. Spisała do księgi wszystkie swoje wizje na kilka tysięcy lat do przodu, aby smoki żyjące tam były bezpieczne. I wiele, wiele lat po jej śmierci wyznają jej religię. "Modlą" się do niej itd. A więc co mi się w tym nie podoba? To, że nie zrobiła czegoś takiego DLA WŁASNEGO PLEMIENIA (W sensie księgi). Skoro miała wizje na tak odległą przyszłość to, czemu nie pomogła Nocoskrzydłym? W ich ciężkich chwilach. Dlaczego nie widziała tego wszystkiego, co się z nimi dzieje? Między innymi wulkanu itd. Dlaczego Tui nie chciała tego zrobić. Clear powinna zająć się własnym plemieniem w ciężkich chwilach. Czyli takiej chwili, w której całe plemię musi uciekać z domu...
Och Tui, Tui... Twoje ostatnie 2 książki nie były tak dobre jak poprzednie. Ta znów nie jest taka jak tamte. Co prawda podoba mi się bardziej niż 10. Ale głównie przez to ze Tui postanowiła w 10 wybrać złe decyzje... bardzo złe.
EDIT: Tak właściwie to Tui powinna się skupić na aktualnych postaciach. Bardziej je rozwinąć. Nie mowie o głównej piątce, ale o całej reszcie. Taki Skrytobójca. Niby jest o nim Winglet ale 20 stron to to nic. Czy każda inna postać uwielbiana przez fanów. Jest ich multum. Można wymieniać i wymieniać. WoF potrzebuje rozwoju, rozszerzaniu historii obecnych postaci. A nie nowych arców.
Owado-smoki. Co to ma BYĆ? To są smoki czy jeban* Owady?
Clearsight... kochana Clearsight. Mam bardzo mieszane uczucia co do niej. Ogólnie rzecz biorąc, to uwielbiałem ją w "Darkstalkerze", była niesamowitą postacią. Ale tutaj mi się zbytnio nie podoba. Ma wizje, że na innym, zaginionym kontynencie burza czy co tam zabije mieszkające tam smoki, a ona leci im na ratunek....
Książkę można podzielić na dwie części.
Pierwsza to pałacowe intrygi, które niezbyt mnie zainteresowały.
Druga opowiada o smokach, i te smoki były genialne. Groźne, zabójcze, inteligentne. Takie, jakie powinny być. Chciały spalić wioskę? To paliły. Nic nie mogło ich powstrzymać. Dawno o takich nie czytałem.
Będąc szczerym, książce dałbym niższą ocenę. Problemem jest ta polityka, która mi się niezbyt podoba. Ale bardzo doceniam przedstawienie smoków w taki, a nie inny sposób.
Książkę można podzielić na dwie części.
Pierwsza to pałacowe intrygi, które niezbyt mnie zainteresowały.
Druga opowiada o smokach, i te smoki były genialne. Groźne, zabójcze, inteligentne. Takie, jakie powinny być. Chciały spalić wioskę? To paliły. Nic nie mogło ich powstrzymać. Dawno o takich nie czytałem.
Będąc szczerym, książce dałbym niższą ocenę. Problemem jest ta...
Z góry dodam, że ocena jest zawyżona. Ten tom nie zasługuje na wysoką ocenę,(mimo iż boli mnie, że nie mogę takowej dać), bo widać, że jest z nim duży problem. Autorka zbyt się śpieszyła, aby zakończyć cykl i wyszło jej to bardzo kiepsko.
Największą wadą tego niestety ostatniego tomu jest to, że jest za krótki. Fabuła starczyłaby na kolejne trzy tomy, ale autorka postanowiła zmieścić to wszystko w jednej... co nie było do końca dobrym pomysłem. Ostatni tom ma zbyt szybkie tempo akcji. Dobrym tego przykładem jest najważniejsza bitwa przeciwko Napoleonowi. Jest… bardzo krótka. Sporo osób pewnie liczyło na jakiś pojedynek Temerairego i Lien... cóż, nic takiego nie ma miejsca. Autorka postanowiła „przeskoczyć” pojedynek i napisać, że Lien została pokonana. I tyle. I nie tylko ten pojedynek. W książce jest dużo takich przeskoków. Np kiedy przekraczają kanał lecąc w stronę Brytanii i spotykają patrol Fleur-de-Nuit. Następuje nagły przeskok i są już w kryjówce, w Brytanii.
Autorka porzuciła starą formację bojową Temerairego - Lily, Maximus, Nitidus, Dulcia, Immortalis, Messoria i oczywiście ich kapitanów. W zamian w połowie książki wprowadziła nową formację dla Temerairego z kapitanami którzy nie lubili Laurenca (Nie wszyscy, ale większość). Cóż, nie było to takie złe ale gdybym miał porównać to do starej formacji, to wątek nowej wypada słabo. Ale zaciekawiło mnie kiedy smok – Fidelitas nie wykonał rozkazu Poola (i dobrze zrobił! :)) – kapitana który chyba najbardziej nie lubił Laurenca. Niestety ten wątek nie został zbytnio rozwinięty.
Zapomniano też o innych smokach takich jak Arkady, Perscitia (akurat ona była, ale chciałoby się jej dużo dużo więcej…), Kulingile, Mei itd. A z ludźmi niestety też było podobnie.
Pamiętacie Ferrisa? Przez to, że Laurence zdradził, Ferris też został ukarany. Jedyną wzmianką o Ferrisie w 9 tomie jest to, że Laurence chce mu pomóc, a już później, kilka/set stron dalej jest mowa, że został tymczasowym kapitanem. Problem jest taki, że na obie sceny autorka poświęciła dosłownie kilka zdań…
Pewnie sporo osób czekało co wykluje się z jaja Temerairego i Iskierki. I wykluwa się… Ning. Jakoś nie przypadła mi do gustu. Pojawia się w różnych momentach i tylko po to aby udzielić Temerairowi odpowiedzi na trudne pytania. Naprawdę ? Ledwo co wykluty smok jest mądrzejszy od Temerairego ? Irytujący dla mnie jest moment gdy Ning ciągle wytyka którego obecnego władcę zaakceptować - Chin, Francji czy Brytanii. Ale Iskierka dostała to czego chciała, mianowicie potomstwa mającego obie moce rodziców. Smutnym faktem jest sposób w jaki Ning odnosi się do swoich rodziców. Zupełnie tak jak by byli dla niej tylko kimś w rodzaju opieki. Zupełny brak w niej jakichkolwiek wrodzonych uczuć i zachowań wobec rodziców. Ten brak przywiązania smoczęta do rodziców prawdopodobnie wiąże się z tym że jej matką jest smok rasy Kazilik a jak wiadomo większość smoków nie przywiązuje wielkiej wagi uczuciowej do oddawanych jaj pod opiekę choćby korpusu czy potem do wyklutych smoków. Wyjątek stanowią Niebiańskie oraz Cesarskie gdzie więzy rodzinne są szczególnie widoczne i pielęgnowane. Dobrym przykładem jest łącząca głęboka więź pomiędzy samym Temeraire a jego matką Qian.
Znów było trochę polityki, ale nie ma się co dziwić. W końcu niektóre rządy nareszcie dobrowolnie uznają, że smoki są czującymi istotami, które zasługują na szacunek, a nie tylko brutalnymi bestiami, które można wykorzystać tak, jak wyszkolone psy. Odnośnie tej części polityki chciałbym zobaczyć jeszcze więcej bo po prostu była bardzo ciekawa. O tym jak Perscitia składa dokument odnośnie praw itd. smoków w parlamencie, o tym jak same smoki są w parlamencie itd.
W książce mało było uroczych i zabawnych momentów… Ale na szczęście jednak kilka się trafiło np. Temeraire i Iskierka spiskujące na temat ratowania jaja, kiedy Laurence i Temeraire spotykają….. HMS Temeraire. Lub też kiedy Temeraire chce zostać sekundantem Laurenca podczas pojedynków honorowych. :)
Sporo scen nie wniosło nic do fabuły lub były po prostu rozczarowujące. Szczególnie w oczy rzuca się scena pojedynku i pobytu na farmie czy moment w którym jeden z kapitanów podnosi miecz do szyi Laurenca. Czy chociażby to że Laurence nic nie zrobił kiedy niektórzy z kapitanów którymi dowodził nie słuchali jego rozkazów. Niby była mowa coś w stylu że „obawiał się utraty rangi admirała” ale skoro władza wybrała jego to nie mogliby mu tejże rangi odebrać bo nie było nikogo innego na jego miejsce.
Inne tomy na pewno były słabsze od tego, chociażby Języki węży. Ale jak na ostatnią książkę, która ma być zwieńczeniem całości jest po prostu za słaba. No i te niedokończone wątki...
A wracając do tego że to ostatni tom. Trudno jest mi uwierzyć, że autorka porzuci swoją najbardziej rozpoznawalną serię. Mam nadzieje, że po nocach będą się jej śnić fani którzy proszą o kolejne tomy. I w końcu coś napisze. Najbardziej chciałbym zobaczyć oczywiście kontynuację. Ale też ciekawa byłaby książka czy może cykl, z 3 tomy, o formacji Temerairego. Co się z nimi działo kiedy Temeraire wybrał się do Chin, a potem wracał „skrótem” przez Europę? W tym czasie przecież panowała zaraza…. Co się z nimi działo kiedy był na wygnaniu? itd.
Ewentualnie kolejny zbiór opowiadań (Już jeden jest, nazywa się Golden Age and Other Stories). W którym byłyby z 3-4 długie opowiadania. Z pewnością w takim zbiorze po raz kolejny chciałbym zobaczyć Johna Wampanoaga i Perscitie (Strasznie ją lubię :)). Może też Churkiego i Hammonda… Jest tyle postaci, że ciężko wybrać.
Ciekawym tematem na opowiadanie jest też, jakby to smoki zasiadły w parlamencie i jaki wpływ na podejmowane decyzje by miały.
Lub coś we współczesności. Na palcach jednej ręki można policzyć takie książki, gdzie występują smoki i współczesny świat...
Z góry dodam, że ocena jest zawyżona. Ten tom nie zasługuje na wysoką ocenę,(mimo iż boli mnie, że nie mogę takowej dać), bo widać, że jest z nim duży problem. Autorka zbyt się śpieszyła, aby zakończyć cykl i wyszło jej to bardzo kiepsko.
Największą wadą tego niestety ostatniego tomu jest to, że jest za krótki. Fabuła starczyłaby na kolejne trzy tomy, ale autorka...
Najgorszą rzecz, jaką autor zrobił było rozdzielenie Temeraire-a z Laurencem. Jakby te wzajemne uczucia, ta ich miłość, nagle się rozpadła (wina leży po stronie smoka, oczywiście wiedziałem, że to nie będzie idealnie ten sam smok co u Novik), gdyż Temeraire spokojne opuszcza z półsmokiem Anglię na prośbę Laurence-a (i nie mogą już do niej wrócić przez Nestora, to znaczy Temeraire może, ale tego nie robi i raczej nie zrobi w kolejnym tomie, bo taki autor miał pomysł.) zostawiając go samego, w której nie do końca był bezpieczny. Teraz to pół smok jest dla Temeraire-a ważniejszy od swojego kapitana... teraz to dawnego kapitana, a to bardzo BOLI… (na dodatek Temeraire przez całą książkę może ze dwa razy wspomina, że mu go brakuje, że się o niego martwi itd.)
Laurence został po prostu SKASOWANY i na jego miejscu zarówno jako kapitana jak i w sercu smoka umieszczono Nestora. To nie do pomyślenia, nie mogłem tego zaakceptować, ale jakoś dalej, z o wiele mniejszym zapałem czytałem, jakież to przygody ich spotkają.
Po pewnym czasie biorą udział w bitwie, Nestor mówi smokowi, aby użył boskiego wiatru, na co ten odpowiada, że nie jest pewien czy pamięta jak to robić. Kolejna rzecz, która mnie zdenerwowała, to tak jakby Iskierka powiedziała, że nie jest pewna czy potrafi ziać ogniem. Czy jakikolwiek smok zapomniał jak ziać ogniem. Koniec końców chyba jej nawet nie użył.
Nie, nie, i jeszcze raz nie. To była tragedia. I nie tylko przez fabułę i irracjonalne postępowanie bohaterów. Ta opinia wszystko dobrze wyjaśnia - iwanycz
17.03.2015 https://lubimyczytac.pl/ksiazka/233747/powietrzny-korsarz/opinia/24811417#o...
Najgorszą rzecz, jaką autor zrobił było rozdzielenie Temeraire-a z Laurencem. Jakby te wzajemne uczucia, ta ich miłość, nagle się rozpadła (wina leży po stronie smoka, oczywiście wiedziałem, że to nie będzie idealnie ten sam smok co u Novik), gdyż Temeraire spokojne opuszcza z półsmokiem Anglię na prośbę Laurence-a (i nie mogą już do niej wrócić przez Nestora, to znaczy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Przed przeczytaniem:
Zostało potwierdzone, że główną postacią będzie Luna. Nie podoba mi się to ani trochę. Dlaczego Luna? O wiele chętniej zobaczyłbym Deszczoskrzydłego zwanego Pineapple, niestety Lynx odpada, bo kolejny Lodoskrzydły po sobie nie wchodzi w grę. No i na samym końcu zostaje Błotoskrzydły imieniem Bullfrog. Nie lubię Błotoskrzydłych dlatego najbardziej stawiałbym na Deszczoskrzydłego. To byłoby naprawdę dobre, bo Deszczoskrzydłe są niedoceniane.
Po przeczytaniu:
WoF stracił swój urok. Seria gdzie nie ma ludzi, albo są jako pożywienie, za chwilę stanie się serią gdzie wszystkie smoki będą miały człowieka, który na nich lata. To nie jest JWS.
Tui wyjaśniła, czym było i jak wyglądało Wypalenie. Źle, że to zrobiła. Wolałbym tego nie wiedzieć.
Opinia napisana do przyjaciela. Może kiedyś ją edytuję i zrobię "ładniejszą".
Skończyłem 15 tom. Generalnie książka mi się nie podobała. Ale od początku.
Nie spodobało mi się wyjaśnienie, czym było wypalenie. Znów to samo gdzie ludzkość swoimi czynami ściągnęła na siebie kataklizm w postaci smoków. Mógłbym ten pomysł polubić ale gdyby fabuła wyglądała inaczej. Tzn gdyby jednak ludzie nie zaczęli być na równi ze smokami. Smoki zniszczyły ludzką cywilizację, no okej, spoko. Typowy schemat. Ale problem, że teraz jak bohaterowie to wiedzą (a i nagle ludzie, niektórzy, mówią po smoczemu to zaraz tak jak się śmiałem przez łzy wof stanie się jwsem) to zaraz zaczną traktować ich jak równych. A dwa tomy dalej powstanie imperium ludzi i smoków. Cholerni ludzie.
Wracając do wypalenia. To powinno, jak już, być wyjaśnione w legendach. A nie w tej książce. A najlepiej, aby w ogóle nie było.
Fabuła działa się praktycznie w jednym miejscu. Główna bohaterka była uwięziona przez sporą część książki i obserwowała losy innych. Nie było wielkiej walki czy czegoś. Trochę zajeżdża też mlp — evil turns good. Generalnie chyba nawet mocniej jak teraz myślę o tym. Tui przedstawiła, że nie trzeba być specjalnym smokiem z darami i nie wiadomo czym. A wystarczy być przeciętnym z chęcią zmiany czegoś na dobre. Oraz że z pomocą przyjaciół można tego dokonać i wcale nie przy użyciu siły, a dobroci. Eh....
Nie wiem ile wiecie o tym arcu, ale tam generalnie jest coś jak borg ze star treka. Jedna jakaś inteligencja przejmuje władzę nad innymi i posługuje się nimi jak marionetkami. W tym przypadku roślina, chociaż nie do końca. Ale wciąż tam są ci, których przejął. Ta część jest interesująca. Bo walcząc z takim smokiem i np dmuchając mu ogniem w twarz, ranisz niewadzącemu nikomu wcześniej smoka, który może był dobry.
Niektórzy bohaterowie w ogóle zostają pominięci, jak Blue. Nie, żeby on mnie obchodził. Albo Królowa Wasp, która na koniec, mimo iż była ważną antagonistką przez serie, w ogóle nie dostaje swoich ostatnich słów na pierwszym planie. A znika gdzieś w tle. Generalnie też nie do końca wiadomo, co robią towarzysze bohaterki. Chociaż to jest porównywalne z tym co było w np 2 i 4 tomie.
Ogólnie 3 arc jest chyba nawet dosłownie jak mlp. Wszystko jest grzeczniejsze. Gdzie się podziało zabijanie i torturowanie z 1 arcu?
Myślę, że wystarczająco wiele razy mówiłem, jak bardzo jestem rozczarowany, że ludzie odgrywali dużą rolę w 3 arcu. O wiele bardziej wyjątkowym podejściem byłoby, aby byli zwierzętami domowymi lub jedzeniem smoków. A to, co pokazała 15, było tak złe pod tym względem...
Głównym antagonistą był człowiek żyjący od około 5k lat. Niby to nie była magia, ale jednak to była magia. I to w głównej mierze on był odpowiedzialny za wypalenie, wszystko zaczęło się od jego planu.
"“Dragons and humans, living in peace after all this time,”
Luna said, tilting her head back to watch the sunlight through the leaves. “I can’t wait to see what that future is like.”"
Tak jak mówiłem. Bleh. Epilog również jest rozczarowaniem. Brak jakiejkolwiek wzmianki o postaciach, które rzeczywiście każdy polubił. Czyli 1-10. Tui nie umie pisać zakończeń cykli. 5 też miała wady. Całe, ile tam, 20 lat wojny zakończone w ciągu chwili. Ale miało to większy urok.
Poznaliśmy też dwa nowe smoki. Pierwszy z nich, Dusty, w ogóle mógłby nie istnieć. Był jak rzep do psi.. smoczego ogona. Istniał po to, aby bohaterowie trafili do dziury. A drugi smok... heroicznie się poświęca dla dobra, ale nie czuć emocji żadnych poza tym, że dobrze, że to już koniec. Z nią samą też były problemy. Ale to już trzeba znać treść. Samej luny też nie lubię, jedynie, o czym potrafiła myśleć to jak dana scena będzie wyglądać na gobelinie, który stworzy.
Sky teraz brzmi na mniej głupiego jak to było w Dragonslayer.
To jest cykl o smokach, dlatego te książki były tak wyjątkowe, bo ludzie byli robakami w tle.
Przed przeczytaniem:
Zostało potwierdzone, że główną postacią będzie Luna. Nie podoba mi się to ani trochę. Dlaczego Luna? O wiele chętniej zobaczyłbym Deszczoskrzydłego zwanego Pineapple, niestety Lynx odpada, bo kolejny Lodoskrzydły po sobie nie wchodzi w grę. No i na samym końcu zostaje Błotoskrzydły imieniem Bullfrog. Nie lubię Błotoskrzydłych dlatego najbardziej...
Nie jest to wybitna książka. Nawet nie jest to bardzo dobra książka. Sporo jej brakuje. Ale pomimo iż napisał ją autor o którym nikt nie słyszał. Autor który dopiero zaczyna karierę i na początku nie pisze jakichś dobrych rzeczy. To z miłości do zawartych w tej książce smoków niższej oceny dać nie mogę.
Uwielbiam te piękne gady. A autor pisząc cykl 'Draconia' też jest nimi zafascynowany. Nawet w przedmowie wspomina ze pisząc ten cykl miał dwie inspiracje. Draco z Ostatniego smoka <3 oraz Jeźdźcy smoków z Pern od Anne McCaffrey <3.
Co prawda irytowało trochę za autor zamiast skupić się na głównych postaciach. Czyli Varthike i Audwin. To skacze po.. większej ilości. Więc trochę (trochę bardzo?) więź przyjaźni która robi się między Audwinem i Varthikesem jest za słabo pokazana.
EDIT: No i przeczytałem ją w jeden dzień. Co raczej świadczy o tym ze nie mogłem się od niej oderwać mimo wad.
I jeszcze dodam ze tego typu książki. Które piszą bardzo mało znani autorzy. Mają praktycznie zawsze paskudne okładki. (Chociaż i niekiedy duze wydawnictwa dają paskudy...) A tu proszę. Okładka jest dobra, a kolejnych tomów jeszcze lepsze.
Nie jest to wybitna książka. Nawet nie jest to bardzo dobra książka. Sporo jej brakuje. Ale pomimo iż napisał ją autor o którym nikt nie słyszał. Autor który dopiero zaczyna karierę i na początku nie pisze jakichś dobrych rzeczy. To z miłości do zawartych w tej książce smoków niższej oceny dać nie mogę.
Uwielbiam te piękne gady. A autor pisząc cykl 'Draconia' też jest...
W końcu premiera książki się odbyła. Jest to naprawdę interesujący tom. Pokazuje jak bardzo zła jest zmiana smoków w coś lub kogoś innego przy pomocy magii animusa. Szkoda tylko, że Tui o tym zapomniała pisząc 10 tom.
Dodatkowo zastanawia mnie, czemu Groźba jest aż tak bardzo popularna będąc, jakby nie patrzeć, morderczynią, a Darkstalker z góry jest skazywany na tego złego.
W końcu premiera książki się odbyła. Jest to naprawdę interesujący tom. Pokazuje jak bardzo zła jest zmiana smoków w coś lub kogoś innego przy pomocy magii animusa. Szkoda tylko, że Tui o tym zapomniała pisząc 10 tom.
Dodatkowo zastanawia mnie, czemu Groźba jest aż tak bardzo popularna będąc, jakby nie patrzeć, morderczynią, a Darkstalker z góry jest skazywany na tego złego.
EDIT: Wydanie książki zostało zawieszone do odwołania.
Czytając, miałem wrażenie, że książka jest dość naiwna. Nie odniosłem tego wrażenia w poprzednich tomach. Dodatkowo Turtle w książce był... dość nudnawą postacią, pasywną. Obserwuje co robią inni i czasami irytuje swoim zachowaniem. Śledzi ciągle Darkstalkera aż ten zrobi coś "złego".
EDIT: Wydanie książki zostało zawieszone do odwołania.
Pokaż mimo toCzytając, miałem wrażenie, że książka jest dość naiwna. Nie odniosłem tego wrażenia w poprzednich tomach. Dodatkowo Turtle w książce był... dość nudnawą postacią, pasywną. Obserwuje co robią inni i czasami irytuje swoim zachowaniem. Śledzi ciągle Darkstalkera aż ten zrobi coś "złego".