-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
Jestem rozczarowany tym, czym ta książka jest. Spodziewałem się coś ala „całej” wiki wojowników skondensowanej do książki. Czyli chociażby przedstawienie każdego z kotów który pojawił się w cyklach 1-2. Jego opis, wygląd, czyny i tak dalej. Jest to, ale w bardzo małym stopniu. Tylko po kilka kotów.
Spora część książki jest też strasznie infantylna. Np gdzie jakiś kot oprowadza czytelnika po obozie.
Nie licząc w ogóle, że te opisy obozów są tragiczne.
Krótkie historyjki na 1-2 strony a czasem to nawet mniej niż pół w zasadzie niepotrzebne i bezużyteczne. Tylko te dłuższe miały sens. Jakaś mniejsza część historyjek wydaje się, że była tekstem po prostu przepisanym z innej książki. Np opowieść Żółtego Kła. Inne zaś zmieniają w jakiś sposób wydarzenia. Np Błękitna nie jest pewna czy Ognisty to kot z przepowiedni i w ogóle nie wie, czy dobrze robi. A jeśli dobrze pamiętam to w superedycji była pewna i wiedziała.
Najciekawsze z tekstów to historie z perspektywy KG czy też ogólnie o KG i kodeks, ale nie cały. Również na przykład opowieść Wroniego czy Jęczmienia. Ale to wciąż nie jest tym, czym być powinno.
Fajnie, że się dowiedzieliśmy, dlaczego Tygrysia Gwiazda tak bardzo lubił klan cienia. Bardzo mi się też podobała historia Lwiej Łapy.
Bardzo ładne wydanie zarówno okładka jak i w środku.
Jestem rozczarowany tym, czym ta książka jest. Spodziewałem się coś ala „całej” wiki wojowników skondensowanej do książki. Czyli chociażby przedstawienie każdego z kotów który pojawił się w cyklach 1-2. Jego opis, wygląd, czyny i tak dalej. Jest to, ale w bardzo małym stopniu. Tylko po kilka kotów.
Spora część książki jest też strasznie infantylna. Np gdzie jakiś kot...
A więc teraz koty z MP nie dość, że mogą ginąć po śmierci (K Gwiazdy tak samo. Idiotyczne!), to teraz spokojnie mogą zrobić kilka kroków, aby z ich terytoriów dostać się na terytoria klanów (Idiotyczne!). Za chwilę koty z mrocznej puszczy nauczą się przejmować ciała żyjących kotów. Hmmm, jakbym to już gdzieś słyszał.... a no tak. #Tak_będzie (Beznadzieja!)
Dlaczego te cholerne umarłe koty nie mają sprecyzowanych zasad tego, co mogą robić a czego nie. Tylko z każdą nową książką dostają nowe moce i możliwości.
Lwi Płomień pierwszy raz dowiaduje się, że Sójcze Pióro nie jest ślepy w snach i to w dodatku, że wie, jak Lwi wygląda. Nie został ten wątek w żaden sposób rozbudowany. Dwa zdania, koniec. Wielka szkoda, byłoby to bardzo ciekawe.
Klan Gwiazdy udowadnia, że są zwykłymi kotami, które mają te same podziały co klany na ziemi. Czyli coś, co Sójcze od dawna mówił. Dziwne, że w ogóle nie zaczęły tam ze sobą walczyć i się zabijać. Bo jak wiemy, po śmierci można umrzeć jeszcze drugi raz, ale już na zawsze. (Idiotyczne!) Albo kto wie, może istnieje Klan Gwiazdy Gwiazdy gdzie trafiają umarłe koty z Klanu Gwiazdy. Nie zdziwiłbym się po tym, co Erinki robią.
Rodzina trójki, czy raczej czwórki, dowiaduje się o przepowiedni. W KOŃCU TE KOTY ZE SOBĄ ROZMAWIAJĄ.
Ognista Gwiazda był czwartym kotem z przepowiedni. To było zaskoczeniem. Nie przeszło mi nawet przez myśl, że to on. Byłem do końca przekonany, że to Ostrokrzewiasta. I szczerze... równie dobrze mógł wcale nie być tym wybranym. Nic by to nie zmieniło.
Obłoczny Ogon na właśnie oczy przekonał się, że Klan Gwiazdy istnieje. Walka z nieżyjącym kotem jest jednym ze sposobów na uwierzenie. Ciekawe jak to się rozwinie. (Pewnie nijak).
Również ciekawe co na to wszystko powie Ćmie Skrzydło. Która przecież nie wierzy w klan Gwiazdy. A teraz miała dowody przed swoimi oczami które biegają i mówią i w ogóle wszystko. Ciekawe.
Brakuje mi Kruczej łapy w tych tomach. Szkoda, że z dwójki przyjaciół Ognistego tylko Szara Pręga jest z nim i walczy u jego boku. (Z tego, co wiem, to zginął w tym samym czasie co Ognisty).
Nie widzę większego sensu we współpracy między klanami, w której do każdego z klanów zostają wysłane po trzy koty z każdego innego klanu. O ile jak najbardziej powinni współpracować ze sobą, tak to akurat nie ma dla mnie sensu. Raczej koty z własnego terytorium wiedzą lepiej jak na nim walczyć. Jedynie mogliby być posłańcy proszący o posiłki czy coś w tym rodzaju. Także to trochę zrobione na siłę, aby koty współpracowały. Wolałbym, aby to wyglądało jakoś bardziej sensownie. Może na przykład zrobienie jednego wielkiego obozu na wysepce spotkań i przyprowadzenie tam wszystkich kotów i obrona tego miejsca.
A co do współpracy. Trochę za szybko przywódcy godzą się na wspólne działanie. Dopiero co wszyscy byli podzieleni i wrogo nastawieni do każdego a tu nagle zaczynają współpracę. Chociaż z drugiej strony ich medycy im to 'rozkazują', co prawda, to jednak medycy którzy są autorytetem.
Kolejna rzecz. Koty z MP powinny zaatakować każdy obóz oddzielnie, a nie wszystkie jednoczenie. Przez swoją głupotę przegrały.
Jak każdy doskonale się domyśla ta ogromna wspólna bitwa, jak i przyjaźnie międzyklanowe są tylko chwilowe. Za chwile znów pewnie wszystko będzie po staremu i klany będą siebie bardziej lub mniej nienawidzić. Nigdy nie nauczą się, że razem mogą więcej. Albo szybko o tym zapomną. I potem kolejne tomy będą tym samym, gdzie Klan Cienia jak zawsze atakuje Pioruna itd. Tak nie powinno być i mam ogromną nadzieję, że nie będzie, że się to zmieni. Bo mam dość tej do bólu schematyczności, a te wydarzenia były na tyle wpływowe, że powinny coś zmienić w tych kotach.
Ale co ja się oszukuję. Nigdy coś takiego się nie stanie. Tak samo, jak wielka wędrówka nic nie zmieniła.
Starożytne koty pomogły klanom w walce. I KLAN GWIAZDY TEŻ. W końcu klan Gwiazdy w realny sposób pomógł klanom i nie był bezużyteczny jak zawsze! Dobrze nam znane postacie, które już od dawna nie żyły, walczyły ramię w ramię ze swoim klanem, pokonując wroga. (Co nie jest bez wad, bo to udowadnia, że śmierć nie jest niczym istotnym. I równie dobrze można wrócić po śmierci do klanów i np. kogoś zabić). W końcu też pierwszy raz koty Klanu widziały na własne oczy umarłych towarzyszy z Gwiazdy. Bo przecież nigdy "normalne" koty nie widziały swoich pobratymców z KG.
Dużo z bohaterów ginie i to wcale nie tych mało znaczących. Giną ci którzy byli ważni w poprzednich cyklach, ale i nie tylko. Najbardziej mi szkoda Nakrapianego Liścia. Zniknęła na zawsze. (Co jest idiotyczne!) Nie będzie już czekać na Ognistego w Klanie Gwiazdy. Zawsze o niego dbała i pomagała mu w potrzebie. Teraz będzie w KGG.
Śmierć Złamanej Gwiazdy była beznadziejna! Deus ex machina. Tragedia, jak takie coś mogło zostać napisane.
Po tym tomie funkcjonowanie klanów powinno się zmienić. Na własne oczy widziały swoich pobratymców, przyjaciół, partnerów z Gwiazdy walczących ramię w ramię ze złem. Koty nie powinny wątpić w istnienie Gwiazdy. Tak samo jak relacja czterech klanów powinna ulec zmianie. Nie powinni rywalizować ze sobą. A wspólnie działać i pomagać sobie nawzajem w potrzebie. (Co nigdy się nie stanie).
Zakończenie książki, te kilka ostatnich stron, było piękne. Pożegnaliśmy Ognistą Gwiazdę. Teraz już jest w Klanie Gwiazdy. Szkoda. (Ale hej, przecież zawsze może wrócić i znów przewodzić klanem, przecież może tak zrobić, Erinki to umożliwiły, więc dlaczego nie?).
Jak się okazuje "Tylko ogień uratuje nasz klan" jest wciąż ciągnięte.
Niestety jego śmierć była bardzo idiotyczna w taki sposób jaki została pokazana. Już bym wolał, aby Tygrysie go zabił, a potem on sam został zabity przez Lwiego Płomienia. Bo pokazanie tego, że stoi w sumie bez ran i zostaje zasłonięty dymem, a potem już leży martwy, jest tak bardzo idiotyczne.
Z wiki:
"Kiedy Kate została zapytana, dlaczego Ognista Gwiazda nie został po prostu zabity przez Tygrysią Gwiazdę, autorka odpowiedziała, że nie mogła pozwolić, by "zło go zabiło", tylko miał zginąć z powodu "przeznaczenia itp."[67]."
No fajnie, spoko. Niech będzie, ale nie w taki sposób jaki to zrobiła.
Walka klanów z MP została za szybko rozegrana, była mało satysfakcjonująca. Powinno to zająć większą część książki niż to, co dostaliśmy. (W końcu od trzeciego cyklu te koty z MP przygotowywały się do starcia). Walka z Tygrysim również była mało satysfakcjonująca. Nie licząc tego co pisałem wyżej.
Mianowanie Wiewiórczego Lotu zastępcą przez Jeżynowego było głupie. Zrobił to tylko dlatego, aby pokazać, że jej wybaczył. Nie widzę, aby to akurat ona na to zasługiwała. I nie dlatego że za kłamstwa itd. A po prostu były lepsze koty na to miejsce.
Niestety wydawnictwo doi $$$ z serii, ile się da. Sprawiając, że cykl 6 i 7 są złe. Dlatego oto nastał koniec znanej nam serii Wojowników i niech tak pozostanie. 8 sezon GoT jest najlepszą nauczką.
Omen Gwiazd okazał się najsłabszym cyklem z dotychczasowych.
Czy ten ostatni tom jest godnym zakończeniem (i pożegnaniem) 24 książek w których śledziliśmy poczynania kilku pokoleń kotów, z czego część z nich pokochaliśmy? Nie. Mogło to zostać dużo lepiej zrobione.
A więc teraz koty z MP nie dość, że mogą ginąć po śmierci (K Gwiazdy tak samo. Idiotyczne!), to teraz spokojnie mogą zrobić kilka kroków, aby z ich terytoriów dostać się na terytoria klanów (Idiotyczne!). Za chwilę koty z mrocznej puszczy nauczą się przejmować ciała żyjących kotów. Hmmm, jakbym to już gdzieś słyszał.... a no tak. #Tak_będzie (Beznadzieja!)
Dlaczego te...
Aktualnie najsłabsza pozycja z nowelek. Ćmie Skrzydło jest słabawo napisaną postacią z ogromnym potencjałem. Niby nie wierzy w klan Gwiazdy i wszystko, co z nim związane, ale wstający z grobu przywódcy są już czymś normalnym, tak? Także... jaki jest powód, że nie wierzy? Oczywiście jest to ciekawe i jak najbardziej fajnie, że taka postać istnieje. Tylko powinna zostać lepiej przemyślana i zrobiona.
Niby nowelka opowiada o Mglistej Gwieździe, ale oba koty są na pierwszym planie.
Aktualnie najsłabsza pozycja z nowelek. Ćmie Skrzydło jest słabawo napisaną postacią z ogromnym potencjałem. Niby nie wierzy w klan Gwiazdy i wszystko, co z nim związane, ale wstający z grobu przywódcy są już czymś normalnym, tak? Także... jaki jest powód, że nie wierzy? Oczywiście jest to ciekawe i jak najbardziej fajnie, że taka postać istnieje. Tylko powinna zostać...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książki jeszcze nie skończyłem, ale już widzę, że jest świetna. Bardzo dużo wpływa na to, że w końcu dostajemy książkę o innym klanie niż Klan Pioruna. (No może nie w końcu, ale ta jest zdecydowanie ciekawsza niż Tajemnica Żółtego Kła.) Jest to ogromny powiew świeżości. Nie spodziewałbym się, że połowa kotów Wiatru kopie tunele w ziemi. No tylko do czasu, ale była to ich tradycja. Ciekawi mnie czy do tej pory wydanych polskich książkach była gdzieś jakakolwiek wzmianka o tym? Jakieś nawiązanie czy coś? Czy tak jak mówiła Wrzosowa Gwiazda ich tradycja na zawsze będzie zapomniana. Nie wiem, jak w oryginale wyglądało ukazanie się tego tomu więc równie dobrze mogło to wtedy jeszcze nie zostać przez autorkę wymyślone.
"Z droczeniem się jest tak, że ten, kto się droczy, ma zawsze więcej radości niż ten, kto jest wyśmiewany."
Nic dziwnego, że fani tak bardzo narzekają na Klan Pioruna. Schematyczność tego, że Ognista Gwiazda pomaga każdemu i wszystkim i zawsze nawet jeśli owy ktoś najpierw ich zaatakował robi się nudne.
EDIT: Książka skończona, ocena podniesiona. Łezka mi na końcu poleciała. Zakończenie książki, czyli ceremonia w której Wysoki Ogon stał się Wysoką Gwiazdą to coś pięknego. Każda ceremonia nadania 9 żyć to coś pięknego. To są jedne z najwspanialszych momentów serii. Szkoda, że Ryjówczy Pazur umarł, bardzo chciałbym zobaczyć jakby się odnosił do Wysokiej Gwiazdy, kiedy ten się już stał przywódcą. Szkoda również że Wysoka Gwiazda przed śmiercią w późniejszych tomach nie wspomniał Ogniściej Gwieździe ze znał jego ojca i że był jego przyjacielem. (Chyba że się mylę i wspomniał)
Aktualnie jest to najlepsza superedycja.
Książki jeszcze nie skończyłem, ale już widzę, że jest świetna. Bardzo dużo wpływa na to, że w końcu dostajemy książkę o innym klanie niż Klan Pioruna. (No może nie w końcu, ale ta jest zdecydowanie ciekawsza niż Tajemnica Żółtego Kła.) Jest to ogromny powiew świeżości. Nie spodziewałbym się, że połowa kotów Wiatru kopie tunele w ziemi. No tylko do czasu, ale była to ich...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Fabularnie odrobinę niedomaga. Założenie w którym koty myślą, że Bryzowa Skóra zabił Nocną Chmurę jest strasznie głupie. Jasne, że popierał MP i dla niej chciał walczyć. Ale później widać na kartkach książki, że Nocna jest jedynym kotem który się troszczy o Bryzową. Przecież inne koty też to widziały. To niby dlaczego potem wszyscy się zastanawiali, nad tym, czy to on ją zabił, czy nie zabił. Albo czy się do tego przyczynił. Nie kupiło mnie to ani trochę.
Również i opis z tyłu książki jest głupi, bo nie pasuje do książki. Oddaje jakieś pierwsze, nie wiem, 50 stron? Może więcej. A potem się całkowicie rozmija. Przez to spodziewałem się czegoś innego niż książka mi zaoferowała.
Nie do końca też przekonują mnie gronostaje. Czy raczej wielka armia która wygląda identycznie jak armia szczurów z którą mierzył się Ognisty. Dziesiątki gronostajów walczących razem jak jeden organizm? No nie wiem. Trudno mówić tutaj o normalności, kiedy koty zmartwychwstają, ale wszystkie inne zwierzęta z wyjątkiem kotów zawsze były czy raczej zawsze zachowywały się chyba normalnie.
Widać, że Sójcze ma charakterek po Wronim. Jako że bardzo lubiłem Sójcze, to bez problemu spodobała mi się perspektywa Wroniego. Również miło było go zobaczyć i poznać jak się potoczyła jego historia. Dobrze, że z Liściastą się dogaduje. Szkoda, że bardziej nie dogadał się ze swoimi synami. Szkoda, że nie poznał córki. Podoba mi się, że rzeczywiście jest inteligentnym kotem i potrafi się postawić, jeśli rzeczywiście ma w czymś rację.
Fabularnie odrobinę niedomaga. Założenie w którym koty myślą, że Bryzowa Skóra zabił Nocną Chmurę jest strasznie głupie. Jasne, że popierał MP i dla niej chciał walczyć. Ale później widać na kartkach książki, że Nocna jest jedynym kotem który się troszczy o Bryzową. Przecież inne koty też to widziały. To niby dlaczego potem wszyscy się zastanawiali, nad tym, czy to on ją...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Po przeczytaniu 22 tomów, w tym mangi, superedycje itd wróciłem tutaj do 1 tomu. 1 tom nie był dla mnie najlepszą książką, mnie zniechęcił i nie miałem ochoty sięgnąć po kolejne. Ale jednak sięgnąłem i bardzo dobrze się stało. Ponieważ zakochałem się w tym cyklu. Świat wykreowany przez autorki jest bardzo ciekawy.
Oczywiście są wady i zalety. Chociażby do wad to imiona bohaterów. Jest ich po prostu za dużo. Nie da się tego zapamiętać. I nie pamiętam, kto jest kim, jak każdy z kotów może mieć po 3-4 imiona. Dochodzi do tego ilość postaci i się okazuje, że trzeba zapamiętać z 100 imion. O wiele za dużo.
Rdzawy — Ognista Łapa — Ogniste Serce — Ognista Gwiazda
I odnośnie samego Ognistego. Z początku najlepszy kot. Kto go nie kochał w 1 cyklu? Chyba mało kto. Lecz im dalej w las tym coraz bardziej ma się go dość.
Również Klan Pioruna im dalej, tym bardziej denerwuje. Co prawda to i tak głównie wina Ognistego. Zawsze do bólu dobry, nawet przed śmiercią się ukłoni z grzeczności. Po prostu... To jest tak irracjonalne z jego strony. Zawsze pomaga innym, ZAWSZE. Nawet wtedy kiedy ci inni odpłacają mu ciągle złem. Ale nie.. on musi być dobry do bólu. Rozumiałbym ten fakt, gdyby pomagał tylko tym którzy i dla niego [jako klanu] są dobrzy.
Nigdy nie zaatakuje kogoś innego z własnej woli. Zawsze się broni, nigdy nie jest agresorem, mimo iż każdy dla niego jest. Takie to jest denerwujące....
Czytając cykl sporo rzeczy można nie zauważyć. Rzeczy które są... jakby to powiedzieć? Takie trochę idiotycznie, nie mające sensu... najlepiej po prostu zobaczyć ---> https://www.youtube.com/playlist?list=PLgApXEfSTe4_uLW2LyjlNJbnbNtScQ7pZ
Sporo rzeczy można dojrzeć i zmienić swoje nastawienie do niektórych zn ich.
A skoro już mowa o YT. To co ludzie tworzą na yt odnośnie wojowników to coś pięknego. Tyle świetnych filmów które potrafią wywołać łzy. Po prostu... brak słów. Trzeba samemu zobaczyć. Co prawda najlepiej znać dużo tomów bo sporo filmików jest z tomów jeszcze u nas nie wydanych.
Jedne koty przychodzą na świat, inne giną, inne odchodzą jeszcze gdzieś indziej... przemijanie pokoleń jest niesamowite. Oczywiście są w tym wady jak to że ulubiony bohater X cyklu ginie za Y tomów. Ale mimo wszystko, obserwowanie tego jak kot rodzi się, zostaje uczniem, wojownikiem, w międzyczasie ojcem/matką później starszym i na sam koniec [mniej więcej na sam koniec, bo to rożnie bywa] odchodzi jest... łał. Tyle przeżył, tyle bitew stoczył.. w końcu zasługuje na upragniony odpoczynek w Klanie Gwiazdy. Na obserwację jego synów i córek i ich synów i córek itd. I samego swojego klanu.
Koty przychodzą i odchodzą, ale klan trwa wiecznie.
Wracając jeszcze do Klanu Gwiazdy. Jest to chyba jedna z najlepszych rzeczy w Wojownikach. Chociaż czasami bardzo irytująca. Zawsze miałem ciarki jak jakiś kot np Nakrapiany Liść przychodziła do Ognistego. Czy jak jakikolwiek inny kot przychodzi do swojego członka rodziny lub partnera/ki.
A na sam koniec wszystko, co warto wiedzieć. --> https://youtu.be/MpMm0Arlp2w
Po przeczytaniu 22 tomów, w tym mangi, superedycje itd wróciłem tutaj do 1 tomu. 1 tom nie był dla mnie najlepszą książką, mnie zniechęcił i nie miałem ochoty sięgnąć po kolejne. Ale jednak sięgnąłem i bardzo dobrze się stało. Ponieważ zakochałem się w tym cyklu. Świat wykreowany przez autorki jest bardzo ciekawy.
Oczywiście są wady i zalety. Chociażby do wad to imiona...
Książki jeszcze nie skończyłem ale chciałem coś przed zakończeniem napisać. Muszę przyznać ze wiele złego słyszałem o Sójczej Łapie. A osobiście go polubiłem. Podoba mi się jego podejście do klanu Gwizdy. Czyli prosto z mostu stwierdza ze np powiedzieli za mało, nic nie wyjaśnili itp i bardziej się tego domaga niż inne koty co tylko kłaniają się i dziękują ze w ogóle klan gwiazdy raczył coś powiedzieć. Nie licząc tego ze i tak to jest bełkotem którego ów np medyk kompletnie nie rozumie do czasu kiedy to się stanie. Przynajmniej czasami? często? tak właśnie jest.
No i samo rozumienie przekazywanych informacji. Przykładowo z książki. Kiedy Klan Gwiazdy mówi jaki kot powinien zostać wybrany na zastępcę Ognistej. No to widać z ich słów o jakim kocie mówią. A medyczka nie ma bladego pojęcia. A Sójek od razu wie. To mi się w nim podoba. Między innymi.
I po raz kolejny raz Klan Pioruna jest najwspanialszym klanem z którego serca bije 100% dobroci na wszystkich innych klanów. Jakie to jest denerwujące. Jaki Ognista Gwiazda jest denerwujący. Na początku serii może było to fajne. Ale ciągle patrzenie ze on dla wszystkich robi dobrze, inni się mu złym odpłacają a on znów i znów robi dobrze męczy i denerwuje. Chociażby kiedy w tym tomie Klan Cienia zagarnął ziemie Piorunowi. No to przecież jako ze Ognista jest tak dobrym kotem to jedyne co zrobi to odzyska je z powrotem. Ale to tyle. Nie zaatakuje ich ziem. Nie odbierze im ich ziemi tak jak oni to robią. Nie. Nigdy nie będzie agresorem. No po prostu...
W 1 cyklu Ognista był fajny. W 2 powoli zaczynał denerwować. A w 3, chociaż to dopiero 1 tom, mam go dość. Ciekawe co będzie w 4.
EDIT: Warto zobaczyć - https://youtu.be/JbvbgC-fuiA
Książki jeszcze nie skończyłem ale chciałem coś przed zakończeniem napisać. Muszę przyznać ze wiele złego słyszałem o Sójczej Łapie. A osobiście go polubiłem. Podoba mi się jego podejście do klanu Gwizdy. Czyli prosto z mostu stwierdza ze np powiedzieli za mało, nic nie wyjaśnili itp i bardziej się tego domaga niż inne koty co tylko kłaniają się i dziękują ze w ogóle klan...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Patrząc po okładce, to widać gdzie poszły cięcia budżetowe. Jest tak samo beznadziejnie zła jak 'Czwarty uczeń'.
Sójcze Pióro, jedna z moich ulubionych postaci. Uwielbiam go za to, że nie jest potulnym kotem i się lubi sprzeciwiać. Jak chociażby na końcu, kiedy inne koty z innych klanów chciały, aby zrezygnował z roli medyka. Albo przeciwko Gwiazdy. Chociaż czasami za bardzo jest kłótliwy.
Ostrokrzewiasta jest głupia. Zabiła Jesionowe Futro i było dobrze. Ale zabicie Sola jest w niezgodzie z kodeksem wojownika. A tak wróci i znów będzie sprawiał kłopoty.
Patrząc po okładce, to widać gdzie poszły cięcia budżetowe. Jest tak samo beznadziejnie zła jak 'Czwarty uczeń'.
Sójcze Pióro, jedna z moich ulubionych postaci. Uwielbiam go za to, że nie jest potulnym kotem i się lubi sprzeciwiać. Jak chociażby na końcu, kiedy inne koty z innych klanów chciały, aby zrezygnował z roli medyka. Albo przeciwko Gwiazdy. Chociaż czasami za...
Jedna z najsłabszych superedycji. Za gruba, zbyt rozwleczona.
Jedna z najsłabszych superedycji. Za gruba, zbyt rozwleczona.
Pokaż mimo to
Dość mocno irytujący tom. Liściasta Gwiazda chyba zdobyła top 3 najgłupszych kotów albo przywódców. 100 razy jej zastępca, Osty Pazur, zrobił coś, co uznała za bardziej lub mniej podejrzane i 100 razy znalazła na to wymówkę, dlaczego tak zrobił. Ciągle podważał jej autorytet itd itd A ona ciągle znajdywała jakąś wymówkę lub darowała wszystko. No naprawdę? Ileż można. Można by powiedzieć, że było sugerowane, że Pazur jest taki jak Tygrysia Gwiazda. A na koniec BUM okazuje się ze to wszystko, co robił, robił z dobroci serca dla przywódczyni. Może też specjalnie był niemiły dla dziennych wojowników, bo robił to z dobroci serca dla nich? I koniec. Wszystko, co zrobił, a przecież zrobił nie mało, zostało darowane czy może nawet zapomniane? Czyli co... może Tygrysia też robił wszystko z dobroci serca dla wszystkich kotów żyjących w lesie a prawdziwymi antagonistami jest klan Pioruna?
I również dwunożni byli tak bardzo irytujący. W każdej książce jest to samo. Widząc kota? Albo za wszelką cenę chcą go złapać, albo czymś w niego rzucić. No naprawdę? To samo... ileż można.
Z ciekawszych rzeczy... ciekawe było to, że niektóre koty miały podwójne życie. Zarówno w klanie jak i jako pieszczochy. Dzienni wojownicy. Całkiem powiew świeżości. Również przyjęcie do klanu grupki kotów włóczęg/pieszczochów było ciekawe, bo całkiem blisko było temu do tego, co było w Odwecie Wysokiej Gwiazdy. Co prawda wykorzystali klan Nieba dla swoich planów, o których oczywiście Pazur wiedział a Liściasta już nie. Co tam jeszcze... pokonanie Dwunożnego, tego jeszcze w cyklu nie było.
Niska ocena, bo drugi raz nie miałbym najmniejszego zamiaru czytać tego tomu.
Dość mocno irytujący tom. Liściasta Gwiazda chyba zdobyła top 3 najgłupszych kotów albo przywódców. 100 razy jej zastępca, Osty Pazur, zrobił coś, co uznała za bardziej lub mniej podejrzane i 100 razy znalazła na to wymówkę, dlaczego tak zrobił. Ciągle podważał jej autorytet itd itd A ona ciągle znajdywała jakąś wymówkę lub darowała wszystko. No naprawdę? Ileż można. Można...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kolejna książka wojowników która jest dla mnie rozczarowaniem pod względem przestrzegania zasad świata przedstawionego.
Zasady były... nie istniały za bardzo. Jak się okazuje, Klan Gwiazdy wcale nie mieszka w KG, tylko hasa sobie na terytorium klanów. W obozie, księżycowym kamieniu itd. Po co im ten klan i ich tereny łowieckie skoro i tak przebywają między innymi żyjącymi kotami? Nigdy czegoś takiego nie było. Jak już to koty przychodziły w snach. Czy czasem na jawie. Ale to przychodziły z KG i zaraz znikały. A z tej książki wynika, że 'żyją' wśród klanów, a przynajmniej część z nich. Dlaczego? Przecież wszystkie miały trafiać do KG. A skoro mogą normalnie 'żyć' pośród klanów to równie dobrze koty które odwiedzały bohaterów cyklu, mogły tak na dobrą sprawę wcale nie znikać po chwili a wspólne razem przebywać.
Gdybym nie brał pod uwagę tego co napisałem wyżej to książka naprawdę mi się podobała.
Kolejna książka wojowników która jest dla mnie rozczarowaniem pod względem przestrzegania zasad świata przedstawionego.
Zasady były... nie istniały za bardzo. Jak się okazuje, Klan Gwiazdy wcale nie mieszka w KG, tylko hasa sobie na terytorium klanów. W obozie, księżycowym kamieniu itd. Po co im ten klan i ich tereny łowieckie skoro i tak przebywają między innymi żyjącymi...
Mroczna Puszcza coraz bardziej oddziałuje na koty. Chyba ten tekst będzie działał idealnie do końca cyklu.
Klan Gwiazdy dzieli się, nie są już jednym klanem a czterema. Czy to dobry pomysł? Nie sądzę.
Zgodzę się z Ćmim, że Sójcze, który zawsze uważał KG za zwykłe umarłe koty, nie zgadza się z jego opinią, że to właśnie są zwykłe koty, które umarły. Czy teraz wskoczyłby za nimi/dla nich do jeziora?
Po co KG zsyłał wizje Płonącemu, który ich nie rozumiał, skoro nic to nie zmieniło ani nie dało? I tak umarł i takby umarł, bo mu nie pomogli. Bez sensu. Skoro i tak miał umrzeć to, po co to wszystko? Na początku było to coś bardziej tajemniczego, ciekawego, a potem... a potem okazało się bez sensu. Jakby chociaż wiedział, że umrze i próbował zapobiec temu, albo zrobić wszystko, co może dla dobra klanu, czy kogoś, przed śmiercią...
Bluszczowa w końcu zrozumiała, że była głupia. Lepiej późno niż wcale.
Trochę też nie podoba mi się, że Trójka nie mówi Ognistemu wszystkiego. Skoro jest przywódcą to czy nie powinni mu jednak więcej mówić? Tym bardziej skoro już wie o nich. Zamiast tego to "To nasze zmartwienie". No właśnie, że nie. Ani trochę nie.
Koty z KG i MP mają być martwe... prawda? No to teraz wychodzi, że mogą ponownie umrzeć. Jaki jest sens bycia martwym, skoro można umrzeć jeszcze raz?
Dlaczego te cholerne umarłe koty nie mają sprecyzowanych zasad tego co mogą robić a czego nie. Tylko z każdą nową książką dostają nowe moce i możliwości.
Czemu MP tak ochoczo wraca do kotów a KG w ogóle nie przykłada łapy, aby rozwiązać problem? Ich 3 ulubione taktyki to. 1) Nie robienie nic. 2) Zsyłanie głupich przepowiedni. 3) Sianie paniki, bo nikomu nie można ufać.
Czemu, zamiast robić to samo co MP, to się poddali?
Tak właściwie to największy problem stworzył sam Klan Gwiazdy w klanach. To oni zasiali największą panikę. W jaki sposób Mroczna Puszcza chce przypuścić atak? Ponad połowę roboty wykonał Gwiazdy. Teraz każdy klan patrzy wrogo na drugiego. Mroczna może im w zasadzie podziękować. Bo samych kotów, które by zdradziły swoje klany, nie było za dużo, chyba kilka? To dlaczego wszyscy mają bać się wszystkich klanów i nie ufać żadnemu?
Poza tym, po co ten pierwszy tom, w którym połączone siły kotów ocaliły istnienie wszystkich klanów. Skoro teraz wspólne stawienie czoła wrogowi jest wręcz zabraniane?
Mroczna Puszcza coraz bardziej oddziałuje na koty. Chyba ten tekst będzie działał idealnie do końca cyklu.
Klan Gwiazdy dzieli się, nie są już jednym klanem a czterema. Czy to dobry pomysł? Nie sądzę.
Zgodzę się z Ćmim, że Sójcze, który zawsze uważał KG za zwykłe umarłe koty, nie zgadza się z jego opinią, że to właśnie są zwykłe koty, które umarły. Czy teraz wskoczyłby...
Miły powrót do pierwszego cyklu. Pokazanie, że Czarna Gwiazda, jeden z antagonistów, morderca, zrozumiał konsekwencje i błędy swoich działań. Chociaż przejście przez to co zrobił, jest zbyt łatwe, zbyt proste. Przez co koniec końców nie wiadomo czy rzeczywiście zasłużył na bycie przywódcą. A czy rzeczywiście zasłużył po, pomiędzy innymi, morderstwie kilku kotów? W końcu "tylko" wykonywał rozkazy jako wierny wojownik, prawda?
Oczywiście, że nie zasługuje.
Poza tym okazuje się, że jest całkiem 'przyjaznym' kotem który znalazł się w złym miejscu o złym czasie. Nagle jego winy zostają wybielone. Bardzo nie fajnie.
Zmarnowany potencjał. Bo pomysł, aby poświęcić całą nowelkę na ceremonię, był super.
Miły powrót do pierwszego cyklu. Pokazanie, że Czarna Gwiazda, jeden z antagonistów, morderca, zrozumiał konsekwencje i błędy swoich działań. Chociaż przejście przez to co zrobił, jest zbyt łatwe, zbyt proste. Przez co koniec końców nie wiadomo czy rzeczywiście zasłużył na bycie przywódcą. A czy rzeczywiście zasłużył po, pomiędzy innymi, morderstwie kilku kotów? W końcu...
więcej mniej Pokaż mimo to
W końcu Ognista Gwiazda dowiaduje się o mocy trójki kotów, aż przyklasnąłem na ten moment. Dość długo czekałem kiedy w końcu pozna prawdę i stało się to o wiele szybciej niż myślałem, dobrze. Chociaż nie za dużo się przez to zmieniło, kilka rozmów Ognistego z trójką i chyba tyle.
Klan Cienia jak to Klan Cienia... zawsze irytuje swoim istnieniem. Czy oni potrafią robić cokolwiek innego niż wprowadzać chaos i kłamać? Chyba nie.
Jeden z kotów Pioruna został poważnie ranny. Jak dla mnie na plus, bo to coś ciekawszego i innego niż zwykle. Ciekawe jak to się rozwinie. Czy straci radość z życia przez swoją niemoc, czy nie? O ile wcześniej nie umrze.
Najciekawsze rzeczy jak zwykle robi Sójcze Pióro. Jego wątki są najbardziej interesujące.
Klan Gwiazdy jak to Klan Gwiazdy, często irytuje, ale miło spotkać koty, które odeszły już kilka lub kilkanaście tomów temu. Coś mam wrażenie, że Nakrapiany Liść jest najczęściej spotykanym kotem.
Bluszczowa na okładce wygląda przepięknie. Jedna z najlepszych okładek. Za to Gołębie jest tak brzydka...
Dziwne, że Sójcze nie szpiegował Bluszczowej w snach po tym jak dowiedział się o od niej, że śniła, że K Cienia miał ich zaatakować. Nie pasowało to do jego charakteru, zmarnowana scena przez autorki.
Chyba pierwszy raz w historii (albo drugi? czy coś takiego) tych książek w końcu to Piorun atakuje inny klan, w tym przypadku, aby odebrać terytorium, łał. Jeszcze tego nie było, aby Ognista nie był tym dobrym do granic bólu dla innych klanów.
Co swoją drogą również jest i dużą wadą. Bluszczowa go zmanipulowała, a Ognista jej po prostu posłuchał. To do niego niepodobne. Duży minus za to.
W końcu Ognista Gwiazda dowiaduje się o mocy trójki kotów, aż przyklasnąłem na ten moment. Dość długo czekałem kiedy w końcu pozna prawdę i stało się to o wiele szybciej niż myślałem, dobrze. Chociaż nie za dużo się przez to zmieniło, kilka rozmów Ognistego z trójką i chyba tyle.
Klan Cienia jak to Klan Cienia... zawsze irytuje swoim istnieniem. Czy oni potrafią robić...
Strasznie płytkie, nic specjalnego. A wręcz przeciwnie, coś tragicznie złego. Tym bardziej nie rozumiem zachwytu nad tą postacią, skoro ledwo co się pojawia, to od razu ginie. Brak jej jakiejkolwiek głębi.
Strasznie płytkie, nic specjalnego. A wręcz przeciwnie, coś tragicznie złego. Tym bardziej nie rozumiem zachwytu nad tą postacią, skoro ledwo co się pojawia, to od razu ginie. Brak jej jakiejkolwiek głębi.
Pokaż mimo to
Dlaczego w tych książkach ludzie muszą być jak niesamowicie debilni i wkurzający. Mam serdecznie dość tego, że jak jakikolwiek dwunożny zobaczy kota, to pierwsze co robi, to chce go złapać.
Zabawne, że jeśli jakiś patrol graniczy, spotka inny patrol graniczny, to zawsze ten drugi patrol rzuca obelgi w stronę pierwszego. Także zawsze czytając główną serię, widzimy, jak każdy inny klan obraża Pioruna. A teraz, czytając o klanie Rzeki, widzimy jak to zawsze klan Pioruna rzuca obelgi na klan Rzeki. Chociaż czy zabawnie? Widzę tu sporą niekonsekwencję. Za każdym razem POV danego klanu przedstawiany jest jako ten dobry klan, teraz Pioruna jest tym złym.
Dlaczego w tych książkach ludzie muszą być jak niesamowicie debilni i wkurzający. Mam serdecznie dość tego, że jak jakikolwiek dwunożny zobaczy kota, to pierwsze co robi, to chce go złapać.
Zabawne, że jeśli jakiś patrol graniczy, spotka inny patrol graniczny, to zawsze ten drugi patrol rzuca obelgi w stronę pierwszego. Także zawsze czytając główną serię, widzimy, jak...
Pierwszy raz w książkach ceremonia nadania imienia wojownika przebiega inaczej. W jakim sensie inaczej? W takim, że tym razem dwa koty oceniają po jednym z uczniów. I podczas zebrania na środku obozu oceniający mówią, co uczeń zrobił źle, co powinien poprawić, oraz oczywiście co zrobił dobrze. Ciekawe skąd ta zmiana.
Najciekawszą częścią książki są wyprawy Sójczego w przeszłość do starożytnych kotów. Szkoda, że nie miał więcej czasu, aby spędzić z Księżyca Połowa. Zakończenie było satysfakcjonujące, że Księżyc przyszła do niego kiedy jest w obecnych czasach, a nie przeszłości.
Z drugiej strony wyprawy w przeszłość są przewidywalne. W końcu nieważne co się wydarzy to te koty i tak przetrwają i tak.
Kim jest czwarty kot z przepowiedni? I dlaczego dopiero teraz wspominają, że jest jeszcze jakiś kot.
A, bym zapomniał 'Mroczna Puszcza coraz bardziej oddziałuje na koty. Chyba ten tekst będzie działał idealnie do końca cyklu.' heh.
Nie wiem, czy 'Omen Gwiazd' jest po prostu słabszy od poprzednich cykli, czy przez ilość tych książek więcej rzeczy uważam za wady, na które wcześniej nie patrzyłem.
Pierwszy raz w książkach ceremonia nadania imienia wojownika przebiega inaczej. W jakim sensie inaczej? W takim, że tym razem dwa koty oceniają po jednym z uczniów. I podczas zebrania na środku obozu oceniający mówią, co uczeń zrobił źle, co powinien poprawić, oraz oczywiście co zrobił dobrze. Ciekawe skąd ta zmiana.
Najciekawszą częścią książki są wyprawy Sójczego w...
A więc tak. Starożytne koty muszą odejść ze swoich terenów. Pomaga im w tym Sójcze Pióro który nagiął czas i przestrzeń... czasoprzestrzeń... wehikułem czasu... tak, dokładnie tak było.
Koty zawędrowały do gór, gdzie stały się Plemieniem. Potem za sprawą braku pożywienia część z nich znów zawędrowały na nowe tereny. Tym razem tereny które znamy z pierwszego tomu Ucieczki w dzicz. Tam założyły klany. Po wielu latach za sprawą losu musiały z tego miejsca się wynieść. Po drodze spotkały koty w górach. Czyli wychodzi na to, że swoje już dawno zapomniane przez czas rodziny. A potem klany trafiają nad jezioro. Czyli w miejsce, gdzie wszystko miało swój początek. Oraz też koniec.
Niezbyt mi się podobał ten tom. Między innymi, bo nie ma znanych nam bohaterów. Jakieś nowe koty które będą przez (chyba?) 6 tomów (albo mniej?) i już nigdy o nich nie usłyszymy. Może i w kolejnych cyklach serii, począwszy od 2 cyklu, pojawiają się nowi protagoniści, ale ciągle poprzedni bohaterowie są ważni. Ciągle się "natykaliśmy" na Ognistego przecież itd.
Druga rzecz. Książkę podzieliłbym na cztery części. Pierwsza i druga część to poznanie życia Plemienia w górach i wędrówka w poszukiwaniu nowych trenów. Znów wędrowanie. Wędrowanie które za każdym razem jest identyczne. Nużyło mnie to całkowicie i ciężko się czytało. Samo w sobie Plemię też mnie jakoś specjalnie nie ciekawi. Trzecia część to kiedy koty już dotarły na miejsce i zaczęły poznawać, jak wygląda tam życie. Lepiej niż wcześniejsze rozdziały książki, ale wciąż mnie to nie kupiło. Ciężko było mi się za to zabrać, przez co strasznie długo książka leżała na półce w pokoju z zakładką mówiącą, że jej jeszcze nie skończyłem. Nie miałem zbytniej chęci czytania co tym kotom się przydarzy, a to już ponad połowa książki przecież. I w końcu czwarta część. Która to była najciekawszym elementem. Dopiero tutaj czytałem z rzeczywistym zainteresowaniem co się stanie. Nie był to sam koniec, ale w zasadzie już końcówka ksiązki która to nie uratowałaby za bardzo całości odbioru tej pozycji.
Skrzydło Szare nie chciał wyruszać i nie miał takiej potrzeby. Skoro jego głupi młodszy brat sam odszedł bez słowa, to powinien go zostawić. Selekcja naturalna. Koniec końców ratuje mu życie.
A potem co jeszcze zabawniejsze, kiedy już byli na terenach, Szczyt Szczerbaty odszedł z Niebem Czystym założyć nowy obóz w lesie zostawiając Skrzydło Szare który to uratował mu życie. Aby potem zostać wypędzonym przez Niebo Czyste, aby znów wrócić do Skrzydła Szarego. Fajny ten Szczyt Szczerbaty.
Będąc już na nowych terenach koty chodzą sobie same. Wiedzą, że na tych terenach już są mieszkańcy którzy ich tutaj nie chcą. Więc co? Więc i tak chodzą sobie sami na spacerki albo polowanie zamiast w grupce przynajmniej dwóch kotów, najlepiej trzech. A potem dostają, czy raczej ten kot który wybrał się sam, wypierdziel.
Trzeba, by też zwrócić uwagę na to, że w ten czy inny sposób koty z Plemienia przejmując te terany, pozbywając się lokalnych mieszkańców.
Ciekawie było poznać początki, dlaczego klan Wiatru miał takie zamiłowanie do kopania tuneli w Odwecie Gwiazdy.
Wiemy już jak powstanie klan Pioruna.
Po dłuższym zastanowieniu się kompletnie nie miałbym ochoty czytać tego tomu jeszcze raz. Również i jakoś nie zachęcił mnie do zapoznawania się z cyklem. A kolejne cykle nie napawają optymizmem patrząc na to co tam się odwala. Coraz więcej zasad świata przedstawionego jest łamana. Albo są tworzone nowe z tyłka.
Wydaje mi się, że dla mnie to już koniec czytania cyklu o kotach.
A więc tak. Starożytne koty muszą odejść ze swoich terenów. Pomaga im w tym Sójcze Pióro który nagiął czas i przestrzeń... czasoprzestrzeń... wehikułem czasu... tak, dokładnie tak było.
więcej Pokaż mimo toKoty zawędrowały do gór, gdzie stały się Plemieniem. Potem za sprawą braku pożywienia część z nich znów zawędrowały na nowe tereny. Tym razem tereny które znamy z pierwszego tomu Ucieczki w...