-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2021-10-18
2017-10-10
2017-06-30
Pierwsza część była połączeniem "Rywalek", "Igrzysk Śmierci" i "Mrocznych Umysłów".
W drugiej widziałam już tylko "Igrzyska Śmierci".
Trzecia natomiast ma w sobie coś z "Gry o Tron".
Wiele motywów już było.
A jednak Victoria Aveyard wciąż umie przyciągnąć moją uwagę.
Ach, Mare... Wpakowała się w niezłe bagno, po tym, jak Król Norty ją porwał. Byłam niezwykle ciekawa, co też z nią pocznie, druga część zakończyła sie w taki sposób, że spokojnie mogłabym się spodziewać największych tortur i niewiadomo jakiej kary śmierci. Z tego założenia wyszłam, sięgając po "Królewską Klatkę" i miałam cichą nadzieję, na jakiś niespodziewany zwrot, na coś, co kompletnie odwróciłoby losy bohaterów książki.
Niestety nic takiego nie dostałam.
Ale to nic!
Trzecią część serii czytało się naprawdę bardzo dobrze, szczególnie pierwszą połowę, w której po raz pierwszy od wydarzeń z części pierwszej miałam okazję ponownie przybliżyć się do postaci Mavena - osamotnionego króla, który był dla mnie zagadką. Nie wiedziałam, jak poradzi sobie po tym, co Mare zrobiła Elarze, nie miałam pojęcia, jak się zachowa, czy okaże się przeląkniętym dzieciakiem, który bez "wsparcia" matki sobie nie poradzi, czy tez moze zaciśnie pięści i stawi czoła samotnej władzy. Na całe szczęście, nie zawiodłam się na mojej ulubionej postaci w całej serii. Tak naprawdę to właśnie kwestia Mavena napędzała tę częśc.
Fantastycznym zabiegiem z mojego punktu widzenia było rozłożenie narracji pomiędzy trzy osoby. Dzięki temu wiedziałam, co dzieje się jednocześnie w dwóch, a nawet trzech miejscach. Bardzo dobrze pani zrobiła, pani Victorio.
Niemniej jednak, obawiam sie o czwartą część. Zakończenie trzeciej w ogóle mi się nie podobało, mam wrażenie, że historia zmierza donikąd, że problem rebelii i tego, kto zasiądzie na tronie staje sie za bardzo zagmatwany i bezsensowny. O wątkach romantycznych nawet nie chce mi się wspominać. Wszystkie denerwowały mnie niesamowicie, żaden nie zaskarbił sobie mojej sympatii.
Mam wielkie oczekiwania wobec części czwartej, ale niezwykle się jej obawiam. Liczę też na lepsze zapoznanie z postacią Iris - księżniczką Lakelandii, która mnie zaciekawiła i dołączyła do grona lubianych przeze mnie postaci z powieści pani Aveyard.
Pierwsza część była połączeniem "Rywalek", "Igrzysk Śmierci" i "Mrocznych Umysłów".
W drugiej widziałam już tylko "Igrzyska Śmierci".
Trzecia natomiast ma w sobie coś z "Gry o Tron".
Wiele motywów już było.
A jednak Victoria Aveyard wciąż umie przyciągnąć moją uwagę.
Ach, Mare... Wpakowała się w niezłe bagno, po tym, jak Król Norty ją porwał. Byłam niezwykle ciekawa, co...
2017-06-21
2017-04-30
2017-02-05
Miało być fajnie, oczekiwałam fantastycznego, dobrze zbudowanego świata i wspaniale opisanej przyjaźni.
Ale się zawiodłam.
Książkę męczyłam aż dwa tygodnie, co u mnie jest wręcz rzadkością, bo zazwyczaj z 400-stronnicowymi ksiązkami radziłam sobie w tydzień. Niesamowicie męczyła mnie fabuła, która szła powoli, bardzo powoli. Wątki poboczne były nieistotne, nudne, opisy niezrozumiałe, a cały świat przedstawiony... tak naprawdę nie był nijak przedstawiony. Autorka od razu wrzuciła nas do swiata... Czaroziem(?) (Tak, tak się nazywał), nie pokwapiwszy sie nawet o ogólne wytłumaczenie jakie prawa nim rządzą, o co chodzi z tą całą magią, Więziami, niciami, studniami o tych zagadkowych Cahr Awenach i rozszczepionych nie wspominając. Miałam wrażenie, jakby Susan Dennard pisała tę książkę tylko dla siebie, bo omijała naprawdę ważne kwestie, które pomogłyby czytelnikowi odnależć sie w świecie Safi i Iseult.
No właśnie.
Safi i Iseult.
Ta pierwsza jest wspaniałą postacią, za to muszę panią Susan pochwalić. Druga natomiast strasznie irytuje.
Postacie nie są złe. Niektóre są lepsze (Audan, Merik, Safi, Vanessa, Leopold) inne gorsze (Iseult, Evrane, Kullen, Rybera), ale jest jedna cecha, które je wszystkie łączy - brak możliwości wyobrażenia ich sobie. Opisy wyglądu? Nie no, po co nam one. Wystarczy, że pobieżnie opiszemy sobie Safi, Iseult i może trochę Merika i Evrane, napomkniemy coś, że Rybera wyróżnia sie włosami, a Leopold to laluś, który dba o swój dość wyróżniający się wygląd. No dobra, pani Susanne, ale jak wygląda reszta postaci? W ogóle, w "Prawdodziejce" ze świecą szukać dobrego opisu, czy to przyrodu, czy to postaci, czy nawet mocy albo kraju. Tak naprawdę czytając, jesteśmy zgubieni w tej całej plątaninie, która zrodziła sie w głowie Autorki.
I tego nie naprawi nawet dobrze skrojony wątek miłosny i fantastyczna postać Safi.
Miało być fajnie, oczekiwałam fantastycznego, dobrze zbudowanego świata i wspaniale opisanej przyjaźni.
Ale się zawiodłam.
Książkę męczyłam aż dwa tygodnie, co u mnie jest wręcz rzadkością, bo zazwyczaj z 400-stronnicowymi ksiązkami radziłam sobie w tydzień. Niesamowicie męczyła mnie fabuła, która szła powoli, bardzo powoli. Wątki poboczne były nieistotne, nudne, opisy...
2017-01-15
2017-01-08
Pomimo, że operacje, krew, okrucieństwo i brak poszanowania życia zawsze mnie odstraszały i sprawiały, że wywracało mi się w żołądku, napaliłam się na "Podzielonych" i postanowiłam, że muszę przeczytać tę książkę. I chyba dobrze na tym wyszłam.
Autor przedstawia nam historię trzech bohaterów - szesnastoletniego Connora, piętnastoletniej Risy oraz trzynastoletniego Leva - którzy, z zupełnie różnych powodów, zostają wysłani na podzielenie, czyli coś na podobę operacji, podczas której "rozbiera" się człowieka na kawałki, aby potem oddać je potrzebującym biorcom. Szlachetny cel, nieprawdaż? Problem jednak jest taki, że decyzja o podzieleniu nie należy do samych zainteresowanych. Decyzję podejmują ich rodzice lub opiekunowie w oparciu o najróżniejsze powody. I tak oto Connor po prostu sprawia za wiele problemów, Risa jest za mało utalentowana, a Lev jest dziesiątym dzieckiem w bardzo religijnej rodzinie i musi zostać złożony w czymś rodzaju ofiary. Jednak nastolatkowie nie chcą się zgodzić na taki swój los. Idea życia w kawałkach przeraża ich i napawa grozą, dlatego, gdy tylko nadarza się okazja, uciekają. I tak zaczyna się ich walka o przetrwanie.
"Podzieleni" to nie jest na pewno zwyczajna powieść dla młodzieży. Ma swój morał, wskazuje na poszanowanie ludzkiego życia i tego, ile ono jest warte. Poza akcją, która rozwija się miarowo, powoli, ale ciekawie, autor zaserwował nam też masę przemyśleń co do istoty człowieka, jego zalet i wad, jego cech i zachowań, które, jak zostało przedstawione w książce, mogą doprowadzać do czegoś tak okropnego jak dzielenie ludzi na kawałki, jak i do czegoś dobrego, jak poświęcenie dla drugiego człowieka i chęć pomocy mu. W książce spotykamy masę różnych bohaterów, z zupełnie odmiennymi charakterami, celami w życiu oraz poglądami. Większość z nich to młodzi ludzie,którzy w obliczu tragedii, jaka ma ich czekać, starają się zrozumieć mechanizmy okrutnego świata, w którym żyją. Ta mnogość różnych bohaterów podobała mi się chyba najbardziej.
"Podzieleni" przykuwają uwagę czytelnika, nie tylko okładką, ale też i treścią, która znajduje się w środku. To nie jest prosta, przyjemna opowieść dla młodzieży. To jest, może i prosta, ale skłaniająca do refleksji nad życiem, wciągająca i przede wszystkim ciekawa historia o walce o życie oraz o samej jego istocie.
Jak najbardziej polecam.
Pomimo, że operacje, krew, okrucieństwo i brak poszanowania życia zawsze mnie odstraszały i sprawiały, że wywracało mi się w żołądku, napaliłam się na "Podzielonych" i postanowiłam, że muszę przeczytać tę książkę. I chyba dobrze na tym wyszłam.
Autor przedstawia nam historię trzech bohaterów - szesnastoletniego Connora, piętnastoletniej Risy oraz trzynastoletniego Leva -...
2016-11-18
2016-10-23
To było fantastyczne przeżycie.
Pokochałam Amy i jej historię. Historię o przyjaźni bezgranicznej, pięknej, dojrzałej. Dojrzałej, bo znosiła wszystko, dawała szczęście i nadzieję, i co najważniejsze - nie minęła. Takie opowieści tylko pokrzepiają nasze serca.
"Tajemnice Amy" to wyjątkowo ciepła, ciekawa i przyjemna powieść. Autorka idealnie oddała klimat wiktoriańskiej Anglii - zarówno jej uroki, jak też i to, co było w tej epoce... powiedzmy, że bynajmniej dziwne, ale i tak dla niej charakterystyczne. Uwielbiam epokę wiktoriańską, dlatego też ta powieść niezwykle przypadła mi do gustu. Bohaterowie byli naprawdę ciekawi, zaczynając od Amy, a na pani Riverthorpe kończąc (ta babuszka zdecydowanie była moją ulubioną postacią :D). Bardzo wciągające są wątki historii. Zarówno wątek główny, czyli poszukiwanie ukrytej przez Aurelii tajemnicy, jak i te poboczne - życie Amy, jej przyjaźń z Aurelią, stawianie czoła wyzwaniom no i oczywiście wątek związany z płcią przeciwną.
Na tę chwilę nie jestem w stanie wskazać minusów powieści. Choć na pewno takie były, trudno mi je odszukać. Z czystym sumieniem mogę polecić "Tajemnice Amy", gdyż jest to wspaniała książka, która rozgrzeje wasze serca i przeniesie was do wspaniałej epoki, w której bale i skandale przeplatają się ze zbyt wielką ilością konwensansów, wielkimi dziedzictwami, biedotą i tajemnicami.
To było fantastyczne przeżycie.
Pokochałam Amy i jej historię. Historię o przyjaźni bezgranicznej, pięknej, dojrzałej. Dojrzałej, bo znosiła wszystko, dawała szczęście i nadzieję, i co najważniejsze - nie minęła. Takie opowieści tylko pokrzepiają nasze serca.
"Tajemnice Amy" to wyjątkowo ciepła, ciekawa i przyjemna powieść. Autorka idealnie oddała klimat wiktoriańskiej...
2013
Mówcie sobie co chcecie, ale jak dla mnie "Krzyżacy" to majstersztyk. Ta lektura zdecydowanie jest moją ulubioną ze wszystkich dotychczas przeczytanych.
Język może i jest trochę trudny, no ale bez przesady! Większość odstrasza też liczba stron. O ile pamiętam to w mojej klasie tę książkę przeczytały chyba tylko 3 osoby. Reszta narzekała, że za długa. Jak dla mnie to nie stanowiło żadnego problemu. Historia jest naprawdę ciekawa i niesamowita. Zbyszko, Maćko i spółka naprawdę zapadają w pamięć tym, którzy do tej lektury nie mają uprzedzenia. Postacie są po prostu świetnie ukazane. Mamy wiele charakterów, nad którymi umysł sam zmusza do refleksji. A najlepszy i tak jest Sanderus :) Bo tylko on umie sprzedać szczebel z drabiny, o której śniło się Świętemu Jakubowi xD
Nie skazujcie tej lektury na potępienie. Jeśli podejdziecie do niej bez jakiegokolwiek uprzedzenia, to naprawdę mile spędzicie czas, czytając o bohaterstwie, męstwie, odwadze i poświęceniu. No i jest też wątek miłosny ^^ Oczywiście nie taki jak we wszystkich powieściach Young Adult xD ale też bardzo interesujący :)
Zachęcam!
Mówcie sobie co chcecie, ale jak dla mnie "Krzyżacy" to majstersztyk. Ta lektura zdecydowanie jest moją ulubioną ze wszystkich dotychczas przeczytanych.
Język może i jest trochę trudny, no ale bez przesady! Większość odstrasza też liczba stron. O ile pamiętam to w mojej klasie tę książkę przeczytały chyba tylko 3 osoby. Reszta narzekała, że za długa. Jak dla mnie to nie...
2016-10-14
Jedyny wątek, który według mnie był godny uwagi czytelnika, to wątek Hanny i Rosalee jako matki i córki. Był ciekawie opisany, zupełnie inny niż mógłoby się spodziewać. A reszta? Cóż... Reszta mnie nudziła.
Pomijając już samych bohaterów i ich dziwactwa (a było ich sporo, naprawdę), książka była po prostu nudna. Historia nijak mnie nie wciągnęła, relacje pomiędzy postaciami denerwowały, a i także zakończenie nie powaliło.
Z drugiej strony nie spodziewałam się po tej książce wiele. Tak naprawdę była to losowa książka z biblioteki, której opisu nawet przy wypożyczaniu nie czytałam, dlatego też nie mogę nazwać teraz mojego uczucia rozczarowaniem. Ale na pewno nie będę miło wspominać przygody z tą książką.
Jedyny wątek, który według mnie był godny uwagi czytelnika, to wątek Hanny i Rosalee jako matki i córki. Był ciekawie opisany, zupełnie inny niż mógłoby się spodziewać. A reszta? Cóż... Reszta mnie nudziła.
Pomijając już samych bohaterów i ich dziwactwa (a było ich sporo, naprawdę), książka była po prostu nudna. Historia nijak mnie nie wciągnęła, relacje pomiędzy...
2016-08-14
2016-07-22
2016-07-10
2016-07-08
Niebanalny pomysł - coś nowego, powiew świeżości w literaturze młodzieżowej; wspaniali bohaterowie - osobliwy, ciekawi, komiczni, ale i poważni zarazem (ja nie wiem czemu, ale Pierce uwielbiam w szczególności); styl pisania - taki przyjemny i zabawny. Te wszystkie cechy składają się na moją 7-gwiazdkową ocenę. Megan Cabot (musze niezwłocznie sięgnąć po więcej jej książek) zaprezentowała nam historię, którą każdy dobrze zna, w zupełnie innej odsłonie. Nie ograniczała się. Mury mitu zostały obalone przez jej inwencję twórczą i wielkie zasoby wyobraźni. Autorka całkowicie zdobyła moje serce pierwszą częścią trylogii i niezwykle ubolewam nad faktem, że trzecia część nie została w Polsce wydana. A wielka szkoda, bo po "Porzuconych" mogę stwierdzić, że seria na pewno warta jest uwagi.
Niebanalny pomysł - coś nowego, powiew świeżości w literaturze młodzieżowej; wspaniali bohaterowie - osobliwy, ciekawi, komiczni, ale i poważni zarazem (ja nie wiem czemu, ale Pierce uwielbiam w szczególności); styl pisania - taki przyjemny i zabawny. Te wszystkie cechy składają się na moją 7-gwiazdkową ocenę. Megan Cabot (musze niezwłocznie sięgnąć po więcej jej książek)...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-07
Ostatnio naszła mnie ochota na poczytanie czegoś o wilkołakach i tak, na chybił trafił, znalazłam w bibliotece "Drżenie".
Historia opowiedziana jest z dwóch perspektyw: dziewczyny o imieniu Grace - która czuje niewyjaśniony pociąg do wilków, a w szczególności do jednego, złotookiego - oraz Sama - który, gdy tylko temperatura spada, staje się wilkiem, ale nawet w tej wilczej formie nie może przestać obserwować pewnej mieszkającej blisko "jego" lasu dziewczyny. Ścieżki Sama i Grace się przecinają i tak oto tworzy nam się 450-stronnicowa love story (a to dopiero początek, seria ma aż trzy tomy, choć jak dla mnie, jednotomówka nie byłaby w tym przypadku złym rozwiązaniem.
Pierwsze 100 stron to było jedno wielkie WTF, ale na szczęście potem wszystko się "ogarnęło". Bohaterowie mi się podobali, zarówno Grace, jak i Sam, a i również ci poboczni zdobyli moją sympatię. Fabuła - taka sobie. Większość dotyczy głównie wątku miłosnego. Tak więc - jeżeli lubisz romanse, ale takie typowe, zwyczajne cię już nudzą, to "Drżenie" może dać ci to, czego potrzebujesz. Mnie ta książka ani nie porwała, ani nie zniechęciła do siebie. I szczerze? Chyba jednak sięgnę po kolejne opasłe tomiska tej serii.
Ostatnio naszła mnie ochota na poczytanie czegoś o wilkołakach i tak, na chybił trafił, znalazłam w bibliotece "Drżenie".
Historia opowiedziana jest z dwóch perspektyw: dziewczyny o imieniu Grace - która czuje niewyjaśniony pociąg do wilków, a w szczególności do jednego, złotookiego - oraz Sama - który, gdy tylko temperatura spada, staje się wilkiem, ale nawet w tej...
2016-06-24
2015-06-04
"Każdy może zdradzić każdego..."
Tak... Moje serce ubolewa nad zakończeniem, i może to właśnie dlatego już nie mogę się doczekać kolejnej części (wyjdzie 9 lutego 2016!!!). Ale cóż... O to autorce chodziło.
Fabuła nie jest oryginalna, to prawda. "Czerwona Królowa" to zlepek wielu powieści Young Adult/ New Adult, ale jednak ma też w sobie takie coś, co sprawia, że czytelnika może pomimo takiej fabuły wciągnąć. Przede wszystkim postacie... Eh... Mare, Maven, Cal, Kilorn, Farley, Lucas, Shade, Evangeline i ta nieobliczalna Elara... Pokochałam ich wszystkich, z miejsca. Każdy ma zupełnie inny charakter, inny cel w życiu, a także nie każdy okazuje się tym, za kogo się podaje.
Z lektury wyniosłam naprawdę bardzo wiele... W głowie ciągle siedzą mi cytaty, które chyba już na zawsze zapamiętam (i po polsku i po angielsku xD). Książka nie jest może czymś aż tak niesamowitym, aby się nad nią zachwycać nie wiadomo ile, ale z pewnością nie jest też zła, ma w sobie dużo akcji (AKCJA... Tak! Tam ani na chwilę nie można stracić czujności, bo ciągle coś się dzieje), co jest chyba największym atutem tej powieści, oczywiście pomijając bohaterów, którzy są naprawdę świetnie wykreowani. Mamy też wiele wątków, w tym też ten wszechobecny wątek miłosny, ach... xD
Ogólnie: fani Young Adult będą usatysfakcjonowani :)
"Każdy może zdradzić każdego..."
Tak... Moje serce ubolewa nad zakończeniem, i może to właśnie dlatego już nie mogę się doczekać kolejnej części (wyjdzie 9 lutego 2016!!!). Ale cóż... O to autorce chodziło.
Fabuła nie jest oryginalna, to prawda. "Czerwona Królowa" to zlepek wielu powieści Young Adult/ New Adult, ale jednak ma też w sobie takie coś, co sprawia, że...
2015-06-14
Nie zawiodłam się na panu, panie Stefanie.
Są takie lektury, które po prostu czyta się z przyjemnością. "Przedwiośnie" jest jedną z nich. Bardzo ciekawi bohaterowie, wspaniałe opisy oraz dużo dużo zaskakującej akcji. Licealiści - nie bójcie się pana Stefana. Pisze kawał naprawdę dobrych książek.
Nie zawiodłam się na panu, panie Stefanie.
Pokaż mimo toSą takie lektury, które po prostu czyta się z przyjemnością. "Przedwiośnie" jest jedną z nich. Bardzo ciekawi bohaterowie, wspaniałe opisy oraz dużo dużo zaskakującej akcji. Licealiści - nie bójcie się pana Stefana. Pisze kawał naprawdę dobrych książek.