-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
Jak to jest żyć w świecie niemal bliźniaczo podobnym do tego wykreowanego przez Orwella w "Roku 1984"? Jung Chang sama jest zdziwiona ogromnym podobieństwem tych światów oraz tym, że miliony ludzi żyją w ten sposób, bez zająknięcia, bez chwili utraty wiary w Mao.
"Dzikie łabędzie" to fascynujący przekrój historii XX-wiecznych Chin - od tradycyjnych Chin, w których krępowano dziewczętom stopy, by wydawały się małe i "kobiece", do czasów nam niemal współczesnych.
Chang opowiada o swojej rodzinie, głównie o silnych kobietach - o swojej babce, matce i wreszcie o sobie. Jej opowiadanie jest nadzwyczaj żywe, opisy barwne, a fabuła przesycona wydarzeniami, które często wydają się nam niczym z powieści popularnonaukowej. Razem z Chang obserwujemy przede wszystkim dojście komunistów do władzy i ich okrutne rządy. Co jest jednak najdramatyczniejsze to fakt, że Chińczycy są marionetkami w rękach komunistów, wierni nawet, gdy ich rzeczywistość nabiera absurdalnego wymiaru, a Mao przykładowo nakazuje niszczenie wszystkich trawników albo książek, ponieważ określa je jako "burżuazyjne relikty".
Autorka opowiada nam jak zmieniała się jej świadomość, jak zaczynała rozumieć to, w jakim świecie żyje. Jej poglądy stają się na tle jej rodaków wyjątkowo kontrowersyjne i nawet, gdy po śmierci Mao, Chiny stopniowo stają się nowoczesnym państwem, jej książka jest w Chinach zakazana.
Jest to książka, która wywołała u mnie wiele silnych emocji, mimo że to w gruncie rzeczy literatura faktu. Nie jest to jednak "sucha" relacja, ale jest ona przesycona subiektywizmem i spisana pięknym językiem. Opisy są niezmiernie szczegółowe. Mimo mnogości informacji historycznych, często politycznych, jest to pozycja zdecydowanie porywająca i absolutnie nie nużąca.
Polecam "Dzikie łabędzie" osobom, którym bliska jest kultura wschodnia, ale też, takim jak ja, które absolutnie nic nie wiedzą o tym świecie. Gwarantuję, że nie poczują się w nim zagubione, gdyż Jung Chang jest genialną przewodniczką po cywilizacji wschodniej!
Jak to jest żyć w świecie niemal bliźniaczo podobnym do tego wykreowanego przez Orwella w "Roku 1984"? Jung Chang sama jest zdziwiona ogromnym podobieństwem tych światów oraz tym, że miliony ludzi żyją w ten sposób, bez zająknięcia, bez chwili utraty wiary w Mao.
"Dzikie łabędzie" to fascynujący przekrój historii XX-wiecznych Chin - od tradycyjnych Chin, w których...
Smilla w labiryntach śniegu to książka postmodernistyczna, która osiągnęła ogromny sukces i przez wiele tygodni była bestsellerem. Czy zasłużenie?
Nie da się jednoznacznie określić tematu powieści. Pozornie głównym wątkiem jest wątek kryminalny, śmierci (zabójstwa?) chłopca, ale w dalszej części schodzi on na dalszy plan. Książka przechodzi stadia powieści detektywistycznej, sensacyjnej, a nawet science fiction. Całość kręci się wokół krytyki postkolonialnej i relacji między Grenlandią a Danią.
Główna bohaterka, Smilla, jest postacią zupełnie nieprzystosowaną do rzeczywistości. Jest ona córką duńskiego milionera i Inuitki. Cechują ją absurdalne, nierzeczywiste zachowania, które Høeg tym samym (nieumyślnie) przypisuje wszystkim Grenlandczykom. Jest to oczywiście fikcja, ale dla typowego Janusza, który nic nie wie o Inuitach, może to stanowić realistyczny obraz tego ludu. Smilla nie korzysta z zegarka, ma nadprzyrodzoną odporność na zimno, ma klaustrofobię, nie umie jeść warzyw.
Fabuła jest skomplikowana, w książce dużo się dzieje. Ale mimo to tylko miejscami książkę czyta się szybko. Jest ona przepełniona niepotrzebnymi, rozwleczonymi opisami i abstrakcyjnymi spostrzeżeniami Smilli.
Kreacja Høega wydaje mi się naiwna, co podkreśla fakt, że autor nigdy nie był w Grenlandii. Powieść nie była dla mnie porywająca i jej lektura nie stanowiła dla mnie rozrywki.
Smilla w labiryntach śniegu to książka postmodernistyczna, która osiągnęła ogromny sukces i przez wiele tygodni była bestsellerem. Czy zasłużenie?
Nie da się jednoznacznie określić tematu powieści. Pozornie głównym wątkiem jest wątek kryminalny, śmierci (zabójstwa?) chłopca, ale w dalszej części schodzi on na dalszy plan. Książka przechodzi stadia powieści...
Prom do Puttgarden to książka ewenement, która mimo swojego absolutnego pozbawienia emocji - potrafi wywołać ich multum.
Trudno jest określić o czym ona jest. O samotności? O poszukiwaniu? Helle Helle opisuje życie nudnego, szarego, małego miasteczka w Danii. Służy ono jako miejsce wypadowe na zakupy, do pracy do Niemczech, a prawie każdy mieszkaniec jest związany z promem. Jednak to nie fabuła jest tutaj najważniejsza, a czysty w swej postaci minimalizm. Dialogi są niczym wyciągnięte z życia, czasem wydają się wręcz nie mieć sensu. Narracja jest w pełni obiektywna, opisy oszczędne. Styl idealnie uosabia szarą, pozbawioną emocji rzeczywistość, która jest paradoksalnie światem państwa dobrobytu.
Co przeraża, to obojętność postaci na tragiczne wydarzenia wokół nich, na śmierć, ich egoizm. Jane wydaje się szukać sensu w życiu. Ale równocześnie wydaje się, że sens w wykreowanym przez Helle Helle Rødby nie istnieje.
Polecam powieść każdemu zwolennikowi niewydumanej narracji i prostoty!
Prom do Puttgarden to książka ewenement, która mimo swojego absolutnego pozbawienia emocji - potrafi wywołać ich multum.
Trudno jest określić o czym ona jest. O samotności? O poszukiwaniu? Helle Helle opisuje życie nudnego, szarego, małego miasteczka w Danii. Służy ono jako miejsce wypadowe na zakupy, do pracy do Niemczech, a prawie każdy mieszkaniec jest związany z...
Po lekturze książki pana Nesbø czułam jednoznacznie, że oczekiwałam czegoś więcej po "norweskim mistrzu kryminału", szczególnie, że literatura skandynawska leży w obrębie moich zainteresowań.
Nesbø stworzył przeciętnie ciekawą intrygę kryminalną. Czasem czytając kryminał nie możemy się oderwać, bo MUSIMY wiedzieć kto zabił, tutaj zdecydowanie mi tego brakowało. Sam motyw morderstw nie wydaje się być widocznie dominujący, przyćmiewa go postać głównego bohatera, detektywa z Oslo i jego ciężkiej przeszłości. Jego postać wydała mi się rozchwiana emocjonalnie, a zachowania nierealistyczne, psychika dosyć słabo zarysowana. Czytelnikowi nie sposób się z nim utożsamić, co utrudnia "wciągnięcie się" w fabułę.
Co zdecydowanie jest na plus, to ciekawie, obiektywnie przedstawione realia australijskie. Czujemy klimat ulic Sydney (chociaż sięgając po książkę spodziewaliśmy się mroźnej Norwegii). Język jest prosty, styl ironiczny, co pozytywnie wpływa na lekturę. Mimo to książki nie "połykamy" niczym dobry kryminał, pierwsza część jest zanadto rozwleczona, a wszelkie zwroty akcji są skumulowane w drugiej.
Widać, że "Człowiek nietoperz" to początki pisarstwa Nesbø i chętnie sięgnę po kolejne części by dostrzec rozwój jego stylu i prowadzenia fabuły.
Po lekturze książki pana Nesbø czułam jednoznacznie, że oczekiwałam czegoś więcej po "norweskim mistrzu kryminału", szczególnie, że literatura skandynawska leży w obrębie moich zainteresowań.
Nesbø stworzył przeciętnie ciekawą intrygę kryminalną. Czasem czytając kryminał nie możemy się oderwać, bo MUSIMY wiedzieć kto zabił, tutaj zdecydowanie mi tego brakowało. Sam motyw...
2017-07-13
2017-06-07
2017-05-26
2017-05-15
2017-03-29
2017-03-10
2017-02-21
Niektórzy pisarze starają się zaciekawić czytelnika wprowadzając do swoich książek elementy nadprzyrodzone, chcą wprawić w zdumienie na przeróżne sposoby, stosują różne triki... Czy to jedyny przepis na sukces?
Karl Ove Knausgård wykreował swoje arcydzieło opierając się na 100% naturalizmie. Opisuje najzwyczajniejsze sytuacje, rozmowy z rodziną, które nie mają często żadnego drugiego dna. Opisuje swoje uczucia, emocje, a przede wszystkim ciekawe przemyślenia człowieka nad wyraz inteligentnego i elokwentnego. "Popisuje" się swoją wiedzą z dziedziny literaturoznawstwa, historii sztuki, ale robi to w sposób niezmiernie mało pompatyczny. W Knausgårdzie widzimy "jednego z nas", osobę, która ma wiele przyziemnych problemów, z którymi się utożsamiamy. Niezwykła jest szczerość autora, opisywanie sytuacji kompromitujących dla niego i dla jego rodziny. I to jest moim zdaniem główna koncepcja jego twórczości i to, co zagwarantowało jego sukces, a na co mało artystów jest w stanie się odważyć.
Pióro Knausgårda jest moim zdaniem absolutnie mistrzowskie, za genialny uważam sposób prowadzenia przez niego narracji i jego dygresje (często zajmujące nawet ponad 100 stron), które są płynnie wplecione w akcję.
Moja walka to dzieło, które nie każdemu się spodoba, ponieważ to typ literatury mocno refleksyjnej i tzw. "o niczym", którą trzeba lubić. Knausgård stworzył styl unikatowy, który magnetyzuje i sprawia, iż trudno nam oderwać się od lektury.
Niektórzy pisarze starają się zaciekawić czytelnika wprowadzając do swoich książek elementy nadprzyrodzone, chcą wprawić w zdumienie na przeróżne sposoby, stosują różne triki... Czy to jedyny przepis na sukces?
więcej Pokaż mimo toKarl Ove Knausgård wykreował swoje arcydzieło opierając się na 100% naturalizmie. Opisuje najzwyczajniejsze sytuacje, rozmowy z rodziną, które nie mają często...