-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2024-01-14
Sagi Edyty Świętek mają to do siebie, że są napisane tak wspaniałym językiem, że nie sposób się od nich oderwać nawet na moment. To już trzecia część Sagi Krynickiej, która ponownie zabiera nas w świat bohaterów, by móc przyjrzeć się jak tym razem układają się ich losy. Tym razem trafiamy na niespokojne czasy, bo gdzieś tuż za rogiem może wybuchnąć wojna. Nasi mieszkańcy starają się jednak o tym nie myśleć. Sekret sprzed lat wyjdzie na jaw, a młode pokolenie będzie pragnęło dokonać zadośćuczynienia. Pytanie tylko, czy dzieci powinny płacić za błędy własnych rodziców?
Możliwość wybuchu wojny dopuszcza do głosu młode pokolenie. Zachodzą zmiany, panny zaczynają być bardziej dopuszczane do udziału w życiu publicznym. Pojawiają się również romanse, intrygi, a także ważne decyzje.
Autorka kolejny raz zabiera nas do Krynicy, która niewątpliwie zaczyna się coraz bardziej rozwijać. Nasi bohaterowie nie są idealni, wciąż popełniają błędy z których skutecznie próbują wyciągnąć wnioski na przyszłość. Aura tajemniczości czy też skrywanych tajemnic wciąż każe nam się zastanawiać, czy młode pokolenie mogło mieć wpływ na to, co kiedyś wyprawiało starsze i czy aby na pewno powinno brać na swoje barki zadośćuczynienie za występki dorosłych.
Teodozji przyjdzie się zmierzyć z przeszłością rodziców. Zrozpaczona dziewczyna będzie próbowała zrobić wszystko, aby móc odpokutować winy swoich przodków.
„Każdego dnia dźwigała ciężar swych win. W życiu domowym stała się jakby przezroczysta. Domownicy rozmawiali z nią niechętnie i byli bardzo oszczędni w słowach. Zresztą ona także nie łaknęła bliskości. Nie wdawała się z nikim w żadne pogawędki i jak nigdy w życiu była wyciszona. Zachowywała się nader potulnie, co spotykało się z powszechną akceptacją.”
Akcja powieści toczy się spokojnym rytmem, co wcale nie oznacza nudy, wręcz przeciwnie, emocji tutaj nie brakuje. Bohaterowie są stworzeni z krwi i kości, przeżywają lepsze i gorsze chwile, mierząc się z przeciwnościami losu. Ciekawym zabiegiem jest przeplatanie losów fikcyjnych bohaterów z tymi historycznymi żyjącymi w dawnych czasach. Czytając książkę pojawiały się oczywiście momenty, w których bohaterowie wywierali na mnie skrajne emocje, jednak pomimo tego mocno trzymałam kciuki za wszystkich, aby dosięgło ich szczęśliwe zakończenie.
Ci którzy znają twórczość Edyty Świętek z całą pewnością są zauroczeni jej sagami (i nie tylko) tak samo jak ja. Zawsze z zapartym tchem wyczekuję kolejnych części, by móc odkrywać kolejne karty ich historii. Krynica, czyli znane uzdrowisko już na zawsze zapadnie w mojej pamięci i zawsze miło będę do niego powracać. Dlatego teraz z niecierpliwością oczekuję już ostatniego finalnego tomu tejże Sagi.
"Porywy namiętnych serc" to kolejna świetna odsłona autorki i jej twórczości, którą z całą pewnością warto przeczytać. Polecam jednak najpierw zaznajomić się z poprzednimi tomami. Naprawdę warto.
Sagi Edyty Świętek mają to do siebie, że są napisane tak wspaniałym językiem, że nie sposób się od nich oderwać nawet na moment. To już trzecia część Sagi Krynickiej, która ponownie zabiera nas w świat bohaterów, by móc przyjrzeć się jak tym razem układają się ich losy. Tym razem trafiamy na niespokojne czasy, bo gdzieś tuż za rogiem może wybuchnąć wojna. Nasi mieszkańcy...
więcej mniej Pokaż mimo to
W ostatnim czasie miałam przyjemność czytać dosyć kontrowersyjną książkę. Książkę, którą tak naprawdę ciężko mi jednoznacznie ocenić, gdyż nie wszystko to, o czym czytałam popierałam. Momentami byłam nawet przerażona. Ale teraz, kiedy siedzę i piszę tę recenzję dochodzę do wniosku, że w niektórych aspektach autorka miała rację. I choć osobiście nie byłabym zdolna do tego co ona, to rozumiem jej decyzje i działania.
„Moje wspomnienia z tamtego czasu przesycone są bólem i cierpieniem, ale taka jest Afryka, ból, cierpienie i krwawe rytuały są powszechne. Gwałty, okaleczanie mężczyzn i kobiet w trakcie konfliktów jest na porządku dziennym, a geneza pozbawienia dziewcząt piersi jest tak stara, jak starożytne afrykańskie cywilizacje.”
Temat obrzezania nie jest dla mnie tematem tabu, bo słyszałam o tym niejednokrotnie, jednak zawsze z tej gorszej strony, kiedy ofiary tych czynów zawsze przeżywały ogromne katusze i cierpienie, niejednokrotnie wcale tego „zabiegu” nie przeżywając.
Muszę przyznać, że Mirosława Kostecka to mocno kontrowersyjna osoba i tyle ile czytelników, tyle różnych opinii będzie o tej książce. Autorka szkoliła się na doskonałego żołnierza, bo taki przyświecał jej cel. Ale jako, że niektórzy twierdzili, że nigdy nie będzie „prawdziwym wojakiem”, postanowiła coś z tym zrobić. W tym celu poddała się „czyszczeniu”, czyli zabiegowi mastektomi oraz histerektomi. Zabiegi te miały na celu usprawnić ją sportowo i pozbyć się kobiecych problemów. Jej przygoda z żołnierstwem nie trwała jednak zbyt długo, dlatego później szukała dla siebie innego zajęcia. W końcu po długim czasie założyła Zakon Sióstr Błękitnych, który miał na celu uświadamiać, a także chronić kobiety i dziewczynki przed okrucieństwem jakie może je spotkać.. I choć sama nie poddałabym się „obrzezaniu” to jestem pod ogromnym wrażeniem działań autorki, zwłaszcza w krajach, w których praktyki obrzezania stają się powszechne i często dokonuje się je z niezwykłym okrucieństwem. Uważam, że w takim przypadku Mirosława Kostecka robi coś dobrego, gdyż niejednokrotnie ratuje życie dziewczynkom i chroni je przed wszelkimi atakami mężczyzn, w tym przed gwałtem.
Może to i dziwne, ale są kraje, w których żeńska część społeczeństwa nie może czuć się bezpieczne, a zwłaszcza samotne poruszanie się po swoim społeczeństwie, nie raz może doprowadzić je do tragedii.
„Jej krzyk był tak przeraźliwy, tak przejmujący, że wybiegłam z namiotu, nie mogąc tego słuchać. Krzyki krzywdzonego, torturowanego dziecka były nie do wytrzymania, goniły mnie aż do naszego biwaku, usiadłam wreszcie w kącie, zatkałam uszy dłońmi i rozryczałam się na głos.”
Autorka walczy również z aborcją, co w pełni popieram. Przecież nienarodzone jeszcze dziecko, nie jest niczemu winne, nie miało wpływu na to w jaki sposób zostało powite, dlaczego więc miałoby za to płacić najwyższą cenę, jaką jest śmierć? Każdy zasługuje na szansę, by móc żyć, nawet takie małe niewiniątko. Jeśli akurat matką ma być kobieta, która tego dziecka nie chce, niech je urodzi i odda do adopcji, ale niech nie pozbawia go życia.
„Naszym przesłaniem jest promowanie czystości i taka jest formuła naszego zakonu. Mamy być odtrutką na seksualne rozpasanie i powstrzymywać zbrodnie na tym tle, mamy cywilizować okrutne tradycyjne praktyki, takie jak prasowanie piersi czy obrzezanie dziewcząt, bez znieczulenia i niejednokrotnie w strasznych warunkach, chcemy wpłynąć na ograniczenie niepohamowanej rozrodczości, a przede wszystkim walczymy z aborcją.”
Mirosława Kostecka działała w słusznej w jej mniemaniu sprawie, której oddawała całe swoje serce. Dbała o swoich podopiecznych, niejednokrotnie stając do walki ze zbrodniarzami. Nie wszystkim podobało się to, co robiła, dlatego musiała być zawsze czujna i zabezpieczona. Ale kiedy jej Zakon był zagrożony, ona nie uciekała, tylko stawała do walki z oprawcą próbując ratować to, czemu poświęciła tyle swojego życia.
Śmiało mogę stwierdzić, że autorka to kobieta odważna, pełna świadomości swoich czynów. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że z niektórymi jej działaniami się nie zgadzałam, zwłaszcza tymi wykonywanymi na chłopcach, którzy nie byli świadomi tego co ich czeka.
Książka ta jest autobiografią, wspomnieniami autorki z jej życia i z jej przemiany. Jako młodziutka Mirka często musiała znosić szykany ze strony żołnierzy, bo przecież płeć żeńska uznawana jest za tę słabszą. Jak się później sami przekonacie, autorka udowodniła, że wcale nie jest to prawdą i że w kobietach również może płynąć ogromna siła. Historia przedstawiona na łamach tej książki pokazuje nam szukanie swojego miejsca na ziemi przez naszą bohaterkę. Pozycja ta z całą pewnością nie należy do lekkich i przyjemnych, wręcz przeciwnie, jest szokująca, a momentami nie dowierzamy temu o czym akurat czytamy. Czasami musiałam zrobić sobie chwilę przerwy, aby odetchnąć, przemyśleć wszystko na spokojnie. Czytelnik tak naprawdę dopiero po przeczytaniu całej pozycji uświadamia sobie, że Mirka tak naprawdę choć w nieco niekonwencjonalny sposób, to tak naprawdę działała, aby poprawić byt wielu ludzi. Trzeba zaznaczyć, że choć promowała czystość, to nigdy nikogo nie zmusiła do zabiegu, zawsze pozwalała podjąć ostateczną decyzję danej osobie.
Podobno zabieg histerektomi oraz mastektomi poprawia kondycję kobiety, odmładza ją. Zresztą sama autorka opisuje to na przykładzie dwóch bliźniaczek, które poddały się tym zabiegom, z tym, że różnica w zabiegach wynosiła rok przerwy pomiędzy jedną, a drugą dziewczyną. Widać widoczne zmiany pomiędzy dziewczyną po zabiegu, a tą przed zabiegiem.
"Żołnierka gorejąca" to bezsprzecznie kontrowersyjna książka, która zawiera w sobie drastyczne opisy powszechnych praktyk obrzezania, którego do dzisiaj dopuszczają się przedstawiciele innych krajów. To książka o której z całą pewnością nie sposób będzie zapomnieć. Historia przedstawiająca nam całkiem inny świat. Zachęcam do przeczytania.
W ostatnim czasie miałam przyjemność czytać dosyć kontrowersyjną książkę. Książkę, którą tak naprawdę ciężko mi jednoznacznie ocenić, gdyż nie wszystko to, o czym czytałam popierałam. Momentami byłam nawet przerażona. Ale teraz, kiedy siedzę i piszę tę recenzję dochodzę do wniosku, że w niektórych aspektach autorka miała rację. I choć osobiście nie byłabym zdolna do tego co...
więcej mniej Pokaż mimo to
W historii napisanej przez Agatę Bizuk poznajemy dwie bohaterki, gdyż akcja powieści toczy się dwutorowo. Współcześnie poznajemy Monikę, której rozpada się świat, kiedy to mąż pewnego dnia oświadcza jej, że odchodzi do innej. Czterdziestoletnia Monika postanawia wyjechać do Irlandii do siostry, aby wszystko sobie poukładać.
Przeszłościowo poznajemy Marię O’Brien, dwudziestosześcioletnią mężatkę i matkę czwórki dzieci, która ciężko pracuje całymi dniami wraz z mężem, aby utrzymać rodzinę. Jej historia przypada na okres Wielkiego Głodu w Irlandii.
Choć te dwie historie dzieli od siebie 170 lat to mają coś wspólnego – głód. Głód życia i pragnienie normalności.
„To nie powinno się tak skończyć i nikt nie powinien zapomnieć o losie, jaki zgotowali nam inni ludzie. Świat nie powinien milczeć i być może kiedyś nie będzie, ale właśnie dlatego potrzebni są świadkowie teraźniejszych wydarzeń.”
Słyszeliście kiedykolwiek o Wielkim Głodzie w Irlandii? Bo ja prawdę powiedziawszy dowiedziałam się o nim dopiero z tej książki. Historia Agaty Bizuk mocno mną wstrząsnęła. Ciężko czytało się o losach Mari O’Brien i o ludziach, którym przyszło wtedy walczyć z głodem i o przetrwanie każdego kolejnego dnia. Dzisiaj tak naprawdę możemy sobie tylko wyobrażać przez co przechodzili tamci ludzie i jakiego doświadczali piekła. Ale autorka ma w zupełności rację, że o pewnych kwestiach nie wolno milczeć i trzeba o nich głośno mówić. Nie wolno nam zapominać o tym, że to człowiek człowiekowi zgotował taki okrutny los.
Myślę, że kiedy lepiej poznacie tę bohaterkę i jej historię wasze serca będą cierpiały razem z nią. Bo kiedy nadejdzie taki czas, w którym będziecie musieli wybierać między sobą, a bliskimi przyjaciółmi zrozumiecie w jak tragicznych czasach przyszło jej żyć. Na naszą bohaterkę spadło nie jedno, nie dwa, a kilka nieszczęść po których niejedno z nas nie byłoby w stanie się pozbierać.
Historia Moniki pokazuje nam, że czasem to, co wydaje nam się takie naturalne wcale takim nie jest. Poukładane życie może runąć jak domek z kart w jednej chwili. A to, co dotychczas wydawało nam się normalne okazuje się czystą iluzją. Monika tak naprawdę dopiero w Irlandii odnajduje siebie na nowo i zaczyna dostrzegać to, czego wcześniej nie dostrzegała – że zawsze była pod dyktando obecnie już swojego byłego męża. Krok po kroku, od nowa zaczyna cieszyć się życiem i wolnością.
Historie Mari oraz Moniki w pewnym momencie się splotą.
Agata Bizuk oddaje w nasze ręce historię przepełnioną bólem, cierpieniem i trudnymi do opisania emocjami. Przedstawia nam również głód pod różnymi postaciami. Głód jako normalny ludzki głód oraz głód życia. Wykreowani bohaterowie są realni, wręcz namacalni. Ich emocje udzielają się również i nam.
„Wszyscy pozbyliśmy się tutaj uczuć. Patrzymy na świat bez jakichkolwiek wzruszeń, skupiając wszystkie swoje siły na tym, żeby przetrwać każdy kolejny dzień.”
"Głodni" to powieść obok której nikt z nas nie będzie w stanie przejść obojętnie. A po jej przeczytaniu ciężko będzie o niej zapomnieć. Polecam z całego serca.
W historii napisanej przez Agatę Bizuk poznajemy dwie bohaterki, gdyż akcja powieści toczy się dwutorowo. Współcześnie poznajemy Monikę, której rozpada się świat, kiedy to mąż pewnego dnia oświadcza jej, że odchodzi do innej. Czterdziestoletnia Monika postanawia wyjechać do Irlandii do siostry, aby wszystko sobie poukładać.
Przeszłościowo poznajemy Marię O’Brien,...
Tak samo jak w pierwszej części tak i w tej miałam okazję towarzyszyć Darii przy powstawaniu tej powieści, co było dla mnie niezwykle przyjemne. Stęskniłam się bowiem za bohaterami i miło było ponownie do nich powrócić i sprawdzić jak toczą się ich dalsze losy.
„Z wiekiem nabieramy różnych doświadczeń, uczymy się życia, próbujemy łączyć ze sobą poszczególne puzzle i nic nie jest takie oczywiste. Wszystko zależy od punktu widzenia.”
Monika z Michałem próbują odbudować wzajemne zaufanie, choć nie pomaga w tym huśtawka ciążowych hormonów dziewczyny.
Lena choć wciąż nie może wybaczyć Pawłowi, to jednak mocno za nim tęskni.
Dominika z Hubertem wydają się być szczęśliwi, ich związek kwitnie. Jedynie Amanda dostarcza im zmartwień. Co takiego dziewczyna przed nimi zataiła i jak poradzą sobie z odkryciem tych tajemnic?
Ellen też wydaje się być ostatnio nie sobą. Co takiego i ona skrywa?
Powiem Wam, że jak dla mnie ta część jest jeszcze lepsza od pierwszej. Daria Skiba bowiem nieźle namieszała w życiu naszych bohaterów, a tajemnice które ujrzą światło dzienne zaszokują i nas samych. I choć powieść pisana jest przez samo życie, nie myślcie sobie, że nasi bohaterowie nie napotkają po drodze przeszkód, gdyż autorka im tego nie oszczędziła. Emocje po raz kolejny odczuwalne będą na każdej stronie. Ogromna siła przyjaźni widoczna jest tutaj gołym okiem. Nasi bohaterowie pomimo
„burz” w swoim życiu tworzą zgraną paczkę i zawsze (bez względu na wszystko) mogą na siebie liczyć. Nie ma takiej rzeczy, która mogłaby ich rozdzielić. Tak naprawdę to nie tylko przyjaciele, ale także rodzina jaką sobie sami stworzyli.
Akcja powieści nie toczy się jakoś błyskawicznie, ale też i nie powoli. Płynie swoim tempem, odpowiednio dawkując nam coraz to nowsze wydarzenia. Wydarzenia, które sprawią, że sami będziemy zachodzić w głowę o co tutaj tak naprawdę chodzi. Zaskoczeniem dla wielu z nas zapewne będzie również dziwne zachowanie Ellen, która znana jest nam raczej z tej pozytywnej energii, której tutaj w pewnym momencie niemalże zabraknie. Co takiego będzie miało na to wpływ? Musicie przekonać się sami.
„Ellen uśmiechnęła się ciepło, ale czuła, że Monice leżało coś na sercu. Staruszka zawsze bardzo chętnie wysłuchiwała strapionych ludzi, zwłaszcza takich, którzy mieli w życiu coś do powiedzenia. Nie trwali, a przeżywali każdą chwilę, choć jak każdy mogli gdzieś po drodze się pogubić.”
Historia ta pokazuje nam, że w miłości nie zawsze są wzloty, ale zdarzają się również i upadki. Czasem człowiek się zagubi, popełnia błędy, których później żałuje. Zrobi coś, co później trudno jest odkręcić. Ale jak to mówią, „nie ma rzeczy niemożliwych”, więc jeśli komuś będzie zależało, zrobi wszystko co w jego mocy, aby to naprawić. Bo prawdziwa miłość jest w stanie przetrwać wszystko i wybaczyć wiele. Czy zatem i naszym bohaterom uda się naprawić popełnione błędy? Czy ich miłość okaże się na tyle silna, aby pokonać po drodze napotkane słabości?
Jestem zaszczycona, nie tylko dlatego, że znalazłam się w podziękowaniach autorki za co serdecznie dziękuję, ale również i dlatego, że moja postać ukazała się w powieści. Niemniej muszę powiedzieć, że liczę na trzecią część, bo ta historia nie może się tak zakończyć, tutaj musi powstać kontynuacja.
Daria Skiba posługuje się lekkim i przyjemnym w odbiorze językiem, jej powieści się nie czyta, je się po prostu pochłania. Ogrom zawartych w nich emocji odczuwa czytelnik na swojej skórze. Niesamowicie zżyłam się z bohaterami z Chestnut Hill i za wszystkich mocno trzymałam kciuki. Poniekąd stali się również moją rodziną i naprawdę ciężko mi się z nimi rozstawać.
„W miłości nie chodzi o to, by być przy kimś tylko kiedy jest dobrze, a przede wszystkim o to, by się wspierać, gdy na horyzoncie pojawiają się czarne chmury.”
"Chestnut Hill. Nie daj mi" odejść to kolejne spotkanie z niezwykłymi bohaterami z urokliwej Irlandii. Usiądźcie, spędźcie z nimi niezwykłe chwile i mocno trzymajcie kciuki za ich miłość. Polecam z całego serca!
Tak samo jak w pierwszej części tak i w tej miałam okazję towarzyszyć Darii przy powstawaniu tej powieści, co było dla mnie niezwykle przyjemne. Stęskniłam się bowiem za bohaterami i miło było ponownie do nich powrócić i sprawdzić jak toczą się ich dalsze losy.
„Z wiekiem nabieramy różnych doświadczeń, uczymy się życia, próbujemy łączyć ze sobą poszczególne puzzle i nic...
Jeśli uważnie śledzicie moje recenzje, to powinniście wiedzieć, że Aneta Krasińska w swoich powieściach zawsze porusza jakieś ważne tematy. Więc i tym razem nie mogło być inaczej. Przed wami kolejna powieść pełna emocji.
„Marzenia nie są po to, by stały zakurzone na półce. Nawet jeśli nie można ich w pełni zrealizować, warto próbować iść do przodu. Każdy krok to sukces.”
Luiza to ambitna, pracowita, a przede wszystkim sumienna dziewczyna, która i pracuje i studiuje, a przede wszystkim marzy. Nie rozumie jak jej znajomym wszystko może przychodzić bez trudu. A kiedy ich drogi się rozchodzą, na horyzoncie pojawia się Grzegorz, dla którego ona traci głowę. Z czasem Luiza zakochuje się w chłopaku, ale czy szczęście może trwać wiecznie? Co zrobi dziewczyna, kiedy na jaw wyjdą pewne sekrety Grzegorza? Czy w imię miłości nadal będzie się plątać w sieci kłamstw i niedomówień? I czy swoje marzenia odstawi na boczny tor?
„Od wiosny ich związek można było porównać do wybuchu wulkanu, który wciąż dyszał i pluł ogniem i nikt nie wiedział, jak długo będzie trwać erupcja.”
Miłość potrafi być ślepa, miłość potrafi manipulować człowiekiem. Miłość buduje, ale czasem i też… rujnuje. Kiedy kochamy jesteśmy w stanie wybaczyć wiele, ale czy dane nam obietnice, które z czasem i tak są złamane mają prawo dyktować nam jak mamy żyć? Czy w imię czyjegoś dobra, sami mamy stawiać swoje własne na ostatnim miejscu? Czy kiedy wejdzie się w sieć kłamstw, jest szansa, aby się z niej wydostać? Mogłabym zadawać takich pytań jeszcze wiele. Luiza to niezwykle ciepła, wrażliwa i sympatyczna dziewczyna, która wie, czego chce od życia. Jednak to samo życie weryfikuje jej plany i stawia ją w niezbyt dogodnej sytuacji. Mimo nieporozumień, dziewczyna chce dać szansę swojemu partnerowi, wierząc, że więcej jej nie zawiedzie. Ale czy człowiek, który daje się wciągnąć w hazard, jest w stanie z niego zrezygnować z dnia na dzień?
Aneta Krasińska stworzyła powieść pokazującą nam tym razem tę niewłaściwą miłość, która krok po kroku doprowadza do jej rozpadu. Kłamstwa, niedomówienia, a przede wszystkim brak zaufania to cechy, które nie wróżą długiego i szczęśliwego życia u boku ukochanej osoby. Człowiek jest w stanie znieść dużo, ale co zrobi, kiedy ta wyznaczona granica w końcu zostanie przekroczona? Jak długo jesteśmy w stanie żyć w ciągłym kłamstwie? Jak wiele razy możemy dawać kredyt zaufania, który i tak wciąż i wciąż staje się nadwyrężony?
Nasi bohaterowie są młodzi, dopiero wkraczają w dorosłość. Luiza to bohaterka, którą polubiłam, jednak czasem jej naiwność wyprowadzała mnie z równowagi. Ja na jej miejscu już dawno zrobiłabym porządek ze swoim życiem. Milena to taka trochę roztrzepana dziewczyna, która „chwyta byka za rogi”. Julia, przyjaciółka na którą zawsze może liczyć Luiza. Adam to taki chłopak trochę zagadka. Niby wieczny kobieciarz, ale z drugiej strony coś w nim siedzi, sama jeszcze nie rozszyfrowałam co. Grzesiek to chłopak, który swoje za uszami ma, nie polubiłam go.
Emocje są widoczne na łamach przewracanych stron. Wspólnie z bohaterami podążamy przez ich życie, dzieląc z nimi smutki i radości. Całość napisana prostym językiem. Kiedy zacznie się czytać, nie można już przerwać. A zakończenie pozostawia nas z wieloma niewiadomymi, więc apetyt na kolejną część rośnie jeszcze bardziej.
Autorka w swojej powieści w realny sposób ukazuje nam problem zmagania się z hazardem. Hazard jest niczym zły nawyk, którego nie można od tak porzucić. A i walka z nim jest niezwykle ciężkim doświadczeniem życiowym.
"Za głosem miłości" to niezwykle wciągająca historia, ukazująca nam cienie i blaski wchodzenia młodych bohaterów w dorosłość. To także cenna lekcja życiowa, z której każda z nas powinna wyciągnąć własne wnioski. Polecam.
Jeśli uważnie śledzicie moje recenzje, to powinniście wiedzieć, że Aneta Krasińska w swoich powieściach zawsze porusza jakieś ważne tematy. Więc i tym razem nie mogło być inaczej. Przed wami kolejna powieść pełna emocji.
„Marzenia nie są po to, by stały zakurzone na półce. Nawet jeśli nie można ich w pełni zrealizować, warto próbować iść do przodu. Każdy krok to...
Wyjątkowo lubię wracać do bohaterów każdej sagi napisanej przez Edytę Świętek. Tym razem nie było inaczej. Edyta każdą swoją sagę rozpoczyna nagłówkiem W poprzedniej części, dzięki czemu bez problemu można sobie przypomnieć o czym czytaliśmy w poprzednim tomie. Chyba u nikogo więcej nie spotkałam się z takim zabiegiem, a powiem, że jest to przydatna rzecz.
Aurelia przygarnia pod swoją opiekę dzieci zmarłej Emilii. One jednak zamiast okazać wdzięczność za dobre serce kobiety, przysparzają wciąż i wciąż kłopotów. Nasza bohaterka ma do nich jednak anielską cierpliwość. Aurelia po śmierci swojego męża musi też nauczyć się kochać na nowo, czy jej się to uda? Czy wpuści do swojego serca innego mężczyznę?
"Są takie miejsca na świecie, gdzie spędza się czas wyjątkowo miło, chociaż nie ma tam żadnych luksusów."
Autorka bez wątpienia potrafi stworzyć niepowtarzalny klimat w swojej powieści. Lektura tak mnie wciągnęła, że ani się obejrzałam, a już czytałam zakończenie. Wszystko jest tutaj dopracowane w każdym calu, nawet najdrobniejszy szczegół. Kreacja bohaterów bez dwóch zdań również zasługuje na uznanie, bowiem każdy przedstawiony w powieści bohater jest autentyczny, niemalże namacalny. Emocji także nie brakuje, gdyż wspólnie z bohaterami przeżywamy ich wzloty i upadki.
Wspólnie z Edytą Świętek i jej bohaterami przeniesiemy się do belle époque, aby przekonać się samemu jak wtedy żyli ludzie, na co zwracali uwagę, a co potrafiło doprowadzić do prawdziwego skandalu. Aurelia nie będzie miała łatwego życia, ale los nie oszczędzi również Matyldy, której przyjdzie się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Obie przyjaciółki będą wspierać się w trudnych momentach życia.
To co niezmiennie mnie zachwyca w tej powieści to ogromna siła i odwaga kobiet, które potrafiły wyrazić swoje zdanie, pomimo tego jak były postrzegane w ówczesnych czasach. Zaradne, kreatywne, silne, a przede wszystkim odważne, takie są nasze bohaterki.
Jesteśmy też świadkami pięknie rozwijającego się uzdrowiska w Krynicy.
Czytanie tej książki to piękna, sentymentalna podróż do minionych lat i życia, które wtedy królowało. Do odkrywania życia, w którym to prym wiodą kobiety, ich radości oraz problemy.
„To nieprawda, że czas całkowicie leczy rany. On je wyłącznie zabliźnia.”
"Fantazje niewinnych lat" to doskonała kontynuacja pierwszego tomu, w której znajdziecie całkiem sporo emocji, łamania stereotypów oraz zmagania się z trudami życia codziennego. Jestem pewna, że jak już zaczniecie czytać, nie będziecie mogli się oderwać od lektury. Polecam z całego serca!
Wyjątkowo lubię wracać do bohaterów każdej sagi napisanej przez Edytę Świętek. Tym razem nie było inaczej. Edyta każdą swoją sagę rozpoczyna nagłówkiem W poprzedniej części, dzięki czemu bez problemu można sobie przypomnieć o czym czytaliśmy w poprzednim tomie. Chyba u nikogo więcej nie spotkałam się z takim zabiegiem, a powiem, że jest to przydatna rzecz.
Aurelia...
Nela Witt to młoda Niemka, która jest zakochana w Wilhelmie – adwokacie, który jest zapalonym zwolennikiem idei nazistowskich. Dziewczyna kocha i chce być kochana, dlatego marzy się jej ślub. Ale im więcej poznaje narzeczonego, tym bardziej go nie poznaje. Nela już sama nie jest przekonana co do racji tego ślubu.
Iwo jest Polakiem pracującym w służbie celnej. Jest oddany pracy i nie boi się niebezpieczeństw. To dobry chłopak, kochający swoją rodzinę i oddanego przyjaciela Rajmunda.
Drogi tych dwojga przetną się w niezbyt sprzyjających warunkach. Oboje pomimo różnic społecznych zapałają do siebie sympatią. Czy Iwo otworzy oczy Neli na to co dzieje się wokół niej?
Aneta Krasińska zdecydowanie potrafi pisać wartościowe książki w których zawsze porusza jakieś ważne społeczne problemy. Tym razem możemy poznać historię propagandy niemieckiej, która pragnie utrudnić życie ludności polskiej, żydowskiej i kaszubskiej. Co ciekawę historię poznajemy z dwóch różnych punktów widzenia. Neli, czyli młodej Niemki, która tak naprawdę nigdy nie interesowała się tymi sprawami, pomimo tego, że była wychowywana w domu przesiąkniętym ideologią faszystowską oraz Iwa, polskiego mężczyzny, który nie może zrozumieć tego jak traktują ich Niemcy. Nela tak naprawdę wcześniej nie zwracała uwagi na zachowanie Niemców wobec obcych narodowości dopóki nie poznała Iwa. To właśnie on otworzył jej poniekąd oczy na to, jak bardzo niesprawiedliwie i upokarzająco są traktowani inni i do czego zdolni są Niemcy.
Nasza główna bohaterka Nela jest młoda, kocha i pragnie być kochana. Ale im bardziej poznaje swojego narzeczonego, tym bardziej nie może uwierzyć jak bardzo pomyliła się co do tego człowieka. Człowieka dla którego nie są ważne uczucia drugiego człowieka, tylko jego pozycja społeczna. Wilhelm bowiem zawsze bierze to co chce, nie przejmując się konsekwencjami. Dziewczyna jest coraz bardziej zagubiona, nie chce już tego ślubu, jednak jej wybranek nie pozostawia jej wyboru. Jej odskocznią jest pomaganie rannym w szpitalu i dla niej nie ma znaczenia czy człowiek, któremu pomaga jest Niemcem czy też Polakiem. Jej serce nie może przejść obojętnie wobec ludzkiej krzywdy. Nela tak naprawdę nie ma wsparcia w nikim, bo nawet jej własna rodzina jest przekonana, że bierze ślub z najlepszą partią w mieście. Już naprawdę nie wie co ma zrobić. Dlatego kiedy wybucha wojna widzi szansę na odmianę własnego lodu.
„Nela poczuła olbrzymią pustkę. Jakby w jednej chwili ktoś ją pozbawił rodziny, przyjaciół i wspomnień. Te, które pozostały, poczęły się rozmywać wśród gromkich okrzyków wielbiących wodza i jego partię, która coraz mocniej ingerowała w życie zwykłych ludzi.”
Iwo to mężczyzna, który dla dobra swojej ojczyzny jest w stanie oddać życie. Wie jak niebezpieczna może być jego praca, a mimo to zawsze oddaje się jej w pełni. Wspólnie ze swoim przyjacielem Rajmundem bronią prawa za wszelką cenę. Kiedy Iwo poznaje Nelę, zaczyna dostrzegać, że ona jest inna od pozostałych Niemców. Z dnia na dzień, kiedy ta odwiedza go w szpitalu coraz bardziej jego serce rwie się ku niej. Wie, że dziewczyna ma narzeczonego, jednak musi spróbować powiedzieć jej o swoich uczuciach.
Czy oboje mają szansę na wspólną przyszłość? Czy różnica narodowości i poglądów wśród ich bliskich może im w tym przeszkodzić?
Autorka przedstawia nam świat w którym rządziły się swoje prawa, a ludzie niejednokrotnie byli źle traktowani tylko i wyłącznie dlatego, że byli innej narodowości. Takie osoby musiały walczyć o przetrwanie każdego dnia, zastanawiając się co włożyć do garnka i czy kolejny dzień nie przyniesie dla nich nic złego. Każde napotkanie Niemca na swojej drodze mogło się źle skończyć. Historia ta pokazuje nam jednak, że pomimo okrucieństwa byli też tacy ludzie, dla których nie ważne było to, kim jest dany człowiek i gdzie się urodził, bo człowiek to nadal człowiek. To opowieść o odwadze i determinacji ludzi, by realizować własne marzenia. Historia, która poruszy niejedno ludzie serce.
„Widziała strach w oczach niewinnych ludzi, którzy nie chcieli niczego więcej, niż tylko żyć.”
"W objęciach nazisty" to książka, która otwiera nam oczy na pewne ważne rzeczy, które dzieją się tuż obok nas, a których być może wcześniej nie dostrzegaliśmy. Historia, która pokazuje, że pomimo okrucieństwa otaczającego nas świata mogą znaleźć się momenty, które dodadzą nam wiary w ludzi. Koniecznie przeczytajcie.
Nela Witt to młoda Niemka, która jest zakochana w Wilhelmie – adwokacie, który jest zapalonym zwolennikiem idei nazistowskich. Dziewczyna kocha i chce być kochana, dlatego marzy się jej ślub. Ale im więcej poznaje narzeczonego, tym bardziej go nie poznaje. Nela już sama nie jest przekonana co do racji tego ślubu.
Iwo jest Polakiem pracującym w służbie celnej. Jest oddany...
Przed wami kontynuacja „Łabędzia” na którą z całą pewnością czekało wiele osób, zwłaszcza po przeczytaniu pierwszej niesamowitej części. Zdradzę Wam, że kontynuacja nie jest ani odrobinę gorsza, a wręcz wciąż pozostaje na tym samym świetnym poziomie.
„Życie się zmienia, czasem nas okrutnie doświadcza, ale skoro daje nam szansę na przetrwanie kolejnego dnia, godziny czy choćby minuty, to trzeba z niej korzystać, bo to znaczy, że ma wobec nas jakiś plan, że jest jeszcze coś ważnego, co mamy do zrobienia tu, wśród żywych.”
Anna przeżyła egzekucję dzięki Gustawowi, jednak jej bliscy zginęli. Nie potrafi cieszyć się życiem, gdyż jej myśli wciąż krążą ku Fordonowi. On stara się ją uszczęśliwić, ona czuje się samotna. Wszystko się zmienia, kiedy poznaje Michelle LaCour.
Anna i Gustaw to dwa całkiem odmienne światy i chociaż bardzo się kochają, Anna wciąż tkwi w żałobie po utracie swoich bliskich. Dodatkowo widok ciężko pracujących Polek, uświadamia jej w jak dobrym znalazła się położeniu. Na co dzień musi jednak grać kogoś kim nie jest, aby nie zdradzić swojej tożsamości i nie narazić na niebezpieczeństwo swojego męża i jego bliskich. Pomimo tego, że na zewnątrz jest Niemką, w środku na zawsze pozostanie Polką. Tak naprawdę ciężko jej udawać kogoś, kim nie jest, ale doskonale wie, że musi to robić. Dla ojca i dla Gustawa, który poświęcił dla niej bardzo wiele o czym Anna zdała sobie sprawę dopiero z czasem. Nasza bohaterka nie czuje się dobrze w niemieckim Stettinie, gdzie niemalże na każdym kroku może spotykać szczecińskie elity wyznawców Hitlera. Wie jednak, że musi się poświęcić tak samo jak zrobił to jej mąż, że musi realnie grać Annę Guderian.
„Czasami trzeba robić coś, czego się nie lubi, by ocalić kogoś, kogo się kocha.”
Sylwia Trojanowska włożyła wiele serca w napisanie tej powieści, a świadczy o tym wiele czynników. Pierwszym z nich jest już samo to, że w książce znajdziemy niemieckie nazwy – odpowiedniki polskiego Szczecina, bowiem wspólnie z Anną odbędziemy niejedną podróż tamtejszymi ulicami. Doskonała kreacja bohaterów, którzy zostali przedstawieni w realny sposób. I pomimo, że Anna czasami potrafiła nas drażnić, nie powinniśmy jej zbyt pochopnie oceniać, bowiem to co przeżyła i kim musiała się stać wiele wyjaśnia. Piękny język autorki i fabuła sama w sobie sprawiają, że książkę czyta się jednym tchem i wprost nie można się od niej oderwać. Obraz wojny nie zabiera tutaj opisów krwawych scen, ponieważ został przedstawiony ze strony niemieckiej. Poznajemy zatem ich życie oraz przyzwyczajenia, a wśród tego wszystkiego naszą Annę. Dodatkowo teraźniejszość przeplata się z przeszłością, dając nam namiastkę tego, co się działo wcześniej.
W książce znajdziemy piękny opis przejmującej, a zarazem zakazanej miłości pomiędzy Anną i Gustawem. Nie zabraknie również tajemnic oraz intryg. Nasza bohaterka odkrywa bowiem, że Guderian nie jest z nią do końca szczery i coś przed nią ukrywa.
Niemniej interesującą postacią jest aktorka Michelle LaCour, ale o niej musicie poczytać już sami.
Czytając tę powieść bardzo współczułam Annie, a jednocześnie ogromnie ją podziwiałam. Gdybym sama miała znaleźć się na jej miejscu, nie wiem czy byłabym w stanie udźwignąć ten ciężar co ona. Żyć i udawać jedną z tych, których nienawidzi się całym sercem? Możecie to sobie wyobrazić? Nie wiem czy byłabym w stanie tak świetnie wcielić się w tę rolę, co Anna.
Gdybyście mieli w planach przeczytanie tej wartościowej pozycji, koniecznie zacznijcie od pierwszego tomu, czyli od Łabędzia. Moim zdaniem inaczej po prostu nie można.
Autorka może nie pisze zbyt szybko swoich powieści, ale za to wkłada w ich napisanie ogrom serca i niesamowity nakład pracy. Widać to gołym okiem, kiedy otrzymuje się już daną książkę w ręce. Jestem zachwycona tą powieścią pod absolutnie każdym względem.
„Na przeszłość nic nie poradzimy, z przyszłością możemy jeszcze zrobić wszystko.”
"Żona nazisty" to historia, która jest wyjątkowa, nieprzewidywalna, smutna, a zarazem niezwykle pouczająca. Historia, która na bardzo długo zapadnie w wasze serca i z całą pewnością nie pozwoli o sobie zapomnieć. To trzeba przeczytać!
Przed wami kontynuacja „Łabędzia” na którą z całą pewnością czekało wiele osób, zwłaszcza po przeczytaniu pierwszej niesamowitej części. Zdradzę Wam, że kontynuacja nie jest ani odrobinę gorsza, a wręcz wciąż pozostaje na tym samym świetnym poziomie.
„Życie się zmienia, czasem nas okrutnie doświadcza, ale skoro daje nam szansę na przetrwanie kolejnego dnia, godziny czy...
Książki Edyty Świętek zawsze pod każdym względem są niezwykłe. Im więcej dla nas pisze, tym te powieści nie tracą na wartości, a wręcz przeciwnie – jeszcze zyskują. Niewiarygodne jest to, że autorka zawsze do każdej swojej kolejnej książki przeprowadza ogromny research, aby oddać w nasze ręce powieść dopracowaną pod każdym względem.
„- Jak świat światem to kobieta rodzi dzieci. A jeśli do tego niezdatna, to cóż, widać taka wola boża. Ale żeby mężczyzna był temu winny? Nie, to się nie mieści w głowie!”
Aurelia choć pochodzi z chłopskiej chaty miała szczęście poślubić niezwykłego Jana z bogatego domu, który nigdy nie dał jej odczuć, że jest gorsza od niego. Niestety ich małżeństwo nie trwało zbyt długo, gdyż Jan dość młodo umiera. Aurelia mieszka z teściami, ale tak naprawdę obawia się o swój los, gdyż nie wszystkim się podoba to, że została wprowadzona na salony.
Jakiś czas później zaprzyjaźnia się z przyjezdną Matyldą. Od razu powstaje między nimi niezwykła nić porozumienia i z dnia na dzień stają się najlepszymi przyjaciółkami. Matylda ze swoją przenikliwością wkrótce odkrywa tajemnicę, która na zawsze odmieni życie kilku osób.
Tym razem przenosimy się głównie do pięknej, malowniczej i uzdrowiskowej Krynicy, w której każdy z każdym żyje w zgodzie. Jest tutaj spokojnie, urokliwie i ludzie chętnie powracają w te strony. Matylda z początku jest sceptycznie nastawiona na spędzenie tutaj dłuższego czasu, jednak kiedy poznaje Aurelię zmienia zdanie. Obie kobiety mają pokrewne dusze, łączy je także ta sama przypadłość, obie są bezdzietne i mają problem by zajść w ciążę. Po śmierci Jana, Aurelia jest zrozpaczona tak samo jak i jej teście. Nie może się pogodzić, że tak szybko jej ukochany odszedł z tego świata, martwi się również, że teraz jej teście odeślą ją powrotem do jej domu.
Autorka w swojej powieści pokazuje nam jak w dawnych czasach postrzegano ludzi z różnych warstw społecznych. Zwykłych ludzi z łemkowskiej chaty uważano za gorszych, tylko i wyłącznie dlatego, że byli po prostu biedniejsi. Nie godziło się również, aby mężczyzna z bogatego domu poślubił zwykłą chłopkę. A jednak nasi bohaterowie pokazują, że w miłości nie ważne jest to skąd pochodzimy, tylko to jak bardzo się kochamy. Jan pokochał Aurelię nad życie i zupełnie nie przeszkadzało mu jej pochodzenie. Choć ta początkowo odpierała jego zaloty, w końcu uległa, gdyż zrozumiała, że są one prawdziwe. Pokochała Jana całym sercem, dlatego tak mocno przeżywała później jego odejście.
„Aurelia zawsze była przepełniona empatią. Myślała. Może nawet zbyt wiele jak na kobietę. Zauważyła, że damy zanadto myślące wcale nie cieszą się popularnością. Wręcz uchodzą za wyemancypowane dziwadła.”
Kiedy Edyta Świętek bierze się za pisanie sagi od razu wiadomo, że losy bohaterów pojawiających się w powieści nie będą nam obojętne. Tak było w przypadku poprzednich sag autorki i czuję, że tak będzie i teraz. Mocno zżyłam się bowiem z bohaterami Sagi Krynickiej, a poznawane tajemnice, które wyszły na światło dzienne tylko podsycały moją ciekawość. Pisanie książek nie jest łatwe, ale nasza autorka z całą pewnością w swoje pisanie wkłada całe serce, a my odczuwamy to na własnej skórze. Historia, którą będziecie czytać, zabierze was w niezwykły świat, w którym to pochodzenie stawiano na pierwszym miejscu, a za tajemnice rodzinne można było przypłacić życiem.
Jestem zachwycona pod każdym względem. Doskonała kreacja bohaterów, każdy z nich jest zbudowany z krwi i kości, ma swoje plusy i minusy. Ja całym sercem pokochałam Aurelię, Jana, Felicytę, Ksawerego, Paraskę, Nazaryma, Witalisa oraz Matyldę. Niechęć natomiast odczuwałam do Emilii i Dionizego. Wiadomo jednak, że czarne charaktery w powieści również muszą się pojawić i odgrywają w powieści niemniejszą rolę co inni bohaterowie. Fabuła powieści toczy się swoim rytmem, zabierając nas w niezwykle ciekawe miejsca Krynicy, pozwalając nam odtworzyć realny obraz tych miejsc.
Lubię, kiedy w powieściach pojawiają się sekrety z przeszłości, które odkryte nawet po wielu latach mają istotny wpływ na dalsze życie bohaterów. Takie tajemnice tylko wzbudzają zainteresowanie czytelnika, sprawiając, że i on sam stara się rozwikłać ich zagadkę wspólnie z bohaterami. W powieści nie zabraknie również chwil grozy i niebezpieczeństwa. Ktoś uparcie będzie polował na życie jednej bohaterki. Kto i dlaczego? Tego dowiecie się sięgając po powieść.
"Sekrety kobiecych dusz" to powieść, w której każda kobieta może znaleźć kawałek siebie. To historia pokazująca walkę o własne szczęście oraz odnalezienie własnej tożsamości. Będziecie nią zachwyceni. Polecam!
Książki Edyty Świętek zawsze pod każdym względem są niezwykłe. Im więcej dla nas pisze, tym te powieści nie tracą na wartości, a wręcz przeciwnie – jeszcze zyskują. Niewiarygodne jest to, że autorka zawsze do każdej swojej kolejnej książki przeprowadza ogromny research, aby oddać w nasze ręce powieść dopracowaną pod każdym względem.
„- Jak świat światem to kobieta rodzi...
2022-11-13
Twórczość Justyny Chrobak jest mi już dobrze znana, dlatego zawsze wiem, że po niej mogę spodziewać się wciągających, interesujących historii. I taką właśnie otrzymałam. Przeczytałam przy jednym podejściu, ponieważ nie mogłam się od niej oderwać.
Hania wiedzie szczęśliwe życie u boku swego męża. Prowadzi własną Fundację pomagającą kobietom znajdującym się w trudnym położeniu, najczęściej jest to przemoc domowa – fizyczna lub psychiczna. Kocha to co robi i oddaje temu całe swoje serce. Czasem wystarczy tylko jedna chwila, aby coś zaczęło się walić niczym domek z kart.
Szymon ma dość nielegalnych interesów, więc chce się od nich odciąć. Musi jeszcze tylko spłacić dług u swojej matki, a wiąże się to z wolontariatem w Fundacji. Niechętnie się zgadza.
Nagle w niewyjaśnionych okolicznościach zaczynają znikać podopieczne Fundacji. Hania nie może spokojnie funkcjonować, więc robi wszystko co może, aby je odnaleźć. Czy znajdzie kogoś, kto jej w tym pomoże?
Takich książek, które poruszają trudne tematy jak ta, powinno być zdecydowanie więcej. Na świecie jest miliony kobiet w podobnej sytuacji, co podopieczne Fundacji „Nadzieja”, które borykają się z przemocą domową, są zastraszane, często boją się odejść od własnego oprawcy. Najgorsze w tym wszystkim jest to, kiedy zostają z tym same, nie mają żadnego wsparcia. Ich świat często wali się, one staczają się na samo dno, z którego nie potrafią się wydostać. Nie wszystkie mają w sobie dość siły, aby powiedzieć temu dość. Aby przestać pozwolić się traktować jak jakąś szmatę, worek treningowy czy służącą. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że one same czasem nie słyszą siebie, zapewniając, że mąż się zmieni, że to się stało tylko raz i się już nie powtórzy, bo on ją po wszystkim o tym zapewnia. Nic bardziej mylnego. Jeśli mężczyzna podniesie na kobietę rękę raz, zrobi to i kolejny raz, a potem kolejny itd. Oni myślą, że my sobie w życiu bez nich nie poradzimy. I tutaj są w błędzie. Bo każda kobieta ma w sobie siłę, tylko musi ją odnaleźć i zacząć walczyć o swoje.
Nasza główna bohaterka, Hania to kobieta, która mogłaby być wzorem do naśladowania. Pomimo swojego młodego wieku jest odważna, waleczna i zdeterminowana w swoich działaniach. Często staje w obronie swoich podopiecznych nie bacząc na własne bezpieczeństwo. Nie przechodzi obojętnie wobec krzywdy innych, tylko stara się działać i pomagać. W życiu prywatnym można by rzec, że układa się jej dobrze, ale tak naprawdę w ostatnim czasie jej małżeństwo zaczęło się sypać. Nie poznaje męża, który się zmienił, często sięga po alkohol i zaczyna ją przerażać. Nie ma w nim wsparcia. Pod jego wpływem Hania na moment sama zapomina o co na co dzień walczy w swojej Fundacji, i sama staje się ofiarą. Czy pozwoli sobie samej pomóc?
„Hania milczała. Bo co miała powiedzieć, skoro Szymon miał absolutną rację, a słuchanie tych wszystkich słów tak bardzo bolało? Kiedy do tego doszło? Jak to się stało, że stała się jedną z kobiet, które ukrywają to, co działo się w ich czterech ścianach? Czy naprawdę miłość do osoby, która nagle i bez powodu zmienia się z kogoś bliskiego w osobistego kata, całkowicie przesłania logiczne myślenie?”
Szymon to niezwykle przystojny mężczyzna, który ma za sobą traumatyczne dzieciństwo. Kiedy zaczyna wolontariat w Fundacji, robi to z przymusu. Jego nowa szefowa z początku strasznie go drażni, a jednak później z każdym kolejnym dniem dogadują się coraz lepiej, choć ona nie chce mu zaufać. Praca w Fundacji z przymusu staje się czymś co zaczyna robić z wielką chęcią. Los znikających dziewczyn również nie jest mu obojętny. Niejednokrotnie ratuje też Hanię z opresji.
Justyna Chrobak świetnie poprowadziła fabułę swojej powieści. Poruszając bardzo ważny temat, jakim jest przemoc domowa i stłamszone przez to kobiety, a także pokazując wątek znikających w tajemniczych okolicznościach podopiecznych Fundacji. Wszystko to zostało realnie przedstawione, wciągając nas w świat niebezpiecznych intryg, nieprzewidzianych sytuacji oraz bohaterów z krwi i kości. Autorka pokazuje nam, że są na świecie kobiety, które potrzebują pomocy, choć czasem boją się ją przyjąć. Kobiety, które czasem ze swoim nieszczęściem pozostają całkowicie same i nawet kiedy znikają, nikt się tym nie przejmuje. Ale dała nam też ogromną nadzieję w postaci Hani, która potrafiła złamać te stereotypy i pokazać, że są na świecie jeszcze ludzie, którym dobro innych nie jest obojętne. Cała powieść została dobrze dopracowana, a emocje odczuwalne są na własnej skórze.
Zakończenie powieści pokazuje nam, że siła miłości potrafi być naprawę mocna i pokonać wszelkie przeciwności. Takie zakończenie całkowicie mnie satysfakcjonuje!
"Znikające nadzieje" to niezwykła powieść poruszająca nie tylko ważne problemy społeczne, ale także serce czytelnika. Historia obok której tak naprawdę nie można przejść obojętnie. Pokazuje nam, że w świecie zła znajdzie się zawsze ktoś o dobrym sercu, który chętnie wyciągnie do nas pomocną dłoń. Niebanalna, wciągająca i pełna emocji – taka właśnie jest ta książka. Gorąco polecam!
Twórczość Justyny Chrobak jest mi już dobrze znana, dlatego zawsze wiem, że po niej mogę spodziewać się wciągających, interesujących historii. I taką właśnie otrzymałam. Przeczytałam przy jednym podejściu, ponieważ nie mogłam się od niej oderwać.
Hania wiedzie szczęśliwe życie u boku swego męża. Prowadzi własną Fundację pomagającą kobietom znajdującym się w trudnym...
Antek, który zbyt wcześnie utracił rodziców, zamierza się ożenić. Udaje się więc do pięknej młynarzówny Anny. Bojąc się jednak odrzucenia z jej strony, rezygnuje z ubiegania o jej rękę. Znajduje sobie inną kandydatkę – Stasię, z którą wiedzie obecnie dobre życie.
Anna również w niedługim czasie wychodzi za mąż. Żadne z nich nie podejrzewa, że ich losy po kilkunastu latach splotą się ponownie.
„Koleje życia są nieprzewidywalne. Niby mówi się, że człowiek jest kowalem własnego losu, ale to twierdzenie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.”
Muszę przyznać, że czytanie tej powieści sprawiło mi niemałą przyjemność. Kiedy zaczęłam czytać od razu przeniosłam się do świata naszych bohaterów i czułam jakbym wszystkiemu przyglądała się z bardzo bliskiej odległości. Wiejski klimat, w którym w większości działa się akcja powieści pochłonął mnie bez reszty. Zdecydowanie są to klimaty, które lubię i które mi odpowiadają, chociaż życie na gospodarstwie wcale nie należy do tych najłatwiejszych, przekonacie się o tym czytając tę książkę. Gospodarstwo oznacza ogrom pracy i obowiązków, często takich, których nie można odkładać na później. Nie wszyscy potrafią się też odnaleźć w wiejskim klimacie i ciężkiej harówce.
Celina Mioduszewska zabiera nas w świat, w którym nasi bohaterowie starają się godnie żyć, popełniając czasem mniejsze i większe błędy. Nade wszystko cenią jednak więź rodzinną. Jedni z nich są lepszymi gospodarzami, bardziej zaradnymi, drudzy mniej. Prowadzą normalne życie, ale jak sami dobrze wiemy, potrafi ono być bardzo nieprzewidywalne i nigdy nie wiadomo co dla nas szykuje. Nie obędzie się również bez tragedii, smutku i łez, bo czasem z niektórymi sytuacjami naprawdę trudno się pogodzić.
Przyglądamy się w głównej mierze dwóm rodzinom. Antka i Stasi oraz Andzi i Włodka. Stajemy się naocznymi świadkami powiększania się ich rodzin, gdy na świat kolejno przychodzą ich dzieci.
Antek bardziej od pracy w polu uwielbia obcowanie ze zwierzętami, do których ma niezwykłą rękę. Na szczęście wśród jego potomstwa to Janek urodził się z ogromną smykałką do pracy w polu. Nie boi się ciężkiej pracy, wszelkie prace wykonuje natychmiast, często nie mogąc liczyć na pomoc ojca. Jego starsza siostra Krystyna to całkowite jego przeciwieństwo, woli nauczać w szkole, chociaż kiedy trzeba to i w polu pomoże. Natomiast najmłodszy Andrzej, pragnie być kiedyś taki jak Janek, bo to on jest jego autorytetem.
Władek jest dobrym gospodarzem. Wspólnie z Andzią doczekali się trójki potomstwa. Janiny, która zakasa rękawy i pracuje w polu na równi z mężczyznami. Rózi, która później udaje się w świat. Oraz najmłodszego Leszka, który również uwielbia pracę w polu. Mieszka z nimi również Bronia, matka Władka. Tworzą kochającą się rodzinę, a kiedy głód zaczyna im zaglądać do domu, Andzia bez chwili wahania postanawia pojechać do miasta i zarobić tam parę gorszy, aby rodzinie było lżej i lepiej się żyło. Nikt nie spodziewa się jednak, że tę rodzinę dotknie tak straszna tragedia.
Autorka w swojej powieści ukazuje nam ludzi z krwi i kości, którzy nierzadko ciężko pracowali na dorobek własnego życia. Jesteśmy świadkami życia na wsi, które w dawnych czasach (kiedy to jeszcze nie było wielu maszyn ułatwiających pracę na gospodarstwie) wyglądało zupełnie inaczej niż to obecne. Nie było traktorów, które znacznie ułatwiają dzisiaj pracę. To konie wykonywały najcięższą pracę, a ludzie wraz z nimi. Większość prac była wykonywana ręcznie, gdyż nie było innej możliwości. Rodzice w rodzinie z ręką na sercu wyczekiwali potomka, który przejmie w późniejszym czasie rolę gospodarza.
Jako, że lubię pracę w gospodarstwie i wiem z czym to się wiąże, doskonale wiem, że nie każdy nadaje się do tej pracy. Zresztą sami zobaczycie, że nie każdy z naszych bohaterów miał zapał, aby pozostać na wsi i „brudzić” sobie ręce pracą na roli.
Doskonała kreacja bohaterów, świetnie przedstawiony świat, a do tego wszystkiego piękny język, którym posługuje się autorka sprawiają, że od lektury nie można się oderwać. Historie przedstawione w tej powieści na pewno zapadną w wasze serca i nie pozwolą o sobie szybko zapomnieć. Ja jestem tą powieścią zauroczona.
„Życie ludzkie płynie wartko. Czas ucieka nieubłaganie i nie zawraca. Tylko pory roku zataczają koło.”
"Kaszmirowa chustka" to przepiękna opowieść o kolejach ludzkich losów, którym czasem przyjdzie się mierzyć również z dramatami. To historia ukazująca piękno drugiego człowieka, jego poświęcenie i siłę, a także ciężką i mozolną pracę. Koniecznie przeczytajcie!
Antek, który zbyt wcześnie utracił rodziców, zamierza się ożenić. Udaje się więc do pięknej młynarzówny Anny. Bojąc się jednak odrzucenia z jej strony, rezygnuje z ubiegania o jej rękę. Znajduje sobie inną kandydatkę – Stasię, z którą wiedzie obecnie dobre życie.
Anna również w niedługim czasie wychodzi za mąż. Żadne z nich nie podejrzewa, że ich losy po kilkunastu latach...
Aleks od czterech lat jest skinheadem, ma swoją ekipę, która ma własne poglądy i ideały. Amelia to licealistka, która nosi w sobie piętno przeszłości.
Ich drogi się krzyżują w niezbyt przyjemnych okolicznościach. On ratuje ją z opresji i tak się w sobie zakochują. Nie łączy ich jednak nic, ani pochodzenie, ani poglądy. Czy zatem ich miłość ma szansę się rozwijać?
Jeśli mnie pamięć nie myli to właśnie od tej książki (ale od pierwszego wydania) rozpoczęła się moja przygoda z twórczością Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Już wtedy wiedziałam, że pokocham tę autorkę i jej twórczość. Dziś przeczytawszy drugie wydanie tylko umocniłam się w tym przekonaniu. Książka bowiem po raz drugi zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Amelia to pilna uczennica, która dodatkowo uczy gry na gitarze. Wydaje się być poukładaną dziewczyną, ale gdzieś w niej drzemie ogromne brzemię tragicznej przeszłości, z którą tak naprawdę wciąż sobie nie poradziła. To naprawdę wspaniała dziewczyna, która nie ma uprzedzeń do innych ludzi, którzy mają swoje idee i własne poglądy. Nawet, kiedy się z nimi nie zgadza zawsze stara się znaleźć jakiś kompromis.
Aleks to buntownik, który całe życie czuł się samotny i porzucony. To właśnie wśród swojego bractwa się odnalazł i jako tako funkcjonuje. Jest skinem i się tego nie wstydzi, choć nie wszyscy to popierają. Na zewnątrz jest twardzielem, ale tam głęboko w środku to niezwykły chłopak o wielkim sercu.
Poznają się w mało przyjemnych okolicznościach, a jednak obydwoje robią na sobie piorunujące wrażenie. Ona się go nie boi, jak większość ludzi, a on nie może oderwać od niej oczu. I choć tak naprawdę się nie znają, z każdym kolejnym dniem stają się sobie coraz bliżsi. Powoli zaczynają się przed sobą otwierać. Ich uczucie staje się głębokie, już nie potrafią bez siebie żyć. A jednak, kiedy informacja o pochodzeniu Amelii dociera do Aleksa i to od jego kumpli coś w nim pęka. Nie może uwierzyć w to co słyszy i nie może się z tym pogodzić. Odpycha od siebie dziewczynę, która pokazała mu, że można kochać naprawdę i pomimo wszystko. Ona mimo wszystko, nie bacząc na niebezpieczeństwo nie ma zamiaru tego tak zostawić. Kocha Aleksa do szaleństwa i jest przekonana, że on ją również. Czy uda jej się odzyskać ukochanego?
„Chciałem czuć nienawiść, a jednak nie udawało mi się to. Bo wciąż kochałem ją bez opamiętania. I zdawałem sobie sprawę, że moja miłość do niej nie minie. Ponieważ jest silniejsza, niż cokolwiek innego. Tylko zdarzyła się nie w tym życiu, co trzeba.”
Agnieszka Lingas-Łoniewska przedstawia nam świat dwóch całkiem różnych osób, o różnym pochodzeniu i różnych poglądach. Dzięki Aleksowi i jego bractwu poznajemy zwyczaje, poglądy i życie skinheadów. Osobiście nie mam nic do takich osób, ale nie popieram ich zachowania względem ludzi innego pochodzenia. Natomiast Amelia to dziewczyna, która uświadamia nam, że w życiu nie ważne jest to jakie mamy pochodzenie (na które przecież sami nie mamy wpływu), najważniejsza jest miłość, która potrafi „przenosić góry”. Bo, kiedy kocha się tak prawdziwie, nic innego nie ma znaczenia.
Historia Amelii i Aleksa pozostanie ze mną już na zawsze. Ilość emocji zawarta na łamach tej powieści jest nie do opisania. Uśmiech, złość, smutek, a także i łzy – te emocje pojawiły się u mnie ponownie podczas tej lektury. Doskonała kreacja bohaterów, których zachowanie nie zawsze można zrozumieć, a przede wszystkim poprzeć. Zakończenie łamie serce, moje złamało ponownie.
"Skazani na ból" to niezwykła, pełna emocji historia pokazująca nam, że w życiu nie powinno się liczyć to skąd pochodzimy, jakie wyznajemy wartości, bo to najbliżsi i rodzina powinny być dla nas priorytetem. Jeśli kochacie niezwykłe historie, ale też i takie, które mają w sobie dramat, koniecznie powinniście przeczytać tę pozycję. Polecam!
Aleks od czterech lat jest skinheadem, ma swoją ekipę, która ma własne poglądy i ideały. Amelia to licealistka, która nosi w sobie piętno przeszłości.
Ich drogi się krzyżują w niezbyt przyjemnych okolicznościach. On ratuje ją z opresji i tak się w sobie zakochują. Nie łączy ich jednak nic, ani pochodzenie, ani poglądy. Czy zatem ich miłość ma szansę się rozwijać?
Jeśli...
2022-09-19
Sonia to dziewczyna która boryka się z chorobą jaką jest schizofrenia. Jej życie pod wieloma względami znacznie różni się od jej rówieśników. Sonia bowiem lubi tworzyć własną wersję rzeczywistości. Kiedy jej rodzice odkrywają u niej chorobę, ich małżeństwo powoli zaczyna się rozpadać. Niespodziewanie w życiu młodej dziewczyny pojawia się Michał.
„Wtedy, kiedy upokorzona zamknęłam się w bezpiecznym świecie swojego pokoju, kiedy jedynym, co mi towarzyszyło, była bezradność i rozpacz, mój tata nie znalazł nawet chwili, żeby przyjść do mnie i chociażby zapewnić o swoim wsparciu. Nie, wtedy zrozumiałam, że jestem dla niego czym s gorszym, niechlubnym.”
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej historii, gdyż gołym okiem widać, jak starannie do jej napisania przygotowała się sama autorka. Mogłoby się wydawać, że kiedy w danej książce poruszany zostaje wątek jakiejkolwiek choroby, nie obejdzie się bez medycznych zagadnień. Nic bardziej mylnego. Anna Kasiuk jest bowiem dowodem na to, że można w prosty, jasny sposób (bez jakichkolwiek medycznych terminów) przekazać czym objawia się dana choroba. W tym przypadku mamy styczność z schizofrenią, chorobą o której już w życiu słyszałam, ale tak naprawdę nie miałam o niej większego pojęcia. Zaś dzięki historii Sonii mam teraz o niej większe pojęcie.
Choroby mają to do siebie, że lubią pojawiać się nieproszone. Kiedy u Sonii zdiagnozowano chorobę, jej mama – psychiatra sama próbuje sprawować pieczę nad córką, natomiast ojciec – prawnik, kompletnie nie radzi sobie z chorobą córki. Przez to ich rodzina powoli się rozpada. Matka ma żal do męża, że ten nie wspiera ją w walce z chorobą, on natomiast twierdzi, że żona nie powinna leczyć córki, gdyż nie zawsze traktuje ją jak pacjentkę. To wszystko powoduje między nimi ciągłe kłótnie.
Niespodziewanie w życiu Sonii pojawia się Michał, kolega ze studiów. Ona jest nieufna w stosunku do niego, ale on się nie poddaje i robi wszystko co może, aby zbliżyć się do dziewczyny. Czy mu się to uda? Czy kiedy dowie się o tym z jaką chorobą boryka się Sonia, nie porzuci jej?
„Uwielbiałem patrzeć, jak się porusza. Podziwiałem jej dziewczęcą beztroskę. Szczególnie, kiedy przebywała z dala od uczelni, w ogóle od ludzi, zaczynała zachowywać się z nieskrępowaną swobodą. Pozwalała mi na obserwowanie siebie i uczenie się tej swobody. To dziwne, ale czułem się za nią odpowiedzialny, chciałem jej strzec i dbać o nią, bo wbrew przekonaniu o jej zewnętrznej sile i chęci życia, czułem, że jest krucha i delikatna.”
Anna Kasiuk napisała niezwykle trudną, poruszającą ważne schorzenie powieść, w której zawarła całe mnóstwo emocji. To historia, która pozwala nam zmierzyć się z schizofrenią i towarzyszącymi jej objawami. Narracja poprowadzona jest pierwszoosobowo z różnych punktów widzeń, dzięki czemu możemy przyjrzeć się temu z różnych stron. Doskonała kreacja bohaterów, przemyślane osobowości pod każdym względem. Całość pomimo trudnego, ale niezwykle ważnego problemu została napisana w prosty sposób, dzięki czemu czytelnik nie ma problemu ze zrozumieniem przekazu.
Takich historii jak ta potrzeba nam więcej, abyśmy mogli inaczej spojrzeć na pewne sprawy, zachowania ludzi. Byśmy w niektórych sytuacjach mogli być bardziej wyrozumiali. Ta historia tak naprawdę mogłaby dotyczyć każdego z nas. Ilu ludzi wokół nas boryka się z podobnymi problemami? Zapewne całe mnóstwo. W ilu domach toczą się własne podobne dramaty? Nie jesteśmy w stanie tego zliczyć.
"Potłuczona filiżanka" to niezwykła historia dziewczyny chorej na schizofrenię oraz otaczających ją bliskich osób. To codzienna walka z chorobą, stawianie czoła przeciwnością losu oraz próby zaznania normalności. To historia, którą warto przeczytać.
Sonia to dziewczyna która boryka się z chorobą jaką jest schizofrenia. Jej życie pod wieloma względami znacznie różni się od jej rówieśników. Sonia bowiem lubi tworzyć własną wersję rzeczywistości. Kiedy jej rodzice odkrywają u niej chorobę, ich małżeństwo powoli zaczyna się rozpadać. Niespodziewanie w życiu młodej dziewczyny pojawia się Michał.
„Wtedy, kiedy upokorzona...
Muszę przyznać, że z wielką niecierpliwością oczekiwałam kontynuacji tej serii, gdyż wiedziałam, że Aneta Krasińska po raz kolejny poruszy moje serce do głębi. I tak właśnie było, gdyż ta książka to emocjonalna podróż przez piekło, które człowiek zgotował człowiekowi.
Laura nadal żyje w getcie łódzkim, chociaż bez męża u boku. Wciąż ma nadzieję, że mimo wszystko on gdzieś tam żyje. Pozostali jej tylko jego dwaj bracia, których wzięła pod swoje skrzydła i za których czuje się odpowiedzialna. Życie w getcie wcale nie stało się łatwiejsze, wręcz przeciwnie, z dnia na dzień robi się coraz gorzej. Każdy dzień to walka o przetrwanie, w getcie brakuje jedzenia, ludzie głodują oraz umierają, ale nikt się nimi nie przejmuje. Pomimo ciężkiego losu, Lewiatanie pomagają polskim sierotom jak tylko mogą. W sierpniu 1944 roku rozpoczyna się łapanka i wywożenie ludzi do Auschwitz. Czy Laura z jednego piekła dostanie się do kolejnego? A może uda jej się tego uniknąć?
Aneta Krasińska z całą pewnością wie, jak poruszyć serca czytelników. Historia, którą otrzymujemy na łamach tej powieści poruszy bowiem nawet najtwardsze serce. Osobiście bardzo przeżywałam losy naszych bohaterów, a moje serce mocno przy tym cierpiało. Są bowiem takie wydarzenia o których nie sposób zapomnieć, które już na zawsze zostawiają blizny w naszych umysłach. Getto łódzkie nie było niczym przyjemnym, zwłaszcza dla Żydów. Dzięki tej powieści patrzymy na nie z dwóch stron – zarówno oprawców jak i ofiar. Mimo wszystko, autorka stara się nam pokazać, że nawet w tak trudnych czasach można znaleźć oznaki dobroci i chwile radości. Że nie każdy oprawca jest pozbawiony serca i czasem pomimo zakazów potrafi okazać choć odrobinę zrozumienia.
"Tych kilka miesięcy spędzonych w obozie pozbawiło go wiary w dorosłych. Jedyne co pamiętał z tamtego okresu to głód, płacz i ból każdego dnia. Według strażniczki obozu zawsze za mało pracował i za dużo jadł. To już dwa powody, by otrzymać karę. Bicie po twarzy, po głowie, po plecach nie należało do rzadkości. Początkowo ze smutkiem patrzył na posiniaczone ciała innych dzieci. Z czasem widok sińców przestał wzbudzać jakiekolwiek emocje. Wszyscy je mieli."
Opisywane historie są pełne bólu i cierpienia, nieludzkiego traktowania. Traktowanie ludności żydowskiej w tamtych czasach było okropne. My, którzy sami tego nie przeżyliśmy, nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić przez co przechodzili ci ludzie.
W tej części będziemy skupieni na Laurze i otaczających ją ludziach. Zobaczymy jak toczy się życie naszej bohaterki, która jak pamiętamy z pierwszego tomu, w imię miłości dobrowolnie weszła do getta, aby być blisko swojego ukochanego. Teraz nie ma go u swojego boku, a ona sama musi walczyć o siebie i jego dwóch braci, którymi obiecała się opiekować. Laura to kobieta, która dobro innych stawia nad swoje. Martwi się każdego dnia o tych dwóch nicponiów, aby zawsze szczęśliwie wracali do domu. Nie potrafi przejść obojętnie obok krzywdy innych. Praca u Wagnera pozwoliła jej na jakiś czas być w nieco lepszej sytuacji od innych, ale nie trwało to zbyt długo.
Czas pędzi nieubłaganie do przodu, a życie w getcie staje się coraz bardziej trudne. Ludzie są bez pracy, nie mają jedzenia, a ich życie to walka o przetrwanie. Młodzi Lewiatanowie muszą szybko dorosnąć i pomagać Laurze bo tylko ona im pozostała.
Pomimo okrucieństwa w jakim przyszło im żyć, będziemy również świadkami przejawów oznak ludzkości ze strony oprawców, a nawet w imię prawdziwych uczuć, porzucenia życia po tej złej stronie. Człowiek, który kocha tak naprawdę nie patrzy na warunki w jakich przyjdzie mu żyć, dla takiej osoby najważniejsze jest to, że będzie blisko osoby na której jej zależy, nawet jeśli to oznacza wywózkę do innego, gorszego miejsca.
Aneta Krasińska w swojej powieści porusza do głębi. Całą historię przeczytałam na jednym wydechu, gdyż nie sposób było się od niej oderwać. Trudne losy naszych bohaterów pochłonęły mnie bez reszty, z wielkim bólem toczyłam z nimi tę walkę o przetrwanie każdego kolejnego dnia. A zakończenie zaskakuje. Już czekam z wielką niecierpliwością na kontynuację.
"Czasem warto wyrzucić z siebie troski, by poczuć, że inni też je mają. Takie jest życie. Tylko głupcy się nie przejmują, bo nie rozumieją, co się wokół nich dzieje."
Całość została napisana pięknym językiem. Doskonała charakterystyka każdej z postaci występujących w powieści. Emocje odgrywają tutaj najistotniejszą rolę. Gwarantuję wam, że długo nie będziecie mogli zapomnieć o tej powieści.
"Nauczycielka z getta. Wciąż pod wiatr" to niezwykle emocjonalna podróż do piekła w postaci getta łódzkiego, w której nasi bohaterowie będą mierzyli się z kolejnymi problemami. To droga, która z każdym następnym dniem będzie rzucała coraz więcej kłód pod nogi. Jestem przekonana, że o tej historii nie da się zapomnieć. Polecam z całego serca!
Muszę przyznać, że z wielką niecierpliwością oczekiwałam kontynuacji tej serii, gdyż wiedziałam, że Aneta Krasińska po raz kolejny poruszy moje serce do głębi. I tak właśnie było, gdyż ta książka to emocjonalna podróż przez piekło, które człowiek zgotował człowiekowi.
Laura nadal żyje w getcie łódzkim, chociaż bez męża u boku. Wciąż ma nadzieję, że mimo wszystko on gdzieś...
W 1920 roku na świat przychodzą bliźniaki Teodor i Bruno. Kiedy dorastają zostają lotnikami. Ich start w dorosłe życie zbiega się z wybuchem drugiej wojny światowej. Przyjdzie im walczyć o życie, ale doświadczą również prawdziwej miłości.
Współcześnie Magda i jej siostra Wiktoria mierzą się ze swoim życiem. Są nieświadome rodzinnej tragedii z czasów wojny. Jaki wpływ będzie miała na nich historia braci lotników?
„Szczęście ma do siebie to, że jest kapryśne. Potrafi trwać całymi dekadami albo rozbłysnąć jasno i zgasnąć w sekundę.”
Pierwszy raz spotykam się z twórczością Tomasza Betchera, którą zostałam po prostu oczarowana. Świetny styl autora, niezwykle wyraźne postacie oraz emocjonująca historia łączą się w idealną spójność. Książkę wręcz się pochłania, jej się nie czyta, nią się delektuje. Przeniosłam się na kilka godzin w całkiem inny wymiar, do miejsca, w którym ginęli niewinni ludzie, w tym dzieci. Autorowi w pełni udało się oddać klimat tamtych wydarzeń. Wspólnie z bohaterami przeżywałam ich losy.
Teodor i Bruno. Dwaj bracia, a różniący się od siebie niczym dzień i noc. Bruno jest spokojny, natomiast Teodor w gorącej wodzie kąpany. Obaj jednak zostają zmuszeni pomaskowania życia w obliczu wojny i walki o przetrwanie. Pomimo wojny poznają również smak prawdziwej miłości i wielkiego uczucia. Jak potoczą się ich losy? Czy wojna pozwoli im ujść z życiem?
„- Obiecaj, że gdziekolwiek cię wyślą, wrócisz. Że zrobisz wszystko, żeby przeżyć. I że o mnie nie zapomnisz.
Skinął głową w milczeniu. Pożegnanie z Sarą było trudniejsze, niż się spodziewał. Wplótł palce w jej gęste włosy i pocałował ją odważnie i zachłannie. Poranna mgła otuliła ich niczym koc. Trwali tak długą chwilę, ciesząc się ciepłem powoli przenikającym przez ubrania. W końcu to Bruno odsunął dziewczynę od siebie. Powoli, walcząc ze sobą.”
Magda i Wiktoria podobnie jak bracia lotnicy różnią się od siebie. Magda spokojna, racjonalnie podchodząca do życia, natomiast Wiki to taki lekkoduch i podróżnik, który nie potrafi długo usiedzieć w jednym miejscu. Magda mieszka i opiekuje się dziadkiem, który często powtarza, że nazywa się inaczej. Jakie rodzinne tajemnice skrywa dziadek i jaki wpływ będą miały na życie jego wnuczek?
Książka jak najbardziej przypadła mi go gustu. Spodobało mi się pióro autora i emocje zawarte na łamach kart. Ogromnie cieszy mnie również to, iż to dopiero pierwsza część sagi. Już z niecierpliwością czekam na kolejne.
Historie (gdyż akcja toczy się dwutorowo) napisane przez Tomasza Betchera ukazują nam jak wielka siła kryje się w miłości i ile człowiek jest w stanie dla niej znieść. Pokazuje nam również ogromny wpływ przeszłości na teraźniejszość. Rodzinne doświadczenia, wspomnienia naszych przodków to wszystko tak naprawdę ma wpływ również na nasze obecne życie. Nie jesteśmy w stanie wyprzeć się tego kiedy i gdzie się urodziliśmy. W czasie drugiej wojny światowej ginęli niewinni ludzie tylko i wyłącznie przez to, skąd pochodzili i jakiej byli narodowości., Wojna to piętno, które pozostanie już na zawsze z tymi, którzy jej doświadczyli, bowiem niektórych wspomnień nie sposób wyprzeć z głowy.
"Po tamtej stronie chmur" to niezwykła, pełna emocji powieść z historią w tle, która zachwyca pod każdym względem. Powieść ta zabiera nas do sentymentalnej podróży w przeszłość, ale oddziałuje również na naszą teraźniejszość. Gorąco polecam!
W 1920 roku na świat przychodzą bliźniaki Teodor i Bruno. Kiedy dorastają zostają lotnikami. Ich start w dorosłe życie zbiega się z wybuchem drugiej wojny światowej. Przyjdzie im walczyć o życie, ale doświadczą również prawdziwej miłości.
Współcześnie Magda i jej siostra Wiktoria mierzą się ze swoim życiem. Są nieświadome rodzinnej tragedii z czasów wojny. Jaki wpływ będzie...
2022-04-24
Słyszałam wiele dobrego o twórczości Joanny Jax, chociaż muszę przyznać, że to dopiero pierwsza książka autorki po którą sięgam, a zarazem powiem, że na pewno nie ostatnia.
Wielki głód na Ukrainie, zapewne jeszcze jakiś czas temu, nikt z nas nie spodziewałby się, że temat ten stanie się teraz jakże bliski i realny. Dla Ukrainy nastały ciężkie czasy.
Nadia oraz Wissarion znają się od dawna. W obliczu hołodomoru na Ukrainie starają się być dla siebie wsparciem. Najpierw on ratuje ją przed śmiercią, potem ona robi wszystko, by pozyskać jakiekolwiek jedzenie, którym zawsze się z nim dzieli. Jest im ciężko, a głód nie daje o sobie przestać myśleć, ani chwili. Dlatego oboje posuwają się do haniebnych czynów, aby tylko przetrwać, gdyż ich życie przemieniło się w walkę. Walkę, w której słabi giną, a mocniejsi jakoś sobie próbują radzić. Jedno dla drugiego jest niezwykle ważne, ale oboje boją się to przed sobą przyznać, a zwłaszcza Wissarion. Czy uda się im przetrwać przed śmiercią głodową?
„Miała niespełna czternaście lat, gdy spotkał ją na charkowskiej budowie socjalistycznego osiedla. I nie przypuszczał nawet, że kiedyś pokocha ją tak bardzo, iż nikt i nic więcej nie będzie się liczyło. Przeszli przez piekło, trzymając się za ręce, a gdy w końcu się z niego wyrwali, on wypuścił jej dłoń i pozwolił, by odeszła.”
Marta i Marcel kochają się ponad wszystko. Ona pochodzi z bogatej rodziny, on jest biedny jak mysz kościelna. Dla niej nie liczy się jednak majątek, tylko uczucia, a tych jest pewna. Jednak rodzina Marty nie chce zaakceptować wyboru córki, zwłaszcza ojciec, dlatego Marcel wpada poniekąd w tarapaty. Ich miłość jest tak wielka, że dziewczyna jest w stanie zrobić dla niego wszystko, nawet coś, czemu zawsze się sprzeciwiała. Czy zdoła uchronić ukochanego przed śmiercią za popełnione czyny? Czy ich miłość przetrwa pomimo wszelkich trudności?
Podoba mi się styl pisania autorki i to jak oddaje emocje swoich bohaterów zawarte w powieści. Historie opisane na łamach tej powieści z całą pewnością są przejmujące, czasem wręcz mrożące krew w żyłach. Głód na jaki zostali skazani Ukraińcy za sprawą Stalina był czymś okropnym. Nie wyobrażam sobie życia w takich warunkach, gdzie ludzie, aby przetrwać posuwali się czasem do naprawdę okropnych czynów. Sowieci nie mieli skrupułów i pozbywali się trupów oraz tych na wykończeniu wrzucając ich na furmanki, kompletnie się tym nie przejmując. Ludzka godność została zhańbiona, pozbawiona wszelkiej moralności.
Wyobrażacie sobie umieranie z głodu? Co muszą czuć tacy ludzie, którzy muszą walczyć o najmniejszy kawałek jedzenia? To przerażające.
Mamy tutaj również obraz skomplikowanych relacji polsko-ukraińskich. Kiedy Polak kolegował się z Ukraińcem, bądź odwrotnie ludzie krzywo na to patrzyli. A jednak znając trochę życie, dobrze wiem, że nie można wszystkich ludzki wrzucać do jednego worka. Bo nawet wśród obcokrajowców są tacy, którzy nie są tacy jak cała reszta. Moja śp. Babcia miała żal do Ukraińców, bo oni wymordowali jej i Dziadkowi rodzinę, ciężko było jej pojąć że za dawne czyny nie można winić dzisiejszego pokolenia, które nie miało z tym nic wspólnego. Trauma i ciężkie przeżycia pozostały z babcią do ostatnich dni, więc po części ją rozumiem.
„Andrzej usiłował wytłumaczyć ojcu banalną rzecz – przecież nie wszyscy Ukraińcy byli tacy sami. Większość z nich nie miała nic do Polaków, a że nazywała ich pogardliwie Lachami, nikogo już nie dziwiło, bo i Polacy nie szczędzili im paskudnych określeń.”
Joanna Jax w swojej powieści wplata tło historyczne i trudne czasy. Bohaterowie zostali dobrze wykreowani w pełni oddając swoje emocje i charaktery. Polubiłam w sumie ich wszystkich, choć niekoniecznie zawsze popierałam ich wybory. Przyszło im jednak żyć w trudnych czasach, gdzie niektóre wybory okazywały się nader ciężkie i nie zawsze słuszne, a jeszcze częściej wbrew własnej woli. Każdy z nich zyskał jakąś determinację, by mimo wszystko iść do przodu i się nie poddawać. Historia wciągnęła mnie bez reszty i z niecierpliwością oczekuję drugiego tomu.
"Saga Wołyńska. Głód" to historia pokazująca nam okrutne czasy walki o godność ludzką oraz zaznania odrobiny szczęścia. To historia, która wyzwala w czytelniku całą gamę emocji. Polecam.
Słyszałam wiele dobrego o twórczości Joanny Jax, chociaż muszę przyznać, że to dopiero pierwsza książka autorki po którą sięgam, a zarazem powiem, że na pewno nie ostatnia.
Wielki głód na Ukrainie, zapewne jeszcze jakiś czas temu, nikt z nas nie spodziewałby się, że temat ten stanie się teraz jakże bliski i realny. Dla Ukrainy nastały ciężkie czasy.
Nadia oraz Wissarion...
Aneta Krasińska w swoich powieściach zawsze porusza ważne tematy. Tym razem ukazuje nam życie ludzi zamkniętych w łódzkim getcie, które porusza do głębi i pozwala nam lepiej przyjrzeć się temu, co działo się w tamtych czasach. Mamy tutaj również obraz prawdziwej i wielkiej miłości, która jest w stanie poświęcić wszystko, by być z ukochanym.
Laura jest nauczycielką, kocha pracę z dziećmi. Planuje ślub z ukochanym, kiedy wybucha wojna. Jej wybranek jest Żydem, a Żydzi wkrótce po wybuchu wojny zostają zamknięci w łódzkim getcie, gdzie każdy kolejny dzień okazuje się walką o przeżycie. Laura traci rodziców, i nie może pogodzić się z myślą, że jej ukochany jest tam, a ona tu. Dlatego też z wielkim uporem robi wszystko, aby się do niego dostać. Udaje nawet żydówkę. W końcu jej się udaje. Teraz wspólnie z mężem i jego rodziną żyje w miejscu, które każdego dnia przynosi niepewność. Tutaj każdego dnia giną niewinni ludzie oraz dzieci. Czy uda jej się uratować wszystkich tych, których kocha?
"Dawid przytulił jej wątłe ciało, w którym tliła się wielka dusza. Ta kobieta zaskakiwała go swoją siłą i wolą życia. Nie miał wyjścia, wiedział, że nie zdoła jej powstrzymać. Czasem nienawidził tego jej uporu, ale jednocześnie miał świadomość, że gdyby nie ta nieustępliwość, dzisiaj nie byliby razem. Pomógł więc żonie włożyć ciepłą marynarkę, bo choć zbliżał się początek marca, to mróz wciąż nie odpuszczał."
Od początku wiedziałam, że ta powieść będzie wyjątkowa, ale również bardzo bolesna. Wystarczy spojrzeć na zjawiskową okładkę i tytuł, by domyślić się, że ta historia nie będzie łatwa i przyjemna. Aneta Krasińska bowiem zagłębia się w czasy wojenne, które dla niezliczonej ilości narodowości żydowskiej okazały się tragiczne w skutkach. Tak naprawdę wcześniej nie czytałam chyba żadnej książki, w której miałabym styczność z łódzkim gettem, dlatego z wielki przejęciem przystąpiłam do czytania tej pozycji.
Autorka zabiera nas w całkiem inny świat. W świat ludzkich dramatów, niepewnego jutra i walki o byt. Przerażające jest to, że człowiek człowiekowi potrafi zgotować taki okrutny los i to w imię czego? Tego, że ktoś jest innej narodowości? Co komu taki człowiek przeszkadza?
Laura to niezwykła młoda kobieta, która jest wrażliwa na krzywdę innych. Ponad wszystko kocha Dawida i to przy nim chce wieść życie, bez względu na okoliczności. Na dobre i na złe. Los nieludzko doświadcza ją i to niejednokrotnie. Przechodzi piekło, ale pomimo tego cieszy się, że ma blisko tych, których kocha najbardziej. Nie może patrzeć na krzywdę dzieci żyjących w ludzkim getcie, dlatego postanawia je uczyć w szkole. A kiedy w końcu zamykają szkołę, uczy u siebie w domu. Nie traci nadziei, nawet wtedy kiedy jej ukochany trafia do więzienia.
Autorka przedstawia nam siłę ogromnej i prawdziwej miłości, która jest w stanie dążyć do wszelkich poświęceń. Miłości, która jest tak silna, że nie patrzy na otaczającą ją rzeczywistość, tylko robi wszystko, aby w niej wytrwać. Miłości, która może być przykładem dla nas wszystkich. Tak naprawdę to obraz pięknej miłości w obliczach trudnych wojennych czasów.
Aneta Krasińska doprecyzowała swoją powieść pod każdym względem. Realne postacie z ludzkimi uczuciami (oprócz oprawców), fabuła powieści oparta na autentycznych wydarzeniach historycznych. Mamy obraz ludzi żyjących podczas wojny, dostających się do getta, w którym każdego dnia muszą walczyć o swój byt, o to, by mieli co włożyć do ust i by nie umarli z głodu. Niemieccy oprawy mordowali bez skrupułów z byle powodu. Później wywozili ludzi do obozów pracy. Cała powieść naszpikowana jest emocjami, w większości tymi przykrymi, bo czytając o tym, jak wyglądało życie tamtych ludzi, serce się kraje. Wspólnie z Laurą, Dawidem i ich bliskimi mocno przeżywałam każde wydarzenie, które miało miejsce. Byłam zła, wściekła, ale przede wszystkim bezbronna na to nieludzkie traktowanie ludzi. Nie do pomyślenia, że to człowiek człowiekowi zgotował taki los.
"Zapadła cisza. Każda z kobiet pogrążyła się we własnych myślach. Krążące po getcie plotki i niedomówienia malowały wypaczony obraz. Jedni twierdzili, że poza murami toczy się normalne życie, a Niemcy trzymają ich tu po to, by funkcjonowała ich gospodarka. Inni upierali się, że wszędzie lepiej, byle nie tutaj, ale bywali też tacy, którzy szeptali, że za drutami czeka tylko śmierć. Trudno było ustalić, jak jest naprawdę."
"Nauczycielka z getta" to niezwykle poruszająca historia oparta na prawdziwych ludzkich losach, która wywołuje u czytelnika wiele sprzecznych emocji. Z całą pewnością to również historia, która nie pozwoli o sobie długo zapomnieć, a także skłoni do większych refleksji. Polecam.
Aneta Krasińska w swoich powieściach zawsze porusza ważne tematy. Tym razem ukazuje nam życie ludzi zamkniętych w łódzkim getcie, które porusza do głębi i pozwala nam lepiej przyjrzeć się temu, co działo się w tamtych czasach. Mamy tutaj również obraz prawdziwej i wielkiej miłości, która jest w stanie poświęcić wszystko, by być z ukochanym.
Laura jest nauczycielką, kocha...
2022-02-19
Nie wiem jak to się dzieje, ale w ostatnim czasie trafiam na same świetne książki, które są odbierane przeze mnie pozytywnie. Nie brak w nich emocji, ciekawych bohaterów i interesującej fabuły. W tym przypadku nie jest inaczej. Po raz kolejny przepadłam czytając.
Arek po roku przerwy wraca do szkoły. Jest raczej outsiderem, który nie szuka kontaktów wśród rówieśników. Nie ma ciekawej sytuacji w domu, w którym króluje alkohol. Chłopak ma za sobą niezbyt przyjemne wydarzenie. W szkole uważany jest za czarny typ, ale on nie ma zamiaru tego prostować.
Malwina jest dziewczyną z charakterem, jak się na coś uprze to już nie odpuści. Pewnej nocy z opresji wybawia ją nie kto inny jak Arek. Gdyby nie on, ona i jej przyjaciółka mogłyby wpaść w tarapaty. On uważa, że nie ma sprawy, ale Malwina nie ma zamiaru tego tak zostawić. Widzi, że za smutnymi oczami chłopaka, kryje się jakaś historia, którą ona chciałaby poznać. Dlatego często naprzykrza się chłopakowi, który ma jej dość. Czy zatem Arek da się w końcu przekonać do Malwy, a może to ona w końcu odpuści?
Z twórczością Beaty Sagan spotykam się pierwszy raz, ale to bardzo pozytywne spotkanie. Sięgając po tę powieść, tak naprawdę nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, a już kompletnie nie pomyślałabym, że całkowicie przepadnę, gdy tylko zacznę czytać. Historia tej dwójki bohaterów pochłonęła mnie bowiem całkowicie. Z zapartym tchem śledziłam ich losy i mocno trzymałam za nich kciuki. Muszę przyznać, że Malwina to bohaterka z charakterkiem. Jest uparta niczym osioł (też tak czasem mam) i nigdy nie odpuszcza, zawsze dopina swego. Przez to może wydawać się niezwykle upierdliwą osobą, ale ona zawsze działa w dobrej wierze. Nie ocenia Arka jak niemalże cała szkoła, nie przypisuje mu łatki czarnego charakteru. Wręcz przeciwnie, on bardzo ją intryguje, a ona jest go coraz bardziej ciekawa. Wygląda na to, że on został jej bohaterem, bo niemalże za każdym razem gdy się przypadkowo spotykają, on musi ratować ją z opałów. Malwina choć na zewnątrz wydaje się być niezwykle twardą dziewczyną, to w środku jest krucha i łatwo ją zranić. Niemniej jeśli jej na czymś zależy, nie sposób jej do siebie zrazić, nawet pomimo gorzkich słów.
„- Gdybym tak uważała, to bym cię nie zapraszała pod swój dach. – Jeden zero dla niej. – Wiesz, co myślę? Że te blizny opowiadają jakąś historię, którą skrzętnie ukrywasz. Mam nadzieję, że kiedyś zaufasz mi na tyle mocno, że ją opowiesz – mówi spokojnie.”
Arek to chłopak, który niejedno przeszedł w swoim życiu. Ma za sobą naprawdę ciężki rok i gdyby nie pomoc przyjaciela Pawła, nie wiadomo jakby to wszystko się skończyło. Nie w głowie mu randki, dziewczyna i związek. A jednak, z każdym kolejnym dniem Malwina zaczyna na niego coraz bardziej działać. On uważa, że nie jest dla niej odpowiednim chłopakiem, więc wzbrania się przed tym uczuciem jak tylko może. Ale jak długo można oszukiwać własne serce? Arek to niezwykle wrażliwy chłopak, który na co dzień udaje twardziela. W głębi duszy pragnie jednak szczęścia i udowodnienia, że jest coś wart.
Kiedy ta dwójka coraz bardziej zbliża się do siebie, już nie są w stanie opierać się temu uczuciu. Jednak Arek przy pierwszych nadarzających się problemach po prostu ucieka, raniąc przy tym dziewczynę. Duży wpływ ma na to, w jakiej rodzinie się wychowywał i to co go spotkało wcześniej. Ma jednak wokół siebie cudownych ludzi, którzy pragną mu pomóc. Pytanie, czy on w końcu na to pozwoli?
Beata Sagan napisała niezwykłą historię o niezwykłych bohaterach. Pokazuje nam w swojej powieści, że nawet wychowując się w patologicznej rodzinie można wyjść na ludzi i nie stoczyć się na dno. Historia Arka chwyta za serce, dlatego krzywdzące jest to, że ludzie oceniają go na podstawie usłyszanych plotek. Ale na duchu podnosi to, że mimo wszystko są tacy, którzy idą za nim murem, nawet, jeśli on sam nie chce na to pozwolić. Czasem trzeba schować własną dumę do kieszeni i pozwolić sobie pomóc. Bo proszenie o pomoc nie jest niczym złym.
Wykreowani bohaterowie są niezwykle rzeczywiści, z łatwością można się z nimi utożsamić. Ich przedstawione uczucia są niemalże namacalne. To postacie obok których nie sposób przejść obojętnie. Autorka wlała w nich całą masę emocji, które są widoczne niczym na wyciągniętej dłoni. Polubiłam zarówno Arka jak i Malwę i dlatego tak mocno trzymałam za nich kciuki.
„Ponoć serce nie ma nic wspólnego z miłością czy zakochaniem, wszystko odbywa się w głowie. To dlaczego teraz czuję taki cholerny ból w klatce piersiowej? Mam wrażenie, że moje serce rozpada się właśnie na milion kawałków. Albo raczej zapada się jak czarna dziura i wsysa mnie od środka. Nie mogę oddychać. Każdy kolejny wdech przychodzi mi z coraz większym trudem i boli jeszcze bardziej.”
Miłość może na nas spaść w najmniej spodziewanym momencie naszego życia. Czasem choć się boimy tego uczucia, mimo wszystko warto dać się mu ponieść i zaufać drugiej osobie. Nie każdy napotkany człowiek na naszej drodze chce nas skrzywdzić, nie każdy ocenia nas przez pryzmat usłyszanych plotek. Czasem pojawiają się osoby, które pragną dla nas szczęścia i są w stanie pójść za nami nawet w ogień.
"Nie będę twoim bohaterem" to historia porywająca czytelnika w swój świat. Historia dwójki młodych ludzi, która chwyta za serce i nie pozwala o sobie szybko zapomnieć. Przygotujcie się zatem na wiele emocji, upartą bohaterkę oraz zagubionego bohatera. Polecam.
Nie wiem jak to się dzieje, ale w ostatnim czasie trafiam na same świetne książki, które są odbierane przeze mnie pozytywnie. Nie brak w nich emocji, ciekawych bohaterów i interesującej fabuły. W tym przypadku nie jest inaczej. Po raz kolejny przepadłam czytając.
Arek po roku przerwy wraca do szkoły. Jest raczej outsiderem, który nie szuka kontaktów wśród rówieśników. Nie...
2022-02-17
Twórczość Nicholasa Sparksa kocham od zawsze. Z każą kolejną powieścią tylko umacnia mnie w przekonaniu jak świetnym jest pisarzem i jak wiele emocji potrafi wyzwolić w swoim czytelniku. Najnowsza powieść jego autorstwa poruszyła we mnie każdą najdrobniejszą strunę moich emocji. I gdyby ktoś zapytał mnie, która książka tego autora jest moją ulubioną, nie byłabym w stanie na to pytanie odpowiedzieć.
Akcja powieści dzieje się dwutorowo, w roku 1996 oraz 2019. Poznajemy Maggie, jej obecne życie, ale również to, kiedy miała zaledwie szesnaście lat. Obecnie przechodzi bardzo trudny czas, a zbliżające się święta będą najgorszymi w jej życiu, bo nie wie jak je przetrwać. Pomaga jej w tym nowy pracownik galerii, młody asystent Mark. To jemu opowiada historię swojej pierwszej miłości i swoich losów. Z dnia na dzień stają się sobie coraz bliżsi. Jak zakończy się ta historia? Czy Maggie przetrwa te święta?
Tak naprawdę po książki Nicholasa Sparksa mogę sięgać w ciemno, a i tak wiem, że nigdy się nie zawiodę. Każda jedna jego historia, którą czytałam zawsze wywoływała we mnie ogrom emocji i w tym przypadku nie było inaczej. Już od początku czułam, że będzie to wyjątkowa historia, która złamie mi serce. I tak właśnie było. Żyłam tą historią już od pierwszych stron, a każda kolejna kartka tylko umacniała mnie w tym, że nie obędzie się bez łez. Wcale się nie pomyliłam, było kilka momentów, w których łzy same mi leciały, ale zakończenie już wyzwoliło ich cały potok. Byłam po prostu zdruzgotana, serce mi pękało.
„Serce bywa jednak przewrotne, bo chociaż wiedziałam, że ja i Bryce nie mamy przed sobą wspólnej przyszłości, nocami, gdy leżąc w łóżku, nasłuchiwałam chlupotu fal, czułam, że właściwie wcale mnie to nie obchodzi.”
Maggie to młoda i sławna fotograficzka, która zwiedziła już niemal cały świat, podróżując i robiąc różne zdjęcia. Czuje się spełniona wykonując właśnie fotografie. Ale pewnego dnia spada na nią straszna wiadomość i jeszcze gorsza diagnoza, która jasno mówi, że jej dni są policzone. Walczy z tą chorobą, ale powoli przegrywa tę walkę. W międzyczasie zatrudnia do galerii młodego Marka, który od początku wydaje jej się niezwykle sympatycznym i empatycznym młodym mężczyzną. Z dnia na dzień stają się sobie bliscy, i to właśnie jemu nasza bohaterka opowiada co takiego spotkało ją w 1996 roku. Opowieści te bardzo interesują Marka i przeżywa je wspólnie z swoją szefową. To właśnie dzięki temu młodemu człowiekowi, Maggie jakoś przetrwała ostatnie święta. Nasza bohaterka to cudowna kobieta o wielkim sercu, i choć kiedyś troszkę się pogubiła w swoim życiu, to płaciła za to przez całe życie. Czy żałowała niektórych wyborów w życiu? Z całą pewnością, ale jak wiadomo, czasu nie da się cofnąć. Rok 1996 był dla niej kluczowy, to tam poznała miłość swojego życia, którą był Bryce. I to była miłość od pierwszego wejrzenia, a wierzcie mi, że i takie w prawdziwym świecie potrafią się zdarzyć. Ale nie będę wam zdradzać tej historii, musicie o niej przeczytać. Powiem tylko, że Bryce był wspaniałym, ambitnym młodym chłopakiem na którego zawsze można było liczyć.
Prawdę powiedziawszy nie mogę napisać nic więcej o fabule, bo to trzeba przeczytać i przeżyć na własnej skórze. Tego nie da się opisać słowami, ta historia wciąż siedzi we mnie i pozostanie ze mną na długo. Nicholas Sparks po raz kolejny napisał niesamowitą historię obok której nie można przejść obojętnie. Ilość emocji zawarta na łamach tej książki przechodzi ludzkie pojęcie. Kreacja bohaterów doskonała, każdy z nich jest stworzony z krwi i kości, od każdego z nich biją emocje. Fabuła choć tym razem nie ma happy endu, to i tak porusza do głębi i skłania do własnych przemyśleń i refleksji.
„Kilka minut później, gdy czas się skończył i Mark poszedł do przebieralni, ona, przeglądając zdjęcia, pomyślała o fotografii Bryce’a stojącego na drabinie. Tak jak wtedy, teraz również udało jej się uchwycić istotę młodego mężczyzny. I jak kiedyś Bryce, tak teraz Mark w niedługim czasie stał się dla niej kimś dziwnie ważnym. Myśl, że i tym razem będzie musiała się pożegnać, sprawiła jej ból silniejszy od tego, który czaił się w jej kościach.”
Miłość potrafi nam się przydarzyć w najmniej spodziewanym momencie. Czasem nie jest to najlepszy moment, czasem pochopne decyzje mogą wydawać się nam najlepsze, ale wcale takimi nie muszą być. Czasem choć się kocha, trzeba odrzucić tę miłość dla dobra tej drugiej osoby. Czasem przeznaczenie ma dla nas całkiem inny plan, którego nie zawsze jesteśmy w stanie zrozumieć. Ale podobno wszystko ma jakiś swój cel.
"Jedno życzenie" to niesamowita historia, która poruszy nawet najtwardsze serce. Historia, która pokazuje, że o pierwszej miłości nie sposób zapomnieć, a za wybory niektórych decyzji płaci się całe życie. Historia, którą koniecznie musicie przeczytać, polecam!
Twórczość Nicholasa Sparksa kocham od zawsze. Z każą kolejną powieścią tylko umacnia mnie w przekonaniu jak świetnym jest pisarzem i jak wiele emocji potrafi wyzwolić w swoim czytelniku. Najnowsza powieść jego autorstwa poruszyła we mnie każdą najdrobniejszą strunę moich emocji. I gdyby ktoś zapytał mnie, która książka tego autora jest moją ulubioną, nie byłabym w stanie na...
więcej mniej Pokaż mimo to
Twórczość Marty Nowik miałam już okazję poznać i jestem nią po prostu zachwycona. Autorka za każdym razem serwuje mi ogrom emocji i tym razem nie było inaczej.
W Domu Pogodnej Starości mieszkają starzy ludzie, których rodzina opuściła i pozbyła się ich niczym zbędnej zabawki. Teraz tak naprawdę mają tylko siebie. Kiedy do ich domu przychodzą 4 tajemnicze przesyłki zaadresowane na kogoś, kto tam nie mieszka długo nie wytrzymują. Postanawiają w tajemnicy zajrzeć do środka, a to co znajdują w środku rodzi w nich wiele pytań.
Niespodziewanie w ich domu pojawia się młoda dziewczyna Julia, która odmieni ich życie.
„- Przeszłości nie ma tu teraz z nami. Jest tylko dzisiaj. Istnieje tu i teraz. A jutra może dla nas już nie być…”
Samotność to coś czego boi się każdy z nas. Bo nie ma chyba nic gorszego jak na stare lata zostać samemu. To przykre, że kiedy ludzie stają się starzy ich bliscy często próbują się ich pozbyć, oddając ich do Domu Starców, całkowicie o nich później zapominając. Nie jest to miłe doświadczenie, a każdy z naszych pensjonariuszy ma za sobą jakąś przeszłość. Codziennie zaglądając w okna oczekują przyjazdu bliskich, ale to nigdy nie nadchodzi. Całe szczęście mają siebie nawzajem i zawsze mogą na siebie liczyć.
Julia to chrześnica Antoniny, która pracuje w Domu. Ona również ma za sobą ciężkie przeżycia, z którymi ciężko jej się pogodzić. Wbrew wszystkiemu to dobra dziewczyna o ogromnym sercu i niezliczonych pokładach empatii wobec mieszkańców pensjonatu. Pewnego dnia okoliczności sprawiają, że na swojej drodze spotyka mężczyznę, któremu najpierw ona ratuje życie, a później on jej. Ich ponowne spotkanie nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. Rodzące się uczucie, wiele niewiadomych i miłość ponad wszystko. Kim jest ten mężczyzna i co takiego może zaofiarować dziewczynie?
Jestem zauroczona tą powieścią, bo już kiedy zaczęłam ją czytać wiedziałam, że ciężko będzie mi się od niej oderwać. Pochłonęła mnie całkowicie, zabrała w świat, w którym nie ma rzeczy niemożliwych, i uświadomiła mi, że miłość w naszym życiu może pojawić się w najmniej spodziewanym momencie. Pokazała mi również, że starzy ludzie mogą być o wiele bardziej cennymi od swoich potomków, dla których starość to coś, czego należy się pozbyć.
„- Nie da się w życiu wszystkiego przeliczyć na pieniądze, które dziś są, zaś jutro może ich nie być. W życiu chodzi o coś więcej. Nie mogłabym być z kimś, kogo nie kocham. Nie dałabym rady. Udusiłabym się w takim związku. Umarłabym wewnętrznie. Przykro mi, Adamie. Moje serce należy do kogoś innego. To miejsce jest już zajęte. I tak pozostanie, zapewne na długo. Wolę być sama niż z byle kim.”
Doskonała kreacja bohaterów, z którymi niesamowicie się zżyłam i razem z nimi przeżywałam ich gorsze i lepsze momenty. A postać Julii oczarowała mnie już kompletnie. To osoba obok której nie można przejść obojętnie, bo ta dziewczyna ma w sobie to coś, co ciężko opisać słowami. Jej szacunek względem mieszkańców Domu Pogodnej Starości zasługuje na uznanie, ponieważ mało kto na jej miejscu potrafiłby się zaprzyjaźnić ze starszymi ludźmi. Julia pokazała nam również, że prawdziwa miłość nie zna granic i jesteśmy dla niej zrobić wszystko, dosłownie…
A zakończenie złamało mi serce i wywołało u mnie ogrom łez. Z całą pewnością ta historia pozostanie ze mną na dłużej.
"Kiedy czasu już dla nas nie będzie" to piękna, przejmująca historia ukazująca nam obraz przemijania ludzkiego. Historia z doświadczonymi przez życie starszymi bohaterami, którzy niosą ze sobą jakąś historię. To również historia o pięknej rodzącej się miłości i wyrzeczeniach jakie ze sobą niesie. To trzeba przeczytać.
Twórczość Marty Nowik miałam już okazję poznać i jestem nią po prostu zachwycona. Autorka za każdym razem serwuje mi ogrom emocji i tym razem nie było inaczej.
więcej Pokaż mimo toW Domu Pogodnej Starości mieszkają starzy ludzie, których rodzina opuściła i pozbyła się ich niczym zbędnej zabawki. Teraz tak naprawdę mają tylko siebie. Kiedy do ich domu przychodzą 4 tajemnicze przesyłki...