Urodziłam się w 1985 roku w Bielsku-Białej, gdzie po małych zawirowaniach emigracyjnych mieszkam do dziś. Jestem zodiakalnymi rybami, z tego co już nie raz słyszałam mocno odzwierciedla się to w moim charakterze. Do pewnego czasu byłam niepoprawną romantyczką. Utemperowana własnymi życiowymi doświadczeniami, dużo ostrzej patrzę na świat i otaczających mnie ludzi, zachowania, codzienne sytuacje. W wolnej chwili tańczę, ruszam w góry, lub po prostu siadam z kawą na cudownej werandzie w rodzinnym domu. Pisałam od zawsze, dla siebie. Potem przyszedł czas na tekst, który został w 2011 roku wydany. Pisanie sprawia mi radość, pochłania, pozwala przenieść historie stworzone przez moją wyobraźnie do rzeczywistości. Pisząc mam władzę nad losem bohaterów, nad ich szczęściem, nad otaczającym ich światem. Jest to dla mnie namiastka tego, czego nikt z nas nie ma w prawdziwym życiu.http://justynachrobak.com/#omnie
Byłam jak pluszowa zabawka, którą do siebie zabierał i korzystał z jej obecności, nie dając w zamian nic oprócz fizycznej przyjemności. Zero...
Byłam jak pluszowa zabawka, którą do siebie zabierał i korzystał z jej obecności, nie dając w zamian nic oprócz fizycznej przyjemności. Zero zobowiązań. Miło spędzony czas. To wszystko. A jednak nie potrafiłam uciec. Już tyle razy powinnam to zrobić.
Podczas dziewczyńskiego wyjazdu do Londynu Ryann poznaje w jednym z klubów przystojnego barmana, jednak nagle robi jej się niedobrze i słabo, cały świat wiruje i wariuje przed jej oczami. Po opuszczeniu klubu kobieta czuje się lepiej, tak więc zrzuca swoje złe samopoczucie na zatrucie pokarmowe. Sytuacja powtarza się, gdy dziewczyna przyjeżdża na studia do nowej uczelni. Tam, na podwórku, znowu spotyka poznanego kilka dni wcześniej barmana. Przerażona Ryann ucieka do swojego auta i wraca do rodziców. Nocami zaczyna śnić o nieznajomym mężczyźnie, który przywołuje ją do siebie... Jest tak realny, że wręcz namacalny... I zna jej imię... Kim naprawdę jest barman, i czego od niej chce? I dlaczego dziewczyna widuje go w tych realistycznych snach?
Ależ wciągająca jest ta historia! Życie Ryann nagle zmienia się o 180 stopni, a ona nic z tego nie rozumie. Nie wie w co wierzyć, co jest prawdą a co ułudą. Komu można zaufać, a kto próbuje tylko ugrać coś dla siebie. Kto jest kłamcą, a kto przyjacielem...
"Córka lasu" to cudowna opowieść, pełna magii, mistyczności, magnetyczny klimat tej książki przyciąga do siebie jak magnes. Łaknienie wiedzy o życiu Ryann jest przeogromne i tak silne, że naprawdę ciężko było się z nią rozstawać choćby na moment. To, co ją czeka, jest zarówno niesamowicie intrygujące, jak i potwornie smutne. Nie jest to część, w której następuje happy end, a jednak wydźwięk jest pozytywny: rodzina, odnaleziona wnuczka i córka, wspólne odkrywanie tego, co stracili, chęć naprawy odebranego im czasu.
Na szczęście druga część również jest już za mną, a jej recenzja wpadnie jutro. A dziś napawajcie się recenzją pierwszej części, a potem zanużcie się w historii Ryann. Jest szansa, że w niej przepadniecie, tak jak zrobiłam to ja...
Myślałam, że będzie lepsze. Czytałam jedną książkę z tej serii i miałam nadzieję, że ta pozycja będzie podobna do tamtej. Niestety nie. Nie przepadam za opowiadaniami, a te tutaj... brak im iskry, pasji, a bohaterom chemii. Gdzieś w pamięci utknęło może pierwsze i przedostatnie opowiadanie. A nie, ostatnie, autora zdecydowanie poniosło z tą bazą na Księżycu. Magii Świąt również nie czuć. Dałam 6 chyba tylko za poświęcony czas... nie polecam. Jeśli ktoś chce łóżkowe sceny, to lepiej niech przeczyta "Greya" albo romanse historyczne od wydawnictwa Amber.